Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co dla mnie dobre?
Autor Wiadomość
Ren
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-18, 17:35   Co dla mnie dobre?

Jestem w związku niesakramentalnym od 19 lat. Od 3 lat mąż mieszka z kochanką młodsza od nas o 18 lat. To był mój pierwszy chłopak, mężczyzna. Ja jego pierwszą kobietą. Byłam bardzo zakochana, on we mnie chyba również. Chciał ślubu. Ja również. Tylko myśleliśmy o innych ślubach. Ja z domu katoliczka. On, do tej pory nie wiem jakiego wyznania. Nie było mowy o sakramentalnym małżeństwie. Po kilku latach zaszłam w ciążę. Uważałam, że Bóg zadecydował za mnie - ślub cywilny.
Traktowałam go jak męża przed Bogiem, bo gdybym tylko mogła wzięłabym z nim ślub. Kiedy urodziło się dziecko mąż nie zgodził się na jego ochrzczenie. Ochrzciłam dziecko w tajemnicy przed nim w domu sama. Zgłosiłam to w swojej parafii. Chrzty dzieci to tajemnice przed mężem. One mi ciążą. Obwiniam się, że to co mam teraz to może być przez to. Chociaż o ostatnim go poinformowałam.
Przed ślubem cywilnym mąż obiecał mi, że nigdy nie będzie ingerował w sprawy mojej wiary, namawiał mnie na jej zmianę. Mówił o swoim wyznaniu. Że jest chrześcijaninem, mówił o Duchu Świętym. Nie zdawałam sobie sprawy jakie trudności nas napotkają. Wierzyłam, że z naszą miłością przetrwamy trudności. Byłam jej pewna. Byłam wśród nich jak trędowata, przed mężem też rodzina zamknęła drzwi.
Moja mama przez kilkanaście lat nie weszła do naszego domu. Zarzucała mi, że weszłam do sekty. Teść oznajmił, że nie jestem w rodzinie. Mąż pracował u ojca. Było narzucanie, kontrola. Stopniowo, nieświadomie stawałam się ofiarą wywierania presji psychicznej, przemocy.
Mąż nie szanuje ludzi. Zabierał ich w tajemnicy przede mną na modlitwy do ojca. Najstarszy się skarżył.
Kpił przy dzieciach z mojego wyznania, z JPII., ze mnie, z mojej rodziny.
Ksiądz odradzał ślub ekumeniczny. Mówił, że kiedyś mogę być zadowolona, że go nie mam, że on chyba wie co to za wyznanie. Nie są niebezpieczni, ale żebym z nim ślubu nie brała. Mąż ponadto pił, ale to przed wszystkimi ukrywałam. Dobrze się nam powodziło, ale mąż pił.
Piszę o tych złych rzeczach, nie o dobrych. Był mi bardzo bliski i myślę, że w jakiś sposób mnie kochał. Dużo mu wybaczałam, chyba wszystko.
Córeczka ( 3 dziecko) okazała się bardzo poważnie chora. Załamałam się. Za jakiś czas mąż zaczął gonić za młodością. Młody kumpel, potem rozbierana sesja zdjęciowa ( do pracy) i romans z tą modelką. Ja atrakcyjna pilnowałam się bardzo, żeby nie ulec jakiejś pokusie. A on chociąż tak się zarzekał, że nigdy nie zdradzi to zrobił to w podskokach. Czułam, że to koniec, że już coś się na zawsze skończyło. Parę lat wcześniej wybaczyłam incydent z przemocą. Wezwałam policję. Poszedł do psychologa , przepraszał, prosił.
Teraz znowu. Kiedy trzeźwiał nad ranem przepraszał. Ja przeprosiłam jego. Przeprosiłam za to jaką byłam żoną, że mimo że się starałam może nie byłam taka jak oczekiwał. Przeprosiłam bardzo szczerze, od serca. Te przeprosiny zaowocowały naszym najmłodszym synem.
Nie chciałam kolejnych dzieci. Bałam się tej choroby genetycznej, która dotknęła córkę, ale też nie powinnam była wtedy zajść w ciążę. To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Byłam załamana.
Kiedy poprosiłam męża o kupienie testu ciążowego ( byłam z dziećmi w górach, miał do nas przyjechać w wolne) prawdopodobnie pierwszy raz przespał się z kochanką. Jak test wyszedł pozytywnie powiedział, że mam coś z tym zrobić i że z nami koniec. Nie chce znać tego dziecka.
Wiedziałam, że urodzę to dziecko. Od lata 2011 mieszka z kochanką.
Cudem nie poroniłam. Pobicie w ciąży. Zgłosiłam to na policję. Wycofałam oskarżenia, bo mnie szantażował, ale prokurator i tak umorzył sprawę, bo nie było wystarczających dowodów na popełnienie przestępstwa.
Kochanka 2 razy poroniła kiedy byłam w ciąży. Wiem, że to zdrowe, wspaniałe dziecko zawdzięczam Bogu, jego opatrzności.
Mąż udawał chęć powrotu. Zamieszkał z ojcem. Bałam się go przyjąć do domu. I słusznie. Zeszmaciłam się. Byłam z nim kilka razy. Kochałam go nadal. Starałam się. Tęskniłam za nim. Chciałam być dobrą żoną. Nie miałam problemu z wybaczeniem. Jednak oszukiwał. Wiedział, że dla mnie to istotne, że proszę go tylko o prawdę. Skłamał. Mówił, że zrozumiał że te wszystkie nakazy są po to, aby człowiekowi żyło się lepiej, że chce, aby było jeszcze lepiej niż kiedyś, że on nie wie czemu to zrobił, bo jemu było dobrze. Jednak nie potrafił. Pił, zdradzał. Od półtora roku jest tylko z nią i z nią mieszka.
Ja przez te wspólne lata ginęłam. Po jego odejściu jakbym znowu odnajdywała siebie. Psycholog twierdzi, że zamienił uzależnienia : picie na seks. Nie pije kiedy z nią jest. Kiedy jej nie ma pije.
Cierpi cała rodzina.
Staram się znaleźć jakieś wskazówki, ufam Bogu. Ale nie mam pojęcia co jest dla mnie dobre. Żyłam w grzechu, ale nie z braku chęci. Traktowałam i traktuję męża jak męża przed Bogiem. Mimo, że wedle nauki Kościoła nim nie jest. Myślałam, że wiara łączy, a nie rozdziela. Bóg obdarzył nas czwórką dzieci. Jak mam żyć?
Starałam się być zawsze blisko Boga, chociaż nie tak jak powinnam. Proszę Go, abym miała siłę trzymać Go za rękę, abym nie błądziła. Ale mam wrażenie, że błądzę.
Syn najstarszy miał kontakt z okultyzmem. W ogóle to ja mam wrażenie, że coś niedobrego się dzieje w moim domu. Bardzo mnie to martwi. Proszę o wsparcie i rozjaśnienie drogi. Może pomoc w jej odnalezieniu. Jak uchronić siebie i dzieci...
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-18, 22:34   

