Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wola Boga
Autor Wiadomość
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-10, 12:00   

Lila nie przepraszaj. to że zrobiłem sobie dziennik z tego forum- nie znaczy że nie pozwalam tu zaglądać innym ;-)

Trzymam za Was kciuki- a włąściwie to modlę sie... nie wiem jak Twój mąż podchodzi do wiary- ale ja dopiero niemal na "odchodne z domu" (bo od poczatku stycznia) zaproponowałm swojej żonie wspólną modlitwę małżeńską- oczywiście bez skutecznie- odpowiedż -tak jak wszystkie jej kłamstwa- zaczynjące się "musze to przemysleć lub zobaczymy"- co znaczy NIE, NIGDY.

Podobno Ci, którzy się modlą codziennie razem- nie rozwodzą się praktycznie- (no jakis tam minimalny odsetek jest)-coś w tym musi być...Modlitwa łagodzi obyczaje ;-)

no bo jak tu z jednej strony nawet kilka razy dziennie modlić sie:" ... i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom..."
no chyba ze w tym czasie tłuc współmałżonka różańcem- że nam przeszkadza się modlic ;-)

w zakupionym przeze mnie modlitwewniku małżęńskim znalazłem taki wiersz-modlitwę. z płaczem i bólem serca przyznaje że jest bardzo prawdziwy

Uwolnij mnie, Panie,
od skłonności do chowania urazy,
bo ona żyje jak pasożyt-
pożerając miłość.
Ohydna,wstrętna, żywotna
zakrada się w głębokości naszego "ja"
po cichu, podstępnie,
podświadomie.
Ze wszystkich sił stara się,
by jej nikt nie zdemaskował.

Jawna nienawiść
jest do zwalczenia,
bo się ze sobą nie kryje.
natomiast zawziętość maskuje się,
aby stopniowo ją zaakceptować.

Brak przebaczenia i miłość
nie mogą mieszkać
pod jednym dachem;
jedno wyrzuca drugie na bruk,
a jeden korzeń nieprzebaczenia
potrafi popsuć dzieło miłości
budowane przez całe życie

Dlatego pomóż mi, Panie,
być czujnym i pomóż się modlić.
Wyzwól mnie
od tego wroga miłości.

a do tego

"W zyciu duchowym nie mam małych wrogów i nie wolno lekceważyć żadnego z nich, albowiem "pomalutku wkracza w nas przebiegły wróg, jesli nie wyparlismy go na początku. A jeśli kto zwleka i ociąga się w tej walce, staje się coraz bardziej bezsilny, gdy wróg rośnie w siłe". Nie pozwólmy aby miał nad nami przewagę" (z ksiązki "lenistwo duchowe-smutek uspionej duszy"a w śroku cytat z T.kempis" o nasladowaniou Chrystusa")

z żalem, musze przyznać,ze choć bardzo staram się Przebaczyć żonie i teoretycznie jej przebaczyłem- to jednak jakas zadra we mnie ciągle jest- ciągle tez jakąs kolejną szpile mam wbijaną w serce-KOCHAM JĄ a jednak ciągle pamiętam- pamietam te złe i przykre chwile- choć PRAGNE TO ZAPOMNIEĆ

Z przykrościa też doszedłem do wniosku, że choć mieliśmy tyle cudownych chwil- tak ciężko przypomnieć je sobie, przywołać jakąś konkretna ot tak na zawołanie- za to tych przykrych- których jest mniej to przypominają się same bez pytania :oops:

czy ja mogę pisac o miłości??? Bardzo zalezy mi na Ani- Bardzo to przezywam- ale tez wiem, że teraz nic juz nie mogę zrobić- poza wiernym czekaniem, modlitwą- drobnymi dobrymu uczynkami- jesli nadazy sie do tego okazja- choć robi wszytsko aby nie było zadnych okazji ku temu...mogę pracować nad soba
niestety tez musze walczyć o dzieci- bo w swojej zawziętości ...niszczy je- choć pewnie nie zrozumie tego teraz- i odbierze to jako atak na siebie...
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-10, 22:44   

Berlingo,
Dzięki za ten wiersz...w mojej 8 miesięcznej walce o nas, ciągle jeszcze chowam uraze, o coś sie ciągle bocze, gniewam, obrażam....to jest takie trudne...cały dzień o tym myślę, a tu taki wpis akurat...
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-11, 13:55   

Samboja zapoznałam się z Twoją historią. Przeszłas przez wielką traumę. Tak mi przyszło jednak do głowy,że pora chyba zamknąc pewien rozdział. Jeżeli zdecydowaliście się byc nadal razem,jeżeli Twój mąż wyciągnął wnioski i teraz jest dobrze to wracanie do przeszłości,raz na jakiś czas wypominanie(jesli to robisz) tylko rozwalą to co juz zbudowaliście.
Mam wrażenie,że istnieje coś co ciągle nie pozwala się zabliźnić tej ranie. Czy teraz nie jest dobrze? Czy warto tracić dzien dzisiejszy na rozpamietywanie i zadręczanie się? Ważne jaki mąż jest teraz. Możesz jeszcze stracic lata świetlne na rozpamiętywanie,ale czy to zmieni przeszłość?

