Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
odejsc czy ratowc malzenstwo
Autor Wiadomość
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 11:00   

Basiu, czy tam gdzie mieszkasz jest Punkt Interwencji Kryzysowej , powinien być w Opiece Społecznej. Idź tam koniecznie! Czy Ty zgłosiłaś komuś ,jaka sytuacja jest u Ciebie??
Przeczytaj kilka razy to co piszą tutaj Tobie !! Przeczytaj na internecie o przemocy domowej!! Zobacz że to jest schemat działania przemocowca. Nie możesz pozwolić się krzywdzić ! Siebie i dzieci.Jak wrócisz to nie będzie to ratowanie małżeństwa tylko sytuacja będzie jeszcze gorsza!!
 
     
basienkabasia
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 11:28   

jest jak na wies to nawet dobrze rozwiniety ale zastamnawiam sie co to moze zmienic beda patrzec i oceniac i duzo wstydu z tego bedzie i na dzieci w przedszkolu moje tez rodzice zaczna swoje pociehcy odseparowywac. a drugiej osoby nie mam zamiru szukac mam dzieci i dla nich moge sie poswiecic isc do pracy i dac im i finansowa stabilizacje na ile bym mogla i milosc ale znowu przychodza mysli czy bym dala rade 3 malych dzieci ubrac wyrzywic ksiazki i przy tym jeszce mowi sie zeby dzieci zdrowo sie chowaly potrzebny jest im tak ze tata. moze rzeczywiscie zalozyc ta niebieska karte. nie wiem bo nie lubie ludzi obarczac swoimi problemami i prosic o pomoc.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 11:37   

Basia

Taka jest dzieciom bardzo potrzebny. Tyle że kochający tata, będący dla nich wzorem a nie furiat, który z nożem biega po domu. Może ta separacja otrzeźwi go nieco. Niebieska karta też raczej wskazana. Mając taki bat nad sobą, będzie się bardziej pilnował. Tylko że Ty musisz ostro postawić granice, czego mu nie wolno. Inaczej on będzie pozwalał sobie na coraz więcej.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 11:39   

Cytat:
na policje nie chce dzwonic bo juz raz zadzwonilam to zbyli sprawe powiedzieli ze jak sie nie uspokoi to oni przyjada zeby zadzwonic jeszcze raz tylko tez ciekawe w jakim czasie by przyjechali.


Co mieli policjanci zrobić wg Ciebie?
Czy Ty dopilnowałaś by oni nie "zbyli sprawy"?
Czy dopilnowałaś by interwencja była odnotowana?
Czy dopilnowałaś by np. założono mężowi niebieską kartę?
Masz przeprowadzoną obdukcję jako dowód na przemoc z jego strony?

Cytat:
na dodatek jak moj maz dowiedzial sie ze zadzwonilam na niego na policje to tlumaczyl mi ze to jest zdrada dzwonic na wlasnego meza.

No proszę, argument "godny" ofiary uzależnionej od oprawcy. Mój mąż (który grozi Ci nożem, który pozbawia Cię włosów, z powodu którego uciekasz z dziećmi z Waszego domu) - powiedział.
To brzmi groteskowo.
Jakim autorytetem, z jakimi walorami, jest taki mąż, że przytaczasz jego słowa w tej kwestii?

[quote]ja wiem ze ja tez potrzebuje terapi bo mam wiele zranien z dziecintwa moj maz to samo mial ciezkie dziecinstwo jego tata alkoholik.
Skoro to wiesz, to dlaczego do tej pory NIC w tym względzie nie zrobiłaś?

Cytat:
a co sie stalo ze by mu jeszcze raz zaufala to ze jest on czlowiekiem bardzo wierzacym i oceniajac po sobie to ja bym nie zrobila nikomu krzywdy tylko nie wiem czy z mojej strony nie jest to naiwnosc.


Naiwnością jest wiara, że nie podejmując żadnych kroków w celu zmian, coś może się zmienić.
Tak, jesteś głęboko naiwna i uzależniona do męża.

