Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Artykul na "onecie" - pochwala niesakramentalnych
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-27, 10:42   

Tiliano ,
to wielkie tematy , kilka .

W kilku słowach .

Przykład :
Dziecko bierze narkotyki .
Nie mogę powiedzieć : daję ci wolność bo cię kocham , a ćpaj sobie .
Chcesz odejść kochanie ?
Tak bardzo cię kocham , ze choćby dziś dam ci ten rozwód ,
bo wolność to podstawowa sprawa .

To nie jest zgoda na wolność i miłość tylko przeciwnie .
Zgoda na głupotę , nieodpowiedzialność .

Jeżeli ktoś w swej wolności chce mieć uderzyć , to ja się bronię
czyli nie pozwalam na realizację jego wolności .

Wczoraj słuchałem jednego z ostanich kazań Szustaka .
Powiedział że bezwarunkowo to może kochać tylko Bóg
a człowiekowi taka miłość może być co najwyżej podarowana .
Jeśli - to jest zapewne niesłychanie nieczęsta .
Człowiek jest wysoce interesowny .
Zresztą , zwyczajnie by nie przetrwał fizycznie nawet .
A już w małżeństwie to czyste "coś za coś"
bo to jednak na całe zycie ta spółka . :mrgreen:
Jeżeli ktoś temu przeczy , to musi ŚWĘTY od urodzenia , albo kompletnie bezrefleksyjny . :mrgreen:


Bogu nie jesteśmy do niczego potrzebni ?

Nie do końca .
Skoro miłość to RELACJA , a więc z natury DWUKIERUNKOWA .
Mogę "pokochać" kamień , np. albo las , morze , góry , dom
ale to bedzie jednostronne .
Bogu raczej nie o to idzie .
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-27, 10:52   

mare, ale to są dwie różne rzeczy....

Kocham bezwarunkowo, to nie znaczy, ze na wszystko pozwalam, że nie obchodzi mnie, co ktoś robi, ze nigdy nie ingeruję. Tylko że ingeruję w sposób pełny miłości i szacunku, w sposób mądry, nie odbierający wolności.

Dziecko biorące narkotyki to dobry przykład - a jak byś z takim dzieckiem postąpił? Co MOŻESZ zrobić? Zatroszczyć się o deficyty dziecka, być gotowym pomóc, nie chronić przed konsekwencjami. I to tyle, bo nie jesteś w stanie dziecka kontrolować, szczególnie jeśli mowa o dziecku już pełnoletnim.

Chcesz odejść kochanie? Odejdź, nie utrzymam cię na siłę przy sobie, jak nie będziesz chciał ze mną być. Ale zawsze możesz wrócić. Rozwód to sprawa ludzka, sakramentu nie przerwie, więc nawet na rozwód można się zgodzić.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-27, 22:09   

tiliana napisał/a:
Rozwód to sprawa ludzka, sakramentu nie przerwie, więc nawet na rozwód można się zgodzić.

Katolik nie powinien, przypominam Katechizm KK:

KKK 2384 Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne....
....
KKK 2385 Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-27, 22:51   

Nirwanna napisał/a:
Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci


Logicznie czytając złem jest rozwód=rozejście się małżonków, a nie rozwód w sensie papierka z urzędu.
Jeśli jedna osoba porzuci drugą i np zamieszka z kochanką to tworzy się sytuacja niemoralna, sprzeczna z sakramentem małżeństwa.
Czy później otrzymany papierek rozwodowy sprawia, że sytuacja jest jeszcze bardziej niemoralna? Wg mnie nie, bo niemoralna się staje w momencie rozstania.

Zeby byla jasnosc. Nie jestem zwolennikiem tego aby malzenstwa sie rozpadaly=rozwodzily
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-27, 23:30   

tiliana
Cytat:
Chcesz odejść kochanie? Odejdź, nie utrzymam cię na siłę przy sobie, jak nie będziesz chciał ze mną być. Ale zawsze możesz wrócić. Rozwód to sprawa ludzka, sakramentu nie przerwie, więc nawet na rozwód można się zgodzić.


