[Elżbieta1974]

[mare1966]

Elżbieta ,
chyba opacznie zrozumiałaś

Chodzi właśnie o to , że sporo kobiet tak myśli ,
są o tym mocno przekonane
że dzieci są ich własnością ,
( bo przecież to one rodziły , karmiły ) ,
i że matka najlepiej wie co dziecku potrzebne itp.
Dzieci zostają przy matkach w 95 % czy 97% .
O ile przy niemowlętach mamy mają naturalną przewagę ,
to im dzieci starsze tym argumenty za ojcowską opieką są mocniejsze .
Oczywiście są różne przypadki i czasem ojcowie są kompletnie
niezainteresowani czy niedojrzali czy bez jakiejś większej świadomości ,
ale to nie jest 95 : 5 czy 97 : 3 .

Ojcowie tracą prawo do wychowywania własnych dzieci .
Ich jedynym prawem jest płacenie alimentów .
Jeżeli do tego większa część winy za rozpad małżeństwa
leży po stronie matki , ona sama dąży do tego rozpadu
( nawiasem IDIOTYCZNE jest tu tzw. prawo i orzecznictwo ,
które nie rozróżnia winy ewidentnej i "niedoskonałości" drugiej strony ,
tj. powiedzmy ktoś tam zdradził , miał romans itp.
no ale rzecież to ta druga strona go do tego przymusiła itp.
i sady orzekają winę obopólną )
Coś tu chyba nie tak ?

Same rozprawy to już kpina z jakiejkolwiek sprawiedliwości .
Jak w 15 czy 20 minut można rozeznać sytuację
i podejmować wyroki ,
co do przyszłości innych ludzi , w tym dzieci ?

__________________________________________________________


Zuzka ,
akurat miałaś szczęście .
Jedna uwaga - to , że ktoś nie ma pracy
nie musi oznaczać , że jest leniem ( i zwykle nie oznacza ) .
Nie wiem , jak tam u męża ,
czy sądzia miał czy nie miał prawa tak go określić .
Sami sędziowie nieźle zarabiają i są trochę oderwani od rzeczywistości .

Tak po prawdzie spłacanie kredytu już obcej osoby
( bo w świetle prawa taką jesteś i rozumiem , że macie podział majatku i dom nalezy do ciebie )
jest może ciut niesprawiedliwe ( tylko ciut )
ALE z drugiej strony mąż sam sobie zaszkodził ,
to on zerwał pewne warunki odchodząc do kochanki ,
i w pewnym sensie warunki spłaty kredytu .
Z kolei sprzedanie domu i podział pieniędzy i zobowiazań ,
też byłby jakimś niewywiązaniem się z umowy męża
( no chyba , że byłoby porozumienie ) .
Zatem , jak mówię - ten wyrok wydaje mi się sprawiedliwy .

Elżbieta ,
chyba opacznie zrozumiałaś

Chodzi właśnie o to , że sporo kobiet tak myśli ,
są o tym mocno przekonane
że dzieci są ich własnością ,
( bo przecież to one rodziły , karmiły ) ,
i że matka najlepiej wie co dziecku potrzebne itp.
Dzieci zostają przy matkach w 95 % czy 97% .
O ile przy niemowlętach mamy mają naturalną przewagę ,
to im dzieci starsze tym argumenty za ojcowską opieką są mocniejsze .
Oczywiście są różne przypadki i czasem ojcowie są kompletnie
niezainteresowani czy niedojrzali czy bez jakiejś większej świadomości ,
ale to nie jest 95 : 5 czy 97 : 3 .

Ojcowie tracą prawo do wychowywania własnych dzieci .
Ich jedynym prawem jest płacenie alimentów .
Jeżeli do tego większa część winy za rozpad małżeństwa
leży po stronie matki , ona sama dąży do tego rozpadu
( nawiasem IDIOTYCZNE jest tu tzw. prawo i orzecznictwo ,
które nie rozróżnia winy ewidentnej i "niedoskonałości" drugiej strony ,
tj. powiedzmy ktoś tam zdradził , miał romans itp.
no ale rzecież to ta druga strona go do tego przymusiła itp.
i sady orzekają winę obopólną )
Coś tu chyba nie tak ?

Same rozprawy to już kpina z jakiejkolwiek sprawiedliwości .
Jak w 15 czy 20 minut można rozeznać sytuację
i podejmować wyroki ,
co do przyszłości innych ludzi , w tym dzieci ?

