[gogol]

[helenast]

GOGOL zbliża się post to może ...... jakies postanowionko małe - czytaj- dieta ...
Ja też się przyłączę ...

GOGOL zbliża się post to może ...... jakies postanowionko małe - czytaj- dieta ...
Ja też się przyłączę ...

[zenia1780]

[kundel]

Nie wiem...zawsze zajadałam stres, a jak mnie trafiło.... to nagle z dnia na dzień przestałam jeść, zaczęłam palić (w wieku 40 lat, a nigdy NIE PALIŁAM) i zaczęłam pić kawę.

A mam niedoczynność tarczycy! A teraz jestem rozmiar 38 (empirycznie wczoraj udowodniony za pomocą wyzyty w sklepach). Takl mi się zrobiło jakoś. Samo się....

Ale dziewczeta, podobno na taki rodzaj stresu najlepsze jest bieganie. Może warto spróbować?? Jak już się przeprowadzę do nowego mieszkania, które zostało mi darowane jao odpowiedź na moje modlitwy, to obiecałam sobie, ze zacznę biegać. W trakcie biegania można odmawiać Pompejańską.

A jak się zrobi cieplej i słoneczniej, to w któryś piątek rano wsiadę w samochód, porzucę na jeden dzień pracę na żądanie i pojadę w góry. I gdzieś wlazę. Na górę znaczy. Żeby pooddychać i krzyknąć głośno i usłyszeć cudne echo :D I jak już się wyłażę i zmęczę, to wrócę nad morze :D i do pracy :D

Dobry plan?

Nie wiem...zawsze zajadałam stres, a jak mnie trafiło.... to nagle z dnia na dzień przestałam jeść, zaczęłam palić (w wieku 40 lat, a nigdy NIE PALIŁAM) i zaczęłam pić kawę.

A mam niedoczynność tarczycy! A teraz jestem rozmiar 38 (empirycznie wczoraj udowodniony za pomocą wyzyty w sklepach). Takl mi się zrobiło jakoś. Samo się....

Ale dziewczeta, podobno na taki rodzaj stresu najlepsze jest bieganie. Może warto spróbować?? Jak już się przeprowadzę do nowego mieszkania, które zostało mi darowane jao odpowiedź na moje modlitwy, to obiecałam sobie, ze zacznę biegać. W trakcie biegania można odmawiać Pompejańską.

A jak się zrobi cieplej i słoneczniej, to w któryś piątek rano wsiadę w samochód, porzucę na jeden dzień pracę na żądanie i pojadę w góry. I gdzieś wlazę. Na górę znaczy. Żeby pooddychać i krzyknąć głośno i usłyszeć cudne echo :D I jak już się wyłażę i zmęczę, to wrócę nad morze :D i do pracy :D

Dobry plan?

[helenast]

Tak , góry to super sprawa i nie tylko dla figury , ale i dla kondycji... Ja w tamtym roku przeszłam koronę Jesenników ( Czechy)... Kilka wypadów i trasa 20 - 25 km górami ... To było piękne , choć męczące doznanie... Widoki, powietrze i możliwość przemyśleń, rozmowy z Bogiem w ciszy i na łonie natury ... Niestety nie mogę teraz ani biegać , ani chodzić po górach... ....
Została mi zdrowa dieta ...

Tak , góry to super sprawa i nie tylko dla figury , ale i dla kondycji... Ja w tamtym roku przeszłam koronę Jesenników ( Czechy)... Kilka wypadów i trasa 20 - 25 km górami ... To było piękne , choć męczące doznanie... Widoki, powietrze i możliwość przemyśleń, rozmowy z Bogiem w ciszy i na łonie natury ... Niestety nie mogę teraz ani biegać , ani chodzić po górach... ....
Została mi zdrowa dieta ...

