Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
zdrada żony, załamanie |
Autor |
Wiadomość |
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 11:51
|
|
|
Kamil, sprawa jest świeża, stąd emocje buzują. Masz do nich prawo, mało kto jest ogarnięty w tej godzinie zero, kiedy dowiaduje się że porządek rzeczy jest inny niż mniemał.
Po takich informacjach zwykle najtrudniej jest zaakceptować, że nasz związek nigdy już nie będzie mógł być idealny (w naszych oczach i oczach innych) a także że my sami być może nie nie jesteśmy tacy upragnieni, idealni, nieskazitelni, że nasza połówka zechciała sięgnąć po inny owoc.
Tylko jak dobrze się zastanowisz, to co da Twoje rozmyślanie i miotanie się? Potrafisz określić PROFITY z rozmyślania nad rozlanym mlekiem?
Skoro się rozlało, tzn. że należy posprzątać oraz ufać że się to nie powtórzy ale także robić wszystko by nie rozlało się ponownie.
Kompulsywne myślenie, z obrazami w głowie, klatka po klatce jak owo mleko się rozlewało, jest tak samo bezcelowe jak myślenie o tym w jakiej sekwencji dokonywało się topnienie śniegu przed Twoim domem, zeszłej zimy.
Fakt, że żona na spontanie przyznała się (owszem byłoby lepiej by sobie sama poradziła z tym) znaczy, że jej wyrzuty sumienia są tak wielkie, że nie mogąc ich unieść postanowiła nieopatrznie podzielić ciężar jaki nosi na plecach.
Powiedziała - stało się i się nie odstanie.
Ale chyba widzisz że to nie wyrachowana oszustka tylko niestety człowiek który bywa upadły. Każdy może tego doświadczyć, łącznie z Tobą.
Tak więc radzę odciąć się od myśli - wiem, to trudne ale konieczne. Zawsze można umysł przekierować w inną stronę, lub wyciszyć go. Spróbuj nie myśleć w ogóle. Rozkaż umysłowi by zamilkł, , wszak on jest na Twoich usługach a nie ty na jego.
kiedy zdasz sobie sprawę, że rozmyślanie, zwłaszcza kompulsywne nie rozwiąże Twojego "problemu" a tylko namnoży te problemy, odrzucisz to natychmiast. Rzecz w tym by stało się to wtedy kiedy jeszcze nie jest za późno.
Doceń to co masz, to co Wam zostało, a zostało WIELE, naprawdę.
Trzymaj się! |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 13:50
|
|
|
a ja dodam od siebie - kochaj żonę jaką jest (słabą, ułomną, błądzącą), a nie jaką Ty byś chciał żeby była
powodzenia |
|
|
|
|
Kamil_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 14:16
|
|
|
dziękuje Wam macie dużo racji :) żonę kocham i kochać nie przestanę... zgodzę się muszę przestać myśleć |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 15:06
|
|
|
Kenya
Cytat: | Fakt, że żona na spontanie przyznała się (owszem byłoby lepiej by sobie sama poradziła z tym) znaczy, że jej wyrzuty sumienia są tak wielkie, że nie mogąc ich unieść postanowiła nieopatrznie podzielić ciężar jaki nosi na plecach.
Powiedziała - stało się i się nie odstanie. |
A według mnie super , że powiedziała .
To także jeden z dowodów , że mówi prawdę ....... i do niczego nie doszło .
Kolejny , że powiedziała od razu - znaczy nie miała czasu kombinować .
Wiele zaryzykowała właśnie mówiąc prawdę .
Postąpiła uczciwie i zaufała ci .
Zrozumiała od razu co zrobiła .
Jakby nie powiedziała , to kisiła by to w sobie , a ty byś nie wiedział o co biega .
Tak jest lepiej ! Dla was obojga , uwierz .
Zwłaszcza na dłuższą metę , na przyszłość .
Na 100 % .
A ty masz okazję udowodnić , że jesteś prawdziwym facetem .
Bierz ten ciężar na siebie ( i ciesz się , że "tylko" taki ) .
Tak naprawdę to możesz wiele zyskać .
Pogadajcie raz a dobrze ( jeżeli nie było takiej rozmowy ....... a raczej juz była chyba )
i zero tego tematu , nigdy ......... nie wykorzystuj tego argumentu .