__________________________________________________________


Zuzka ,
akurat miałaś szczęście .
Jedna uwaga - to , że ktoś nie ma pracy
nie musi oznaczać , że jest leniem ( i zwykle nie oznacza ) .
Nie wiem , jak tam u męża ,
czy sądzia miał czy nie miał prawa tak go określić .
Sami sędziowie nieźle zarabiają i są trochę oderwani od rzeczywistości .

Tak po prawdzie spłacanie kredytu już obcej osoby
( bo w świetle prawa taką jesteś i rozumiem , że macie podział majatku i dom nalezy do ciebie )
jest może ciut niesprawiedliwe ( tylko ciut )
ALE z drugiej strony mąż sam sobie zaszkodził ,
to on zerwał pewne warunki odchodząc do kochanki ,
i w pewnym sensie warunki spłaty kredytu .
Z kolei sprzedanie domu i podział pieniędzy i zobowiazań ,
też byłby jakimś niewywiązaniem się z umowy męża
( no chyba , że byłoby porozumienie ) .
Zatem , jak mówię - ten wyrok wydaje mi się sprawiedliwy .

[ja_tez]

[mare1966]

Sędzia to typowy urzędnik .
Samo "prawo" chroni najlepiej jego samego .
Jest niezależny , nieodwołalny , za nic nie odpowiada .
I wydaje wyroki " W Imieniu Rzeczypospolitej Polskiej ....."

.....ale kiedyś sam będzie sądzony .


Nie chcę jednak wylewać pomyj na wszystkich sędziów ,
bo i to byłoby niesprawiedliwe .
Niewątpliwie jednak taki system prawny jest chory .

Sędzia to typowy urzędnik .
Samo "prawo" chroni najlepiej jego samego .
Jest niezależny , nieodwołalny , za nic nie odpowiada .
I wydaje wyroki " W Imieniu Rzeczypospolitej Polskiej ....."

.....ale kiedyś sam będzie sądzony .


Nie chcę jednak wylewać pomyj na wszystkich sędziów ,
bo i to byłoby niesprawiedliwe .
Niewątpliwie jednak taki system prawny jest chory .

[Lea]

mare1966,

o ile mi wiadomo, dzieci od pewnego wieku (chyba od 13 lub 14 r.ż. - art. 15 k.c.)
mogą się wypowiedzieć w sądzie u którego z rodziców chcą mieszkać;
decyzję w tej sprawie ostatecznie podejmuje sąd, ale zdarza się,
że sąd bierze pod uwagę zdanie dziecka w tym temacie,
o ile decyzja wyrażona ustnie przez dziecko (że np. chce mieszkać z ojcem)
jest stanowcza i zdecydowana

wydaje mi się mało prawdopodobne,
aby 14-16 latka zmusić do mieszkania u rodzica,
u którego nie chce mieszkać


pozdrawiam
Lea

mare1966,

o ile mi wiadomo, dzieci od pewnego wieku (chyba od 13 lub 14 r.ż. - art. 15 k.c.)
mogą się wypowiedzieć w sądzie u którego z rodziców chcą mieszkać;
decyzję w tej sprawie ostatecznie podejmuje sąd, ale zdarza się,
że sąd bierze pod uwagę zdanie dziecka w tym temacie,
o ile decyzja wyrażona ustnie przez dziecko (że np. chce mieszkać z ojcem)
jest stanowcza i zdecydowana

wydaje mi się mało prawdopodobne,
aby 14-16 latka zmusić do mieszkania u rodzica,
u którego nie chce mieszkać


pozdrawiam
Lea

[porzucona_33]

[grzegorz_]

[porzucona_33]

[zuzka71]

[quote="grzegorz_"]przestał splacać kredyt i zrzekł się praw do mieszkania, czy
nie płaci, a chce miec prawa do mieszkania?[/quot)

Mąż nigdy nie płacił kredytu bo wiecznie szukał pracy, po wyprowadzce nie daje ani grosza na kredyt, nie może zrzec się praw do mieszkania bo notarialnie jest jego właścicielem, i współspadkobiorcą. Najchętniej to on by chciał aby sprzedała mieszkania i ewentualnym zyskiem po spłacie hipoteki byśmy się podzielili. Jednak mamy dziecko, które kiedyś za 25 lat mogłoby mieć własne mieszkanie. Bank nie pozwala mu zrezygnować z kredytu, ja sama go spłacam. Muszę teraz założyć sprawę o NIERÓWNY PODZIAŁ MAJĄTKU, udowodnić, że sama spłacam kredyt, wtedy mam szansę, aby on był tylko współkredytobiorcą na wypadek gdybym nie spłacała kredytu ale bez prawa do mieszkania.

