Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
APEL |
Autor |
Wiadomość |
dorotakm [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 14:02
|
|
|
helenast napisał/a: | Otóż jest ok 30 ognisk sycharowskich . każdy ma swojego opiekuna duchownego. Niech każdy dostanie swój czas - powiedzmy dyżur na forum ... Raptem to wyniesie tydzień lub dwa w roku. Każdy z księży w czasie swojego dyżuru będzie zobowiązany zaglądać na forum ( wybiórczo w tematy) oraz w specjalnie stworzonym temacie nazwijmy go roboczo ,, SOS - Ksiądz ,, będzie miał za zadanie czytać wpisy i odpowiadać na nie. A osoby ze wspólnoty, które potrzebują wsparcia , wyjaśnienia , pomocy duchowej będą mogły tam zadawać pytania.
Byłoby też dobrze, żeby dyżurujący ksiądz podał swojego maila, gdzie można by zwrócić się o poradę ( jeżeli w danym czasie nie byłaby możliwa odpowiedź)... Administratorzy informowaliby , który ksiądz i w jakim terminie ma dyżur, oraz podanie jego maila jako dodatkowego kontaktu... |
Myślę, że to bardzo mądry pomysł |
|
|
|
|
miazia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 15:15
|
|
|
Dziękuje Ci Heleno za odwagę stawania w prawdzie....po powrocie ze szpitala też zamierzałam wycofać się z odpisywania na forum ogólnym, koncentrując się wyłącznie na warsztatach 12 kroków. Niektóre wpisy aby dać świadectwo swoim życiem wiele mnie kosztowały....a nie raz nieźle oberwałam...a po ostatnich nieprzyjemnych dla mnie postach też nosiłam się z zamiarem całkowitego zaprzestania korzystania z forum ogólnego..... Teraz jest we mnie nadzieja, że z Bożą pomocą coś się zmieni.... |
|
|
|
|
dorotakm [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 15:19
|
|
|
Ja już właśnie się wycofałam, po tym jak potrzebowałam bardzo wsparcia, a dostałam na moim wątku polemikę kilku osób niezwiązaną zupełnie z moim tematem
Też skupiam się już tylko na warsztacie 12 kroków |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 15:28
|
|
|
Dziękuję Wam za te wpisy i świadectwa potwierdzające istnienie oraz ważność tematu- problemu... |
|
|
|
|
Mirakulum [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 15:30
|
|
|
prosze nie wycofujcie się , bo te puste pola po was wiecie kto zapełnia ......
Ci co wzrastają w krokach mogliby pomagać na zewnętrznym forum,
Nie dajmy się obśmiewaczom , malkontentom , niedowiarkom i narzekaczom ....
Psy szczekają karawana idzie dalej do nieba |
|
|
|
|
miazia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 15:49
|
|
|
Mirakulum napisał/a: | prosze nie wycofujcie się , bo te puste pola po was wiecie kto zapełnia ...... |
Rozumiem Cię Mirko tylko my a raczej powinnam powiedzieć Ja jestem jeszcze w "trakcie leczenia" poznawania prawdy o sobie.....i czytając wpisy innych odnajduje siebie....dlatego dla mnie dawanie świadectwa nie jest łatwe....a słuchając Twoich wskazówek staram się nie udzielam rad.....
dorotakm napisał/a: | dostałam na moim wątku polemikę kilku osób niezwiązaną zupełnie z moim tematem |
a ja stanęłam w obronie tego tematu i dostałam nieprzyjemnego priva , jednak zniosłam to w pokorze, jednak ostatnio szala goryczy trochę się przelała. I nawet Twoja interwencja nie pohamowała gościa |
|
|
|
|
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 16:01
|
|
|
Ja ze swojej strony mogę się zobowiązać, że w kolejne dyskusje na tematy społeczne nie będę się angażować, bo faktycznie to niczemu nie służy.
Jeżeli swoim sposobem argumentacji kogoś uraziłam, przepraszam, nie było to moją intencją.
Miazia, Dorota: wasza sytuacja rodzinna bardzo mnie boli. Jesteście wspaniałymi matkami w takich warunkach, jakie Wam stworzono.
Helena, nie śledziłam Twojej historii, dopiero pod koniec wątku rekolekcyjnego zaczęłam. Podziwiam Twoją siłę i wolę walki. |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-10, 16:22
|
|
|
Kochani
Proszę , nie dzielmy ludzi na tych , którzy przeszli i nie przeszli 12 kroków ... Uważam,że są tu na forum osoby pobożne, elokwentne i stosowne do udzielania rad,a które nie przeszły tego programu ... Są też osoby , które przeszły go , chociaż może właściwszym słowem byłoby ,, przeleciały,, przez kroki i ............ odpowiedzcie sobie sami....
