Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Co mam zrobić - prosze o radę |
Autor |
Wiadomość |
mila91 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-02, 23:34 Co mam zrobić - prosze o radę
|
|
|
Nie byłam na stronie przez kilka lat, lecz niestety muszę znów szukać pomocy. Jestem 3 lata po ślubie, mam 2 maluchów (bliźniaków) i wielki problem z mężem. Mąż pracuje i tylko pracuje, nawet po 12 godzin (prowadzi własna firmę) i nic kompletnie nie robi, nie interesuje go nic więcej, czy trzeba zrobić zakupy (bo jak twierdził to obowiązek kobiety), nie pomaga przy sprzątaniu, praniu a nawet opiece przy dzieciach. Mąż nie umie się nawet z dziećmi bawić, bo gdy próbuje się bawić to zaczyna grać w telefonie, to jest jego główne zajęcie, bo gra kiedy tylko może, nawet jak je to też gra. Ja pracuje zawodowo i cały czas poświęcam dzieciom, sprzątaniu, praniu, prasowaniu, zakupom dla dzieci, lekarzom (bo dokładnie rok temu jeździłam jeszcze na rehabilitację z dziećmi). Pomaga mi teściowa przy dzieciach, do czasu jak pójdą do przedszkola. Oczywiście to tez jest na mojej głowie. Nie mam pomocy w mężu, nawet nie daje mi na utrzymanie dzieci, tylko jak się do niego zwrócę to mi da. Ciągle słyszę że ja to sobie nie poradzę, bez niego, on się nudzi (teraz przerwa świąteczna), zaczął jeździć na ryby, nic go nie interesuje, tylko cały czas mi przycina, że bez pomocy jego matki nie dam sobie rady. Ja z pracy wracam wcześniej, żeby móc zajmować się dziećmi, a tego co nie wykonam muszę robić w nocy. Idę często późno spać bo muszę to nadrobić. Mąż wraca z pracy i siada przed telewizorem i gra na telefonie i nic go nie interesuje. Obiady gotuje teściowa dla wszystkich bo ja bym już w ogólne nie spała, zdarza się że nie mam czasu nic zjeść, bo ja niestety nie mam czasu na nudę. Dzisiaj znowu dostałam kolejne docinki męża, i tak od wczoraj słyszę, że wszystko to moja wina, że nie dam rady sama sobie poradzić, bez niego, on jest najważniejszy ja jestem tylko inkubatorem nic więcej. Dodam że mało śpię i zaczynam być nerwowa, bo zastanawiam się kiedy znowu dostanę jakoś uwagę. Dzisiaj powiedziałam teściowej że mam już dość, że tak dalej pójdzie to będę je wychowywała sama bez niego, bo on minie jest do niczego potrzebny. Proszę o pomoc bo naprawdę już nie mam siły. Chciałabym aby maluchy miały rodzinę, ale dłużej już chyba nie dam rady. |
|
|
|
|
ilonasn [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 08:38
|
|
|
Witaj. A co na to teściowa ? Przecież widzi, jak wygląda Wasze życie. |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 08:59
|
|
|
co ma do tego tesciowa? ma na synka nakrzyczec? |
|
|
|
|
mila91 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 09:50
|
|
|
Teściowa już kilkakrotnie zwracała mężowi uwagę ale niestety jest to tylko na krótko. Jest dobrze przez chwilę a później jest s powrotem tak samo gorzej. Teraz uwagi z jego strony są nawet przy teściach, mąż już nie zwraca uwagi przy kim. Wydaje mu się że jest najważniejszy. Ja już przerabiałam wszystko już raz. Dodam iż jest to związek niesakramentalny. Uprzedni związek sakramentalny został przez Sąd Biskupi stwierdzony za nieważny (pozostała II Instancja). Ta sytuacja mam wrażenie że zaczyna się powtarzać, tylko za wyjątkiem uzależnienia od rodziców bo tak było uprzednio, teraz to chyba nie dojrzałość do życia w rodzinie. Nadmieniam iż brał ślub cywilny był już po 30 -tce. Wspomnę że ja do tej pory nic nie usłyszałam pozytywnego ze strony męża, dodam że sprawy z księgową jego firmy również należy do mojej osoby i wszelkie dokumenty firmy. Bo on twierdzo że nie mam czasu. Ja nawet nie mam czasu napisać prawy magisterskiej, bo kiedy, skoro w dzień praca, p,później dzieci do wieczora, uwagi pod kontem mojej osoby, dlaczego nie zrobiłam obiadu, tylko teściowa, mimo wszystko że był on w domu, ale po co skoro trzeba pograć, posiedzieć sobie na komputerze, a później po udawać że zajmuje się dziećmi. Ja w nocy jak dzieci pójdą spać zaczynam coś robić ale zawsze mam na uwadze że rano muszę wstać do pracy i dzieci, bo one wstają rano, niestety mąż nie wstaje bo on musi się wyspać. Ja już nie daje rady, nie mam siły, i komentarz że ja sobie nie dam rady sama, bez niego, to też nie jest mi potrzebne. Nie wiem co mam robić. |
