Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Kto ważniejszy małżonek czy dziecko? |
Autor |
Wiadomość |
MKJ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 18:12 Kto ważniejszy małżonek czy dziecko?
|
|
|
Myślę iż odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna. Poglądy zaś w tej dziedzinie są najczęściej niezgodne z wiarą chrześcijańską a tym bardziej katolickim obiektywnym przekazem wiary Jezusa naszego Pana. |
|
|
|
|
misio312 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 21:24 Re: Kto ważniejszy małżonek czy dziecko?
|
|
|
MKJ napisał/a: | Kto ważniejszy małżonek czy dziecko? |
Może pytanie jest zbyt ogólne? Nie jestem osobą szczególnie wyedukowaną w kwestii znajomości Starego i Nowego Testamentu, ani wykładni kościoła katolickiego, ale chyba generalnie wszyscy ludzie są równi, prawda?
Więc o co chodzi w tym pytaniu o to, kto jest ważniejszy? |
|
|
|
|
oaza [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 21:31
|
|
|
Kolejność w życiu chrześcijanina powinna być następująca:
1. Bóg
2. małżonek
3. dziecko
Już w Księdze Rodzaju czytamy:
" Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie"1,27 -28
Jednak tak po ludzku patrząc,to chyba po urodzeniu dziecka,małżonek "spada"na trzecią pozycję. |
Ostatnio zmieniony przez oaza 2014-01-02, 21:54, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 21:41
|
|
|
Dywagacje i teoretyzowanie ...
Łatwo napisać
nr 1 Bóg, bo Bóg w niczym nie koliduje i raczej nie stajemy
przed wyborem np "Bóg czy dziecko".
Gdybyśmy stanęli to byśmy wybrali dziecko co jest dość oczywiste.
Gorzej z wyborem :dziecko czy małżonek? |
|
|
|
|
Orsz [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 22:06
|
|
|
A tam Grzegorzu, oddam i sprzedam wszystkie swoje dzieci za moją żonę. Kiedyś myślałem inaczej. Rzeczywistość zweryfikowała. |
|
|
|
|
lena [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 23:15
|
|
|
Ostatnio na forum pojawiły sie dwa kontrowensyjne tematy......
Kto/co ważniejsze....?
1.małżonek/ka czy dzieci...
2.morderstwo czy znieważenie sakramentu...
Kompletnie nie rozumię celu takich rozważań....po co,na co?
Miast skupić sie na sobie,zmienianiu siebie,ratowaniu,naprawie ,...itp....odbiegamy od tego co najważniejsze...uciekamy....zastępczych tematów szukamy...... |
|
|
|
|
bywalec [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 23:26
|
|
|
Cytat: |
Miast skupić sie na sobie,zmienianiu siebie,ratowaniu,naprawie ,...itp....odbiegamy od tego co najważniejsze...uciekamy....zastępczych tematów szukamy...... |
witaj Lenko, to nie ucieczka to na siłę potwierdzanie inni też tak myslą....
bo na odpowiedź kto ważniejszy pada co raz jedno z forumowych złotych cytatów
oaza napisał/a: | Kolejność w życiu chrześcijanina powinna być następująca:
1. Bóg
2. małżonek
3. dziecko
|
nigdzie nie ma w Biblii kto ważniejszy mąż czy żona, czy dziecko za to mamy przykazanie:
........Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą a bliźniego swego jak siebie samego......
nie ma tu mowy o hierarchi...
raz: dla Boga wszyscy jestesmy dziecmi bożymi...znaczy jesteśmy równi...
to natura ludzka, człowieki tak juz mają..lubią stosować hierarchie ważności w stadzie.
