Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
jak żyć z seksoholikiem?
Autor Wiadomość
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 12:20   

Kenya, rozumiem, iż sugerujesz udanie się do specjalisty, który na 100%potwierdzi diagnozę, tak?
Pomysł, że mój mąż jest seksoholikiem wypłynął od niego samego, tzn. on tak się nazwał, a nie ja. Wiem, że z kimś się konsultował, bo pomysł chodzenia na spotkania SA również nie był moim pomysłem, tylko wypłynął od niego. Wiem, że sam podczytywał w internecie strony jak ta podlinkowana przez Ciebie. Wiem też, że na pewno nie mamy do czynienia z okazjonalnym zachowaniem lecz kompulsywnym. Jak często nie wiem. Mój mąż nie mówi mi prawie nic, bo uważa, że w tej kwestii nie jestem partnerem a i tak nic nie zrozumiem. Innymi słowy, wiem tyle, że sam uważa się za seksoholika, identyfikuje się z innymi, których spotyka na spotkaniach SA i ich problemami - niestety na dzień dzisiejszy musi to wystarczyć za diagnozę.
Czy widzi problem? Przechodziliśmy już fazę obwiniania wszystkich do okoła, teraz mam wrażenie, że powoli do niego dociera. To uświadomienie to proces stopniowy, podobnie jak stopniowo rozwijało się uzależnienie - na początku było sporadycznie -dlatego on twierdzi, że w momencie zawarcia ślubu nie był uzależniony, natomiast twierdzi również, że nie powiedział mi nic o swoich praktykach, bo wiedział, że to by mnie zraniło. Jeśli więc wiedział, że mnie rani, a mimo to, nic z tym nie zrobił, to albo niespecjalnie mnie kochał, albo może już wtedy nie umiał przestać. Nie wiem. Potem było coraz częściej, aż do momentu, kiedy nawet ze mną mu się nie chciało, bo po co...

Terapii nie chce rozpocząć, bo woli się ukrywać, nie chce się ujawniać, nawet przed obcymi osobami. Spotkania SA są anonimowe, dlatego tam się czuje bardziej komfortowo. Tak więc koło się zamyka - nie ma komu potwierdzić diagnozy.
to co piszesz o współuzależnieniu - wszystko się zgadza. Współczucie, obwinianie siebie, krycie go przed innymi - klasyka...
 
     
cherubi
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 13:20   

Cześć
Też mam męża seksoholika- potwierdzone przez specjalistę to nie jest, niestety. Chodził przez jakiś czas, bardzo krótko do SA ale teraz twierdzi, że jednak nie jest uzależniony. Nie mieszkamy razem i niestety nic nie idzie ku dobremu, ale wierzę, że wszystko jeszcze może się odmienić. Nie trać wiary.
 
     
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 21:42   

grzegorz_ napisał/a:
Smutna twarz
Na tę "chorobę" co Twój mąż "choruje" przed ślubem pewnie z 90% facetów, a po ślubie
też niemały %. Powiedzenie, że Ci wszyscy faceci to seksoholicy byłoby nadużyciem.
Wpędzanie męża w poczucie grzechu, wmawianie mu że jest chory czy zboczony, nie wiem czy to rozsądne.
Oczywiście, jeśli masturbacja wpływa na zanik pożycia małżeńskiego lub z racji zbytniej częstotliwości ujemnie wpływa na zdrowie to trzeba nad tym jakoś zapanować.


Grzegorz, przeczytałam jeszcze raz spokojnie Twój post dochodzę do wniosku, że albo nie przeczytałeś uważnie mojej historii, albo może swoje słowa odnosisz do jakiejś innej.
Ja nie nazwałam mojego męża nigdy zboczonym, ani tym bardziej nie wmawiam mu tego. Jest owszem chory, bo seksoholizm, jak każde uzależnienie, jest chorobą. Zwykle z uznaniem tej prawdy (tj. że uzależniony a nie podły) mają problem ludzie z najbliższego otoczenia, ci którzy muszą cierpieć z powodu jego choroby, a nie osoby postronne, dlatego dziwi mnie trochę twoje negowanie tego stanu - bo jak rozumiem Twoje wstawienie w cudzysłów słowa choroba ma sugerować, że za chorobę seksoholizmu nie uważasz.
Zarówno mastrubacja jak i pornografia są grzechem - Pismo św. i nauka Kościoła Katolickiego precyzyjnie się na ten temat wyrażają. I na dodatek jest to grzech dlatego, że burzy ustalony przez Boga porządek. To czy wiąże się z tym utrata zdrowia lub zanik pożycia to sprawa drugorzędna.
I na koniec jeszcze jedna uwaga - nie znam statystyk mówiących ile osób jest uzależnionych od masturbacji, raczej nie jest to 90% ale jakakolwiek jest to liczba, to niezależnie czy po ślubie czy przed ślubem raczej jest taka sama. Ślub nikogo jeszcze nie uzdrowił z uzależnienia od seksu tak samo jak wielkie pieniądze nie uleczyły żadnego zakupoholika.
Rozumiem, że wielu panów się masturbuje, ale jakakolwiek statystyka nie zmieni faktu, że jest to złe i krzywdzące. Tak samo bez sensu jest zasłanianie się statystykami w stylu 60% kobiet dokonało aborcji, więc chyba jest ok.
Wielu małżonków nie widzi nic złego w pornografii, seks czatach, cyberseksie, agencjach towarzyskich - tylko dlaczego potem dziwi nas tak wielki odsetek rozbitych małżeństw? Chyba nie o to nam chodzi, by było byle jak i aby aby - dla katolika małżeństwo i rodzina podobno jest drogą do świętości, prawda?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 22:40   

