Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
żony niechaj będą poddane swym mężom (Ef 5, 22)
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 16:19   

Tiliano,
mężczyzn zachwyca kobiecość , czyli inność .
Inność ciała , ducha , psychiki , emocji .
To jest ciekawe , nieznane , egzotyczne .

To nie jest manipulacja tylko znajomość rzeczy , wiedza , intuicja , poczucie humoru , gra , zabawa , MĄDROŚĆ .
Magiczne słowa - proszę , uśmiech .
Też można powiedzieć to manipulacja .
A dzieci nie "manipulują" ?

Słabość kobiet jest bardzo atrakcyjna dla facetów .
Mogą się wykazać .
Czy kobieta , która na każdym kroku udowadnia
że doskonale radzi sobie sama potrzebuje faceta ?
Oczywiście , nie chodzi mi o drugą skrajność ,
tzw. "słodkie idiotki" .



Tiliano ,
całej reszty nie czytałem , Ty chyba też . ;-)


Zołzy ? :roll:
Ja bym omijał z daleka . :mrgreen:


===================================

DHL ,
a Ty swoje . :mrgreen:


To co piszę w tym wątku ( z reguły zawsze )
nie ma większego związku z moją sytuacją .
Owszem , czasem podświadomie mogę coś zaakcentować ,
napisać mniej empatycznie itd. ,
ale dziś nie ten czas .
Gwiazdki nie było nigdy , nic zatem nie zgasło .
Było tak sobie , ani źle ani dobrze .
Nie ma do czego tak tęsknić , łez wypłakiwać .

To co piszę na forum i moja sytuacja
to DWA RÓZNE PUDEŁKA .
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 16:51   

mare, oczywiście, że TY byś omijał "zołzy" z daleka. Nie raz i nie dwa pisałeś, że pewna siebie, niezależna kobieta jest zagrożeniem dla poczucia wartości mężczyzny. Z resztą, nawet w tym poście to piszesz... A to dlatego, że nie jesteś pewnym siebie mężczyzną.

Tylko czy naprawdę chcesz być z kobietą, która jest z tobą DLATEGO, że sama sobie nie poradzi? Czy nie lepiej być z kobietą która jest z tobą bo CHCE z tobą być?

Ale nie sądź książki po okładce... a raczej po tytule... i przeczytaj.

Czytam dalej i musze przyznać, że nie do końca ta książka jest aż taka straszna, jak pierwsze strony zapowiadały... ale jednak i tak niebezpieczna, bo celuje w pranie mózgu i rozwijanie współuzależnienia... Być może zmienię zdanie, jak przeczytam wiecej... Zobaczymy.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 16:52   

mare1966 napisał/a:
To co piszę na forum i moja sytuacja

to DWA RÓZNE PUDEŁKA

Oj Mare...Mare

nie pisałem tego by ci za skórę włazić ..jeno byś może kiedyś
tak prawdziwie sam ze sobą i dla siebie...
ale nie odbieraj tego żle co napiszę oki???

mówi się bujaj las -a nie nas.
Wyłazi z ciebie (niestety) ta nostalgia .
Tak samo jak choćby to że tyla roczków jesteś już na tym forum-a to oznacza że pozorny tylko brak zgody na i pozornie tylko przyjmujesz jak było i co było.
Dla mnie pisz ile chcesz i jak chcesz-jeno rób to w spójności ze sobą Mare.
Czyli nie ogół-jeno co w duszy gra.
Ty lubisz za to bardzo ogólnie-by tylko nie wyszło szydło z wora że Mare tam wewnątrz cierpi.
No bo jak to facet przeca musi być sztywny jak stal.
Nie musi Mare -a czasem nawet fajnie wyjdzie jak się posypie
Mam takie swoje powiedzenie....
Nie trzeba grać "macho"-gdy kolana kołaczą :mrgreen:

pozdrawiam :mrgreen:
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 17:08   

mare1966 napisał/a:
To co piszę w tym wątku ( z reguły zawsze )
nie ma większego związku z moją sytuacją .


