Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 14:44   

Mare

Jest X przykazań i nie ma wyjątków, ani żadnego relatywizmu, ale czy na pewno?
Przypomniałem sobie ostatnio "Mini wykłady o maxi sprawach" Kołakowskiego.
Jeden z malutkich rozdzialików "O kłamstwie".
Czy wolno kłamać? Nie.
Ale gdyby w czasie wojny przyszedł Niemiec, a człowiek ukrywałby Żydów, to ma powiedzieć prawdę? Co jest mniejszym złem? czy w ogóle kłamstwo w tej sytuacji to zło?

I na koniec coś tegoż autora
"[...] zauważono nieraz, że cnoty praktykowane i głoszone w sposób bezwzględnie sztywny rychło stają się nieznośne albo szkodliwe zarówno dla cnotliwego, jak i dla innych"
 
     
Rubin
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 16:17   

Jakie jest największe przykazanie? To jest odpowiedź na wybieranie mniejszego zła.
A zgoda na rozwód jest działaniem wbrew kilku przykazaniom na czele z tym największym.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 18:24   

Grzegorz
przykład z kłamstwem nie jest dobry .
Tam jest sytuacja dość jednoznaczna
i efekty decyzji byłyby i oczywiste i natychmiastowe , wiadome .


Odmowa zgody na rozwód jest bardziej skomplikowana w tym aspekcie .
Nie łamiesz taka decyzją niczyich praw .
Więcej , masz prawo podjąć decyzję wedle własnego uznania .
Ktoś podejmuje decyzję o wniesieniu pozwu i na to też nie masz wpływu , bo to czyjaś decyzja .
ale tak samo ty masz prawo do swojej .
Nie działasz na niczyją szkodę .

Skutki takiej postawy na NIE są złożone
i oddziałują zapewne na wiele osób jakoś .
Teraz i w przyszłości .
Niesposób to przewidzieć i ocenić "opłacalność" , wyważyć to niby mniejsze zło .
Skutki podjacia decyzji na TAK , są równie niewiadome .
Np. której dziecko może pójść śladem , jednym lub drugim .
Przypadkowa osoba całkiem .
Mnie np. pytała "dlaczego" zupełnie przypadkowa osoba , tak "prywatnie" .
Widać miała może jakieś własne problemy , wątpliwości .

To takie pytania z seriii , czy powstanie warszawskie było potrzebne , albo czy partyzantka
po wojnie była potrzebna , czy Popiełuszko nie mógł przestać .
Przecież wiedział , że się szykują .

Często jest tak , że godzimy się na mniejsze zło , a wychodzi jeszcze większe .
Hitler nie miałby szans , gdyby nie ustepstwa Francji i Anglii
na początku .
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 11:05   

Podzielę się z Wami smutną refleksją w temacie "pochwały dla niesakramentalnych". Otóż weszłam w dyskusję na "katoliku" w temacie związków niesakramentalnych i jestem w szoku :shock:

My chyba jesteśmy jaskiniowcami jeśli chodzi o wiarę :cry:
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-05, 16:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 14:49   

róża napisał/a:
Podzielę się z Wami smutną refleksją w temacie "pochwały dla niesakramentalnych". Otóż weszłam w dyskusję na "katoliku" w temacie związków niesakramentalnych i jestem w szoku :shock:


Jak napisał ksiądz "Mniej szoku, a więcej szukania argumentów "
................

Mare
Wybór mniejszego zła to trudna decyzja.
Każdy się powinien z nią zmierzyć sam, bo sam będzie ponosił konsekwencje wyborów.
Łatwo jest jakiemuś porzuconemu mężowi radzić anonimowo w necie "walcz do upadłego", tylko że gdy ta walka kończy się tym np. że jej końcowy efekt to ograniczenie kontaktu z dziećmi to co wtedy? Oczywiście można powiedzieć "wgrałeś, bo nie zgrzeszyłeś", "racja była po Twojej stronie" tylko co z tego jeśli dzieci widuje raz w miesiącu zamiast co drugi dzień.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 15:14   

Coś dla nas:

" Arcybiskup Gądecki powiedział Radiu Watykańskiemu, że dokument ogłoszony wczoraj jest nie do przyjęcia dla wielu biskupów i wyraził opinię, że odchodzi się od nauczania Jana Pawła II. - A nawet widać w nim ślady antymałżeńskiej ideologii - ocenił metropolita poznański, cytowany przez papieską rozgłośnię.