smutna_twarz napisał/a:

Zarówno mastrubacja jak i pornografia są grzechem - Pismo św. i nauka Kościoła Katolickiego precyzyjnie się na ten temat wyrażają.

Ale chyba nie z tego powodu że to grzech piszesz na forum?


I na koniec jeszcze jedna uwaga - nie znam statystyk mówiących ile osób jest uzależnionych od masturbacji, raczej nie jest to 90% ale jakakolwiek jest to liczba, to niezależnie czy po ślubie czy przed ślubem raczej jest taka sama. Ślub nikogo jeszcze nie uzdrowił z uzależnienia od seksu tak samo jak wielkie pieniądze nie uleczyły żadnego zakupoholika.

Masturbacja to sposób na rozładowanie napięcia seksualnego.
Gdy chłopak ma powiedzmy 18 lat, nie ma dziewczyny, albo ma dziewczynę
i chce czekac do ślubu to jakoś sobie radzi.
Nie nazwałbym tego uzależnieniem, ale fizjologia.
Pisząć o 90% pisałem o procencie chłopaków którzy TO robią.
I pewnie 90% to zaniżona liczba.


Rozumiem, że wielu panów się masturbuje, ale jakakolwiek statystyka nie zmieni faktu, że jest to złe i krzywdzące. Tak samo bez sensu jest zasłanianie się statystykami w stylu 60% kobiet dokonało aborcji, więc chyba jest ok.

Zestawienie masturbacji i aborcji to tak jakby
zestawić "jadłem w piątek mięso" i ""biję żonę".


Wielu małżonków nie widzi nic złego w pornografii, seks czatach, cyberseksie, agencjach towarzyskich - tylko dlaczego potem dziwi nas tak wielki odsetek rozbitych małżeństw?

Piszemy o masturbacji a nie o chodzeniu do agencji?
Jest wręcz przeciwnie, masturbacja rozładowuje napięcie i zmniejsza u niektórych panów na poważniejsze grzechy




ps. Nożem można ukroić chleb, ale można i zabić.
Masturbacja może być substytutem pożycia w sytuacjach wyjatkowych
(np żona chce się kochać raz na miesiąc, a mąż 5 X w tygodniu), ale też może
to pożycie zabić.
W normalnym małżeństwie jakby nie patrzeć nie jest to norma to przyznaję.
Szczególnie nie jest normalne gdy żona namawia męża na seks, a ten woli panienki
na ekranie.
 
     
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 22:57   

Grzegorz, ale Ty udzielasz rady sobie czy mnie? Bo mam wrażenie, że to co piszesz nijak się ma do opisanego przeze mnie problemu. Ty piszesz o rozładowywaniu napięcia a ja o uzależnieniu...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 23:06   

ST
O swoim problemie to akurat póki co nie pisałaś, więc trudno się do niego odniesc
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 23:23   

Grzegorz Ty tak naprawdę uważasz czy tylko nas prowokujesz?
Że niby to zdrowe rozładowanie napięcia,nikomu nie szkodzi? Gdzie o tym sie dowiedziałeś? W bravo girl?
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 23:27   

Grzegorz - przystopuj. Nie pomagasz właścicielce wątku snując ogólne rozważania i podważając, bagatelizując zasadność jej trudnej sytuacji.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 23:32   

s_t pisze:

Cytat:
Terapii nie chce rozpocząć, bo woli się ukrywać, nie chce się ujawniać, nawet przed obcymi osobami. Spotkania SA są anonimowe, dlatego tam się czuje bardziej komfortowo. Tak więc koło się zamyka - nie ma komu potwierdzić diagnozy.


Ponawiam moje pytanie s_t, jaką masz pewność że mąż gdziekolwiek uczęszcza? Czy opierasz swoją wiedzę TYLKO na podstawie tego co on mówi?

Cytat:
Nawet jeśli nie dostanę żadnej dobrej rady to sam fakt, że mogę wyrzucić z siebie co mi leży na sercu wiele dla mnie znaczy.


Jakiej rady konkretnie oczekujesz?
 
