Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
niskie poczucie wartosci- separacja
Autor Wiadomość
mmm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 10:38   

No własnie macko...a ja czuję że mu to wszytsko zabrałam...
Czuję ze wszystko robiłam ja, wykluczyłam męża..bo uwazałam ze zrobie to sama ... nie słuchałam...
Myślałam, ze lepiej to czy tamto zrobie,,,
Ta sytuacja doprowadziłą do refleksji, ze nic bez przyczyny się nie dzieje...Moje zachowanie nie raz bylo naganne...

A tak na serio, jesli moj mąż ma problem... To nigdy mi o Tym nie powie... Komu mowi sie o problemach itd..komus komu sie ufa, i wiesz ze On cie kocha...W takich sytuacjach tez liczysz sie ze slowami takiej osoby bo wiesz ze chce dla ciebie dobra...

Mąż powtarza ze robi, zle ze popala..po wie ze to neidozwolone w Polsce...ale uwaza ze nie stanowi to problemu ..i tu cytuje u nas w kraju jest to niedozwolone ale w Holandii jest... Mowi o WHO...ktory stwierdza ze alkohol i tytoń o wiele bardziej szkodzi zdrowiu niż trawka.. Czytałam tak jest... Ale dla mnei to jest tak to ze ktoś wypije piwo raz na dwa tyg nie oznacza ze jest pijakiem... Nie uwazam meza za narkomana...Mysle, że z tego moga byc problemy w przyszlości...ma dziecko i zone i nie moze siebie ani nas narazac na ewentualny NAŁOG i tego konsekwencje...

Nie ma czegos takiego ze ja to kontroluje,,,Kontroluje i nie bede miec problemu... DLATEG nie bedzie akceptacji dla TEGO...

A psycholog...coż...ocena moja jest subiektywna...najlepiej byloby porozmawiac z mężem...
bo moze byc i depresja i nerwica... Tak czy owak, jesli jestem jaka jestem jemy sie nie polepszy...
a mi nie zalezy zeby z meza zrobic ostatniego psychicznego, siebie pokazac jako jego ofiare...i sie rozstac.. Chce madrze to rozwiac pomoc, ale nie narazac siebie i dziecka...

jest modlitwa ... Jezu mówi, zaufaj mi.... I tak mowie codziennie...
Mysle ze Pan Bóg wskaze mi droge...

A ludzie...myslą ze mi sie poprawi jak bedzie sepracja...nie rozumiem..dlaczego bedzie mi lepiej...a mężowi... jakiś szantaż...Kiedys tak robiłam..ale to chore...

Dziękuje za rady:)
wiecie mam dylemat tak poza tym, to co pisze to obraz subiektywny....zawsze tego sie obawiam...kazdy na forum pisza swoja czesc jak On to widzi...Nie mamy pojecia co czuje i jak czuje tak druga strona... To mnie nurtuje...

Czesto..pisza "ofiary" ale czy nie jest tak ze często zapomniamy o swoich wadach, a potem tylko widzimy ta druga stronę taka okropną...
W dniu slubu tak nie było...

w jednych z rekolekcji usłyszałam...ze kazdy przed Bogiem jest takim samym grzesznikiem, a my sobie mowimy On jest gorszy bo cos tak..ja tego nie robi.e..jestem lepsza... To On wszystko zawala...

Moze to bez sensu...ale duzo mysle czytam...moze filozofuje...:)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 10:52   

mmm
Ile lat ma Twój mąż?
Mam wrażenie jakbyś pisała o dziecku, które tupie nóżka i robi focha,
a mamusia się zastanawia jak mu pomóc ( w dobie bezstresowego wychowania, w którym klapsa nie można dać)
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 11:59   

grzegorz_ napisał/a:
mmm
Ile lat ma Twój mąż?
Mam wrażenie jakbyś pisała o dziecku, które tupie nóżka i robi focha,
a mamusia się zastanawia jak mu pomóc ( w dobie bezstresowego wychowania, w którym klapsa nie można dać)


Metrykalnie:

mmm napisał/a:

mąż ma 37 lat...


Emocjonalnie

:?:

Myslę grzegorz_u, że na "klapsa" zawsze może przyjść czas, jednak nie od niego się zaczyna.

mmm, myśle, ze podążasz w dobrym kierunku próbując odnaleźć jak własnym postepowaniem mogłaś pogłebić niskie poczucie wartości męża i próbujac naprawiać co jest mozliwe z Twojej strony. Musisz mieć jednak swiadomosc, ze poczucie własnej wartosci kazdy z nas sam powinien zbudować i o ile druga osoba może w tym pomóc, to jednak nie zrobi tego za nas samych.

Czy słuchałaś również naszych sycharowskich rekolekcji?

Polecam

http://www.youtube.com/wa...GQZmgv2tRNhCtUz

http://sychar.org/category/jacek-pulikowski/

http://sychar.org/przysiega/

Myślę, ze również warto przeczytać te ksiazkę

http://www.vocatio.com.pl...&product_id=292

Aby rozeznac zakres własnej i małzonka odpowiedzialności (na dole strony spory fragment ksiązki).

