Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wątpliwości Mallgos
Autor Wiadomość
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 11:22   wątpliwości Mallgos

Jak czytam te wszystkie wypowiedzi to zaczynam dochodzić do wniosku, że Boga jednak nie ma. Trudno jest tak żywić się wiarą w Kogoś kto nic nie daje. Ponad 3 lata i jedyne co mogę powiedzieć to - przeszłam przez to zło i ..... nic. żadnych owoców od Boga widać coś takiego jak powrót małżonka to dla niego zbyt wielki wyczyn. Sam fakt, że każe mi się tak naprawiać jakbym była jakimś zepsutym jabłkiem, a wszyscy wokół mnie byli super zdrowi, w tym mój były mąż. Żyć samym Bogiem, pracą, znajomymi - nie da się, bo jestem człowiekiem i mam potrzebę bliskości jak każdy.
Z tego co widzę wszyscy tu mają wciąż te same problemy i próbują doszukać się cudów, których nie ma. Może błędnie to oceniam, ale już nie będę zawracać z tej drogi, bo czuję się jak idiotka wierząca w jakąś nadprzyrodzoną moc, która uporządkuje jej życie. Wiem jedno w niczym nie jestem gorsza od kochanki byłego męża. Rozwód to brak umiejętności wypracowania kompromisu w nas obojgu, a nie tylko we mnie, nie rozumiem czemu Bóg każe jedynie mnie. Czekanie nie ma sensu, trzeba otworzyć się na drugiego człowieka i próbować, może tym razem się uda. 3 lata straty czasu. Przykro mi, że jeśli Bóg jest i tak mnie kocha pozwala na takie cierpienie, nie rozumie czysto ludzkich potrzeb, a przecież powinien wiedzieć jak ważne one są.
A wszelkie przekłamania w świadectwach - jeśli faktycznie takowe miały miejsce to już zachowanie poniżej krytyki.
Jak zwykle ostro - przykro mi inaczej nie potrafię, przynajmniej szczerze i prosto z serca.
Ostatnio zmieniony przez 2014-02-01, 19:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 12:27   

mallgos napisał/a:
Czekanie nie ma sensu, trzeba otworzyć się na drugiego człowieka i próbować, może tym razem się uda. 3 lata straty czasu. Przykro mi, że jeśli Bóg jest i tak mnie kocha pozwala na takie cierpienie, nie rozumie czysto ludzkich potrzeb, a przecież powinien wiedzieć jak ważne one są.


Bo ja chcę, chcę, chcę.................a gdzie "BĄDŹ WOLA TWOJA"?

Małgoś.............. przecież wiesz, że jutro Ci przejdzie ;-)
Pewnie masz znowu trudniejszy dzień.
Pozdrawiam :-D
Ostatnio zmieniony przez twardy 2014-02-01, 12:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 12:31   

Mallgos - na tym forum nie używamy sformułowania "były mąż", pamiętasz o tym? Niezależnie od targających Tobą emocji?
mallgos napisał/a:
Żyć samym Bogiem, pracą, znajomymi - nie da się
Da się, trochę z nas tak żyje, nawet szczęśliwie, ja też.
mallgos napisał/a:
jestem człowiekiem i mam potrzebę bliskości jak każdy.
Też ją mam, staram się zaspokajać ją w sposób moralnie dopuszczalny.
mallgos napisał/a:
przynajmniej szczerze i prosto z serca

Mallgos, nie wiem, może się mylę, ale mam wrażenie, że akurat z Bogiem tak szczerze i prosto z serca nie gadasz.... lub inaczej - wywalasz, ale nie słuchasz odpowiedzi. Czyli nie masz dialogu, relacji.
Myślałaś o 12 Krokach?
Wspieram modlitwą!
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 12:36   

Małgoś Bóg jest najlepszym przyjacielem:

http://www.youtube.com/watch?v=SC1eEhdOsTo
 
     
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 13:23   

dziękuję Twardy, ale kolejny kryzys i konkretna decyzja, bo inaczej nigdy nie ruszę z miejsca, pięknie byłoby wierzyć, że jest Bóg i mnie kocha i tylko czeka by dać mi swoje łaski. Karmię się tym od 3 lat i jeśli ktoś ma ochotę powiedzieć, że to mało to niech sobie daruje. gdzie to Boże Miłosierdzie, ta Jego miłość???? Niestety po raz kolejny uwierzyłam w iluzję, bo Bóg to tylko iluzja, umysł ludzki jest tak skonstruowany, że może wmówić sobie wszystko.

