Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
temat Marii
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 21:58   

Moc N

Pokropienie wodą świeconą to znak przypominający chrzest
(jest o tym w linku który podałaś)
a nie cudowny sposób na wiarołomnego męża.
Pisała tu kiedyś jakaś pani, że smarowała olejami święconymi ubrania męża
i rozsypywała sól wokół domu (na diabła?) to też będziemy uważać za skuteczne?
Wyraźnie jest napisane w linku przez Ciebie podanym

"Egzorcyzmy należy traktować bardzo roztropnie, przestrzegając ściśle ustalonych przez Kościół norm. Egzorcyzmy mają na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu, mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi. Czymś zupełnie innym jest choroba, zwłaszcza psychiczna, której leczenie wymaga wiedzy medycznej. Przed podjęciem egzorcyzmów należy więc upewnić się, że istotnie chodzi o obecność Złego, a nie o chorobę"
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-06, 22:39   

Mario nie bądź teraz sama. Zaproś na noc bliską przyjaciółkę lub siostrę. Kogoś kto da Ci wsparcie. Pozbierasz się. Paradoksalnie to co sie stało po jakimś czasie pomoże.
Maz zawiódł na całej linii,nie wiem czy bardziej można. Takiego zycia nie będziesz żałować jak tylko odzyskasz siebie.

W Twoim zyciu mogą się zadziać piękne rzeczy tylko wyjdź im naprzeciw.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 04:46   

grzegorz_ napisał/a:
Pokropienie wodą świeconą to znak przypominający chrzest
(jest o tym w linku który podałaś)
a nie cudowny sposób na wiarołomnego męża.
Pisała tu kiedyś jakaś pani, że smarowała olejami święconymi ubrania męża
i rozsypywała sól wokół domu (na diabła?) to też będziemy uważać za skuteczne?
Wyraźnie jest napisane w linku przez Ciebie podanym

"Egzorcyzmy należy traktować bardzo roztropnie, przestrzegając ściśle ustalonych przez Kościół norm.


Grzegorz wymieszałeś buraki z pietruszką. :mrgreen:
Woda Święcona , sól, olej to sakramentalia, nie egzorcyzmy.
Egzorcyzm to modlitwa podczas której czasem stosuje się sakramentalia, ale nie koniecznie. Jako, że Kościól dla bezpieczeństwa swoich owieczek zabronił bezpośredniego zwracania sie do demonów wszystkim wiernym za wyłączeniem biskupów i powołanych przez nich kapłanów-ks, egzorcystów, pozostaje nam jako chrzescijanom w przypadkach nękania czy emanacji tylko ufna modlitwa do Boga o pomoc lub/ i stosowanie sakramentaliów według zaleceń ogólnych KK lub indywidualnych ( po konsultacji z kapłanem),a gdy problem dotyczy nas samych wtedy można modlić się egzorcyzmem np. Św. Michale Archaniele...-wersja skrócona , tyle że nie każdą modlitwą egzorcyzmu ( są specjalne modlitwy zarezerwowane tylko dla kapłanów).Można wydać rozkaz, aby demon odstąpił od nas, ale nie wobec drugiej osoby. (bywaja wyjątki ,ale to nie miejsce na to)
Sakramentalia zaś do których należą tez medaliki to wyraz wiary i ufności w działanie Boga, a nie magia. My prosimy działa Bóg.

(A co do tej soli to sama to robię, choć wyda ci się to dziwne, działa i rzeczywiście chodzi o obecność demoniczną.)

"Na wiarołomnego męża" zaś pomoże stosowanie sakramentaliów bezposrednio i pośrednio, bezpośrednio gdy jego postepowanie jest wynikiem np. czarów ( niestety uroki itp, działają i są rzeczywistą siłą ) lub innych działań okultystycznych, posrednio gdy połączone z modlitwą wstawienniczą będą "pracowały" na jego nawrócenie-choć to może trwać latami.
Nie oznacza to jednak , że Ci wiarołomni zrobia to czego chce osoba stosująca sakramentalia, ale że podda się Woli Boga.

