Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
"kopanie lezacego"
Autor Wiadomość
EwaMewa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 23:05   "kopanie lezacego"

Myslalam, ze jestem w lepszym stanie psychicznym, ze mam wiecej sily, mylilam sie.
Od kilku miesiecy staramy sie poskladac nasze malzenstwo, po wieloletniej zdradzie mojego meza i to z nastolatka ...
Wiadomo jak jest, raz lepiej, raz gorzej, ale dzisiaj sie zalamalam ...
Po spokojnej kolacji, kiedy dzieci juz odeszly od stolu, maz spokojnym glosem powiedzial, jak zle teraz wygladam, po tym jak schudlam :-( , i ze teraz bedzie musial sobie wyobrazac wiekszy biust ...
Ledwie zaczelam lepiej o sobie myslec, a tu taki cios ...

Bardzo mi teraz trudno :cry:

Dodam na swoja obrone, ze bardzo sie staram dobrze wygladac, dbam o siebie i znajomi prawia mi komplementy, ale widac w oczach meza nie wytrzymuje konkurencji.

Prosze o modlitwe.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 23:25   

EwaMewa napisał/a:
Po spokojnej kolacji, kiedy dzieci juz odeszly od stolu, maz spokojnym glosem powiedzial, jak zle teraz wygladam, po tym jak schudlam :-( , i ze teraz bedzie musial sobie wyobrazac wiekszy biust ...

Trzeba było się odgryźć i powiedzieć, że on też się trochę zużył i, że też sobie wyobrażałaś wiekszego.
Przepraszam, jeżeli jakiś moderator mnie przywoła do pionu, ale od razu mi się nasunęło takie porównanie. A tak na powaznie to przykre słyszec coś takiego od męża tym bardziej po ciosach, które Ci zadał. Ale pamietaj Ewo jesteś wartościowa i piekna taka jaka jesteś. A że schudłas, to wspaniale. ;-) Że biust trochę nie tego, no to są kremy pusch up... A poza tym możemy się zamienic. Ja mam miseczkę E i wolałabym dużo mniejszą.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 23:29   

Cytat:
Po spokojnej kolacji, kiedy dzieci juz odeszly od stolu, maz spokojnym glosem powiedzial, jak zle teraz wygladam, po tym jak schudlam :-( , i ze teraz bedzie musial sobie wyobrazac wiekszy biust ...


.....a mnie ciekawi jak zareagowałaś?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-11, 23:44   

:evil: to cios prosto w ranę zadany z rozmysłem (tak mi się wydaje że z rozmysłem)

dla mnie było to bardzo trudne niezależnie od tego co sobie mówiłam i co czytałam
trudno wyrzucić z mózgu ten głos siedzący tam z tyłu i cały czas porównujący
obrzydliwy idiotyczny głos, ale odzywał się czy chciałam czy nie
porównywanie do niczego nie prowadzi, tylko do frustracji
nie miało sensu bo nic mi nie dawało
porównanie nie odzwierciedla niczego, przecież nie chodzi o wyniki porównań
dawało mi tylko ból
ja wiedziałam, że nie startuję w zawodach (!!!), że moja wartość we własnych oczach musi być moim skarbem niezależnie od tego co ktoś sobie pomyśli
a jednak głupi mózg wciąż uparcie porównywał :-?

nie zdradzeni mogą mieć trudności z wyobrażeniem sobie tego wymiaru traumy
zdradzający w ogóle tego pewnie nie ogarną
ale moim zdaniem mimo tego powinni być o tym informowani - twardo, uparcie, bez taryfy ulgowej. może nie poczują, ale nauczą się na pamięć...

wiem doskonale jakie to trudne zagłuszyć ten głos z mózgu - ja miałam i mam nadal z tym trudności, mimo taktownego zachowania męża, mimo ufnego zwracania się do Jezusa "Proszę zabierz to bo nie radzę sobie"
na pewno otrzymałam pomoc z Góry, bo głos tylko brzęczy niewyraźnie, ale jeszcze nie zamilkł..

a Tobie mąż zamiast pomagać przez to przejść, to jeszcze Ci głowę pod wodę głębiej wpycha..

dlaczego on Ci to robi?
czy Ty mu komunikujesz co Ci to robi z głową? jaką sieczkę z psychiki? (sorry że tak ostro, ale naprawdę ja mam sieczkę bez pomocy męża, to co Ty będziesz miała z jego "pomocą"..)

podpisuję się pod pytaniem leny
i pomodlę się za Ciebie, siostro.
 
