Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
POMOCY!!! |
Autor |
Wiadomość |
ania..... [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-06-18, 13:42
|
|
|
coraz bardziej nie dociera do mnie, czuję, że źle zrobilam ,że złozyłam tę sprawę, ale czasem tłumaczę sobie to tak, że nie miałam i nie bede miała za co kredytu opłacić itp. Ale mimo wszystko mam nadzieje, że do niej nie dojdzie, że damy radę to poukładać. Ale mąż jest szczęśliwy i wiem- ma do tego prawo. Nie musi byc ze mną ani żyć-ale dalej nie rozumiem- czy porzucenie zony jest grzechem (gdy się nie zdradza?) - bo w Starym Testamencie pisze, że nie więc nie wiem czy taka modlitwa ma sens...
Bardzo mocno Was proszę o modlitwę.
Mirakulum- obejrzałam Twoje Swiadectwo- płakałam jak bóbr- ale w sumie niewiele teraz mi trzeba do płaczu.
Błagam Was o modlitwę a najmocnoiej tego 24 czerwca.
Chodzę i do psychologa i psychiatry ale nie pomaga to za bardzo- pomaga mysl, że Bóg pomoże i będziemy jeszcze razem( ale nie wiem jak- a moje poczucie winy już chyba apogeum sięgneło). |
|
|
|
|
ania..... [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-04, 14:34
|
|
|
Witajcie. Dość długo się nie odzywałam, bo działo sięstrasznie wiele. A teraz znowu płaczę i znowu bardzo proszęWas o radę bo nie wiem, czy na prawdę ze mną jest aż tak źle. Zacznę od początku.
Mąż w odpowiedzi na pozew- nie zgodził się na nią- chciał odbudowywać małżeństwo. Mimo to walczył by jak najmniej płacić na nas. pozwoliłam mu zostać z nami- ale kluczy nie dałam, bo są u mojego taty i umówiliśmy się ,że mąż weźmie kredyt, spłacimy rodziców i wtedy wezmę klucze (rodzice utrzymywali nas-mnie i córkę) ale teraz nagle mąż zmienił znadnie i postawił ultiumatum- najpierw klucze a potem go dopiero zobaczę. nie chce robić nic pochopnie i nie wiem co robić! przez ten miesiąc ciężko było między nami- mąż co inneo mówi a co innego robi i nie nie wiem sama... Poprosuiłam go, żebysmy porozmawiali najpierw, żeby przyjechał, bo zmienił całkowicie zdanie nie mówiąc mi o tym i ma do mnie pretensje to przestał odbierać ode mnie telefon i powiedział, że mam zadzwonić jak będę miała klucze... |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-04, 15:40
|
|
|
Kurcze, ale masz pokopaną sytuację.
Aniu, ja zaczęłam terapię. I naprawdę się cieszę, bo wyzwoliło mnie to z ciągłego poczucia winy. Popełniłam błedy, ok, kazdy je popełnia. Ale on też je popełnił i popełnia dalej. Winne są zawsze 2 osoby...
Dziwna jest postawa twojego męza. Żaluję, że nie jestem mądrzejsza, by Ci radzic. Ale mysle, ze póki co Ty powinnaś stawiac warunki. Tak mysle. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-04, 18:01
|
|
|
Piszesz:
przez ten miesiąc ciężko było między nami- mąż co inneo mówi a co innego robi i nie nie wiem sama...
W takich sytuacjach ZAWSZE patrz na to co ROBI i z tego wyciągaj wnioski.
A na resztę to troszkę inaczej odpowiem - a Ty co byś chciała zrobić? Chcesz mu dać te klucze czy nie? |
|
|
|
|
ania..... [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-05, 13:10
|
|
|
ja chciałabym żeby mieszkal z anmi i dać mu te klucze.
ale chyba nie potrzebnie pisalam,- dziś jak się odezwał bo mu napisałam,że dam mu klucze wczoraj, powiedział mi, że jestem mu obojętna, nie żywi do mnie żadnych uczuć ale mieszkać chce z nami a ja nie wiem co robić- czuję się tak bardzo ponizona, przez ten miesiąc mówił, że kocha, przeprasza, żałuje itp a teraz czuje jakby to wszystko zaczynało się od początku.nawet łez znowu opanować nie mogę-a mój mąż się śmieje mi w twarz. |
|
|
|
|
beti7777 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-05, 14:04
|
|
|
Pomódl się aby Bóg bronił twego serce przed złem, aby nic złego nie miało dostępu do niego. Mi pomaga. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-05, 14:39
|
|
|
Ania, piszesz:
a mój mąż się śmieje mi w twarz
bo sobie pozwalasz, ciągle, mimo tylu rad tutaj od mądrych ludzi.
Chcesz mu oddac klucze to po co się umawiasz ze ma je Twoj tata? Gdzie tu konsekwencja?