Ren napisał/a:
W ogóle to ja mam wrażenie, że coś niedobrego się dzieje w moim domu. Bardzo mnie to martwi. Proszę o wsparcie i rozjaśnienie drogi.

można powiedzieć, ze są to skutki życia bez Boga, / nasze sakramentalne związki i też ulegają rozpadowi/ ale ja uważam, że wszystko co dzieje sie w naszym życiu - dzieje sie po coś.
sprobuj zobaczyć, czemu tak sie dzieje, co Bóg chce Ci przez to powiedzieć?
myślę, że pragnie Cię odzyskać tak na maksa :-)
Ren napisał/a:
Starałam się być zawsze blisko Boga

jaką bliskość masz na mysli? modlitwę?, to troche za mało....
a sakramenty?
jesteś tutaj, więc szukasz, a ci co naprawdę szukają , to znajdują.....
Ren napisał/a:
Psycholog twierdzi, że zamienił uzależnienia : picie na seks. Nie pije kiedy z nią jest. Kiedy jej nie ma pije.

też tak uważam, a teraz ty dajesz mi potwierdzenie....
ostatnoi sluchałam ks Chmielowskiego, jeśli zechcesz to proponuje ,zajrzyj tutaj...http://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/rekolekcje-zerwania-ze-zlem-ks-dominik-chmielewski/
 
