Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy to zdrada-co robić
Autor Wiadomość
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 10:40   

nirwana ma rację- u mnie tak było.
Po zdradzie wydawało się, że jest pieknie, pojechalismy do Medjugorje, mąż pod krzyżem mi obiecywał, że on dla mnie wszystko....
Nie byłam świadoma , że to nie tak łatwo.
 
     
stat
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 17:36   

Dzisiaj znowu nawiązałem do tego co się stało. Powiedziałem jej że chociaż już nie mieliśmy wracać do tamtego co się stało, to ja potrzebuję tych rozmów. Teraz będziemy szli razem do Kościoła i to może też być dobry moment żeby o tym porozmawiać i razem się pomodlić o uzdrowienie naszego małżeństwa. Ja oprócz tego będę modlił się o to żeby żona w końcu zrozumiała co zrobiła i żeby zaczęła mnie słuchać i wyciągnęła wnioski z naszych rozmów.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 18:00   

stat napisał/a:
Dzisiaj znowu nawiązałem do tego co się stało. Powiedziałem jej że chociaż już nie mieliśmy wracać do tamtego co się stało, to ja potrzebuję tych rozmów.


za dużo nie gadaj bo zrobisz ten sam błąd co ja. Raz powiedziałeś- wystarczy, ale bądź czujny. Nie chodzi o to by terkotać non stop wiele słów, ale raz i porządnie i stanowczo.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 22:15   

Bardzo się ciesze, że kroczycie ku uzdrawianiu. I ciesze się, że za wczasu wkroczyłeś, mogło byc gorzej, potraktuj to jako szansę i strzeż się bracie, wzmocnij swoje małżeństwo, aby już żadne z Was nie zgubiło drogi.
Orsz, masz rację, seks ma znaczenie, ale każdy brak lojalności boli, a gdy boli to czy ma znaczenie, że bardziej lub mniej? Z punktu widzenia osoby, która doznaje zdrady fizycznej boli jak cholera, a emocjonalnej jak cholerka...ale znajdzie się 10 innych osób, które Ci powie, że jak cholera boli, gdy emocjonalnej, a fizycznej jak cholerka...może zostańmy przy tym, że każdy brak lojalności naszych współmałżonków nas rani, od małego kłamstwa aż po czarną tragedię, której niejeden z nas tu doznaje, a rozmiar bólu jest zależny od tego, kto go odczuwa i tylko on sam wie, jak go boli. Każdy zadany ból musimy wybaczyć, na nowo zaufać, że już się nie wydarzy taka historia. I znów to u każdego odbywa się inaczej, bo każdy z nas jest inny.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 22:28   