     
EwaMewa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 01:28   

Dziekuje, za cieple slowa, bardzo tego potrzebowalam.

Jak zareagowalam: poniewaz maz bardzo sie stara, twierdzi, ze mnie kocha, zmienil swoje postepowanie; poswieca duzo czasu dzieciom, pomaga mi w obowiazkach domowych, zawsze tez prawil mi komplementy (niestety nawet te same co kochance :( ) nie spodziewalam sie takiego chamskiego wyznania, to bylo tak spokojnie powiedziane, ze bylam w szoku, a do tego takie wyznanie zupelnie nie w temacie..., wiec pewnie mialam bardzo zaskoczona mine, dopiero po kilku sekundach odpowiedzialam, ze dla mnie jest ok, a on wtedy, ze teraz bedzie musial uzywac wyobrazni. Wtedy to wstalam od stolu i wyszlam zajac sie dziecmi, ale mialam lzy w oczach, strasznie mnie to zabolalo.
Nie odzywalam sie caly wieczor, pozniej mnie przeprosil za swoje zachowanie, ale teraz to nie wiem czy za to, czy za pozniejszy incydent, kiedy to zdenerwowal sie, bo przewrocil sie synek, ktorego pilnowalam. To drugie to glupstwo.
Nie odezwalam sie do niego, bo postanowilam juz duzo wczesniej nie rozmawiac o waznych rzeczach w takich emocjach, i nie chcialam sie rozplakac.
Duzo ostatnio rozmawiamy, wiele sobie wyjasnilismy, ludzilam sie, ze nie jest takim okrutnym, cynicznym czlowiekiem, jakim go zobaczylam, gdy dowiedzialam sie o jego romansie.
Obawiam sie zbytnio otwierac przed nim, bo teraz wiem, ze wczesniej wykorzystywal wiedze o mnie przeciwko mnie. Albo wiedze ode mnie na rzecz kochnki. Jest inteligentny, a do tego swietnie mu idzie manipulowanie innymi :(

A jak waszym zadniem powinnam zareagowac? I dlaczego on tak sie zachowal? (pomijajac faktyczny stan mojego biustu ;) )
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 02:11   

EwaMewa napisał/a:
Myslalam, ze jestem w lepszym stanie psychicznym, ze mam wiecej sily, mylilam sie.
Od kilku miesiecy staramy sie poskladac nasze malzenstwo, po wieloletniej zdradzie mojego meza i to z nastolatka ...


