Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych
Autor Wiadomość
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-16, 21:34   Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych

Witam,

Zbulwersowałem się wypowiedzią Dominikanina na "onecie"
napisałem maila o ponizszej tresci do sekretariat@dominikanie.pl

polecam zapoznac sie z artykulem i wyslac stosowny komentarz.

********************************************
Witam!


Jestem mężem walczącym o swoje małżeństwo sakramentalne. Jestem w kosciele katolickim i naleze do wspolnoty katolickie trudny malzenstw "Sychar".

Wypowiedź O. Pawla Gużyńskiego dla onetu jest co najmniej niewlasciwa. O jakich "bialych malzenstwach" ksiadz opowiada? A co z sakramentalnym malzonkiem ktory czeka? Co to za zalecanie, aby komunie przyjmowali ludzie zyjacy w konkubinacie w innej parafiii? ? A gdzie ma komunie przyjmowac malzonek sakramentalny, ktory trwa w wiernosci wezlowi malzenskiemu!?



Gdzie jest obowiazek powrotu do malzonka sakramentalnego??


Wypowiedz o. PG jest sprzeczna z nauka kosciola . Prosze sie zapytac ks. dra Marka Dziewieckiego!!!



Czy Dominikanie przestrzegaja nauki kosciola katolickiego i nauczania świętego Jana Pawła II?



http://wiadomosci.onet.pl...scielnych/m4162
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-16, 22:00   

Czytałam ten atykuł i naprawdę zawiodłam się na o.Górzyńskim,zawsze ceniłam go za mądre podejście do wielu aspektów,a tutaj....szkoda gadać,aż mi sie wulgaryzm wypsnął jak to czytałam.
Jak to ks.Kaczkowski powiedział u Lisa,że chciałaby spotkać w swoim zyciu takich księzy,którzy maja prawdziwą wiarę,bo o takich NAPRAWDĘ trudno-jakie to smutne,coraz więcej ludzi,którzy uważani byli za autorytety,spadaja z piedestału.
Trzeba miec w tych czasach naprawdę mocną i mądrą wiarę,albo inaczej-trzeba sie o taką gorliwie modlić aby nie popłynąć z tym duchem czasu.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-16, 23:01   

Nie wszystcy są sycharami, a wszystcy jak jeden chcą być szczęśliwi i uczciwi i nie samotni TU NA ZIEMI.
Nas jest niewielu i patrzymy subiektywnie. Być może zakonnik w ascezie lepiej rozumie nasze potrzeby za kilka lat.
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 00:15   

Staram sie zrozumieć co Ci ludzie chcą osiagnąć przyjmując ten sakrament,przeciez powinni zdawać sobie sprawę,że przecież,nawet gdyby Kosciół zgodził sie na takie rozwiązanie,to przeciez jest to w sprzeczności z nauką Jezusa,wg mnie oni chca usprawiediwienia od Niego samego,że sytuacja w jakej sie znajdują jest wyjatkowa,tylko,ze takich wyjatków sa setki i co dalej?

Stwarzając takie warunki nie bedzie szansy na odbudowe sakramentalnego małżeństwa,a jesli juz to bedzie to graniczyło z cudem-wiem,juz graniczy ale po co P.Bogu tak utrudniać?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 01:40   

Lila83 napisał/a:
Czytałam ten atykuł i naprawdę zawiodłam się na o.Górzyńskim,zawsze ceniłam go za mądre podejście do wielu aspektów,tutaj....szkoda gadać,aż mi sie wulgaryzm wypsnął jak to czytałam.


