Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
czy można uratować jeszcze małżeństwo?
Autor Wiadomość
Załamana.M
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 08:24   

Proszę o modlitwę nie daje rady, jestem załaman. Tracę wszelką nadzieję, tak bardzo kocham męża tęsknie za nim a on nadal nie chce dać nam szansy mimo że mimo kłótni i kryzysu jaki sie u nas pojawił było nam naprawdę cudownie( to nie są tylko moje odczucia, on sam tak mówił, że po tym wszystkim czuje że zbliżyliśmy się do siebie). Jak dalej żyć? Jak dalej trwać? Jak się nie poddawać? Nie zniose rozstania - wiem o tym!
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 08:43   

Załamana.M

Wiele z tego co napisałaś w poście wyżej widzę w swoich doświadczeniach i wiele w moim nastawieniu z przeszłości.

Z tym kochaniem męża - to było u mnie tak, że bardziej "kochałam" siebie i to czego ja chcę aby było, a nazywałam, że tak bardzo kocham jego.

Z tęsknoty można zrobić piękne doświadczenie i poczerpać trochę z dobrych wspomnień.

Rozumiem, że trudno jest na raz przeskoczyć
i poczucie winy
i odrzucenie
i żal za stratą bliskiej osoby
i najprościej strach przed tym co będzie /a strach ma wielkie oczy/ :shock:
i żal za stratą tego co było cudownie

Może jednak warto otworzyć się, na to, że kryzys jest szansą, że oczyszcza, że powstaje z niego nowa jakość życia?

Towarzyszę z modlitwą. :-)
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 08:59   

Witaj Załamana :)

Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono - to tak na początek :)

Zapętliłaś się kobieto...i wiesz już z góry, co mozesz i potrafisz a czego nie... bzdura.
I do tego sama siebie katujesz - po co ?

Zastanów się:
- przyznałaś sie do błędu,
- przeprosiłaś,
- postanowiłas sie poprawić i robisz to,
- zerwałas kontakt z tamtym facetem i zostałas na fochach twojego męża...

dalas mu broń do ręki - masz tego świadomość ?
Teraz on jest panem "życia i smierci" ... tak sie zachowujecie oboje, o ile dobrze rozumiem to, co piszesz...

W twojej sytuacji, jak i w wielu podobnych, wina jest gdzieś tam po środku. Nic bardziej błednego niz bicie sie nieustanne w piersi, posypywanie głowy popiolem, skamlenie, przepraszanie za siebie świat cały...
zachowaj godność kobieto
rzeczą ludzka jest upadać a boską wybaczać...podobno...
zrobiłas co mogłas, a nawet wiecej, bo nie unaoczniłas mężowi jego osobistego wkładu i winy w tym, co sie stało

jestes silna, nawet nie wiesz jak bardzo, jak my wszystkie kruche kobietki
dasz sobie radę cokolwiek się stanie
teraz zajmij się sobą - jestes wartościową osobą, chcesz dobrze i moze za bardzo sie starasz, żeby tak było juz i natychmiast...

nie dam Ci gwarancji, ale myślę, że masz sporo szans na powrót do normalnych układów
być moze juz nigdy nie takich jak były, a właściwie napewno nie, tylko innych, co nie znaczy, że gorszych

moj mąż zachowywał się jak Ty
prosił, skamlał, zacząl nawet przepraszać za wszystko ( juz sam nie wiedział za co)
mnie to wcale nie utwierdzało w tym, że cokolwiek zrozumiał i cos sie moze zmienic
raczej wkurzało na maksa i pozabawiało szacunku do niego - skamlące nic
w końcu przestał...po prostu był
nie zamknął drzwi, nie odszedł choć mógł, zawsze był na miejscu...
wiem - wiekszośc facetów ma inaczej, unoszą się ambicją i jakimś kretyńskim honorem, co to od dawna nim nie jest...ale moze Twoj mąż nie jest taki jak większość?

Daj mu czas
odsuń się na krok
bądź...to trudne, ale sie da
skoro sie nie wyprowadził, to nie zrobi tego ot tak
nie daj soba pomiatać, bo to nic dobrego nie wróży...nie pozwalaj mu na wywoływanie w Tobie poczucia winy...choc bys miała powiedzieć - Ty tez masz w tym swój udział i wiesz o tym, rozmawialismy wiele razy, przeprosiłam Cię i nie wałkujmy tego w nieskończoność

sama mowisz, ze Twoj mąż jest w jakimś sensie obciążony "grzechami" pracy
to chyba mocno skrzywione środowisko - to tez bierz pod uwagę


trwaj...taka normalna żona, mama...dobra, ciepła, pogodna (na ile sie da), bądź
zadbaj o siebie - modlitwa wielka rzecz, ale nie tylko modlitwą zyje człowiek...zadbaj o siebie po ludzku

a ja trzymam kciuki

napisałam tu, nie na priv, bo niektórzy mnie tu znają ( dzieki Kari za pamięć) i moze dobrze jest wrócić i powiedzieć, co sie mysli... z perspektywy czasu

nie ma hapy endów jak w filmach, powrótów wsród łez radości, nagłego szcześcia...
jest powolny proces, bywa bardzo trudny dla obu stron, bo każda ma swoje rany
da się...i to trzyma nas przy sobie, to i jakaś idiotyczna amnezja, która pozwala popatrzyć z optymizmem pomimo wszystko...i czas

trzymam kciuki

PS
za błedy przepraszam - taki juz moj wątpliwy urok netowy :)
 