a wiesz,że to chyba Tobie się tak wydaje....przecież wielu z nas,starszych wyjadaczy zna kawałek Twojej historii.........jeśli więc biorąc pod uwagę to,co pisałeś:
-że ożeniłeś się bez przekonania,bo żona Ci się nie podobała i miałeś zamiar ją zmienić do swoich norm w trakcie małżeństwa
-że nigdy nie kochałeś żony,w każdym razie nigdy jej tego nie powiedziałeś
-żona wytrzymała 20 lat,macie dzieci,nie pisałeś nigdy o tym,by zaniedbywała dom,by była niewierna

to biorąc pod uwagę słowa z cytowanej przez Ciebie książki-dokąd ją,Ciebie i Was doprowadziła taka sytuacja,że żona choć niekochana,niehołubiona,zaniedbana emocjonalnie,trwała w pokorze dwadzieścia lat?co jej to dało-ta uległość i zgoda na takiego męża,jakiego wybrała i pewnie pokochała?co Tobie dało to,że nie kochałeś żony i nie starałeś się jej kochać,a walczyć o małżeństwo zacząłeś dopiero po tym,jak żona powiedziała: dość,a dzieci odwróciły się do Ciebie plecami?

Mare,od wielu lat poszukujesz wzoru małżeństwa,a przede wszystkim żony,być może dlatego,by utwierdzać się przekonaniu,że to wszystko jej wina,że tak się potoczyła,bo gdyby szanowała i kochała Ciebie pomimo Twoich wad,zachowań,obojętności,to nie byłoby Cię tutaj?

a właśnie...........dawno nie pisałeś nic o swojej sytuacji.........zachęcam do podzielenia się z nami,może wówczas nie będziemy gdybać i przywoływać faktów być może nieaktualnych...........

a książka?no cóż......najważniejszą "książką" dla każdego chrześcijanina,nie tylko w małżeństwie-jest Biblia.....a tam poza formułką "żony bądźcie poddane mężom" jest dalsza część,równie ważna,którą cytowała Zenia.............jeśli więc autorka ma widzimisię interpretować Biblię i ją tendencyjnie cytować,by udowodnić tezę,którą sama sobie postawiła,to cóż poradzić?w dzisiejszych czasach pisać i wydawać książki może niestety każdy,kto wie,co to w ogóle książka jest,nawet pisać nie musi umieć,ani przeżyć,ani wiedzieć...................niestety,znak czasów...........po co więc o tym dyskutować?bicie piany i strata czasu,który można wykorzystać w pożyteczniejszy sposób....................pozdrawiam,Szymon.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 17:39   

Taki komentarz ( między innymi ) znalazłem pod recenzją Pani Katarzyny Marcinkowskiej :
Cytat:
napisane przez Jenny
poniedziałek, 14 styczeń 2013 12:32

Rolą męża zajmuje się jej mąż, Michael Pearl. I jest równie bezkompromisowy dla mężczyzn.
Debi Pearl to kobieta, która, uniżając się, zostaje postawiona na piedestał. Jak Jezus nakazuje być pokornym i uniżonym a został wywyższony, tak Debi pokazuje kobietom jak stać się inspiracją, pomocą, oblubienicą męża poprzez postawę całkowitego szacunku dla swojego (i tylko i wyłącznie swojego) mężczyzny.
Jest to najciekawsza książka, jaką czytałam od bardzo dawna. Całkowicie bezkompromisowa, nie owijająca w bawełnę. Jeśli ktoś otacza się w życiu przyjaciółkami, których główną rolą jest współczucie, głaskanie po głowie, wspólne narzekanie na to, co niezmienne, niedobre, nieporządne - ta książka nie jest dla nich. A jeśli ktoś poszukuje szczerej przyjaźni, gdzie przyjaciółka potrafi postawić do pionu, potrząsnąć, powiedzieć - jakość twojego życia zleży wyłącznie od ciebie - ta książka jest dla nich.
Bardzo brakowało mi takiej pozycji. Bardzo chciałam przeczytać o tym, jak cudownym dopełnieniem mojego męża jestem, jak cudownie Bóg wyposażył mnie we wszystko, czego potrzebuje ode mnie mój mężczyzna i jakie szczęście daje mi małżeństwo w szacunku. Debi często podkreśla jak olbrzymi wpływ mamy na swoich mężczyzn i jak bardzo wspaniale "zwraca nam się" bycie szanującą żoną. Bardzo obrazowo, na licznych przykładach pokazuje jaką miłość, wdzięczność, czułość, przyjacielskość, opiekuńczość naszych mężczyzn wywołuje nasz szacunek do nich. Postawa kobiet zmienia postawę mężczyzn. "Mężowie KOCHAJCIE swoje żony, żony SZANUJCIE swoich mężów" - słowa samego Ojca przytaczane są przez Debi wiele razy. "Kobiecość budzi męskość" - to jej słowa. Akcja budzi reakcję - to jej dewiza.