Stat, czasy są straszne. Jedna prośba. Nie zatrzymuj tego co przeszedłeś dla siebie, nie ograniczaj tylko do czterech ścian. Traktuj to jako wyzwanie na całe życie. To da Ci poczucie sensu, a poza tym może ktoś czegoś potrzebuje od Ciebie?
Rada. Najwyższa ostrożność wobec tego co mówi żona. Chodzenie do kościoła nie jest żadnym wyznacznikiem na prawdomówność. Nawet głęboko religijność nie jest. Powiem Ci jak było u mnie.
Wpadłem na trop romansu sprzed 4 lat. Żona się przyznała, a w zasadzie opowiedziała mi bajeczkę, jak to raz się przespała z tym gościem. Dwa koszmarne lata się bujaliśmy z tą fikcją. Postanowiłem jej w końcu przebaczyć i w kościele doznałem olśnienia, nadprzyrodzonego uczucia że nie wiem co jej wybaczam. Podzieliłem się tym wieczorem z żoną. Ona odpowiedziała, że to zły mi takie rzeczy podpowiada. Jednak następnego dnia to ona stwierdziła podczas modlitwy, że trzeba zaufać Bogu i przedstawiła w telegraficznym skrócie prawdę.
To co z takim trudem sobie układałem we łbie legło w gruzach. Dotychczasowa relacja nie była nawet namiastką prawdy. Do tej pory nie wiem wszystkiego. Nie mam odwagi pytać.
Zdrada miała miejsce 9 lat temu. Romans trwał z przerwami ponad 3 lata a ostatnie pół roku to była w zasadzie chęć odejścia z tamtym, wielka miłość. I nagle żona ten związek ich przerwała, z dnia na dzień. Stwierdziła, że woli być uczciwą żoną. Poszła do spowiedzi, już nigdy nie zgodziła się na seks z tamtym choć spotykała się z nim wielokrotnie, ale naprawdę i wierzę jej w to, ona taka jest, robiła to tylko z powodu jego wielkiej niby miłości do niej. On był żonaty. Płakał, przeżywał. Blisko rok się z nim jeszcze spotykała po przyjacielsku, choć mówi, że nie chciała, bo musiała przecież mnie oszukiwać. Nie potrafiła go tak brutalnie odtrącić. Wcześniej sama w to z wielkim zaangażowaniem brnęła. Czuła się odpowiedzialna.
Jak widzisz, wszystko było za moimi plecami. Można się śmieć z mojej ślepoty. A naiwności to dopiero. Przecież ja nawet ich kiedyś podsłuchałem przez telefon. Strasznie to przeżyłem ale ona mnie tak zmanipulowała, że uwierzyłem, że to w kawiarni, na herbatce, z kolegą z pracy. Kompromitująca łatwowierność i głupota, nie? Ale tak to jest. Klapki na oczach, chęć ucieczki przed straszliwą prawdą. Potrzebowałem 4 lat różnych luźnych myśli aż nagle puzle sie ułożyły, sprawdziłem komputer i wyszło szydło z wora. Wcześniej nie zaglądałem bo jej bezgranicznie ufałem. Ocenianie podłóg siebie! Czasem na tym się fatalnie wychodzi.
Tak więc z jednej strony ograniczenie w percepcji świata, a z drugiej nadzwyczajne zdolności aktorskie i socjotechniczne.
Mam nadzieje, że to nie Twój przypadek Stat, tylko mój. Ale niech będzie przestrogą. Bo taka prawda po tylu latach jest dodatkowym koszmarem. W zasadzie całe życie w ruinie. I te kolejne ciosy dobijające do gleby. A wszystko w atmosferze świątobliwości, ale to akurat dobrze. Bo bez tych nadzwyczajnych starań żony nasze małżeństwo musiało by się rozpaść. Ona się w trakcie tego okresu zmieniała. Na początku nie była taka dobra, potrafiła kłócić się i pyskować, bo nie wiedziała jak ja się czuję i co mi zrobiła. Ale była blisko Boga, przepraszała i pracowała nad sobą. Ja teraz próbuję się jej rewanżować, choć dziś znów mam ciężki dzień, czarne myśli, załamka. I kołacząca się myśl- BOŻE RATUJ!
I tak to Stat czasem bywa. Ja trochę ponad 2 lata temu byłem jeszcze szcześliwym małżonkiem.
Ale tak szczerze mówiąc zasłużyłem na to. Byłem daleko od Boga. Nie miałem środka mobilizującego. Teraz mam wóz albo przewóz.
Ty Stat mówisz, że z Bogiem to tak trochę na bakier jesteś. Uważaj!
 
     
stat
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-27, 12:34   

Już sam nie wiem czy mam o tym z nią rozmawiać czy czekać aż zrozumie i obserwować czy z jej strony następują jakieś zmiany o które ja prosiłem podczas naszych rozmów.Może czas pokaże, czy ona chce ratować to małżeństwo.tak jak pisałem wcześniej powròciłem do wiary i zawierzyłem swoje małżeństwo Bogu.myślę że ze swojej strony zrobiłem już wszystko (szczera rozmowa, powiedzenie o tym jak bardzo mnie zraniła, czego od niej oczekuje, jakich zmian)i teraz muszę czekać na jej reakcje.Codziennie się modlę o sile dla siebie,o swoje małżeństwo.

