Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wola Boga
Autor Wiadomość
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 20:04   

berlingo77 napisał/a:
ak tylko my mieszkamy u teściów. Ona jest u siebie.

Wg Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego :
Cytat:
Art. 28) Jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia domowego."

Nikt Ci łaski nie robi...
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 22:33   

berlingo77 napisał/a:
Tak tylko my mieszkamy u teściów. Ona jest u siebie. To tez stanowi problem między nami.problemow jest dużo. Bedzie wiecej.


Mimo wszystko.....
 
     
EwaMewa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 01:57   

Wybrales ucieczke, moze zbyt latwo...
Piszesz, ze zona sie do Ciebie przytulala, czy to nie bylo jej wolanie o to zebys o nia zawalczyl (w pozytywnym znaczeniu ;-) )
Odwagi! Jesli Bog jest z Toba, ktoz przeciwko Tobie!

Polecam wielokrotnie polecane ;-) ksiazki: "Urzekajaca" i " Dzikie serce" J. Eldredge - lektory ktore pomagaja zrozumiec siebie i swoja zone/meza.
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 09:52   

nie to nie było wołanie o zawalczenie

nie wiem co to było-
Czas leczy rany, ale też czas działa na niekorzyść

nie wiem co będzie

ile to potrwa dni-tygodni-miesięcy czy tez lat

Proszę o modlitwę i wsparcie
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 10:28   

berlingo77 napisał/a:
nie to nie było wołanie o zawalczenie

nie wiem co to było-
Czas leczy rany, ale też czas działa na niekorzyść

nie wiem co będzie

ile to potrwa dni-tygodni-miesięcy czy tez lat

Proszę o modlitwę i wsparcie


wracaj do domu, Przyjacielu
 
     
berlingo77
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 13:14   

myślisz, ze kolejny raz nie pytałem czy uważa że to moze pomóc, ze nie powinnismy

Na chwile obecna ona nie chce żebym wrócił

jak wg Was miałbym wrócić

pojawić sie z walizka pod drzwiami i dzwonić, zeby mnie wpuscili, wezwać policję, pokazać dowód że tu jestem zameldowany, co to zmieni

szamotanie się i kolejne nerwy

"SPOKOJNIE ZAMKNIJ OCZY DUSZY I POWIEDZ JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ"

Byliśmy na terapii(jedno spotkanie-pani kazała nam się udac indywidualnie do psychologów)- nic to nie dało- no może tylko to, że teraz nie mieszkam w domu-Jest to ogromny skrót myslowy-przyczynowo skutkowy-ale tak jest (ja nie zdążyłem -ide w piątek, zona była prywatnie i moja wyprowadzka jest sugestią pani pseudopsycholog)

W naszym małżeństwie nie ufamy sobie w ogóle praktycznie w niczym

była próba odciecia sie gruba kreska- nie udana

namawiałem zonę na rekolekcje małżeńskie- wyjazdowe- "NIE teraz, bo zaczełam pracowac- bo nie wiem jak będzie- może faktycznie to były prawdziwe powody-choc ja pytałem czy w ogóle by chciała- bo i tak trzeba by się wpisac na liste rezerwowa i czekac na zwolnienie miejsc

Teraz- a zwłaszcza teraz- tylko już SPOKOJNE ZAMKNIĘCIE OCZU DUSZY- choc tak ciezko spokojnie zamknąć oczy duszy gdy tyle sie dzieje

teraz potrzebujemy czasu-czasu na odbudowe- ja chce poddac się woli Boga-nie wiem czy potrafię właściwie ja odczytać-to nie jest tak, ze zamkne sie w pokoju i bede czekał-ale szamotac i miotac się juz nie chcę- to prowadzi tylko do większego dołka-

Pomimo wszystkiego złego jakie sie dzieje przeze mnie i prze Nią ja wciąż kocham swoja żone.

Nigdy nie było zdrady fizycznej i romansów (z mojej strony na pewno- ze strony żony też chyba nie)

ale były kłamstwa i oszustwa- kto więcej i wczesniej zaczął-to może byc kolejny powód do kolejnej pasjonujacej kłótni-

Moje ostatnie kłamstwo- czy oszustwo- właśnie wyszło na jaw (już po wyprowadzce)


Paliłem w ukryciu elektonicznego papierosa- choć wiedziałem, ze zona nie tolerowała palenia
Może udaloby mi się nawet kolejnym kłamstwem wywinąć z tego, bo znalazła tylko jakiś element w garażu, a ja sam juz odzwyczajam sie od tego (wszystko od tego roku)- ale juz nie chciałem kłamać- juz dość- musze ponieść konsekwencje

ciężko jest Wam pewnie doradzać, gdy nie znacie całej naszej sytuacji-a ja nie potrafię jej przedstawić by nie oskarżać zony o to co było i jest - nie chcę jej o nic oskarżać-

Jesteśmy w kryzysie- moje/nasze ubiegłoroczne wysiłki-doprowadziły do głebszego rozłamu u nas-dlatego trafiłem tutaj i po mału dostrzegłem co jest nie tak

W Naszym Małżeństwie zabrakło BOGA- każdy chodził do kościoła i uważał że to wystarczy-
nie wystarczyło- bo wiara to nie coniedzielna msza św.

