Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wola Boga
Autor Wiadomość
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 23:31   

kazzia napisał/a:
Czyli taka sekwencja: ostrzeżenie-ostrzeżenie-wykonanie (1 - nie zgadzam sie na to, jeśli to zrobisz, to zareaguję tak, 2 - ostrzegałem - zrobiłaś - nie zgadzam się z tym dalej - to drugi raz kiedy zapowiadam, ze zareaguję tak i tak, jeśli powtórzysz swoje działanie jeszcze raz, 3) reakcja). A po którymś razie - kiedy nabędziesz juz tę umiejetność - to po prostu działanie.



czyli muszę albo się wyprowadzić albo złożyć kwity.....u mnie nie działa

A Berlingo? Jak Ty sie na to zapatrujesz?
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 23:36   

Się wtrącę - najpierw idź przegadaj to z fachowcem - dobrym terapeutą. Potem działaj. A zanim pójdziesz - ćwicz na rzeczach małych, błachych. Sprawdzisz, co potrafisz a czego jeszcze nie plus będziesz umiał to kontrolować. I przegadaj to z kimś, kto się na tym zna... od tego są terapeuci.

I na tę fajną mszę idź :)
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 23:51   

kazzia napisał/a:


I na tę fajną mszę idź :)



taaaaa.... w Reykjaviku takich nie dają
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 01:01   

Mam wrazenie siverado że na siłe chcesz przepisu i recepty jak urobic żonę na swoje.
Fakt mam znajomych co mówia że żone to trzeba sobie wychować, wiedzieim sie jako tako, ale jeszcze o rozwodzie nie słysząlem. Ale czemu moja żona i ja tacy nie wychowawczy??? Chciałbyś żeby cię obca osoba jak żona, wychowywała. Dałbyś się, guzik byś sie dal. To ty miałeś żądzić i rozkazywac. Ale i dobrze bo na statku jestjeden kapitan. A kiedy się panią pomieszało w dyńkach ,to sory, tam są drzwi .
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 07:45   

Dabo napisał/a:
na statku jestjeden kapitan. A kiedy się panią pomieszało w dyńkach ,to sory, tam są drzwi .



To działa w dwie strony. Bo nikt nie powiedział, że każdy statek jest taki sam. Kapitan, to kapitan. Czy to kapitan w spódnicy, czy w spodniach.... nie ma znaczenia. Jeden kapitan, drugi... zastepca, który ma świadomosć tego, że mimo że może grać role kapitana, to powinien odsunąc się dwa kroki do tyłu, żeby być silnym zapleczem i takim murem, o który można się zawsze oprzeć i odbić w razie potrzeby.


Silver, nie przerobisz jej na siebie. Musisz przerobić SIEBIE. Zobaczysz, że to działa. Ja jestem dopiero na początku remontu, ale już na tym wstępnym etapie, zyskuje coraz większy spokój i budzi się we mnie coraz większe zaufanie, że to, co mi się przytrafiło, miało mi się przytrafić, zebym odnalazła SIEBIE. I dla tego SIEBIE przerabiam.
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 08:13   

Hej

Dzieki za wszytskie wpisy, dzis rano przeżyłem mały szok, ze jest ich tyle- nie zdążyłem wszystkich dokładnie przeczytać.

Na razie mam ograniczony dostęp do forum-tylko z komórki- albo w pracy- ani jedno ani drugie nie jest idealne

wczoraj byłem w kosciele zmarzłem niesamowicie i chyba troche nerwy wróciłem połamany i zmarzniety na kość ale spokojny, położyłem się koło 19.30 drobna pobudka ok 22 i potem o 5,30 i budzik o 7 rano.
Nie pamietam kiedy tyle spałem, ale troche pomogło.