Też czytałam ten dziwaczny tekst, nie wiem czemu, ale cos mi tam nie pasuje. Odnoszę wrażenie, że wypowiedź ojca została zręcznie zmanipulowana przez redaktora i podana w formie poprawnej politycznie na obecne czasy, zdaje mi się , że na żywo przypominała bardziej tekst jaki wygłosił o. Leon Knabit. Nie mamy mozliwości porozmawiania osobistego z o. Górzyńskim i weryfikacji tego tekstu, a nic o autoryzacji wywiadu tam nie dojrzałam, więc może rozpatrzeć wątpliowosci na korzyść udzielającego wywiadu , chyba że On sam potwierdzi lub zdementuje w innych mediach taki sposób przekazania jego wypowiedzi. Jak uczy historia nie każdy redaktor uczciwie przekazuje powierzone mu tresci, a to dla własnej korzysci a to z powodu nacisków redakcyjnych czy innych... Walka z Kościołem trwa, a media mają wielka moc i moga nieżle skłócić katolików z ich pasterzami jeśli nie wykażemy sie rozumem i sercem.

Ojca Leona słów kilka… Sakramenty dla rozwiedzionych?

http://bogtube.pl/ojca-le..._028fc83e2.html
 
     
Tomek8819
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 08:12   

Witajcie, też czytałem ten artykuł i jestem zaskoczony wypowiedziami tego dominikanina. Jakie białe małżeństwa? Od kiedy małżeństwo to tylko seks? A więzi emocjonalne, relacje, wspólne życie, dom? Przecież sam rozwód jest wielkim grzechem. To co oni piszą i do czego chcą dążyć to się kupy wszystko nie trzyma. A jeśli takie rozwiązania nie wystarczą to co za kilkadziesiąt lat dadzą zgodę na współżycie?
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 08:38   

Mnie również nie podoba się część z tego co przeczytałem w tym artykule. Musimy jednak pamiętać, że tzw. białe małżeństwa to w Kościele nic nowego. Instytucja "białego małżeństwa" (jeśli "instytucja" to właściwe słowo) istnieje już od dawna i jest faktem w Kościele Katolickim - również w Polsce.
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 09:33   

A mi się podoba postawa tego księdza. Szczególnie to, jak mówi o tym, że trzeba z ludźmi intensywnie pracować, być blisko nich i nakładać na nich takie ciężary, jakie są w stanie unieść. I tu można by się odnieść do tego, o czym niejednokrotnie na forum pisał Grzegorz - o krzywdzie dzieci pochodzących ze związków niesakramentalnych na przykład, o tym, żeby również te dzieci brać pod uwagę - myślę, ze między innymi takie sytuacje ten kapłan brał pod uwagę mówiąc o tych "białych małżeństwach" niesakramentalnych, bo mówił wyraźnie o ludziach, którzy w takich związkach żyją od lat i nie chcą rozbijać tej nowej, niesakramentalnej rodziny.

I zgadzam się z tą jego wypowiedzią, pod którą można podpiąć powyższe głosy świętego oburzenia:

Cytat:

Podstawowa zasada duszpasterska samego Jezusa jest taka: - Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Tymczasem zdaje się dominować postawa obrażania się na rzeczywistość. "Skoro ludzie nie chcą żyć w 100% wg Ewangelii, to Kościół nie będzie się nimi specjalnie zajmował! Dopiero jak się przed nami wystarczająco upokorzą, to łaskawie z nimi porozmawiamy". Taka postawa, niestety, jest bardzo częsta w praktyce.


Jak chcecie przyprowadzić do Kościoła ludzi, którzy nie są gotowi na przyjęcie Ewangelii w całości? Potępić ich za o że nie chcą, zamiast przygotować? To jest często PRACA na LATA, a powiedzenie im, co powinni, bo tak jest właściwe i tak ma być, przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. Jak można mówić, że grzeszy komuś, kto w ogóle nie rozumie, czym jest grzech? W ten sposób zamyka się przed ludźmi drzwi, tylko dlatego, że nie mają jeszcze siły do nich podejść...

Co da grzmienie z ambony, jeżeli ktoś w sercu swoim jeszcze nie doszedł do takich wniosków jak wy? Tylko odstraszy na dobre....
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-17, 10:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 10:04   

No cóż, ja jako "nie żona" myślę, że mogę z czystym sumieniem zabrać głos w tej sprawie.

Nie lubię takiego relatywizowania spraw.