Brak modlitwy-a nawet jak była to przypomina mi się fraszka Ignacego Krasickiego "Dewotka"

"Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: "... i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy" - biła bez litości.
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności."

Mogę tylko ufać, że Pan nam pomoże zgodnie z Jego zamysłem- już za dużo zawierzaliśmy własnym siłom

Pośpiech złym doradcą-może nie wyprowadziłbym sie gdym się nie pośpieszył

teraz kłócimy się o pieniadze- tzn o kase kłócimy się od zawsze- ale teraz szczególnie
To co wcześniej nie wystarczało na naszą czwórkę- musi wystarczyć teraz na opłacenie dodatkowego lokum
więc kolejny powód do głebszego rozłamu ;-) (śmiech przez łzy)

Proszę na razie WAS o Modlitwę, chyba tym możecie najbardziej pomóc

Wiem, że nie jestesmy w ciekawej sytuacji- ale lata kryzysu (tak lata- kiedys bylismy na terapi jakieś 3,5-4 lat temu) nasze małżeństwo mozna by powiedzieć od początku szlo nie w tę stronę- skutki opłakuję dziś

w tej chwili jedyną szansę widze w Bogu- nie nie stałem się świętym- ale dostrzegam pomału i stopniowo swoje ułomności i wady i staram się pracować nad nimi- z jakim skutkiem nie wiem jeszcze-

pozdrawiam serdecznie Was wszytskich, którzy starcie sie pomóc, wesprzeć czy zdołować ;-) ale każde słowo jest potrzebne


jeszcz raz WAS proszę o modlitwę
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 18:51   

Ja niestety też uważam, że za szybko - było wołanie żony !!! Trzeba było wykorzystać :)
a do tego - dlaczego mają cierpieć dzieci !!! Chyba, że żoną wstrząśnie !!!
I pożałuje - ale jeśli ma wokół życzliwych pseudodoradców - będą ją tylko utwierdzać i brnąć w ten ślepy zaułek rozwalania rodziny
No ale tak się porobiło: poczytaj proszę...
http://www.kryzys.org/vie...p=328766#328766

i walcz !!!
1. Miej odwagę kochać
2. 5 języków miłości

i módl się - my z Tobą, ale i działaj !!!

Może wdrażaj te rzeczy jak powyżej - przy okazji spotkań z dziećmi, chciej z nimi przebywać jak najczęściej i u nich w domu - da Ci to możliwość stworzenia im przynajmniej wizji rodziny, poczucia bezpieczeństwa, że w sumie niewiele się zmieniło, ale przede wszystkim spojrzenia na żonę, i robienia wszystkiego, aby uzupełnić jej zbiornik miłości - jak przeczytasz lektury, wszystko będziesz wiedział !
Nie rób separacji z dziećmi - nie pozwól, aby za Twoimi plecami zaczęło toczyć się życie bez Ciebie. wszystko - urodziny, imieniny, walentynki i serducha dla dzieciaków- -wszystko musi być z Tobą, nie pozwól się wyrzucić za nawias - a przy takim konflikcie, przy poczuciu krzywdy żony to bardzo łatwe -emocje emocjami, a wybór miłości to wierność wyborowi - Pan pobłogosławi Twoje działania, bo w słusznej sprawie będziesz działał.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 22:19   

berlingo77 napisał/a:
myślisz, ze kolejny raz nie pytałem czy uważa że to moze pomóc, ze nie powinnismy



Ty nie pytaj tylko wracaj.....

[ Dodano: 2014-02-05, 22:22 ]
berlingo77 napisał/a:



Paliłem w ukryciu elektonicznego papierosa


Berlingo- ile Ty masz lat... przez papierosy, tym bardziej elektro ludzie sie nie rozchodzą.....co najwyżej możesz dostac poduszka po głowie

[ Dodano: 2014-02-05, 22:26 ]
berlingo77 napisał/a:


pozdrawiam serdecznie Was wszytskich, którzy starcie sie pomóc, wesprzeć czy zdołować ;-) ale każde słowo jest potrzebne


dołowanie nie jest po to by Cię zadręczać, ale bys dostał kopniaka w d....tak jak ja tu dostałem i ruszył do przodu... z lub bez.....