Berlngo czytałes juz książkę"Uzdrawiająca moc przebaczenia" o. Józefa Witko?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-12, 09:35   

Ja też Ci chciałam podziękować Berlingo za to, że wkleiłeś ten wiersz i te słowa.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-12, 21:14   

Anita,
Masz rację, ale ilekroć sie pozbieram, wychodzę, odklejam się i zaczynam żyć, mąż funduje mi kolejne kłamstwo, lub ujawniam sama jakąs ukrywaną prawdę i to ścina mnie z nóg. Co jakiś czas zdarza mu sie mnie okłamać...okropnie to mnie wpływa, trzęsie całą budowlą...ale sie nie rozsypuje na szczeście. Wiem, że to nie mój czas jeszcze, ale wyjdę z tego. Trzeba być himenem, żeby po takim czasie być juz po wszystkim...Berlingo wybacz najazd ;) zmykam do siebie :)
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-19, 12:11   

witajcie

daaawno tu nie zaglądalem,

jakby ktoś chciał to polecam oglądnąć,( a jakby nie chciał, to oglądnąć dwa razy ;-) )

https://www.youtube.com/watch?v=AUdSJ6d7-ZM

ogólnie o Nicku -jest sporo filmów filmików itp

stwierdzam, że my to nie mamy żadnych problemów

a do tego tez z Nickiem
https://www.youtube.com/watch?v=LmokzlrsH3s


30 kwietnia w Poznaniu bedzie

http://app.getresponse.co...IX6&u=Sx0W&y=q&
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-19, 16:07   

berlingo77 napisał/a:
stwierdzam, że my to nie mamy żadnych problemów

Berligo
czy mamy budowac własną rzeczywistośc na tym że inni maja gorzej???

ślepa to droga bo nie osłoni nas przed tym że będziemy wciąż widzieć że sa tacy co maja lepiej.

Kiedy urodził się mój średni syn i człowiek stawał wobec diagnoz i problemów jakie
będą w przyszłości-czuł jakiś wewnętrzny żal.
Pamietam jak w trakcie wizyt w Centrum Zdrowia Dziecka w Miedzylesiu

Budowałem się patrząc kurcze inni maja gorzej niż ja.
Ale nadszedł dzień w jakim dotarła do mnie wiadomość
człowieku budujesz się sztucznie
po co ci to???

A przecież możesz docenić że:
jest, że są możliwości jakieś leczenia, że masz kontakt,ze możesz sam stworzyć w tym świat radości i normalności.


Po latach sam z tego skorzystałem-sam ze swoich myśli jakie wówczas przyszły.

I wobec tego co stało się z moim małżeństwem dostrzegłem:
mam jeszcze siłe,jest zdrowie,jest praca,mam kochających synów jacy stanęli za mna murem.
Czy jestem zatem nieszczęśliwy????

nie jestem na swój sposób szczęściarzem -a nie dostrzegałem tego wokół siebie co cenne.

A to że z moich relacji uciekła zona??

no cóz nie wszystko człowiek ma

pozdrawiam
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-20, 08:18   

ok

moze niewłaściwie napisałem to co myslałem

oglądnełeś coś z tego?,
Qrcze nawet nie wiesz pod jakim wrażeniem byłem widząc to po raz pierwszy.
przypadek wydawałoby sie beznadziejny...jego pogodzenie się z wola Bożą w jego życiu poddanie się jej - czy zawsze było tak różowo?- przecież on od dziecka myslał o samobójstwie, w wieku 10 lat próbował się zabic...ale nie o tym chciałem pisać i myslałem

dobre motto jego rodzice mu przekazali- mniej więcej idzie to tak:

czy lepiej użalać się nad tym czego nie dostałeś od Boga, czy lepiej mu dziękowac za to co Ci dał - to decyzja każdego z nas
Czy lepiej się użalać i zamartwiac ze czegoś zabrakło, czy dziękowac za to co masz i co dostałeś w zamian.

on przstał się użalać i zaczął dziękować i podążać wytyczona mu przez Boga drogą- i jest niesamowity w tym.