[ Dodano: 2014-01-28, 08:13 ]
Witam wszystkich.Wczoraj znowu wróciłem do tematu, rozmowa wyglądała inaczej niż wszystkie wcześniej.pierwszy raz zobaczyłem światło w tunelu.od dzisiaj zaczynam żyć inaczej, dam jej i naszemu małżeństwu szanse.Bardzo ja kocham więc warto spróbować.Niech się dzieje wola Boża.oczywiście nie zamykam tematu na forum i nadal mile widziane są wasze komentarze i rady.Pozdrawiam wszystkich.

[ Dodano: 2014-01-30, 16:07 ]
Witam wszystkich.mam takie pytanie: jak teraz mam się zachowywać? Wiem że już nie będzie tak jak przed tym zdarzeniem ale chce dac 2 szanse.nie wiem czy mam być wobec niej oschły(nie okazywać jak bardzo ją kocham), czy żyć normalnie tak jak przedtem?

[ Dodano: 2014-01-30, 20:07 ]
Witam.Nie wiem co mam robić,jak mam się zachowywać? Z hednej strony chcę żyć "normalnie" a z drugiej nie chcę żeby sobie myślała że ja dla niej zrobie wszystko i zawsze ją będę kochał i wszystko wybaczę.
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 19:55   

Stat,ja moge podpiać się pod Twoje ostatnie pytania,przezywam takie same rozterki,bardzo to wszystko bolesne jest.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-01, 20:30   

odpowiedz daje ks, Marek Dziewiecki

"przysięga małżeńska i jej konsekwencje"

chyba w części o nawróceniu i pojednaniu - ale warto przesłuchać wszystko
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 20:31   

Stało się, ktoś kogoś oszukał, zranił. Jak się teraz zachować? Z jednej strony złość, żal, gniew, ból a z drugiej miłość, nawet większa niż przedtem. Za czym podążać. Za swoim sercem. Jeżeli mówi mi: jestem zła, to wyraź to. Jeżeli potrzebuje ciepła przytulam się. PO takich przejściach rzucać nami będzie w dwie skrajności. Od gniewu i pytań dlaczego, do "o jak ja ją/jego kocham". I jak tu żyć. Pozwolić sobie na przeżycie wszystkich emocji tak długo, jak nam trzeba. Gniew i ból muszą być wyrażone, ale zawsze w łagodnych słowach, będą się pojawiać aż nie wyczerpią się. Inni nie mówią, tylko trwają w stanie przez chwilę i znika. Skoro są, to nie zaprzeczać. I najważniejsze ta druga osoba musi wiedzieć, że teraz tak wygląda nasz świat. Teraz jestem smutna czasem, lub zła, lub inne mną emocję kierują, bo stało się co się stało i muszę się pozbierać. Czy zależy Ci abym sie pozbierał/a, abyśmy w z tego wyszli? Jeśli tak, to tak to na razie będzie wyglądać. Teraz gramy w jednej drużynie, nasz cel to wspólna bramka, nasze szczęście wspólne. Ja mam kontuzję, będę grać inaczej, czasem słabiej, czasem lepiej, czasem z bolesną miną od bólu, ale tak musi być dopóki mecz się nie skończy, a my nie strzelimy gola: wyjdziemy z tego ostatecznie a kontuzja się wyleczy. Ta druga osoba, żebyśmy mieli szansę wygrać musi sie bardziej starać, więcej grać jeśli widzi, że my nie dajemy rade, przejąć piłkę, pokrzepić, pokazać jak bardzo jej zależy na golu i gnać do bramki, nie ważne że my kulejmy, tą kontuzję da się wyleczyć. Ale ten mecz to będzie ogromny wysiłek i na to też się trzeba nastawić. Tak myślę, tak robie i działa.
 
