Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wola Boga
Autor Wiadomość
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-21, 13:11   wola Boga

Witam
jestem tu nowy, jak większość z Was/Nas trafiłem tu bo jest ciężko

Nasze życie w ostatnim czasie przypomina kulę śniegu, tocząca się po ośnieżonym stoku-nie jest już kulką, która zaczęła się staczać

.
.
.

Wiele lat modląc się prosiłem Boga, w takich swoich pustych powtarzanych mechanicznie modlitwach, nad którymi nawet już nie myślałem, tylko klepałem je o to bym odzyskał taka prawdziwą wiarę, bym został pociągnięty do Niego nawet wbrew swojej woli. Teraz trwając w niszczącym nas kryzysie, modląc sie do Boga o śmierć, pomoc w odbudowie swojego małżeństwa, podczas jednej z płaczliwych modlitw przypomniało mi się to o co Go prosiłem. Doznałem pocieszenia, to On dał nam ten problem, bym w końcu zwrócił się do NIEGO, może tyle razy na wiele innych sposobów próbował i odpowiadał na moje modlitwy, ale ja nie chciałem GO usłyszeć, ignorowałem Go- aż w końcu sięgnął po coś co zaboli i sprawi że zrozumiem że ON jest i Kocha nas i Słucha nas-ale nie może uczynić nic wbrew naszej woli, może czasem musi sięgnąć po broń ostateczną-abyśmy w ten sposób Go zrozumieli

Prosiłem go o śmierć, pomoc w rozwiązaniu kryzysu. przyznaję przed Nim ze jestem słaby i grzeszny, On to wie-ale nie opuszcza mnie, ale wręcz przeciwnie WSPIERA mnie, Nie daje mi Krzyża większego niż mógłbym unieść, a chyba nawet dał mi za mały ;-) Gdy zrozumiałem, dlaczego przeżywamy to co przeżywamy, z radością podziękowałem Mu za to że mnie w końcu kopnął (dosłownie za To mu podziękowałem ;-) ) i upadłem przez Niego na kolana, kiedy czułem się mocniejszy i pewniejszy-co mogło prowadzić do pychy on znowu mnie kopał-tym razem delikatniej, ale znów jakoś tak łatwiej i z większą radością mogłem to znieść
Nie proszę Go już o uzdrowienie małżeństwa, proszę Go to bym nie przeszkadzał w realizacji jego woli, choć tak po ludzku pragnę tego- nie wiem może zostało mi dni mniej niż palców u jednej reki-a może całe dziesiątki lat w samotności-ale takiej samotności w ludzkim pojęciu-dla Niego nie jestem sam- i chyba dla siebie juz też.

Moja druga połówka- została mi dana jako pocieszycielka(?)- wypłakana przed nim i wymodlona- potem mój kontakt z Nim się osłabił zatracił, wygasł żar, choć zdawałem sobie z tego sprawę, stad te mechaniczne prośby o pociągniecie do Jego Miłości

Wróciłem skruszony, znów zapłakany, smutny, poraniony

Dlaczego nie Kochamy Go gdy jest dobrze i jesteśmy szczęśliwi? dlaczego dopiero jak trwoga to do Boga?

Czy jeśli uda się uratować nasze małżeństwo- wróci ziemskie szczęście- znów nie odwrócimy się od Niego? Wtedy tez mi się wydawało ze nie- ale On Wybacza i zawsze daje szanse-do ostatniego tchnienia-
.
.
.
Choć mieszkamy jeszcze pod jednym dachem-właściwie jesteśmy w separacji( od ponad 2 m-cy). taj jak napisałem życie nasze to kula śniegu, na stoku- kręci się rośnie coraz bardziej, ale On jest kamyczkiem, na którym kula się podbija, wzlatuje w powietrze i choć jest ciągle ogromna-to jednak pędząc w powietrzu i nie rośnie, potem znów opada i tocząc się w dół rośnie, ale potem jest kolejny kamyczek, może kiedyś rozbije się o głaz i juz jej nie będzie, może tylko wybije się w powietrze