Cytat:
mowi zebym tez zobaczyla obiektywnie ze troche tez jest mojej winy bo jestem wzgledem niego arogancka i nie lubi jak krzycze.


Skoro jesteś arogancka oraz krzyczysz, tzn. że CZYNNIE bierzesz udział w eskalacji przemocy, czego świadkiem są Wasze dzieci. Arogancja i krzyk to zachęcanie agresora do kontynuacji patologicznych zachowań.
Jesteś współwinna. Jeśli mąż kiedyś nie zapanuje nad sobą i posunie się dalej używając noża, to wiedz że będziesz miała w tym swój udział.

Cytat:
nie wiem czy nie wroce i nie dam mu jescze jednej szansy zapiszemy sie na terapie i zobacze co z tego wyjdzie a jak jescze raz sie zdarzy ze on wruci do swoich chorych zachowan to zdam sprawe na policje ale to juz bedzie definitywny koniec.


No i znowu naiwność. Co miałoby go teraz powstrzymać od chorych zachowań? Twoja pasywność?
Podjąć się zmian nie chcesz, ale piszesz że jeśli on wróci do tych zachowań, to zdecydujesz o końcu i to od definitywnym. Niby jak? Przecież sama w to nie wierzysz.

Cytat:
nie chce miec poczucia winy ze nie zrobilam wszystkiego aby ratowac malzenstwo.

Do tej pory co zrobiłaś?

Cytat:
mam metlik bo jestem osoba malo zdecydowana i podatna na manipulacje


Dlatego ten proceder ma szansę się rozwiajać. Zmiany trzeba zacząć od siebie.

Cytat:
i tu z jednej strony slysze ze malzenstwo jest nie rozerwalne i ze trzeba sobie wybaczac i dac szanse z drugiej ze mam sie nie nosic pycha i chora ambicja tylko wrocic do meza bo z mojej pychy to nic dobrego w przyszlosci tym dziecia nie zrobie.


To Twoja interpretacja. Wygodna, bo nie wymaga od Ciebie refleksji a za nimi konkretnych działań.
Przeczytaj co piszą inni. Odnoszę wrażenie, że w ogóle nie przyswajasz sobie wiedzy jaką próbują zapodać Ci piszący w Twojej sprawie. |
Nie wchodzisz w interakcję z treścią tych wpisów.
Piszesz sama do siebie.
Nie wyciągasz także wniosków z własnych doświadczeń.
Taki rys psychologiczny wiedzie Cię do bezmyślnego powielania schematu zachowań w który wsiąkłaś i który stał się Twoim sposobem na życie.

Jak widzisz zmiany mają szansę zaistnieć, jeśli Ty najpierw podejmiesz się jakichkolwiek zmian w obrębie swojej osoby.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 12:07   

basienkabasia, Witaj na forum....

Ja uważam, ze pierwszym krokiem powinna być wyprowadzka od męża.
Tam gdzie mozesz czyli jak pisałas do innego miasta.
Znajdziesz pracę, dzieci pójdą do przedszkola i zapanuje spokój.
Potem pomyśl o terapii dla siebie jak oderwać się zupełnie od męża agresora.
A co potem? Kiedy wrócisz?
Nie wiesz czy to będzie za rok, może za pięć lat....może za dziesięć......


A dzieci??
Dzieci potrzebują miłości, spokoju, mądrości.
Tego nie daje ojciec biegający z nozem za matką, bijący ją, ciągnący za włosy....takich rzeczy nie robi sie bez słowa więc i krzyki, wyzwiska się znajdą.
Tego też nie daje matka zezwalająca na takie traktowanie siebie.

Teraz basieńko jestes kłębkiem nerwów i dlatego nie dociera nic co tu piszą życzliwi Ci ludzie. Żyjesz w swoim swiatku, znanym i wbrew pozorom bezpiecznym( bo znanym). Trudno Ci zauważyć ze można inaczej, że TY mozesz inaczej życ.

biegnij po pomoc, biegnij do tego Ośrodka Interwencji Kryzysowj.
Tam Ci pomogą, powiedzą co możesz zrobić, jakie masz prawa, jakie prawa ma policja.