     
ale.x87
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 16:57   zdrada

Przyglądałam się długo wszystkim postom i wreszcie ośmieliłam się też zabrać głos. Jestem zdradzaną od mniej więcej 16 lat żoną. Nasze małzeństwo trwa juz ponad 20 lat, więc sami widzicie, ze proceder ten trwa prawie od zawsze. W trzy dni po slubie z niechęcią wrzucil obrączkę do szuflady i nigdy więcej jej nie załozył. Nigdy nie zrozumiałam dlaczego i po co się ze mną ozenił. Do ślubu nic nie wskazywało, że będzie tak żle, albo ja tego nie widziałam. Wyszłam za mąż z miłości, on też twierdził, że mnie kocha. Od zawsze było żle i nie wiem, jak moze być dobrze w małżeństwie. Był zawsze trudnym człowiekiem, myslałam ,ze dam sobie z tym radę, ale, nie przypuszczałam nigdy, że będzie takim potwornym kobieciarzem. Jestem zdradzana na tysiąc i jeden sposobów, w domu plączą się prezenty od kochanek, nie odzywa się do mnie w ogóle, kiedy usiłuję z nim porozmawiać. Tak naprawdę ma mnie głęboko w nosie. Robi co chce. Pracowal i pracuje w różnych firmach, generalnie sypia z tymi z którymi pracuje. Żadnych skrupułów.
Dla cierpiących z powodu zdrady: czas leczy rany, stara prawda; im dalej tym mniej boli.Kiedy dowiedziałam się o pierwszej zdradzie cierpiałam jak w żałobie -rok. Miałam depresję, straciłam z rozpaczy część włosów, a pozostałe posiwiały. Teraz każdą zdradę znoszę coraz lepiej.
Praca w firmie i poza domem to doskonałe okazje do zdrady. Straszne jest to,że wokół mnóstwo rozwodników i osoba zdradzająca ma ogromne wsparcie.Rozwodnicy z ochotą wciągają innych do swojego bagna, prowokują do zdrady tych, którzy jeszcze tkwią w małżeństwie.
Modlę się. Gdyby nie modlitwa, nie wytrzymałabym tego nigdy.
Chyba wpisałam się do niewłaściwego forum. Wszyscy tutaj staracie się naprawić swoje małżeństwo, bo wierzycie, że wasza druga połowa się zmieni. Prawda jest jednak chyba taka, że kto raz spróbuje i ma do zdrady skłonność, to trudno mu z tego zrezygnować. Myślę, ze kobieta prędzej zmądrzeje w tym temacie niż mężczyzna.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 20:58   

Witaj na forum


ale.x87 napisał/a:
Wszyscy tutaj staracie się naprawić swoje małżeństwo, bo wierzycie, że wasza druga połowa się zmieni.


My sycharki wierzymy,
że każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania ,

tzn , że każdy ma szansę się nawrócić, także notoryczny zdradacz

nie wierzymy w żadne połówki.
Każdy z nas jest jedyny i niepowtarzalny, jest całością.
Będąc w sakramencie małżeństwa jesteśmy we dwoje jednością z Chrystusem i on jest gwarantem wierności.


Każdy człowiek jest monstrancją w której mieszka Duch św. Nawet jak monstrancja jest utytłana w błocie grzechu, nadal nią pozostaje.

Kim jestem ja, by odmawiać komuś łaski nawrócenia ???
Sama dostałam ją za darmo, a nawet pomimo moich grzechów, i tego prawa czy przywileju nie mogę odmówić nikomu.
To Bóg tu jest władny to przemienić, nawrócić ... .

Gdy tak przestawiłam swoje myślenie, to łatwiej było mi ratować nasze małżeństwo z Chrystusem :mrgreen:
Dla Boga nie ma bowiem rzeczy niemożliwych.

ale.x87 napisał/a:
Modlę się. Gdyby nie modlitwa, nie wytrzymałabym tego nigdy.

a oprócz modlitwy ???
czy robiłaś coś jeszcze ???

