Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
pożycie intymne- zbliża czy rozdziela małżonków?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 00:24   

krasnobar napisał/a:

dałbym chyba 50 tysięcy na cele charytatywne,gdybym wiedział wcześniej to,co teraz wiem,a kiedy mialem szanse jeszze coś zrobić,teraz se mogę. ........... :-/


Krasnobar
Teraz to sobie teoretyzujesz...co by było gdyby ...
Widzę to prościej i mniej teoretycznie.
Jak kogoś kochasz to nie musisz czytać 100 książek pod tyt
"Jak postępować wobec kobiet".
Jeśli kochasz to chcesz dla kogoś dobrze, pomagasz mu,
jesteś miły, rozmawiasz, dzielisz się myślami, problemami, idziesz z nim do łózka....
Do tego nie trzeba książek, dlatego Twoje "gdybym wcześniej wiedział.."
jest trochę oszukiwaniem samego siebie.
Widzisz wyidealizowany, książkowy (i to raczej z książka z półki parafialnej) świat.
A prawda często jest taka, że faceci kochają kobitki z charakterkiem, a nie święte madonny, a kobiety z kolei kochają "drani" z mocnym charakterem, a nie
romantycznych rycerzyków.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 07:29   

krasnobar napisał/a:
,gdybym wiedział wcześniej to,co teraz wiem,a kiedy mialem szanse jeszze coś zrobić,teraz se mogę. ........... :-/
,
wiesz nie wszystko zależy od wiedzy jaką posiadamy i nie wszystko zależy od nas.
Wiele jest przypadków kiedy facet był "za dobry", dlatego kochanek stał nieodzowny.
Wiele jest przypadków kiedy walka o zmianę faceta z drania ,pijaczka w dobrego staje się sensem życia.
Kwestia charakteru....
Zależy do czego ktoś ma skłonności.
- jedni do alkoholizmu,
- drudzy do zdrady,
- inni do leżenia w łóżki itp.

Pracować należy nad sobą, dla siebie, a że czasami otoczenie zechce na tym skorzystać to tylko chwała.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 13:58   

krasnobar napisał/a:


to nie są nagrody,tylko konsekwencje działań,tak jak podlewanie kwiatów ma konsekwencje w postaci ładnego rozrostu rośliny..........


100% racja...
Nałog kiedyś pisał tu na forum...wieczorny sex zaczyna się od porannej kawy...
i miał pełną rację.
Ja rozumiem facetów-jacy nie utracili wszystkiego że nie potrafią tego zrozumieć.
I chyba tak samo jak krasnobar oddałbym wsio -aby mieć tą wiedzę jaka mam przed pitoleniem się wszystkiego.
Ale z drugiej wiem że gdybym był inny nie potraciło by się tak wiele.
Takie sa konsenkwencje błędów-
Dziś jedynie skromnie zabiegam tylko o to by zona gdzieś ze mna wyszła,by dała się choć za rękę złapać.


A sex-?????
Tak jak zamknę oczy to mam szansę przywołać obrazy pzreszłości
I czego się boję???
Że z wiekiem pamięć zawodzi i przyjdzie chwila że nic nie będę pamiętać.
Tak że Grzechu wydaje mi się ze Krasnobar tu nie kozaczy tekstem-po to by pięknie
wyjść w oczach kobiecych.
A jedynie pisze wprost i uczciwie o tym żalu jaki powstał gdy nie da się już odwrócić przeszłości.
No cóż ja go rozumiem, bo mnie samemu jest trudno.
A wasze rozważania raz na miesiąc , tydzień - a może codziennie
Jawi się dla mnie jak coś ze świata fantazji

pozdrawiam
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 17:09   

Sytuacja pierwsza: Naburmuszony maż wraca z pracy,wyładuje wściekłośc na żonie,zapyta dlaczego akurat to na obiad. Potem szybko kąpiel i kiedy żona kładzie się obok niego pada pytanie:"Może jakas mała akcja?"Przy lepszej wersji robi żonie masaż i zachęca ją przy użyciu jakieś tam formy gry wstępnej. Żona nie od razu umie przestawić się na tryb "bliskości na hasło",więc nie chce seksu. Nie dlatego ,że karze męża.Obcośc,która wkradła się i brak bliskości =brak seksu. chyba że ma to służyc tylko rozładowaniu napięcia i przynosi kaca moralnego.