Każdy z nas chce kochać i być kochanym i tyle, żadne inne życie sensu nie ma.
Czas pogodzić się z faktem, że być może będę miała jeszcze 2, 3 mężów, a może żadnego - to właśnie jest życie.
Jak coś jest zakończone to tego się już nie otworzy na odległość. Gdyby Bóg mnie kochał to dałby mi jakiś cud, jakieś wielkie wow bym mogła zaufać Jemu na 100%. Na co On czeka, bawi go to, czy może wie, że pęknę i zrezygnuję. Widać jestem Jemu obojętna.

Nie mam zamiaru zmieniać siebie, nie jestem jakimś zbrodniarzem, mordercą, by się teraz w nieskończoność uświęcać. Zasługuje na miłość tak jak każdy człowiek i nie potrzebuję do tego sztabu specjalistów, miliona zabiegów by znaleźć mężczyznę i założyć z nim rodzinę. A ten drań (nazywajmy rzeczy po imieniu) powinien właśnie jakąś karę od Boga dostać, a wiedzie się jemu coraz lepiej. To jest ta boże sprawiedliwość, no świetnie, fantastyczny jest Bóg ale tylko dla swoich ukochanych dzieci. Taki wszechmocny a ludzie latami błagają i nic z tego nie mają - żałosne.
Droga bez celu życie jest trudne i trzeba wyrywać z niego każda fajną chwilę i tyle, nawet jeśli kolejny związek będzie trwał tylko rok to trudno trzeba będzie szukać dalej.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 13:59   

Cytat:
Każdy z nas chce kochać i być kochanym i tyle, żadne inne życie sensu nie ma.


Bezsprzecznie każde życie ma sens.
Może doświadczasz tego wszystkiego by w końcu do Ciebie do doszło.

Odnoszę wrażenie mallgos, że Twoje regularne "wierzganie i kopanie" a także jawna negacja istnienia Boga są niedojrzałą prowokacją.
Wygląda tak, że dopóki nie uzyskasz od Boga satysfakcji w postaci zwrotu męża, to będzisz Boże istnienie bojkotować, cóż, Twój wybór. Boga do tablicy wywołujesz nawet....nie boisz się że Bóg może nie mieć poczucia humoru, lub że np. już ma dość tego TWojego wierzgania. Nie boisz się , że być może prowokujesz zaistnienie większych "kataklizmów" niż tylko odjeście męża? Potrzebujesz więcej trudnych doświadczeń, z całą pewnością je dostaniesz. Będziesz je dostawać aż zrozumiesz, że ŻYCIE MA SENS bez względu na wszystko.
Oglądasz mallogs rzeczywistość przez wąziutką szczelinę swoich egoistycznych potrzeb TYLKO, nie widzisz, nie chcesz zobaczyć lub nie jesteś w stanie zobaczyć całego kontekstu wydarzeń.
Jest w Tobie mnóstwo złości, pretensji, wrogości, rozczeń, ocen...całe mnóstwo negatywizmu.
Z wnętrzem wypełnionym takowymi emocjami oczekujesz czegoś pozytywnego dla siebie? Jak to możliwe?
Kiedyś gdzieś przeczytałam i zgadzam się z tym:
"Rzeczywistość wewnętrzna jest pierwotna wobec tej zewnętrznej".
Najpierw mallogs uspokój się, zadbaj o swoje wnętrze, nie pomnażaj tych negatywnych systemów myślowych które czynią z Ciebie rozchwianą emocjonalnie, rozczeniową osobę. Najpierw porządek w swoim wnętrzu - to jest priorytet.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 14:02   

... podpisuję się pod tym co napisała kenya, albowiem a propos cudu: „Żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza”
http://malenkadroga.pl/?id=23&li=4&k=53
http://www.jp2w.pl/pl/379...ocenia_sie.html
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 14:29   

Małgoś polecam książkę oj. Augustyna Pelanowskiego "Wolni od niemocy "
 
     
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 14:44   

Nie zgodzę się z tobą i proszę nie strasz mnie Bogiem, że on mnie ukarze. Istnieje wiele przekładów potwierdzających, że z Bogiem można się kłócić.
Jeśli mam mieć z Bogiem relacje to pytam się na czym ona polega:
- kochać Boga
- dziękować (pytanie za co, sam fakt mojego istnienia?)
- niczego nie oczekiwać
- widzieć sens w Jego działaniu
- nieustannie pracować nad sobą