Boże niech będzie Twoja wola, Pomóż mi nie przeciwstawiać się TOBIE, zatrzymaj mnie przy Sobie, w Tobie pokładam nadzieję, Ty nie dajesz nam większego Krzyża niż możemy unieść, ulituj się czasem nad nami-podeprzyj gdy upadamy-odejmij gdy nie dajemy rady- dołóż gdy mamy zbyt lekko

zanim zdecydował się coś napisać przeglądałem forum i trafiłem na Zertę- i jej zmagania z jej Krzyżem

http://www.kryzys.org/arc...r=asc&start=210

Jesli nie jest jeszcze za późno- jeśli ktoś może jej to pokazać (jej ostatnie posty dotyczyły zgody na rozwód)

skopiowałem to ze strony Sychar.org


odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Ale we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham moją żonę (mojego męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych „X” latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Nawet najgorsze da się przecież naprawić, a ja wyrażam wolę i chęć naprawy, jeśli tylko moja (mój) żona (mąż) umożliwi mi taką szansę.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: „Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne”, natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.

Nie mogę odpowiedzieć w jej temacie


Wspierajmy się

Bóg kazał nam kochać -siebie i naszych bliskich-dlaczego tak trudno czasem to zrobić, dlaczego tak trudno pokochać bezwarunkowo kogoś za te wszystkie cierpienia, którch nam zadaje, nie pisze tutaj o zonie. modle się też za te osoby-ale nie potrafię jeszcze ich pokochać- jeszcze tego nie potrafię-może i to się zmieni- jeszcze nie dawno musiałem się zmuszać do modlitwy za te osoby- teraz chyba naprawdę sie szczerze za nie modlę-może kiedyś potrafię je pokochać tak szczerze


już kilka razy pisałem tutaj-ale nie zdecydowałem się na wysłanie-czy zrobię to dziś-nie wiem- wtedy targała mnie rozpacz-złość smutek- teraz tez płacze- ale wiem że zostanę pocieszony w Bogu

żeby nie było, że nie robię nic aby pomóc Jego woli(choć nie wiem jeszcze czy zgodnie z Jego wolą- ale czasmi podczas modlitwy-zadumania nachodziły mnie takie pomysły- zrobiłem parę maluśkich kroczków, niedługo mamy spotkanie w poradni-ale nie spodziewam się nie wiadomo czego. Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela

Przepraszam Was za meczenie- ale jeśli ktoś może pokazać Zercie- niech jej pokaże odpowiedź na pozew
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 07:42   Re: wola Boga

berlingo77 napisał/a:
Przepraszam Was za meczenie- ale jeśli ktoś może pokazać Zercie- niech jej pokaże odpowiedź na pozew
wiesz, Zerta ostatnio coś nie zagląda tutaj.
I wierzę, że odpowiedź na pozew, ze strony sycharu zna, ale może spróbuj wysłać jej to na PW (prywatna wiadomość dostępna w danych użytkownika).

No i tak w ogóle, to witaj na forum.
 
     
zerta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-23, 13:23   

Jestem. Zaglądam.
Tak, odpowiedz znam, czytałam w tę, i z powrotem, i na wspak.
Dziękuję za troskę!

Osoby nowe w kryzysie potrzebują wsparcia, wołają o pomoc, ja już nie wołam, stoje z boku, obserwuję, pisanie na moim wątku do samej siebie nie ma sensu.

Berlingo, życze Ci dużo Wiary, a Siły rozkładaj rozsądnie, gdy nie możesz wytrzymać bólu, po prostu puść, przyjdzie ulga i siła powróci.
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-27, 15:12   Jezu ty sie tym zajmij

Witam

ostatnio przeglądając forum- natrafiłem na skierowanie na prostą i jakże piękna modlitwę.