Sakrament jest środkiem do celu , nie celem .
Nie małżeństwo jest dla sakramentu , ale sakrament dla małżeństwa .
Jaka niby wartość "nieprzerwanego sakramentu" jak ludzie żyją osobno czy w grzechu ?
Twierdzenie , że rozwód i tak "nie przerywa sakramentu" jest przewrotne tiliano .
Nie , że ciebie oskarżam , ale dałaś się nabrać . :mrgreen:
Rozwód nie jest sprawą ludzką , a diabelską raczej .

Dalej , twierdzenie że zawsze możesz wrócić , jest czysto teoretyczne .
To nie takie proste , przeciwnie .
Cała logistyka , prawo , finanse , przyzwyczajenia itd.
Jak jest osoba trzecia itp.
Wrócić można do pensjonatu ......... za rok , na wczasach .
Wreszcie małżeństwo to RODZINA zwykle .
Czyli dzieci .
Dalej , to rodzice czy czasem kolejne 4 osoby .
Dalej ...... to bracia i siostry .
I robi się wielkie zamieszanie w rodzinie .
Wielkie koszty emocjonalne .
Wiem co mówię .

-------------------------------------------

grzegorz
Cytat:
Czy później otrzymany papierek rozwodowy sprawia, że sytuacja jest jeszcze bardziej niemoralna? Wg mnie nie, bo niemoralna się staje w momencie rozstania.



Jeżeli sam dasz przyzwolenie na taki stan , przyklepiesz
własną zgodą na rozwód to uczestniczysz
w tej niemoralności , bo w zasadzie przyzwalasz .
Jaki widzisz sens brać winę na siebie ? :roll:

Wreszcie rozwód niesie bardzo poważne skutki prawne .
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 09:24   

Nie jestem zwolenniczką rozwodów,ale i sytuację, gdzie zgoda na niego nie byłaby krzywdą jestem w stanie sobie wyobrazić. Zgadzam sie w tym względzie z Grzegorzem. A różne historie Sycharowe pokazują, że nawet po rozwodzie powrót jest możliwy.

Łatwe-trudne to kategoria,która w ogóle nie powinna być brana pod uwagę, mare. Nie po to jesteśmy, kim jesteśmy, żeby żyć łatwo. Żeby żyć bez komplikacji.

Aha, i nigdy nikomu nie radziłam rozwodu. Wręcz przeciwnie.
 
     
Rubin
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 10:46   

Z duchem chrześcijańskim: przyzwolenie na rozwód jest czynnym przyłożeniem ręki do zerwania przysięgi małżeńskiej. Ja wiem, człowiek chętnie postawiłby szereg wyjątków, ale to nie przed ludźmi będziemy się z tego tłumaczyli. A wszystko opiera się o to czy jest we mnie wiara w Boga (Jego miłosierdze, dobro, opiekę, łaski które pozwolą nam wyjść na prostą), czy tej wiary nie ma.
Żadne "wierzę, ale...". Przyjmujemy Go, albo odrzucamy.
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 11:22   

...a mój prawnik stwierdził ostatnio: "jeśli zgodzi się pani na rozwód pozostawia pani męża w stałej predyspozycji grzechowej..."
nawet nie wiedziałam, że jest takie sformułowanie
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 11:34   

tiliana
Cytat:
Nie jestem zwolenniczką rozwodów,ale i sytuację, gdzie zgoda na niego nie byłaby krzywdą jestem w stanie sobie wyobrazić.


Krzywdą dla kogo ? :roll:
Przecież jest instytucja separacji ?