|
|
|
|
K_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 10:27
|
|
|
Ale Ty na to wszystko pozwalasz. Na nierówny podział obowiązków. Niestety skarga na złego męża to marna satysfakcja. Zmiany nie "dzieją się" zazwyczaj. Długa droga pracy nad sobą - przed Tobą. To Ty ustawiasz granice, bądź ich nie wytyczasz. Nie zajmuj się mężem tylko sobą, tym jaki ty masz wpływ. Uporządkowałabym najpierw sprawy z Panem Bogiem - nie ma nikogo, kto kochałby Cię bardziej i mógł dać większą moc do życia w całej pełni. Jego pomoc i Twoje staranie powinny iść razem w parze. Masz tu dużo wiedzy na forum. Dama dostrzegasz, ze powtarzasz te same wzory.. Więcej tego samego zazwyczaj nadal nie działa. Aby był inny efekt, trzeba zadziałać inaczej. |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 10:56
|
|
|
Ja taka biedna a on taki niewdzięczny - tak powinien być zatytułowany ten post.
Mila, nie będę się rozwodzić nad postawą męża bo ta jest jednoznacznie nacechowana egoizmem.
Pytanie do Ciebie - kiedyż on się stał aż takim egoistą a może zawsze taki był tylko Ty tego nie widziałaś?
Co jest takiego w Tobie, że po raz drugi wybierasz tak samo lub podobnie fundując sobie "powtórkę z rozrywki"?
Teraz do rzeczy. Spróbuj odpowiedzieć.
-Co stoi na przeszkodzie by postawić granice?
-Dlaczego ich nie stawiasz?
-Czego się obawiasz?
-Co ZYSKUJESZ godząc się na taki układ?
mila91 napisał/a: | Wspomnę że ja do tej pory nic nie usłyszałam pozytywnego ze strony męża, dodam że sprawy z księgową jego firmy również należy do mojej osoby i wszelkie dokumenty firmy. |
Do tej pory żadnego pozytywnego słowa od męża Ok, ależ to dobry sposób i w Twoim przypadku działa, że im mniej pochwał a więcej krytyki, to Ty bardziej się starasz i dajesz z siebie więcej. To odbywa się oczywiście kosztem Ciebie samej, Twojego wolnego czasu, braku wypoczynku itd. Kiedy zrezygnujesz ze snu by usatysfakcjonować wciąż niezadowolonego męża?
Dlaczego jesteś skłonna oddać cały Twój wolny czas, lub czas przeznaczony na swój rozwój na poczet realizacji oczekiwań męża? Gdzie się podział Twój zdrowy rozsądek?
Nie rozumiem dlaczego Ty miałabyś się zajmować dokumentacją w męża firmie, skoro pracujesz, zajmujesz się dziećmi a jednocześnie nie masz czasu by napisać pracę magisterską? Czy potrafisz to logicznie uzasadnić - oczywiście nie podając argumentu, że mąż tego oczekuje.
To czego on oczekuje to jedno, ALE to co Ty jesteś skłonna poświęcić to drugie- zdaj sobie z tego sprawę. To TY godzisz się na taki układ, to Ty realizujesz jego oczekiwania zapominając o SOBIE.
To co opisujesz to wynik tresury którą mąż realizuje wobec Ciebie i trzeba przyznać, że robi to b. skutecznie.
Udaje mu się to, gdyż ma w Twojej osobie godzącą się na wszystko niewolnicę. |
Ostatnio zmieniony przez 2015-01-03, 11:11, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
ilonasn [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 11:04
|
|
|
Witaj, Grzegorzu :) Zapytałam o teściową z czystej ciekawości. Ja mieszkam z teściową od 18 lat i ona nie gotuje mi obiadów. Swojemu synkowi-jedynakowi również :) Dzieci czasem u niej jedzą, wiadomo, u babci zawsze wszystko lepsze :) Byłam ciekawa, czy teściowa sie np nie buntuje, że syn siedzi przy komputerze, a ona musi zajmować się jego dziećmi. Tylko tyle. Jak napisał ktoś w poście wyżej, autorka wątku poniekąd pozwoliła na taką sytuację, robiąc wszystko ponad swoje siły i możliwości. Może gdyby mąż nie miał nagle świeżej koszuli do pracy, albo zastał pustą lodówkę, a jeszcze przewrócił się o porozrzucane zabawki dzieci, wziął by się za robotę, a nie grę. :)I tak Cię, kochana podziwiam, że jesteś taką Matką Polką. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 11:42
|
|
|
Witaj
Jakieś to jednostronne i czy aby nie przesadzone trochę .