[ezabel]

Hej dziewczynki, jak się macie? Trwacie w modlitwie NP? Mi się udało, ale troszkę wcześniej zaczynam i po 22 kończę Brakowało mi Was Jutro ważny dzień, przyjeżdża po nas Mój Mąż, stan bez zmian, twierdzi że nie kocha, ja się nie narzucam tylko co jakiś czas spokojnie Go informuje że ma wolną wolę i może robić co chce, ale ja i tak jestem jego żoną i będę cierpliwie czekać aż się nawróci, chyba przeszedł do etapu irytacji moim zachowaniem, jestem szczęśliwa na fotkach które mimochodem moja siostrzyczka wrzuciła na fb, dobrze się bawię z dziećmi na lodowisku i basenie, pełen spokój, uśmiech ale i brak złośliwości do Radka. Jutro spotkanie, włoski zrobione, bluzeczka kupiona, rano kosmetyczka i delikatny makijaż, w środku ból ogromny ale postaram się nie pokazywać tego po sobie. Rozmawiałam wczoraj z wyjątkowym człowiekiem, Franciszkaninem i On mówił a ja go nie rozumiałam, powtarzał a ja nic, po pół godzinie chyba coś zajarzyłam, chodzi o to że to ja jestem narzędziem w rękach Pana Boga aby uratować Męża przed potępieniem, moje cierpienie i modlitwa jest tylko drogą do tego uratowania, i to nie o mnie chodzi w tej walce tylko o duszę Radka...czy jakoś tak...coś marne to narzędzie wybrał Pan, to jeszcze za wcześnie aby mówić o owocach kryzysu mojego małżeństwa, ale okazało się że takie sutuacje niesamowicie zbliżają do Pana Boga, poznałam też bliżej kilka osób z mojej rodzinki, wspaniałych ludzi i takich bezinteresownych i czułych, no i skupiłam się na dzieciach i troszkę więcej na sobie, i jeszcze śpię coraz dłużej, nawet prawie całą noc :) Boję się jutra...

Hej dziewczynki, jak się macie? Trwacie w modlitwie NP? Mi się udało, ale troszkę wcześniej zaczynam i po 22 kończę Brakowało mi Was Jutro ważny dzień, przyjeżdża po nas Mój Mąż, stan bez zmian, twierdzi że nie kocha, ja się nie narzucam tylko co jakiś czas spokojnie Go informuje że ma wolną wolę i może robić co chce, ale ja i tak jestem jego żoną i będę cierpliwie czekać aż się nawróci, chyba przeszedł do etapu irytacji moim zachowaniem, jestem szczęśliwa na fotkach które mimochodem moja siostrzyczka wrzuciła na fb, dobrze się bawię z dziećmi na lodowisku i basenie, pełen spokój, uśmiech ale i brak złośliwości do Radka. Jutro spotkanie, włoski zrobione, bluzeczka kupiona, rano kosmetyczka i delikatny makijaż, w środku ból ogromny ale postaram się nie pokazywać tego po sobie. Rozmawiałam wczoraj z wyjątkowym człowiekiem, Franciszkaninem i On mówił a ja go nie rozumiałam, powtarzał a ja nic, po pół godzinie chyba coś zajarzyłam, chodzi o to że to ja jestem narzędziem w rękach Pana Boga aby uratować Męża przed potępieniem, moje cierpienie i modlitwa jest tylko drogą do tego uratowania, i to nie o mnie chodzi w tej walce tylko o duszę Radka...czy jakoś tak...coś marne to narzędzie wybrał Pan, to jeszcze za wcześnie aby mówić o owocach kryzysu mojego małżeństwa, ale okazało się że takie sutuacje niesamowicie zbliżają do Pana Boga, poznałam też bliżej kilka osób z mojej rodzinki, wspaniałych ludzi i takich bezinteresownych i czułych, no i skupiłam się na dzieciach i troszkę więcej na sobie, i jeszcze śpię coraz dłużej, nawet prawie całą noc :) Boję się jutra...

[Nirwanna]

Ezebel, "moc w słabości się doskonali" - odwagi!

Ezebel, "moc w słabości się doskonali" - odwagi!