W temacie z jakim postanowiłeś się zmierzyc nie twoje odczucia i przekonania sa ważne, ale indywidualna wiara osoby której problem dotyczy i to co jej pomaga, pod warunkiem że nie wchodzi w działania magiczne. Nie sądzę grzegorzu jednak, aby ktokolwiek z nas był na tym forum ekspertem od wypedzania zła, są tu tylko osoby które może tylko bardziej sie tym złem sparzyły, niektóre składaja tu własne mini swiadectwa. Jeśli więc ktoś chce sie podzielić z innymi własnymi doświadczeniami ze stosowania sakramentaliów czy jakiejś formy modlitwy to jego indywidualne prawo. Nikt nie musi przyjmowac ich jako normę.
Skoro KK dał takie środki to można i trzeba z nich korzystać. Zwłaszcza, że obecnie bardzo wiele zapomnianych i zarzuconych elementów naszej wiary jest przywracane. :-)
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 11:21   

Z waszych odpowiedzi wynika jasno iz nie ma juz sensu walka o męża bo po takich ekscesach nie ma szans na przebaczenie......On wypiera sie ze mnie nie popychal ze sobie to wymyslilam. Powiedzial ze nigdy mi nie wybaczy ze zrobilam szopke i sasiadka jest wplatana w nasze sprawy. Jemu bardzi zalezy na reputacji.....Co ja jednak mialam zrobic.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 11:56   

poczta.onet.pl napisał/a:
Z waszych odpowiedzi wynika jasno iz nie ma juz sensu walka o męża bo po takich ekscesach nie ma szans na przebaczenie....

Nie, wynika zupełnie coś innego :-) Zmień sposób oraz własne postępowanie i nie walcz tylko ratuj (najpierw siebie, potem małzeństwo) - tak w skrócie.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-07, 12:21   

Cytat:
On wypiera sie ze mnie nie popychal ze sobie to wymyslilam.


Mario, a jakie ma to znaczenie, czy on mówi prawdę lub jej nie mówi???

Ty wiesz jak było i tego należy się trzymać.

Z chwilą kiedy wdajesz się w potyczki słowne na temat faktów dokonanych, gdzie ktoś im zaprzecza, dajesz się po prostu ogłupiać i stajesz się osobą manipulowaną, zresztą już widać skutki ulegania tej manipulacji.

NIe ma szans na przebaczenie? A to on miałby przebaczyć Tobie?

Już masz wbite poczucie winy.

Ja bym powiedziała: NAJPIERW RATUJ SIEBIE - na ten moment to priorytet!
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 21:23   