Witaj,
to co napisałaś to zbyt mało, żebym mogła dokładnie się zorientować w sytuacji Twojego kryzysu, bo jeśli gdzieś jest dokładniejszy jego opis to jeszcze nie doczytałam, wybacz, ale nasunęła mi się taka myśl- jak próbujecie składać małżeństwo, na jakim gruncie?
Bo płaszczyzn powinno być parę na raz.
Płaszczyzna psychiczna- można chodzić na terapię małżeńską do psychologa lub korzystać ze spotkań małżeńskich i przynależności do wspólnoty- nigdy nie wychodzi się z kryzysu w pojedynkę, bo przeważnie błądzi się długo nim zacznie się leczenie, jeśli w ogóle się zacznie
Płaszczyzna duchowa-trzeba u boku Jezusa odzyskać : czystość ciała- mąż ( (4) We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg.(List do Hebrajczyków 13:4, Biblia Tysiąclecia)
czystość intencji-oboje-"Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci"- z przysięgi małżeńskiej
czystość wyobraźni-oboje ( (15) O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak piękna, oczy twe jak gołębice! (16) Zaiste piękny jesteś, miły mój, o jakże uroczy! Łoże nasze z zieleni. (17) Belkami domu naszego są cedry, a cyprysy ścianami.(Pieśń nad pieśniami 1:15-17, Biblia Tysiąclecia)
czystość oczu i wspomnień-mąż ( (27) Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! (28) A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. (29) Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.-(Ew. Mateusza 5:27-29, Biblia Tysiąclecia)
ty-( (23) Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, (24) zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!(Ew. Mateusza 5:23-24, Biblia Tysiąclecia) itd,
to wszystko najłatwiej jest zrozumieć i" przerobić " we wspólnocie Wspólnota Czystych serc dla małżeństw
płaszczyzna emocji- będzie leczona niejako przy okazji, bo Bóg leczy całościowo.
Bez takiego podejścia zło jakie zapuściło korzenie w waszym pożyciu będzie kiełkowało takimi zdarzeniami jakie opisałaś, rany zamiast się goić będą ropieć. Wasze małżeństwo nie może być odkurzone, ono musi stać się nowe i czyste. Analogicznie do spowiedzi po odejściu od konfesjonału nie jesteś nie tylko wykąpana we Krwi Baranka ale jesteś nowym człowiekiem w nowej szacie.
Cierpienie, które Cie dotyka jest wypadkową próby wejścia w stare przyzwyczajenia męża i jego oczekiwań wobec Ciebie (choćby fizycznych), Twoich zranień jakich doznałaś i nie wyleczyłaś z okresu zdrady, a więc i dystansu jaki stwarzasz wokół siebie( to zrozumiałe ) oraz braku umiejętności bycia ze sobą wspólnie i dla siebie na wzajem.
Nie da się więc przeskoczyć etapu leczenia, bo wszelkie skróty okrutnie odbiją się na waszym małżeństwie.
Ja tak odbieram sytuację jaką opisałaś.
Jako, że wczoraj było wspomnienie NMP z Lourdes polecam Was Jej opiece.
Pod Twoja obronę....
 
     
EwaMewa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 02:57   

Kinga2,
a zatem sytuacja mnie przerosla, myslalam, ze cos wiem, a tu jest dokladnie odwrotnie nic nie wiem!
Nigdzie wczesniej szczegolowo o swoim przypaku nie pisalam, nie wiem dlaczego, moze za bardzo boje sie wracac do przeszlosci.
Na pomoc psychologa (ktorej jak sadze bardzo potrzebuje) nie mam szans, mieszkam od niedawna za granica i zbyt slabo znam jezyk.
Bog jest obecny wnaszym zyciu, albo tak sadzilismy. Przez te wszystkie lata moj maz uczestniczyl w Eucharystii razem ze mna i dziecmi, do zadnej wspoloty nie nalezelismy.

Chcilam napisac cos o mezu, ale uswiadomilam sobie, ze ja go nieznam. On ciagle powtarza, ze wszystko sie ulozy, ze on jest optymista, ale chyba boi sie stanac w prawdzie. Uslyszal ode mnie wiele gorzkich slow i uznal, ze to wystarczy. On jest czlowiekiem sukcesu i chyba najtrudniejsze dla niego jest to, ze sie sprawa wydala. Njchetniej, by o wszystkim zapomnial...

