Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony
Autor Wiadomość
lolek66
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 19:54   Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony

Witam, jesteśmy z żona 1,5 roku po ślubie, razem jesteśmy z sobą od 6 lat, mamy 2,5 letnią córeczkę, a w chwili obecnej żona jest w 7 miesiącu ciąży. 3 miesiące po slubie żona zaczeła mnie zdradzać z moim przyjacielem i wspólnikiem (razem prowadziliśmy firmę). Dowiedziałem się o tym 3 miesiące póxniej w wigilię Bożego Narodzenia ( najpodlejszy dzięń w moim życiu). Od tamtego czasu się wszystko się zmieniło, z naszego niegdyś wesołego życia mamy koszmar, każdy dzień to dla mnie udręka, próbowałem popełnić samobójstwo, każdy dzień to próba przetrwania, a kładąc się spać marzę o tym, aby się nie obudzić. Chodziliśmy do terapeuty, leczyłem się u psychiatry, psychologa spotykamy się wspólnie z żoną z księdzem. Nic kompletne dno. Nie umiem jej tego wybaczyć zaufać. Nie rozumiem po co się pobieraliśmy jak chwile póxniej wolała jeździć do innego pod moim nosem. Na chwile obecna jestem w bagnie, jak już w domu jest lepiej to w pracy się komplikuje i na odwrót. Codziennie jestem skazany patrzeć jak teraz jego firma się rozwija ( ma tą samą nazwę jak moja) Już nie wiem co mam robić, straciłem praktycznie wszystkich znajomych, odwrócili się, nawet nie wiem dlaczego. Boję się wychodzić z domu, Sam mam pretensję do siebie bo to tym wszystkim źle traktowałem zonę wyzywałem ją od najgorszych każdego dnia, biłem... Obawiam się że tego nie przetrwam. Może lepiej, zebym odszedł dla dobra jej i dzieci.. ja nie chce żyć, nie mam planów nic mnie nie cieszy.
 
     
Cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 20:53   

Dobry wieczór Lolek
Mnie też zdradziła żona... I to wtedy, kiedy zaczęliśmy realizować swoje marzenie - budowę domu, a nasz długooczekiwany syn zdrowo sobie rosną i zaczął chodzić do przedszkola. Po 12 latach sakramentalnego małżeństwa i kilku latach nażeczeństwa... BYŁO BARDZO CIĘŻKO... Miałem jednak szczęście. Otaczali mnie dobrzy ludzie - rodzice, teściowa i przyjaciele. Postanowiłem walczyć o żonę, o nasze małżeństwo.
Podstawa to zacząć od siebie - spowiedź, Komunia Święta, naprawa relacji z Panem Bogiem, pogłębienie życia duchowego, pielgrzymka piesza do Częstochowy. To mnie wzmocniło i dało fundament. Dzięki temu stałem się spokojny, poukładało mi się co w życiu jest bardziej i mniej ważne.
Po drugie aby jakoś funkcjonować trzeba sobie uświadomić, że kryzysowi w małżeństwie zawsze winne są obie strony (co oczywiście nie usprawiedliwia zdrady). Bywało że stresy wyładowywałem na żonie. Taka przemoc psychiczna.
Przyjaciel mi powiedział, że nie sądził iź poczucie winy może być łaską. Aby wytrwać w kryzysie trzeba codziennie pamiętać o pokorze i cierpliwości.
Ktoś powie, że mi łatwiej bo żona nie odeszła i też się stara naprawiać. Ale to nie tak! Trzeba się uzbroić w cierpliwość i codziennie starać się o realizowanie miłości z Hymnu o Miłości św. Pawła. Wszystko zawierzam Bogu. Pomaga różaniec, modlitwa "Tobie się zawierzam Jezu, troszcz się Ty" i cotygodniowa Komunia Św.
Mija 1,5 roku od chwili, kiedy dowiedziałem się o zdradzie żony. Żyję w czystości bo żona nie jest gotowa na seks ze mną. Tak mówi. Pozwala się tylko przytulić, pocałować w policzek. Dziękuję i za to jej i Bogu. Kiedyś pewnie obejrzałbym sobie filmik porno i sobie ulżył. Teraz wiem że byłem od pornografii uzależniony. Od 1,5 roku żyję w celibacie. To moja pokuta. Ofiaruję ją za nasze małżeństwo. Bywa ciężko ale mam nadzieję że kiedyś bedę kochał się z zoną jak dawniej.
Nie wiem co bedzie dalej... Wychowujemy syna kontynuujemy budowe domu. Wszystko zawierzylem Panu.
Lolek nie rób głupstw. Żyj walcz z Panem Bogiem
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 21:14   Re: Nie umiem sobie poradzić po zdradzie żony

