Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
czy można uratować jeszcze małżeństwo? |
Autor |
Wiadomość |
Załamana.M [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 13:07 czy można uratować jeszcze małżeństwo?
|
|
|
w głebokiej depresji po przeżyciach jakie mnie dotknęły (depresja poporodowa i niespodziewana śmierć mamy w krótkim czasie mnie dobiła) zawiodłam męża, mieliśmy kryzys jak wiele par ale ja sobie nie radziłam, oddalilismy się od siebie a ja nie wiedziałam dlaczego jestem mu obojetna co sie stalo? nie rozmawiał ze mną a ja tak bardzo go potrzebowałam jego bliskości poprostu żeby był, miałam wrażenie że nikt nie rozumie mnie i mojego bólu. Wdałam się w rozmowę z pewnym mężczyzną. Poznałam go kiedyś na czacie też w chwili kryzysu rozmawialiśmy może miesiąc skończyłam to. Po śmierci mamy znowu się do niego odezwałam bo jemu też zmarł ojciec a ja chciałam porozmawiać z kimś kto przeżył coś takiego i kto mnie zrozumie. Dobrze nam się rozmawiało ale przez to oddalałam się od mężą o on ode mnie. Minęło kilka miesięcy i nawet nie wiem kiedy przekroczyłam granicę. Ten mężczyzna wykorzystał mój stan wiedział czego w mi brakuje, że czuje się niedowartościowana niezrozumiana przez męża nie adorowana a on mi to wszystko dawał. Omamił mnie pięknymi slówkami. Skusił na posyłanie zdjęć moich najpierw twarzy potem chciał z kąpieli a potem jeszcze intymne a przy tym cały czas chwalił i komplementował. Nie wiem dlaczego dałam się w to wciągnąc nigdy taka nie byłam, brzydzę się tym na samą myśl, jak mogłam tak zawieść męża, którego kocham nad życie ale wtedy nie myślałam że robie źle. Chciałam naprawić relacje z mężęm przestałam z taką formą tej znajomości jednak dalej z nim utrzymuwałam kontakt sms. Rozmawialiśmy już tylko na tematy codzienne czasem się żaliłam a on mnie. Nigdy sie z tym czlowiekiem nie spotkałam i nigdy nie zdradzilam mężą fizycznie. Niestety mleko się rozlało, mąż sprawdził biling telefonu i ilości wysyłanych smsów. Nie wierzy mi w nic, zarzuca zdradę i chce rozwodu. Jestem załaman ten stan trwa już pół roku od maja. Raz chce być razem innym razem wyzywa i nienawidzi. Wiem że bardzo go skrzywdziłam teraz to widze jak wielki popełniłam błą. Chciałabym to wszystko naprawić ale mąż nie potrafi się pogodzić z myślą że widział mnie inny (przez zdjęcia mms te intymne bez twarzy ale jednak). Oczywiście porzyznalam się do wszystkiego, powiedziałam mężowi dlaczego tak sie stało jednak dla niego to żadna okoliczność łagodząca, złamalam zasade i koniec. A ja tak bardzo żałuje tego co zrobiłam. Kocham męża nad życie jest moim pierwszym i jedynym mężczyzną i to z nim chce spędzić całe życie. Nigdy nie chciałam być z nikim innym, nigdy na innego nie spojrzałam. Życie znowu mi sie wali znowu tracę najbliższą mi osobę. Nie utrzymuje żadnego kontaktu z tamtym mężczyzną, staram się jak mogę zadośćuczynić, wiem że mąż nadal bardzo mnie kocha jednak nie potrafi o tym zapomnieć i mówi że odejdzie to postanowione tylko narazie nie ma gdzie i nie wie jak powiedzieć dzieciom. Bywaja momenty że kochamy się namiętnie bo tęsknimy za sobą (i nawet włóżku nam lepiej niż wcześniej jakby spadła jakaś bariera) to potem i tak przychodzi kryzys, nienawiść wyzwiska. Jestem wykończona psychicznie życie straciło dla mnie sens. Czy możliwe jest przetrwanie tego kryzysu??? Jak mam z tym żyć tak bardzo się tego wstydzę i żałuje. Chciałabym żeby mąż mi wybaczył bo zrozumiałam swój wielki błąd i wiem że juz nigdy go tak nie skrzywdzę. Chcę odzyskać swoje dawne życie, męża i szczęśliwy dom. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 14:09
|
|
|
Witaj .
