Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Pomóżcie! |
Autor |
Wiadomość |
joanna83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-11, 20:22
|
|
|
Sławomir - dziękuję raz jeszcze. Gdyby nie Sychar nie dałabym rady z tym wszystkim. Jestem ze wspólnotą od lipca 2013 roku i dostałam wiele wsparcia i sama staram się dawać wiele od siebie. Uczęszczałam swego czasu na spotkania w poradnictwie rodzinnym (teraz muszę odwiedzić ponownie moją cudowną Mirakulum), na spotkania ogniskowe też uczęszczałam ale ostatnio mam sporo na głowie i z czasem i dojazdami kiepsko. Czasem pojawiają się takie chwilę, kiedy to czuję się jakbym była chora, nie mam marzeń, nie mam planów na przyszłość. Mój plan ogranicza się może do następnego dnia, na nic nie czekam, niczego nie planuję. kiedyś byłam inna, ten kryzys odebrał mi w pewnym sensie jakąś radość życia ale wciąż mam nadzieję, że to się zmieni. |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-11, 22:31
|
|
|
joanna83 napisał/a: | Czasem pojawiają się takie chwilę, kiedy to czuję się jakbym była chora, nie mam marzeń, nie mam planów na przyszłość |
Asia!
Dostałaś i oberwałaś od zycia! Przeżyłaś! Normalne, że musisz dojść do siebie i potrzebujesz czasu... To tak jak po operacji szpitalnej
Dla mnie wazna była i jest nadal modlitwa. Polecam Ci Eucharystię i to codzienną - to zalecam Ci w formie codziennej (znajdź koniecznie czas).
Polecam Ci również 30 minut dziennie na ruch /sport/fitness (jak możesz i nie ma przeciwskazan lekarskich). Biegam sobie truchcikiem
Musisz się zmusić
Ułóż sobie grafik zajęć
Wróce do przykładu ze szpitalem. Po operacji trzeba poddać się rehabilitacji czasem trzeba się uczyć chodzić od początku.
Oberwałaś psychicznie! I musisz przejść przez rehabilitacje.
Jezus w komunii daje sile przemiany woli (potwierdzam) . Sport pozwala zachować motorykę w porządku.
Dobrze żebyś pomyslała o zajęciach dodatkowych (może kurs na motocykl?)
A to niekoniecznie dla Ciebie - chociaz mi pomoglo jazda na motocyklu po "7" - zamiast kochanki piękna używana angielska Honda
To też nie tak jak piszesz, że kiedyś byłaś inna (...) Ty jesteś dalej tą samą Asieńką. No ale, żeby się do niej dokopać to do pracy
Tak jak piszesz ale dzień po dniu i do przodu.
Ty nawet nie wiesz jakie skarby Bóg przygotował dla Ciebie!
Patrz Jezus również był samotnie przed Sądem, biczowany i ukrzyzowany, wyszydzony, oskarzony kłamliwie i ubity.
Zrobił to dla nas i dla naszego zbawienia. Dziekuje Mu że mogłem doświadczyć częsci z tego i że mogę doświadczać dnia każdego. Dziękuję za cudowny dar życia i że mogę zmieniać siebie i czekać na to co przygotował mi najlepszego... |
|
|
|
|
joanna83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-12, 20:02
|
|
|
Staram się powolutku żyć normalnie, staram się tak już od 31 marca 2013 roku, kiedy to mąż mnie porzucił. Modlę się, oddaję sprawę Bogu..... tylko trochę mi smutno, że mój mąż neguje moją religijność, nie wierzy w nią, a inni ludzie, chociażby jego rodzina, pełnomocnik w swoich słowach, pismach go w tym utwierdzają- to strasznie boli. Moja religijność jest dla nich oznaką dwulicowości, bo na rozwód się nie zgadzam, w toku postępowania bronię swoich racji ale to dla nich oznacza podejmowanie dwóch sprzecznych działań, bo uznają mnie za bezwzględną i zaciętą w swoim zdaniu i racji, a to ich zdaniem jest sprzeczne z religijnością. Chociaż prawda jest taka, że nie jestem bezwzględna ani zacięta ale nie dam się krzywdzić, bo moim zdaniem zdrada to decyzja indywidualna danej osoby (zdradzacza) i ona sama ponosi za nią odpowiedzialność, zaś za kryzys odpowiedzialne są obie strony, ja tylko tą zdradę chcę udowodnić, bo mój mąż nie ma odwagi się przyznać i tym samym mnie krzywdzi. Dziwi mnie to, że ludzie tak łatwo podchodzą do rozwodu, twierdzą że zgoda na rozwód to nic takiego, a dla mnie byłoby to stwierdzenie: " nic dla mnie nie znaczysz i nic dla mnie nie znaczyłeś".