U mnie dwóch księży wspomniało o zgodzie na rozwód swego czasu .
Co by było gdybym się zgodził ?
Nie wiem .
Zresztą - nie ja orzekam o rozwodzie . :mrgreen:

Cytat:
A różne historie Sycharowe pokazują, że nawet po rozwodzie powrót jest możliwy.


Możliwy , ale mniej prawdopodobny niż bez rozwodu .
Jest też prawdopodobieństwo , że złodziej odda skradzione auto ,
ale jak widzę że kradnie to działam
a nie liczę , że "może odda" . :mrgreen:


Cytat:
Łatwe-trudne to kategoria,która w ogóle nie powinna być brana pod uwagę, mare. Nie po to jesteśmy, kim jesteśmy, żeby żyć łatwo. Żeby żyć bez komplikacji.


Ja myślę , że co innego masz na myśli ............ znowu słowa . :mrgreen:
Zasadniczo każdy chce żyć bez komplikacji .

Cytat:
Aha, i nigdy nikomu nie radziłam rozwodu. Wręcz przeciwnie.

Wierzę , chwali się taką postawę . :->

-----------------------------------------------------

Rubin ,
zgoda co do poczatku z tą zgodą
tylko , wiara w Boga nie równa się wierze
że celem Boga jest połączenie małżonków wbrew woli jednego z nich .
To jest bardziej skomplikowane .

Jak "kryzys"
( prywatnie jako kryzysowe uważam te lżejsze przypadki
kiedy chcą lub przynajmniej wahają się
lub kiedy to świeże sprawy )
Mówienie o kryzysie jak sprawa trwa latami , więzi brak
nie odzwierciedla sytuacji zupełnie .

czyli w takich sytuacjach twoja wiara raczej osłabnie .

Małżeństwo jest związkiem ZMIENNYM , to pewien cykl .
Okres bez dzieci ( zwykle :mrgreen: ) , potem małe dzieci , nastolatki , dorosłe dzieci na studiach powiedzmy , potem zostaje dwoje ludzi - tu wielka zmiana i kryzysy
to już nic ich nie łaczy się często okazuje ,
łóżko służy tylko do spania
........ i przychodzi radosna starość .
Tak więc w różnych okresach mniej lub bardziej jesteśmy sobie potrzebni .
Im dalej ...... tym mniej
więc i powrót mniej prawdopodobny .
W pewnym wieku ludzie już nie chcą zmian .
Koło 50 to ostani dzwonek na jakiekolwiek poważne zmiany .
( zwykle 40-50 czyli staż małżeński koło 20 lat )
A dzieci wtedy właśnie w fazie DORASTANIA
czyli trudny okres i bez perturbacji rozwodowych rodziców .

Z autem jest obowiazek jeździć co roku na przegląd .
Czemu z małżeństwem nie ? :shock:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 12:21   

Mare

Czasami upieranie się jako osioł przynosi więcej szkody niż pożytku.
Ileż to takich sytuacji...
Facet odchodzi do innej kobiety i stawia żonie ultimatum, albo się "dogadamy" co do rozwodu,
albo ci finansowo uprzykrzę życie, co np oznacza w praktyce : ukryje dochody i będę płacił minimum na dzieci.
Albo w drugą stronę ... żona odchodzi z dziećmi (bo jakżeby inaczej) i mówi :
albo rozwód, albo Ci ograniczę kontakt z dziećmi. I co potem ? wyrywanie sobie dzieci, wizyty w asyście policji itp.