dzieki Nutka

zerknełem na dekalog, wychodzi na to, ze nieswiadomie stosuję się do niego-choc jeszcze nie w całosci

właśnie zadzwoniła, żona- mam zabrac reszte swoich rzeczy

przepraszam musze się pomodlić

[ Dodano: 2014-02-06, 10:58 ]
wiecie co

przepraszam nie nadążam czytać wpisów we własnym temacie a z odpowiedzią już znacznie gorzej

nie wiem co i jak

pisałem, ze kiedyś przekrzykiwaliśmy się separacjami i rozwodami, Pierwsza była żona która oznajmiła mi 30.07.2013 ze mam sie wyprowadzić do 15.08, potem zmieniła zdanie i przez około1 -1,5 m-ca było ok. 11 listopada po jej kłótni z moim tata(i braku mojej obrony jej osoby) wyprowadziła sie z sypialni- potem powiedziała że chce rozwodu-daty nie pamiętam-jakoś w grudniu na początku, Potem ja 29 grudnia, po kłótni w sklepie, powiedziałem ze chce separacji - bo po separacji będzie łatwiej o rozwód(tyle wtedy wyczytałem w necie o tym), ale pamiętam już po powrocie do domu przeprosiłem zonę za to i powiedziałem, że tak naprawdę nie chce tego-nie uwierzyła
W poniedziałek 30.12.13 dużo czytałem o tym i trafiłem tutaj- wtedy zrodził się we mnie niepokój- co ja robię-co My robimy,Chyba zadzwoniłem wtedy umówić się na terapię i wyszukalem rekolekcji, wróciłem do domu i powiedziałem,ze wiem co powiedziałem, ze wiem ze nie powinniśmy sie rozstawac, ale jesli nie bedzie chciała to się wyprowadzę, powiedzialem o terapi i rekolekcjach

wtedy jeszcze zgodziła sie zebysmy się nie rozstawali

wtedy zrodziła się moja tęsknota za Bogiem, najpierw czytałem, potem postanowiłem sie przyłączyć do Was,

Czy te nasze przekrzykiwania można traktować jako ostrzeżenie ostrzeżenie działanie???

Silverado -palenie nie podobało się moje Zonie- ja ja tym okłamałem i zawiodłem w tym-wiem, ze to może wydawać się głupi i blachy powód- ale wiem że dla Niej nie był taki-a i tak to zrobiłem

Tak kasa sieje ferment- ale to nie kasa jest największa przyczyna rozpadu naszego małżeństwa. teraz może się do tego przyczynić bardziej.

Najgorzej, że moja żona i ja uważamy sie za wierzących-ja zdałem sobie teraz sprawę, że tak naprawdę nie wierzyłem- tylko uprawiałem tradycję-ale w duszy tęskniłem do tego co kiedyś przed ślubem-wtedy czułem silniejsza więź z Bogiem.
teraz też ostatnio zdałem sobie sprawę, ze nawet jakby sie poprawiło miedzy nami to wtedy nie wiem czy moja relacja z Bogiem by znów nie uległa zepchnięciu na dalszy plan
W Naszym małżeństwie nie modliliśmy się razem (tylko raz jedyny który pamietam-moja zona nie-gdy poroniła pierwszą ciąże), zanim nastąpiła moja wyprowadzka, zaproponowałem żebyśmy spróbowali- że nie wiem jakby to miało wyglądać-może na początek po prostu wspólny pacierz- powiedział że się zastanowi-a potem dwa dni później powiedziała że powinniśmy się rozstać

Pisałem, ze trafiłem tutaj, na "małżeński poradnik pierwszej pomocy" i on tez pomógł mi wytrwać trudy tego ostatniego czasu(sparwdzało sie to co jest w nim napisane)-potem modlitwa zawierzenia i zaufania Bogu, modlitwa przebaczenia, walka z samy soba i praca nad sobą-

Każdy próbuje zmienic kogoś-podobno kobiety przodują w tym
Ale to my sami musimy sie zmienić-wtedy zaczniemy inaczej patrzeć na innych-te słowa wyczytałem tutaj na forum (o nawet kazzia to pisze)-sam nie jestem taki mądry
i to jest prawda- teraz to rozumiem- gdyby wszyscy to zrozumieli ;-) (znów chęć zmiany innych;-)