Patrzę z dumą na moich rodziców, przeżyli kiedyś naprawdę ciężkie chwilę ale dali radę, nikt nikogo nie zostawił, nikt nikogo nie porzucił..... oni nauczyli mnie walczyć!
Myślę też, że osoba, która nie została nigdy zdradzona, bądź porzucona nigdy nie zrozumie traumy jaką przezywa skrzywdzony małżonek, cierpienia nie da się opisać, to jak sinusoida - góra, dół, góra, dół itp.
Masz rację co do codziennej Eucharystii!
Co do zajęć, to radość i spełnienie daje mi praca i pomoc innym ludziom ale staram się rozszerzyć mój zakres spraw. Na motorze jeździć niestety nie będę, bo ledwo co jeżdżę samochodem ale może powinnam się w tym zakresie doskonalić:)
Ten kryzys, sprawa rozwodowa to dla mnie oczyszczenie i obojętnie jaki zapadnie wyrok wyjdę z niej z czystym sumieniem i zwycięsko..... zyskam spokój na lata! |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-16, 21:47
|
|
|
joanna83 napisał/a: | ale może powinnam się w tym zakresie doskonalić:) |
Asiu,
już się martwiłem . Obecność ludzi, którzy przeżywają coś podobnego pomaga. Okazuje się, że nie jestesmy sami. Co więcej nasze zmartwienia nie są takie straszne
Trzymaj się! |
|
|
|
|
joanna83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-20, 17:45
|
|
|
Im bliżej człowiek jest Boga tym zły bardziej atakuje, bardziej się wścieka. Zdałam sobie sprawę z prawdziwości słów, które jakiś czas temu usłyszałam od Przyjaciółki, że zło dotyka sfery, w której jest najwięcej ran! Upadam i podnoszę się. Czuję się dzisiaj jak niewierne dziecko Boga! |
|
|
|
|
krasnobar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-20, 21:51
|
|
|
tak to już bywa........upadki też są potrzebne,ale liczy się to,czy po nich powstajesz,z czasem będziesz już miała coraz silniejsze nogi i upaść nie będzie tak łatwo...............masz moją modlitwę, trzymaj się,pozdrawiam, szymon |
|
|
|
|
joanna83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-20, 22:23
|
|
|
Krasnobar - dziękuję za modlitwę! Jest mi teraz bardzo potrzebna.
Czasem człowiek myśli, że potrafi wytrwać, że jest niby jak skała - silny w wierze, że potrafi rozpoznać zasadzki losu, ustrzec się przed nimi, a potem okazuje się, że przebiegły Zły używając wszelkich podstępów, niby nawet pod pozorem czegoś dobrego sprawia, że ten czuje się jak zaczarowany, nic nie widzi, nic nie słyszy....a za rogiem czeka "wilk w owczej skórze" który nawet nie wie, że jest wilkiem - on dla mnie, ja dla niego. Zło chce odciągnąć od celu, tworzy z góry zaplanowany scenariusz, który z uporem realizuje. Bóg jednak z największego nawet zła potrafi stworzyć dobro. Przypominają mi się słowa z "Fausta" J.W Goethego " .... Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro" |
|
|
|
|
krasnobar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-20, 22:30
|
|
|
Joasiu,paradoksalnie zrozumienie tego,jak łatwo jest upaść,pozwoliło mi szybciej wybaczyć mojej nie-żonie,skoro ja taki-uważałem się za bogobojnego i z zasadami-też popełniam błędy czy ranię innych,to czemu ktoś inny ma być pozbawiony tego prawa?...................nie sądze,by każdy,nawet silny duchem,umiał rozpoznać wszystkie zasadzki,ale też można słuchać innych (np. spowiednika),czy otworzyć Pismo Święte i znaleźć odpowiedzi na pytania-pułapki..........."po owocach poznacie"................widzisz,swego czasu,kiedy jeszcze sądziłem,że jesteśmy sakramentalnym małżeństwem i buntowałem się przeciwko wyrokowi sądu biskupiego,bardzo grzeszną myślą wydawała mi się ta,gdzie sugerują mi "nowe życie", bo mogę itd...................ale wystarczyło poczekać na owoc decyzji i wyroków, na owoc Nowenny Pompejańskiej,żebym inaczej spojrzał na przyszłość i widział w tym coś dobrego............Joasiu,stan na dziś masz taki, jaki masz, a co przyniesie jutro,tego nie wiesz........odpowiadasz za "dzisiaj" i tego się trzymaj...........trzymaj się,s. |
|
|
|
|
joanna83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-24, 23:23
|
|
|