Tylko zyskasz w jej oczach , a to zadziała jak "niewidzialny stróż jej cnoty" . |
|
|
|
|
riddle [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 16:24
|
|
|
Skoro do niczego nie doszlo to czemu to powiedziala. Tak logicznie. Nie ciazyloby jej sumienie gdyby bylo "czysto".
Pojscie do spowiedzi itd. nie zalatwia czesto calej sprawy COS sie stalo. Cos na tyle powaznego, ze ja to przerazilo.
Powodzenia Kamil, podziwiam Cie. |
|
|
|
|
Kamil_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 17:09
|
|
|
riddle napisał/a: | Skoro do niczego nie doszlo to czemu to powiedziała. Tak logicznie. Nie ciążyłoby jej sumienie gdyby było "czysto".
Pójście do spowiedzi itd. nie załatwia czesto calej sprawy COS sie stalo. Cos na tyle poważnego, ze ja to przeraziło.
Powodzenia Kamil, podziwiam Cie. |
riddle nie doszło do stosunku ale jak to powiedzieć były pocałunki powyżej pasa oraz dotyk, jedyne jak można to tak nazwać to pocieszenie że dalej jestem tym jedynym
tłumaczę sobie sam jak i ona sama że to był jednorazowy błąd który się nie powtórzy gdyż teraz 10 razy pomyśli zanim coś zrobi czy nawet weżnie do ust %
(tłumaczę też sobie jak tu pisaliście że to % do tego rozmowa połączona ze zmęczeniem (była organizatorem eventu) i stało się... nie mam innego wytłumaczenia ....
przeraziło ją to gdyż sama w to nie wierzy do tej pory, że mogła do tego dopuścić że teraz musimy budować wszystko na nowo ... |
|
|
|
|
lustro [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 18:40
|
|
|
Mare1966
riddl
własnie udało sie przetłumaczyć Kamilowi, że powinien przestac drążyć ten temat
bo to nie sluzy ani jemu, ani jego małżeństwu
to konieczne ? dalsze rozważania na ten temat...?
moim zdaniem źle sie stało, że żona obarczyła Kamila swoją "szczerością"
bo to jak widać troche ponad jego siły
ale to bez znaczenia - stało sie i nie odstanie
Kamil
zajmij sie zoną bez rozpamietywania
masz przed sobą, Wami...całe piekne zycie
zadbaj o to, żeby takie było |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 19:11
|
|
|
Kamil_28,
Witaj.
Tak sobie myślę, że zranienie jakiego doznałeś jest trudne do wyrzucenia z głowy, bo zraniono Twoje ego i poczucie bezpieczeństwa w związku. Męskie ego trudna rzecz uleczyć, ale można, Zapytaj sam siebie co tak naprawdę poruszyło w Tobie to wydarzenie, które nie powinno jak góra lodowa tamować Ci drogi do żony? Wyczuwam, że największym problemem nie jest naruszenie " terytorium", ale to że z problemami poszła do obcego faceta, a nie do Ciebie i w wyniku jakiegoś fałszywego poczucia bezpieczeństwa posunęła się do zachowania, które nadszarpnęło jej i twoje zaufanie. Jej do siebie, Twoje do niej. Ja bym się na Twoim miejscu porządnie zastanowiła dlaczego nie Ty byłeś słuchaczem jej problemów i rozterek tylko inna osoba? Dziękuj Bogu, że to wydarzenie nie miało większej wagi gatunkowej, przestań zadręczać teraz żonę i siebie domysłami , a może to, a może tamto... tylko jak facet zastanów się co w Tobie jest nie tak, że żona nie zaufała Ci. Jej czyn niefajny i naganny, naraził przyszłość rodziny na problemy, ale coś ją do tego popchnęlo.Na tym powinienes sie skupić jako 100% facet, którym jesteś skoro odważyłeś sie odsłonić bolące miejsce i prosić o pomoc, Pełen szacunek z mojej strony.
Jak Ty słuchasz swojej żony kiedy przychodzi i mówi coś o sobie , własnych przeżyciach czy lękach? Jaki masz stosunek do tego co mówi? Jak reagujesz na jej potrzeby otoczenia jej opieką i poczuciem bezpieczeństwa, jak na codzień ja traktujesz, jak ona to odbiera, myslisz o tym ? Jak często rozmawiacie? Czy rozmowy nie zbywasz, bo zmęczony jesteś czy fajny program w TV? Jak często zona czuje sie dla Ciebie ważna, czy widzisz nadal w niej kobietę, którą trzeba zdobywać?