Polecam książkę Dobsona "Miłość wymaga stanowczości "

i rekolekcje ks Marka Dziewieckiego
http://www.youtube.com/wa...t17QSzl8bGpxm3X

Pogody Ducha
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-12, 22:32   

Mirakulum,

już wiem, dlaczego bardzo chcę cię poznać! I pogadać!

Ścągnęłam właśnie tę ksiażkę. Wcale nie miałam zamiaru jej czytać, ale jakś tak samo mi sie otworzyło....


Początek, jakbym widziała scenę rozgrywajacą sie trzy miesiace temu w mojej kuchni... tylko, ze mężczyzna nie mówił że ma romans, ale wręcz przeciwnie - że NIE ma, a ta kobieta byłą pomyłką i nie wie, czemu tak sie stało... Poza tym... wypisz-wymaluj... No i nie mogę przestać czytać... a granice w małżeństwoe leżą odłogiem, mimo że miały być dziś pierwszą lekturą ;))))

Mirka, jesteś darem! Do zobaczenia :)
)P.S. Kiedyś będziemy wspólnie pracować :mrgreen: )
 
     
NiebieskaAmelia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 07:55   

Witam wszystkich, ja również jestem tą drugą, bo dla męża najważniejsza jest jego przyjaciółka, którą kocha a mnie nie. Nie doszło do zdrady fizycznej ale i tak ogromnie mnie to rani. Bo to nie ja jestem najważniejsza a dziewczyna, z którą mąż sms-uje, z nią chciałby być. Ona zna jego pragnienia, jego rozterki, nie ja.
Czytam, zmieniam się, mam jeszcze sporo dylematów, jak postąpić, czy może postawić twardą granicę mężowi, żeby z nią zerwał kontakt. Nie wiem jak mam postąpić, wiem, że cierpię, a ze mną cierpi synek, bo jeśli ja chodzę smutna, dobita, to on to wszystko czuje i widzi.
 
     
ale.x87
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-13, 14:33   

Dziękuję bardzo Mirakulum, na pewno postaram się przeczytać tę książkę. Czy stawiałam granice? Myślę,że tak, mówiłam, że nie zgadzam się na bycie zdradzaną zoną. Za każdym razem, kiedy tylko dowiedziałam się o tym.Nie przyniosło to oczywiście żadnego skutku, bo i tak robił swoje za moimi plecami. Co mogłam więcej zrobić? Nie tylko modliłam się, ale chodziłam też na Msze o uzdrowienie, ofiarowuję swoje cierpienie, Komunie za niego. Od czternastu lat mówię codziennie Różaniec- już się chyba uzbierało na Nowennę Pompejańską:). Może macie pomysł na to, co jeszcze? Oczywiście wierzę, ze człowiek może się zmienić i nawrócić, ale chyba już przestałam wierzyć, że on może się zmienić za życia mojego czy jego. Mam nadzieję, ze chociaż w godzinie śmierci. Mąż nie modli się, do koscioła nie chodzi i nie przejmuje się chrześcijańskim wychowaniem dzieci. Córka przestała nawet chodzić w liceum na religię, bo na nią nakrzyczał.
Bardzo współczuję wszystkim zdradzanym, masz rację NiebieskaAmelio, trzeba się jakoś trzymać dla dzieci. Trzeba mimo bólu iść do pracy, zrobić zakupy, ugotować dziecku obiad, a wszystko w człowieku krzyczy z bólu. Ale może nie wszystko stracone w Twoim przypadku, jeśli nie było zdrady fizycznej, a jeśli mąż ma odrobinę przyzwoitości, to do niej nie dojdzie.
Dzięki Bogu, ze jesteście. Mało kto rozumie, że można mieć takie kłopoty w małżeństwie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8