lolek66 napisał/a:
Chodziliśmy do terapeuty, leczyłem się u psychiatry, psychologa spotykamy się wspólnie z żoną z księdzem.


czyli Twojej żonie zależy na Tobie!

Czy to znaczy, że już się nie leczysz?
Czy lekarz stwierdził depresję? Pytam, bo u mnie tak było, a wygląda to podobnie.
Leczenie trwa zwykle dosyć długo i pomaga.

Cytat:
Może lepiej, zebym odszedł dla dobra jej i dzieci.. ja nie chce żyć, nie mam planów nic mnie nie cieszy.


Nie rób tego. Nie podejmuj teraz żadnych ważnych decyzji, nie rób niczego głupiego.
Rozumiem jak się czujesz. Jeśli to depresja, to mogę Ci powiedzieć i wiem, że będzie Ci teraz trudno w to uwierzyć, bo taka jest natura tej choroby, że wydaje się, że to się nigdy nie skończy, że już nigdy nie będziesz sobą, że już nigdy się nie uśmiechniesz, że już nic nie będzie takie jak było, ale to nie jest prawda! To minie!
A jak minie, to będziesz mocniejszy.

Wydaje mi się, że mam pojęcie o tym co czujesz. To są bardzo silne emocje, ale też jest to normalne co czujesz. Wiele osób przez to przeszło i wyszło z tego. To jest próba, ale dasz radę. Twoja rodzina Cie potrzebuje.

Potrzeba czasu, cierpliwości, miłości i modlitwy. I ja się za Ciebie pomodlę, jak kiedyś kilka osób modliło się za mnie.

Jeśli chciałbyś pogadać, to zapraszam na priv.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 22:29   

Panowie słusznie piszą - nie rób niczego, czego mógłbyś żałować. Jeśli podejrzewasz u siebie depresję - czym prędzej do lekarza, to samo z siebie nie przechodzi.
No i najważniejsze - powierzyć siebie i swoje małżeństwo Bogu, tak aby On przez rafy i kryzysy je przeprowadził. Nie naprawi się od razu, ale to co zostanie naprawione po Bożemu - już trwałe będzie :-)
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 23:34   

lolek66 napisał/a:
a kładąc się spać marzę o tym, aby się nie obudzić.

rozumiem Cię, chyba wiele osób miało lub ma jeszcze - podobnie, ale trzeba żyć. Trzeba uwierzyć, że wszystko co dzieje sie w naaszym życiu jest po coś. Po co? jeszcze tego nie wiesz i może nie dowiesz sie tego tutaj na ziemi, ale warto życ!!!! Potrzebujesz przebaczyć, a to jest ŁASKA i trzeba o nią prosić. Powiem Ci tyle co sama doświadczylam - sam nie dasz rady.
zabieraj sie wiec do roboty :-D
tutaj znajdziesz pomocny materiał http://adonai.pl/modlitwy/?id=222
pozdrawiam
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 10:56   

Cierpliwy napisał/a:

Mija 1,5 roku od chwili, kiedy dowiedziałem się o zdradzie żony. Żyję w czystości bo żona nie jest gotowa na seks ze mną. Tak mówi. Pozwala się tylko przytulić, pocałować w policzek.


Cierpliwy, chciałem powiedzieć, że Twoja postawa jest godna szacunku. Twoja ofiara jest piękna.