Żonka-Ania- bo tak ma na imię, powiedziała mi, ze jestem cholernie uparty i ciężki w przerobieniu, Tym gorzej dla Szatana i jego planów rozbicia Naszej rodziny
Będę nie raz płakał- wczoraj w pracy i po powrocie do swojego lokum co chwile płakałem-przeczytałem sobie modlitwę Jezu Ty się tym zajmij i się uspokoiłem- potem wizyta w kościele Nowenna i potem msza i potem spokojny i dluuuugi sen

ale dziś przykry telefon od rana-mam zabrać swoje rzeczy jutro- tak to przez to ze oszukiwałem ją z tym e-papierosem. i ze nie zadzwoniłem wczoraj dogadać się co z kasą dla dzieci (ja tez czekałem na tel.) przeprosiłem ja za to w mailu,

Juana dziękuje za wpis-Nie wiem czemu Panie potrafią jakoś bardziej dodać otuchy- nawet jak potepiają- szkoda, że własne żony tego nie robią zazwyczaj ;-)
co do mszy- to raczej się nie uda-ja wyjeżdżam do rodziców na weekend- i tak może być już stale-moje lokum może i jest tanie ale z weekendami jest kłopotliwe (przynajmniej na razie sezon zimowy i ogrzewanie-na razie niechętnie się godzą-zobaczymy co będzie dalej) muszę gdzieś mieszkać (a jeżdżenie tam i z powrotem - to kasa której brak)

Nie my raczej oboje nie dążymy do rozwiązania kryzysu- wydaje mi sie że tym razem ja sam, No nie do końca sam bo razem z Bogiem

Z fachowcem jestem umówiony na jutro piątek-jest to niestety świecki fachowiec-na kasę chorych-nie spodziewam się cudów-jestem tez umówiony do chrześcijańskiego psychologa w salezjańskim centrum pomocy rodzinie ale to dopiero na 20 lutego-świeckiego wybrałem-później niz chrześcijańskiego-bo żonka już była i goniła mnie z wytycznymi od jej psycholog- i choć wiedziała, że idę 8 lutego -to w niedziele mi powiedziała ze powinniśmy się rozstać-tak uważa jej psycholog-bo nie spełniam jej wymagań

Świeckim trudno zrozumieć- łatwo powiedzieć rozwód-nie pasuje to kończcie to i układajcie sobie na nowo życie ( to nie ich życie- tylko kogoś innego)

ale czego się dziwić-sam jeszcze do 30.12.2013 nie widziałem w rozwodach nic złego ;-)
ale teraz już wiem- Pan czuwał nad tym

Co to jest fajna msza?-

może niedługo bede mógł lepiej sie z Wami komunikowac, ale to po weekendzie
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 15:37   

Berlingo,
nie jesteś sam... mnie z mężem też poróżniły papierosy - do tego stopnia, że dla mnie była to zdrada, zdrada, że oszukiwał, że kłamał, a jednocześnie robił głupoty, bo się bał, był zły i agresywny, bo przy mnie nie chciał palić - bał się (?) - bał się palić, bał się przyznać, bał się... czego ?????? bo na pewno nie poduszki... :))))
A Ty czego się bałeś? czy nie tego, że nie spełnisz żony oczekiwań, czy tego, ze stracisz w jej oczach, ze nie jesteś taki idealny jak Ci się wydawało?
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 15:48   

No a strach przed tym, że się wyda spowodował że stronił ode mnie, bo wyczuję, bo poczuję, bo zdemaskuję ... A głód nikotynowy też swoje... - bo zły, bo niezaspokojony, bo jak się tu wyrwać, gdzie schować, jak się nie wydać ... - jedno złe, drugie niedobre !!! A to dowodzi tylko jednego - nie żyjesz w prawdzie, uciekasz... oddalasz się od Boga, oddalasz od rodziny, od wszelkich wartości... i coraz trudniej z tego zaklętego kręgu się wydostać.. toniesz, więc co robisz... rozwód ! bo to jedyne światełko w tunelu...
a za chwilę wszystko jest problemem... życie, kasa, opieka nad dziećmi...
bo jak ma nie być skoro ZŁY bierze górę? dobrze posiał, dobrze zbiera ....
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 15:52   