[quote="grzegorz_"]przestał splacać kredyt i zrzekł się praw do mieszkania, czy
nie płaci, a chce miec prawa do mieszkania?[/quot)

Mąż nigdy nie płacił kredytu bo wiecznie szukał pracy, po wyprowadzce nie daje ani grosza na kredyt, nie może zrzec się praw do mieszkania bo notarialnie jest jego właścicielem, i współspadkobiorcą. Najchętniej to on by chciał aby sprzedała mieszkania i ewentualnym zyskiem po spłacie hipoteki byśmy się podzielili. Jednak mamy dziecko, które kiedyś za 25 lat mogłoby mieć własne mieszkanie. Bank nie pozwala mu zrezygnować z kredytu, ja sama go spłacam. Muszę teraz założyć sprawę o NIERÓWNY PODZIAŁ MAJĄTKU, udowodnić, że sama spłacam kredyt, wtedy mam szansę, aby on był tylko współkredytobiorcą na wypadek gdybym nie spłacała kredytu ale bez prawa do mieszkania.

[Dabo]

No własnie moja pani też kiedy jest ciężko to się wypisala z małżeństwa i RAT.
Nie będę pisał ile ale jest tego sporo. Puki dobrze żarło to byłem w miare dobry mąz, taki lewus ,a le obrotny , krzywdy nie dał zrobić. Kiedy się zaczeło sypać to: nie czuję się bezpieczna, przy tamtym czuje się bezpieczna - pytanie czy finansowo , fizycznie, seksualnie czy jak. Bo nas kochanie jeszcze łączy sporo lat spłacania.
Oczywiście chcę zeby młody miał godziwe życie, i trafia mnie że z domu 300m mama zawineła kite na kawalerke 28m żeby byc bliżej przyjaciela, z nim i z kumpelami rozwódkami łazić pewnie na disko.
A ja może i z kopenhagi ale mam wysyłać pieniązki bo oni nad może potrzebuja jechać i jak ja nie dołoże to ona sobie poradzi, kolega jej da.
Zapytam wprost to ja mam teraz tyrać za granicą na kolanach te powalone płytki lepić zeby kredyty placic i dodatkowo jeszcze jej na wakacje, tylko żeby łosiu nie dał?
Pewnie mnie przeklniecie ale powiedziałem że grosza nie dam na takie kur... max 400zł i dziękuję. Jest chata inne sprawy , pomniki na cmentarzu, rocznice ,wesela , ja nie mam ochoty pracować jak beduin żeby ona się pobawiła.

No własnie moja pani też kiedy jest ciężko to się wypisala z małżeństwa i RAT.
Nie będę pisał ile ale jest tego sporo. Puki dobrze żarło to byłem w miare dobry mąz, taki lewus ,a le obrotny , krzywdy nie dał zrobić. Kiedy się zaczeło sypać to: nie czuję się bezpieczna, przy tamtym czuje się bezpieczna - pytanie czy finansowo , fizycznie, seksualnie czy jak. Bo nas kochanie jeszcze łączy sporo lat spłacania.
Oczywiście chcę zeby młody miał godziwe życie, i trafia mnie że z domu 300m mama zawineła kite na kawalerke 28m żeby byc bliżej przyjaciela, z nim i z kumpelami rozwódkami łazić pewnie na disko.
A ja może i z kopenhagi ale mam wysyłać pieniązki bo oni nad może potrzebuja jechać i jak ja nie dołoże to ona sobie poradzi, kolega jej da.
Zapytam wprost to ja mam teraz tyrać za granicą na kolanach te powalone płytki lepić zeby kredyty placic i dodatkowo jeszcze jej na wakacje, tylko żeby łosiu nie dał?
Pewnie mnie przeklniecie ale powiedziałem że grosza nie dam na takie kur... max 400zł i dziękuję. Jest chata inne sprawy , pomniki na cmentarzu, rocznice ,wesela , ja nie mam ochoty pracować jak beduin żeby ona się pobawiła.

[porzucona_33]

U mnie też chyba było podobnie. Jak zrobiło się pod górkę to mąż wywinął się ze spłacania kredytu. Żyliśmy od pierwszego do pierwszego i chyba przestało mu się to podobać. Teraz ma np. na wyjazd wakacyjny:) Może to nie była główna przyczyna ale na pewno przyspieszyło decyzję o odejściu. Mąż zamienił 200metrowe mieszkanie na ciasny kąt w kawalerce z babcią i pewnie czeka aż babcia przeniesie się na tamten świat żeby przejąć to mieszkanie. Nie każdemu chce się pracować, nie każdy ma umiejętności i możliwości żeby się czegoś dorobić. Dopiero teraz to rozumiem jak zaczęłam zajmować się sama finansami. Wcześniej wszystkim zajmował się mąż.