[NiebieskaAmelia]

Podziwiam Was, ja mam ogromne poczucie winy i już myślałam, że trzymam to wszystko w garści a tu po kolejnym ciosie od męża, znowu ból, poczucie winy, żal, rozdarte serce. Proszę was o modlitwę, żebym się wzmocniła i przeszła to wszystko z honorem

Podziwiam Was, ja mam ogromne poczucie winy i już myślałam, że trzymam to wszystko w garści a tu po kolejnym ciosie od męża, znowu ból, poczucie winy, żal, rozdarte serce. Proszę was o modlitwę, żebym się wzmocniła i przeszła to wszystko z honorem

[jasmina44]

fajnie ze wreszcie rusyzło forum, dziwnie było bez niego tych kilka dni...

tez miałam kiedys poczucie winy i wiele różnych złych emocji...
i wiem ze trzeba wybaczyc sobie i mezowi... juz przeszłości sie nie zmieni wiec nie ma co sie biczowac za to, trzeba wyciągnąć wnioski i zmieniac terazniejszosc...
i faktycznie teraz jak jestem wolna od tych negatywnych emocji to wsyztsko inaczej wygląda...

i ja tez juz moge dołączyć do tego grona , które jest zadowolone ze ten kryzys sie wydarzył.. było ciężko ale dzięki temu staje sie innym mam nadzieje lepszym człowiekiem :) nie żałuje..

fajnie ze wreszcie rusyzło forum, dziwnie było bez niego tych kilka dni...

tez miałam kiedys poczucie winy i wiele różnych złych emocji...
i wiem ze trzeba wybaczyc sobie i mezowi... juz przeszłości sie nie zmieni wiec nie ma co sie biczowac za to, trzeba wyciągnąć wnioski i zmieniac terazniejszosc...
i faktycznie teraz jak jestem wolna od tych negatywnych emocji to wsyztsko inaczej wygląda...

i ja tez juz moge dołączyć do tego grona , które jest zadowolone ze ten kryzys sie wydarzył.. było ciężko ale dzięki temu staje sie innym mam nadzieje lepszym człowiekiem :) nie żałuje..

[ezabel]

[helenast]

Kilka miesięcy temu pisałam na krokach,że nie wiem czym jest zaufanie Bogu... czym jest absolutne poddanie się Jego woli... czym jest oddanie Mu siebie i wszystkich moich problemów....
Dzisiaj już tego doznaję. Moja sytuacja ( zwłaszcza zdrowotna ) bardzo się pogorszyła , ale nie szarpię się już , nie zamartwiam bezsennymi nocami, nie rozpaczam ... Czuję jedynie wyciszenie wewnętrzne, spokój i pogodzenie się , świadomość,że Bóg wie co robi ... A robi to co dla mnie najlepsze ....
Ta zmiana przyszła tak po prostu i przyznam ,że żałuję tyle straconego ( tamtego ) czasu , energii i sił na szarpaninę emocjonalną, na szukanie odpowiedzi dlaczego ja ?... To destrukcyjne zachowanie moje , bunt, żal i pretensję spowodowały tylko moje złe samopoczucie, depresję, utratę wiary i nadziei ...

Kilka miesięcy temu pisałam na krokach,że nie wiem czym jest zaufanie Bogu... czym jest absolutne poddanie się Jego woli... czym jest oddanie Mu siebie i wszystkich moich problemów....
Dzisiaj już tego doznaję. Moja sytuacja ( zwłaszcza zdrowotna ) bardzo się pogorszyła , ale nie szarpię się już , nie zamartwiam bezsennymi nocami, nie rozpaczam ... Czuję jedynie wyciszenie wewnętrzne, spokój i pogodzenie się , świadomość,że Bóg wie co robi ... A robi to co dla mnie najlepsze ....
Ta zmiana przyszła tak po prostu i przyznam ,że żałuję tyle straconego ( tamtego ) czasu , energii i sił na szarpaninę emocjonalną, na szukanie odpowiedzi dlaczego ja ?... To destrukcyjne zachowanie moje , bunt, żal i pretensję spowodowały tylko moje złe samopoczucie, depresję, utratę wiary i nadziei ...

