Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wola Boga
Autor Wiadomość
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 22:30   

Rene kochana, a co u Ciebie?

Niech Cię Pan wspomaga..
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 23:56   

grzegorz_ napisał/a:
Jeśli żona na 100% jest zdecydowana na rozwód i nie ma żadnych wątpliwości, nie lepiej się dogadać chociażby dla dobra dzieci ?
Dogadać = ustalić bez orzekania o winie i zagwarantować sobie kontakt z dziećmi na dobrych zasadach.

Nie mówię o wewnętrznej akceptacji rozwodu, ale też jak pada deszcz to wyciągasz parasolkę mimo iż ci się nie podoba , że w maju taka pogoda i padać nie powinno.


ale zona chce mnie wyciąć z ich zycia definitywnie, w pozwie napisala o 1 sobocie w m-cu!!!!!! a widywałem się z nimi raz w tygodniu- a złożyło się tez tak ze prawie 2 tygodnie ich nie widziałem !!!!!!!!!!!!!!

nie ma zadnej woli z jej strony o dogadanie sie jesli chodzi o dzieci- i nie tylko o dzieci
co jejst dobrem dzieci, próba oczerniania ojca i ogranicznioe z nim kontaktów?
Nie byłem idealnym ojcem- ale nie jestem pijakiem awanturnikiem przemocowcem wykorzystujacym seksualnie dzieci, wiec moze gdybym sie dogadał z żoną jak twierdzisz, to bym inacxzej na to patrzył-choć watpię- dlaczego miałbym dać jej rozwód ot tak?znudziło się nam małzeństwo to kończymy sprawę-a gdzie tu słowa przysiegi dopóki smierć nas nie rozłączy??? w dobrym i złym?
może gdyby to było w listopadzie powiedzmy nawet w grudniu zeszłego roku- gdy nie wierzyłem jeszcze w Boga i nie znałem sycharu, tak to co praktyukowałem to nie była wiara, to była tradycja, niedziela i swieta w kosciele, nic wiecej nic mniej tyle i tyle - to moze zgodziłbym sie na ten rozwód bez orzekania o winie aby uwolnic się od tego koszmaru co trwał-ale teraz uwazam, ze to nie był koszmar ;-) tylko Pan w końcu przykręcał śrubke abym w końcu zbliżył sie do niego.
sorki ze tak jakos nieskaldnie pisze, musialem jeszcze dzis pisac do swojej Pani Adwokat-dopiero skończyłem-jestem wyczerpany fizycznie, emocje wyciągają siły witalne oj wyciągają ;-)

dziękki za obecnosc i wsparcie- moze ktoś sie podzieli relacjami z badań biegłwgo psychologa sądowego
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 09:00   

Berlingo

Znaczy się modlitwy pomogły, bo piłka w grze :-) Bardzo podoba mi się Twoja postawa. Wytrwałość - to ważna cecha u mężczyzny, bo znamionuje stałość, bezpieczeństwo.
Jeśli Wam się uda - żona to doceni. Trzymaj się tej drogi, na odpuszczenie - zawsze będzie czas.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 09:01   

Berlingo pisałes że żona chodzi na spotkania Sychar w innym mieście, ale oba mają wspólne "korzenie", wspólnych znajomych, przekazywałeś jej rzeczy przez tych ludzi.

Jak żona, na tych spotkaniach tłumaczy chęć rozwdou z Tobą, tak drastycznego ograniczenia Twoich kontaktów z dziećmi ?

Przecież, coś tu nie gra...
Nie szukałaby wsparcia w Sychar, ale gdzie indziej gdyby jej celem był rozwód.
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-03, 09:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 09:31   

Berlingo

Może zamiast wpadać w religijne uniesienia
lepiej byłoby się spokojnie zastanowić nad tym co spowodowało rozpad waszych relacji w małżeństwie?
Jakieś pewnie powody były ? prawda?
Nie wierzę przecież, że żona pewnego ranka się obudziła i pomyślała "chce się rozwieść" i dodatkowo "bede izolowała dzieci od ojca".
Ponadto czy nie uważasz że epatowanie religijnością żona nie przyjmuje jako coś nieszczerego? (sam pisałeś że przed kryzysem jakoś specjalnie religijny nie byłes)
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-03, 12:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 11:57   

Berlingo,

z jakich powodów żona myśli o sprawdzeniu ważności zawarcia przez Was sakramentu małżeństwa?
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 14:48   

nie pisałem o Sycharze, tylko o SNE (szkoła nowej ewnagelizacji), lub Odnowa w Duchu świętym- jej SNE wyszło z "mojej" Odnowy. a teraz moja Odnowa włacza sie w struktury SNE ;-)

zawiłe

zona unika jak ognia tego tematu- jest zamknieta w sobie-
2 tygodnie temu miała powana rozmowe ze swoja grupą-
Ja teraz liczą Tylko na Boga, moja luba porezygnował z zapisanych kursów i wyjazdów po tej rozmowie-wiec pewnie przestanier chodzić na spotkania-nie wiem, Modlimy sie wszyscy za Nią



pisałem kiedys ze nie mam zamiaru pisac o zonie, nie potrafie teraz napisac nic dobrego- wiec nie bede pisal w ogole choc i tak napisałem

