Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
A jednak, potrzebuję Waszej pomocy, Waszago wsparcia
Autor Wiadomość
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 08:34   A jednak, potrzebuję Waszej pomocy, Waszago wsparcia

Najlepiej od początku. Poznałam Mojego Męża jak miałam 17 lat, był moim pierwszym, ukochanym, jedynym (nadal jest :) ). Po 3 latach zaszłam w ciążę, pobraliśmy się w 1999r. urodził się nasz syneczek, później córeczka. Pracowaliśmy, żyliśmy wiele lat szczęśliwie, zawsze z szacunkiem odnosiliśmy się do siebie. Mamy dom, coś tam jeszcze, kredyt, dzieci pięknie się uczą, wzorowe w szkole, przyjmują co tydzień Eucharystię, uczciwe i takie dojrzałe emocjonalnie bardzo bardzo i co teraz? Wiele lat temu potrafiłam Mojego Męża przekonać, aby poszedł ze mną na Mszę Świętą, aby się wyspowiadał, po ślubie już było trudniej, chodziłam do kościoła sama, z dziećmi, modliłam się za wszystkich wokół siebie tylko zbyt mało za męża. Mój ukochany Mąż chyba nie był na to gotowy. Miał większe potrzeby niż ja, zbyt mało czułości z mojej strony, egoizm mój, i jeszcze raz egoizm, tylko ja ja ja...W październiku wdał się w romans z moją znajomą, razem we trójkę trenujemy, spotykaliśmy się prawie codziennie. Ona, matka dwójki malutkich dzieci. Wczoraj zadzwoniła do mnie jej mama (bardzo ciepła osoba, zrozpaczona tą sytuacją), aby mi powiedzieć, że mój mąż i jej córka mają romans. Od października zauważyłam, że Mój Mąż nie rozstaje się z telefonem, chodzi sam na wielogodzinne spacery do lasu, rozmowy i nic. Na początku stycznia powiedział mi że chce rozwodu, ale zaraz potem to odwołał i powiedział, że jestem najważniejszą osobą w Jego życiu. Po kilku dniach sprawdziłam biling jego rozmów (dalej spał z telefonem) i okazało się że wysyłał po 10 smsów dziennie do jednej osoby, powiedział mi że to tylko koleżanka i że jestem najważniejszą osobą w Jego życiu. Na drugi dzień, 20 stycznie powiedział że chce odejść że nic do mnie nie czuje, że wszystko się skończyło, ale będzie się troszczył o dzieci itp., ja go wybłagałam Go, aby nie odchodził, zgodził się zostać. I w tym momencie popełniłam chyba największy błąd, upokarzałam się, prosiłam, narzucałam się też, straciłam szacunek do siebie...Mój Mąż po 2 tygodniach już tego nie wytrzymał i powiedział że to definitywny koniec. Nie odejdzie z domu jednak bo nie ma gdzie, nie chce mnie zostawić z tym wszystkim, będzie nadal odprowadzał dzieci do szkoły, pomagał. Zawsze starałam się z dziećmi być bardzo blisko Pana Boga, trwam w modlitwie do Świętej Rity, poprosiłam o modlitwę w naszej intencji chyba większość klasztorów w Polsce, wczoraj rozpoczęłam Nowennę Pompejańską. Nie wiem co robić, czy już powiedzieć dzieciom (15 i 12 lat), czy kazać się mężowi wyprowadzić, czy sprzedać wszystko i co dalej? Dziś otworzyłam Pismo Święte na fragmencie Listu do Galatów "Bracia, a gdyby komu przydarzył się jaki upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w duchu łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę", powiem Wam że niesamowicie działa Pan. Teraz jestem z dziećmi kilka dni u mamy, rozmawiałam z mężem o tym romansie wczoraj, powiedział, że już się z nią nie spotyka, nie dzwoni do niej(to sprawdziłam, mówił prawdę), ale nie chce być ze mną. Powiedziałam, że nie chcę aby moje dzieci chodziły z nią razem na trening, powiedziałam że lepiej będzie jak się wyprowadzi. Nie wiem co zrobi, wysłałam Mu smsa że moja miłość wszystko przetrzyma, że wszystko wybaczę ale musi mnie o to wybaczenie poprosić, ale ja też proszę o wybaczenie mojego egoizmu. I tak to wygląda, trwam w modlitwie, bardziej otworzę się na działanie Miłosierdzia Bożego, i tym sposobem chyba sama sobie odpowiedziałam na pytanie co robić dalej. Dziękuję, jeśli ktoś zechciałby się za nas pomodlić, Bóg zapłać za wszystkie rady jeśli ktoś znajdzie czas aby to przeczytać ;)
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 10:44   