Sytuacja druga: Rano zaspana żona schodzi do kuchni a tam czeka kawa i kanapka,przy czym mąż pamiętał,że żona lubi akurat bez cebulki. Potem mogą cały dzień być każdy w swojej pracy. Wieczorem kładą się do łóżka i mąż przytula żonę. PO prostu. Rozmawiaja nawet chwilę,wymieniaja poglądy np. na temat programu,który oboje interesuje. Bliskosć sprawia,że reszta dzieje się sama. Nie jest to nagroda,ale właśnie KONSEKWENCJA.Wynik. Skutek.

Nawet kwiaty nie są wymagane. Żona bardziej doceni to,że mąż słucha i się troszczy.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 17:35   

Anita11 napisał/a:
Sytuacja pierwsza: Naburmuszony maż wraca z pracy,wyładuje wściekłośc na żonie,zapyta dlaczego akurat to na obiad. Potem szybko kąpiel i kiedy żona kładzie się obok niego pada pytanie:"Może jakas mała akcja?"Przy lepszej wersji robi żonie masaż i zachęca ją przy użyciu jakieś tam formy gry wstępnej. Żona nie od razu umie przestawić się na tryb "bliskości na hasło",więc nie chce seksu. Nie dlatego ,że karze męża.Obcośc,która wkradła się i brak bliskości =brak seksu. chyba że ma to służyc tylko rozładowaniu napięcia i przynosi kaca moralnego.



Sytuacja druga: Rano zaspana żona schodzi do kuchni a tam czeka kawa i kanapka,przy czym mąż pamiętał,że żona lubi akurat bez cebulki. Potem mogą cały dzień być każdy w swojej pracy. Wieczorem kładą się do łóżka i mąż przytula żonę. PO prostu. Rozmawiaja nawet chwilę,wymieniaja poglądy np. na temat programu,który oboje interesuje. Bliskosć sprawia,że reszta dzieje się sama. Nie jest to nagroda,ale właśnie KONSEKWENCJA.Wynik. Skutek.



Nawet kwiaty nie są wymagane. Żona bardziej doceni to,że mąż słucha i się troszczy.

Co racja to racja.
Nie zapominajmy jednak że obie strony musza mieć do czegoś wkład.
Mąż doceniany-nie krytykowany, adorowany-nie rozliczany, rozumieny-nie oceniany.
Zatem taki maż nie będzie się uganiał za spódniczkami-a na pewno widział tylko tą jedną.
Wiadomo są wyjątki że i kota można zagłaskać na śmierć! :mrgreen: :mrgreen:
Bardzo często jednak zapomina się o tym jaki wkład w związek ma dwoje.
Sa tylko własne oczekiwania i wymagania,a przy tym jeszcze żal ze druga strona nie rozumie.
Najgorsze jest to że w tym momencie nikt się nie zastanowi -a co ja się siebie daję.

pozdrawiam
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 20:16   

Anita11 napisał/a:
Sytuacja druga: Rano zaspana żona schodzi do kuchni a tam czeka kawa i kanapka,przy czym mąż pamiętał,że żona lubi akurat bez cebulki. Potem mogą cały dzień być każdy w swojej pracy. Wieczorem kładą się do łóżka i mąż przytula żonę. PO prostu. Rozmawiaja nawet chwilę,wymieniaja poglądy np. na temat programu,który oboje interesuje. Bliskosć sprawia,że reszta dzieje się sama. Nie jest to nagroda,ale właśnie KONSEKWENCJA.Wynik. Skutek.


Anita11, gdyby świat był tak prosty jak w podanych przez Ciebie dwóch skrajnych przypadkach ....
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 23:29   

Anita....świetne przykłady :)))
Cytat:
Nie jest to nagroda,ale właśnie KONSEKWENCJA.Wynik. Skutek
. ....nic dodać ,nic ująć.......czyli dokładnie to oczym pisał nałóg......seks zaczyna sie od porannej kawy.
Tego potrzebuje kobieta.
Cytat:
Anita11, gdyby świat był tak prosty jak w podanych przez Ciebie dwóch skrajnych przypadkach ....

Greg.....,a w czym problem?

Norbert......racje masz,ze obie strony starać sie muszą.
...i rację masz co do tego.....
Cytat:
Mąż doceniany-nie krytykowany, adorowany-nie rozliczany, rozumieny-nie oceniany.
Zatem taki maż nie będzie się uganiał za spódniczkami-a na pewno widział tylko tą jedną.

To działa w obie strony.....żona adorowana,nie rozliczana,rozumiana,nie oceniana,nie będzie uganiać sie za innymi spodniami,a napewno widziała będzie tego jedynego.
Kwestia sporną.....tematem jest jednak co innego......pożycie intymne.
Kobieta imężczyzna różnią się w tej kwestii...natura.
Wystarczy poznać i zrozumieć!.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 08:26   

lena napisał/a:
Greg.....,a w czym problem?

