Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Dziś mój świat się skończył. Co mam robić? |
Autor |
Wiadomość |
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-01, 13:59
|
|
|
P. napisał/a: | dziś nie jest dobrze, bo zaczynam czuć złość, może nawet nienawiść - ale przeciwko czynom mojej żony |
To ludzkie odczucia ...
P. napisał/a: | Dlaczego niszczysz moje życie. Przecież wiedziałaś jakim jestem człowiekiem, |
Czyli jakim ?
P. napisał/a: | przecież wiedziałaś, że jestem wierzący |
a zona nie ?
P. napisał/a: | Dlaczego chcesz wymusić na mnie zmianę postawy, dlaczego żeby dostać szybki "bezbolesny" rozwód zabierasz mi pieniądze, grozisz zniszczeniem kariery, wyrzucasz z domu? Jak kurka wodna prawem??? |
może brakiem podstaw, argumentów dla sądu, jak to piszesz dla ,, bezbolesnego ,, rozwodu
P. napisał/a: | Moja żono dlaczego nie jesteś mądra dobra i łagodna, dlaczego nie chcesz być ozdobą naszego domu, moim wsparciem i towarzyszem na ludzkiej drodze???? |
skieruj to pytanie bezpośrednio do żony
P. napisał/a: | Ja siebie nie kochałem. Tylko jak nie pomylić miłości do samego siebie z odwetem? |
miłość i chęć odwetu rządzi się zupełnie innymi cechami, odczuciami, uczuciami
P. napisał/a: | Pomyślałem wczoraj na poważnie o Nowennie Pompejańskiej, cudownie byłoby zacząć dziś i skończyć w Boże Narodzenie.
Sił mi może nie starczyć. |
ot ,, wiara ,, ... złe nastawienie P
P. napisał/a: | Piszcie proszę prosto z mostu co myślicie. |
Hm , z mostu ? ... wolałabym z ciepłego domku, fotela i z kubeczkiem ciepłej kawusi
P. napisał/a: | koniec rozklejania. dałem upływ goryczy, która zalega mi na duszy. |
no i dobrze... wyrzuć z siebie złe emocje, zostaw je za sobą i patrz do przodu z nadzieją, wiarą ..
. P. napisał/a: | zobaczcie ilu cnót mi brakuje |
nie tylko Tobie ... nie tylko |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-01, 19:37
|
|
|
P. napisał/a: |
Odmówiłem dziś koronkę o wyzwolenie żony, wczoraj o wyzwolenie naszego małżeństwa, do tego różaniec.
|
A za siebie?
Na początek przede wszystkim za siebie.
Najpierw jednak powinniśmy się modlić we własnej intencji, prosząc abyśmy zostali obmyci we Krwi Jezusa, mówiąc: Jezu, zmiłuj się nade mną! Tylko w ten sposób możemy stać się kanałem łaski Bożej. |
|
|
|
|
Rubin [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-01, 20:06
|
|
|
święci to tylko w Niebie. My ciągle pielgrzymujemy, poznajemy, błądzimy.
Piszesz, że siebie nie kochałeś. Jesteś mi coraz bliższy drogi P. Jakiś czas temu dowiedziałem się z któregoś kazania, że nie kochając (ba, gardząc sobą) nie mam nic do zaoferowania bo nie mogę kochać kogoś nie szanując, kochając siebie. Wąska ta ścieżka po której idziemy. Po lewej narcyzm i pycha, po prawej nienawiść do siebie. I tutaj zaczyna się ten poligon o którym wspominałem - praca nad sobą, modlitwa za siebie. Tak jak zenia1780 pisze. Nadal się tego uczę.