Własnie przeczytałam twój wpis.Historia jak wielu z nas.Na dzień dzisiejszy jak sama z reszta piszesz to postawa czekania na meża,na jego decyzje.Myslę,że do niego nalezy teraz ruch.Powiedziałas mu pieknie ,ze twoja miłosc wszystko zniesienie-lepszej jak dla niego informacji nie mógł dostac.No cóz jeżeli znalazłaś drogę do tego forum to juz nie jestes sama.jest nas wielu,znajdziesz tu napewno wsparcie modlitewne,arady dla siebie odkryjesz czytając historie tu na forum innych ludzi.Sa one podobne lub nawet takie same.Trwaj z nami a przede wszystkim z Bogiem :lol:


Dziś jest piękna ewangelia (jak zawsze), a słowa Jezusa napełniają radością i nadzieją (ewangelia Mk 8, 14-21).
"Jeszcze nie rozumiesz,że zawsze jestem z tobą, że troszczę się o ciebie?" - z rozważań

Pozdrawiam i obiecuje modlitwe w intencji twojej rodziny.
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 17:03   

I jest ciąg dalszy, Mój Mąż przyznał się, że romans trwa od grudnia, dwa tygodnie przed Świętami, spotykali się w lesie, w samochodzie, ona nie chce się zajmować swoimi dziećmi, powiedziała do swojej mamy (mam z nią kontakt-wspieramy się) że żałuje że je urodziła. Radek prosił abym nie nastawiała naszych dzieci przeciwko niej, moje dzieci na razie nic nie wiedzą, co mam robić? Powinnam powiedzieć synowi? Córka się domyśla, zdrowie mi siada, nerwowo ledwo funkcjonuje (dziś to już chyba tylko Koronka o 15.00 mi pomogła), schudłam bardzo, nie śpię ale wierzę że będzie dobrze. czy powinnam powiedzieć rodzicom Męża? Czy powinnam powiedzieć moim dzieciom? Jak to zrobić? Dziś idę porozmawiać z księdzem, czy powinnam pozwolić na to aby moje dzieci widywały się z tą kobietą wiedząc jaki ona ma stosunek do swoich dzieci?
Bądź Wola Twoja
Jezu Ufam Tobie
Maryjo bądź ze mną
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 18:03   

Kolejny biedny miś ,który się zagubił...przepraszam za te słowa ale ja już po tym wszystkim ,co mnie spotkało i tu czytam, nie mam litości...Moja rada jest taka, nie kryj męża ,nie ukrywaj tego przed bliskimi, natomiast co do dzieci, to Ty najlepiej je znasz, może wyczujesz moment ,który będzie dobry, albo jak same zapytają...
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 18:38   

[b]czy powinnam pozwolić na to aby moje dzieci widywały się z tą kobietą.

Ja mówię nie ,moje dzieci się nie spotykają ,taką decyzję wydał sąd.
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 20:21   

Dziś lub jutro powiem o wszystkim rodzicom Mojego Męża, powiem prawdę, bo powinni wiedzieć, ksiądz powiedział mi że nie uniosę sama tego ciężaru. Dzieciom powiem za kilka dni, muszę się do tego przygotować, jestem teraz u mojej mamy z dziećmi a matka tej kobiety do mnie wydzwania, że oni są razem prawdopodobnie w naszym domu, Radek twierdzi że nie spotykają się w moim domu, mam teraz przerwać pobyt u mamy i wrócić? Najechać ich i nakryć? Czy razem z dziećmi jeszcze te kilka dni w spokoju z bliskimi odpocząć? Mąż na razie się nie wyprowadzi, jak więc to wszystko będzie wyglądać? Jak ja dam radę normalnie pracować? Opiekować się dziećmi? Co jeszcze przyniesie nam jutro?
Jakoś mi ciut lżej, wiedząc że nie jestem sama...
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 20:32   