Przemyśl to, bo gdzieś tam tkwi przyczyna tego co sie stało i bez wzgledu na to co napiszą czy powiedzą negatywnego inni o tej szczerości żony, zamiast ja i siebie zadręczać tym co usłyszałeś doceń jej szczerość. Ona jeszcze wciąż chce, abys to Ty stał na straży jej serca , rodziny i jej bezpieczeństwa. To bolesna lekcja,ale jak ja przyjmiesz i przerobisz odpowiednio to wyjdziesz z niej zwycięsko i umocnisz swoja pozycje w oczach i sercu zony. Masz przedziwną okazję z pomoca Boga wyrzeźbić pięknie swój autorytet męża i mężczyzny tylko tego nie popsuj.
A jak będziesz miał nadal trudności z poradzeniem sobie wewnętrznie z problemem to zachęcam poprosić księdza o modlitwę na okoliczność uzdrowienia myśli i serca. to pomaga bardzo w procesie przebaczenia. Możesz tez pogadać z psychologiem rodzinnym sam lub z żoną,albo pojechać razem na spotkania lub weekend małzeński-takie mini rekolekcje z miłości i komunikacji .http://www.spotkaniamalzenskie.pl http://uroczyskoporszewic...kie-podstawowe/ |
|
|
|
|
Kamil_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 20:54
|
|
|
co do mojej osoby, boli bo wyobraźnia działa i napewno wyolbrzymia,
- zawsze prosiłem żonę o szczerość i dobrze że nie zataiła tego
- zawsze staram się słuchać i uwielbiam spędzać czas razem
- lubię robić niespodzianki oraz prezenty
- nacodzien często może zbyt często mówię jaka jest piękna że ją kocham itp
- ze względu na to że pracuję z domu staram się zajmować domem w tym obiadki :)i resztą
(pochwalę się w tym roku otynkowałem sam cały dom :) służę dobrą radą)
jedyny problem jaki udało mi się zauważyć swego czasu, że korporacja żone zmieniła i oddaliła o czym mówiłem jednak bez skutecznie...
dopiero teraz przyznała mi rację, że miałem rację co do "integracji" oraz że większość facetów świeżo poznanych nie zwierza się bez interesowanie oraz nie słucha bez powodu (niestety taka wredna prawda)
ja jako facet nie uważam się za przystojniaka i zabija mnie chyba swoja niepewność siebie i brak wartości, chciałbym oprócz kocham Cię słyszeć coś innego też i też czasem mile być zaskoczonym
miłej nocy wszystkim życzę |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-03, 22:22
|
|
|
Kamil_28 napisał/a: | ja jako facet nie uważam się za przystojniaka i zabija mnie chyba swoja niepewność siebie i brak wartości, |
Głęboko w swym sercu każdy mężczyzna tęskni za bitwą, którą mógłby stoczyć, przygodą, którą mógłby przeżyć, i Piękną, którą mógłby uratować. To Bóg go takim stworzył.
(John Elredge, Dzikie Serce. Tęsknoty męskiej duszy)http://naszeblogi.pl/4054...worza-mezczyzne
Każdy mężczyzna jest wojownikiem:
Czym się charakteryzuje mężczyzna Wojownik:
1. Świadomie i dobrowolnie decyduje się przyłączyć do Boga w Jego bitwie. Nie szuka swej bitwy, ale pyta się Boga, co ma walczyć w tym miejscu, gdzie żyje, np. o żonę, o dzieci, o prawdę, o sprawiedliwość w pracy itp.
2. Pokonuje każdego dnia paraliż, bierność, która powoduje wycofywanie się z walki o swoją świętość, o chwałę Bożą, o budowanie panowania Jezusa w swojej rodzinie, miejscu pracy.
3. Przyjmuje wszystkie trudne sytuacje, które daje mu Bóg. Są one po to, by obudzić w nim wojownika! Tylko w trudach hartuje się serce mężczyzny!
4. Nastawia swój duchowy radar w ciągu dnia i świadomie z rozmysłem unika najłatwiejszej drogi. Wybiera tę rzadziej uczęszczaną, trudniejszą.