Jego zdaniem tekst ten świadczy również o braku jasnej wizji celu samego zgromadzenia synodalnego. - Czy celem tego synodu jest duszpasterskie wsparcie rodziny w trudnościach, czy też tym celem są kazusy specjalne? - zapytał abp Gądecki.

- Naszym głównym zadaniem duszpasterskim jest wsparcie rodziny, a nie uderzanie w nią, eksponowanie tych trudnych sytuacji, które istnieją, ale które nie stanowią jądra samej rodziny i nie przekreślają konieczności wsparcia, które powinniśmy dać dobrym, normalnym, zwykłym rodzinom, które walczą nie tyle może o przetrwanie, ile o wierność - oświadczył przewodniczący Episkopatu Polski. W jego opinii w odniesieniu do spraw małżeństwa i rodziny zastosowano pewne kryteria, które budzą wątpliwość.

- W dyskusji zwrócono również uwagę, że doktryna przedstawiona w dokumencie w ogóle pominęła temat grzechu. Jakby pogląd światowy zwyciężył i wszystko było niedoskonałością, która prowadzi do doskonałości - zauważył."

http://wiadomosci.onet.pl...-pawla-ii/740t2
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-06, 00:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 19:22   

Grzegorz ,
końcowy efekt może być też całkowitym zwycięstwem .
Lepsza od jakichkolwiek "kontaktów" jest normalna rodzina .
Jak ty widzisz te kontakty gdy dzieci to nastolatki ?
Pogadankę będziesz urządzał im , na piskownicę już za duże .
W praktyce to więc raczej fikcja .
Inne potrzeby maja dzieci malutkie , inne nastolatki , a inne prawie dorosłe .
Zresztą kluczowa jest postawa "opiekuna" .
To relacja ojciec - matka jest decydujaca , o tym jak dzieci postrzegaja
drugiego rodzica .


----------------------------------------------

Róża , zanim usunęłaś linka do katolika
przejrzałem nieco . :mrgreen:
Cóż , jest jak jest .
A temat trudny .

A prawda taka :
Nasza miłość do małżonka ( zwłaszcza jak taki wredny )
jest mocno naciągana i raczej przez małe m .
Miłość niesakramentalnych do Boga
i ich tęsknota do Komuni
jest również mocno przesadzona ,
bo jednak wolą pozostawać w związku
i nawet na to białe małżeństwo
strasznie niewielu by przystało .


Ja to przyrównam to studentów .
Jakie są minimalne wymagania aby zaliczyć niebo panie Boże ?
I jeszcze próbuje się targów .
A przecież ktoś kto naprawdę chce poznać przedmiot
nie pyta i nie jest w ogóle zainteresowany
minimalnymi wymaganiami .
On ma inne motywy i stosunek do przedmiotu .
Tylko ............ ilu takich ? :mrgreen:


Co do Komunii tak w ogóle .
Intuicyjnie chleb jest dla głodnych i bez sił .
Jezus jadał z grzesznikami .
To też sa fakty , więc ja akurat nie mam zdania
tak mocno wyrobionego .

Sprawa "z wyjatkiem nierzadu" też była wałkowana na forum , sam dawałem linki .
Są jednak i inne chyba interpretacje ( np. prawosławie )
To nie są inne religie .
Wywodzimy się z tego samego pnia . :mrgreen:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 21:26   

mare1966 napisał/a:
Lepsza od jakichkolwiek "kontaktów" jest normalna rodzina .