Jezu Ty się tym zajmij
http://jezuufamtobie-tysietymzajmij.blogspot.com/

Pomimo wielu przeciwności i smutków, stałem się pogodniejszy-kto jak kto- ale mój Pan wie co dla mnie będzie najlepsze, próbuje nie miotać się nie, przeżywać nie wybiegać wprzód

W chwilach przytłoczenia , w chwilach radości powtarzam sobie- Jezu Ty się tym zajmij- bądź wola Twoja, gdzy tylko zły próbuje kusić i dobijać ( oj próbuje próbuje) powtarzam sobie Jezu Ty się tym zajmij nawet nie wiem iledziesiąt (ile set) razy dziennie powtarzam sobie

Do tego czytana w tym czasie księga Starego Testamentu (Machabejska)

Do tego Niedzielna Ewangeli, jak Jezus powołał pierwszych apostołów- powiedział Pójdź za mną, a oni wstali, zostawili wszystko i poszli za Nim- bezgraniczne zaufanie i oddanie
Panie pomóż mi bym też tak potrafił

Jestem spokojniejszy, chociaż po ludzku czasem nachodzą złe mysli- wtedy Jezu Ty się tym zajmij- ja się poddaję Tobie, chće być przy Tobie, Pragnę byś Ty był we nie i ze mną

Ciągle w głebi serca tak po ludzku pragnę uratować swoje małżeństwo- i to po ludzku przyprawia mi smutku- ale wiem, że Jezus zajmie się tym- moze czasem nie tak jakbyśmy chcieli

Nie proszę go o to-ale serca nie ukryje przed nim, a ono wyrywa się ze swoja własną modlitwą

Jezu Ty sie tym zajmij, Ty za mnie działaj, pomóż mi zdać się na Twoją wolę i Twoje działanie


do tego znalazłem jeszcze
http://www.malirycerze.ko...-o-przebaczenie

Czy tak po ludzku potrafimy wybaczyć- chciałbym i dlatego się modlę, może bedzie trwało to latami ( tak jak z moją prośbą o pociągnięcie mnie Prze Boga do siebie)- może wcześniej

Czy człowiek w swojej ułomnosci jest w stanie wybaczyć drugiemu czlowiekowi-

[ Dodano: 2014-01-27, 16:47 ]
żeby nikt nie pomyślał, ze jestem świętym :-)

jeszcze do niedawna bodaj nawet do końca zeszłego roku, nie widziałem w rozwodach takiego zła, ot dwoje ludzi się nie dogaduje i rozchodzi się- zdarza się coraz częściej ale się zdarza

Nawet w naszym małżeństwie właściwie obydwoje przekrzykiwaliśmy sie rozwodami, separacjami, a kto ile o tym myślał ( ja na pewno dużo) Może Bóg dał nam(mi) szanse, Powiedział wprost-przemyśl czy na pewno tego chcesz?- przemyślałem- nie, nie chcę, Byłem głupi- jestem nadal....

wychodzi na to, ze z nowym rokiem narodziłem sie na nowo ;-)
raczkuję we wszystkim- ale z Bożą pomocą i zgodnie z Jego wolą uczę się żyć, upadam, wstaję, potykam sie i łapie równowagę, a On podtrzymuje mnie-pomaga-ale chce pełnego zawierzenia-

Dobrze, ze trafiłem tu na forum-do ludzi którzy chcą pomóc, wspierają

Może ja komuś będę mógł pomóc...kiedyś
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 20:26   

Berlingo :-D
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 20:38   

Berlingo, chwała Panu! Bo jest miłosierny.

Pisze to osoba, która dwa lata temu krzyknęła: To może lepiej rozwód!
I te słowa stały się jednym z kamyczków... i potem zeszła lawina.
I przekotłowała mnie ale zaniosła mnie m.in tutaj.. A przede wszystkim bliżej Boga.