Nie zastanawiaj się teraz (źle zrobiłeś, fakt... widzić - pochopne emocjonalen decyzje źle robią - jakze trudno jest je odwrócić - masz dwa wyjścia - idziesz po rzeczy,a le przychodzisz z rzeczami i mówisz, że nie masz zamiaru się wyprowadzać, chcesz tej rodziny, chcesz jej i zrobisz wszystko... to jest Twój dom, tu są Twoje dzieci i działasz - z Bogiem, po ludzku... ale spokojnie i bez kłótni, bez tej wojny emocji !!!!
Albo idziesz i pokornie zbierasz rzeczy - pytając jeśli co sporne czy możesz zabrać, mówiąc, ze to zostawiasz, bo myślisz, że im będzie bardziej potrzebne) - i dziękujesz... i od razu umawiasz się na wizytę z dziećmi...
i powtarzam (czy pierwsze rozwiązanie - nadal wydaje mi się lepsze ! czy drugie)
dwie lektury - obowiązkowo do stosowania od zaraz (to do działania ludzkiego)
a trzymania Boga - wszyscy będziemy się uczyć od Ciebie :) bo to jest właściwa droga !

A dlaczego żony tak mówią, tak reagują.... - bo nie czują się kochane !!! Ona Twoją wyprowadzką czuje się zraniona, dlatego teraz zabierz rzeczy, potem oddaj klucze, potem wymiana zamków w drzwiach... i wir coraz większy... wojna coraz większa... do brzegu cotaz trudniej i coraz dalej. Bądź cierpliwy i pokorny... proś o to, czego potrzebujesz - proszę, pozwól mi zachować klucze, bo będzie miłatwiej przy spędzaniu czasu z dziećmi... krzyczy - przeproś, powiedz, nie oddam...
Granice - tam gdzie chodzi o złe zachowania jak najbardziej !!!
A spełnianie oczekiwań - to napełnianie zbiorników miłości - czyli robienie tego, co nawet może wydać się śmieszne - ale spełni potrzeby emocjonalne tej drugiej osoby - a jeśli spełni, zmniejszy jej poczucie krzywdy (słusznej, niesłusznej... nieważne - widać tak się czuje, ze tak reaguje - ma powody, nie ma... nieważne... tak czuje) - a przecież chodzi, aby inaczej czułą... jeśli poczuje się kochana, odda w dwójnasób - gwarantuję !!! A z Bożą pomocą wszystko jest możliwe!
Każde małżeństwo jest do uratowania !!! Nasze również - Wiary i nadziei życzę otulając modlitwą !
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 15:59   

Wybaczcie, ale to, że dorosły facet-mąż boi się swojej żony
bo....skrzyczy go, że pali papierosy....
to jest chore !!!!

Przecież, gdy żonie przeszkadza palenie, można palić na dworze, w piwnicy, na tarasie...
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 16:10   

Jest chore, ale dla niektórych nie do pokonania, bo kryli się jak mieli 15 lat przez rodzicami z papierosami... wcześniej może z popsutą zabawką, bo inaczej pas jako kara... Mechanizmy obronne z dzieciństwa w kryzysie wieku średniego najbardziej wyłażą, a nieprzepracowane tematy niestety jak szczury podgryzają trupa... Zły wie, gdzie jest słaby punkt... a jak tam nie skierujemy łaski Boga, próśb modlitw, sami upadamy...
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 16:12   

Czujesz, że możesz wygrać, wierzysz w siebie - walczysz z mamutem, choćby z jedną dzidą... boisz się, że przegrasz, ucierpi Twoje poczucie wartości... uciekasz !
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 16:12   

Jeśli ktoś się boi to zazwyczaj ma podstawy do strachu.
Nie mam na mysli tego, ze dostanie pasem jak w dziecinstwie, ale osądzanie, krytyka,
brak wyrozumiałosci...
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 16:32   

berlingo77 napisał/a:

Co to jest fajna msza?-


to było do mnie... kazzia znalazła mi u nas w mieście fajną mszę....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4