Mój "mąż" jest w związku sakramentalnym. Czy był on ważnie zawarty, nie mnie osądzać. Mąż kilka razy wybierał się do księdza, aby o tym porozmawiać. Z tego co wiem, nie doszedł przez 22 lata naszej znajomości. Ja powiedziałam mu, że jeżeli uważa że to małżeństwo było ważnie zawarte to nie róbmy głupków z siebie przed Bogiem. Bo kto lepiej wie, niż Bóg?

Uważam, że stwierdzenia nieważności małżeństwa powinny być bardzo rzadkimi przypadkami.
Dzisiaj KK zdecydowanie nadużywa tego rozwiązania. Bo zgodnie z tym, co mówi ten Dominikanin, kto jest wystarczająco "obiektywnie" dojrzały do zawarcia małżeństwa? Możę 5 %, a może nikt? Bardzo łatwo tutaj o nadużycia.
Do tego problem "białych małżeństw". Albo małżeństwo, albo nie małżeństwo. Seks to tylko jeden z elementów małżeństwa. Czy to ma oznaczać, że sakramentalne małżeństwa, które nie uprawiają seksu nie są małżeństwami? Bzdura. Dochodzimy w takich interpretacjach do jakiegoś absurdu.
Albo coś jest białe, albo czarne.

Od prawie dwóch lat prawie nie uprawiałam z "mężem" seksu. Ale nie uważałam, że daje mi to prawo do przyjmowania eucharystii. Miałam iść do spowiedzi i mówić, że co prawda jestem w związku, ale nie sypiam i OK? Albo, że raz, czy dwa się przespałam, żałuję i obiecuję, że więcej nie będę? Kogo cholipka miałam oszukiwać, siebie, spowiednika i Boga?

Dopiero kiedy mąż podjął ostateczną decyzję o rozstaniu, wyprowadził się, płaci mi alimenty na córkę (kiedy się pierwszy raz wyprowadził płacił na dom, jak podkreślał), przystępujemy do notarialnego podziału majątku - dopiero teraz dałam sobie prawo do odbycia spowiedzi z całego życia i przyjęcia eucharystii. Bo decyzja o rozstaniu jest tylko decyzją "męża". Ja nigdy bym jej nie podjęła. Ale stało się. I dopiero decyzja męża i idące za nią działania jednoznaczne dały mi prawo do zgodnej z sumieniem spowiedzi i przyjmowania eucharystii.

Czasami podejmujemy w życiu trudne decyzje. Nie zawsze moralnie dobre i zgodne z naszym pojęciem dobra, wiary itd. Ale ZAWSZE należy wziąć odpowiedzialność za konsekwencje tych decyzji. I nie szukać usprawiedliwień i dróg na skróty.

Innym tematem, o którym mam za mało wiedzy jest to, jak Jezus odnosił się do małżeństwa i sakramentu. Bo w piśmie świętym różnie jest napisane. Ale nie mnie oceniać i interpretować. A KK zmieniał zdania czasami (choć bardzo rzadko) w innych sprawach. I to jest dla mnie osobiście jakaś niejasność.
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 10:05   

kinga2 napisał/a:
Też czytałam ten dziwaczny tekst, nie wiem czemu, ale cos mi tam nie pasuje. Odnoszę wrażenie, że wypowiedź ojca została zręcznie zmanipulowana przez redaktora i podana w formie poprawnej politycznie na obecne czasy,


Kingo,mam nadzieje,że tak jest faktycznie,bo takie mysli mi tez przyszły do głowy,to jest jeden z moich ulubionych dominikaninów :)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 12:13   

Temat bardzo szeroki a wypowiedzi nieprecyzyjne ( Gużyńskiego i Knabita )
W zasadzie kilka tematów : m.in. stwierdzanie nieważności , białe małżeństwa i eucharystia .
Przeczytałem i przesłuchałem 2-3 razy . :mrgreen:

Ja bym zajął na ten czas stanowisko gdzieś pośrodku ( czekając na argumenty obu , czy wielu "stron" ) .
Biskup zasadniczo dobrze napisał , fakt mało kto właściwie zrozumie
na czym owo "okaleczenie" polega i tu Gużyński ma rację .
Przecież nawet tutaj na forum nie wszyscy czują
na czym polega "zło" współżycia przedmałżeńskiego .
Biskup to rozumie , część tutaj tak w tym i ja np.
ale zwyczajna większość młodych zwłaszzca już nie rozumie !