To wszyscy wiemy.
Tyle, że na forum nie dyskutujemy o "normalnych" rodzinach, w których ojciec i matka się kochają, szanują, chodzą za rączkę do kościoła itd
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 21:50   

róża napisał/a:
W zasadzie nie oczekuję odpowiedzi, ale wpadłam tu pożalić się, jak do swoich :-)
Pozdrawiam.


Również pozdrawiam :-D
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 22:09   

Grzegorz
walczyć należy na maxa , o całość
a nie od razu układać się .
Póki co są rodziną , mężem i żoną
......... i niech tak pozostanie .
Nie może się dobrze ułożyć ?
Od razu rezygnować .

Podałem przykład Hitlera .
Podobnie było ze Stalinem .
Ustępstwa były błędem .

Owszem , jest też gdzieś napisane :
Nie stawiajcie oporu złemu
czy cos podobnie . ;-)
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 22:46   

Ciekawa wypowiedź metropolity Wiednia:

" Na pytanie dziennikarza, co sądzi na temat dopuszczenia do Komunii osób rozwiedzionych, metropolita Wiednia odpowiada: "To bardzo złożony problem i nie może rozwiązać go żaden synod. Mam pytanie do takich osób, zadaję je zawsze, gdy pytają o Komunię: gdzie są wasze dzieci? Co z nimi? Czy obarczyliście je ciężarem waszego upadku i grzechu? Jak możecie prosić o Komunię, skoro przez złamanie przysięgi, którą złożyliście, te owoce waszej miłości – dzieci - teraz cierpią. Czy zdajecie sobie z tego sprawę? Widzi pan – zwraca się do dziennikarza – to jest dramat, o którym milczymy także i na synodzie. Dzieci po rozwodzie rodziców żyją zwykle między jednym a drugim. Co z tego wynika? Czy to się da naprawić?”.

Kard. Schönborn podkreśla, że choć zdaje sobie sprawę, że różne są sytuacje w życiu, różne powody rozstania, to trzeba jasno powiedzieć, że rozwiedzeni, którzy zawarli ponowne związki, żyją w grzechu ciężkim, łamiąc nakazy Chrystusa. I dodaje: "Jest jeszcze inna kwestia. Jeden małżonek zostawia drugiego na pastwę samotności! I o to też pytam małżonków: kim staje się żona czy mąż po rozwodzie? W naszym społeczeństwie żyją setki tysięcy "wdów i wdowców” po rozwodzie. Żyją sami, bo ktoś ich opuścił. Ci, którzy weszli w nowe relacje i mają kolejne dzieci, nie czują tak samotności. Ale oni kogoś opuścili… Czy można dać im w takiej sytuacji Komunię? Kościół musi być po stronie samotnych i opuszczonych, cierpiących, papież podkreśla, byśmy byli przy biednych i maluczkich. A takimi są właśnie dzieci rozwiedzionych i osoby opuszczone przez współmałżonka”.

Wreszcie duchowny podkreśla, że w trakcie debaty nad rozwiedzionymi w czasie synodu brak "zupełnie uwagi i dyskusji nad powodami i historią rozwodu. Bo czy tacy ludzie wcześniej dobrze byli do małżeństwa przygotowani? Być może w wielu historiach nie jest już możliwy powrót żony do męża i męża do żony. Ale czy spróbowali wszystkich sił, by wrócić? Jeśli tak, to znaczy, że nie ma między nimi miłości. Co więc jest? Nienawiść? Jak można zostawić ją w sercu? Pytam więc takich rozwiedzionych znowu: jak chcecie prosić o Komunię, jeśli w waszych sercach jest złość i nienawiść? No bo skoro nie możecie do siebie wrócić…"
http://gosc.pl/doc/2201383.Burza-w-Watykanie
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-06, 00:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-05, 23:37   

Przeczytałam rozmowę z O. Gużyńskim...i mam wrazenie, że dyskusja tu, na tym forum, jest z lekka tendencyjna. I wiem, ze pewnie sie obiurzycie...trudno.