Ostatnio zastanawiałam się nad istotą miłości ale tej ludzkiej miłości, względem małżonka, innych ludzi, ale przede wszystkim Boga. Każda miłość doświadcza, nie tylko ta Boska („Kogo Bóg miłuje tego Bóg krzyżuje”). Kochać to znaczy cierpieć……. umieć przyjąć cierpienie z pokorą. Czytając pewną książkę rzuciły mi się takie oto słowa: „kochać – znaczy wystawiać się na zranienia. Spróbuj kochać cokolwiek, a serce twoje z całą pewnością narażone będzie na udrękę i niewykluczone, że zostanie nawet złamane. Jeżeli serce pragniesz zachować w stanie nienaruszonym, nigdy nim nikogo nie obdarzaj, nawet zwierzęcia. Otocz je umiłowanymi przedmiotami i drobnymi przyzwyczajeniami: unikaj wszelkich powikłań, zamknij je szczelnie w trumnie swojego samolubstwa. Z tym, że w tej trumnie – zabezpieczone, nieruchome i pozbawione dostępu powietrza – i tak będzie się zmieniało. Masz tylko możliwość wyboru pomiędzy tragizmem – lub przynajmniej ryzykiem jakiejś tragedii – a potępieniem. Poza niebem jedynym miejscem, gdzie możesz czuć się całkowicie zabezpieczony przed wszystkimi niebezpieczeństwami i utrapieniami jakie niesie ze sobą miłość – jest piekło”
Miłość, cierpienie, samotność to uczucia których doświadczam już od roku. Miłość…….od Boga, od bliskich mi ludzi, przyjaciół, cierpienie…….. bo życie tak nagle się rozpadło, bo serce pękło na milion drobnych kawałków, samotność………. bo niby wkoło pełno ludzi ale i tak czasem odczuwa się pustkę. Lepiej pasowałoby tu stwierdzenie, że jestem sama ale nie samotna.
Za kilka dni minie rok od momentu, kiedy to mąż mnie porzucił. Czas tak szybko płynie, a ja mam wrażenie jakby stał w miejscu, jakby wciąż był marzec 2013 roku, co wcale nie oznacza, że tkwię w martwym punkcie, wręcz przeciwnie. Wewnętrznie bardzo się zmieniłam, dostałam wiele łask od Boga, o których nawet nie marzyłam, prawdą są słowa „proście a będzie Wam dane” ale pamiętam, jak na samym początku mojej drogi ciężko było mi w to uwierzyć. Co do czasu, to kiedyś rozmawiając z koleżanką powiedziałam jej, że czekając na powrót męża zdążę się zestarzeć. Ona stwierdziła wtedy, że Bóg zatrzyma dla mnie czas i w sumie to w pewnym sensie zrobił, bo nie odczuwam jego upływu ale też zmieniam się na lepsze. Ja jednak już nie czekam na powrót męża, a modlę się o jego nawrócenie, o to aby znalazł właściwą drogę. Daję mu prawo do swojego życia i do tego aby ponosił konsekwencje swoich działań, aby się sparzył i dojrzał. Jestem pewna, że Bóg o nim nie zapomni i że postawi na jego drodze dobrych ludzi, dzięki którym stanie w prawdzie…. Mam nadzieję, że jego Tobiasz już idzie. Ja nigdy o nim nie zapomnę…. w modlitwie, we wspomnieniach, w sercu zawsze będzie ze mną. Moja „ścieżka zdrowia” nadal trwa ale jest dla mnie swoistym oczyszczeniem…. a na końcu czyste sumienie i spokój na lata…… jeszcze troszkę!
W jednym z moich pamiętnikowych wpisów, który został dokonany w maju 2013 roku napisałam: „Ciężko jest modlić się za kogoś, za czyjś powrót i jednocześnie odzwyczajać się od niego, żeby żyć normalnie. Słowo „odzwyczajać się”, może nie jest na miejscu, może lepszym byłoby „nie myśleć”. Chodzi o to, żeby jednocześnie traktować kogoś tak jakby był ale z drugiej strony też tak jakby go nie było, aby oszczędzić sobie bólu. Jest w sercu, nie ma go w życiu. Czasami myślę, że lepiej byłoby mi przyjąć fikcję, że on zginął gdzieś w górach, niż to że potraktował mnie w taki sposób…..myśleć, że kochał ale przepadł gdzieś i nie wiadomo, czy kiedyś się odnajdzie i wróci”
Aż trudno uwierzyć, jak czas szybko płynie…………………………. |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-25, 09:15
|
|
|
Joasiu przytulam |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-03-25, 18:27
|
|
|
joanna83 napisał/a: | istotą miłości ale tej ludzkiej miłości, względem małżonka, innych ludzi, ale przede wszystkim Boga. Każda miłość doświadcza, nie tylko ta Boska („Kogo Bóg miłuje tego Bóg krzyżuje”). Kochać to znaczy cierpieć……. umieć przyjąć cierpienie z pokorą |
Asia,
Są dusze wybrane do poznania tajemnicy Męki Pańskiej i przez ból w milości do przejscia po śladach Jezusa Chrystusa. Niektóre również do tego, aby wesprzecieć Cierpiącego na drodze krzyżowej...