Reszta jest już o wiele bardziej skomplikowana .
Knabit wyraźnie na wstępie wyodrębnij to co ustanowił Bóg
i to co ustanowił KOŚCIÓŁ .
Problem w tym , że i spór idzie co Bóg naprawdę ustanowił a także o samą już interpretację .
I z tego właśnie mamy podziały w samym Kościele .
I tak było od początku zapewne .
Prawo Kościoła jest stanowione przez 2000 lat , zmienia się .
A niby skąd podziały : prawosławie , protestanci itd.
Chyba pychą jest zakładać , że wyłączną i całkowitą rację we wszystkim ma jedynie Kościół Rzymskokatolicki .
Zresztą , podziały , spory , są i w samym Kościele .
I to uważam za NORMALNE .
Małżeństwa które się nie kłócą ( czyli nie ma w nich dialogu ) rozpadaja się nagle a niespodziewanie i
z wielkim hukiem .



Knabit w nagraniu 4.80 - 6.30 ( chodzi o porzucenie i winę wyłączną , jakiś brak chęci do współpracy )

cytuję" No i taki człowiek nie jest skazany , jest skazany ( ? ) :roll: ...... niewyraźnie mówi , nie powinien być skazany na celibat , bo zasadniczo ........( ? ) sie jego małżeństwo "

No to takich osób tu jest sporo chyba .
A wiek ?
21 lat to tak , a 30 już nie ?
A jak 30 jeszcze tak ....... to dlaczego nie 35 ?
itd.
A może 21 latek szybciej "zejdzie" niż ten starszy ? :mrgreen:
A gdzie jakieś indywidualne predyspozycje psychiczne ?

Wreszcie mówi jakby ta 21 osoba porzucona nie mogła przystępować do Komunii .
Jak to , przecież może .
Rozwód został orzeczony bez jej zgody i udziału .

Więcej , z wypowiedzi Knabita wynika , że "nie powinna być skazana na celibat" .
A co to oznacza ?
....... dla mnie tylko to
Tamto małżeństwo uznajemy za nieważnie zawarte ,
bo jaki inny tok rozumowania przyjąć ?
A skoro tak , to normalny kościelny drugi związek
i gdzie tu problem z Eucharystią wtedy ?


Prawdą jest też i to , że Jezus nie przyszedł leczyć "zdrowych"
i jadał z grzesznikami , co już wtedy wzbudzało kontrowersje w ówczesnym "Kościele" .
Z drugiej strony wszystko można "podporzadkować" pod człowieka ,
jego "zdolność udźwignięcia ciężaru" , relatywizować .
Rezygnacja ze współżycia np. fakt jest wielkim czynem ......... no jeśli nie po 80 siątce :mrgreen:
ale jednak związek ma nadal charakter małżeństwa .
Ok - to może będą nocować w oddzielnych mieszkaniach , a do 23 przebywać razem ?
Wtedy można to traktować jako przyjaźń ?
itd.
No więc co jest istotą małżeństwa ?
Czy seks ?
Dlaczego małżeństwo nieskonsumowane uważa się za niedopełnione ..... czyli nie zawarte w zasadzie ?


Trzeba by sobie też zadać pytanie i odpowiedzieć :
co jest , co ma być , powinno być
największym dobrem i celem człowieka ?
:?:



==========================================


Tiliana napisała dosadnie , ale zasadniczo
zgadzam się co do takiego podejścia .
Jest logiczne i praktyczne .