     
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-19, 10:35   

Kenya, ale o co Ci chodzi? Mam wrażenie, ze poddajesz w wątpliwość wszystko, o czym piszę, chcesz sprawdzić czy nie jestem jakimś trollem? Nie jestem. Napisałam tu, bo nie radzę sobie z uzależnieniem męża, jego odejściem od Boga, świadomością bycia przez wiele lat oszukiwaną oraz wątpliwościami dotyczącymi ważności sakramentu małżeństwa. Jest mi szczególnie ciężko, bo nie mam z kim porozmawiać i kiedy dopadają mnie chwile zwątpienia po prostu zamykam się w pokoju i płaczę. Nie oczekuję żadnej konkretnej rady, raczej chodziło mi o obecność wśród osób, które mnie zrozumieją, być może same borykają się z podobnym problemem...W takich sytuacjach zwykle rady same się zjawiają, albo może ja sama umiałabym znaleźć jakieś rozwiązanie.

Dziękuję tym osobom, które przysłały mi słowa otuchy na priva.
Wszystkim życzę Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-19, 11:20   

Grzegorz
Cytat:
Na tę "chorobę" co Twój mąż "choruje" przed ślubem pewnie z 90% facetów, a po ślubie
też niemały %. Powiedzenie, że Ci wszyscy faceci to seksoholicy byłoby nadużyciem.
Wpędzanie męża w poczucie grzechu, wmawianie mu że jest chory czy zboczony, nie wiem czy to rozsądne.
Oczywiście, jeśli masturbacja wpływa na zanik pożycia małżeńskiego lub z racji zbytniej częstotliwości ujemnie wpływa na zdrowie to trzeba nad tym jakoś zapanować.



Grzegorz , to że tak jest ,
nie oznacza , że tak powinno być .


Tak jest tylko dlatego , że RELACJE małżeńskie są słabe , na niskim poziomie .
Często są oparte tylko na fizyczności , często dochodzi do tego jeszcze uczucie ,
ale ono nie jest dane raz na zawsze .
Jest jeszcze jeden poziom najwyższy - duchowy .
Czyli od dołu :
1. fizyczny
2. uczuciowy
3.duchowy

Tam gdzie małżeństwo weszło na poziom również duchowy - nie ma miejsca
na tego typu praktyki .


Weźmy przykład Maryji i Józefa .
Generalnie pewnie zdrowy chłop , był zakochany i to z wzajemnością .
Jak rozładowywał swoje napięcie ?
Myślę , że samo przebywanie z Maryją było dla niego wystarczająco radosne .
Nie wiem - taka czułość w zwyczajnych i niezwyczajnych codziennych sytuacjach .
Jemu chyba wystarczyło samo patrzenie , swiadomość że ma tak cudowną kobietę .
Jasne , pewnie nie raz mu do głowy przychodziły dodatkowe pragnienia ,
ale nie sądzę aby z tego powodu MUSIAŁ chodzić za chałupę .


Kiedy relacja jes słaba lub nie ma jej - pozostaje tylko czysta fizyczność .
Coś jak domowa darmowa małżeńska prostytucja ,
przykryta obrzędem zawrtego przecież małżeństwa .
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-20, 13:43   

s_t pisze:

Cytat:
Kenya, ale o co Ci chodzi? Mam wrażenie, ze poddajesz w wątpliwość wszystko, o czym piszę, chcesz sprawdzić czy nie jestem jakimś trollem?


S_t,

nawet mi do głowy nie przyszło tak pomyśleć, naprawdę!

Nie poddaję w wątpliwość Twoich słów, szczególnie jeśli wyrażasz to słowem "WSZYSTKO".

Moje pytania były w celu zgłębienia tematu, który nie jest dla mnie jasny na kilku płaszczyznach, to wszystko.
Jeśli natomiast w tym temacie chodzi tylko o wyrzucenie z siebie tych rozterek, rodzaj oczyszczenia, zatem nie mam więcej pytań.
Pozdrawiam :-)
 
     
Alzacja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-20, 16:23   

witaj S_T,
polecam Ci lekturę tego wątku http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=7249 oraz jeszcze tę stronę http://www.sa.org.pl
Tu na forum jest dział o uzależnieniach, tam też jest dużo informacji (jeśli tam jeszcze nie trafiłaś).
Powodzenia ;-)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-20, 17:42   

Pytania Kenyi nie są bezzasadne.
Mąż mówi, że był u seksuologia, że jest seksoholikiem, że chodzi na jakieś mitingi.
W dzisiejszych czasach na wszystko jest jakaś jednostka chorobowa.
Kobieta, która lubi seks, niekoniecznie z mężem....nimfomanka.
Facet, który lubi porno, seks czaty, albo wypady do burdelu...seksoholik.
Wiadomo....choroba, więc w jakimś stopniu jest się usprawiedliwionym.
Czasami pewnie łatwiej facetowi powiedzieć "jestem seksoholikiem i będę się leczył"
niż przyznać się, że "zwyczajnie lubię sobie poczatować i poogladać pornosa".

Ps. w sumie o sytuacji w zwiazku autorki nie wiemy prawi nic.
Pewnie chodziło o to aby się po prostu wyżalić na forum
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9