Wiesz, to sa tylko na razie moje przsypuszczenia z tym orzekaniem o niewaznosci- wprost tego nie powiedzial i nawet jakbym zapytał to nie odpowie
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 14:54   

grzegorz

to sie psuła i psuło, poczytaj od początku, nie chce mi sie pisac od nowa

ja od tego roku "zasypywałem" ja propozycjami o wspolnych rekolekjach i terapi, nawet teraz jej proponuje bez efektu niestety

Żona nawet nie chce ze mna rozmawiać-choc w niedziele jak byłem u dzieci to pogadalismy jak za starych dobrych lat (było to dla mnie az podekjrzane), za to w sądzie dnia nsteonego- jak ja "zdybalem" w szatni juz wróciło do normy jej zachowanie- (do normy w ostanich m-cach)
 
     
rene
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 12:09   

Balka napisał/a:
Rene kochana, a co u Ciebie?

Niech Cię Pan wspomaga..


Nie chcę się "wcinać" ze swoimi sprawami w wątku berlinga. Napisałam u siebie jak było.
http://www.kryzys.org/vie...p=355860#355860
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 13:00   

ostatni tydzień polegał na "lizaniu ran" choc mógłbym pokusicsie o powiedzienie, że z pierwszej rozprawy wyszedłem troche zwycięski- to tak naprawde strasznie przegrany, przegrany ja, przegrana żona, przegrane dzieci- piłka jest w grze- ale kiedy bedzie gwizdek rozpoczynający kolejną partie? nie wiem, a co dopiero gwizdek na zakończenie. Jedno jest pewne czlowiek strzela Pan Bóg kule nosi- choć podczas sprawy wydawać by sie mogło ze jestemw "kozim rogu"-nie było tak. wierze, że dalej tak będzie ;-)
Cały tydzień byłem w dołku- w czawrtek pojechaliśmy ze wspolnotą na film " Niebo istnieje naprawdę", łudziłem się że pomoże mi stanąć na nogi, odzyskac radość i pokój- nic bardziej mylnego- chyba jeszcze nigdy w w swoim zyciu, nawet w ostatnich m-cach- nie byłem bardziej zdołowany jak po obejrzeniu tego filmu- ogólnie film fajny-warty oglądnięcia- ale książka jest o Niebo lepsza ;-) , może Ci co nie czytali przed oglądnięciem a dopiero po moga mieć inne zdanie-
Nie o książce i filmie tu chciałem pisać.
na szczęście wvczoraj (piatek) byłem w Bąblińcu- msza o uwolnienie iuzdrowienie, i adoracja-niesamowite słowa dotykające mnie, dotyczace łez, smutku samotności cierpienia- i nagły pokój wypełniający po brzegi-pokój i radość,
smutek i przygnebienie gdzieś odeszły i dobrze...

grzegorz, tylko ja nie "chwale" się przed zona swoją religijnościa- starłem sie aby nie wiedziała i nie widziała- nie zalezalo mi na tym by sie jej pokazać- zreszta na tyle ja znam, ze wiem ze odrotny skutek to by mogło odniesć-to ze wspolnoty sie znają wyszło po jakims czasie-przyznam że z poczatku miałem kłopot z tym i przeszkadzało mi to

dostałem jakiś czas temu propozycje i odwlekałem ja do czasu po 1 rozprawie ale teraz chce się "przygotowac" do modlitwy uwolnienia Lozano-mam taką możliwość, choć wiele z tego przechodziłem sam i na własny rachunek- ale czuje że jeszcze we mnie jest tego trochę ;-( sam nie wiem jak bardzo uwikłany i powiązany jestem jeszcze-
duzo się zmieniło i zmienia- może to pomoże mi jeszcze bardziej poznac siebie i swoje wady-

na razie znikam
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-08, 21:53   

Wczoraj byłem na wigili zesłania Ducha Św u Św Michała na Stolarskiej w Poznaniu, ;-)
Podczas modlitw o ponowne wylanie darów Ducha Swiętego, premkneła mi prze głowę myśl, Panie prosze o dar męstwa- choć od razu opanowałem się i poprosiłem o taki dar jaki Pan zechce mi dac- a nie to co ja sobie "wybiorę". Troche się przeciągneła uroczystość, w każdym razie wyszedłem z kościoła kilka minut po drugiej w nocy ;-) i juz wtedy miałem miłą niespodzianke, spotkałem jedną z młdych dziewczyn- którą poznałem na kursie Nowe Życie- wróciła akurta z Lednicy. ale akurat nie to było najważniejsze, Niespodzinka była dlatego miła, ponieważ, byłem pod ogromnym wrażeniem postyawy młodych uczestniczących w tym kursie- młodych 17-to może niespełna 20 letnich osób, których życie przepełnione było wiarą- nie tym ze siedzą w pierwszej ławce w kosciele z ładnie zlożonymi rączkami. a w szczególności akurat tej dziewczyny świdectwo wypowiedzine na konmiec kursu...dziewczyny, która tak jak ja zmagała sie z kompleksami i niesmiałoscią, która pomiomo tego otwarcie i z siłą ogłosiła to swiatu... choć byłem pewien, że nigdy nie spotkam tych osób ;-) (należy do wspólnoty młodych przy innym kościele- do którego nie pojechałem- ona tam tylko była bo się przesiadała z jednego transportu do drugiego i na chwile wstapili do kościoła-"bo jeszcze coś się działo")