A użyją do tego różnych narzędzi, czasem podpierając się czyimś autorytetem, czasem i wiarą dla własnych celów...(czytaj własnych problemów roszczeniowych by poczuć się ważnym)
przeciwstawne do tego - czcij ojca swego i matkę... jak ktoś chce, to zinterpretuje... żyję przykazaniem Boga, dlatego latam tak często do mamusi... mamusia wymusi na córeczce, synusiu to twój obowiązek święty kochać matkę... czytać roszczenia ludzi podpierające się wiara dla wymuszenia i potwierdzenia swoich racji i "chorych" potrzeb...
można wiele jak się ma problemy ze sobą, z innymi to zawsze znajdzie się wytłumaczenie i dorobi ideologie... |
|
|
|
|
Pestka75 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-03, 00:17
|
|
|
lenko, bywalec witajcie :)
bywalec napisał/a: | to nie ucieczka to na siłę potwierdzanie inni też tak myslą.... |
moze być i ucieczka i szukanie potwierdzenia i... może takze szukanie argumentów do dyskusji?
po co wogóle prowadzi sie takie dyskusje?
lena napisał/a: | Miast skupić sie na sobie,zmienianiu siebie,ratowaniu,naprawie ,...itp....odbiegamy od tego co najważniejsze...uciekamy... |
w dyskusje? ;)
pozdrawiam :) |
|
|
|
|
MKJ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-10, 02:59
|
|
|
To nie jest - teoretyczne rozważanie. Jeśli Rodzice a zawsze na pewno Małżonkowie kochają się i Dzieci to rozpoznają i doświadczają - to te dzieci są szczęśliwe tak zwyczajnie po ludzku.
Wiele kobiet uważa iż nie ma nic zdrożnego - a przynajmniej głosi iż zrobię sobie Dziecko i je sama wychowam. Wielu Panów z fałszywie rozumianym maczyzmem - pozostaje szczęśliwych bo zrobili poza małżeństwem kobiecie Dziecko. Wiele kobiet i mężczyzn uważa iż może odejść od męża czy żony bowiem już nie kocham. To weź się chłopie i babo do roboty i kochaj< lubić nawet nie musisz a le kochać tak bo Bóg na pierwszym miejscu a tylko Bóg wie co dla Ciebie jest dobre.
A jaki jest sens małżeństwa gdy nie maja dzieci - gdyby nie Bóg na pierwszym miejscu i jego wskazówka w dekalogu - to czy takie dla wielu ma sens? Oczywiście że ma sens bo tak mówi Pan - a gdy kochasz kobietę to zostawisz Ja nawet gdy nie masz z Nią Dzieci. Czyli Bóg potwierdza rację iż Dzieci są pomocą dla miłości małżonków - ale sensem głębszym i trudniejszym jest miłość wzajemna małżonków nawet, gdy błagamy Boga o łaskę miłości do nieprzyjaciela czyli mojej żony lub męża.
Specjalnie trochę prowokacyjnie napisałem ten post. Moim zdaniem temat jest aktualny i ważny.
ADMDG,
MKJ |
|
|
|
|
meg-pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-10, 08:51
|
|
|
kto ważniejszy Bóg, małżonek czy dziecko..? ja bardzo często zastanawiałam się nad tym.. i to wcale nie jest takie oczywiste jak wydaje się na pierwszy rzut oka..bo jeśli uznaję, że w każdym człowieku jest cząstka Boga, a małżonek ,który mi dokucza każdego dnia jest właśnie tym potrzebującym, któremu w imię Jezusa powinnam pomóc..to co jest wyborem Boga.. "ucieczka" na Mszę Sw, na spotkanie wspólnoty, na zajęcie się sobą czy na trwanie przy mężu, które odbiera chęć życia.. |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-10, 11:16
|
|
|
kiedys przysłuchiwałam sie audycji i tam ksiadz wyraznie zasugerował ,że oczywiscie Bóg na I miejescu bo wtedy jest wszystko na swoim miejscu-to jedyna prawda. a idac dalej to po Bogu napewno MĄZ a na 3 dzieci.a tak naprawde to wszystko powinno miec razem ścisłe powiązanie.Bóg jest zawsze ,dzieci dorosna i odejda do swojego świata amaz po ludzku jest przy tobie do konca. |
|
|
|
|
polak [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-12, 18:44
|
|
|
Wiele kobiet uważa iż nie ma nic zdrożnego - a przynajmniej głosi iż zrobię sobie Dziecko i je sama wychowam. Wielu Panów z fałszywie rozumianym maczyzmem - pozostaje szczęśliwych bo zrobili poza małżeństwem kobiecie Dziecko. Wiele kobiet i mężczyzn uważa iż może odejść od męża czy żony bowiem już nie kocham. To weź się chłopie i babo do roboty i kochaj< lubić nawet nie musisz a le kochać tak bo Bóg na pierwszym miejscu a tylko Bóg wie co dla Ciebie jest dobre.