Przykład :
Cytat: | Mąż pracuje i tylko pracuje, nawet po 12 godzin (prowadzi własna firmę) i nic kompletnie nie robi, nie interesuje go nic więcej, czy trzeba zrobić zakupy (bo jak twierdził to obowiązek kobiety), nie pomaga przy sprzątaniu, praniu a nawet opiece przy dzieciach. Mąż nie umie się nawet z dziećmi bawić, bo gdy próbuje się bawić to zaczyna grać w telefonie, to jest jego główne zajęcie, bo gra kiedy tylko może, nawet jak je to też gra. |
Coś jednak robi - pracuje po 12 godzin .
24 - 12 - 8 godzin na sen = 4 godziny dziennie , tyle mu zostaje
- zjedzenie czegoś , jakas toaleta = max 3 godziny
ZATEM - leni sie tylko przez 3 godziny
Na co on wydaje zarobione pięniądze ???
Cytat: | Nie mam pomocy w mężu, nawet nie daje mi na utrzymanie dzieci, tylko jak się do niego zwrócę to mi da. |
Zatem jakby DAJE .
Rada - zwracaj się częściej .
O ile mi wiadomo nigdzie nie jest zapisane ,
że facet ma "oddawać" zaraz całą kasę żonie ,
tak jakby był niedorozwojem jakimś ,
niezdolnym do posługiwania się pieniądzem .
( ale to tak na marginesie )
Są rodziny , gdzie finansista jest zona , a są gdzie mąż .
I czasem obojgu taki układ pasuje .
Cytat: | Wspomnę że ja do tej pory nic nie usłyszałam pozytywnego ze strony męża |
Ja nie rozumiem , jak to się stało że za niego wyszłaś ???
Zwłaszcza , że i pierwszy był jakiś niedojrzały ......... w sumie wg. mnie podobny do tamtego .
Obiady robi tesciowa , dodatkowo też zapewne i zajmuje się trochę dziećmi
( w sumie młoda kobieta jeszcze ) .
Wydaje mi się , że jesteś jednak lekko niezorganizowana .
JA ROZUMIEM - bliźniaki to podwójna praca !
Oczywiste też jest że mąż MUSI ( powinien ) poczuwać się do udziału w waszym zyciu
i tu masz rację ,
ale poszukaj też i błędów , wad u siebie .
Widzisz jakieś ? |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 12:10
|
|
|
ojojj mare bo solidarność płci poruszysz ;)
"słabo zorganizowana" (!!)
Autorka oprócz bliźniąt+domu także pracuje zawodowo, co szczerze podziwiam przy takim obciążeniu. Owszem, pewnie siłą rzeczy nie jest to praca na szychcie od 6 do 18. Jednak każde zobowiązania zewnętrzne, które podejmujemy prowadząc jednocześnie cały dom + opiekując się dwójką malców przy wiecznie nieobecnym mężu to naprawdę nie jest proste.
Wiem to po sobie. Przy czym nie miałam bliźniąt tylko niemowlę i dwulatka, moja praca dawała mi swobodę godzin i obciążeń, a mąż dopóki był to bardzo pomagał. A i tak było mi ciężko.
Nie mów mare, że to słaba organizacja. To jest na pewno zła organizacja, bo ignorująca potrzeby autorki. Ale jest to bardzo sprawna organizacja.
Zastrzegam:
Daleka jestem od podziwu matek polek, bo sama żem się wpędziła w taką rolę i wiem, jaka w nas, kobietach drzemie przedziwna siła i możliwość by kosztem własnych potrzeb wziąć sobie na głowę potrzeby otoczenia... brrrrr..
Ze swojego doświadczenia powiem: tak, można, w zasadzie do oporu. Ale gdy przychodzi dzień gdy w końcu materiał pęka, to koszty są duże.
Zastrzeżenie nr 2:
Podobnie jak przedmówcy uważam, że autorka powinna szukać źródła problemu w sobie nie w mężu. W myśl twierdzenia: Ludzie robią z nami to, na co im pozwalamy.
