Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
to już koniec wszystkiego
Autor Wiadomość
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 11:59   

kazzia napisał/a:
pierwszym TWOIM cudem jest trafienie TU


to pewnie limit na ten rok wyczerpałem

kazzia napisał/a:
Poszłam na mszę o uzdrowienie


było mi się strasznie ciężko zebrać, ale poszedłem, w Częstochowie, w Józefie...modliłem się prosiłem..i nic...jak widać mi się nie należy, bo ... źle prosiłem, nie wiem, to wszystko jest za trudne...ja upadłem na sam dół, tak źle jak upadłem, tak nigdy, nawet jako bezbronne wystraszone dziecko się nie czułem...tego życia, spraw jest za wiele, abym zdołał je objąć, coś z nimi zrobić...zawierzam się codziennie, siebie, moją rodzinę..robię to wbrew sobie i racjonalnemu myśleniu, że to już koniec, a jeszcze próbuję...chyba głupi jestem..naprawdę dziękuję za dobre słowo, ale wystarczy mojej głupoty i naiwności, ze mógłbym jeszcze żyć i cieszyć się życiem z rodziną, z żoną, z dziećmi...
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 13:13   

zuf napisał/a:
ze mógłbym jeszcze żyć i cieszyć się życiem z rodziną, z żoną, z dziećmi...



Nie jesteś wybrańcem. Żadne z nas tutaj tego nie wie... A każdy, założę się, by chciał....
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 13:28   

zuf, od dzisiaj co najmniej 4 osoby więcej będą się za Ciebie modlić (moja rodzina). Obiecuję.
Jesteś gość, że walczysz, nie poddawaj się!
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 14:25   

Zuf,dołączam sie w modlitwie,nie poddawaj się!!!

Kazzia,normalnie sie popłakałam,nie znałam Twojej historii,jesteś mega mocną i wspaniała babką kochana :)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 14:38   

Zuf, ponawiam pytanie - czy wiesz, jak to dzieci przeżyją? Tę Twoją próbę uwolnienia się od cierpienia?
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 14:38   

kazzia napisał/a:
Nie jesteś wybrańcem


Wiem kazziu, że nie jestem, nawet na to nie liczę i wiem, że nie będę, bo o kogoś takiego jak ja to szkoda czasu zabiegać, wiem to, wiem..

macko napisał/a:
od dzisiaj co najmniej 4 osoby więcej będą się za Ciebie modlić (moja rodzina). Obiecuję.


dziękuję ze szczerego serca, choć nie mam nadziei w nim, kurcze tak trudno mi wierzyć, że coś może mi pomóc..
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 16:42   

zuf napisał/a:
kurcze tak trudno mi wierzyć, że coś może mi pomóc..

Witaj,
doskonale rozumiem stan w jakim sie dzis znajdujesz-znam z autopsji, też walczę z depresją.
Skoro leki nie pomagają to sprawdź jeszcze inną mozliwą przyczyne depresji-taka o podłozu duchowym, objawy takie same jak w tradycyjnej tyle że przyczyny i sposób leczenia inny. Do postawienia diagnozy duchowej będzie Ci potrzebna szczera rozmowa z duchowną osobą lub liderem jakiejś grupy Odnowy w Duchu Świętym-osobiście polecam rozmowę z ksiedzem Egzorcysta lub Siostrami Miłosierdzia np. z Rybna. Zranienia DDA często otwierają na rzeczywistość duchową zła, więc może stamtąd idą rzeczywiste przyczyny Twojego obecnego stanu, a ciało tylko sie im poddało.

Inna mozliwośc pomocy sobie to nasze warsztaty 12 kroków- są dostępne internetowo lub w realu, może one Ci pomogą uporać się z prawdą o jakimś wydarzeniu lub etapie zycia, który dotąd nie wypłynął przy terapiach.

zuf napisał/a:
dlatego uważam, że moje rozwiązanie jest najsłuszniejsze, nie będę nikomu ciężarem, nikt nie będzie musiał się na mnie złościć, nikomu nie będę zabierał powietrza.


