Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
zdrada, rozwód, nieślubne dziecko
Autor Wiadomość
beti7777
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 11:20   

Nie obrażaj się na innych, bo cię tak surowo oceniają. Piszesz do ludzi, którzy sami zostali odstawieni na boczny tor, zostali oszukani, poniżeni, zdradzeni. Nie ma tu za wielu szczęśliwych małżonków (są w ogóle?). Każdy z nas może się wczuć w rolę twojej żony (ja mogę) bo wiem jak zdrada boli, to jest umieranie człowieka ale i tak żyjesz dalej. Jeśli liczyłeś, że cie tu będą głaskać po główce to zmień myślenie o tym forum. Najpierw ci wygarną a potem ewentualnie doradzą.
Ja bym ci doradziła, udaj się natychmiast do jakiejś sprawdzonej, dobrej, katolickiej poradni rodzinnej. Sam tego nie udźwigniesz, za dużo tego. Ważne że zdajesz sobie sprawę z tego bajzlu, który narobiłeś i chcesz to naprawić. Ale efekty nie zawsze są takie jak byśmy chcieli. Niestety.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 12:27   

pycha, pycha i jeszcze raz pycha......co za ton i po co się tak unosić?Kenya nazwała po imieniu Twoje zachowanie,nikt tu Ciebie nie oceniał,tylko Twoją monstrualną niedojrzałość i egoizm,który krzywdzi innych ludzi po drodze.....spójrz na swoje życie?czy polega na uszczęśliwianiu siebie i tylko siebie?co z innymi?co zrobiłeś z życiem tych dwóch kobiet?
nie ruszysz dalej ze zmianami,zanim nie staniesz przed lustrem i nie zapytasz SIEBIE,co ja zrobiłem?
nie zasłaniaj się dzieciństwem,bo o ile ono ma wpływ w jakimś stopniu na ukształtowanie naszych charakterów,to już na zachowanie w życiu dorosłym-nie bardzo....piszesz bardzo patetycznie,masz bogate słownictwo,więc sądzę,że nie jesteś człowiekiem ograniczonym intelektualnie....sprytnie potrafisz znaleźć wszelkie wytłumaczenie na zło,które w życiu popełniałeś....do tego stopnia-że szantażujesz nas tu między wierszami emocjonalnie,byśmy przypadkiem nie grozili za bardzo paluszkiem,bo sobie coś zrobisz.....
ochłoń,przeczytaj to, co napisałeś.....
wyobraź sobie,że masz córkę....a teraz przeczytaj swoje słowa,swój pierwszy post,jakbyś czytał wpis swojego przyszłego zięcia....rodzi się współczucie,a ręka wyciąga się do głaskania,jaki to on biedny?
a potem mów o rzucaniu kamieniami..........

spójrz na swój ton:

Ty nie rozumiesz, dlaczego się zalogowałem na tą stronę
Ty nawet nie znasz mojej historii,
nie masz prawa wydawać wyroki
Ty tego nie zrozumiesz.

i dalej,jak to znasz cierpienie innych-śmiem twierdzić,że niewiele na ten temat wiesz,abstrahując od tego,jakie miałeś motywacje,logując się na forum...

rozwiązanie honorowe?jak najszybciej doprowadzić do stwierdzenia nieważności małżeństwa i zwrócić wolność kobiecie,którą najbardziej skrzywdziłeś,niech ma szansę na uczciwy związek z mężczyzną,który doceni jej miłość

a jeśli chodzi o drugą kobietę-no cóż,wiedziała,że bierze się za żonatego....takie pocieszycielki zazwyczaj kończą z dzieckiem,które nazywane jest potem przez jego ojca "owocem grzechu"......to są konsekwencje ich wyborów,że wchodziły w takie relacje....

jeśli masz taki problem z erotyzmem,zgłoś się na terapię dla seksoholików, w każdym większym mieście znajdziesz namiary na terapeutów....masz moją modlitwę....
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 15:09   