     
Załamana.M
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 09:30   

Tak bardzo bym chciała że będzie jak piszecie ale każdy przypadek jest inny a ja chyba zaczynam wątpić i znowu popadam w załamanie. Przecież znam mojego męża, jego charakter i widzę zę jest bardzo zawzięty i utwierdzony w tym co robi, że robi słusznie, że to jego zdaniem jedyne rozwiązanie. Nie miałam pojęcia że tak bardzo można kogoś skrzywdzić, chyba nie dokońca zdawałam sobie sprawę z tego że ranie najbliższą mi osobę. Jak cofnąć czas i naprawić wszystkie błędy, chyba nie mam na tyle sily i odwagi? czuje że się znowu cofam że nie daje rady, gdyby tylko chciał porozmawiać tak po ludzku z uczuciami, gdyby tylko chciał powiedzieć o wszystkim co mu leży na sercu, o co ma do mnie żal, co przez te wszystkie lata sprawiało że bywało źle. Jesteśmy tak zaplątani nie wierze że to się może skończyć????
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 09:43   

Załamana.M napisał/a:
Tak bardzo bym chciała że będzie jak piszecie ale każdy przypadek jest inny a ja chyba zaczynam wątpić i znowu popadam w załamanie


Kochanie - a po co popadasz w załamanie - po co sobie to robisz? Czemu to służy?

Czy tkwiąc w załamaniu - oczarujesz męża tym Kim jesteś?
 
     
Załamana.M
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 09:52   

Jak starałam się żyć do przodu i każdego dnia poprostu być przy nim to to też nic nie dawało tylko jeszcze bardziej się odsunął.
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 10:58   

Załamana...lubisz chyba być załamana.
Daje Ci satysfakcję samobiczowanie?

Kiedy ja tu bywałam jako "strona", to czytałam inne wątki też, choć nasz był mocno burzliwy... padało tu takie zdanie - ile czasu trwa naprawianie? tyle ile psucie, lub dłużej

Teraz zapytaj siebie - ile czasu trwał wasz kryzys?
ile czasu trwał Twoj "romans" ( w sumie bardzo powściagliwy, aż mi Ciebie żal...bo juz tak o sobie piszesz, jak byś miała 20 facetów i jeszcze na tym zarabiała)

Chcesz wszystko naprawić w kilka dni, choc psucie trwało latami...

daj czasowi czas i zajmij sie sobą, nie mężem

i uwierz mi - to naprawdę najlepsze rady jakie tu są...
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 11:08   

Załamana.M napisał/a:
Jak starałam się żyć do przodu i każdego dnia poprostu być przy nim to to też nic nie dawało tylko jeszcze bardziej się odsunął.


To też znam dobrze. W tym czasie nie myślałam o miejscu Pana Boga w naszym życiu i to był mój największy błąd!!!

A gdzie jest w Waszym małżeństwie Pan Bóg?
 
     
Załamana.M
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 13:21   

poległam ale tu chyba nie ma dla mnie miejsca, szukałam sama nie wiem czego, to całe gadanie pomaga na chwilę a potem i tak przychodzi smutek i żal. To nie dla mnie potrzebuję męża realnie w życiu przy mym boku i będę o niego walczyła. Dziękuję i zyczę powodzenia wszystkim wytrwałym.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 13:39   

Załamana powoli.. Ja staram sie nie podejmować decyzji w emocjach - choć właśnie wtedy podjęcie ich jest takie łatwe, takie kusząco słuszne.

Pomysł na Sychar jest bardzo trudny. Wielu boryka się z nim długo, wielu odchodzi i czasem znów powraca.

Ale jest to niesamowity Boży pomysł.
Wiem to ze świadectw, z ludzkich historii zmian.
Nie zawsze kończy się powrotem małżonka (nawet dla tych jak piszesz wytrwałych). Poza tym taki powrót czasem jest trudniejszy niż samotne życie. Powrót małżonka, czy do małżonka, to nie żaden szczęśliwy koniec bajki.. "Powrót to dopiero początek drogi".

Spotkałam tu na forum i "w realu" wielu ludzi, których życie, postawa i całe jestestwo świadczy o tym, że warto zaufać Bogu.
Że warto postawić go na właściwym pierwszym miejscu. Czasem zdejmując z tego miejsca małżonka.
Że warto podjąc pracę nad sobą. Dla siebie nie dla małżonka. Ufając Bogu i prosząc go o łaskę i współpracując z Nim na ile umiemy w danym momencie.
To wszystko jest strasznie trudne.
Ale Bóg naprawdę nie zostawia samych tych, którzy proszą o Jego pomoc.