Poradnia Telefoniczna dla osób w kryzysie emocjonalnym: 116 123 (dyżurują specjaliści Instytutu Psychologii Zdrowia PTP)

W dołku nie rób niczego poza wykonaniem tego telefonu

Jak poczujesz sie lepiej obierz sobie powód do życia- Bóg, człowiek, zwierze, rzecz, czynność - w nagłym kryzysie myśl tylko o tym jak będzie istniał/ istniało bez ciebie, że jesteś Mu potrzebny żywy, bo bez Ciebie sobie nie poradzi.
Mnie ten element bardzo pomógł.

zuf napisał/a:
widzę że za miesiąc wyląduję na ulicy, nie wiem, jak miałbym i gdzie mieszkać, nie mam pracy, zresztą nawet jakby była to bałbym się podjąć - czuję się taki stary, wyczerpany i zniszczony. Nie musi być lekko, chciałbym dać radę, a widzę że nie udźwignę więcej już tego ciężaru. Masz terapię, czujesz, że to ci pomaga - jak pisałem, mnie na terapię nie ma gdzie już iść, zresztą to wymaga czasu, a ja potrzebuje rozwiązań już teraz, nie za rok..


A to klasyczna zagrywka diabelska- wyeksponować Twoje najgorsze leki i nakarmić cie nimi pod płaszczykiem racjonalnego myslenia. Nie dawaj się. Nie wiesz co będzie i jak się potoczy życie, zwłaszcza jeśli oddałeś się pod opiekę Jezusa i Maryi, Oni n ie takie cuda czynią jak znalezienie pracy, zatrzymanie czynności komorniczych i inne. Mam to na co dzień, więc walcz o siebie i bliskich modlitwą i czynem na jaki cie stać czyli módl sie, korzystaj z rekolekcji, proś innych o modlitwę, szukaj nowej terapii, czytaj ogłoszenia o pracy i poszukaj jej -choćby roznoszenie ulotek- czasem rozwiązania tymczasowe sa tez dobra terapią- czytaj dostępne tu i necie materiały jeśli możesz się skupić lub ich słuchaj, a jak wszystko zawodzi idź do kościoła i klapnij w ławce przed Najświętszym Sakramentem i powiedz Jezu Ty sie tym zajmij -ja nie umiem. Weź mój strach i niemoc i zrób coś bo mnie to przerasta, a potem weź to co dostaniesz i idź przeżyj tylko ten jeden dzień, a rano do Niego wróc po następna porcję siły na następny dzień, z czasem zobaczysz że tej siły będziesz zabierał coraz więcej.
Ja usłyszałam w podobnej sytuacji do Twojej, kiedy świat mnie poganiał i nie dawał czasu na zdrowienie- bo nie w tempie terapii i terapeutów sie zdrowieje tylko w swoim własnym, dlatego to Jezus najlepiej zna Twój czas- że świat poczeka, aż bedę gotowa w niego z powrotem wejść, bez poganiania i przymusu i wiesz co? Uwierzyłam Bogu i świat czeka, przychodzi do mnie tylko na tyle, na ile jestem gotowa w niego wejść, resztę jakby Bóg powstrzymywał swoja prawicą, nie umiem inaczej tego określić. Chroni mnie i pozwala powoli, w swoim tempie zanurzac sie w zycie, ale napompował mi koło ratunkowe i przywiązał gruba liną do swojej ręki :mrgreen: Uwierz Mu a doswiadczysz cudów:
(40) Jezus rzekł[...]: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?[...]

(Ew. Jana 11:40, Biblia Tysiąclecia)
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 19:11   

zuf napisał/a:
kazzia napisał/a:
Nie jesteś wybrańcem


Wiem kazziu, że nie jestem, nawet na to nie liczę i wiem, że nie będę, bo o kogoś takiego jak ja to szkoda czasu zabiegać, wiem to, wiem..


Nie, nie szkoda. Widzisz ilu obcym osobom nie szkoda czasu?

Cytat:

dziękuję ze szczerego serca, choć nie mam nadziei w nim, kurcze tak trudno mi wierzyć, że coś może mi pomóc..