A co jest dla ciebie sensem i celem życia , takim najważniejszym ?
Według mnie za dużo tam słów kocham .
Ty kochasz a robisz takie bezmyślne numery .
On kocha , ale chce odejść .
Nie ma też co zwalać na tego faceta .
Jak poprosił o takie zdjęcia , to był ostatni moment na zerwanie takiej znajomości .
Wtedy piszesz , nie widziałam w tym nic złego ?
Ok , trochę mogę zrozumieć , chciałaś się potwierdzić jako kobieta itp.
Tylko dlaczego tak łatwo swoją głupotę zwalać na faceta ?
Tak szczerze , nie jest to wielki kaliber zdrady
( jak na to forum zwłaszcza )
i mąż powinien mniej dramatyzować !
Zwłaszcza , że piszesz :
Cytat: | Bywaja momenty że kochamy się namiętnie bo tęsknimy za sobą (i nawet włóżku nam lepiej niż wcześniej jakby spadła jakaś bariera) to potem i tak przychodzi kryzys, nienawiść wyzwiska. |
To , gdzie to jego zranienie ?
........
Nie kochacie się , tylko uprawiacie seks .
( sama piszesz nienawiść , wyzwiska )
On się lekko mści , a ty "wynagradzasz" .
Problem jest w tym , że nie ma ,
nie było ( ? )
między wami bliskości
takiej psychicznej , duchowej .
Celowo nie piszę emocjonalnej , bo o takiej ty nawet i teraz piszesz , tylko co ona warta ?
Oboje niby kochacie , a jak ta milość wyglada ?
Staraj się nie siedzieć w domu , pomiedzy śnianami .
Poza domem problemy zawsze maleją , dostrzega się innych ludzi ,
oni wszyscy też mają jakieś problemy .
Ja bym powiedział do męża : facet nie dramatyzuj , nie rób teatru .
Nie wie jak powiedzieć dzieciom - ....... bo to co chciałby powiedzieć
jest po prostu głupie . |
|
|
|
|
Kari [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 14:40
|
|
|
Załamana, dobrze, że tu trafiłaś. Zgłębiaj forum, konferencje, rekolekcje, filmy, książki. Mam wrażenie, że czeka Cię praca od podstaw. Dla mnie jest niezrozumiałe zupełnie , jak można całkiem obcej, nieznajomej osobie , poznanej przez internet( czyli nieznanej) opowiadać w szczegółach o swoim życiu, przesyłać erotyczne zdjęcia. Gdzie tu instynkt samozachowawczy?Gdzie zwyczajna życiowa mądrość ? Bo to, że skrzywdziłaś męża to jasne, ale czy wiesz co jeszcze mogło się zdarzyć ? Może taki gość wyciągnął by z Ciebie za jakiś czas pieniądze, a może by Cię zabił , gdybyś się z nim spotkała?
Zrozumiałam, że masz dzieci, więc jak je wychowasz, żeby nie robiły takich czy innych głupot?
Przepraszam Cię za ten kubeł zimnej wody, ale trzeba mieć wysoką świadomość tego, co się stało , żeby ustrzec się przed jakimś następnym razem.
Mąż po czymś takim niestety latami może dochodzić do siebie i to są konsekwencje.