Pozdrawiam.
 
     
mmm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 12:18   

Rekolekcji slucham:) ksiazki czytam... Dziękuje za kolejen wskazówki

Mąż ma dziecinne zachowania, ale ja nie umiem z tym walczyć zawsze polegne, bo wybuchne..i wtedy piec niby wyszło ze to moja wina...Dlatego to ja musze zachowywac się godnie, bym od poczatku do konca byc czystym...a niestety...bywało z tym roznie...

Wiem to, byly momenty ze na spokojnie cos powiedzialam ze bylo cos nie tak.. i wtedy maz przepraszal...ale jak ja wybuchnełam koniec...afera i fochy...

Praca nad soba wiem, meza nie zmienie...wszedzie tak jest napisane...
Tylko ja moge sie zmienić... taka prawda...

Zenia masz racje...Maz nie czuje sie nr. 1 ..Troche w tym mojej winy, troche jego...To On powinien o wiele rzeczy zadbac a mu sie nie chce a potem zal...ze jest tak czy siak...

Och jakbym chciała nie martwic sie o naprawy auta remonty itd..zebym mi to maz zrobił...Kiedys pomagał a teraz .. Mowi to Twoje auto....:(

Jak urodziłam dziecko i bylam naprawde zmeczona fizycznie...to nie wyobrazalam sobie jakbym to przezyla bez meza..pomagal bardzooo... Wiec wiem ze ja mam na to wlyw, wtedy wycofana bylam ze wszystkiego, i wszystko zrobil....

Wiem ze gdzies popelniłam blad....
Dlatego nie chce upraszac On jest winny....

Bo wiem na co go stać....
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 13:08   

Pozwól męzowi być o krok przed tobą w domu .
Przed progiem jest szefową Microsoftu , za "zwykłą" żoną i kobietą .

Może zacznij od banalnych rzeczy , gdzie na 100% i oczywiście jest lepszy .

=============

Ja widzę "wpółczesną Maryję"
jak wchodzą do tej szopy
na co Maryja mówi
................................... zwariowałeś , odbiło ci ............... TU mam rodzić ??? :evil:
Weś sie chłopie ogarnij !
( oczywiście wcześniej mędzi mu całą drogę ) :mrgreen:


Taka żona co wszystko wie lepiej straszna jest .
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-18, 14:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mmm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 13:31   

mare,,, dziękuję za rade..
zawsze uwazałam sie za zwykla matke i zone...serio nie jakąś szefową...
ale mąż ostanio mi powiedział ze czuje sie moim podwładnym :( i ma byc posluszny i czekac na rozkaz...przeraziło mnie tak...bo ja tego tak nei widze..chce by mi pomagał...a wychodzi...jak wychodzi...

akurat na komputerach to mąż się zna...najbardziej :) I zawsze to była jego perełka:)

widzę ,że mam obraz jędzy
Ale Ok:) po to tu sie zapisałam...szczerość

ale chyba tak momentami widzi mnie mój mąż...NIESTETY...
 
     
mmm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 13:33   

Panów opinia jest dla mnie bezcenna:)
Dziękuję....
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 13:38   

mmm jesteś na dobrej drodze - widzisz swój wkład w kryzys, chcesz zmian, pracy nad sobą i wdrażasz to. Powodzenia !
A z tego, co pisze mare czerp ile się da - to jest, jak sama prosiłaś, męski punkt widzenia. Warto skorzystać, co?

mare1966 napisał/a:
Pozwól męzowi być o krok przed tobą w domu .
Przed progiem jest szefową Microsoftu , za "zwykłą" żoną i kobietą .

Może zacznij od banalnych rzeczy , gdzie na 100% i oczywiście jest lepszy .

Dodając do tego, co napisał Marek - ja bym np zaczęła od zauważania tego, co mąż zrobił i chwalenia za to - niech widzi, że Ty to widzisz i doceniasz.

Pogody Ducha! GosiaH

PS. Marek - z tym Microsoftem przesadziłeś ;-) - Gośka, kobieta-informatyk :mrgreen:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 13:50   

mmm
Cytat:
widzę ,że mam obraz jędzy


:mrgreen:

Wcale tak nie pomyślałem , ALE TY JUŻ SAMA ZNÓW ZADECYDOWAŁAŚ ,
bo przecież wiesz lepiej . :mrgreen:

Cytat:
przeraziło mnie tak...bo ja tego tak nei widze

W tym sęk .
Tak jak mąż nie widzi niczego w popalaniu .
Skoro jednak on się czuje czasem jak podwładny , to prawdopodobnie ma powód . ;-)

------------------------------------------------------

Ja sobie kiedyś dawno temu chodziłem czasem do koleżanki .
Całkiem fajna , ale jakby "za bojowa" i "za mądra" .
A jak usłyszałem i zobaczyłem
jak jej mama traktuje ojca .......... to dałem sobie spokój . :mrgreen:


===============================================

Cytat:
PS. Marek - z tym Microsoftem przesadziłeś - Gośka, kobieta-informatyk


A Microsoft to niby od czego , od proszków do prania ? :mrgreen:
Anansuje jeszcze .