Może, może :) Jesteś chory, Twoje postrzeganie świata wynika z choroby.
Też leczę się na depresję. Też wielokrotnie traciłem nadzieję.
Uwierz albo nie, ale jeszcze wczoraj wieczorem miałem myśli samobójcze :(
Dzisiaj czuję się dobrze. Nie wiem jak będzie jutro, ale nie poddam się.
Twoje myślenie jest wynikiem choroby. Uleczalnej choroby. Ponoć w ponad 80% uleczalnej.
Inni dali Ci wiele dobrych rad, skorzystaj z tego. Ze swojej strony dodam jeszcze, że aktywność fizyczna może bardzo pomóc przy depresji. Spróbuj tego, wiem, że w takim stanie jest ciężko się zmusić, ale to naprawdę może pomóc. Na początek wystarczy szybszy marsz ok. 30 min/3 razy w tygodniu. Dlaczego nie dzisiaj? Pogoda jest dobra. Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy w tym zakresie pisz do mnie. Kilka osób już zaraziłem :)

Trzymaj się, będzie dobrze.
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 19:32   

kinga2 napisał/a:
też walczę z depresją.
Skoro leki nie pomagają

leki biorę już 10 lat różne, najlepiej działały benzodiazepiny - nie było lęku, znów czułem, że mogę, że potrafię - ale ten specyfik wykańcza człowieka i uzależnia jak narkotyk - traci się korę mózgową, nie panuje nad tym co się robi do końca (jak w epizodzie manii w chor. maniakalno-depresyjnej) - dlatego je odstawiłem - i od tego czasu, już pół roku, kompletnie nie potrafię się pozbierać, przygnębienie jest ciągłe, to nie chwilowy stan, ale gorsze są lęki - budzę się wystraszony, zlękniony, że nastał nowy dzień, marzę, aby już się nie obudzić - i tak to trwa aż do wieczora, kiedy biorę leki nasenne i umieram na kilka godzin
kinga2 napisał/a:
Do postawienia diagnozy duchowej będzie Ci potrzebna szczera rozmowa z duchowną osobą lub liderem

Gdzie w Częstochowie znajdę dobrego lidera albo duchownego?
kinga2 napisał/a:
więc może stamtąd idą rzeczywiste przyczyny Twojego obecnego stanu

przerobiłem w sobie wiele, wybaczyłem wszystkim, szczególnie rodzicom. Wiem, może ktoś potrafiłby jeszcze we mnie coś rozpoznać, ale próbowałem już tyle razy, że wydaje mi się to niemożliwe, chyba ja jestem jakiś za bardzo nienormalny, niereformowalny
kinga2 napisał/a:
Jak poczujesz sie lepiej obierz sobie powód do życia- Bóg, człowiek, zwierze, rzecz, czynność - w nagłym kryzysie myśl tylko o tym jak będzie istniał/ istniało bez ciebie, że jesteś Mu potrzebny żywy, bo bez Ciebie sobie nie poradzi.

Widzisz, tu jest problem. Bo ja bardziej wierzę w to, że żona i dzieci poradzą sobie lepiej beze mnie, nie będzie ciągłych kłótni, różnych zdań, jeden narzucony przez żonę styl wychowania. Zresztą ona mi powiedziała, że jak mnie nie było, to żyło im się spokojniej (lepiej). Więc co - zwierzę, czynność - zbyt trywialne...
kinga2 napisał/a:
czytaj ogłoszenia o pracy i poszukaj jej -choćby roznoszenie ulotek

tak, to też byłoby dobre, ale żona oczekuje ode mnie przynajmniej 2 tyś miesięcznie od zaraz, jasno się wyraziła. Nie bardzo ją interesuje jak ja się czuję, bo mówi, że wszyscy tak mają, ona też, a pracuje.
kinga2 napisał/a:
Jezus najlepiej zna Twój czas- że świat poczeka, aż bedę gotowa w niego z powrotem wejść

o Jezu, oby tak było, bo boję się śmiertelnie...

Dziękuję Ci z całego serca za wskazówki i dobre słowo...żeby to wszystko było takie proste, małej wiary ze mnie człek...

[ Dodano: 2014-05-06, 19:45 ]
macko napisał/a:
Na początek wystarczy szybszy marsz ok. 30 min/3 razy w tygodniu. Dlaczego nie dzisiaj?

dziękuję Ci, może się zmobilizuję, tylko dzieci będę musiał same zostawiać, bo z nimi jestem po południu. A może z dziećmi zamiast na plac to na spacer? Jeśli to ma pomóc to się podejmę.
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 20:00   

zuf napisał/a:

macko napisał/a:
Na początek wystarczy szybszy marsz ok. 30 min/3 razy w tygodniu. Dlaczego nie dzisiaj?

dziękuję Ci, może się zmobilizuję, tylko dzieci będę musiał same zostawiać, bo z nimi jestem po południu. A może z dziećmi zamiast na plac to na spacer? Jeśli to ma pomóc to się podejmę.