Ten gniew i frustracja bierze się z tego, że chciałbyś zmienić żonę, a się nie da. I z poczucia bezsilności, może niesprawiedliwości (nie jestem taki zły, czemu mnie to spotkało?) powstają niszczące emocje. Wracaj ze mną na poligon. Bóg na pierwszym miejscu. Ufam Mu. Nie jest Jego celem byśmy mieli to co chcemy "po ludzku" mieć. On chce nas zbawić i doprowadzić do życia wiecznego. Ojciec Szustak świetnie to podkreślił. Ludzie modlą się "Panie, daj nam dorodne ogórki", a Bóg, "Jakie ogórki? Ja tu mam dla was nieśmiertelność w Niebie", ludzie: "ogórki dorodne nam daj Panie", Bóg "Ale życie wieczne, słuchajcie, nie chcecie?" Uśmiechnij się, bo chyba tak wygląda większość naszych modlitw :D
W chwilach zwątpienia które przychodzą nie tylko na Ciebie polecam modlitwę, a jeżeli słów brakuje, to czerpanie morale z mądrych kazań (wpisz w youtube nazwiska oficerów które Ci podałem) lub obejrzenie dobrych, chrześcijańskich filmów. "Fireproof" (strażak w roli głównej ) i "Spotkanie" polecam z całego serca. Wracam do nich co jakiś czas. Mają tak pozytywny przekaz, że ładują akumulatory. |
|
|
|
|
krzysiekk24 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-02, 23:51
|
|
|
Panie i Panowie, to co tu piszecie to sedno calego naszego ratowania małzenstwa.
Podpisuje sie pod tym obiema rękami.
Ja dzisiaj oddalem sie Bogu calkowicie i prosze go o opieke.
Co myslicie aby sie zapisac do Ruchu Wiernych Serc?
Moja zona mowila do mnie to samo co do P. Ten zly ciagle gada to samo.
Nowenne odmawiam, ks. Szustaka tez polecam.
Chwała Panu!
P. Nie poddawaj sie. |
|
|
|
|
Rubin [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-03, 22:10
|
|
|
P.
Chciałem Cię przeprosić. U Ciebie wszystko jest jeszcze bardzo świeże, rany dopiero co powstały. A my zmagamy się od miesięcy, niektórzy od lat i oczekujemy, że nagle staniesz dumnie z nami w szeregu. My tu tryskamy entuzjazmem z odkrywania nowych rzeczy i swoich małych zwycięstw, a Ty jak to doskonale ująłeś leżysz w lazarecie. Może na razie pozwól by czas płynął i nie podejmuj ważnych decyzji?
krzysiekk24
Myślałem o RWS, robię przymiarki. Nie jestem jeszcze przekonany. |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-04, 12:32
|
|
|
Witaj P.
Muszę odwiedzić Cię w Twoim lazarecie.
Źle mi wyglądasz. Pierwsze szok minął. Zaczynają się kolejne etapy przeżywania rozstania.
Aby przebaczyć swojej żonie, musisz przejść przez kilka etapów:
- zaprzeczenie
- obwinianie siebie
- użalanie się nad sobą
- oburzenie
- przetrwanie
- reintegracja
po tym może przyjdzie wreszcie przebaczenie.
Widzę, że jesteś na początku tej drogi.
Pełną marszrutę swojej drogi przeczytaj sobie tutaj:
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
Polecam wszystkim, którzy nie znają. Jest bardzo prawdziwa.
Pojawi się u Ciebie również gniew. Oby dobrze skierowany. U mnie gniew był taki, że aż mną trzęsło, jak w malarii. Szczególnie gdy brałem różaniec do ręki.
Trzymaj się P. Długa droga przed Tobą.
Zajmij się sobą. Wymyśl coś, co sprawia Ci przyjemność i zajmuje myśli. Mi pomagało skręcanie mebli. Tak się starałem, żeby dobrze skręcić, że zapominałem przez chwilę o swoich problemach. Ale nie myśl,że je dobrze skręciłem. W każdym coś "pokręciłem".
Helenast i Zenia1780
Dlaczego określenie "walka" Wam się nie podoba? Przecież jest to straszna walka z samym sobą. Bez tej walki polegniemy lub zostaniemy wzięci do niewoli. To my dla siebie jesteśmy największymi wrogami, dlatego musimy z sobą walczyć (dokładniej ze swymi złymi nawykami, myślami, słowami, ...).
Helenast pisała o unieważnieniu małżeństwa. Nie wydaje mi się, żeby Twoja żona P. o tym myślała. Całe te litanie oskarżeń mają inne zadanie. Uniewinnić siebie. To jest taki psychologiczny efekt wypierania emocji i tłumaczenia samego siebie. To nie ona zrobiła źle. To Ty byłeś do niczego. Ona tylko ratuje się z sytuacji bez wyjścia. Usprawiedliwia siebie, aby nie czuć się winna. Tak długo będzie to powtarzało, aż sama uwierzy. Łatwiej będzie potem z tym żyć.