Wyobraź sobie moment w swoim życiu, gdy osiągasz spokój, przebaczenie sobie, przebaczenie tamtemu człowiekowi, przebaczenie mężowi że ci sam nie umie przebaczyć.
Ja jestem jeszcze na tej drodze, ale wiem, że taki moment jest możliwy. Może za wiele lat, może po miesiacach pracy, po upadkach, spowiedziach, kłótniach i tysiącu problemów. Ale na pewno jest.
Widziałam świadectwa przemiany życia.

Może jest Ci tu trudno znaleźć sobie miejsce, bo jesteś po drugiej stronie: to Ty zniszczyłaś mężowi zaufanie w małżeństwie, a nie Tobie je zniszczono. U większości z nas jest inaczej.

Ale Sychar jest wyjątkowym miejscem. Naprawdę znajdziesz tu pomoc. Jeśli tylko zdecydujesz, że tego chcesz.
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 17:14   

lustro napisał/a:
odsuń się na krok
bądź...to trudne, ale sie da
skoro sie nie wyprowadził, to nie zrobi tego ot tak
nie daj soba pomiatać, bo to nic dobrego nie wróży...

jak masz w sobie siłe, to korzystaj z tego; ja nie potrafiłam, wtedy nie miałam pomocy bo nie korzystałam z Sycharu, nawet nie wiedziałam, ze coś takiego istnieje;
skorzystaj z tej rady nie zaniedbując Boga....... a zobaczysz, będą efekty
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 20:39   

Załamana - nie da się nikomu pomóc na siłę, uzdrowić wbrew woli...

mój dziadek mawial - jak sie nie da komuś poradzić, to nie da sie mu pomóc...


rozważ w sobie ...
a my tu jestesmy...
tu znajdziesz zawsze pomoc, choć czasem ta pomoc jest inna niz nasze o niej wyobrażenia

i trzymaj sie kobieto - dasz radę :)
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-30, 21:09   

Cytat:
Wiele przecierpiałam też z powodu bardzo upartego charakteru męża niejednokrotnie traktował mnie niesprawiedliwie, ale ja to przetrzymywałam cierpiałam płakałam rozmawiałam i co najważniejsze trwałam przy nim, choć mogłam nieraz odejść.


ZałamanaM,

nie sądzę by udało Wam się samodzielnie, bez udziału terapeuty, w pieleszach domowych dojść do porozumienia i do wyciszenia emocji.
Oczywiście wina jest ewidentnie Twoja lecz charakter męża mimo Twojej poprawnej postawy sprawi że będzie bez końca rozdrapywał rany, które przy dłużej utrzymującej się takiej postawie, mogą nie mieć nigdy szans by się zabliźnić.
ON sobie po prostu z tym nie radzi. Wygląda na to, że chce ale nie jest w stanie. Przeszkadza mu w tym bardzo urażone ego. Cóż z tym zrobić? Obawiam się ZałamanaM, że nie znajdą się takie słowa ani takie zapewnienia które są w stanie sprawić by odzyskał spokój.
Jeśli będziesz wciąż przyjmować postawę zgiętej w pół z posypaną popiołem głową - będzie widział w Tobie kogoś, kto sam się bez końca katuje - zatem pomyśli, że masz znacznie więcej na sumieniu niż mu powiedziałaś. Jego wyobraźnia dopisze najgorsze scenariusze. Zatem wyprostuj się i przestań się wciąż podkładać.
Zupełnie też nieroztropnie było mężowi opowiadać o szczegółach tamtej smsowej znajomości, ale stało się. Ta wiedza okazała się dla niego zbyt trudna do uniesienia i niestety go pokonała.

Mąż Cię kocha to oczywiste. Nie odszedł i nie odejdzie. Pragnie Twojej bliskości - to są ewidentne oznaki, że zależy mu na Tobie. Niemniej jednak nie powinno tak być by po spędzonej razem nocy, w dzień mąż odnosił się do Ciebie bez szacunku - tu należałoby wyznaczyć jakieś granice, powiedzieć o swoich oczekiwaniach.
Powyższy cytat świadczy także o tym, że mężowi wcześniej zdarzało się Ciebie ranić, zatem jest to najwyższy czas byście spróbowali wasze relacje naprawić bo i wcześniej nie było tak jak trzeba.

Ciekawa jestem co by powiedział, gdybyś Ty wobec jego upartej postawy przystała na proponowany przez niego rozwód. Wydaje mi się, że natychmiast zmieniłby zdanie.
A tak w ogóle, wydaje mi się że on wcale nie chce się rozwodzić. Ma natomiast wielką potrzebę by się samemu podręczyć i Ciebie przy okazji. Minie dużo czasu zanim zrozumie, że to do niczego nie prowadzi, jeśli w ogóle to zrozumie.
Może jeśli nie razem to Ty najpierw skorzystaj z psychologicznej pomocy. Dla męża, w mojej opinii, takowa jest wprost niezbędna.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8