Jest czas Wielkiego Postu a on Sam chce przyjść do nas.
Trzymaj się ! nie jesteś sama |
|
|
|
|
joanna83 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-12, 11:55
|
|
|
„Są dusze wybrane do poznania tajemnicy Męki Pańskiej i przez ból w miłości do przejścia po śladach Jezusa Chrystusa. Niektóre również do tego, aby wesprzeć Cierpiącego na drodze krzyżowej...” – dziękuje Sławku za te słowa!
Zawarta jest w nich sama prawda i ja tego, o czym piszesz doświadczam i widzę to wsparcie wśród przyjaciół, rodziny. Jestem tak wdzięczna Bogu za te wszystkie Dobre Anioły, ludzkie Anioły, które mnie otaczają. Czerpię od nich naukę, bo są dojrzalsze ode mnie w swych osądach. To prawdziwe Skarby. Kryzys jest wielką nauką dla tego, kogo dosięga, daje możliwość zmiany swojego życia, na lepsze, zmiany systemu wartości ale też weryfikuje przyjaźnie, znajomości. Jest takim swoistym oczyszczeniem. Myślę sobie, że gdy człowiek dobrze wykorzysta kryzys i zmieni siebie, to po czasie okaże się, że to, co się zdarzyło może być postrzegane nawet w randze dobrodziejstwa, bo czasem ludzie żyją latami -tak łatwo, z dnia na dzień, bez zasad i wartości, niewykorzystując należycie życiowych „dołów”, a my pogrążeni w kryzysie, który co prawda rodzi cierpienie, jeśli się postaramy możemy zrobić milowy krok do przodu, którego zrobienie innym zajmuje lata. Myślę, że trzeba umiejętnie wykorzystać to, co daje nam Bóg w kryzysie, a daje znajomości, możliwość rozwoju, dodatkowe zajęcia, pracę, czas na zastanowienie się nad sobą, nad relacją z Bogiem, możliwość pomocy innym, tak jakby mówił: „zwolnij troszkę, zastanów się nad życiem!”. Człowiek ma zawsze wolną wolę, sam wybiera ale Bóg zawsze czuwa, pozwala czasem aby zło działało i prostuje ścieżki, gdy człowiek się do niego zwróci i o to poprosi.
Miałam ostatnio wielką ochotę napisać do męża smsa o znaczącej treści. W obecnej sytuacji niestety pozostaje nam tylko kontakt smsowy, który i tak jest tylko jednostronny, bo on nie odpisuje na moje wiadomości. W związku z tym już dawno przestałam do niego pisać. Ogarnęła mnie jednak ta niesamowita ochota, tak silne uczucie ale w ostateczności stwierdziłam, że on nie uwierzy w to, co napisałam, spojrzy na to przez pryzmat zbliżającej się rozprawy i procesu rozwodowego. Doszłam do wniosku, że każde moje słowo napisane do niego teraz w formie smsa, nie będzie miało dla niego znaczenia, bo znaczenie przysłoni proces rozwodowy. Zastanawiające będzie zapewne dla niego, to że po procesie, gdy to wszystko się skończy, słowa będą te same, niezmienne, co będzie wskazywało na to, że nie było żadnych przekłamań ani gry na potrzeby procesu. Co wtedy pomyśli? Czy zrozumie to całe cierpienie? Na wszystko potrzeba czasu, a ten dla Boga nie istnieje i to dla nas ludzi jest najgorsze. Najważniejsze aby ofiara, którą każdy z nas ponosi w tym trudnym czasie nie poszła na marne. Myślę, że Bóg jest zawsze wdzięczny za wierność człowieka tylko czasem nie może tego okazać wprost poprzez danie nam tego czego chcemy, bo jest zbyt wcześnie, bo jego wola jest inna od naszej. Swoją wdzięczność okazuje więc w inny sposób ale przyjdzie taki dzień, gdy obsypie człowieka łaskami. Czytając wpisy na forum często pojawia się pytanie: „czy mój mąż, żona do mnie wróci?” Ciężko jest na nie odpowiedzieć ludziom, którzy nie znają woli Boga, ja myślę, że jeżeli to z moim mężem mam przeżyć swoje życie to tak będzie, jeśli zaś nie, to później zrozumiem czemu.
„Bóg ma plan względem nas samych. Patrz wokół co sie dzieje. Słuchaj serca, ale też innych i rozsądku.” – za to też dziękuję Sławku
Wczoraj poczułam dziwną chęć obejrzenia „Pasji” Mela Gibsona. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|