Zacznij naprawę siebie samej od generalnej spowiedzi z całego życia, zaprzyjaźnij się z Jezusem o trzymaj się mocno Jego przykazań, może pogadaj z psychologiem katolickim. Jeśli mąż zobaczy Twoje zmiany na lepsze, może będzie mu łatwiej poradzić sobie z Twoją zdradą. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 17:13
|
|
|
Kari
Cytat: | Może taki gość wyciągnął by z Ciebie za jakiś czas pieniądze, a może by Cię zabił , gdybyś się z nim spotkała?
.........................
Mąż po czymś takim niestety latami może dochodzić do siebie i to są konsekwencje. |
Kari ,
nie przesadzaj .
Gdyby się z nim pospotykała , to pewnie by ją "zaciągnął" do łóżka ,
co najwyżej .
Po czymś takim ?
Do najgorszego nie doszło .
W sumie powinien się cieszyć , a nie użalać nad sobą . |
|
|
|
|
Załamana.M [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 18:19
|
|
|
Dziękuję za wszystkie szczere wypowiedzi. Oczywiście przyjmuje wszystko z pokorą wiem że to co zrobiłam nigdy nie powinno się wydarzyć. Nasz kryzys narastał bardzo długo i wiele czynników się na niego złożyło które zamiast rozwiązywać zamiataliśmy pod dywan. Aż nastąpiło meritum. A co jest dla mnie sensem życia? Rodzina, mąż i dzieci są dla mnie najważniejsi. Teraz dopiero dotarło do mnie jakie to mogło odnieść skutki zaufałam zupełnie nieznajomej osobie a ona mogła zrobić niecny użytek z tych zdjęć. Nie potrafię zrozumieć dlaczego tak postąpiłam, tak bardzo mi z tym źle. Przeżyliśmy z mężem naprawdę cudowne lata. Mój mąż ma bardzo ciężki charakter, jest strasznie uparty. Kiedyś w młodzieńczych latach nie był święty, nie chciał z nikim rozmawiać ja wyciągnęłam do niego rękę, złapaliśmy nić porozumienia, nie odwróciłam się od niego. Pokazałam lepsze życie i od tamtej pory byliśmy nierozłączni. Mieliśmy po 16 i 18 lat. To była taka miłość na zawsze. A teraz kiedy mnie się noga powinęła on nie chce mi dać szansy na poprawę. Mówi że kiedyś dałby sobie głowę za mnie uciąć a ja to wszystko zniszczyłam. Tak bardzo go zawiodłam. Mimo wielu przegadanych nocy analizowania dlaczego tak się podziało nie potrafi mnie zrozumieć, izoluje się ode mnie i siedzi w nim chęć zemsty na tym mężczyźnie że rozbił mu małżeństwo. Być może gdyby mąż miał inną pracę byłoby łatwiej ale mąż na co dzień spotyka się z takimi biednymi wykorzystanymi dziewczynami których zdjęcia się gdzieś pojawiły, ktoś je oszukał wykorzystał. Mówi że zachowałam się jak taka naiwna małolata i ma rację, zupełnie się pogubiłam spadłam na samo dno. Tylko jak się teraz od niego odbić kiedy nie mam siły? Zrobiłam już chyba wszystko co mogłam, mimo tego jak mnie oschle traktuje ja cały czas trwam przy nim, znoszę to wszystko z nadzieją że zobaczy w końcu że ja nie odpuszczam, że naprawdę bardzo mi zależy na ratowaniu naszego małżeństwa, na nim na rodzinie, że zobaczy jak bardzo żałuje i jak mocno się staram naprawić swój błąd. Ale im dłużej to trwa tym bardziej tracę nadzieje. Modlę się każdego dnia za nas. Dlaczego to wszystko jest takie trudne??? |
|
|
|
|
Załamana.M [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 19:38
|
|
|