Widzisz Leno właśnie nieraz bywa problem z pojęciem tego-sam go miałem i dlatego za Krasnobarem napisałem tak samo.
Gdyby wówczas człek miał tą swiadomośc co dziś.
lena napisał/a:
To działa w obie strony.....żona adorowana,nie rozliczana,rozumiana,nie oceniana,nie będzie uganiać sie za innymi spodniami,a napewno widziała będzie tego jedynego.

To jest całkowicie zrozumiałe,a przerabiając wstecz choćby własna historię to wiem ile narobiłem błędów.
Gdybym wówczas zrozumiał czemu tak się stało i czemu ktoś się pojawił-a tym samym w zrozumieniu tego zmieniał siebie-to dziś???
A tak powstało w mym działaniu co innego-rządania,rozliczania,wymagania,błędne zachowania i wiele podobnych.
Był czas (cień szansy) gdy zona podpowiadała jeszcze wprost musisz się wśliznąć do mego serca.
A ja???
wolałem z hukiem ,z racjami, z moim głośnym roszczącym ja
W efekcie czego zabetonowałem całkowicie serce żony i zniszczyłem w niej resztki
nadziei
dziś nie potrzebuje mego zrozumienia,mojej zmiany,mojej pracy w budowę przyszłości-dziś zwyczajnie nie potrzebuje męża .
I choć czasem to trudne w zrozumieniu przed samym sobą-to zostaje świadomośc tego że jest odpowiedzialność za....konsekwencja za ....
I wiedza tego że są żony na tym świecie jakie po tym wszystkim zrozumieją i zaufają-a także są
takie żony jakie bezwzględnie nie zawrócą już z drogi jaka wybrały
iść samej przez resztę życia
pozostaje tylko wiedzą


A intymność???
Każda relacja jest inna
Leno to bardzo złożony i trudny stan w każdym człowieku,nawet gdy nam się wydaje że znamy wspólmałzonka,nawet jeżeli coś kiedyś nie stanowiło problemu,że jakieś tam zachowania nie były gorszące -czy burzące intymność.
Nie znaczy że nagle człek nie odkryje czegoś nowego.
Ale ważne jest w tym jedno by obie strony zrozumiały siebie
Ktos jeden że nagle coś się zmieniło i własne tego zrozumienie,a drugi że ten pierwszy ma szanse tego nie zrozumieć i potrzebuje czasu.(to z mojego ogródka)


Niestety własne egoizmy doprowadzają nas do prostej formy.........
własnego poczucia skrzywdzenia-a gdy własne JA włazi przed MY....
to leci już z górki

pozdrawiam

p.s i korzystając z okazji pozdrów J......
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-03, 09:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 08:49   

Anita11 napisał/a:
Sytuacja pierwsza: Naburmuszony maż wraca z pracy,wyładuje wściekłośc na żonie,zapyta dlaczego akurat to na obiad. Potem szybko kąpiel i kiedy żona kładzie się obok niego pada pytanie:"Może jakas mała akcja?"Przy lepszej wersji robi żonie masaż i zachęca ją przy użyciu jakieś tam formy gry wstępnej. Żona nie od razu umie przestawić się na tryb "bliskości na hasło",więc nie chce seksu. Nie dlatego ,że karze męża.Obcośc,która wkradła się i brak bliskości =brak seksu. chyba że ma to służyc tylko rozładowaniu napięcia i przynosi kaca moralnego.


Kiepsko, ze strony żony też kiepsko. "Bliskość na hasło"? Trzeba się przestawiać na bliskość w małżeństwie?
To chowanie urazy - on był nieprzyjemny, więc u mnie coś się przełącza na nie :(
Zakładanie złych intencji albo niezrozumienie: "chyba że ma to służyc tylko rozładowaniu napięcia i przynosi kaca moralnego". Kiepsko myśleć o mężu, że chce się tylko rozładować.
Kac moralny? Bo kochałam się z mężem mimo, że wcześniej był nieprzyjemny (ile to było godzin temu?) a teraz źle zabiera się do sprawy?
Za dużo w tym wszystkim kombinacji i dzielenia włosa na czworo :(
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 09:13   