Naprawdę nie jest to argument do podjęcia pracy na forum.
Wydaje mi się ,że powinny to być osoby spełniające kilka podstawowych warunków.
- osoby znane na forum, we wspólnocie
- osoby uczestniczące w rekolekcjach ( chociaż w ogólnopolskich )
- mające pewien staż we wspólnocie
- osób działających oraz biorących czynny udział w życiu wspólnoty
- ......................... tu Wasze propozycje cech tych osób
[ Dodano: 2014-02-11, 07:07 ]
P.S. Przepraszam Mirka źle zrozumiałam ... |
|
|
|
|
Karolina12 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-11, 11:49
|
|
|
myślę że tu nie chodzi o to aby się wycofywać z ogólnego forum................ problem został już nazwany ............. teraz nasza rola w tym aby temu zaradzić.............
nie możemy wszystkiego zrzucać na moderatorów ............ Oni też mają wiele pracy nie tylko tu na stronie Sycharu ale i w życiu prywatnym.........
wystarczy aby każdy z nas zastosował się do "Regulaminu"
- nie oceniam
- nie narzucam
- mówię jak ja zmagałam się ze swoim kryzysem
- nie próbuję być ekspertem (bo nim nie jestem) |
|
|
|
|
kinga2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-12, 23:47
|
|
|
Witam,
( sorki za literówki ale padła mi polska czcionka i działa jak chce)
z ogromnym smutkiem czytam ten watek tym bardziej , ze wróciłam na forum po paromiesiecznej przerwie i nie zdążyłam ogarnąć wszystkich nieczytanych postów, ale już po krótkiej lekturze widze że" braki kadrowe w moderacji" mocno sie dały we znaki forumowiczom.
Chciałabym napisać coś bardziej pocieszajacego, ale ...
...skoro mamy dobre intencje, idziemy w bozym kierunku i w Jego Imię to nic dziwnego że zło się uaktywnia ze zdwojoną siła.
Żyjemy w czasach gdy atak na rodzinę jest wyjatkowo silny, a my jej tu bronimy.Bronimy nierozerwalności małżeństwa i szacunku dla Boga, Sakramentów i człowieka robimy wszystko co nie jest poprawne politycznie zatem bedziemy siłą rzeczy przyciagać wichrzycieli i zadymiarzy, ale trzeba ich traktować jak tych co o pomoc wołają.
Trzeba też pamiętać, że tu na forum spotykają się ludzie nie tylko poranieni, ale i o róznej wrażliwości, doświadczeniach, intencjach i możliwościach stawania w prawdzie o sobie i swoim związku. To poligon i wszyscy, kto ma się za chrześcijanina mamy tu swój bojowy chrzest z Miłosierdzia wzgledem braci.
Nie powinniśmy zatem do serca brać uszczypliwości innych tylko spokojnie i stanowczo dawac odpór brakowi kultury i robić swoje, bo gdyby Chrystus unióśł sie gniewem na uderzenie w twarz i na oplucie to gdzie bysmy dziś byli? Sodoma i Gomora upadły bo gniły, ale z tego zepsucia Aniołowie wyprowadzili RODZINĘ, a nie pojedyńczych ludzi, więc i stąd Bóg wyprowadzi swoją rodzinę i nasze rodziny bez względu na to czym będą chcieli nas zniszczyć Bóg nas ochroni, my tylko Go słuchajmy i róbmy swoje
Zło wierzga bo wie ze tu dzieja się Rzeczy Boże, kochajmy zatem nieprzyjaciół, chrońmy delikatne serca zranionych, pomagajmy jak potrafimy trafić ludziom do Boga i do specjalistów, a potrzebującym bądźmy towarzyszami w niedoli, a bedziemy sie weselić z tymi którzy dostąpią łaski uzdrowienia i pojednania. Może tak tez się dzieje, aby umocnić wspólnotę , bo trudne czasy dla rodziny nie skończą się jutro, więc mamy tu być taka enklawą zieleni.
Co do obecności kapłana to zgadzam się, że na forum przydałby się ksiądz, więc modlitwa możemy wyprosić u Maryi takie wsparcie, a może jakiś kleryk zechce nas wspierać. Prośmy Boga w potrzebach forum, a On z pewnościa odpowie, bo mamy za patronkę MB Licheńską
Przykre , że Haniu spotkało Cię tyle przykrości, ale może i to ma jakiś sens, możesz to ofiarować za kogoś kto tu "łobuzuje" w grządkach. A ja wspieram modlitwą i dziękuję za odważne podniesienie tematu. |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-13, 12:43
|
|
|
Mam takie przemyślenia co do tematu, dość dziwne i miałem siedzieć cicho.
W zwiazku że mam przeczucie że to ja jestem tym rozrabiaką na forum, powiem może co myślę.
