Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
to już koniec wszystkiego
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-04, 11:50   

Renta, i dla Ciebie duży szacun!
Coś podobnego łaziło mi po głowie, ale nie wiedziałam jak w słowa ubrać, i Duch Święty natchnął rentę :-) Dzięki! :-D
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-04, 19:46   

Nirwana

Trafiłaś w 10, wczoraj nawet gadałam językami. :-D
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-04, 23:06   

renta11 napisał/a:
wczoraj nawet gadałam językami.

Nie mów że po łacinie z mężem??? :roll:
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-04, 23:47   

Zuf....a może by tak zaprosić żone na forum...niech sie wypowie,niech zobaczy,że mąż szuka jakiegoś rozwiązania,że gotowy na naprawę....choć nie bardzo wie jak się dotego zabrać.
Moze najzwyczajniej w świecie nie potraficie się porozumieć,nie słyszycie siebie nawzajem,moze wcale nie chodzi o te prace,ale cos zupełnie innego?
Sprobój.....pokaż żonie forum.

Nirwano...napisałaś coś bardzo ważnego.....
12 kroków nie jest terapią, tylko programem/warsztatem rozwoju duchowego. Sądzę, że tak naprawdę idealnie jest, jeśli człowiek przejdzie terapię, a potem właśnie 12 Kroków. 12 Kroków uzupełnia wtedy i wieńczy terapię.
...i otóż to.
12 krokow nie jest rozwiazaniem,nie jest panaceum...jest uwieńczeniem.
Gdyby te słowa padły wcześniej,myśle,że uniknęlibyśmy wielu sporów i nieporozumień .
Dzieki Nirwano.

...a tak na marginesie...rozbawiłaś mnie....
Duch Święty natchnął rentę :-D
 
     
magda-lenka1000
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 00:14   zuf

"sprawdź jeszcze inną możliwą przyczyne depresji-taka o podłozu duchowym, objawy takie same jak w tradycyjnej tyle że przyczyny i sposób leczenia inny. Do postawienia diagnozy duchowej będzie Ci potrzebna szczera rozmowa z duchowną osobą lub liderem jakiejś grupy Odnowy w Duchu Świętym-osobiście polecam rozmowę z księdzem Egzorcysta lub Siostrami Miłosierdzia" -
Zuf to prawda - ja miałam początki depresji, po tym jak mąż mnie zdradził. Było wiele takich chwil, że wolałabym nie istnieć, choć nigdy nie planowałam, aby zakończyć swe życie, jednak to odczucie bezsensu było czasem tak wielkie, że z trudem się podnosiłam. Pan Bóg nigdy nikogo nie zostawia bez pomocy, trzeba tylko ufać i wierzyć, dać się poprowadzić, dostrzegać wskazówki. I ja podążyłam za wskazówkami - umówiłam się na spotkanie z ks.egzorcystą, odmawiał nade mną modlitwę o uwolnienie. Depresja zniknęła :) spokój ducha, spokój w sercu - powrócił. To zły duch podsyła te wszystkie bezsensowne myśli. Nie wolno mu na to pozwolić. W internecie jest wiele modlitw o uwolnienie. Wystarczy je czasem po prostu przeczytać. Zajrzyj na stronę wspólnoty Mamre - spróbuj umówić się na spotkanie.
Z Panem Bogiem!
 
     
dorwdow
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 11:32   

Znalazłam informację, że wspólnota o. Daniela "Miłość i Miłosierdzie Jezusa" z Czatachowy ze względu na dużą liczbę chętnych, organizuję spotkania w 3-cią sobotę miesiąca w Olsztynie k/Częstochowy ul. Zielona 66, hala sportowa GOSIR-u między 15.00 a 21.00. Natomiast w 2-gą sobotę miesiąca są spotkania dla młodzieży (do lat 40) w Sanktuarium św. Józefa Rzemieślnika w Częstochowie ul Okrzei 41.
Są też namiary na skrzynkę mailową do wspólnoty pustelnia@czatachowa.pl, na którą wysyła się intencje modlitewne
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 14:43   

Obecnie miejsce spotkań jest już inne. Tu więcej informacji:

http://mimj.pl/spotkania-otwarte/

Polecam wszystkim.
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 18:51   

lena napisał/a:
Sprobój.....pokaż żonie forum.


Widać, że nie znasz mojej żony. Dla niej to jakieś tam bliżej nieokreślone forum pełne obcych ludzi mających inne zdanie niż ona, a poza tym żona sobie nie wyobraża, żeby, jak to określa, prać swoje brudy na zewnątrz. Zresztą słuszne zdanie to jest tylko jej zdanie, dlatego zapewne zawału by dostała, że ja mam inne zdanie. Nie wspominając już o tym, że jak ostatni raz przez to co piszę na forum była u mnie policja i pogotowie, to się nieźle nasłuchałem, co jej jeszcze zaserwuję, bo po mnie to można się wszystkiego spodziewać.