Apate, proszę Cię, czy Ty siebie samego słyszysz i czy widzisz co piszesz? Przecież patrząc na bezmiar zła, które jednak przez swoisty egoizm wyrządzieś nikt nie będzie Cię głaskał po głowie.
kenya wyraża swoje zdanie, jako kobieta i ja jako kobieta też je wyraże.
Od lat tkwię w toksycznej relacji, ale usilniej staram się z niej wydobyc. Dla mnie dziecko to owoc miłosci, szczęscie, które choc trudne, rozswietla zycie ludzi. Jak możesz okreslac dziecko owocem grzechu? Czy myslałes tylko o orgaźmie uprawiając pozamałżeński seks? Przecież nie masz 10 lat, by nie wiedziec co może byc konsekwencją współzycia. dziecko, które przez głupotę powołaleś na świat, to nie jest owoc grzechu. TO TWÓJ GRZECH i TY ZGRZESZYŁES i to ciężko. Obejrzyj film " Odważni" tam padają pewne słowa, które utkwiły mi w pamięci; "Już i tak mam duże poczucie winy" " odpowiedz "przecież JESTEŚ WINNY."
Nie ma usprawiedliwienia na siłę, nie znajdziesz go w otoczeniu, w postawie żony czy też środowisku rodzinnym. To TY DECYDUJESZ O TYM, CO ROBISZ W ŻYCIU.
Piszesz o faryzeuszowej postawie kenyi. Nie zgadzam się. Mi też się krew zagotowała, jak to czytałam.
Zacznij od modlitwy, skruchy, rozmowy z księdzem. Żyjesz tak. Namotałes. Ale nigdy nie jest za późno, by wszystko naprawic. Skoro jesteś tu, dostaniesz siłę. I wsparcie. I często Ci, co krytykuja, mają rację. Nie piszę o sobie bo wciąż się uczę. Ale wspieram Cie, bo cieszę się, ze chcesz naprawic swoje życie. nie dostaniesz gotowej recepty, bo tak, jak piszesz, wiemy o Tobie tylko to, co chcesz powiedziec. Ale i tak moje, choc jeszcze słabe i nieudolne wsparcie, pomimo nerwów na poczatku, masz. Bo CHCESZ NAPRAWIC. A to znaczy wiele.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 15:14   

krasnobar napisał/a:
rozwiązanie honorowe?jak najszybciej doprowadzić do stwierdzenia nieważności małżeństwa i zwrócić wolność kobiecie,którą najbardziej skrzywdziłeś,niech ma szansę na uczciwy związek z mężczyzną,który doceni jej miłość


Krasnobar, z tym się nie zgodzę. Badanie ważności małżeństwa ma mało wspólnego z honorem, za to dużo więcej z prawdą i szukaniem jej. Jakośtam to się zazębia, ale główną motywacją wystąpienia o stwierdzenie nieważności małżeństwa powinno być wewnętrzne, dobrze przemodlone przekonanie, taka wewnętrzna i z Bogiem obgadana prawda, że wedle mojej wiedzy małżeństwo może nie być ważne. W takim kontekście słowa o "zwracaniu wolności" brzmią podobnie do "rozwodu kościelnego", a takiego wszak nie ma.
 
     
Apate79
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 17:00   

Wasze wpisy przypominają reakcję bodźców zewnętrznych maszynek do produkcji winy. Mojej winy. Dajecie mi do zrozumienia, że jestem zły gdyż złamałem kod moralny i reguły obowiązujące osoby dorosłe. Myślicie, że moje złe samopoczucie zmieni to co się stało? Otóż nie. Po co więc ten wysiłek Moją reakcją jest złe samopoczucie staje się maszynką do produkcji winy. Chodzącym oddychającym urządzeniem, które reaguje poczuciem winy, gdy tylko dostarcza mi się odpowiedniego paliwa. Uważacie za niewłaściwe jeśli nie okazuje poczucia winy, lub za nieludzkie jeśli nie potrafie się niepokoić - mówicie pycha i egoizm, Za tym wszystkim kryje się TROSKA. Czuje się tak jakbym miał wykazać się swoją nerwicą, aby zostać uznanym za osobę, która troszczy się o innych. Poczucie winy jest najbardziej bezużytecznym rodzajem emocji. Z pewnością stanowi ono największe marnotrastwo energii emocjonalnej. Nie ma sensu karmić sie tymi oktanami bo uwierzcie mi żadna, żadna i raz jeszcze żadna wina nie zdoła zmienić przeszłości.
 