Przepraszam, ze odpowiadam tak zdawkowo, ale moja historia jest strasznie dluga. Jeszcze nie jestem gotowa :( zeby pisac.
Widze, ze potrzebujemy pomocy, ale nie wiem gdzie jej szukac?
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 09:13   

Ewa, jeśli zdrada trwała kilka lat, dopiero od kilku miesięcy próbujecie odbudowywać małżeństwo to nic dziwnego , że jesteś w nienajlepszym stanie psychicznym. U mnie było odwrotnie , zdrada i to "tylko" emocjonalna trwała parę miesięcy , a ja byłam w ciężkim stanie przez 5 lat. Myślę, że potrzebujesz dystansu, do tego co robi i mówi mąż. Stój trochę z boku i się przyglądaj. Nie wchodź zbyt głęboko w relację, żeby ciosy nie robiły na Tobie tak dużego wrażenia. Twój mąż rzeczywiście powinien mocno popracować nad sobą, żeby w Tobie, swojej żonie zobaczyć oprócz ciała duszę i tą duszę pokochać prawdziwą miłością . A Ty stawiaj granice, pomóż mu osiągnąć wyższy poziom.

[ Dodano: 2014-02-12, 09:25 ]
Słyszałam ostatnio o mężu, który codzień od wielu lat spędza długie godziny przy łóżku żony w domu opieki, która jest bez kontaktu i na pewno pięknie nie wygląda. Troszczy się o nią, mówi do niej, a gdy stan się pogorszył i zabrano ją do szpitala natychmiast tam przyjechał, żeby o wszystko zadbać. Mówił , że są 30 lat po ślubie, jakby mógł ją teraz zostawić . Jestem pewna, że ten mąż kocha swoją żonę za to że jest i nie sądzę, żeby musiał sobie wyobrażać jej w innym stanie, on po prostu cały jest dla niej i to jest właśnie Miłość.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 09:37   

EwoMewo,
Bardzo mi przykro, że cierpisz, i bardzo dobrze, że piszesz. Jeśli jesteś osamotniona tam za granicą, to tutaj są ludzie, którzy na ile mogą pomogą. Naprawdę można na odległość czerpać z tego wspaniałego źródła.
Napiszę, co mi się wydaje, bo mam podobnie u siebie. Mój mąż to typ, który mówi co myśli, czasem w formie grubiańskich żartów. I wielokrotnie też tak potrafił zranić. I też jestem sucharkiem, który z DD spadł na A!!! po trzech ciążach. Ma się więc za czym tęsknić i rozumiem jego żal, mi też żal. I problem takich wypowiadanych słów jest spory, gdy a) on nie wie, że rani b) temat żartów czy wypowiadanych zdań dotyczy sfery, z której Ty też nie jesteś zadowolona.
Teraz obiektywnie: co da sie zmienić.
Po pierwsze Twoje podejście do swojego ciała. Jesteś kim jesteś, czas leci, zmiany są nieuchronne. Można sobie robić operacje, ale kogo stać i czy to jest zdrowe? Jest zatem jak jest i trzeba pokochać swoje plusy i minusy. Jeżeli ja kocham swoje "sucharki" to on tez musi, bo poza nimi mam jeszcze milion pięćset atutów. I jeżeli on skupia moją kobiecość na przysłowiowym cycku to ja nie mam o czym z nim już gadać. Zapewne tak nie jest, jeśli spytasz męża, to na bank poda inne walory.
Zmiana zachowania męża: jeżeli wystarczająco często, a więc za każdym razem będziesz mu mówić, że Cię rani wyjaśniając co dokładnie i dlaczego rani a najlepiej starając się wprawić go w stan współczucia (a jak Ty bys się poczuł), to za jakimś razem załapie i przestanie. Czas zmian tez trwa, u jednych dłużej u drugich krócej.
Ale problem nie tkwi w tym jednym zachowaniu, które przelewa krople, ale w strachu przed otwarciem się. Mąż bardzo Cie zranił i boisz się mu ponownie zaufać, oddać swoje wnętrze. Uciekasz, boisz się, to naturalne. Moje zdanie jest takie: jeżeli obojgu Wam zależy na szczęśliwym małżeństwie, takim jakim zapewne byliście na początku, to mąż powinien wiedzieć co czujesz i dlaczego tak jest. Teraz to on musi się tak zachowywać, żebyś po jakimś długim czasie postanowiła mu ponownie bez obawy przed zranieniem oddać serce. Jego zachowania muszą być niezmiennie wykazujące troskę, opiekę, czułość, zainteresowanie, akceptację. Jeżeli taki nie będzie, nie będziesz chciała sie otworzyć. On musi to wiedzieć, że jeżeli on wykona tą ciężką pracę teraz to Ty będziesz miała ułatwione zadanie i zaufasz mu. A dlaczego on w temacie zaufania musi popracować, to chyba tłumaczyć, nie trzeba.
To tylko moje zdanie, wiem, co zadziałało u mnie. Jest ból, mówię, jest problem mówię, gadamy czy rezygnujemy, bo albo w jedną albo w drugą - nie ma zawieszenia. A ponieważ nikt nie chce rezygnować walczymy, ale jest o wiele trudniej, bo stare nawyki są mocno zakorzenione. Mówienie komuś co się myśli, w sposób który rani, bez zastanowienia się co ta druga osoba poczuje to też nawyk. Można go zmienić zawsze, jeżeli zacznie się byc bardziej empatycznym. Da się.
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 11:02   