Ale czy Ty P. nie powinieneś pomyśleć nad stwierdzeniem nieważności?
Zastanów się nad tym. Może nie teraz, ale jak trochę złapiesz grunt pod nogami. A pamiętaj, jesteś jeszcze bardzo daleko od brzegu.
Trzymaj się P.
Jacek |
|
|
|
|
P. [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-04, 15:36
|
|
|
Dziękuję, że jesteście!
Nie pisałem kilka dni, co nie znaczy, że cokolwiek się zmieniło - tzn. ja się zmieniam nieustannie. Dociera do mnie powoli i boleśnie co się dzieje, że prawdziwy Cud to nie cudzik od ręki, że modlitwa to nie zaklęcia.
Życzliwych mi pomocników z dobrymi intencjami kilku wokół mnie. Nie ma dnia, by o mnie zapomnieli. Pomagają jak potrafią - myślą, wsparciem, pamięcią i co najważniejsze modlitwą. Trudne rozmowy z rodziną. Ale ważne, bo ja otwieram się na bliskich a Oni na mnie. O dziwo, Ci naprawdę najbliżsi, Ci których najtrudniej było przekonać, Ci również skrzywdzeni obiecali spróbować zrozumieć moją Żonę, a nie tylko potępiać. To mój mały sukces.
Ci wszyscy wspaniali ludzie z różnym stopniem wrażliwości mówią mi (w duuużym uproszczeniu): postaw grubą kreskę, rozwód - nie walcz, bo bezwzględna Żona cię zniszczy, będzie rozwód, będzie unieważnienie, życie przed tobą, chcesz być mężem i ojcem jeszcze wszystko możliwe, może Bóg taki plan dla ciebie ułożył.
a ja wiem jedno - nic już nie wiem.
Po ludzku tęsknię za Żoną, brakuje mi Jej głosu, spojrzenia. Po ludzku Jej nie rozumiem. Po ludzku mam do niej żal. Nie nienawidzę Jej. Chcę Jej pomóc bo myślę, że musi być strasznie pogubiona i chyba potwornie samotna, nawet jeśli teraz nie zdaje sobie z tego sprawy. Dalej Jej nie poznaję, obdzierany ze skóry nie wymyśliłbym, że jest zdolna do takich zachowań. Czy można aż tak bardzo pomylić się i nie poznać człowieka - znamy się 15 lat! jestem na etapie, że prawdziwa jest ta "stara" W. I zwyczajnie się o Nią boję.
zaczynam widzieć, że droga trudna i końca jej nie widać. Nie wiem dokąd mnie zaprowadzi.
Próbuję rozeznać siebie. Co we mnie jest, że chcę "na siłę" wierzyć w nasze małżeństwo i je ratować? Nie mogę przejść z etapu "bo trzeba dać świadectwo, bo ja muszę być w porządku, bo Kościół, bo Wiara" do etapu "ratuj to małżeństwo bo Bóg Cię kocha". No i jak z tych zgliszczy coś w przyszłości można jeszcze wybudować? Czy (gdyby stał się Cud nr 1) byłbym wstanie jeszcze zaufać, jak mąż żonie? Czy stanie się Cud nr 2 - czy żona zgodzi się na dalszą wspólną tytaniczną pracę nad naszym małżeństwem i czy podołamy? Jakby pewnie powiedział o. Szustak: nie ogarniam.
Na rzeczy przyjemne w zasadzie chwilowo nie mam czasu, bo Bóg w swojej nieskończonej Mądrości dorzucił na moje barki trochę nadprogramowej a koniecznej pracy ;) (zawsze mówiłem, że Pan Bóg ma poczucie humoru, więc nawet jeśli to wygląda jak sarkazm, to piszę z uśmiechem na ustach i w duszy, bez żalu do Boga i z wiarą, że to naprawdę część planu)
wspierajmy się modlitwą.
Kiedy czytam posty innych ratujących, to moje problemy wydają mi się być całkiem malutkie w porównaniu z innymi |
|
|
|
|
P. [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-04, 16:22
|
|
|
No i jeszcze ważna rzecz:
Rubin napisał/a: | P.
Chciałem Cię przeprosić. |
Rubin nie wygłupiaj się! Twój optymizm i zapał, choć jeszcze nie w pełni rozumiem, był i jest mi pomocny!