Relacja istnieje wtedy i tylko wtedy, gdy: dajesz i otrzymujesz.
Czy dojrzałą postawą jest czynić z wszystkiego co mam wokół siebie cudem?
Negatywne emocje zwykle biorą się z niezaspokojonych potrzeb. Jeśli z czymś sobie nie radzę to jako dziecko idę do swojego Ojca i oczekuję pomocy, a nie ignorancji lub reprymendy.
Ty mówisz o Bogu, który karze, a ja pytam za co On chce mieć jeszcze ukarać, czemu nie karze tych co go ignorują, co źle czynią bliźnim.
W czym tkwi Jego pomoc, w tym, że jakoś daję sobie radę i każdego dnia wmawiam sobie Bóg mnie kocha i pewnie gdzieś po drodze zobaczę w tym jakiś sens.
Jaki widzisz sens życia w trudach, ciągłych problemach.
Ja prosiłam Boga tylko o jedno i to jedno to dla Niego albo zbyt wielki wysiłek, albo jego po prostu nie ma.
Nie zobaczę miłości w działaniu zmuszającym mnie do czekania i zajmowania swojej głowy i serca wszystkim tylko nie tym co jest podstawowym pragnieniem każdego człowieka.
Takie mydlenie sobie oczu - bój się Boga, bo cię ukarze. On już mnie ukarał, choć jak patrzę jak zachowują się ludzie to pytam za co???? za emocje????
Rozejrzyj się ludzie kradną, zdradzają, złorzeczą, przeklinają - Bóg ich nie karze, mnie ma ukarać, to rzeczywiście mega sprawiedliwy jest.
Jeśli Bóg nie widzi moich potrzeb, nie ma w sobie chęci by były one zaspokojone, tylko karze mi ślepo w niego wierzyć, iść za nim, ufać, wypełniać jego rozkazy - to nie jest to relacja. To jest poddaństwo i pogodzenie się z tym czego on chce, wyrzeczenie się całkowicie siebie.
A więc wiara - albo jest relacją z Bogiem, albo poddaństwem.
Jeśli jest relacją to każda ze stron ma coś do powiedzenia, każda ze stron ma prawo oczekiwać i każda mus się starać.
Nikt o zdrowych zmysłach nie pójdzie za kimś kto nie daje żadnych odpowiedzi, chyba że ktoś jest już tak zdesperowany, zaszczuty, że jest mu wszystko jedno.
Ja w relacji z Bogiem też mam prawo oczekiwać miłości i szacunku, jeśli on na wszystko o co proszę mówi nie to tego szacunku nie ma.

Dziękuję za chęć dyskusji, to bardzo fajne, ze masz w sobie taką odwagę, by nie tylko pisać o miłości Boga, podsyłać linki, ale też prowadzić dialog, nawet jeśli się z kimś nie zgadzasz.

"Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust"

Najlepiej to jest kłócić się o to kto zna lepiej Boga, a kto tak naprawdę Go zna i po czym to poznaje?
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 14:51   

Po ludzku rozumiem wierzganie małgosi, ale sama wiem z własnego doświadczenia, że wierzganie nic nie daje. Ja nie wierzgam. Będzie, co ma byc. Pytam się o rady, zastanawiam, próbuję zrozumiec męża i siebie i choc często upadam i jest ciężko, to wiem, że warto ufac. Nawet jak będę sama, to co? zabiję się z tego powodu, że jakiś idiota mnie nie docenił? Przecież jestem fajną osobą, mam przyjaciół wspaniałych rodziców, teściów i przede wszystkim córeczkę. No i kota :-P jakoś tak ufam Bogu. Wiem na co się decyduję np występując o alimenty, bo i tak mój mąż oznajmił, że się wyprowadza i ma mnie gdzieś. Więc mam z tego powodu się załamać? Przecież takie życie jak teraz, z mężem traktującym dom jak hotel, bez wsparcia, ze złośliwościami i straszeniem z jego strony to nie jest życie. A tak, jak zabierze ciuchy, to przynajmniej będę miała więcej miejsca. :-D No i zawsze jest szansa, że jak Bóg zechce to i on się odmieni na lepsze, nawróci i stanie sie cud. Jakoś tak taką pewnośc mam, że kiedyś to się stanie. No bo ten facet co teraz, sorry, niewiele sobą reprezentuje. A ma duży potencjał i dobre serce gdzieś tam pod tym kamieniem... Ale ja nie mam zamiaru ciągle się biczowac tym co było i byc w niebyciu, bo ani ja naprzód nie pójdę, ani jemu nic to nie da. Więc może i ja dojrzałam do tego, co mądre dziewczyny i faceci z tego forum mi radzili, a mianowicie: zajmij się sobą i zasługujesz na szacunek, nie na to, co masz teraz. Więc najpierw poszanuj siebie, a męża olej.