Masz rację MKJ wiele kobiet tak uważa, łącznie z moją żoną. Hierarchia ważności winna wyglądać następująco dla dobrego katolika.
1 Pan Bóg. Jest na to stosowne przykazanie.
2 Małżonek. Bierzemy sakrament małżeństwa.
3 Dzieci . Niema przecież sakramentu rodzicielstwa. Dzieci mamy przez pewien czas, puki nie
założą własnych rodzin. A małżonkę/a mamy do końca życia. Tak nauczał Pan Jezus. A jak jest w życiu to sami wiecie. |
|
|
|
|
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-12, 21:05
|
|
|
A po co w ogóle ta gradacja. Miłość do małżonka jest inna, do dziecka inna.
Ksiądz pyta w trakcie ślubu, czy chcemy po chrześcijańsku przyjąć i wychować potomstwo. Po chrześcijańsku to nie oznacza, że modlę się pod figurą, tylko że zdaję egzamin z przykazania miłości.
Kolejna kwestia: cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili.
Kto jest słabszy w rodzinie - małżonek, który odchodzi, czy dziecko, które zostawia? Dla mnie sytuacja jest klarowna - jeżeli rodzina jest zdrowa - kochają się wszyscy mocno, chociaż innymi rodzajami miłości i nikt zdrowo kochający nie zastanawia się, czy kocha żonę/męża bardziej niż dziecko, czy na odwrót. Jak rodzina się rozpada, ale obie strony wykazują wolę ratowania, to też chyba problemu nie ma. Jak jedno chce, drugie nie, to ten rodzic, który jest świadom krzywdy, potencjalnie wyrządzanej dziecku powinien przede wszystkim zadbać o siebie i dziecko. Druga dorosła osoba niech poniesie konsekwencje swojego wyboru. Ja męża nadal kocham, chociaż to dla wielu osób dziwne, ale dla niego się nie poświecę, dla dziecka i owszem, bo ono jest niewinne i skrzywdzone tym, co się dzieje w świecie dorosłych. |
|
|
|
|
Jarek70 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-13, 09:21
|
|
|
Wbrew pozorom pytanie jest bardzo wazne.
Znam malzenstwo gdzie to maz zwlekal a w zasadzie odmawial zonie posiadania potomstwa. Moze po prostu sie bal albo bylo mu wygodnie - niewazne.Próby porozumienia czy tez zrozumienia uczuc i pragnien zony wynikajacych z istoty malzenstwa nie przyniosly rezultatu.. Skutek byl taki ze doprowadzilo to do rozpadu.
Z drugiej strony znam malzenstwo, gdzie pojawienie sie dziecka spowodowalo wykopanie meza z lozka na dwa lata, a powrot do meza nastapil tylko dlatego, ze nadzszedl odpowiedni czas na drugie dziecko, do czego maz okazal sie niezbedny. Próby porozumienia czy tez zrozumienia uczuc i pragnien meza wynikajacych z istoty malzenstwa nie przyniosly rezultatu Skutek jak wyzej.
Mysle ze tu wazny jest czas, czas na poczecie dziecka (jezeli ma byc zaplanowane przez malzonków), czas na jego przyjecie po porodzie i czas powrotu do meza.
Lena nie traktuje tego pytania jako temat zastepczy. Ciekawe dla ilu z nas to pytanie to odpowiedz na haslo: Dlaczego tak porabalo sie w moim malzenstwie, co zrobilem nie tak. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|