     
Apate79
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 17:03   

A poczucie winy to nie tylko zajmowanie się przeszłością jest to co powtarzam uczucie niemocy. Ja tutaj jestem bo chciałbym uczyć się na błędach co jest zdrowym i nieodzownym elementem rozwoju. Poczucie winy jest niezdrowe, gdyż powoduje nieefektywne zużywanie własnej energii w teraźniejszości. Żadna wina nie zmieni tego co zrobiłem.
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 18:21   

Uuuuu chłopie, jeśli myślałeś, że wchodząc na katolickie forum, otrzymasz od nas rozgrzeszenie i głaskanie po głowie, to źle trafiłeś, bo po pierwsze, my rozgrzeszenia nie dajemy, tylko ksiądz, po drugie, nikt tu nie będzie się nad Tobą litował i rozkminiał co Cię pchnęło do tego by w swej podłości skrzywdzić dwie kobiety, a po trzecie, wybacz, ale tu nikt nie płacze i nie głaszcze biednych misiów zdradzaczy. I albo przyjmiesz z pokorą, to co ludzie doświadczeni przez życie Ci radzą, albo to jeszcze nie pora na Ciebie, bo zasłaniasz się nerwicą, depresją i grom wie jeszcze czym, a nie widzisz bagna, które Cię wciąga i powstało tylko z Twojej winy. Sam sobie na to zapracowałeś. Jeśli kiedyś, dzielnie zniesiesz krytykę, to będzie oznaczało, że jesteś gotowy na zmiany, bo w tej chwili to Ty oczekujesz od nas złotego środka, ale takiego nie ma, gdy prezentujesz postawę taką, a nie inną
Pozdrawiam
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 18:43   

Apate79 napisał/a:
A poczucie winy to nie tylko zajmowanie się przeszłością jest to co powtarzam uczucie niemocy. Ja tutaj jestem bo chciałbym uczyć się na błędach co jest zdrowym i nieodzownym elementem rozwoju. Poczucie winy jest niezdrowe, gdyż powoduje nieefektywne zużywanie własnej energii w teraźniejszości. Żadna wina nie zmieni tego co zrobiłem.


po pierwsze...żeby nauczyć się na swoich błędach,podstawową sprawą jest wiedza na temat co się złego zrobiło.... w tej chwili tego nie wiesz.kreujesz się na człowieka, który nie miał woli, za którego podejmowano wszystkie decyzje,sponiewieranego przez dzieciństwo, który przypadkiem znalazł sie w obecnej sytuacji....i który dodatkowo czuje się w zasadzie ofiarą....oczekuje współczucia,zrozumienia...zrozumienie masz,naszą modlitwę i ostre znaki stopu,byś nie zapędzał się w poszukiwaniu winnych Twojej sytuacji,tylko byś wiedział,że tylko i wyłącznie Ty odpowiadasz za swoje decyzje,działania,zachowania.....to nie jest po to,byś miał poczucie winy itd...źle to odbierasz......to jest po to,byś wobec tego szukał dalszych rozwiązań i prób wyjścia z sytuacji,byś więcej takich rzeczy nie robił - rozumiesz teraz?

po drugie-strasznie użalasz się nad sobą,to też cecha egocentryków....liczą sie tylko Twoje odczucia,emocje,stan,uczucia,bardzo lubisz o nie dbac,hołubić,oj bardzo......nawet tu na forum-więcej energii wkładasz w pouczanie nas i strofowanie,którym będziesz teraz dawal instrukjcę,jak rozmawiac z Tobą,by Cię przypadkiem nie zranić.....-niż w znalezienie sedna problemu,może tak przestań się cackać ze sobą i weź się za rozkminianie,jak ponaprawiac to,co zepsułeś?hmm?