     
Ren
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-19, 09:15   

Awe,, dziękuję Ci za odpowiedź.
Nie piszę o problemach dnia codziennego, bo jak można się domyśleć to jest ich sporo. Finansowe, wychowawcze.
Martwię się o siebie. O dzieci także. Ale wiem, że zaczynać trzeba od siebie. Jest we mnie smutek. Nie umiem sobie wybaczyć.
Nie czuję się gotowa do spowiedzi. Formalnie nadal jestem w związku niesakramentalnym.
Staram się nie tracić nadziei, że to co mnie spotyka jest dla mnie dobre. Czuję jednak jakieś zagrożenie dla siebie.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-19, 09:56   

Jeżeli żyjesz w czystości to nie ma przeszkód do Spowiedzi
Potrzebujesz tylko spełnić wszystkie warunki, ratunkiem dla Ciebie i dzieci jest powrót do Boga więc wracaj najszybciej jak możesz, znajdź jakąś osobę duchowną i zacznij od rozmów o swoim życiu, potem przejdź do etapu Spowiedzi, mi bardzo pomógł kapucyn, który potem wysłuchał mojej spowiedzi życia, rozejrzyj się - może ktoś taki czeka na Ciebie????
pozdrawiam serdecznie
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-19, 22:20   

Ren napisał/a:
Czuję jednak jakieś zagrożenie dla siebie.

uczucia, są tylko albo aż uczuciami, nie można sie tylko nimi kierować, ale w tym co piszesz, możesz czuć się zagrożona. Jeszcze raz radzę zajżyj do powyższego linku http://wobroniewiaryitrad...ik-chmielewski/
myślę, że po odsłuchaniu znajdziesz jakies wskazówki dla siebie , pozdrawiam serdecznie :-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-20, 17:20   

Ren, witaj na forum.
Napisałas sporo, ale jakoś dziwnie. Wiele miejsca w twoim poście zajmuje Bóg i wiara tyle, że jest ona mocno dostosowana do sytuacji w jakiej żyłaś , dzis zaczyna Ci to doskwierać, szukasz dojścia do dobrej dróżki i to jest pozytywny objaw :-D , ale musisz sobie sama odkłamać patrzenie na własne życie. To bardzo trudne, ale jak będzie Boga o to prosić to zacznie Ci pokazywać miejsca, gdzie sie oszukujesz i dorabiasz ideologię do swojego postepowania ( wiekszość tak ma więc sie nie martw, u mnie tak własnie było więc Cie rozumiem.) Jak widac Bóg własnie rozpoczął batalię o Ciebie i Twoja rodzine, aby was w pełni pozyskać i to już jest pierwszy cud na drodze ku uzdrowieniu wszystkich zranień i problemów,jednak ten proces potrwa, bo trzeba abyś zmieniła myslenie i postrzeganie tego co sie wokół ciebie dzieje i w czym sama bierzesz udział, to idzie powolutku ale idzie kiedy masz dobrego przewodnika. Ja sobie też namotałam w życiu sporo, ale mam cudowna Przewodniczke, Obrończynię i Orędowniczkę, trzymam sie Jej spódnicy i nie wypuszczam, a Ona mnie prowadzi, jak chcesz troche sie posune :mrgreen: i łap sie tez Jej spódnicy, wtedy sie nie pogubisz na drodze nawrócenia. Piszę oczywiście o Maryi Niepokalanej :mrgreen: Jak Maryja zajmie sie waszymi sprawami to Bóg sam bedzie prostował Twoje drogi ku sobie.
Ren napisał/a:
Ja z domu katoliczka. On, do tej pory nie wiem jakiego wyznania. Nie było mowy o sakramentalnym małżeństwie.

Ren napisał/a:
Mąż nie szanuje ludzi. Zabierał ich w tajemnicy przede mną na modlitwy do ojca. Najstarszy się skarżył.


Z całym szacunkiem dla Ciebie, ale jak to mozliwe, abyś po 19 latach wspólnego pożycia z mężczyzną nie znała prawdy o jego wyznaniu skoro jak piszesz zabierał dzieci na modlitwy? A Ty nigdy nie zapytałaś, nie sprawdziłaś, nie chciałas poznać jak wierzy mąż, w co lub kogo ? Co tak naprawdę więc o nim wiesz? Gdzie dialog przedmałżeński? Jak przezyliście narzeczeństwo, cały okres pod wspólnym dachem skoro podstawowej rzeczy o nim nie wiesz do dziś?
Jakos nie chce mi sie wierzyć, zebys nic nie wiedziała, Islam, Hinduizm, Buddyzm,Judaizm... cos musiałaś zauważyć.