Sam tego nie pisałem . :mrgreen:

Cytat:
"Mężowie KOCHAJCIE swoje żony, żony SZANUJCIE swoich mężów"

Czy to nie zastanawiające ? :roll:
Wydaje się , że ten nakaz , rada , przestroga dotyczy
rzeczy najistotniejszej .
Zatem , wydaje się , że
mężowie
mają kłopoty z kochaniem
a żony z szacunkiem .


Szacunek nie jest ujmowaniem sobie szacunku czy godności .
Rola służki jest tylko pozorna .
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 17:40   

mare1966 napisał/a:
Słabość kobiet jest bardzo atrakcyjna dla facetów .

Mogą się wykazać .

Czy kobieta , która na każdym kroku udowadnia

że doskonale radzi sobie sama potrzebuje faceta ?

Oczywiście , nie chodzi mi o drugą skrajność ,

tzw. "słodkie idiotki" .

I już idzie dyskusja
a tiliana( a Kubusie to lubią) :-> bardzo fajnie dała ci kontrast
dokładnie książka
"mężczyżni kochają zołzy"

Bardzo dobry kontrast
i nie dlatego że tam wypisują fajne rzeczy...
jeno dlatego że jest tak samo płytka -jak twoja polecana pozycja.
W skócie jedna przemawia
do kobiet jak się nauczyć jadać z ręki męskiej....
druga przemawia do kobiet
jak nauczyć z ręki jeść mężczyzn.....

A życie to co innego Mare...
nawet przerabiając prosty schemat znany od lat
facet pracuje-kobieta zostaje w domu.
I jak myślisz czy ta kobieta będąc w domu zbija bąki???
czy pzrypadkiem zapitala (za przeproszeniem) na kilku etatach???
to podpowiem

Klasyka
...wraca do domu mąz zmeczony bo z pracy i oczywiście dętka(bo przeca cały dzień bidak na rodzinę robi)
I ten bidak zgodnie z niepisanymi zasadami ma należne wypoczywać
-a w domku czeka żona .
Ot siedziała cały dzień zatem niech bidaka nakarmi, wysłucha ,i dodatkowo zwolni z zajęć.

Ot wypasiony gospodarz domu!!
Dla jednych to normalka 'a dla mnie mnie Mare taki typ to leń
-bo życie to brutal(o czym nawet nie wie bieduleczek),
zatem jak na ryjek pada to niech przekima pól godziny i w wir obowiązków wskakuje.
A jak mu się marzą posługi -niech kelnerów zatrudni lub catering
wszak go stać.
Sedno...
Widzisz Mare zołza to skrajność -bo tak naprawdę to kobieta widząca tylko czubek nosa.
Kobieta o jakiej ty wypisujesz to odwrotnośc zołzy-typ niewolnika.

Zatem niecelne strzały....

I odpowiem jeszcze na jedno-dlaczego wielu mężczyzn tak bardzo boi się niezależności kobiecej???

bo boja się słowa NIE....
a słowo to burzy męskie lenistwo i wygodnictwo....

-a jak znam życie to i tak zaraz części zaprzeczysz
cały Mare :lol: :lol:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 19:51   

==========================================================
5 kobiet rozmawia . Ta książka jako inspiracja . :mrgreen:

JAK NIE ZOSTAĆ ROZWÓDKĄ?


JAK NIE ZOSTAĆ ROZWÓDKĄ? cz. 2 Cieknąca rynna


Jak nie zostać rozwódką? Część III: Typy mężczyzn - DOWÓDCA





========================================================

3 TYPY mężczyzn :

JAK NIE ZOSTAĆ ROZWÓDKĄ? cz. 3/1 Typy mężów - DOWÓDCA


JAK NIE ZOSTAĆ ROZWÓDKĄ? cz. 3/2 Typy mężów - PAN SOLIDNY


PAN WIZJONER


***********************************************************************
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-27, 21:41, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 20:56   

Tiliano
Cytat:
mare, oczywiście, że TY byś omijał "zołzy" z daleka. Nie raz i nie dwa pisałeś, że pewna siebie, niezależna kobieta jest zagrożeniem dla poczucia wartości mężczyzny. Z resztą, nawet w tym poście to piszesz... A to dlatego, że nie jesteś pewnym siebie mężczyzną.