witaj

EwaMewa Polecma na poczatek Małżeński poradnik Pierwszej pomocy- jest tu na forum

ja nie znajac go też dawałem się wciagac w bezsensowną kłótnie o pietruszke- to nie Twój mąż jest Twoim wrogiem
Skoro podjęłaś się próby ratowania swojego małżeństwa wbrew ludzkiej i światowej logice czyli wbrew woli szatana - to przeczytaj koniecznie na początek Małżeński Poradnik.

To szatan wykorzystuje Twojego mężą i innych aby odwieźć Cię od Twojego zamiaru, aby osłabić Twoja wolę walki aby Cie zranić i zadać ból! I tak już jesteś Wielka, ze mimo wszystko podjęłaś się walczyć. Stań się jeszcze wieksza- nie umiem powiedzieć co masz zrobić- zacisnąc usta i w pokorze przyjąć te ciosy-a bedzie ich jeszcze więcej- oddac swoje cierpienie za innych? Chciałbym dać Ci receptę ale nie umiem

jestes za granica więc macie wiekszy problem z dotarciem do "żywej" pomocy- może polska misja niedaleko- są wszędzie- moze pokierują na kogos kompetentnego- obejma modlitwą

Modlitwa Jezu Ty się tym zajmij- chyba na sam poczatek, potem (najlepiej równolegle) modlitwa przebaczenia- skoro chcesz ratować swoje małżeństwo- bez przebaczenia nic się nie da osiągnąć

Nie słuchaj wszytskich rad udzielanych tutaj- przemysl je dokładnie- patrz kto ich udziela- osoby które same sa w kryzysie-dlaczego one sa w kryzysie? (mnie też nie słuchaj bez przemyslenia)


Ja uważam że w moim zyciu i w moim małżeństwei nie dałem szansy Bogu-aby to zrozumieć musiałem dojsc aż tu. ale dostrzegłem to ze mimo tego że jest źle to jest dobrze ;-) a dążę do tego żeby było dobrze i dobrze ;-) (małżeństwo - Bóg)
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 11:35   

berlingo77 napisał/a:

Nie słuchaj wszytskich rad udzielanych tutaj- przemysl je dokładnie- patrz kto ich udziela- osoby które same sa w kryzysie-dlaczego one sa w kryzysie? (mnie też nie słuchaj bez przemyslenia)


To, że ktoś jest w kryzysie nie oznacza, że żyje w ciemnogrodzie. Kryzys ma ogromne "właściwości" uświadamiające, powodujące rozwój osobowości ulepszanie się, dążenie do tego, aby być lepszym. Kryzys jest tak silnym bodźcem, że może odmienić człowieka. Dlaczego uważasz, że nie należy ich słuchać? Ja chętnie słucham, kogoś, kto był tam gdzie ja i ma na ten temat jakieś przemyślenia i doświadczenia. Słucham i myślę, patrze na inny punkt widzenia, a na koniec i tak samemu sie podejmuje decyzję. Jestem w kryzysie tj. czasie wielkiej przemiany i czuje się nieco dotknięta takim określeniem - tak jakby wszyscy, którzy są w kryzysie nic nie wiedzieli i nie mogli podzielić sie swoimi przemyśleniami. Bardzo to krzywdzące. No chyba, że Cię opatrzne zrozumiałam.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 12:13   