p.s. czyli jednak o kasę.....kasa tylko ferment sieje....
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 22:35   

Berlingo!
"Dobrze" mi sie czyta Twoje wpisy. Widze, ze masz mocne oparcie w Bogu i naprawde Jemu zaufales i oddales swe zycie. Gratulacje! Z jednej strony jest to latwe, z drugiej nie zawsze. Nie ustawaj na dobrej drodze z Bogiem!
Co do kryzysu z zona, to trudno mi doradzic czy dobrze zrobiles wyprowadzajac sie, ale skoro czujesz pokoj serca, ze dobrze zrobiles, to Bog znajdzie sposob, byscie z zona odnalezli sie na nowo.
Dwie rady przychodza mi do glowy.
1. Sluchaj uwaznie zony, jakie ma wobec Ciebie zarzuty i oczekiwania. I staraj sie je spelniac, chocby wydawaly sie absurdalne (oczywiscie jesli sa w zgodzie z sumieniem, to oczywiste).
Juz wyjasniam o co mi chodzi.
Mi przez lata maz trul, ze chcialby, zebym wczesniej rano wstawala oraz bym wiecej w domu sprzatala. Mi te prosby, zarzuty wydawaly sie dziwne, przeciez swiat sie nie wali, jak wstane pozniej niz on, a dom przeciez codziennie sprzatam, nie ma syfu!!!!!
Dla niego jednak to byly sposoby okazywania mojej milosci, bo tak okazywala wg niego milosc jego matka wobec ojca. To ma zakodowane podswiadomie i tego oczekuje. Dla mnie przez lata to byly jego fanaberie, dopoki ta prawda do mnie nie dotarla.
Dla mnie okazywanie milosci, to przede wszystkim czule gesty i spedzanie razem czasu wolnego - i tego oczekiwalam od niego, to jemu dawalam, a on.... w czasie wolnym sprzatal, bo tego oczekiwal ode mnie! Takie kolko zamkniete, kazdy robil to czego oczekiwal, a nie to, czego oczekiwal wspolmalzonek. I to trwalo lata i wywolywalo u mnie depresje, ze maz mnie nie kocha, ze nie spedza czasu ze mna tylko ucieka w prasowanie i zmywanie naczyn.
Rozpisalam sie, ale chcialam wyjasnic dobrze.
Tak wiec proponuje Ci przypomniec sobie zarzuty zony wobec ciebie i po kolei, co mozna, to zmieniac, tak jak ona by tego chciala. Nawet, jesli wydaja Ci sie smieszne, to dla niej moga byc kluczowe.

2. Dobra rada gdzies wyczytana, zastosowana i zdaje egzamin.
Zamiast wkurzac sie, co malzonek/ka zle zrobil/a, pochwal za to, co zrobila dobrze.
Zaczynamy od malych spraw: dziekuje, ze zrobilas zakupy, dziekuje, ze wypralas, wyprasowalas, za obiad, za pozmywanie naczyn, etc.
W sytuacji, gdy nie mieszkacie chwilowo razem trzeba sie wiecej nagimnastykowac, ale tez mozna: dziekuje, ze tak dobrze opiekujesz sie dziecmi, dziekuje, ze zadzwonilas, ze odebralas telefon, ze znalazlas czas, by sie spotkac, moze uda sie wyjsc razem w niedziele na msze (koniecznie!) - podziekuj, dziekuje, ze moglem sie spotkac z dziecmi, jak dzieci cos powiedza, ze mama im kupila, pomaga w lekcjach - podziekuj........

Trzymaj sie!!!!!
Wspomne w modlitwie!
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 22:42   

juana napisał/a:

1. Sluchaj uwaznie zony, jakie ma wobec Ciebie zarzuty i oczekiwania. I staraj sie je spelniac, chocby wydawaly sie absurdalne (oczywiscie jesli sa w zgodzie z sumieniem, to oczywiste).


Juana, ze wszystkim co napisałaś się zgadzam, poza tym jednym (wyżej).....tak, mamy słuchać się nawzajem ale są też pewne granice... musimy "czuć się dobrze w naszej skórze". Inaczej to i tak będzie niewypał po jakimś czasie....Ja bym to nieco zmodyfikował- bądźmy wypadkową kompromisów
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 22:53   

A wiecie, że mnie to samo zastanowiło?

Bo jak przeczytałam - rób co zona/mąż chcą, nie wiem jak bardzo wydawałoby sie to absurdalne.... pomyślałam - a gdzie tu wyznaczanie granic, którego muszę się nauczyć, jesli chcę zacząć pracować nad sobą? I dalej... nawet, jeśli jej/jego obok nie ma....