Tylko czy naprawdę chcesz być z kobietą, która jest z tobą DLATEGO, że sama sobie nie poradzi? Czy nie lepiej być z kobietą która jest z tobą bo CHCE z tobą być?

Ale nie sądź książki po okładce... a raczej po tytule... i przeczytaj.



Ksiązki o "zołzach" nie czytałem , więc nie wiem
co AUTOR ma na mysli mówiąc - zołza .
Ja mogę tylko wyjasnić jak ja osobiście widzę zołzę .
Pyskata egoistyczna intrygantka zadufana w sobie .

Pewność siebie nie jest zła , pod warunkiem że nie zahacza o zarozumialstwo .
Pod warunkiem , że jest pole do rozmowy , wysłuchania kogoś innego ,
że jest uwaga na czyjesz racje i poglądy , że jest życzliwość i poczucie humoru .
I dystans do siebie samej .
Mądra kobieta , która przyznaje rację mężczyźnie ( albo innej kobiecie )
strasznie zyskuje .

Trzeba by zdefiniować niezależność . :roll:
Podejrzewam , że chodzi Ci o niezależność od męża ?
Może być niezależność w poglądach albo finansowa .
Ja nie mam nic przeciwko wolnej myśli innej osoby .
Przeciwnie - bardzo cenię myślące osoby , nawet jak się z nimi zupełnie nie zgadzam .
Jestem ciekawy z natury , więc chętnie dopytuję o te pogłady , dyskutuję .
Mogę się nie zgadzać , ale prywatnie cenię takie osoby .
Jeżeli wierzą w to co mówią oczywiście .
A w małżeństwie taka osoba to skarb .
Co dwie głowy to nie jedna i jest z Kim pogadać .

Tak więc , jak widzisz - chyba błędnie mnie odbierasz .

Tiliana
Cytat:
Czytam dalej..........

No właśnie , i to doceniam , że czytasz .
To , że możesz mieć inny pogląd to rzecz wtórna .
Tak naprawdę trzeba by rozbić to co pisze autorka na małe kawałeczki .
Wtedy by sie okazało być może , że w wielu kwestiach jednak zgadzany się .
Ale do tego potrzeba woli , otwartości , życzliwości i cierpliwosci .

=========================================================

Krasnobar
podałeś nieprawdziwe fakty , ........... ponownie .

Nie będę niczego tłumaczył .
Kilka osób wie duuuuuużo więcej
i to mi wystarczy .

===========================================================

DHL ,
tematem jest książka . ;-)
Alternatywny sposób dla może części Pań z tego forum ,
może elementy sposobu do wykorzystania ?


Na dodatek tak naprawdę
należy rozpatrywać i tę drugą książkę - dla mężczyzn , bo tworzą jedność .

Mężczyzna jakiego pragnie twoja żona .
Autorem jest mąż , Michael Pearl . ******************************* :!:
Tutaj nieco mniej obszerny fragment
Mezczyzna Jakiego Pragnie Fragment



Cytat:
Każde z was musi spełnić swój obowiązek przed
Bogiem, niezależnie od postępowania drugiej osoby, jeśli wasze małżeństwo ma
mieć jakąkolwiek szansę, by stać się choćby nieco lepszym. Mąż może uczynić
małżeństwo w połowie dobrym, jeśli kocha i zabiega o swoją żonę bez względu
na jej reakcje, żona zaś może uczynić swoje małżeństwo w połowie dobrym,
szanując swojego niezasługującego na to męża. Kompletnie nieudanym małżeń-
stwem będzie takie, w którym obie „uduchowione” strony czekają na to, aż dru-
ga strona spełni swój obowiązek. Coś takiego w ogóle nie jest małżeństwem.
To wojna, którą wszyscy przegrywają.
Pamiętam lekcję, której udzielił mi mój ojciec, kiedy uczyłem się jeździć
samochodem. Spytałem go kiedyś:
— Co powinienem zrobić, gdy kierowca samochodu jadącego z naprzeciw-
ka nie wyłącza świateł drogowych, choć zasygnalizowałem mu, że mnie oślepia-
ją? Czy ja też mam włączyć długie i dać mu nauczkę?
Mój ojciec odpowiedział:
— Jeden oślepiony kierowca na drodze wystarczy. Spotkanie dwóch ślepych
głupców nikomu nie wyjdzie na dobre.
Ostatnio zmieniony przez 2014-06-27, 21:13, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 20:58   

"Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" to książka, która się sama narzuca.. a jednocześnie ma wiele z tą wspólnego. Nie tylko techniki mające na celu podbudowanie męskiego ego... ale też na przykład to, że kobieta nie powinna nigdy, ale to nigdy narzekać i być zadowolona ze swojego życia - ale jednocześnie ma prowadzić życie, z którego będzie zadowolona.

Róznice? Ta książka straszy marną, brudną klitką, w której kobieta miałaby żyć z dziecmi po rozstaniu z męzem... "Zołza" czyni sobie za punkt honoru mieszkanie choćby w ciasnej brudnej klitce razem z dziećmi po rozstaniu, jeżeli tylko mężczyzna jej nie szanuje.
"Zołza" stawia naciska na wolność i niezależność, na dbanie o własne potrzeby... Ta książka ciągle mówi "musisz". I to nawet w dość absurdalnych momentach, jak tu o mężu-zdradzaczu do jego zdradzanej żony: "Wiesz także, że musi okazać skruchę za grzechy i kochać Boga." Jakie MUSI? Od kiedy miłość do Boga i skrucha za grzechy jest obowiązkiem?

Obraz mężczyzny i tego, czego oczekuje od kobiety też jest diametralnie różny... Ale "Zołza" podkreśla, że pisze o.... wartościowych mężczyznach, czy też mężczyznach znających swoją wartość... Ciekawa jestem typów mężczyzn, które powinny być przedstawione w tej książce.

Lektura zdecydowanie interesująca, ale nie traktowałabym jej jako drogowskazu.


...................................................

mare - zgadzam się z tym, że rola służki jest tutaj pozorna - ale jest tak, jeżeli to KOBIETA się na nią SAMA decyduje, jeżeli sama dochodzi do tego, że to jest to, czego ona chce od życia (nie roli służki, tylko przyjęcia takiego a nie innego sposobu życia), a nie jest to jej narzucone. A szacunek do mężczyzny... zaczyna się od szacunku do siebie. Tak samo jak miłość do bliźnich zaczyna się od miłości do siebie.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 21:28   

mare1966, nie miałam okazji poznać Cie osobiscie, dlatego zapytam wprost, czy kiedyś byłeś na jakims spotkaniu naszej wspónoty, na jakichś rekolekcjach?

Nie czytałam żadnej z przedstawianych przez Ciebie tutaj książek. Odsłuchałam rozmowy owych 5 pań. Nie zgadzam się ze wszystkim co one tam mówia, jednak wiele jest też w tym prawdy. Ja z własnego doswiadczenia kryzysowego mogę powiedzieć, że od momentu kiedy zaczęłam zastanawiac się nad swoim udziałem w zaistnieniu całej tej sytuacji, kiedy zaczęłam się przygladać sobie (swojej postawie) i cos z tym zaczęlam robić, to rzeczywiście owa sytuacja w jakiś sposób zaczęła się zmieniać.
Wiem równiez, że wielu z tych kwesti nie można ruszyć z miejsca jeśli nie poukłada się swoich relacji z Bogiem, bo tylko poprzez zrozumienie tego, co Bóg dla nas przygotowal i do czego stworzył (zarówno meżczyznę jak i dla kobietę) oraz przyjęcie tego jest możliwe takie podejście do sprawy.
Mnie jednak zastanawia jedno, mianowicie to dlaczego Ty ciągle oglądasz sie na to co w małżeństwie powinna zrobić kobieta (żona), a kwestia tego co nalezy do mężczyzny jakby dla Ciebie w ogóle nie istniała, a wszelkie kwestię z tą rolą mężczyzny zbywasz. Uwierz mi pracę zawsze nalezy rozpocząc od siebie, od przyjrzenia się sobie, ale przede wszystkim od wyciągnięcia wniosków i rozpoczęcia działąn. Przecież jak sam piszesz, działenie jest męską domeną, więc co z Twoim działaniem? Jak zamierzasz zmieniać swoja sytuację małzeńską oczekując tylko od zony zmiany zachowania?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10