Ren napisał/a:
Po kilku latach zaszłam w ciążę. Uważałam, że Bóg zadecydował za mnie - ślub cywilny.

No proszę Cie nie wypisuj takich rzeczy. Nasz ukochany Bóg przenigdy nie wpycha swoich dzieci w kłopoty i nie prowadzi na manowce. Sama zdecydowałas o kontrakcie cywilnym, bo zyłas w grzechu, który zaowocował ciążą.

Ren napisał/a:
Kiedy urodziło się dziecko mąż nie zgodził się na jego ochrzczenie

A zatem wiesz juz coś konkretnego, nie jest chrześcijaninem, bo inaczej, bez wzgledu na obrządek dążyłby do chrztu.

Ren napisał/a:
Ksiądz odradzał ślub ekumeniczny. Mówił, że kiedyś mogę być zadowolona, że go nie mam, że on chyba wie co to za wyznanie. Nie są niebezpieczni, ale żebym z nim ślubu nie brała.

I co? Nie powiedział Ci o jakim wyznaniu myślał? Poza tym dobrze Ci doradził, bo trzeba mieć pełne rozeznanie by podejść do sprawy, a brak rzetelnej wiedzy u ciebie, czy specjalne ukrywanie jej przed toba przez partnera wzbudziło zapewne w księdzu uzasadnione wątpliwości co do mozliwości zaistnienia węzła małzeńskiego i waszej dojrzałości ku temu.

Ren napisał/a:
Wierzyłam, że z naszą miłością przetrwamy trudności. Byłam jej pewna. Byłam wśród nich jak trędowata, przed mężem też rodzina zamknęła drzwi


Wśród kogo? Współwyznawców partnera, jego bliskich? O kim piszesz?

Ren napisał/a:
Staram się znaleźć jakieś wskazówki, ufam Bogu. Ale nie mam pojęcia co jest dla mnie dobre.

Pozytywne jest to, że kiedy my tego nie wiemy to Bóg wie, skoro mu ufasz to zacznij Go słuchać, poprowadzi Cie tam gdzie będzie Ci najlepiej, od człowieka do człowieka, od kapki wiedzy do kapki wiedzy, od małego uzdrowienia do wiekszego uzdrowienia. od Ciebie potrzebuje tylko dyspozycji serca, woli i pragnienia bycia zdrową, wiary w Niego i w siebie, że podołasz. Wczep sie w Niego i w Maryje jak maleńkie dziecko i nie bój się, Oni bedą wyznaczać ścieżkę.

Ren napisał/a:
Syn najstarszy miał kontakt z okultyzmem. W ogóle to ja mam wrażenie, że coś niedobrego się dzieje w moim domu. Bardzo mnie to martwi. Proszę o wsparcie i rozjaśnienie drogi.
Ren napisał/a:
Czuję jednak jakieś zagrożenie dla siebie.


Zawsze w takich sytuacjach najlepsze jest wspólnotowe rozeznanie i modlitwa o światło do Ducha Świętego. Rozejrzyj sie w okolicy za jakąś grupa modlitewną, Odnową w Duchu Świętym albo inną posługującą modlitwą wstawienniczą, a może masz kontakt z jakimś kapłanem egzorcystą, to idź na rozmowę i powiedz mu wszystko, cos ci konkretnego doradzi, rozezna jak cie pokierować. Okultyzm sam sie z życia nie usuwa i zawsze jest tak, ze na dzieciach odbija sie konsekwencja grzechu rodziców, gdy jest ciężki długotrwały i dobrowolny, jak w twoim przypadku to nie obędzie sie bez pomocy kapłana, to tylko kwestia tego jaka pomoc jest potrzebna, modlitwa uzdrowienia, uwolnienia czy egzorcyzmy-tego musisz sie sama dowiedzieć , na forum nikt ci tego nie powie, brak mozliwości weryfikacji.
Jak dostaniesz juz jakies wskazówki to sie ich ściśle trzymaj, posłuszeństwo i determinacja modlitwy są bardzo potrzebne w procesie uzdrowienia to buduje pokorę.