Dasz radę ,kochana.Człowiek nawet nie wie ile jest w stanie znieść....Ja gdyby nie Sychar, i życzliwi ludzie wokół mnie, to nie wiem, gdzie bym teraz była...Czytaj polecane tu linki,i historie innych. I przede wszystkim nie błagaj męża , tylko bądź stanowcza, i pewna swego, gdy już coś postanowisz.
 
     
Blada
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-18, 20:52   

I módl się, módl się, Pan Bóg Cię umocni w tych ciężkich chwilach...
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-19, 07:30   

bosa napisał/a:
Czytaj polecane tu linki,i historie innych. I przede wszystkim nie błagaj męża , tylko bądź stanowcza, i pewna swego, gdy już coś postanowisz.


Najlepsza rada. Ja dojrzałam do tego dopiero po dwóch miesiacach, ty znalazłaś Sychar już na wstępie... Kochana, to wielki kapitał!

To o stanowczości, co napisała bosa - jest neizwykle ważne. Bądź konsekwentna i stanowcza. I nie traktuj tego jak karanie męża, tylko jak zdrowienie waszego małżeństwa. Granice. To dla mnei odkrycie. Granice. Ty jesteś odpowiedzialna, ponosisz konsekwencje. On też powinien być. Nie zrobi czegoś albo zrobi - musi liczyć sie z konsekwencjami. Nie takimi 'karalnymi', tylko naturalnei wynikajacymi z tego, co zawalił...
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-19, 07:39   

Mam pytanie, czy powinnam pojechać teraz do domu czy zostać kilka dni u mamy? Dzieci tu odpoczywają, mają ferie i chcę aby miały trochę radości i odpoczęły, czy wracać i tam być przy mężu, który i tak będzie wychodził do lasu... Chyba jednak powinnam tu zostać dla dzieci, boję się tylko że oni to robią w naszym domu...
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-19, 07:45   

Siedź i odpoczywaj :-) .Będziesz miała trochę czasu na poczytanie i dystans.
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-19, 07:53   

Edit, co za literówki :)))))


Twój dom jest TWOIM domem. Nie mają tam prawa być razem. To nie ty masz się wstydzić, bać czy denerwować.

Tak mówili mi wszyscy, któzy znali moją historię. Ja się bałam doprowadzić do konfrontacji. Bo nie czułam się jeszcze na siłach... i nie konfrontowałam się.... i DOBRZE!. Teraz czuję się inaczej i wiem, że ci ludzie mieli rację. To ja jestem górą w tym układzie. Mimo, że to mnie tak mocno potargało... Już się nie boję. I nie miałabym problemu z konfrontacją. Ale nie robię tego na siłę. Bo wiem, że jeszcze nie czas. Już raz doszło do spotkania, ona poszła jak zmyta oglądając się na mnie spłoszona. Wczoraj natknęłam się na niego. To samo. Wiem, że jak przyjdzie czas, samo się skonfrontuje.

Więc nic nie rób. Po co miałabyś jechać? Żeby go pilnować, żeby męczyć się tym, że widzisz, że wychodzi? Zadzwoń może tylko i powiedz, że rozważasz przyjazd, skutecznie ją przepłoszysz i będziesz miała wewnętrzną satyskafkcję :)))

Zamiast jechać do domu, jedź do fryzjera. Takiego najlepszego, o którym wiesz, ze czyni cuda. Albo przyjedź do 3M, zaprowadzę cię do mojej fryzjerki ;) Piszesz, że mocno schudłaś - to cudownei! Popatrz w lustro - stajesz się mega atrakcyjną kobietą, zaczynasz nosić ciuchy, do których tylko wzdychałaś miesiąc temu!

Idź na zakupy, idź do fryzjera, albo umów się do spa i poleż mysląc wyłacznie o SOBIE. I modląc się.