Witam Was wszystkich, nowych i tych co mnie wspierali i doradzali w najtrudniejszych dla mnie chwilach. Nie było mnie tutaj długo z różnych względów ale przede wszystkim z braku czasu. Postaram się jednak nadrobić opisując co u mnie się wydarzyło, a wydarzyło się wiele.
Kiedy byłam aktywna tutaj, to mój mąż przeżywał hosse w swoim związku z miłością swojego życia a dowiedziałam się jak wygląda, jak ma na imię i nazwisko. Moja determinacja przy pomocy Boga nawet mnie zadziwiła w poznawaniu prawdy. Do czasu kiedy byłam bardzo aktywna na forum to były tylko przypuszczenia na podstawie tego co mówił do mnie i robił. Teraz już wiem...Miał i ma kochankę o której nie mógł zapomnieć przez 10 lat! Odszukał ją przez internet bo w ten sposób ja też 10 lat temu zapoznał. Jak wcześniej wspominałam wyjechał z nią na Święta Wielkanocne zostawiając nas same wmawiając wszystkim, że jedzie sam odpocząć. Od marca wpędzał mnie w poczucie winy wmawiając mi, że odchodzi bo jestem tak podłą osobą, że nawet nie potrzebuje mieć kochankę aby taką decyzje podjąć. Tym czasem mój „kochany” maż od ponad pół roku regularnie szykował sobie podłoże aby uwić sobie gniazdko z miłością swojego życia bo jak napisał rozmawiając z koleżanką „dobrą radą” (tak ją nazwałam), nie wie jak to się stało, że jest moim mężem....
Karmił się jak wampir krwią moimi łzami, rozpaczą i błaganiem aby został i poczuciem, że jest ciągle kochanym. W tym stanie wtedy, kiedy nie miałam pełnej świadomości, że mnie regularnie zdradzał i poniżał w rozmowach z „przyjaciółkami” na gg odmawiałam Nowennę Pompejańską do mojej Matuli. Było ciężko bo czasami płacz przepleciony występami mojego męża typu „kobieto nie rozumiesz że to koniec!” mieszał się z modlitwą. Wytrwałam całą część błagalną. W tym czasie pojawiały się małe cuda w jego zachowaniu widziałam poprawę ale nadal brnął w ten związek ale pojawiały się u niego wyrzuty sumienia i strach że może coś tam nie wyjść. Dotarłam do części dziękczynnej i nastąpił krach. Był to dzień jego urodzin i złożyłam mu rano życzenia spełnienia marzeń. Ucieszył się, myślałam jednak że z życzeń... Nic bardziej mylnego dla niego to był znak że można mnie przekonać aby rozwód odbył się za porozumieniem stron. To był koszmarny dzień bo była pyskówka wyzwiskowa z popychaniem mnie. Wyprowadził się do rodziców. Z jednej strony bardzo cierpiałam z tego powodu a z drugiej odpoczęłam wreszcie psychicznie. Poradziła mi moja kochana „siostrzyczka” Sycharowa abym rozpoczęła nowennę ale z inną intencją. Tak zrobiłam i poprosiłam Matulkę o prawdę. Błagałam Boga o poznanie prawdy. To był przełom ponieważ w krótkim czasie poznałam całą prawdę. Otrzymałam zdjęcia z jego wyjazdu z nią, rozmowy o niej, krótko mówiąc dowody zdrady. Zaczęłam dawkować mojemu mężowi informacje które posiadam i widziałam jak jego świat oszustw, kłamstw, matactw, którym karmił mnie od wielu lat wali się. Zaczął tracić grunt pod nogami co się dzieje?? Ja taki sprytny inteligentny facet został przechytrzony przez takie coś (to określenie jego kochanki mnie). Przecież ona nie umiała nawet zalogować się w banku aby sprawdzić ile jest na koncie!? Ośmieszał mnie przed przyjaciółkami jaka jestem nieporadna bez niego a tutaj taki strzał! Wiecie co to był dla mnie lek jak antidotum na złe. Wyleczyłam się z chorej miłości do niego. Zaczęłam dostrzegać jego wady i jego okrucieństwo i bezwzględność. Wcześniej myślałam i tłumaczyłam sobie iż on taki jest....Taki oschły, nieczuły okrutny i obojętny. Czytając jego troskę o kobietę, która tak naprawdę nic mu nie dała tylko jeszcze zabrała myślałam sobie „to jest obcy człowiek”. Martwił się np. o to aby się nie zablokowała gdy on będzie czasowo mało dyspozycyjny i nie znajdzie szybko pracy. Guzik go interesowała blokada córeczki 8 letniej nie mówiąc o mnie! Doskonale wiedział jak bardzo chciałam mieć drugie dziecko ale on nigdy do tego nie parł teraz już wiem dlaczego...A tu dowiaduję się jak bardzo pragnie mieć dziecko z nią! Wyobrażacie sobie co czułam jak czytałam jego słowa i agitację jego przyjaciółeczki notabene po rozwodzie z dzieckiem z wolnego związku ,który również się rozpadł? Takie osoby są dla niego wzorcem i takie osoby doradzają mu jak ma żyć...ŻENADA. Osoby, które nie ułożyły sobie życia mówiące o dzieciach z rozbitych rodzin „nie pierwsze i nie ostatnie”, „trzeba samemu być szczęśliwym aby dać dzieciom szczęście”. Przez wiele lat prały mu mózg aby znalazł się teraz tam gdzie jest w czarnej ....Jego słowa kiedy nie mógł znaleźć pracę i kiedy dowiedziałam się prawdy.
Z rozmów dowiedziałam się również, że jego miłość życia to rozkapryszona nastawiana konsumpcyjnie do życia rozwodniczka z bagażem doświadczeń wiadomo jakich. Wiekowo posunięta stąd chęć szybkiego ojcostwa ze strony mojego męża. Nie zniechęciło go to jednak bo przecież wreszcie jest zakochany i czuje do niej coś co sam nie potrafi określić....Do tej pory ze mną to była wegetacja teraz dopiero wie, że żyje i nie chodzi tutaj o sex...Bo takowego podobno nie było gdyż panna miała zabiegL. Do niedawna tak się rozpisywał ale coś się dwa tygodnie temu posypało bo mój mąż przypomniał sobie że ma rodzinę i oświadczył, że wprowadza się do domu czego do tej pory nie zrobił. Dlaczego? Otóż to był warunek księżniczki że jak będzie z tym „kimś” mieszkał dalej to ona rezygnuje! Toteż grzecznie mój mąż mieszka nadal u rodziców z nadzieją iż wreszcie znajdzie pracę w stolicy i złe humory opuszczą jego ukochaną. „Wymodlił” sobie u samego diabła część życzeń czyli pogodzenie się z ukochaną i poleciał do niej jak na skrzydłach zapominając, że przez dwa tygodnie dawał nadzieję przede wszystkim dziecku, że wróci....On tym czasem na nowo budował relacje z nią obiecując poprawę, tak sadzę...Dwa tygodnie dały mi nadzieję, że chce naprawić tą krzywdę jaką mi i dziecku wyrządził, dwa tygodnie przychodził regularnie do domu i wydawało się że chce. Chciał i nie chciał tak wyglądał jego pseudo powrót. Obecnie przebywa u niej i moja cierpliwość się wyczerpała. Mam już dosyć łez, upokorzeń, poniżeń i oszustw. Teraz wiem że była to następna gra aby zyskać na czasie bo boi się rozwodu o orzekaniu o winie.
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-20, 15:21   