Nie chcę tutaj nikogo krytykować, jednak uważam, że ktoś powinien Twoją żonę upomnieć.
Może spowiednik? Taka odmowa to grzech.
Jeśli Twoja żona nie jest gotowa, to powinna się trochę wysilić, zrobić to dla Ciebie, być może bez swojej pełnej satysfakcji. Na tym polega miłość, małżeństwo. Ofiarowanie kochanej osobie jest dobre, jest źródłem szczęścia. Jestem zadowolony jeśli zrobiłem coś co dało radość kochanej osobie. To jest proste :)

To co napisałem ma poparcie mojej żony, żeby nie było, że prezentuję wyłącznie męski punkt widzenia ;)
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 13:13   

Cierpliwy napisał/a:
Żyję w czystości bo żona nie jest gotowa na seks ze mną. Tak mówi. Pozwala się tylko przytulić, pocałować w policzek. Dziękuję i za to jej i Bogu. Kiedyś pewnie obejrzałbym sobie filmik porno i sobie ulżył. Teraz wiem że byłem od pornografii uzależniony. Od 1,5 roku żyję w celibacie. To moja pokuta. Ofiaruję ją za nasze małżeństwo.

To nie jest pokuta którą sam sobie wybrałeś, ale sytuacja wymuszona przez żonę, którą traktujesz jako pokutę dla siebie.
Za co ?
Za zdradę żony ?
Jaką ona przyjęła pokutę dla siebie ?

Myślę, że to nie jest sytuacja która napawa optymizmem, skoro żona nie jest gotowa do powrotu do małżeństwa po jej zdradzie.
Jakie stawiasz granice, by nie akceptować sytuacji "trójkąta".
Wydaje mi się, że brak gotowości do życia intymnego u żony, spowodowany jest tym, że nadal tkwi w zdradzie emocjonalnej.
Przynajmniej.

Czy zamierzacie coś z tym zrobić ?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 14:12   

Co do spraw łoża, to pozwolę sobie też zabrać głos w tej delikatnej materii.
Mój mąż po nieudanej próbie powrotu do małżeństwa sam poprosił o osobną sypialnię, motywując to słowami " Chcę się oczyścić". Po tym co było naszym udziałem przez poprzednie miesiące (trójkąty, huśtawki, moje odtrącanie a następnie przyciąganie, jego zagubienie, jakiś kocioł..) przystałam na to z ulgą. Zresztą i tak powiedziałam mu że nie jestem absolutnie gotowa. A jeśli on się chce "oczyszczać" to się dobrze składa.

Zatem początek wyglądał dobrze, ale potem się sypnęło i mąż zamiast stopniowo zmniejszać dystans, zwiększał go. Okazało się, że nie bez powodu. Bo w końcu odszedł do tej drugiej, taki na dziś finał.

Ja jako strona zdradzona oczekiwałam zmniejszania dystansu. Stopniowo i powoli, ale zmniejszania. Nie potrafiłabym podać zakresu w tygodniach czy miesiącach, ale wektor strzałki miał być w tym dobrym kierunku. To nie nastąpiło, a raczej wektor był z drugiej strony strzałki. To był dla mnie dzwonek alarmowy.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 15:28   

GregAN napisał/a:


Myślę, że to nie jest sytuacja która napawa optymizmem, skoro żona nie jest gotowa do powrotu do małżeństwa po jej zdradzie.


Ależ żona przecież wróciła do małżeństwa.
A seks? To chyba nie jest najważniejszy element sakramentalnego małżenstwa
 
     
Lawendowa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 15:44   

Cierpliwy napisał/a:

Po drugie aby jakoś funkcjonować trzeba sobie uświadomić, że kryzysowi w małżeństwie zawsze winne są obie strony (co oczywiście nie usprawiedliwia zdrady). Bywało że stresy wyładowywałem na żonie. Taka przemoc psychiczna.
...
Kiedyś pewnie obejrzałbym sobie filmik porno i sobie ulżył. Teraz wiem że byłem od pornografii uzależniony. Od 1,5 roku żyję w celibacie. To moja pokuta. Ofiaruję ją za nasze małżeństwo.