[ezabel]

Mąż był zaskoczony moją metamorfozą,zerkał i oglądał, ale to ja wyciągnęłam rękę na powitanie. Zachowałam pełen spokój i uśmiech. Wiecie, ja to widziałam w moim Mężu chyba jakiś rodzaj bóstwa, terzaz patrzę na niego jak na pogubionego człowieka, Radeczku mój kochany kiedy Ty się opamiętasz i ile bólu nam jeszcze zadasz? Cierpliwości Dziewczynki dzisiaj o 22 na naszej wspólnej modlitwie :) trwamy razem? Ja będę, zaczynam troszkę wcześniej

[ Dodano: 2014-02-27, 21:36 ]
I nie oczarowałam mężusia, jest bardzo źle, mówi takie rzeczy, że nawet nie chce się powtarzać, jego oczy takie są bez wyrazu, chce być z Tą kobietą, ale jak budować szczęście na rozbiciu dwóch małżeństw, tyle się nasłuchałam o tym że dawno mnie nie kochał a był ze mną by wychować dzieci, koszmarne słowa ale co tam ja mówię słowo, że będę mu wierna i do końca życia będę na Niego czekać ale najbardziej dziwi się jak mówię że nie popadam w rozpacz i że teraz tak naprawdę bardzo zbliżyłam się do Pana Boga i jestem spokojna i szczęśliwa że mam wsparcie w Panu Bogu i że chcę go uratować, normalnie jak grochem o ścianę, kocham Go bardzo ale nie popadam w rozpacz że odchodzi, ja staram się odpowiadać z miłością i spokojem i to prowadzi do coraz większej irytacji, w przyszłym tygodniu Mój Mąż chce złożyć pozew o rozwód, dzieciom powiedzieliśmy, dramat kochane,
Jezu Ufam że mnie poprowadzisz, i wskażesz mi słowa które mam mówić, bo już nie wiem co robić, co mówić, dzieci zapewniamy o swojej miłości, męże też zapewniam, że będzie do końca życia moim mężem to mi mówi że jestem nawiedzona, a jak mu mówię że się za Niego modlę to mi mówi żebym trwała w modlitwie o on i tak będzie cudzołożył,
kiedy to się skończy?

Mąż był zaskoczony moją metamorfozą,zerkał i oglądał, ale to ja wyciągnęłam rękę na powitanie. Zachowałam pełen spokój i uśmiech. Wiecie, ja to widziałam w moim Mężu chyba jakiś rodzaj bóstwa, terzaz patrzę na niego jak na pogubionego człowieka, Radeczku mój kochany kiedy Ty się opamiętasz i ile bólu nam jeszcze zadasz? Cierpliwości Dziewczynki dzisiaj o 22 na naszej wspólnej modlitwie :) trwamy razem? Ja będę, zaczynam troszkę wcześniej

[ Dodano: 2014-02-27, 21:36 ]
I nie oczarowałam mężusia, jest bardzo źle, mówi takie rzeczy, że nawet nie chce się powtarzać, jego oczy takie są bez wyrazu, chce być z Tą kobietą, ale jak budować szczęście na rozbiciu dwóch małżeństw, tyle się nasłuchałam o tym że dawno mnie nie kochał a był ze mną by wychować dzieci, koszmarne słowa ale co tam ja mówię słowo, że będę mu wierna i do końca życia będę na Niego czekać ale najbardziej dziwi się jak mówię że nie popadam w rozpacz i że teraz tak naprawdę bardzo zbliżyłam się do Pana Boga i jestem spokojna i szczęśliwa że mam wsparcie w Panu Bogu i że chcę go uratować, normalnie jak grochem o ścianę, kocham Go bardzo ale nie popadam w rozpacz że odchodzi, ja staram się odpowiadać z miłością i spokojem i to prowadzi do coraz większej irytacji, w przyszłym tygodniu Mój Mąż chce złożyć pozew o rozwód, dzieciom powiedzieliśmy, dramat kochane,
Jezu Ufam że mnie poprowadzisz, i wskażesz mi słowa które mam mówić, bo już nie wiem co robić, co mówić, dzieci zapewniamy o swojej miłości, męże też zapewniam, że będzie do końca życia moim mężem to mi mówi że jestem nawiedzona, a jak mu mówię że się za Niego modlę to mi mówi żebym trwała w modlitwie o on i tak będzie cudzołożył,
kiedy to się skończy?

[jrg]

[ezabel]

Dokładnie to samo dziś usłyszałam od mojej serdecznej koleżanki :)

Dokładnie to samo dziś usłyszałam od mojej serdecznej koleżanki :)