Za kilka godzin żona wraca z dziećmi znad morza. Już siedzę jak na szpilkach, co tym razem będzie nie tak. W myślach nerwowo chodzę - pranie zrobiłem, mieszkanie odkurzyłem, łazienka posprzątana, kibelek czysty, obiad gotowy, zakupy w lodówce, pościel wywietrzona, śmieci wyniesione, kuweta opróżniona...czy o czymś nie zapomniałem...czy nie zdenerwuje się jak włączę sobie mecz MŚ o 3 miejsce?

Pojechała sama z dziećmi i ze swoimi siostrami, starymi pannami - mnie nie warto jej było brać (mimo, ze za nocleg płaci tyle samo) bo przecież nie będzie mnie utrzymywać. OK, OK, jak zarobię to ich wszystkich zabiorę. W najgorszym wypadku pojedzie sobie pani żona do Meksyku za pieniądze z mojej polisy na życie. Może sobie znajdzie jakiegoś przystojnego Meksykanina. Chociaż też pewnie nie na długo, bo zapomniała, że celibat to jest w zakonie, a nie w małżeństwie. Ale nie marudzę - przez 15 lat można się przyzwyczaić że było się tylko do prokreacji dzieci. Przecież cokolwiek nie robiłem, czy robię to i tak jest ciągle źle, więc czego miałbym oczekiwać? Ileż to razy słyszałem, że wyszła za mnie bo ja sobie życia bez niej nie wyobrażałem, ale teraz to wie, ze nie powinna była się zmuszać...

Myślicie, że mogę coś jeszcze zrobić poza modlitwą, rozważaniem PS, postem, czytaniem poradników, słuchaniem kazań i konferencji oraz rozmów z duchownym, aby wytrzymać z kobietą która mnie nienawidzi?? :?:

Nienawidzi każdego mojego słowa, gestu, czynu, spojrzenia, oddechu, myśli. To byłby cud, gdyby nam się udało przeżyć i żyć razem.
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 19:48   

zuf napisał/a:
Myślicie, że mogę coś jeszcze zrobić poza modlitwą, rozważaniem PS, postem, czytaniem poradników, słuchaniem kazań i konferencji oraz rozmów z duchownym, aby wytrzymać z kobietą która mnie nienawidzi??


Witaj,

Tak dziwnie to życie się układa. Wyobraź sobie, że nigdy nie byłem wspolnie z żoną i dziećmi na wakacjach. Tez jej jakos nie pasowalo :-)
kiedys przyjechalem do jej osrodka w odwiedziny i spotkalismy jej kuzyna i bez zadnego skrepowania stwierdzila ze nie dostalem urlopu ;-) co oczywiscie nie bylo prawdą!
Trzymaj sie cos podobnego sam przerobilem. To jest horror! Ja nie wytrzymalem kiedy w moje imieniny 2009 wrocilem do domu, chcialem zabrac zone i dzieci do restauracji. Moja zona z tesciowa machnely tylko w przejsciu ze wychodza. Zona zeszla na dol do samochodu a ja nie oddalem tesciowej synka. Zona wrocila i zaczela mnie bic. Stwierdzila ze jak wroci nie ma mnie byc w domu. w tym tez miesiacu sie rozeszlismy. Zona jedynaczka mieszkala z matka i bardzo z nia zwiazana. Ojciec z nimi nie mieszkal bo nie bylo tam malzenstwa.
Podobnie jak ty post, modlitwa, sprzatanie calego mieszkanai w sobote - a ona potrafila znalezc maly paproszek i powiedziec czy to ma byc sprzatanie! Do dzis to pamietam. Jak trzepalem dywany to robie to na pokaz! A ona w tym czasie chodzial do adwokata! Nie nosila obraczki a jak szla do pracy to zaczela ja zakladac (pozniej dopiero skojarzylem ze chodzilo jej o przygotowanie do rozwodu).
Z malzenskiego loza szybko po malzenstwie mnie wyrzucila. Pozniej spala w pokoju z dziecmi a ja oddzielnie. Pozniej tesciowa sie wprowadzila i pozamiatane ;-) .
Do dzis jak cos powie to sie trzese przy niej. Byl czas ze chcialem zamieszkac w garazu ;-)
Wczytaj sie tu na forum, sluchaj innych obok duchownych i psychiatrow takze tych ktorzy Cie znaja najlepiej. Zyj stary zajmij sie jakims hobby. To sa trudne sprawy. Zapraszam Cie rowniez na spotkania Sychara. Razem latwiej.
Nie jestes sam - inni juz to przerobili ;-)
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 20:14   

Slawomir napisał/a:
a ona potrafila znalezc maly paproszek i powiedziec czy to ma byc sprzatanie!


dokładnie, albo kot narobi przed jej powrotem do kuwety i będzie że syf, że nie dbam.

Slawomir napisał/a:
Jak trzepalem dywany to robie to na pokaz!


Jejku, też tak słyszę

Slawomir napisał/a:
Nie nosila obraczki a jak szla do pracy to zaczela ja zakladac


o zgrozo, tez tak robi -bz tym że nie nosi na stałe, a jak zapytałem, to ponoć jej niewygodnie. Tylko, że jak mnie nie było rok czasu to codziennie nosiła. Chyba ona czuje, że ma już ptaszka w klatce, więc przynęty nie trzeba.