pewnie znów nie do końca oddaję to o co mi chodziło,
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-20, 13:15   

berlingo77 napisał/a:
oglądnełeś coś z tego?,

Tak oglądałem Nicka, oglądałem inne filmy tego typu, czytałem pamiętniki na blogu Ani umierającej na raka i wiele takich pozycji.
Wszystkie maja jeden cel i wspólny mianownik -pokazać jak pokonać własne ograniczenia.
I to że ludzie ci dzielą się z nami tym -to nie po to by ulegać chwilowym egzaltacją, rozjaśnić sobie nagle własny świat - ich sposobem pokonaniem ograniczeń-a gdy opadną egzaltacje i ucichną fanfary -wrócić do starego.
Tylko po to
by dojrzeć jak wiele samych ograniczeń fundujemy sobie sami.
Bo ja już wiem:
że metody o jakich mówią ,lub piszą ci ludzie sa normalne,zwyczajne i do wykonania.
Dlatego nie ulegam juz egzaltacji.
Ale dobrze że to dostrzegasz i radujesz się tym
-teraz ważne bys w sercu o tym nie zapomniał mierząc się z trudami dnia codziennego

pozdrawiam
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-20, 18:01   

DHL1 napisał/a:

by dojrzeć jak wiele samych ograniczeń fundujemy sobie sami.


Bardzo mądrze piszesz.

Do tego dodam jeszcze słowa przekopiowane z tekstu "Przebaczenie krzywdy", który jest dostępny w sieci.
Cytat:
Zrezygnuj z "drewnianej nogi"
Eric Berne w książce "W co grają ludzie" opisuje grę w "drewnianą nogę". Gra polega na tym, że
osoba posiadająca jakąś ułomność, jakieś realne lub wyimaginowane ograniczenie, wykorzystuje je jako usprawiedliwienie dla rezygnacji ze swoich ambicji, braku odwagi do podejmowania wyzwań, czy wręcz lenistwa.
Otoczenie obniża swoje wymagania wobec osoby posiadającej drewnianą nogę, dla wszystkich jest bowiem oczywiste, że kaleka nie zostanie mistrzem tańca ani wybitnym piłkarzem. Są jednak ludzie, którzy pomimo drewnianej nogi wiodą udane życie i realizują się w tych dziedzinach, w których posiadanie protezy zamiast nogi za bardzo nie przeszkadza, jak i tacy, dla których drewniana noga usprawiedliwia rezygnację z podejmowania jakichkolwiek wyzwań.
Józef jest uzależniony od alkoholu. Odmroził sobie nogi, gdy spał na mrozie, będąc pod wpływem alkoholu. Trafił do szpitala, gdzie dowiedział się, że grozi mu amputacja. Wiele tygodni musiał spędzać w łóżku i znosić kolejne operacje, których celem było uratowanie jego nóg. Byłzrezygnowany i miał myśli samobójcze. Perspektywa utraty nóg oznaczała dla niego katastrofę. Agresywnie odrzucał wszelkie przejawy troski ze strony lekarzy i pielęgniarek. Odmawiał nawet zmiany pozycji na łóżku, czym spowodował trudno gojące się odleżyny.
Marek także jest uzależniony od alkoholu. Utracił obie nogi i porusza się na protezach. Nie pije od wielu lat. Jest liderem jednej z grup AA. Prowadzi mityngi AA także dla alkoholików w zakładach karnych i w placówkach odwykowych, opowiada na swoim przykładzie, jak można sobie poradzić z uzależnieniem, gra na gitarze i śpiewa. Jest pogodnym człowiekiem. Tylko ci, co znają go bliżej, wiedzą, że jest inwalidą. Porusza się na tyle sprawnie, że dla większości ludzi jego kalectwo jest niezauważalne.

Jak pisze Eric Berne, gracz grający w "drewnianą nogę" komunikuje swoją postawą całemu światu: "czego można oczekiwać od osoby z drewnianą nogą?" "Drewniana noga" jest tu metaforą, w jej miejsce można podstawić dowolne ograniczenie. W zależności od rodzaju ograniczenia komunikat ten może być odpowiednio modyfikowany, np.: "czego można oczekiwać od kogoś, kto miał tak ciężkie dzieciństwo jak ja?"; "czego można oczekiwać od osoby z depresją?"; "czego można oczekiwać od ofiary bezdusznej biurokracji?". Zawsze jednak gracz w "drewnianą nogę" wykorzystuje swoje ograniczenie do obniżenia wymagań wobec samego siebie poniżej swoich realnych możliwości.