Jestem znowu w punkcie wyjścia....jego plan był taki aby pseudo się ze mną "zaprzyjaźnić" a potem mnie sprowokować. Udało mu się i spoliczkowałam go..Zresztą za te wszystkie zdrady należało mu się. Ale jestem zła na siebie że dałam się tak podejść! teraz zablokuje mi karty i długi będą rosły. On ma to gdzieś. czeka aż ja złoże pozew bo on nie będzie ponosił kosztów złożenia wniosku....Tyle ile on ma w sobie nienawiści do mnie to nie wyobrażacie sobie.
Planuje wyjazd na wakacje z kochanką i uzupełnia garderobę aby zaszpanować przed panią mecenas....W końcu jej się należy szacunek i odpoczynek nie nam nie dziecku. Boże ile jestem jeszcze znieść?
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-20, 17:03   

Rozsypka mojej psychy jest dzisiaj totalna. Chodzę od sciany do ściany i nie mogę poszukać sobie miejsca powtarzając do siebie "Ile jeszcze to potrwa..." Wydawało się że juz mija, że jestem silniejsza a tutaj takie stany! Pewnie dlatego że przychodził do dziecka i czuł się jak u siebie (niby jest u siebie ale wyprowadził się 2 - miesiące temu do mamy i taty). Spedził wczoraj sobotę u siebie-nie u siebie przed tel a ja głupia jeszcze mu podstawiałam jedzenie pod nos. Wiem jestem beznadziejna i niekonsekwentna ale mysłałam ze w ten sposób pęknie i bedzie tylko lepiej....Okazuje się że przychodził bo ma taką taktykę po tym wszystkim co wiem a mianowicie o zdradach. Poczatkowo był jak pobity jak się dowiedział ze ja WIEM. Po naradach internetowych z kolezankami utwierdził sie że własciwie to mu nic nie zrobię bo majatek tak czy siak bedzie na pół a teraz on bedzie się mna bawił bo jak stwierdził sięgnęłam łapami po coś co nie moje....Wyobrazacie sobie :shock: Obraża mnie notorycznie np: że staro wyglądam (odwet za to że jak pokazalam najblizszej koleżance zdjęcie jego ukochanej to stwierdziła że kobieta zdrowo po 40 i staro wygląda). Bardzo go to zabolało toteż musiał się odgryźc. Jest dla mnie bezwzględny pod kazdym względem ale cały czas przez niego cierpię bo oddalam mu wszystko a on dal mi upokożenie, brak szacunku i zdrady.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-20, 17:21   

poczta.onet.pl napisał/a:
Rozsypka mojej psychy jest dzisiaj totalna

Trudno być pozbieranym, gdy się uczestniczy w takim nieuporządkowaniu jakie jest u Twego męża.
Nie wchodź w Jego chaos i wycieczki w Twoja stronę.
poczta.onet.pl napisał/a:
Wiem jestem beznadziejna i niekonsekwentna ale mysłałam ze w ten sposób pęknie i bedzie tylko lepiej

Bo myślałaś , że go zmienisz , a tu "guzik" nic z tego.
To czy będzie lepiej nie zależy od Twoich działań.
Nie wiś na nim , miej swoje zdanie i swoje granice, po to by siebie chronić. Jak tam z miłością do siebie samej?
Przyszła kolejna próba, po to by dokonać korekty i Ciebie umocnić, więc czas na wyciągnięcie wniosków z lekcji. Tyko uczciwie siebie podsumuj, co Ci się udało , a co jeszcze nie wyszło.
Następnym razem będzie lepiej, głowa do góry :-)
 
     
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-20, 19:31   

:-D nie pozwol sie opokarzac..............i rozwod zjego winny jak juz,pan ma dziecko a obowiazki sa,i to nie jest odwent tylko cos normalnego i formalnego,zycze ci pogody ducha i abys sie szybko pozbierala.TYLKO DZISIAJ -bede tak szczesliwa jak tego chce.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 04:17   

sylwia1975 napisał/a:
nie pozwol sie opokarzac..............i rozwod zjego winny jak juz,pan ma dziecko a obowiazki sa,i to nie jest odwent tylko cos normalnego i formalnego,zycze ci pogody ducha i abys sie szybko pozbierala

Tak wspominam że jak byłem mały to grabarzami byli zapłakani członkowie rodziny, potem były lata pijanych w sztok facetów, a dziś uśmiechniętych i pachnących panów.
Toż to calkiem normalne. Pogody ducha :-/ :-/ :-/
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8