Mówię tylko o nim jaki jest i czego mnie brakowało. Przez to jakie mnie spotkały tragedie zupełnie zapomniałam o mężu i o tym co on czuł, czego jemu brakowało. w tym czasie kiedy ja cierpiałam po stracie mamy on też miał swoje problemy (dopiero teraz mi powiedział) ale nie chciał wtedy rozmawiać ze mną, zamknął się w sobie a ja myślałam że już mnie nie kocha, że się mną brzydzi po obecności przy porodach (oboje chcieliśmy żeby przy nich był). Zbyt dużo było między nami niedomówień, domysłów a zabrakło zwyczajnej ludzkiej rozmowy. Jak byliśmy w narzeczeństwie niejedną noc mogliśmy przegadać a potem pojawiły się dzieci coraz więcej obowiązków zmęczenie codziennym życiem gonitwa i pomału przestawaliśmy dbać o nasze relacje i stało się jak się stało. Nie dowierzam temu co się stało, zawsze myślałam, że mnie nic takiego nie spotka bo my się przecież tak bardzo kochamy, tylko teraz wiem że miłość to nie wszystko i nigdy nie można osiąść na laurach. O związek nawet ten najbardziej udany trzeba codziennie dbać a my tego zaniechaliśmy. I teraz płacę za to wysoka cenę. Nie jestem silną osobą, mam słabą psychikę szybko się załamuję i tracę sens życia. Mam niską samoocenę jestem bardzo krytyczna do swojej osoby a teraz to i szacunek do siebie straciłam. Nie wiem jak dalej żyć, nie potrafię. |
|
|
|
|
hubcia576 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 19:54
|
|
|
To może dobry moment by zrobić miejsce dla Pana Boga i Jego też popytać? |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-24, 23:28
|
|
|
Cytat: | A co jest dla mnie sensem życia? Rodzina, mąż i dzieci są dla mnie najważniejsi. |
W tym sęk .
Dzieci dorosną , mąż może odejść , nie bedzie rodziny
i co ci zostanie ?
Twoje zycie straci sens ?
Zapomniałaś , że "upływa szybko życie" .
Naprawdę szybko .
Wczoraj liceum , dzisiaj muzeum .
Nie ważniejsze co PO ?
Zaprawdę powiadam , nie znam was . |
|
|
|
|
Załamana.M [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-25, 10:20
|
|
|
Nie potrafię zrozumieć postawy męża. Ślubowaliśmy miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz, że się nie opuścimy aż do śmierci. Na dobre i na złe. Nikt nie gwarantował nam, że życie będzie piękne słodkie i kolorowe bez problemów. Ja dopuściłam się nieuczciwości i nawet nie byłam do końca wierna bo jednak dałam się skusić szatanowi, ale jakkolwiek to zabrzmi nigdy nie przestałam kochać męża, nawet jak utrzymywałam znajomość z tym drugim mężczyzną to dla męża zawsze byłam zawsze się starałam żeby było nam dobrze, wypełniałam obowiązki domowe jako matka i żona. Wiele przecierpiałam też z powodu bardzo upartego charakteru męża niejednokrotnie traktował mnie niesprawiedliwie, ale ja to przetrzymywałam cierpiałam płakałam rozmawiałam i co najważniejsze trwałam przy nim, choć mogłam nieraz odejść. Nie zostawiłam go, bo zawsze dawałam szanse nadziei i naszej miłości. Dla mnie było jasne, że jesteśmy na dobre i na złe i wszystko można przetrwać byle razem. A teraz kiedy ja popełniłam błąd on nie chce mi wybaczyć to tak jakby te wszystkie wspólne lata (16), dom, dzieci, uczucie jakie nas łączy nie miało dla niego żadnego znaczenia, jakby to wszystko było za mało a ja popełniłam jeden błąd. Nie rozumiem tego??????????????????????????? |
|
|
|
|
hubcia576 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-25, 10:59
|
|
|
Załamana.M napisał/a: | Nie potrafię zrozumieć postawy męża. |
Przebaczenie to długi temat.
W moim przypadku jest tak, że aby rozumieć co czuje, doświadcza i przeżywa drugi człowiek - jakie ma motywy działania, potrzebowałam najpierw dobrze poznać samą siebie.