U mnie też chyba było podobnie. Jak zrobiło się pod górkę to mąż wywinął się ze spłacania kredytu. Żyliśmy od pierwszego do pierwszego i chyba przestało mu się to podobać. Teraz ma np. na wyjazd wakacyjny:) Może to nie była główna przyczyna ale na pewno przyspieszyło decyzję o odejściu. Mąż zamienił 200metrowe mieszkanie na ciasny kąt w kawalerce z babcią i pewnie czeka aż babcia przeniesie się na tamten świat żeby przejąć to mieszkanie. Nie każdemu chce się pracować, nie każdy ma umiejętności i możliwości żeby się czegoś dorobić. Dopiero teraz to rozumiem jak zaczęłam zajmować się sama finansami. Wcześniej wszystkim zajmował się mąż.

[oaza]

wydaje mi się mało prawdopodobne,
aby 14-16 latka zmusić do mieszkania u rodzica,
u którego nie chce mieszkać



Lea[/quote]

No właśnie.Ja nie próbowałam zmuszać.Gdy zostałam wyrzucona z bólem serca wróciłam na piętro domu moich rodziców( dwa pokoje),a oni zostali w domu o pow.ponad 160 m .Z ojcem,którego wiecznie nie ma,ale... ma kasę.
Według prawa porzuciłam dzieci,więc płacę alimenty:2/5 swojego wynagrodzenia(w skali roku mąż zarabia 5 razy więcej ode mnie).Pomimo dowodów,że była stosowana wobec mnie przemoc,wynajęcia detektywa,aby udowodnić zdradę i nawet powołania kochanki i jej męża na świadków,po roku mojego "NIE"sąd orzekł rozwód z obopólnej winy...bo stosowałam naturalne metody planowania rodziny,a w prawie cywilnym mąż ma żonę,żeby....Z tego samego powodu przegrałam apelację.
A wiecie,co jest najciekawsze? Podczas ostatniej rozprawy na pytanie"czy uważa pan,że żona jest osobą wierzącą?",mąż odpowiedział"ja też jestem wierzący,chodzę do kościoła"(ba...nawet w święta na moich oczach przystąpił do Komunii)

Kilka dni temu kochanka wprowadziła się do nich.

Na koniec coś odnośnie tematu postu.Jakiś czas temu znajoma psycholog powtórzyła mi,co powiedział jej pan związany z sądownictwem 30 lat(pracował jako prokurator i sędzia:"Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość.Po sprawiedliwość do Pana Boga".I wiecie,co Wam powiem?Nie raz głośno powtarzałam,że gdyby na tych rozprawach chodziłoby o moje życie (dosłownie),pomimo iż byłam niewinna,już bym nie żyła...

wydaje mi się mało prawdopodobne,
aby 14-16 latka zmusić do mieszkania u rodzica,
u którego nie chce mieszkać



Lea[/quote]

No właśnie.Ja nie próbowałam zmuszać.Gdy zostałam wyrzucona z bólem serca wróciłam na piętro domu moich rodziców( dwa pokoje),a oni zostali w domu o pow.ponad 160 m .Z ojcem,którego wiecznie nie ma,ale... ma kasę.
Według prawa porzuciłam dzieci,więc płacę alimenty:2/5 swojego wynagrodzenia(w skali roku mąż zarabia 5 razy więcej ode mnie).Pomimo dowodów,że była stosowana wobec mnie przemoc,wynajęcia detektywa,aby udowodnić zdradę i nawet powołania kochanki i jej męża na świadków,po roku mojego "NIE"sąd orzekł rozwód z obopólnej winy...bo stosowałam naturalne metody planowania rodziny,a w prawie cywilnym mąż ma żonę,żeby....Z tego samego powodu przegrałam apelację.
A wiecie,co jest najciekawsze? Podczas ostatniej rozprawy na pytanie"czy uważa pan,że żona jest osobą wierzącą?",mąż odpowiedział"ja też jestem wierzący,chodzę do kościoła"(ba...nawet w święta na moich oczach przystąpił do Komunii)

Kilka dni temu kochanka wprowadziła się do nich.

Na koniec coś odnośnie tematu postu.Jakiś czas temu znajoma psycholog powtórzyła mi,co powiedział jej pan związany z sądownictwem 30 lat(pracował jako prokurator i sędzia:"Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość.Po sprawiedliwość do Pana Boga".I wiecie,co Wam powiem?Nie raz głośno powtarzałam,że gdyby na tych rozprawach chodziłoby o moje życie (dosłownie),pomimo iż byłam niewinna,już bym nie żyła...