Pomoc Was wszystkich doceniam i dziękuję!
Zawsze wolę w trudnej sytuacji usłyszeć prawdę "bez owijania w bawełnę" żal i poklepywanie po plecach na dłuższą metę nie pomaga.. |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
|
|
|
|
krzysiekk24 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-04, 23:01
|
|
|
Hej,
nie słuchaj ludzi, którzy mówią, że nie warto się starać, żeby dać sobie spokój bo wg mnie nie tędy droga. Wiem, że przez to możesz narazić się na ośmieszenie lub dodatkowe problemy z tym związane - czyli ogólnie, niezrozumienie.
Ale żona i mąż to nie są towary, które można odstawić na półkę, wymienić czy zareklamować. To jest osoba połączona węzłem małżeńskim, ta jedna jedyna. Teraz jesteście wzajemnie za siebie. Upadasz ty, upada i ona i vice-versa.
Więc Twoje staranie się P. to jest pomoc nie tylko sobie, ale też dla żony. Bo oboje staniecie przed Panem. Życie to nauka pokochania drugiej osoby i oddawania siebie dla drugiej osoby - i w małżeństwie człowiek się względem małżonka uczy. Ja się zaczynam uczyć tego dopiero teraz, w kryzysie, kiedy już podobno niczego nie ma.
Jak inni uczestnicy forum i Ty sam zauważyli, każdy jest na innym etapie tej drogi, ale najważniejsze, że tą drogą podąża, bo trafił na tą stronę i chce. Podjął to ryzyko walki za dwojga ludzi. Ach, czyż nie byłoby łatwo się rozstać i spróbować od nowa z kimś innym? Jakie to jest proste. Pyk i już.
Ale nie tędy droga, jak sam Jezus powiedział, należy wchodzić przez ciasną bramę do Nieba, do uświęcenia, do zbawienia.
Mam nadzieje, że nie jestem odosobniony w takim myśleniu :D Bo patrząc na dzisiejszy świat - mam takie wrażenie.
Staraj się oddać wszystko Bogu, zawierzyć, jak dzieci z Arki Noego - Nie boje się gdy ciemno jest, (jak wiemy, zrobiło się jak się zrobiło bo Pan Bóg zgasił nam światło), Ojciec za rękę prowadzi mnie.
A jak Ci ciężko to idź do kościoła, powiedz - Cześć Tato, wiesz, mam problem, zrobisz coś z tym, bo sobie nie radzę? Poprowadź mnie za rękę na swój, a nie mój sposób. I prędzej czy później doświadczysz tego... czego życzę z całego serca :)
Nirwanna - zapisałem się dzisiaj do RWS. Zdałem sobie sprawę, że krążyłem wokół tego ruchu, ale miałem oczy zamknięte jeśli wiesz co mogę mieć na myśli. Ale na rekolekcje nie pojadę bo nie mam pieniążków, niestety. A ktoś z Wrocławia jest może w RWS?
Z Bogiem |
|
|
|
|
P. [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-04, 23:35
|
|
|
Właśnie,wróciłem do naszego mieszkania. Żona była tu dziś pod moją nieobecność. Zabrała wszystkie swoje rzeczy. Tzn. prawie wszystkie, bo zostawiła Pismo Święte i krzyżyk. Boli. Nawet bardzo. |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-05, 08:08
|
|
|
krzysiekk24 napisał/a: | Nirwanna - zapisałem się dzisiaj do RWS. |
Krzysiek - !
P. - wspieram modlitwą.... |
|
|
|
|
krzysiekk24 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-11-05, 10:54
|
|
|
Nirwanna, mam nadzieje, że się cieszysz, a nie jest to forma jakiegoś rodzaju pobłażliwego uśmiechu :D
P. - Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale pierwszą moją myslą było, że fajnie, że tak się stało. Bóg już działa. Wiesz co dostałem od żony z informacją o zakończeniu związku z jej strony? Różaniec...
Wiesz kto mi pokazał wykłady księdza Glasa? Żona... Nieświadomie, nie wiedząc co spowoduje to u mnie.
A co Tobie żona zostawiła - przepraszam za słowo - narzędzie. Wiadomo jakie. Wiem, że się fajnie pisze takie rzeczy komuś, kto właśnie jest załamany. Ale spójrz na to w podobny sposób jak ja to zobaczyłem.
Z Bogiem |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|