A wstyd to bić matkę swoich dzieci!!!
Wstyd to szarpać za włosy swoją żonę!!!

I jak sąsiedzi się dowiedzą to będą wytykać palcami tego "wierzącego" męża!!!a nie dzieci!!!
I zaczną Ci pomagać

Otrząśnij się kobieto i działaj.
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 12:16   

Masz jeszcze sińce? Idź na obdukcję jeszcze dziś!
 
     
basienkabasia
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:04   

Metanoja1 napisał/a:
Masz jeszcze sińce? Idź na obdukcję jeszcze dziś!


ale kto udowodni ze to moj maz zrobil mysle ze teraz obdukcja jest nie mozliwza ale na policji karte mozna zalozyc
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:14   

basienkabasia napisał/a:
ale kto udowodni ze to moj maz zrobil

Może to dziwne i śmieszne, ale najbardziej podejrzani są zawsze najbliżsi. Nawet prawo ma taką sentencję:
Is fecit, cui prodest - Ten uczynił, komu (to) przynosi korzyść
Korzyść, czyli też sposobność.

Po co ktoś obcy miałby Cię poobijać. W ferworze spraw domowych często się to jednak może zdarzyć. Czemu miałabyś po drugie bez potrzeby oskarżać swojego męża?
 
     
basienkabasia
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 13:29   

Co mieli policjanci zrobić wg Ciebie? poprostu przyjechac i przyjac od razu zgloszenie a nie mowic zebym ja zalagodzila sytuacje i zostawic po raz drugi to moglam miec juz telefon zniszczony lub zabrany to jak bym miala drugi raz zadzwonic.
Czy Ty dopilnowałaś by oni nie "zbyli sprawy"?
Czy dopilnowałaś by interwencja była odnotowana?
Czy dopilnowałaś by np. założono mężowi niebieską kartę? to z tych slow wynika ze powinnam byc harda kobieta i z premedytacja zniszczyc meza jest miedzy nami duza roznica 14 lat i na dodatek jeste mloda matka pierwsze dziecko mialam w wieku 19 lat i slub ale zawsze patrzalam odpowiedzialnie na zycie.



No proszę, argument "godny" ofiary uzależnionej od oprawcy. Mój mąż (który grozi Ci nożem, który pozbawia Cię włosów, z powodu którego uciekasz z dziećmi z Waszego domu) - powiedział.
To brzmi groteskowo.
Jakim autorytetem, z jakimi walorami, jest taki mąż, że przytaczasz jego słowa w tej kwestii? jestem osoba ktora zyla bez ojca i matka w domu bez lazienki ktora bylai jest alkoholiczka i poprostu potrzebuje milosci i myslalam ze dla moich dzieci stworze normalny zwiazek kochajacych sie rodzicow ale bylam na to za mloda za glupia a w zyciu nie mial mnie kto kierowac oczywiscie mysle ze nie jestem zla osoba bo nie mam nalogów ani seks ani hazard ani alkohol ani papirosy nie mam z tym problemu a maz na poczatku znajomosci wydawal mi sie madrym mezczyzna choc juz wtedy powinnam sie skapnac ze zle robi zabral mi karte od telefony zazdosny o kolegow to bylo chore ale widze to dopiero teraz.

[quote]ja wiem ze ja tez potrzebuje terapi bo mam wiele zranien z dziecintwa moj maz to samo mial ciezkie dziecinstwo jego tata alkoholik.
Skoro to wiesz, to dlaczego do tej pory NIC w tym względzie nie zrobiłaś? troche zaczelam male leczenie farmakologiczne ale to nie pomoze a pare razy na rekolekcjach malzenskich z mezem robilam tyle na ile mi czas pozwalal i pieniadze bo przy dzieciach trzeba liczyc sie z kazdym groszem na diodatek bedac na dorobku z mezem.