Slawomir napisał/a:
Pozniej spala w pokoju z dziecmi


no właśnie] tak jest. Śpi z córką

Slawomir napisał/a:
Do dzis jak cos powie to sie trzese przy niej

Slawomir napisał/a:
Nie jestes sam - inni juz to przerobili


Aż mnie strach ogarnął. Ale piszesz to z uśmiechem, jakby życie się na tym nie kończyło? Znaczy, że przede mną rychły rozwód, albo zwariuję, albo się zabiję, albo wszystko na raz...czyli trzeba się pogodzić z losem i na niego przygotować...tylko jak, kurcze...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 21:38   

[quote="zuf"]
lena napisał/a:


Myślicie, że mogę coś jeszcze zrobić poza modlitwą, rozważaniem PS, postem, czytaniem poradników, słuchaniem kazań i konferencji oraz rozmów z duchownym, aby wytrzymać z kobietą która mnie nienawidzi?? :?:


Tak, możesz zacząć żyć dla siebie i dzieci.
Pójść do lasu połazić, pobiegać, pojechać w góry,
poczytać, posłuchać muzy, umówić się z kumplem na piwo itp...
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 21:54   

zuf napisał/a:
Aż mnie strach ogarnął. Ale piszesz to z uśmiechem, jakby życie się na tym nie kończyło? Znaczy, że przede mną rychły rozwód, albo zwariuję, albo się zabiję, albo wszystko na raz...czyli trzeba się pogodzić z losem i na niego przygotować...tylko jak, kurcze...


Witaj!

stary spokojnie zycie sie nie konczy ani nie zaczyna! Zrobilem sobie prawo jazdy kat, A. Jezdze pieknym motocyklem. Dzieci maja niezla frajde. Zapraszam Cie rowniez na spotkania grupy wsparcia.
Nie ma co tak szastac to juz koniec, czy tez poczatek. Zycie jest fajne ;-)
Pan Bog daje sily i moc. Ponownie pytanie czy u Ciebie jest Codzienna Eucharystia.
Czy biegasz codziennie? Pracujesz ciezko?
Nikt nie ma lekko ;-) a jednak warto. Zyje sie dla innych :-)
W takim stanie to rzeczywiscie mozna sie zaplatac. Zacznij byc na zewnatrz. Facet realizuje sie przez ciezka prace. Zarabiaj pieniadze i jej oddawaj.
Nie tak. Nie wolno stawiac zycia na szali. Chlopie masz dobrze.
ostatnio siedzialem sobie z bezdomnym na laweccze. Sa ludzie ktorzy maja duzo ciezej i sie nie zalamuja. Mamy naprawde dobrze.
Popatrz pomagaj tym wokol. Fajni ludzie nas otaczaja. :-)
Poczytaj sobie forum ino i zapraszam na spotkania.
Kazdy z nas mial ciezko no i co z tego? narzekanie nic nie zmieni. Bierz zycie takim jest i nierozmyslaj tyle (wracam do punktu zajmij sie praca). Piszesz ladnie. Stawiasz w dobrym miejscu przecinki ;-)
Ludzie nie maja co do garnka wlozyc a Ty masz naprawde dobrze. Poruszasz sie bez wozka inwalidzkiego. Mozesz chodzic. Masz co jesc. Masz corke. Mysl o niej a nie o osobie.
Trzymaj sie i pisz! Co nieco przeszedlem :-)
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 20:09   

Slawomir napisał/a:
Ponownie pytanie czy u Ciebie jest Codzienna Eucharystia.
Czy biegasz codziennie? Pracujesz ciezko?


Minęły 3 miesiące i nadal żyję. Niewątpliwie sukces. Posłuchałem Was troszeczkę i robię swoje. Wprawdzie na piwo z kumplem nie chodzę, bo żona nie cierpi alkoholu i wyraźnie wiem, że to byłby koniec, ale poszedłem do ciężkiej fizycznej pracy, nie biegam, bo ledwo po pracy chodzę, ale zawożę sobie i odbieram dzieci ze szkoły oraz zajmuję się nimi. Nie mam siły rozważać nad sensem życia, więc resztkę czasu poświęcam na modlitwę i sen. Niestety nie daję rady codziennie chodzić na Eucharystię. Żona rzadziej wpada w złość, wypominki, mniej szuka dziury w całym. Na grudzień udało mi się umówić pierwszą wizytę do psychologa, myślę, że tam zostawię resztki dywagacji biegających po moim umyśle. Pozostaje jeszcze wiele problemów do rozwiązania, niektóre naprawdę dużego kalibru, za bardzo nie wiem jak niektóre ugryźć, a żona ponagla, aby były rozwiązane. Zostawiam wszystko Panu, bo widzę jak On przynosi mi rozwiązania o które proszę.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 20:11   

Zuf, brzmisz wprost świetnie w porównaniu do tego co było na początku!!! Bardzo się cieszę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9