Są sytuacje, że trzeba pomyśleć rozsądnie, wybierając mniejsze zło.
Porozmawiać z księdzem, przedstawić mu sytuacje, poradzić się.
To lepsze niż przyjmowanie jako wyroczni słów kogoś z netu, kogo sie nawet nie zna.
Każda sytuacja jest inna. To że Jasiek czy Hanka z forum zrobił tak, nie oznacza, ze ja muszę tak samo.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 13:09   

Grzegorz
Cytat:
Czasami upieranie się jako osioł przynosi więcej szkody niż pożytku.
Ileż to takich sytuacji...
Facet odchodzi do innej kobiety i stawia żonie ultimatum, albo się "dogadamy" co do rozwodu,
albo ci finansowo uprzykrzę życie, co np oznacza w praktyce : ukryje dochody i będę płacił minimum na dzieci.
Albo w drugą stronę ... żona odchodzi z dziećmi (bo jakżeby inaczej) i mówi :
albo rozwód, albo Ci ograniczę kontakt z dziećmi. I co potem ? wyrywanie sobie dzieci, wizyty w asyście policji itp.



Ja TU Grzegorz , nie uznaję targów .
Bo albo się wierzy w sens swego NIE na poważnie , albo to tylko kwestia ceny .
Nie mam 100 % pewności , ale jakąś opcję trzeba przyjąć .
I owszem , "płacę" za to dość wysoką cenę .


Sytuacje sa owszem inne i różne , ale zasady takie same . :mrgreen:
Ja się wolę pomęczyć i do końca nie odpuszczać ,
jak dam radę oczywiście .
A będzie , to będzie - to już nie w mojej mocy .
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 13:23   

zgadzam się z grzegorzem., mam przykład na sobie
mój mąż złożył pozew o rozwód, mimo że ja chciałam i chce nadal ratować małżeństwo.
Powiedział że nawet jak nie zgodzę sie od razu, to sąd i tak wyda zgodę na rozwód, bo nie mamy dzieci ,a on wynajmnie dobrego adwokata i załatwi to, a jak mu bedę utrudniać to załatwi mnie tak że zostane z niczym. Pewnie tak zrobi prowadzi rodzinna firme stać go na drogich adwokatów, a ja ze swoja najnizszą krajową, po opłaceniu rachunków i i innych wydatków na życie musiała bym chyba brać kredyt, żeby toczyc z nim długie boje.

Oczywiście w odpowiedzi na pozew na pisałam że nie zgadzam sie na rozwód i w sądzie będe się tego trzymać, ale muszę rozsądnie działać , ze względu na przyszlość , w której będe musiała się utrzymać i nie wiem czy nie spłacać kredyt który wźęliśmy na mieszkanie.

A ostatnio mąż powiedział mi że nawet jak nie dostanie rozwodu , papierka to i tak to nie zmieni sytuacj ibo mnie nie kocha i nie chce ze mną żyć i tak też mnie traktuje.

Nie wiem na ile starczy mi siły i środków finansowych żeby bronić swojego małżeństwa.
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 14:04   

Tylko że,mare, cel nie uświęca środków. Pomęczyć się tak... Ale w którymś momencie cena formalnego utrzymania małżeństwa może być ZBYT wysoka. Wtedy na przykład, kiedy chodzi o zdrowie fizyczne lub psychiczne, kiedy chodzi o życie...

Nasze postępowanie musi być MĄDRE, bo miłość nie jest głupia, a ślepa niezgoda na rozwód "bo nie wolno" kłóci się z tym zupełnie. A życie pisze różne scenariusze.

Biblia mówi "Nie zabijaj!", a kościół dopuszcza wojny sprawiedliwe. Mówimy "NIE" aborcji, a w wypadku ciąży pozamacicznej nikt nie sprzeciwi się temu, że przerwanie ciąży jest konieczne... Mnóstwo jest takich sytuacji, które nie są do końca jednoznaczne. Dlaczego zakładać, że w przypadku małżeństw jest inaczej?

I tu chyba ważne jest to,co kiedyś pisał Thoreau.... Prawo nie zwalnia nas z używania sumienia. Również prawo kościelne, również to, co mówi kościół.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 14:13   

tiliana napisał/a:
Prawo nie zwalnia nas z używania sumienia. Również prawo kościelne, również to, co mówi kościół.


Tak. I jednocześnie: sumienie można (i trzeba...?) kształtować.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8