EwaMewa napisał/a:
Na pomoc psychologa (ktorej jak sadze bardzo potrzebuje) nie mam szans, mieszkam od niedawna za granica i zbyt slabo znam jezyk.


Nie wiem Ewo gdzie mieszkasz, ale jeśli w kraju, gdzie jest już dużo polaków to prawdopodobnie znajduje sie też tam już kościól dla nich, jakaś polska wspólnota. Moze więc warto poszukać takiego miejsca spróbować porozmawiać z tamtym duchownym, może będzie wiedział gdzie znaleźć potrzebną Wam pomoc lub sam w będzie potrafił pomóc w sferze duchowej.
Możecie też sprubować zapisać się na 12 kroków tutaj na forum (myślę, że już wkrótce będą prowadzone zapisy do następnej edycji).
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 12:23   

Ale ja napisałem nie słuchaj wszystkich rad-a nie nie słuchaj żadnych rad

Ja sam jestem w kryzysie i w 1000% procentach się z Toba zgodzę, ze
Samboja napisał/a:
ryzys ma ogromne "właściwości" uświadamiające, powodujące rozwój osobowości ulepszanie się, dążenie do tego, aby być lepszym. Kryzys jest tak silnym bodźcem, że może odmienić człowieka


ale tutaj padały tez słowa żeby agresja odpowiedzieć na agresje- to nie jest droga ku dobremu.
A i tak wszystko musimy rozważyć w swoim sercu

ja tez czerpię z tego forum- Bóg podsyłam mi wskazówki i Tutaj i w świecie rzeczywistym

Naprawdę podziwiam EweMewe za jej chęć- ale szatan czuwa i łatwo nie da za wygraną
Na szczęście Bóg jest mocniejszy i wystarczy nam się schronić u niego i z jego pomocą pokonamy szatana.
ale tego jeszcze trzeba sie nauczyć-albo jak dziecko przyjąć to z pełną ufnością że tak jest na pewno

Naprawdę napisałem ze NIE WSZYSTKICH RAD-mając na myśli żeby słuchać tylko te właściwe,

Ja nie dokładnie czytając wszystkie odpowiedzi w temacie- Ty nie właściwie zrozumiałaś moją uwagę. i już mamy gotowy przepis na kryzys ;-)

Nie chciałem sprawic nikomu przykrości ani nie uważam że Bracia i Siostry tu wypowiadający sie szkodzą- bo gdyby tak było nie chciałbym tu być- ja też tu szukam pomocy i wsparcia w trudnym dla mnie czasie
 
     
Moniczka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 12:37   

Witamy Cię na forum,
Każdy ma tutaj swoją historię, swoje przeżycia, swoje upadki ...
Czytam twój post i jest mi bardzo smutno. Moja historia jest trochę inna , nie umiem nawet wyobrazić sobie twojego bólu.
Ja nie umiała bym wrócić do męża po zdradzie, wiem to napewno...
Nie umiałabym nawet podjąć takiej próby.
Mam sąsiadkię 20 lat po ślubie . Awantury, bicie , kochanki i wóda...
Wigilię zjadł u zawodowej k... a dzisiaj patrzę już wrócił do żony i domu...
Boże mój pamiętam jak on ją wyzywał w domu, w pracy ...
I teraz powrót cichy, bezwstydny...
I tak proceder trwa prawie 20 lat...
Nie każda próba ratowania małżeństwa kończy się tak.
Boże mój GDZIE JEST GRANICA,
ILE ILE MOŻNA CIERPIEĆ
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9