Antoni prowadził małą firmę współpracującą z dużą, prywatną telewizją ogólnopolską. W ramach
współpracy zrealizował dla telewizji kontrakt o wartości 5 tys. zł., lecz nie otrzymał za to należnej zapłaty. Ponieważ miał w tym czasie kłopoty finansowe, nie był w stanie opłacić ZUS i zmuszony był zamknąć działalność gospodarczą. Od ośmiu lat procesuje się z telewizją, próbując odzyskać stracone pieniądze i oskarżając ją, że zniszczyła mu życie. Jego sytuacja materialna ciągle jest bardzo zła. Utrzymuje się z zasiłku socjalnego z pomocy społecznej.
Antoni jest przykładem osoby grającej w "drewnianą nogę". Czego można oczekiwać od kogoś, komu telewizja doprowadziła firmę do bankructwa i zniszczyła życie? Tymczasem w rzeczywistości telewizja tylko nie zapłaciła mu za wykonaną pracę 5 tys. złotych, co z pewnością mogło być przykre i przyczynić się do wielu uciążliwości. Gdyby jednak Antonii podjął jakąkolwiek pracę na etat, nisko płatną, np. dozorowanie parkingu za 800 zł miesięcznie, w ciągu tych ośmiu lat zarobiłby 76 800 zł, a więc wielokrotnie więcej, niż stracił wskutek niezapłaconego kontraktu. Być może zdołałby odłożyć trochę pieniędzy i ponownie uruchomić działalność gospodarczą. Tymczasem Antoni na własne życzenie zmarnował sobie 8 lat życia, zostając klientem pomocy społecznej.
Antoni mógł skoncentrować swoją energię na staraniach, by na nowo odnaleźć swoje miejsce na rynku pracy po zamknięciu firmy i zarazem pilotować w sądzie sprawę z telewizją, przyjmując postawę: "jak się uda odzyskać 5 tys, to świetnie, jak się nie uda - to trudno". On jednak poświęcił całą swoja energię na procesowanie się, brak środków do życia zaś miał być jeszcze jednym dowodem dla świata, jak bardzo został skrzywdzony. Do końca życia pozostał w roli ofiary telewizji.

edit: a w temacie porównywania proponuję przypomnieć sobie wesoło-niewesołe opowiadanie Mrożka pt. "Współczucie", np tu: http://pruderia.republika.pl/mrozek.html, drugie od góry. Pół żartem, pół serio.
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-21, 22:47   

witajcie znów

dhl1 dzięki za obecność, moc nadziei również

qrcze ile razy sobie taką "drewnianą nogę" mogłem przyprawić w swoim zyciu, sam nie wiem...
pewnie jeszcze nie raz pokusa najdzie...
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 10:09   

witam
nie chciałbym zaśmiecać strony głównej, a właściwie to nie jest zaśmiecanie, jesli ktoś bedzie uważał że może warto aby bylo to lepiej widoczne- to niech to umieści na głównej
Ale warto włączyć się w modlitwe za chrzescijan- pomijam juz fakt "zabawy" w nominowanie i inne tego typu praktyki- nie przemawia to do mnie i chyba nie do końca zgadzam się z tym-ale modlitwa jest potrzebna- jesli uważasz "nominacje" za sluszne- rób w ten sposób- ważne by się MODLIĆ- to jest cel- aby jak najwięcej z Nas się modlilo

ponieważ byłem w Lusowie, na tym wielbieniu skorzystam ze strony http://lusowo.pl/irak/

"Światło dla Iraku #LightForIraq
LightForIrak-cz
U początku września na polskich stronach internetowych pojawiło się zaproszenie do umieszczania zdjęć z hasłem „Stop Christian massacre now” – stop zabijaniu chrześcijan. Była to zachęta do 10 dni solidarności z chrześcijanami mordowanymi w Iraku. W naszym kościele modliliśmy się w ich intencji m.in. 26 sierpnia.
W niedzielę wieczorem, 14 września, chcemy raz jeszcze podjąć modlitwę za naszych braci w Iraku. Na zakończenie Niedzielnego Wielbienia Boga włączymy się w akcję zapoczątkowaną we Francji pod hasłem „Light for Iraq” (Światło dla Iraku), którą w internecie opatrzono tzw. hastagiem #LightForIraq i specjalnym logo (obrazek obok).

Jest to zachęta do włączenia się w modlitwę i przekazania dalej modlitewnego płomienia. W internecie można znaleźć filmiki z kilkoma słowami solidarności z prześladowanymi chrześcijanami i słowami, w których zachęta do modlitwy jest przekazywana imiennie kolejnym trzem osobom. Wieczór Wielbienia może być dobrą okazją, by i u nas podjąć taki modlitewny łańcuch.

Kto przyjmuje światło, zobowiązuje się do tygodniowej modlitwy „Ojcze nasz” o pokój i ustanie prześladowań w Iraku. Warto zrobić to poprzez zamieszczenie w internecie (na portalach społecznościowych) filmu lub zdjęcia, na którym trzymamy logo akcji oraz płonąca święcę lub znicz – znak trwającej modlitwy. Na filmie lub w opisie zdjęcia zachęcamy (lub jak to się dziś mówi na portalach społecznościowych: „nominujemy”) do modlitwy o pokój kolejne trzy osoby.

Początek akcji w niedzielę (14 września) wieczorem
na zakończenie Niedzielnego Wielbienia Boga."
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8