W ciagu miesiąca schudłam 25 kilo. Nigdy w życiu nie nosiłam takiego rozmiaru ciuchów jak teraz. Moja fryzjerka zmieniła mnie w total-mega-bombę. Wczoraj mi się dość szeroki krąg osób przyznał, ze jak wyłaziliśmy ze spotkania byłam głównym tematem cmokań i zachwytów. Zresztą - że jestem od ponad miesiąca - ale na zbiorową i grupwoą skalę - wczoraj. I mimo, że wewnątrz dopiero się układam, a miesiąc temu to jeszcze byłam w proszku - to na zewnątrz nikt tego nie widzi. I to daje mega, total wielkiego kopa do tego, żeby mi sie chciało.

Plus Matka Boska, która otacza mnie ogromną opieką. Jej Syn, Bóg, Święta Rita, moja Babcia, mój Tata, Dziadek i Babcia mojego M. Oni wszyscy są ze mną. I trzymają mnie za rękę i podtrzymują za ramiona, jesli trzeba, i nie pozwalają zgiąć kolan, kiedy juz-już chcę to zrobić.

Jesteś dopiero na początku drogi. Zadbaj o siebie. Od tego zacznij. Zewnętrznie i wewnętrznie - duchowo.

Zacznie działać, tylko pozwól, zeby działało w czasie i miesjcu, które wybierze SAMO, ty czekaj, nie walcz, nie szarp się, nie wyznaczaj terminów i dat. CZEKAJ. Módl sie i rób, co... CHCE (Bóg)... :)
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-19, 08:09   

Dołączę do swoich intencji podziękowanie za to forum, wiem że to dopiero początek mojej drogi, ale z Wami troszkę lżej, dziś byłam na porannej Mszy Świętej, też troszkę lżej...Zostanę u mamy, nie będę tam jechać, powiem tylko mamie tej kobiety (pewnie dzisiaj znów do mnie zadzwoni, że się spotykali), że przyjadę, niech się nie czują tak bezkarnie i swobodnie.
"I trzymają mnie za rękę i podtrzymują za ramiona, jesli trzeba, i nie pozwalają zgiąć kolan, kiedy juz-już chcę to zrobić. "
pięknie napisane, ;-)
dziękuję,
z Panem Bogiem
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-19, 08:16   

Ezabel :->


Powiedz tej kobiecie, że jesteś z nią i się też za nią modlisz. I że możecie modlić się razem, ale żeby już nei informowała cię, gdzie są i co robią. Że Bóg jest wielki i tylko przez modlitwę mozecie coś zmienić. I żeby razem z tobą sie modliła. Spotkajcie się, wypijcie kawę, pomódlcie. Ale żeby juz przestała zatruwać cię informacjami, które cię będą ranić i zadawać podwójny ból...

Jeszcze jedno - jak zaczniesz wyświetlać sobei w głowie filmy - co teraz mogą robić, co pisać, gdzie być - zatrzymaj je. Nie są ci potrzebne. Jesli usłyszysz w głowie tzw. wewnętrznego lektora, który ci coś będzie opowiadał - jak to było, co utraciłaś, jaka jesteś biedna - natychmiast NA GŁOS powiedz mu - STOP. PRZESTAN MÓWIC! I przestanie. I tak jak najczęściej. Popatrz w lustro, powiedz - jesteś piękna, podziękuj Bogu za to doświadczenie, bo ono oznacza, że Bóg DAŁ CI OGROMNA SZANSĘ - naprawy wszystkiego. Nie znasz jego planu wobec siebie (w sensie końca drogi), ale już teraz wiesz, że DOTKNĄŁ cię swoją dłonią po to, zeby cię ratować. I tak to wszystko traktuj. Wyjdziesz z tego umocniona. Patrz tylko i bacznie słuchaj, co ci pokazuje i co mówi - za pośrednictwem znaków i innych ludzi. I idź za Nim. Poddaj się Jego woli - on jest Rzeką, połóż się an powierzchni i poddaj Nurtowi. Zobaczysz, wszystko się dzięki temu odmieni. Tylko płyń i się nie opieraj.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9