[ Dodano: 2014-02-01, 14:55 ]
mallgos napisał/a:
Najlepiej to jest kłócić się o to kto zna lepiej Boga, a kto tak naprawdę Go zna i po czym to poznaje?

czy ja wiem małgosiu.... ja miałam wiele trudnych sytuacji w życiu. I jak prosiłam o pomoc, dotawałam ją. Nie zawsze taką jak chciałam, jak oczekiwałam, ale potem mogłam z całą świadomością powiedziec cytatem Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej ( jak się nie mylę co do autorki)- " DZIĘKUJĘ CI BOŻE, ŻE NIE WSZYSTKIE MOJE MODLITWY ZOSTAŁY WYSŁUCHANE"
 
     
rona
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 15:09   

juana napisał/a:
Rona
Czy po Panu Bogu, w TWoim sercu jest maz, a inni to naprawde przeszlosc?


Tak, inni to naprawdę przeszłość. Chociaż oczywiście wspomnień nie sposób wymazać..

Jednakże na pierwsze pytanie odpowiedź będzie przecząca..
Od kiedy na świecie pojawili się moi synowie, to oni zajmują pierwsze miejsce.. Zawsze, nawet w najlepszych czasach tak uważałam, teraz tym bardziej.. Mąż jest potem..
 
     
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 15:21   

Monia gratuluję i masz rację - wierzgać nie warto - przecież jego to guzik obchodzi.
Jak sobie sama życia nie zorganizuję to on w niczym mi nie pomoże.
Takie po prostu jest życie, dlatego trzeba myśleć tylko o sobie i wierzyć, że cokolwiek się stanie to dam sobie radę, no muszę bo przecież innego wyjścia nie mam.
Może drugie małżeństwo będzie lepsze, albo ja nieco mądrzejsza, będzie jakiś sens życia. No trzeba sobie ten sens znaleźć i to najlepiej w bratniej duszy.
Miałam szczere chęci, by uwierzyć, że Bóg istnieje i bardzo mnie kocha i nawet byłam gotowa poświęcić jak najwięcej siebie poprzez modlitwę, teraz czytanie pisma świętego, by tylko wypełnił się w moim życiu boski plan, bym kroczyła jego ścieżkami i była szczęśliwa, czego to człowiek dla szczęścia nie zrobi :-) .
Nikt za nas życia nie przeżyje, nie ułoży, trzeba spróbować je jakoś poskładać.

Mirakulum dziękuję za podpowiedź - nie będę niczego więcej czytała, dużo tego było przez te 3 lata i mam dość, to się ma nijak do prawdziwego życia.

Monia ty zrobisz co będziesz chciała, bo to twoje życie, ale ten wszechmogący gdyby chciał to by męża nawrócił, nie szkoda ci życia na samotność i złudę?
Bo za 10 lat możesz przeżyć takie załamanie z którego już się nie podniesiesz.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 15:39   

no to może posłuchasz ??? 35min

http://www.youtube.com/watch?v=yLTz7pj1ny0

mallgos napisał/a:
Monia ty zrobisz co będziesz chciała, bo to twoje życie, ale ten wszechmogący gdyby chciał to by męża nawrócił, nie szkoda ci życia na samotność i złudę?
Bo za 10 lat możesz przeżyć takie załamanie z którego już się nie podniesiesz.


a ty skąd to wiesz ???

Rozumiem, sama siedzisz w bezradności , ale czemu innych tam ściągasz ?

My nie mamy złych intencji.

Pamiętam siebie taką 2006 rok
A Pan był cierpliwy,
Małgoś co to 3 lata wobec wieczności ???

Wspomnę w modlitwie
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 15:47   

Rona
Jesli Bog jest na 1. miejscua po nim rodzina, abyli faceci, to tylko przeszlosc, to powtarzam wszystko jest na swoim miejscu i nie ma o co robic halo.
Jesli zas chcesz ratowac malzenstwo, to jedyna rada, to wziac swoj krzyz i nasladowac Jezusa w milosci...

Malgos przykro mi czytac o Twoim miotaniu sie i kryzysie wiary.
Jedyne, co mi przychodzi do glowy to to, ze Bog jest, ale Ty go naprawde jeszcze nie spotkalas. Po prawdziwym spotkaniu nie ma sie juz wiecej watpliwosci.
Jak chcesz, to podam Ci namiary na pewien klasztor, gdzie maja furtke do nieba, pojedz, podpatrzysz choc przez dziurke od klucza, ze Bog jednak istnieje :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9