To jest dobry pomysł. Najlepszy efekt byłby gdybyś przynajmniej trochę się zmęczył.
Dzieci pewnie za Tobą nie nadążą, więc może wymyśl jakąś zabawę. Np. niech Ci uciekają a Ty je goń.
Ja często wychodzę pobiegać czy pochodzić jak dzieci spią. 30 min znajdziesz. Nie zaczynaj od biegania, raczej szybki marsz albo marsz przeplatany z krótkim truchtem. Np. trucht 1-2 min, potem marsz aż uspokoisz tętno, potem znowu trucht i marsz i tak przez 30 min. Czasy truchtania sam ustalisz, forma będzie rosła będziesz podkręcał, ale spokojnie :)
Ja lubię też siłownię i rower. Na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Ponoć wysiłek fizyczny ma podobne działanie do antydepresantów, w internecie jest sporo na ten temat. To nie pomoże od razu, potrzebna jest regularność, spróbuj, warto!
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 20:02   

Nirwanna napisał/a:
ponawiam pytanie - czy wiesz, jak to dzieci przeżyją


popłaczą i zapomną, a potem będą żyły wspomnieniem dobrego ojca, a nie nieudacznika, który musiał im odmawiać z braku pracy i pieniędzy, będą żyły w spokoju bez wysłuchiwania kłótni z żoną, nie będą się winić, że rodzice mają siebie dosyć przez nie, nie będą się bać, że rodzice znowu się rozejdą, będą pamiętać tego przebojowego, a nie żyć z wystraszoną, płaczącą namiastką ojca.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 20:18   

zuf napisał/a:
popłaczą i zapomną, a potem będą żyły wspomnieniem dobrego ojca, a nie nieudacznika, który musiał im odmawiać z braku pracy i pieniędzy, będą żyły w spokoju bez wysłuchiwania kłótni z żoną, nie będą się winić, że rodzice mają siebie dosyć przez nie, nie będą się bać, że rodzice znowu się rozejdą, będą pamiętać tego przebojowego, a nie żyć z wystraszoną, płaczącą namiastką ojca.

Badania naukowe utrzymują, że największą traumą dla człowieka (też dziecka) jest śmierć bliskiej osoby, zaraz potem rozwód. Kłótnie nijak się mają do tych wielkich tragedii, które wymieniłam. Nie chcesz teraz zostawić dzieci samych, aby wyjść pobiegać czy na spotkanie Ogniska. Dlatego sądzę, że są naprawdę dla Ciebie ważne, a to co piszesz, to scenariusze przez złego podtykane. Wróć i wracaj wielokrotnie do postu kingi, mądrze pisze.
 
     
zuf
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 20:49   

tak, są ważne, najważniejsze, tylko (aż) to trzyma mnie jeszcze przy życiu...niestety większość czasu czuję tak jak piszę i boję się, że ta szala w pewnej chwili się przeważy, wiem jestem wpływowy, słowa żony dzwonią mi w uszach, takie sugestie, jak pisałem, że im było lepiej beze mnie, tylko mnie utwierdzają, że faktycznie będzie im lepiej..
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 21:01   

zuf napisał/a:
pecyfik wykańcza człowieka i uzależnia jak narkotyk - traci się korę mózgową, nie panuje nad tym co się robi do końca (jak w epizodzie manii w chor. maniakalno-depresyjnej) - dlatego je odstawiłem - i od tego czasu, już pół roku, kompletnie nie potrafię się pozbierać, przygnębienie jest ciągłe, to nie chwilowy stan, ale gorsze są lęki - budzę się wystraszony, zlękniony, że nastał nowy dzień, marzę, aby już się nie obudzić

Ty masz symptomy odstawienia uzywki, więc jesli zrobiłes to pod kontrolą lekarza powiedz mu jak się czujesz, da ci coś na zniwelowanie tego stanu, a jesli sam to idź do lekarza i opisz co i jak, bo niektóre leki odstawione od zaraz bez podparcia innymi mogą narobić niezłego bigosu w organiźmie, nie każdy daje radę z " odwykiem na żywca". Jeśli Ty tak masz to nie jesteś nieudacznikiem tylko mocny jesteś, że sie zdecydowałeś tylko niepotrzebnie się męczysz bez pomocy. No i nie wiem czy to rozsądne tak samemu decydować o odstawieniu długotrwałego leku bez konsultacji z lekarzem, czasem zmiany bywają złe i nieodwracalne.
zuf napisał/a:
Gdzie w Częstochowie znajdę dobrego lidera albo duchownego?