Mąż nie szanuje Ciebie i Twojej pracy. Pomyśl jak do tego dopuściłaś, jakie mechanizmy w Tobie to umożliwiły? |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 12:20
|
|
|
mare1966 napisał/a: | Coś jednak robi - pracuje po 12 godzin . |
mare, to że ktoś przebywa 12 godzin poza domem, nie jest jednoznaczne z tym, że cały ten czas przeznacza na pracę - to raz.
Poza tym, jeśli się zastanowisz nad pobytem męża Mili w domu to powinieneś zauważyć, że pochłania go telefon czy komputer. Skoro NAWET jego własne dzieci nie są w stanie przyciągnąć jego zainteresowania po 12 godzinach nieobecności w domu, to coś na rzeczy musi być,dziwne że tego nie widzisz- to dwa.
Skoro jest pochłonięty graniem w domu, jest wielce prawdopodobne, że wiele czasu na tego typu "rozrywki" może poświęcać w pracy, z czego prosty wniosek że faktycznie nie pracuje 12 godzin. Skoro wymaga od żony by prowadziła jego księgowość, zadaje sobie pytanie na ile ON jest zorganizowany skoro w 12 godzinach pracy nie potrafi ogarnąć tego tematu.
oj mare...cóż z Tobą począć? |
Ostatnio zmieniony przez 2015-01-03, 12:24, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 12:22
|
|
|
mare1966 napisał/a: | O ile mi wiadomo nigdzie nie jest zapisane ,
że facet ma "oddawać" zaraz całą kasę żonie ,
tak jakby był niedorozwojem jakimś ,
niezdolnym do posługiwania się pieniądzem . |
Mare. po przeczytaniu tego napiszę tak. Nie chciałbym źle zrozumieć tego co piszesz. Czy mógłbyś wyjaśnić co miałeś na myśli pisząc to co napisałeś?
Na razie moja reakcja na to co przeczytałem jest taka: |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 17:59
|
|
|
mialem podobna sytuacje w rodzinie.
Kobieta po urodzeniu dziecka miala wielkie pretensje i zale do męża
o to ze malo zajmuje sie dzieckiem.
Dla mnie ten maz zawsze byl wygodnym trutniem, zatem sksd jakies zaskoczenie?
Jesli ktos i przed slubem i caly czas po slubie byl leniem to mozna byc zdziwionym
ze nie zachowuje sie poprawniw? |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 20:45
|
|
|
moc nadziei
Cytat: | ojojj mare bo solidarność płci poruszysz ;) |
Nigdy nie pisałem "pod publikę" i nie zamierzam .
Piszę to w czym widzę jakąś prawdę ( czasem część prawdy , czy choćby tylko ewentualną prawdę )
a nie to co by się podobać mogło odbiorcom
........... nawet jeśli są to kobiety , większość kobiet czy tylko niektóre .
Więcej , ja piszę dla Waszego zastanowienia ( ale tak każdej z osobna ) .
Prawdziwy przyjaciel , to nie ten co wiecznie wszystko i za wszystko chwali .
Jasne , bez trudu mógłbym napisać , że ten ( albo którykolwiek ) facet
to dupek , że podziwiam autorke ( tę czy inną ) za wytrwałość itd. itp.
Pewnie zyskał bym jej przychylność i nie tylko jej .
Ale ja wolę to robić w trudniejszy sposób , także trudniejszy dla odbiorcy , bo burzy dobre samopoczucie czy utarte schematy .
Oto jeden z mitów .
MATKI POLKI .
Poziom dzietności w Polsce jest dramatycznie niski
W 2013 roku 212 miejsce , na 224 państwa z wynikiem 1,28 dziecka .
( zastępowalność pokoleń to 2,1 dziecka )
Stoimy fatalnie nawet w Europie .
Jeszcze kilka takich pokoleń i wymrzemy .
Twardy ,
już ci tłumaczę .
Facet prowadzi działalność , firmę jakąś ( tak pisze autorka ) .
To wiąże się z : płaceniem ZUS , płaceniem podatku vat , podatku dochodowego ,
może z płaceniem kontrahentom , za towar czy cokolwiek .
Musi mieć kasę na bierząco , a firma to nie pensja
że przychodzi tego a tego i wiadomo ile .
Klienta nie napędzisz , a spróbuj nie zapłacić w terminie ZUSu czy podatku .
Czasem jest na plusie , a bywa że na stratach ( nie wiem co to za firma przecież )
Dalej - opłaty stałe może robić i żona i mąż
( ta osoba bardziej biegła np. )
To samo dotyczy zakupów - są faceci lepiej się znający ( owszem mniejszość )
bo np. nie wie co ma kupić ze spożywki jak obiadu nie gotuje , to oczywiste .