Tyle się najapierw nasłuchałam, a potem naczytałam: 'nie kocham cię już', 'to koniec', 'nic między nami nie ma' i tego, że mam odpuścić, żeby zacząć budowac na nowo... i że jestem od niego uzależniona, więc muszę dać mu spokój, może to spowoduje, że zacznie myśleć...

Jak to się ma do tego? Do odpuszczenia? Nie uwieszania się? Nie zadręczania? Uspokojenia?

Jak sprawić, żeby słowa znaczyły dokładnie to, co mają znaczyć, nic więcej, nic mniej? Jak zrobić, żeby przekaz był taki jak intencje? I żeby znów nie rozminąć się na linii powiedziałam/napisałam-usłyszałeś/zrozumiałeś...

OK, już pisząc to znalazłam odpowiedź... to tak jak trzy dni temu... wieczór i noc intensywnie przegadane i przemodlone - ranek - nagłe olśnienie i pewność, co mam zrobić... to JEST droga, choć do niedawna nie miałam pojęcia, że tak można i... trzeba. :)
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 23:04   

Napisalam o oczekiwaniach malzonka w sytuacji, gdy oboje daza do rozwiazania kryzysu w malzenstwie, gdy oboje chca na nowo isc razem. Wtedy trzeba sie wsluchac w druga osobe, przeczytajcie dobrze przyklad, ktory podalam.

To jasne, ze w chwili, gdy maz mnie zdradza i oczekuje ode mnie, bym ja go obslugiwala, w kuchni i w lozku, a sam bedzie robil co chcial z kochanka, to nie bede spelniac jego wymagan :!:
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 23:09   

kazzia napisał/a:
A wiecie, że mnie to samo zastanowiło?

Bo jak przeczytałam - rób co zona/mąż chcą, nie wiem jak bardzo wydawałoby sie to absurdalne.... pomyślałam - a gdzie tu wyznaczanie granic, którego muszę się nauczyć, jesli chcę zacząć pracować nad sobą? I dalej... nawet, jeśli jej/jego obok nie ma....

Tyle się najapierw nasłuchałam, a potem naczytałam: 'nie kocham cię już', 'to koniec', 'nic między nami nie ma' i tego, że mam odpuścić, żeby zacząć budowac na nowo... i że jestem od niego uzależniona, więc muszę dać mu spokój, może to spowoduje, że zacznie myśleć...

Jak to się ma do tego? Do odpuszczenia? Nie uwieszania się? Nie zadręczania? Uspokojenia?

Jak sprawić, żeby słowa znaczyły dokładnie to, co mają znaczyć, nic więcej, nic mniej? Jak zrobić, żeby przekaz był taki jak intencje? I żeby znów nie rozminąć się na linii powiedziałam/napisałam-usłyszałeś/zrozumiałeś...

OK, już pisząc to znalazłam odpowiedź... to tak jak trzy dni temu... wieczór i noc intensywnie przegadane i przemodlone - ranek - nagłe olśnienie i pewność, co mam zrobić... to JEST droga, choć do niedawna nie miałam pojęcia, że tak można i... trzeba. :)


Kazzia,

ja dodam- wszyscy mówimy o granichach itp... a jak te granice postawic stanowczo skoro małzonka/ek ma to w głębokim poważaniu?
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 23:16   

silverado napisał/a:
wszyscy mówimy o granichach itp... a jak te granice postawic stanowczo skoro małzonka/ek ma to w głębokim poważaniu?


Hmmm... tego jeszcze nie umiem, ale wydaje mi się, że możesz je postawić nawet, jeśli druga strona ma cię w poważaniu. Bo naukę zaczyna się od wyrażenia siebie, że nie zgadzasz się na coś i dlaczego. Ale bez agresji, bez walki, wez konfliktu. Nie oko za oko, tylko na spokojnie. Nie zgadzam się. I nie ma znaczenia, czy druga strona cię zleje, czy zrobi swoje. Znaczenie ma, że zacząłeś odczarowywanie i powiedziałeś coś głośno. Plus konsekwencja. Jesli coś mówisz (zapowiadasz) to robisz. Ale nie za pierwszym razem, tylko jak w przedszkolu - za trzecim. Czyli taka sekwencja: ostrzeżenie-ostrzeżenie-wykonanie (1 - nie zgadzam sie na to, jeśli to zrobisz, to zareaguję tak, 2 - ostrzegałem - zrobiłaś - nie zgadzam się z tym dalej - to drugi raz kiedy zapowiadam, ze zareaguję tak i tak, jeśli powtórzysz swoje działanie jeszcze raz, 3) reakcja). A po którymś razie - kiedy nabędziesz juz tę umiejetność - to po prostu działanie.

Czy ja myślę dobrze? Czy to nie tak działa?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4