GregAN ja powyższe zrozumiałam zupełnie inaczej niż Ty. Raczej jako uświadomienie sobie swoich błędów i pokutę za SWOJE grzechy.
A uzależnienie od pornografii potrafi być bardzo niszczące dla miłości małżeńskiej...
Być może ten czas celibatu jest potrzebny obydwojgu na uporządkowanie własnych spraw i sumień.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 15:50   

Ty tak trochę czasem Grzegorz napiszesz, że nie wiadomo "kpi czy o drogę pyta".
Małżeństwo ma być komunią, zjednoczeniem osób. Jak chcesz z tej komunii wyodrębnić jedną płaszczyznę i nadawać jej mniejszą rangę? "A będzie dwoje jako jedno ciało"

Czas powrotu z innego związku to ciężki trudny naszpikowany problemami okres, i może się różnie skończyć. Ale zakładanie, że małżonkowie będą po traumie zdrady żyli sobie w celibacie, bo "to nie takie ważne" - to coś bardzo dziwnego.

Posłuchaj dr. Guzewicza o roli mebla zwanego łóżkiem w małżeństwie.

Zresztą prywatnie sądzę, że kpisz. Bez urazy.

----------------------
Półtora roku to bardzo długo. Podziwiam Cierpliwego, że to wytrzymuje, ale nie umiem zrozumieć żony. To dodatkowa udręka dla męża i to w gestii powracającej żony leży załatwienie problemu (umówienie się do psychologa, seksuologa, nie wiem, cokolwiek aby ruszyć do przodu).
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 15:50   

No to i ja podzielę się swoim doświadczeniem w tej delikatnej materii. Mąż w styczniu ubiegłego roku odsunął mnie od siebie w nocy. Spaliśmy w jednym łóżku, ale ocean lodu był pomiędzy nami. We wrześniu powiedział, że mnie nie kocha i się wyprowadził. Po 6 tygodniach wrócił do domu. Intuicyjnie zapytałam, czy będziemy ze sobą sypiać. Oczywiście. W nocy spaliśmy przytuleni, jak brat z siostrą. W ciągu dwóch miesięcy były dwa nieudane podejścia. Potem powiedział, że ma problemy i żebym jemu pozostawiła inicjatywę. Przez 3 kolejne miesiące w nocy ciepło i bezpiecznie jak z bratem. Intuicyjnie czułam, że on nie widzi we mnie kobiety. Wczoraj odbyła się rozmowa rozwodowa (w obecności dzieci).
Podsumowując: mu mąż przestał mnie kochać, nie odczuwa pożądania. I choćbym założyła koronę Królowej angielskiej, to już nic się w nim fizycznie nie obudzi. Bo najpierw musiałoby drgnąć jego serce. Nie drgnęło, bo on tego nie chciał.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 15:54   

renta111, to bardzo bolesny cios. Bardzo Ci współczuję, bardzo jestem z Tobą.
Wiem jak boli, bo też to przeżyłam. I słowa "mogę żyć z tobą jak brat z siostrą, ale nic więcej, i to mnie zabija, nie umiem nic z tym zrobić" - też słyszałam, i do dziś mnie to boli.

Mogę Ci tylko napisać, że niezbadane są ścieżki Pana. A to co nam się wydaje długie (rok, dwa lata, pięć) w Jego oczach jest jak mgnienie.
 
     
Cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-06, 16:03   

Dziękuje za Wasze uwagi. Gregan ma chyba racje ze moj celibat to taka wymuszona sytuacja pokuta. Ale skoro jest taka sytuacja to tak ją traktuje. Przed zdrada dobrze nam sie ukladalo w lozku. Żona tak tez twierdzi. Mimo to codziennie ogladalem pornografię i to była jakaś forma oddalenia (zdrada w wersji light:-)). Stad ta moja mysl o pokucie....
Fakt jest mi ciężko z tym wszystkim. Chodzi mi po głowie ze brak seksu w naszym małżeństwie to efekt tkwienia żony emocjonalnie w zdradzie. Nie rozmawialismy o tym. Wyznaczylem jednak jasna granice. Bezwzgledne zerwanie kontaktow z kochankiem. Zona odeszla z pracy na gorsza posade bo do kontaktow z kochankiem dochodzilo w pracy. Jestem teraz na etapie w ktorym wygasza sie we mnie chęć bycia detektywem (sprawdzanie telefonu, dopytywanie itp). Tak jak pisze grzegorz widze wysiłki żony w naprawianiu malzenstwa i ufam Bogu ze na seks przyjdzie pora.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8