Kiedy podejmiesz stanowcze kroki w kierunku wyrwania sie z kręgu zła to ono wtedy zaczyna kąsać nieustępliwie i pozornie dotkliwie, będzie cie straszyć, zniechęcac, posypią sie problemy, ale jeśli szczerze zaufasz Bogu i Maryi to zobaczysz, że tornado jakie sie rozpęta dookoła ciebie, nie będzie Ci mogło wyrządzić konkretnych szkód, albo bedą minimalne w stosunku do zagrożenia, ochrona Boga jest realna i namacalna tylko w niej wytrwaj i będzie dobrze.
Na tej drodze ku uzdrowieniu nie zostawaj sama, potrzebujesz ludzi, którzy Ci pomogą-grupa modlitewna wejdź do jakiejś np. tu na forum, możesz zostać z nami na Sycharze( zachecam), psycholog, instytucje państwowe powołane do pomocy rodzinie itd, korzystaj z tego co w danej chwili będzie Ci pomocne, nie wstydź sie i nie wycofuj jeśli o pomoc poprosisz, wytrwaj i daj przykład dzieciom, ze warto "powalczyć" o siebie i prawdziwe Szczęście.

Jesli masz jakies pytania to śmiało pytaj będziemy Ci tu wszyscy pomocni. Jak sie krępujesz na otwartym to napisz na priv, odpisze ta osoba do której wyslesz pytanie i masz moja modlitwę.
O problemach duchowych czym sa jak sobie pomóc itd. dużo znajdziesz tu:
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=22
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=58

I jeszcze jedno, Bóg jest Miłością , daje pokój i poczucie bezpieczeństwa, kiedy przychodzi to zawsze najpierw usłyszysz: (17) I powiedział do nich: Nie bójcie się! Pokój wam! Uwielbiajcie Boga po wszystkie wieki!
(Ks. Tobiasza (w) 12:17, Biblia Tysiąclecia)
(19) [...] gdy drzwi były zamknięte z obawy przed[...]i, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam!(Ew. Jana 20:19, Biblia Tysiąclecia)
 
     
Ren
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-20, 19:40   

Dziękuję Wam.
Kinga mój mąż- nie mąż mówił, że jest chrześcijaninem. Chodziliśmy razem w liceum do klasy i siedzieliśmy obok siebie. Oprócz tego, że nie jeździł na wycieczki klasowe nie zauważyłam nic niepokojącego. To lata buntu, wiele osób nie chodziło na religię. Do głowy mi nie przyszło, że jest innego wyznania. Ślub cywilny wzięliśmy się po 4 latach intensywnej znajomości. Miałam wtedy 23 lata. Gdyby nie ciąża nie wiem jakby było dalej. Kochałam go. Nie wyobrażałam sobie życia z kimś innym. Wiem, że popełniłam błąd, ale z miłości. Kiedy ma się 20 lat o pewnych rzeczach nie zawsze się myśli. Małżeństwo było dla mnie tylko jedno - przed Bogiem w Kościele. Ale miłość też.

Krył się z wyznaniem. Dzieci też nie wiedzą jakiego jest. Nie wiem czy ksiądz miał pewność jakie to wyznanie. Powiedział, że prawdopodobnie wie.
Mąż przyznał, że bał się, że go zostawię, a bardzo mnie kochał.

Byłam wczoraj na Jasnej Górze. Rozmawiałam ze spowiednikiem. Dostałam błogosławieństwo i wytyczne co do dalszego postępowania. To wiele dla mnie znaczy. Cudownie się z tym czuję.
Starałam się dobrze żyć. Modliłam się codziennie. Mnie to ciążyło. I mimo tego, że tak się starałam to żyłam w grzechu i mam z tego grzechu czwórkę dzieci.
Dziękuję wam, że jesteście, macie wyrozumiałość.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-22, 22:00   

Ren napisał/a:
mam [...] czwórkę dzieci.

To pewnie fajna rodzinka :-D niech Maryja okryje was swoim płaszczem i doprowadzi do uzdrowienia :-D wszystkich
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9