Są jednak i wątpliwości .
Takie mianowicie , że jednych Kościół może ( ? ) i przyciągnie ,
ale inni mogą odejść .
Przyciągnie tych z poza Kościoła ale i odejdzie część tych z Kościoła .
Inna rzecz , na ile jedni i drudzy rozumieją własną wiarę
i na ile jest ona prawdziwa .

Pozostaje też wielkie niebezpieczeństwo RELATYWIZMU wszelakiego .
"Niech wasz język bedzie Tak , albo Nie ,
a co nadto ......... od złego pochodzi " .
Trudno to wszystko właściwie rozeznać .



Cytat:
......bo mówił wyraźnie o ludziach, którzy w takich związkach żyją od lat i nie chcą rozbijać tej nowej, niesakramentalnej rodziny.


Tak Tiliano ,
tylko dziś , jutro i za 5 , i 10 lat
wciąż nowi ludzie mają dylemat , wchodzić czy nie w takie związki .
I będą się rodziły , albo nie takie dzieci .
Uznać prawo do takich związków dla obecnych
to PRZYZNAĆ prawo do wchodzenia w takie związki dla innych .
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-17, 12:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 12:37   

mare1966 napisał/a:

Z drugiej strony wszystko można "podporzadkować" pod człowieka ,
jego "zdolność udźwignięcia ciężaru" , relatywizować .


Tyle że nie chodzi o to, aby relatywizować i w ten sposób usprawiedliwiać... ale żeby wychodząc od tego, co dany człowiek jest w stanie w tym momencie udźwignąć... pomagać mu wzrastać i ciągnąć go w górę. A nie przekreślać za to, czego udźwignąć nie jest w stanie.

Czystość... nie wstrzemięźliwość... według KKK jest cnotą, która przychodzi stopniowo i często po wielu błędach i upadkach. Potępiając człowieka za to, że upadł, możemy powstrzymywać jego rozwój. A do wszystkiego i tak trzeba dojść samemu, na własnej skórze się przekonać, co jest dobre, a co złe, bo jak tylko usłyszymy to od kogoś... to nie uwierzymy do końca... jeżeli będzie się to kłócić na przykład z naszymi potrzebami.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 12:48   

tiliana napisał/a:

jak tylko usłyszymy to od kogoś... to nie uwierzymy do końca... jeżeli będzie się to kłócić na przykład z naszymi potrzebami.


Tak naprawdę, to chyba tylko świadectwo życia i czynów ma sens. Mówienie komus że tak czy tak - nie bardzo w to wierzę.
Natomiast pokazanie, ze to działa jest o wiele mocniejsze.

Co do kłócenia się pewnych wartości z potrzebami.
Cóż, zawsze wartości będą się kłócić z naszymi niektórymi przynajmniej potrzebami.
Duch jest bardzo często w konflikcie z ciałem.... -> List do Galatów.

Poza tym uważam, że owszem jako wierzący nie możemy odrzucać słabszych w wierze, bo są słabi. Oczywiście. Ale bardzo łatwo może wkraść się tutaj właśnie dopasowanie wymagań do danego przypadku.
A wymagania mają być te same zawsze i wszędzie. Droga do nich zajmie jednemu rok, innemu całe życie.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-17, 12:50   

Witam wszystkich

Jestem tutaj z Wami od dłuższego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałem się coś napisać.

Wywiad z o. Pawłem Gużyńskim wcale mnie nie zdziwił. Od dłuższego czasu słuchając ojca Pawła miałem dziwne wrażenie, że bardziej jego wypowiedzi są skierowane do "postępowej" części naszego społeczeństwa niż do tak "konserwatywnej" jak SYCHAR.

Pojawia się jednak tutaj pytanie, czy kończąca się pierwsza część Synodu nie przyniesie tak rewolucyjnych zmian, że SYCHAR straci sens? Słysząc o wielu propozycjach biskupów i ojców Kościoła zaczynam się zastanawiać, czy ja jestem za bardzo zacofany, czy oni "trochę" przesadzają z tą nowoczesnością.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10