To wymaga czasu.
"Daj czas czasowi"
Dobrze ten czas przeżywać z Panem Bogiem zawsze wtedy raźniej i już nie sama i nie załamana, bo jest silniejsze ramię, na którym mogę się oprzeć - to ramię Jezusa Chrystusa. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-25, 11:23
|
|
|
Cytat: | a ja popełniłam jeden błąd. Nie rozumiem tego??????????????????????????? |
Możliwe , że trochę inaczej postrzega wasze małżeństwo mąż .
Nie piszę , kto był winny , ale wspominasz że idealnie nie było .
A ten "błąd" był tylko może tą kroplą , która przepełniła zbiornik .
Jak się napełnia go to nie widać
....... dopiero nagle jak pełny
to się zaczyna wylewać .
Według mnie ta zdrada bowiem to taka light mimo wszystko ,
i jakby było zadowalająco wcześniej pomiędzy wami
nie powinna rodzić takich jego decyzji .
Dla jasności , nie twierdzę , że mąż robi dobrze .
"Nasza miłość" - mnie drażni takie bajkowe mówienie , bo jakoś fałszem zalatuje . |
|
|
|
|
Załamana.M [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-27, 07:39
|
|
|
Niedawno natknęłam, się na świadectwo Małgorzaty ktora modliła się nowenną pompejańską o uzdrowienie małżeństwa czy takie rzeczy naprawdę się zdarzają? Czy opętanie przez "złego ducha" istnieje naprawdę. Czy mój mąż może być teraz pod wplywem takiego "złego", że nie widzi szansy na ratowanie naszego małżeństwa? Nie ważne jak głębokie sa nasze uczucia, nie ważne że tyle lat byliśmy trwaliśmy przy sobie, nie ważne że są dzieci, nie wążna nasza rodzina, wogóle nic się dla niego nie liczy tylko fakt że złamałam zasade przysięgę małżeńską, że nie byłam uczciwa i że go oszukałam. A teraz on sam łamie naszą przysięgę, bo ślubowaliśmy na dobre i złe i że cię nie opuszczę aż do śmierci. A on chce tak poprostu odejść nie dając nam szansy. Bo jak mówi nie chce znowu za kilkanaście lat się przekonać, że zmarnował ze mną kolejne lata, że znowu go oszukam. Boi się zaufać żeby znów nie poczuć się rozczarowanym. A mnie już sił brakuje. Błagam ratujcie co robić??????????????? |
|
|
|
|
Lila83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-27, 09:19
|
|
|
Dla mnie jest nie do pojęcia jak mozna nie wierzyć,że takie zdarzenia maja miejsce,chodzi mi o opętania,dręczenia przez złego ducha,a dla niego nasza nieswiadomosc lub wypieranie,że to jakies bajki pozwala na działanie,niszczenie,wprowadzanie zamętu,przez taka nasza postawę nie mamy mozliwości podjecia walki z nim.
Dla mnie faktem jest to,że szatan istnieje naprawdę i robi wszystko aby rozwalać rodziny,bo przeciez rodzina to fundament przyszłości.Nie zmienia to tez faktu,że wszystko co sie dzieje,to tylko i wyłącznie wina złego,bo to właśnie od nas zalezy na co mu pozwolimy-w końcu mamy ta wolna wolę,on nam "tylko" stwarza warunki,ale to od nas zależy czy mu ulegniemy,tak ja to widzę.
A różaniec,to wbrew pozorom to potężna broń,ale dotego potrzebna jest wiara i pokora. |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-27, 09:54
|
|
|
Kobieta flirtuje z gościem na boku, a gdy mąż się dowiaduje
i jest wq....to pewnie diabeł go opetał....litości.
Wiem, że w emocjach człowiek nie myśli racjonalnie, ale po co mieszać diabła do rzeczy
które są dość oczywiste ? Jeszcze tylko tego brakuje aby autorka wątku zaproponowała
mężowi egzorcyzmy. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|