Kiedy wdepłem miałem potworny dyskomfort wiedzy na temat Boga, wiary, modlitw i wszelakiego ogólnie pojętego życia religijnego.
Jestem człowiekiem prostym ale nie lamentuje z tego powodu , bo dawno odkryłem że takie jest moje powołanie.
I moje pszyczypki do niektórych brały się z ich bufonerii i próbą zamądrzenia.
Zamykam oczy i wyobrazam sobie mój kościół w niedziele na sumie.
5 ławka po prawej doktorki z żonami, 8 ławka po lewej dyrekcja podstawówki i gimnazjum ,oraz reszta prezesów i dyrektorów.(łącznie może z 20 osób) Obracam głowę w bok i do tyłu, a tam ja i cała reszta pospólstwa.
Jestem pospólstwem ale też mam kłopoty i problemy.
Jezus nie szlajał się po imprezach u monarchów, on siedział z pospólstwem.
Wiem że jestem krnąbrny i nieposłuszny , ale widocznie taka wola Boża żeby taki jak ja się znalazł i się czepiał. |
|
|
|
|
helenast [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-13, 13:21
|
|
|
Dabo ... nie wskazujemy na konkretne osoby , bo Ci , którzy staną w prawdzie sami siebie osądzą ... Najważniejsze to FORMA wypowiedzi, zwrotów, słów... W tej wspólnocie to bardzo poranieni, rozerwani psychicznie i pogubieni ludzie w kryzysie... Większość przychodzi tu nie tyle po radę ile po wsparcie, przytulenie, poczucie,że są ważni, wyjątkowi... I to powiedziałabym jest istota wspólnoty ( nie tylko naszej) ... Z radami i poradami ( które też są ważne) uważałabym i zachowała dystans . Nie znamy historii wszystkich małżeństw, nie znamy do końca wszystkich przyczyn ich kłopotów, kryzysu...
Wracając do sedna- wiele z nas ma kłótnie, awantury, może formy poniżania, dyskryminacji we własnym domu. Przychodzą do nas, do wspólnoty by znaleźć odskocznię, wyciszenie, spokój... Gdy jednak i tu zostają zaatakowani słownie, zostają obrażani, wyśmiani za inne- swoje poglądy na dany temat, to co robią ? ... Uciekają , chowają się , zamykają w sobie... Szkoda ....
Chodzi tylko o formę przekazu, o szacunek wobec siebie, tolerancję oraz pokonanie własnej dumy i pokorę.... Czy naprawdę to tak wiele ??? .... |
Ostatnio zmieniony przez helenast 2014-02-13, 13:40, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
EL. [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-13, 13:35
|
|
|
A ja spróbowałam być na forum ogólnym...i...
w natłoku moich innych obowiązków związanych z Sychar.. ..stwierdzam, że nie mogę tak się rozdwajać....nie dam rady być na krokach i na forum ogólnym. Nie mam takiego czasu.
Żeby być na forum ogólnym, trzeba czytać innych....przecież nie można odpowiedzieć byle co, trzeba się odnieść...więc trzeba czytać...a dużo tego....bardzo dużo.
Nooo ale bądźmy dobrej myśli. Za tydzień rekolekcje dla moderatorów....będziemy nad tym myslec i ustalać tak, żeby było jak najlepiej. EL. |
|
|
|
|
Elżbieta1974 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-13, 13:55
|
|
|
Dabo napisał/a: | Jestem pospólstwem ale też mam kłopoty i problemy.
Jezus nie szlajał się po imprezach u monarchów, on siedział z pospólstwem. |
Dabo, to jest odwrócona pycha, umniejszanie swojej wartości!
Nie chodzę do kościoła dla siedzenia w ławce, tylko dla Jezusa, żeby byc z Nim, blisko Niego, dla Niego to robię, nie dla dyrektorki, nie dla doktorka, nie dla ludzi z tyłu, staję z przodu bo tak lubię, bo dzieci uczestniczą w mszy, bo rozmawiają z ksiedzem na kazaniu!!!!!
Co mnie obchodzą dyrektorki i doktorki!!!!!
Popatrz na ten zwrot:
Dabo napisał/a: | Jezus nie szlajał się po imprezach u monarchów |
czy tak mamy ze sobą rozmawiać.
Znam ludzi bardzo prostych, moi dziadkowie też mieli marne wykształcemie, odzywali się do siebie i innych z wielkim szacunkiem, nie używali brzydkich słów, ktoś powie czasy archaiczne ok,
Tylko czy przeklinający robotnik czy też prezes / moze nawet częściej niż robotnik/ zyskuje coś więcej???? U kogo?????
Jezus przyszedł do wszystkich do Jaira -wysoko postawionego i do biedengo Łazarza!
I do wszystkich odnośił się z ogromnym szacunkiem! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|