Norbert

Podobnie jak Krasnobar wbiłeś sobie do głowy, że gdybyś postępował inaczej to żona postąpiłaby inaczej i byłaby pełna szczęśliwość.
Problem w tym, że człowiek nie jest w 100% taką zaprogramowaną maszyną.
Nie jest tak, że jak Ty powiesz A to żona powie B.
Gdyby wszystko opierało się na rozumnym, racjonalnym działaniu, to proces upadku relacji w związku bez problemu mógłby ulec odwróceniu i mógłby dojść do punktu wyjscia (miodowe miesiące po ślubie), ale tak nie jest.
Miłość to nie uczucia tylko wybór...tak się tu mówi, ale przecież wiesz Norbert, że to tylko częściowa prawda. Człowiek to nie robot. Może co prawda panować na zachowaniem (czynami) ale nie panuje w 100% nad emocjami, emocjami wewnątrz, bo na zewnątrz oczywiście można emocje tłumić.
Zatem może nie warto ciągle myśleć....gdybym był....to byłoby cudownie.
Pozdr
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 09:23   

lena napisał/a:
Greg.....,a w czym problem?

lena, w tym że ludzie nie działają "zero-jedynkowo". Niestety.

Pielęgnowane przekonania o poczuciu krzywdy ( w relacjach na zewnątrz), zmienia się z czasem w zawiść i nienawiść, która nie pozwala dostrzec pozytywów w sytuacji nr 2, opisanej przez Anita11.
To norma, która się należy jak psu micha.
Bez tego, nie byłoby czym w ogóle rozmawiać...w tym wiecznym niezadowoleniu z wszystkich i wszystkiego.

A okazyjne "egzekwowanie" swoich praw małżeńskich, ma być jednocześnie sprawdzianem, czy przypadkiem mąż nie zatracił uznania dla atrakcyjności żony.
Słowa, zachowania które to mają potwierdzić nie są istotne.
No chyba, żeby kogoś z zewnątrz.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 09:34   

Ja myślę, ze na każdej płaszczyźnie zycia małżeńskiego, a w tej szczególnie, bardzo wiele zależy od chęci i gotowości do poznaia i zrozumienia potrzeb drugiej strony oraz do ich posznowania i przyjęcia tego, że ta druga strona tak właśnie może czuć i potrzebować. I kwestia ta dotyczy zarówno mężczyzn jak i kobiet.
Ostatnio zmieniony przez zenia1780 2014-06-03, 09:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 09:56   

grzegorz_ napisał/a:
Zatem może nie warto ciągle myśleć....gdybym był....to byłoby cudownie.

Grzechu oczywistym jest że to jest jakieś założenie i tylko.
A o tym dopiero człek ma szansę się przekonać jakby był właśnie inny- czy ta dobra moja postawa także doprowadziła do??? czy nie???

Człek jedynie wyciąga wnioski-a nimi są:
skoro taki styl -a nie inny doprowadził do...... ,znaczy się był przyczyną.
Jak to naprawdę jest??
zazwyczaj się nie dowiadujemy.
Ale wnioski są potrzebne by choćby zmieniać siebie.
To tak jak z kradzieżą-człek ukradnie i trafia do więzienia,po czym przychodzą wnioski :
gdybym nie ukradł to bym tu nie siedział.
Te wnioski dają szanse na zmianę i resocjalizację -a w efekcie na powstanie człowieka
Jaki już wie......(nauka na własnych błędach)

Zatem nie stawiam tego aspektu jako nr 1
bo dziś na równoważni daję to:

z jednej :
gdybym był inny i właściwie kochał żonę nie raniąc jej

z drugiej:
gdyby zona naprawdę mnie kochała zrozumiała by ze mogę popełniać błędy.
I kończąc ....
na dziś -na tej równoważni Ja potrafię być po obu stronach, żona potrafi tylko dojść do środka- (do granicy) gdzie jest jej granica krzywdy.
Przejście na moją stronę równa się z przyznaniem tego że mogę popełniać błędy jak i przyznaniem się do popełnienia własnych błedów....

to tyle
a w efekcie martwy i rozpadający się do cna związek...no przepraszam z możliwością życia obok
jak dwoje obcych ..w porywach może jak brat z siostrą
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 11:35   

Zgadzam się z Macko , co do postawy żony .

Szczerze , gdybym wiedział , że żona "kocha się "
na takiej zasadzie , takiej zasadzie ANALIZY
......... to by mi się odechciało .


Czy prawdziwa Miłość tak kalkuluje , analizuje , waży ? :roll:
Wiele kobiet nawet nie uświadamia sobie , że kupczą małżeńskim łożem .
Wielu mężów nie uświadamia sobie , że traktują żony jak prostytutki .

W obu przypadkach z braku Miłości .
Podmiotem staję się JA , moje potrzeby , moje widzenie , czucie , uczucie , blokady
a nie druga osoba.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10