po trzecie-zacznij od Spowiedzi Świętej,najlepiej takiej z całego życia....

http://www.spowiedz.pl/rach1.htm

w powyższym linku masz cały szereg opracowań,jak się do takiej spowiedzi przygotować....bo żal za grzechy to trochę za mało,jeszcze ważna jest jakaś poprawa zachowania-zaniechanie np. grzechu ciężkiego,w jakim się tkwi i zadośćuczynienie-czyli naprawienie krzywd....Bóg po to to wymyślił,właśnie dla nas,grzeszników........

Nirvanko, rozumiem Twój punkt widzenia i całkowicie się z nim zgadzam.....tyle,że ja nie pisałem o ogólnym problemie stwierdzania nieważności-mówię tylko o tym TU I TERAZ,w tym konkretnym przypadku,kiedy dodatkowo już z samych słów autora watku wynika,że przesłanki co do tej nieważności są.....oczywiście decyzja należy do Sądu...ale w tym konkretnym przypadku po prostu nie godzi się,by sztucznie utrzymywać jakiś stan,który nie wiadomo,czy zaistniał-trzeba to sprawdzić.pozdrawiam serdecznie. :)
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 18:53   

Pkt II.5 regulaminu forum to fikcja.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 19:47   

Ale się narobiło.. Jeżeli zależy ci na żonie to myślę że to nie moment na naprawę czegokolwiek. Potrzebujesz izolacji od wszelakiej płci pięknej. Dziecko potrzebuje około roku żeby się nauczyć chodzić, coś tam mówić, odtawic smoczek i butelkę. Gwarantuje ze i ty jak chcesz to dasz radę. Może z własnym dzieckiem będziesz obchodził rocznicę normalnego życia. Ani ci nie zazdroszczę ani współczuję , lepszy nie byłem. Też jedne z pierwszych słów jakie tu usłyszałem to była"pycha". I rację mieli piszacy .
mocno i dużo się modl.pomozesz sobie, dziecku , pokrzywdzonym i tym których więcej nie skrzywdzisz.u
Uwierz ze będzie bolało. Czasami czuje jak bym dobrowolnie polewal się wrzatkim, ale idę dalej . Momentami zapominam jaki cel ale idę w ciemno. Uwierz se warto, po czasie i widzi się lepiej i słyszy a i sprawy się prostuja.
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 22:18   

Dabo napisał/a:
Uwierz se warto, po czasie i widzi się lepiej i słyszy a i sprawy się prostuja.

mogę tylko potwierdzić :-)
żeby coś zrozumieć, to niestety musi być ból, bo on nas oczyszcza
 
     
Apate79
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-02, 23:00   

Krytykować jest łatwo, ale by być cżłowiekiem czynu,trzeba wysiłku, ryzyka i odwagi na dokonanie zmian.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-03, 00:06   

Apate79 napisał/a:
by być cżłowiekiem czynu,trzeba wysiłku, ryzyka i odwagi na dokonanie zmian.


Moc w słabości się doskonali. Oddajesz temat Bogu, dostajesz z nawiązką to o czym piszesz. Wysiłek wkładasz sam, odwagę dostajesz, a ryzyko.... no właśnie - witamy wśród wierzących, to totalni ryzykanci :-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-03, 11:33   

Nirwanna
Cytat:
a ryzyko.... no właśnie - witamy wśród wierzących, to totalni ryzykanci



Dla mnie , PRZECIWNIE . :mrgreen:
Ryzykujemy pare , parenaście czy kilkadziesiat co najwyżej lat ........ dla wieczności .
Czyli ryzykujemy mało aby dostać strasznie dużo .


To niewierzacy są ryzykantami .
Ryzykują wieczność dla niepewnej jutra chwili .

Bóg nie działa wbrew wszelkim naukom i prawom ,
które przecież sam stworzył ,
w tym ekonomii czy logice .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 8