Chcesz zeby mieszkał z Toba a potem płacz, że żle CIe traktuje.... Mąż Cie zwodzi - ze kocha, ze sie zmieni , a gdy postanawiasz oddac mu klucze to pokazuje PRAWDZIWA twarz i intencje. Przeciez tonie pierwszy raz - pora się uczyć na błędach.
Piszesz ze chcesz zeby z Wami meiszkał - on też chce! WIec w czym problem?
Moze w tym ze jednak chcesz wiecej niz tlyko by z Toba mieszkal? Zastanów się, czego Ty chcesz - bo moze CI pasuje taki układ, że on mieszka z Wami ale jak sam mówi 'nie ma uczuc do CIebie' - taki wspólokator.
Druga rzecz to nikt za Ciebie decyzji podejmował nie będzie :) Jak na razie to wyglada troszkę tak kochana, że posłuchasz co tu Ci ludzie pisza ale ze sama NIE MASZ do tego przekonania to troszkę zrobisz jak CI radzą, troszkę po swojemu i znowu stoisz w miejscu.
A trzecia rzecz to jestes - co widac gołym okiem- w tak głębokim kryzysie, że nic Aniu teraz nie zdziałasz mądrego - zacznij w końcu pracę nad sobą - terapię przy poradni rodzinnej, może sycharowskie 12 kroków albo coś innego.
ANia pora na refleksję! |
|
|
|
|
ania..... [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-05, 18:00
|
|
|
chodzę na psychoterapię, ale chyba sobie wmawiam cały czas, że jestem dla męża ważna. On powiedział, że chce ze mną mieszkać ale mnie nie kocha, a mówił cały czas,że kocha ostatnio inawet tak się zachowywał, a teraz z tym swoim uśmiechem i pewnością i lekkościąmówi ,że nie kocha. Chciałabym walczyć ale nie umiem. Wiele we mnie było o przeszłość żalu, nie umiałam zapomnieć, nie wypominać, że np. przywłaszczył cały zwrot i kupił sobie nowy telefon podczas gdy my nie miałysmy pieniędzy, ja ten miesiąc był to mówił, że kocha, że mu zależy, że nie przestanie , nie odejdzie, a teraz znowu jestemu mu obojętna a to tak bardzo boli, dopiero co myslałaam, że znowu odzyskałam swojąrodzinę a już ją znoowu straciłam. Jak zaczynam postępować radyklanie i stawiać granice to ucieka ode mnie. |
|
|
|
|
ania..... [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-05, 18:07
|
|
|
czy da się walczyć skoro mąż nie kocha? |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-05, 20:05
|
|
|
Aniu ile razy w twoim poście jest użyte słowo walka
i po co walczyć ???
nie lepiej ratować ????
najpierw siebie
Ile jesteś w terapii ????
Nie ma sensu teraz pytać męża czy kocha.
Czy Ty wiesz, co to znaczy kochać, czy prosisz Boga by Cię uczył miłości ? |
|
|
|
|
ania..... [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-13, 14:31
|
|
|
Proszę Boga o to i nie wiem czy umiem kochać-wiem ,że miłość to dawanie siebie, pomoc tej drugiej stronie bezintersowna, bycie lojalnym i szczerym. Ale trudno to okazywać jak się tego nie ma z drugiej strony- wiem, ze miłość musi być bezinteresowna ale ja tak nie potrafię- nie potrafię okazywać uczuć i zaangażowania komuś, komu jestem obojętna, kto mnie wręcz nienawidzi.
Ja tego wszystkiego nie rozumiem i boli mnie to znów od początku wszystko. Znowu liczę dni na zasadzie- tydzień temu był i kochał a teraz znowu nie.
Nie rozumiem po co w sadzie tak bardzo chciał terapii i mediacji a teraz nie chce i separacja stanie się faktem. Nie rozumiem po co przekonywal mnie, że kocha, że będzie, żeby mnie znów od środka wszystko rozwalało? Znów nie potrafię płaczu opanować a ten prawie miesiąc jak był byłam inna- silniejsza. Wiedziałam, że chcę ratować i widziałam nadzieję. A teraz co- znów jestem złą matką, znów mnie nienawidzi (czekałam na niego w urodziny nie przyszedł- zadzwonił tylko, że życzy mi wszystkiego najlepszego- a jak zapytałam czy przyjedzie do mnie to powiedział ,że może na godzinkę wpaść ale nie zostanie). Znów siedzę w poczuciu winy- nie rozumiem dlaczego nie wyszło. Wiem, że źle zrobiłam wypominając mu, że bez pieniędzy nas zosatwił, że roztrwonił to wszystko i drogi tel sobie kupił, ale nie umialam inaczej chcialam żeby poniósł konseklwencję tego, żebyśmy oddali moim rodzicom te pieniądze.