Zapupy mozna robić : codziennie latać po duperele
albo zrobić porządna listę i np. raz w tygodniu ( + pieczywo w sklepie obok )
To miałem na mysli pisząc - ZORGANIZOWAĆ .
A po te tygodniowe - wysłać męża z kartką .
PRASOWANIE ( bo pranie pomijam - nie pierze się w balii i ręcznie ) .
Prosować to co istotnie trzeba , a nie z "przyzwyczajenia" wszystkiego .
A tu są niektóre panie strasznie precyzyjne .
Podobnie z porządkami .
Ja pamietam męża Tiliany i jego zamilowanie do porządku .
Czy tak ma autorka , nie wiem , piszę o ewentualnych możliwościach - dla każdego zresztą .
No i trudno jakoś pominąć , że mamy już drugiego męża
kompletnie nieudanego , nietrafionego .
Może z oczami coś nie tak , z widzeniem .
Czy ten facet był inny te 3 lata temu , tak zasadniczo się zmienił ?
Nie znaczy to , że bronię tego męża czy podważam wszystko
co Mila tu napisała .
Do "solidaryzowania się " jakoś zwykle więcej osób jest chętnych , więc tę działkę sobie daruję .
-------------------------------------------------------------
Cytat: | Co mam zrobić - prosze o radę |
Może to mało prawdopodobne , albo wręcz niemożliwe ,
czy nawet zupełnie niedorzeczne
ale może istnieje jakaś drobna oczywiscie niedoskonałość i u ciebie Mila ?
Ośmielę się nawet zauważyć , że raczyłaś coś wspomnieć o nerwowości ,
co oczywiste jest z winy męża w 100 % , ........ chyba ...... znaczy .
P.s.
Najpierw kariera, potem dzieci. Apple i Facebook zamrożą komórki jajowe pracownicom
Proszę , jaka troska o kobiety .
Zaraz ktoś wyskoczy ( taki na P np )
że polski rząd powinien finansować taki "Projekt wsparcia rodzin w Polsce" . |
|
|
|
|
|
mila91 [Usunięty]
|
Wysłany: 2015-01-03, 23:24 Co mam zrobić - prosze o radę
|
|
|
Ja rozumiem uwagi pod moją osobą, a oczywiście ze strony płci przeciwnej. Ja nie jestem z tych osób co sobie nie radzą. Sama pracuję zawodową, i to ja utrzymuje rodzinę. Mąż nie daje mi pieniędzy, tylko jak się upomnę dla zasady. On na swoje przyjemności ma pieniądze. Bo ja niestety muszę się liczyć z tym żeby mi starczyło do końca miesiąca. Czy uważasz że to normalne jest w dzisiejszych czasach to przepraszam że niestety ja byłam inaczej wychowana. Ja nie jestem z tych kobiet co są na utrzymaniu męża, Muszę tak się ograniczać aby starczyło na wszystko z mojej wypłaty. Nie mogę pozwolić sobie na przyjemności.
Działalność męża jest dochodowa. Tylko niestety nie dla wszystkich. Może to również jest normalne, że żona ma zająć się szukaniem doku, czy mieszkania bo niestety mąż nie ma rzekomo czasu. Wrócę tu do jego pracy. Mąż wyjeżdża z dok o godz, 06.00 a wraca o 19.00 tj te 12 godzin, ma 3 pracowników. Mąż gra nawet podczas jazdy samochodem. Grę ma w telefonie i tak jest cały czas. Przytoczę dzisiejszy czas sobotni, mąż wstaje o godzinie 10.30 zaczyna grać przez 30 minut, nie zajmuje się dziećmi bo one wstają o godz. 08.00. a on śpi. Cały dzień nie zapytał się czy należy zrobić zakupy. Jak dzieci poszły spać to pojechałam po zakupy, a on w tym czasie również grał bo nic nie miał do zrobienia. dzieci wstały, zapytał się o obiad, dziećmi zajmowałam się ja na zmianę z obiadem prasowaniem, dzieci poszły spać a on dalej grał i oglądał telewizję. Jeżeli to normalne to naprawdę jest ze mną coś nie tak. Nadmieniam że podczas dnia usłyszałam komentarze na swój temat że ja nic nie potrafię, i jak ma się rzekomo do mnie odzywać np zaproponował że stara, choć ja jestem młodsza od niego, no oczywiście należało mu wszystko podać pod nos. A na koniec stwierdził że jest zmęczony, tylko czym, bo ja mam jutra egzamin i została mi noc na naukę bo w dzień nie ma mowy, bo nie mam pomocy a tym bardziej z jego strony. Jak prosiłam o pomoc co mam robić albo jak postępowa |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11 |
|
|