Z tekstu wynika, ze rozmawiamy przede wszystkim o osobach porzuconych, czyli tych, z którymi sie rozwiedziono. Więc nie mozna mowić o pochwalaniu rozwodów, jako takich. I dawaniu przyzwolenia na nie.

Białe małżeństwo - czyli bez seksu...to jak wspolne mieszkania i prowadzenie wspolnego gospodarstwa domowego...myle się?
Czy mozna potepiać ludzi, którzy zyja pod jednym dachem, wspolnie nosza troski codziennosci, dbaja o siebie nawzajem i o dzieci, jeżeli takie w tym domu są...itd...?
Nie wydaje mi się.
Małzeństwo, to cos wiecej niz seks - to prawda.
Ale nie ma zakazu mieszkania pod jednym dachem.
Gdyby tak było, mozna by dwie kobiety, które mieszkają jak rodzina razem, potepić za homoseksualizm...? bez seksu?
Czy "małżeństwo", żyjące bez seksu i bez sakramentu, jest małżeństwem ?
Czy mieszkanie pod jednym dachem czyni z pary małżeństwo?
A jeżeli nie i zyją w czystości, to gdzie grzech ??? nawet jeżeli oboje są po rozwodzie...?
Czy osoba rozwiedziona traci prawo do sakramentów?

Czlowiek jest stworzeniem stadnym. Potrzebuje innych ludzi do pełni zycia.
Które przykazanie łamią ludzie żyjący w białych małzeństwach?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-06, 00:14   

lustro napisał/a:
Czy "małżeństwo", żyjące bez seksu i bez sakramentu, jest małżeństwem ?
Czy mieszkanie pod jednym dachem czyni z pary małżeństwo?
A jeżeli nie i żyją w czystości, to gdzie grzech ??? nawet jeżeli oboje są po rozwodzie...?

Hmm, a czy słowo zgorszenie jest Ci znane? Powiedzenie-jak Cię widzą tak Cię piszą? Ludziska patrząc z boku nie będą dochodzić czy sypialnia takich par jest zalutowana czy czynna? No większość z ludzi od razu wyrobi sobie jakąś opinię, jaką to kwestia konkretnej osoby, ale nawet Jezus nie chciał dawać ludziom powodów do zgorszenia:
(27) Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie! (Ew. Mateusza 17:27, Biblia Tysiąclecia)
Czyli nie tylko jest ważne jaka jest prawda, ale jest ważne też zachowanie "pozorów" czyli jasności i klarowności sposobu życia na poziomie możności zrozumienia otoczenia, nie dawanie żadnego powodu, aby się zgorszyli Ci którzy są w bliskości tych, którzy żyją pod jednym dachem.
(6) Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. (7) Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie.(Ew. Mateusza 18:6-7, Biblia Tysiąclecia)
I tu pytanie czy para żyjąca pod jednym dachem w białym " małżeństwie" nie stanie się na pewno zgorszeniem dla otoczenia?
(1) Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą.(Ew. Łukasza 17:1, Biblia Tysiąclecia)
A zatem może nie być grzechu, a może być zgorszenie i co wtedy z taką parą? Przecież idziemy do Domu Ojca, życie nie kończy się na tym padole, a Ewangelia dla nikogo się nie zmienia. I tu się pojawia pytanie czy warto zaryzykować Zbawienie dla jakiejkolwiek ludzkiej słabości? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam, uogólnić się nie da.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-06, 00:37   

róża napisał/a:
eśli tak, to znaczy, że nie ma między nimi miłości. Co więc jest? Nienawiść? Jak można zostawić ją w sercu? Pytam więc takich rozwiedzionych znowu: jak chcecie prosić o Komunię, jeśli w waszych sercach jest złość i nienawiść? No bo skoro nie możecie do siebie wrócić…"


Co jest po latach?
Zazwyczaj obojętność. Tak przynajmniej mówią Ci, którzy lata temu się rozstali.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11