Ufajmy Bogu, choć momentami to takie niesamowicie trudne.
 
     
berlingo77
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-02-04, 15:18   

Witam ponownie

Trochę smutno-ale nic to

Pan chyba wiedział, co robił gdy przywiódł mnie do tej strony tutaj i stopniowo pokazywał mi co sie dzieje w moim i mojej żony życiu, albo bardziej poprawnie w Naszym życiu

1)Najpierw Małżeński poradnik pierwszej pomocy- To zły działa prze ludzi i chce zniszczyć Nasze Małżeństwo- wykorzystuje do tego wszystkich i wszystko(najbardziej boli gdy jest to żona)- gdybym nie przeczytał byłoby źle- nie potrafiłbym tak pokornie znosić tego co się działo (dzieje)

2)Potem dostałem wskazówkę co mam zrobić -czyli zaufanie Panu- modlitwa: Jezu Ty się tym zajmij- 3)oraz modlitwa przebaczania

w miedzy czasie różne drobne rekolekcje mp3-(troche kiepsko z czasem i dostępem do internetu)

Możecie wierzyć lub nie- ale kolejność była dokładnie taka jak przedstawiłem

Nie wiem co by było gdyby nie te wskazówki- walka na noże, siekiery ?
Uświadomiłem też sobie, ze ciągle kocham swoją żonę-chociaż to może było wcześniej jako punkt 0)

To ja- jako jeszcze stary ja (będzie jakieś rok czy dwa temu), w gniewie i złości powiedziałem swojej Żonie- że Małżeństwo z Nią było największym błędem mojego życia-ale po tym jakoś jeszcze funkcjonowaliśmy razem przez dłuższy czas, podobno powiedziałem jej kiedyś ( i to nie w złości-podobno całkiem spokojnie)- choć zabijcie mnie nie pamiętam tego (a jestem praktycznie nie pijacy i film mi się nie urwał ;-) )- ze jej nie kocham

Jak już wiecie choć mieszkaliśmy pod jednym dachem- byliśmy jakby w separacji(od połowy listopada)

w niedzielę wieczorem zaproponowała żebyśmy się rozstali-na jakiś czas (może)

Pierwsze co pomyślałem to fragment modlitwy Jezu Ty się tym zajmij: "kiedy widzisz, ze twoja dolegliwość się zwiększa-zamknij oczy duszy i powiedz: Jezu Ty się tym zajmij"

choć nie podała mi kiedy mam to zrobić- to ja powiedziałem, ze zrobię to bardzo szybko(najpierw chciałem poniedziałek) ale po przemyśleniu wyprowadziłem się dzisiaj rano( wtorek), wyjechałem do pracy i ....już stałem się chwilowo bezdomny ;-)

Nie wiem czy dobrze zrobiłem-czy nie zbyt pochopnie-ale coś mnie pchnęło do tej decyzji
W domu została moja żonka i dwójka synków
To by były te smutne wiadomości-ale nawet w tym dołku nie czuję się aż tak źle ( na razie)

Choć praktycznie ostatnio moja Zona odpychała mnie za każdym razem gdy próbowałem ja przytulic- to teraz te ostatnie dni-godziny przytulała się do mnie tak jak kiedyś-gdy jeszcze mnie kochała.

Może czas spędzony osobno-pozwoli nam wrócić do siebie -choć tak po ludzku to nie wierzę w to sam-ale mam asa w rękawie ;-) a właściwie w sercu
Jezus działa- ja mu trochę przeszkadzam-ale on działa

Co będzie dalej nie wiem- muszę się nauczyć wsłuchiwać w wolę Pana- bo pomimo tego, ze wydaje mi się że w pełni ufam i zawierzam- sam czuje czasem strach, wzburzenie, zamęt i mętlik-za dużo myślę-ale staram się zająć wtedy modlitwą.