Naiwnością jest wiara, że nie podejmując żadnych kroków w celu zmian, coś może się zmienić.
Tak, jesteś głęboko naiwna i uzależniona do męża. moze tak jak i na forum napisali lubie jak mam stale miejsce na zimi nie lubie zmian i tkwie w tym bo boje sie zmian a to znam a w przyszlosci nie wiem co moze mnie czekac jak odejde z dziecmi jak bede miec prace to kto zajmie sie dziecmi przez wakacje z reszta jak ktos slyszy ze mam 3 dzieci to pray nie chca dac takiej osobie a mieszkanie wynajac tez nie i to mnie doluje ze kazdy mysli ze jak matka sama z dziecmi to tylko problemy i patologiczne sytuacje moga byc.


Skoro jesteś arogancka oraz krzyczysz, tzn. że CZYNNIE bierzesz udział w eskalacji przemocy, czego świadkiem są Wasze dzieci. Arogancja i krzyk to zachęcanie agresora do kontynuacji patologicznych zachowań.
Jesteś współwinna. Jeśli mąż kiedyś nie zapanuje nad sobą i posunie się dalej używając noża, to wiedz że będziesz miała w tym swój udział.
dzieki ze to moja wina za jego zachowanie tylko on powinien wiedziec ze kiedys nic sie nie odzywalam bylam nie smiala cicha ale zyjac z nim przez kilka lat zycie zmusilo mnie do tego ze ciezko mu cos wytlumaczyc bo mysli ze on wie wszystko najlepiej bo jes starszy i przerzyl wiecej wiec zaczelam krzyczec bo inaczej nie wiem jak do niego przemowic chcial zebym tez zerwala kontakty z rodzina oczywiscie tego nie zrobilam i czesto sie o to klocilismy ze tego nie zrobie. moze on tak zle reaguje na zmiany moje ze nie jestem mala strachliwa dziewczynka tylko osoba ktora chce razem podejmowac decyzje a nie robic za glupia i poddawac sie dyktaturze.

Do tej pory co zrobiłaś? bylismy u ksiedza na rozmowie jezdzilismy na rekolekcje malzenskie gdzie mowilismy o swoich oczekiwaniach ale tak jak pisze na to trzeba czas i pieniadze on leczyl sie tez farmakologicznie sama sie zastanawiam dlaczego wczesniej nie pomyslelismy o terapi.

Cytat:
i tu z jednej strony slysze ze malzenstwo jest nie rozerwalne i ze trzeba sobie wybaczac i dac szanse z drugiej ze mam sie nie nosic pycha i chora ambicja tylko wrocic do meza bo z mojej pychy to nic dobrego w przyszlosci tym dziecia nie zrobie.


To Twoja interpretacja. Wygodna, bo nie wymaga od Ciebie refleksji a za nimi konkretnych działań. nie to nie moja interpretacja mojego meza jak dzwoni do mnie zebym wrocila. i to one daja mi watpliwosci i strach przed dzialaniem
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-02, 17:32   

Basiu!
Nie możesz teraz wracać do męża, on zagraża Tobie i dzieciom. Koniecznie idź do jakiegoś Punktu Interwencji Kryzysowej, opowiedz o wszystkim, bo potrzebujesz pomocy. Oni są zobowiązani do tajemnicy, nie mogą opowiadać wszystkim wkoło o Twojej sytuacji.

Są specjalne Ośrodki dla Ofiar Przemocy, gdzie mogłabyś zamieszkać razem z dziećmi, pomogliby Ci znaleźć pracę, zapewniliby opiekę dzieciom, podjęłabyś terapię dla ofiar przemocy, bo to jest Ci potrzebne.

Ratowanie małżeństwa to teraz tylko modlitwa, najpierw aktywnie ratuj siebie i dzieci. Zapewnij Wam stabilizację, wnieś o alimenty. Jeśli mąż się opamięta i pójdzie na terapię to może za jakiś czas (rok lub więcej)będziecie razem. Na razie to niemożliwe, on jest niebezpiecznym człowiekiem.

Poszukaj wokół siebie osób, które mogłyby Ci pomóc, może w parafii, może poradnia rodzinna, może koleżanka?To nie wstyd szukać pomocy, niech Cię nie obchodzi co "ludzie powiedzą", walcz o siebie i dzieci!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8