Ja nie wiem jak mam ratować to małżeństwo. Kocham Męża to wiem. Ale skoro on mnie nie chce, ani naszej rodziny to co ja mogę zrobić? Jak mogę to ratować? |
|
|
|
|
Kari [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-13, 16:53
|
|
|
Aniu, przeczytałam przed chwilą cały Twój wątek kolejny raz. I Ciebie zachęcam przeczytaj spokojnie swoje wpisy i rady forumowiczów. Nie dostrzegam , żebyś uwolniła się z uzależnienia od męża. Cały czas w centrum uwagi mąż, a Ty kręcisz się wokół niego. Byle tylko wrócił, byle tylko znowu kochał.
Aniu, najpierw Ty musisz pokochać samą siebie, musisz sobie samej przebaczyć swoje błędy i odciąć nieuzasadnione poczucie winy, które trzyma Cię w miejscu i nie pozwala ruszyć do przodu.
Dobrze, że chodzisz na psychoterapię. Mam nadzieję, że chodzisz do psychiatry i zażywasz leki cały czas, bo to podstawa. Ciągle piszesz o swojej winie, o tym jaka to zła byłaś, więc zapytam: czy byłaś z tym do spowiedzi? Jeśli uważasz, że coś zrobiłaś nie tak to wyspowiadaj się z tego i sprawa załatwiona. Bóg odpuszczonych grzechów nie pamięta, więc i Ty o nich zapomnij. Odetnij się od nich i co dzień zaczynaja od nowa ze świadomością, że jesteś umiłowaną Córką Boga i dziedziczką Jego Królestwa. I należy Ci się szacunek.
Jeśli Twój mąż nie przeszedł terapii, to naprawdę trudno uwierzyć , że nie bierze narkotyków i trudno oczekiwać , że będzie się sensownie zachowywał. Miałabym nawet obawy co do tego, żeby powierzać mu dziecko, to może być niebezpieczne. Skonsultuj to z kimś. Sądzę , że jego zmiana zachowania ( to, że niby chce znowu z wami mieszkać) jest spowodowana tym, że po prostu się przestraszył sądu i różnych konsekwencji. Zobaczył , że jednak jesteś zdolna do działania.
Myślę, że to Ty powinnaś mu postawić jasne i konkretne wymagania, co musi zrobić, żeby mógł wrócić. Może poczytasz posty Swallow, kiedyś dużo pisała na forum. Najpierw powinnaś mieć pewność , że coś robi ze swoim nałogiem, że Cię szanuje. A jeśli nie to separacja. On w moim pojęcia nie nadaje się teraz na dobrego ojca ani kochającego męża, zresztą sam powiedział, że nie chce nim być. Daj wam czas, a w tym czasie naucz się żyć sama z radością. |
|
|
|
|
ania..... [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-14, 13:47
|
|
|
Tak byłam u spowiedzi, ale nie pomogło.
Wybaczyć sobie nie mogę, czuję się gorsza od wszystkich i złą osobą. Bo od dobrych małżonkowie nie odchodzą, tylko je kochają a mnie się nie da. Mąż też twierdzi, że mnie się kochać nie da. Jak był ten miesiąc to mówił, że każde małżeństwo ma problemy, że trzeba je rozwiązywać a teraz poszedł bo miał mnie dość. Znow straciłam szansę. Był u spowiedzi i modlił się z Nami. Naprawdę wierzyłam, że już tak zostanie. A teraz znów ciągle płaczę i myslę. Próbuję oddać to Bogu ale nie pomaga to znów. Siedzę sama w poczuciu winy i czekam na karę kolejną dla mnie. Myślałam, że stał się cud i jużchciałam świadectwo pisać. Ja nie wiem co mam robić, tak bardzo chciałabym żeby to się już skończyło.
Dziękuję Wam bardzo za Wasze wsparcie i bardzo Was proszę o modlitwę. |
|
|
|
|
Mrówka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-08-15, 16:37
|
|
|
Ania, jak pisały Ci inne osoby - u Ciebie ciągle mąż mąż mąż, a musi być Ty Ty Ty, to dopiero ruszymy z miejsca :) piszesz, że miłośc to bezinteresowane dawanie siebie itd. posłuchaj na yt konferencji ks.Dziewieckiego 'czym miłość nie jest' i jak będzie o naiwności to odsłuchaj tyle razy, aż do Ciebie to kochanie przemówi.
I napisze nakoniec raz jeszcze- w Twojej sytuacji kolejnośc jest taka: najpierw musisz TY się zminić, ale NIE na taką, która więcej zniesie, ale właśniena taką, która stawia mądre granice! Jak już sił i wiary w siebie nabierzesz, to się zajmiesz swoim małżeństwem. Teraz nie da rady - teraz Aniu budujesz na piasku.
A już coś Anka kiełkuje, bo Twoje posty są troszkę spokojniejsze :) |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|