jeśli ktoś mógłby-albo chciałby się pomodlić za nas- to proszę serdecznie- w ogóle się nie pogniewam

ja sam ostatni codziennie modle się za Zertę i jej męża

to jeśli ktoś się zdecyduje na modlitwę- to niech się też za Nich pomodli

Chyba też się nie obrażą

mt 18,19
<19 Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. 20 Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 15:55   

berlingo77 napisał/a:

choć nie podała mi kiedy mam to zrobić- to ja powiedziałem, ze zrobię to bardzo szybko(najpierw chciałem poniedziałek) ale po przemyśleniu wyprowadziłem się dzisiaj rano( wtorek), wyjechałem do pracy i ....już stałem się chwilowo bezdomny ;-)

Nie wiem czy dobrze zrobiłem-


moim skromnym zdaniem to nie był dobry pomysł..... Formalnie- zostawiłeś żonę i dwoje dzieci. A duchowo- pozbawiasz Was możliwości dialogu i wyciszenia razem, a nie osobno....
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 17:19   

Pewnie tak. Masz racje

Ale co moglem. Lub co powinienem byl zrobic?
Jeszcze w poniedziałek pytalem czy tego na pewno chce. Chciala
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 17:42   

berlingo77 napisał/a:
Pewnie tak. Masz racje

Ale co moglem. Lub co powinienem byl zrobic?
Jeszcze w poniedziałek pytalem czy tego na pewno chce. Chciala


powinieneś był zostać. Moim zdaniem wracać- powiedzieć żonie, że nie chcesz tego i że czujesz, że chcesz być z żoną i dziećmi. I zrobisz wszytko, by małżeństwo uratować, chyba, że nie chcesz..... a chcesz? Mnie nie odpowiadaj- sobie odpowiedz

A żona- jesli chce odejść niech sama odejdzie....
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 18:05   

Stosując terminologię bokserską:
W walce o małżeństwo można wejść w klincz i tak sobie trwać,
dusząc się nawzajem, nie dając ani sekundy na spokojne zastanowienie się.
Można też po rundzie "walki" walnąć w gong i zrobić sobie chwilę przerwy
na zebranie sił, odpoczynek i pozbieranie myśli.

Oczywiście jest ryzyko, że ktoś kto wyrwie się z klinczu złapie powietrze w płuca
i powie....uf.. lepiej mi, ale równie dobrze po nabraniu powietrza w płuca może powiedzieć
w sumie ta moja żona/mąż nie jest taka zła i tęskno mi do niej/niego.

Silverado, czy Twoja filozofia trwania w klinczu (zwarciu) sprawdza się?
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 19:19   

grzegorz_ napisał/a:


Silverado, czy Twoja filozofia trwania w klinczu (zwarciu) sprawdza się?


nie, ale wyprowadzka z formalnego punktu widzenia może dać Berlingo niekorzystne efekty. Poza tym, są dzieci- dlaczego ma się pozbawiać kontaktu z nimi?

Ile głów- tyle pomysłów, Grzesiu

ja nie chcę się wyprowadzać, bo po co? Poza tym, mnie tego żona nie powiedziała a sama tez nie garnie się do wyprowadzki.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 19:51   

berlingo77 napisał/a:
w niedzielę wieczorem zaproponowała żebyśmy się rozstali-na jakiś czas (może)
.....
choć nie podała mi kiedy mam to zrobić- to ja powiedziałem, ze zrobię to bardzo szybko(najpierw chciałem poniedziałek) ale po przemyśleniu wyprowadziłem się dzisiaj rano( wtorek)

zawsze taki byłeś posłuszny wobec żony, zawsze tak szybko spełniałeś jej życzenia ? :mrgreen:

silverado napisał/a:
A żona- jesli chce odejść niech sama odejdzie....

Dokładnie...
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 19:57   

Tak tylko my mieszkamy u teściów. Ona jest u siebie. To tez stanowi problem między nami.problemow jest dużo. Bedzie wiecej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8