ale to nie tylko to co miłego mnie spotkało- wracałem do siebie, w moim kościele w każdą pierwszą sobotę m-ca jest adoracja całonocna a wgodzinach 3-4 za małżęństwa w kryzysie- mozna powiedzieć- że zajechałem akurat na te adoracje- po adoracji, kiedy podszedłem się "pozegnać" z Jezusem z wystawionego koszyczka wzięłem sobie karteczkę z darami ;-)
"otrzymałem" dar.......
Męstwa i owoc: Wierność ;-)

Miło sie poczułem

Choć sama adoracja była ogromnym wyzwaniem dla mnie- oczy poprostu zamykały mi się i kleiły i zapadałem w półsen ofiarowywałem to Panu- swoją walkę-niestety mało skuteczną, to juz była moja druga nocka zarwana- z piątku na sobotę po powrocie z Bablińca pomagałem swojej wspólnocie w ....pilnowaniu młodych, którzy byli na wyjeździe i nocowali w internacie, poszedłem spać po 4 rano, o 7 wstawałem i jechałem na 8 do pracy, po pracy malowałem w domu- potem wyjazd na wigilię- byłem więc padniety- dziś wstałem o 9 ;-) choć pewnie i chetnie powylegiwałbym się jeszcze dłużej- alenioe można przeginać- dzis ogólnie cały dzień nizbyt dobrze się czułem- trochę słabo- do tego te upały-ktore mnie dobijają-do tego dziwny nostalgiczny nastrój- ale teraz juz jest ok, po południu chyba kimnełem się godzinkę- i teraz tez czuję juz totalna senność.....

Jakby ktoś mógł i chciał się pomodlić za moją ANię i za mnie, prosiłbym o to bardzo serdecznie- potrzebujemy ciągłych modlitw...
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-09, 21:39   

dzis sie dowiedziałem tego czego się spodziewałem- Ania nie chce chodzić na spotknaia wspolnoty- i wyraziła się dość jasno- nie zyczy sobie aby się nią ktoś intersował.

To tylko potwierdziło moje jeszcze wczesniejsze przypuszczenia- tyo co sie dzieje teraz jest od dawna zaplanowane, conajmniej od lipca- to ze chodzila na Wspolnote, miało pokazac ze przeciez to nie Ona- że jest czysta, całkiem nieswiadomie zaczełem jej psuć szyki- stąd ta jej wrogość i pretensje do mnie o moją wiarę i o to że chciałem chodzić do kościoła- to ze próbowała mnie przedstawić wokół w złym swietle- ale ja całkiem pokornie i ze spuszczonymi uszami wlazłem w jej mistyfikację i po kolei obalałem jej kieopski plan. To samo było podczas pierwszej rozprawy- podała tyle kłamstw, że aż sama się w nich pogubiła. Przykro że tak bardzo zły miesza w Naszym życiu, Próbuje mnie powalić abym juz nie powstał- aby wybić mi z głowy starnia o uratowanie Naszego Małżęństwa i uratowanie mojej Ani...
Przykro mi że tak myślę o tym, że choć nie chciałem to jednak to zrobiłem- zaczełęm źle o Niej pisać- Jutro jest Nasza 10 rocznica ślubu....
10 ROCZNICA ŚLUBU
Prosze o modlitwę za Nas, za Nasze Małżęństwo, za uratowanie spod wpływu złego Ani...

Troche mnie to znów dobiło- dobrze, żę jutro będzie lepiej= może nawet już dziś za chwilę ;-)
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-09, 21:41   

Dziękuję CI Panie za tą sytuację- Błogosławię Cię i Uwielbiam, w tej sytacji- Ty wiesz co jest dla nas najlepsze- i Ty z każdego złego możesz wyciągnąć największe dobro...Tylko Ty Panie się liczysz i Tylko Ciebie Panie ppotrzebuję. Oddaję sie caly Tobie i doCIebie należeć chce, Nie moja lecz Tylko Twoja niech będzie wola...
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-10, 07:13   

Berlingo,my tez w tym roku mamy 10 rocznice slubu,juz myslałam,ze będzie dobrze,a tu od niedzieli zaczyna sie sypać,znowu wracają takie ciche dni i obwinianie mnie za taka sytuację,nachodzą mnie rózne myśli i ta pokusa zeby sie poddać,bo zaczynam czuc pustkę,niechęć do mojego męża :cry:

Przepraszam,że Ci sie tu wcięłam ale jak zobczyłam ze piszesz o 10 rocznicy to poczułam taki smutek...
Pozdrawiam Cię,trzymaj się :lol:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11