5. Rozwija w sobie fizyczną, emocjonalną i duchową odwagę. Największym niebezpieczeństwem dla Wojownika jest lęk, że mu się nie uda, że zostanie pokonany w walce.
6. Angażuje się w powstające konflikty w rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie. Nie ucieka, nie chowa głowy w piasek. Nie ucieka od trudności w relacjach z ludźmi. Nie chowa się w lęk i bierność.
7. W rozmowach podejmuje kłopotliwe tematy, zadaje niewygodne pytania, umie mądrze bronić swego stanowiska. Angażuje się rozmowy z osobami, które go denerwują, krzywdzą, ignorują.
8. Podejmuje trudne decyzje, by hartować swe serce. Nie idzie na ugodę z żadną pokusą i fałszywym zarzutem. Nie idzie na łatwiznę, na kompromisy.
9. Natychmiast odrzuca ataki demonów. Stale ma w pogotowiu miecz słowa Bożego, gdyż wróg nigdy nie śpi i czai się, by go zaatakować.
10. Szuka głębokiej relacji z innymi Wojownikami. Szuka dla siebie Mistrza duchowego, mentora, uczącego go walki duchowej, pomagającego mu w rozeznawaniu ataków wroga.
(całość tu: http://www.marcinkozyra.s...slenia&Itemid=3 )
Wywiad z Johnem Eldredge'm przeprowadzony w im. Mężczyzn Św. Józefa podczas spotkania na Słowacji 28.04.2011
http://www.mezczyzni.net/...ohnem-eldredgem
http://www.tajemnicamilos...ik/default.html
Wiesz myślę , ze jak zapoznasz się z tymi tekstami to zmienisz o sobie to nieprzychylne zdanie, nie masz powodu aby o sobie mysleć źle, raczej nie wiesz o sobie wielu rzeczy, które Bóg włozył w Twoje serce, A ta wiedza bardzo buduje. |
|
|
|
|
Kamil_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-05, 13:13
|
|
|
wczoraj wyspowiadałem się z myśli z tego co chciałbym zrobić aby zakończyć to wszystko...i było ok, a dziś od rana jak zawiozłem córkę w drodze do domu zacząłem płakać rozmawiając z bogiem prosząc o jego pomoc, nie mogę dziś się pozbierać nic mi nie wychodzi ... myśli dlaczego nie mogłem jej dać szczęścia itp :(
prośba o usunięcie tematu, forum jest dla ludzi z nadzieją których ja mam chyba zbyt mało |
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-05, 13:50
|
|
|
Kamil
Emocje w Tobie buzują. Nie masz za mało nadziei, tylko jesteś w złym stanie psychicznym.
Wielu z nas przez coś takiego przechodziło. Ja też tak miałem, że jechałem samochodem i łzy mi kapały jak z zepsutego kranu.
Musisz trochę popracować nad sobą. Myślałeś, że to tak od razu wszystko Ci przejdzie? Takie sprawy ciągną się długo. Nieraz latami. A Ty byś chciał, żeby odeszło jednego dnia. Nie ma tak jak w reklamach leku, że po minucie już jesteś zdrowy. Musisz trochę pocierpieć. Niektórzy mówią, że cierpienie uszlachetnia. Nie wiem. Wiem jednak, że cierpienie pozwala spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Pozwala oderwać się od utartych ścieżek. Znaleźć coś nowego w swoim życiu, na co do tej pory nie zwracałeś uwagi. Może właśnie po to spotkała Ciebie ta sytuacja?
Mówię do Ciebie jak mężczyzna do mężczyzny. Masz prawo płakać i cierpieć, ale nie masz prawa się poddawać.
Przemyśl to. I trzymaj się. |
|
|
|
|
Kamil_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-06, 08:51
|
|
|
Wybaczyłem. Płakałem wczoraj cały dzień ale wieczorem gdy corka spala rozmawialiśmy żona tlumaczyla ze dziękuję Bogu ze to tylko tak się skończyło ze to była chwila która nie była przyjemnością ze to byl ochydny zwierzęcy odruch przez to ze ktos jej zaufal i do tego ten %. A ja mi serce kazało powiedziec i powiedziałem. Wybaczam |
|
|
|
|
Kamil_28 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-06, 08:57
|
|
|
Powiedziała że jestem i będę jedynym mężczyzną któremu będzie ufać... I co by się. Nie działo nie opuści mnie aż do śmierci |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|