Polecam Jasną Górę :mrgreen: Jak dobrze trafisz to spotkasz niemal wszystkich egzorcystów z Polski i paru z zagranicy na dniach skupienia :-D
, a w pozostałym czasie o. Konrad Pomper 42-225 Częstochowa-Jasna Góra tel. (0-34) 377 72 99
o. Paweł Michalik 42-225 Częstochowa-Jasna Góra tel. (0-34) 377 75 72 oraz każdy braciszek z Jasnej Góry, ale zacznij od Mamy. Idź do Niej pomódl się w kaplicy jasnogórskiego obrazu i poproś, żeby Cię skierowała do takiego kapłana, który najlepiej Ci pomoże i zrozumie. Nikt lepiej od Maryi nie zna swoich synów duchowych, bedzie wiedziała do kogo Cie skierować.
zuf napisał/a:
próbowałem już tyle razy, że wydaje mi się to niemożliwe, chyba ja jestem jakiś za bardzo nienormalny, niereformowalny

Dla Boga nie ma rzeczy i spraw niemożliwych sa tylko trudne, trudniejsze i całkiem w gestii Nieba. :-D
zuf napisał/a:
ja bardziej wierzę w to, że żona i dzieci poradzą sobie lepiej beze mnie

Nie pisałam znajdź powód do doła tylko znajdź powód do życia, rodzina jest twoim pepkiem świata, a powinien tam stać tylko Bóg. MUSISZ dla siebie i dla nich zmienić ośrodek dyspozycyjny. Chcesz szczęśliwej rodziny, usmiechniętej zony i dzieci to nie dawaj się wkręcac, że bez Ciebie bedzie lepiej, będzie gorzej i inaczej, puściej, ALE NIE BĘDZIE LEPIEJ. Uśmiechnięty ojciec, Twoja dłoń w ręce dziecka, to więcej niż worek pieniędzy i super praca-to cały świat. Daj dzieciom poczucie bezpieczeństwa odejdą lęki. Jak to zrobić? Na początek szukaj pomocy tak jak tu u nas, trzeba krzycz o nią, ale nigdy nie zostawaj sam z lękami, nie ma człowieka obok krzycz do Boga, On zawsze jest obok, zawsze słyszy i nigdy nie zawodzi.
zuf napisał/a:
żona oczekuje ode mnie przynajmniej 2 tyś miesięcznie od zaraz, jasno się wyraziła. Nie bardzo ją interesuje jak ja się czuję, bo mówi, że wszyscy tak mają, ona też, a pracuje

Żona nie rozumie choroby z jaka się zmagasz, obiegowy i bardzo niszczący pogląd wiekszości ludzi głosi, że trzeba potrząsnąć chorym, wrzucić go na głęboka wodę to popłynie do uzdrowienia, niestety tak nie jest. Taka postawa tylko potęguje objawy choroby często cofa proces uzdrawiania. W depresji trzeba postępowac z chorym jak ze smierdzącym jajkiem :lol: , żeby mu nie zaszkodzić, to potrzasanie działa tylko w epizodach depresyjnych, zanim choroba sie rozwinie . Rada zdrowieć w swoim tempie i dac z siebie to co możesz, możesz ulotki daj ulotki, możesz konstrukcje silnika daj konstrukcje, ale daj ile możesz, a nie ile oczekują. Nie będzie zachwycona, ale kiedy Twój stan sie poprawi poszukasz lepszej pracy i wtedy znajdziesz. Rób wszystko z Bogiem, a wszystko ułoży się ku uzdrowieniu, a nie ku chorobie.
zuf napisał/a:
żeby to wszystko było takie proste, małej wiary ze mnie człek...

Jak by było proste to nie byłoby WTM Sychar i Sycharków, ale skoro musimy włozyć wysiłek w samowychowanie i leczenie to Jezus powołuje wspólnoty, abyśmy byli jedno i niesamotni. A ON uzdrawia.

(12) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. (13) A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. (14) O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. [...] (27) Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka. (Ew. Jana 14:21-14,27 Biblia Tysiąclecia)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8