To akurat źle , że oboje macie to samo wykształcenie , zawody ......... zwykle .
Robota przychodzi do domu .
Jest też chyba tak , że często kobiety z umysłem ścisłym
są trochę inne .
Zasadnicze , konkretne , precyzyjne ........ jakby dwóch facetów w domu , w łóżku .
Ale dowaliłem :mrgreen:
ale coś w tym jest ............... wystarczy spojrzeć na studentki
studiów politechnicznych .
Oczywiście UOGÓLNIAM !!!!!
 
     
mmm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 14:21   

No właśnie moj mąż uwaza ze jestem jak Moj tato...
no był despota...
fakt....nadal jest...wszystko wokól niego sie kreci..wiecznei niezadowolny, zadrecza moją mame...zrob to zrob tamto...Sama pamietam jak mnie traktowal, ciagle kary,,,jak bylam dzieciakiem to musialm sobie sama zarobic na ksiazki do szkoly...wychowanie wychowaniem ale to byla przesada...

Mojemu bratu sie powodzi, a ojciec go krytykuje...przykre..to jego wlasny syn..


Dom rodzinny to początek, wszystkiego..nie uwazam mojego ojca za złego człowieka ale charakter ma ciezki, a moja mama jest swieta... widac jak ją wykańcza.. (a cale nasze rodzenstwom nie powie nic ojcu, b nie wypada- maz tez mi to wygarnał, ze jak tak mozemy :( - tylko to nie jest taka prosta sprawa- ojca upominać).i tak samo widze jak sie wycofała z wszystkiego moja mama.(na pewno to jak traktowal ja ojciec mialo na to wplyw).. I dlatego np. ja od dzieciaka robilam za nia wiele rzeczy, ktore np. powinna robić mama... Zawsze rygor, porządek..zero luzu tak miałam..na wszystko musiałam sobie zarobić sama...nawet prezent na ur nie dostawałam jako dzieciak..wtedy to bylo przykre... ach taka refleksja...
ale mam super rodzenstwo...naprawde to ogromny dar, ktorzy zawdzieczam rodzicom..
a..i do teraz ojciec traktuje mnie czasem jak żone, dzwoni z jakimis problemami..mama mowi mi o tacie a tata o mamie... a ja jakby jakas wyrocznia..nie powinno tak byc ..ja jestem ich córkom...a nie terapeuta...

Dziekuje WAM naprawde...

punkt widzenia kobiet, widza mnie jako ofiare..a ja tego nie chce...Mąz nie ejst ideał..pewnei ta trawka to straszny minus... ale przyczyna chce tego znalezc----a co jesli to JA
Chce sama wiedziec co ja mam zrobić ze sobą, by mąz przed mna nie uciekał..bo ucieka izoluje się....widze to..a potem sie zloszcze...

Pewnie moja siostra jakby to czytała powiedziałaby, siora to nie twoja wina tylko jego... zrobie siebie głownegow inowajce..ale cóż...I TAK PISAŁAM ZE OD SIEBEI MUSZE ZACZĄC, JAK BEDE OGLADAŁA SIE NA MĘŻA..TO BĘDZIEMY TKWIĆ W MARTWYM PUNKCIE....NIEPRAWDAŻ...

mare 1966 pisz do mnie twoje spostrzeżenia są cenne....
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 15:32   

mmm napisał/a:
I TAK PISAŁAM ZE OD SIEBEI MUSZE ZACZĄC


ciekaw jestem co to znaczy.
W każdym wątku jest taka deklaracja, zwykle bez konkretów.
 
     
mmm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 20:51   

no wlasnie szukam, biore do siebie różne na porady...po to tu jestem...

KONKRET- czytam, modle się, slucham rekolekcji..chyba tak to powinno wygladac..mysle o programie 12 krokow....


dziwna ta odpowiedz.... macko....
 
     
mmm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 20:54   

ja nie jestem informatykiem:)
choc tez nauki ścisłe :)
Ktoś tu chyba coś zle zrozumiał :)
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-19, 08:54   

mmm, polecam Ci równiez ksiazki z serii Marsjanie i Wenusjanki J Graya.
Poza pierwszą częscia "Męzczyżni są z Marsa Kobiety z Wenus" warto przeczytać również (niestety nie wznowione wydanie, wiec sie trzeba pogimnastykowć żeby zdobyć) "Marsjanie i Wenusjanki. Zawsze Razem" i "Marsjanie i Wenusjanki. Tajemnica Udanego Związku" oraz konferencje pana Jacka Pulikowskiego (nie tylko te, które juz Ci podawałam)

http://www.jacek-pulikows...rencje-mp3.html
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10