Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Alimenty |
Autor |
Wiadomość |
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-25, 11:31
|
|
|
Cytat: | Ale wiem, że ja podjęam taką a nie inną decyzję, choc wszystko wokół kusi, oj kusi....
|
Jak ma nie kusić?? Sobota, imprezy i weź tu żyj i myśl że żes człowieku śłubował.
Też bym gdzies poszedł i nabałaganił ,ale niestety muszę zmęczyć temat kryzysu małżeńskiego. Tak mnie ta żona wkurzyła że sobie poszła, że na uszach stanę żeby to odwrócić a potem to ja jej pokarze |
|
|
|
|
GregAN [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-25, 22:23
|
|
|
Dabo napisał/a: | ja jej pokarze |
oj chyba podświadomie, ale jednak nie napisaleś "ż".
o karze czy o pokorze się zamyśliłeś ? |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-29, 19:27
|
|
|
Nie ogarniam juz nic
Pomoglam męzowi z autem po raz kolejny. Pokazałam wsparcie.
dziś dostałam smsa ze ta koleżanka zostala pobita przez męza i on jest z nią na komisariacie i z jej dzieckiem. szlag mnie trafił, ale próbowałam zrozumiec. Wiem, jej mąz jest do tego zdolny.
Pisałam z mężem i dostałam od niego smsy w stylu na moje wiem, że jesteś jej tam potrzebny, więc jej pomóż, on odpisał: wien, jestem. Już jedno zycie zmarnowalem, nie chce drugiego zniszczyc. napialam mu by to wyjasnił i napisałam, by nie zmarnował tego, że jest moim mężem i ojcem naszej Oli. On odpisał, że wyjasni, kiedyś. jest też gnojem i znajdzie inną pracę i się wyprowadzi. Więc mu napisałam, ze nigdy nie jest za póxno, by zacząc życ dobrze, właściwie, że Bóg po to mu to wszystko dał, by go nauczyc kochac.
Potem mąz zadzwonił, że zawiezie ją do jej matki do dalszego miasta.
Zapytałam się go czy ona jest w ciąży, bo tak jego smsa zrozumiałam, jakby był odpowiedzialny za czyjeś życie. On powiedział, że nie i że jestem głupia, bo dopóki ona jest przyjaciółką jego siostry on ją również traktuje jak siostrę. I juz mi to wujasniał wiele razy....
Więc dlaczego chce odejśc? Zarzucił mi, że go nie wspieram takl jak potrzebuje. To co ja mam jeszcze robic? Pracuje, załatwiam kase, ogarniam dom, córkę, staram się..... Już niczego nie rozumiem.
Co ja mam zrobic? Wystapic o te alimenty? Bo już sił nie mam na to wszystko.
[ Dodano: 2014-01-29, 19:41 ]
sms od męża: Wybacz, to żadna sciema. Ona tu nie ma nikogo prócz mnie i Karoliny. ( no fakt, miała męża, ale ten mąz to drań. Rodziny tu nie ma żadnej) Bedę musiał ją zawieśc do jej mamy. To zadna zdrada, żadne kłamstwo tylko wyjatkowa sytuacja. Bedę pózniej,. nie martw się.
[ Dodano: 2014-01-29, 20:03 ]
czasami mysle, czy ja jestem az tak naiwna, czy przewrażliwiona |
|
|
|
|
krasnobar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-29, 20:04
|
|
|
MonikaMaria3 napisał/a: | Pomoglam męzowi z autem po raz kolejny. Pokazałam wsparcie. |
a wiesz,że niektóre matki potrafią przywieźć dziecku do ośrodka odwykowego używkę,bo ten tak błaga i tak prosi i robią to,bo sądzą,że okazują tym wsparcie?potrafią dać pieniądze na narkotyki,"bo lepiej,żeby nie kradł"..............niektóre matki,żony kryją przed wszystkimi postępki bliskich,żona pijaka chodzi do pracodawcy swojego męża i ściemnia,że ten zachorował i nie przyszedł do pracy.....one wszystkie nazywają to wsparciem............bez terapii MonikoMario nie zrozumiesz,że to, co Ty nazywasz wsparciem,tym wsparciem nie jest......co najwyżej jest wspieraniem kogoś w grzechu.........w Twoim przypadku grzechu kłamstwa,nielojalności wobec Ciebie i Waszego dziecka,doskonale wspierasz go w braku szacunku do Ciebie.........................Moniko,Ty zapewne myślisz: będę taka i taka - dobra,uczynna,wspierająca,to on mnie nie zostawi,wybierze mnie,zmieni się na lepsze...........a to tak nie działa................jeśli wsparłaś go w kwestii auta nie oczekując niczego od niego-to ok,taką podjęłaś decyzję i to uznałaś za stosowne,ale jeśli zrobiłaś to wbrew sobie,z nadzieją,że on się zmieni,doceni,to możesz się gorzko przeliczyć..............................z jego esemesów wynika,że musi się gęsto tłumaczyć z każdego gestu,pewnie ciosasz mu kołki na głowie i analizujesz każe jego słowo,rozkminiasz,a czy tam jest ukryte drugie dno,a czy to ma inne znaczenie itd.....po co drążyć,dociekać,wymagać i oczekiwać spowiadania się z każdego kroku?naucz się żyć samodzielnie,bez kontrolowania i uzależniania swojego dnia i nastroju od zachowania męża,słowem-uniezależnij się od męża emocjonalnie(uniezależnienie to jest działanie w Twoim interesie,nie ma nic wspólnego z "odkochiwaniem się"czy czymś w tym stylu,uzależenienie to nie miłość..........)pytasz, co masz zrobić?idź do psychologa i poproś go o pomoc,jak się wzmocnić psychicznie..................całe życie chcesz wchodzić na forum i pytać obcych ludzi o ważne dla Ciebie sprawy?czy wystąpić o alimenty,czy się wyprowadzić,co powiedziec,co zrobić? |
|
|
|
|
bosa [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-29, 20:20
|
|
|
MonikoMario czy naprawdę ta kobieta nie ma tu nikogo bliskiego ,oprócz Twojego męża?? no proszę Cię, przeciez te jego "wsparcie" to wykracza poza normy koleżeństwa....Jeżeli to tak wygląda jak piszesz, to ja nie wiem, czemu Ty się jeszcze łudzisz... |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-29, 20:25
|
|
|
krasnobar napisał/a: | naucz się żyć samodzielnie,bez kontrolowania i uzależniania swojego dnia i nastroju od zachowania męża,słowem-uniezależnij się od męża emocjonalnie |
Poprawa jest taka, że już go nie kontroluję. Ale faktycznie ciosałam mu kołki na głowie, ponieważ często mnie oszukiwał. Nie, nie pomogłam mu z autem bo go chcę do sibie przyciągnąc. Pomogłam, bo tak chciałąm.
Ale zastanawiam się jak to wszystko rozumiec. Bosa, ona faktycznie tu nie ma nikogo. Zaprzyjazniła się z siostrą męza bo mają tyle samo lat i tak już zostało. Ale ja też uważam, że jego wsparcie wykracza poza koleżeństwo. Zawsze była taki pomocny do innych ludzi, szkoda, że nie do mnie. Ile razy brał auto kolegi i jechał nim na praegląd, ile razy pomagał koledze w remoncie ile razy ściągał kogoś autem... ten typ tak ma, ale to smutne, że ciągle inni, nie ja i nasza córeczka. , |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-29, 22:56
|
|
|
bosa napisał/a: | Jeżeli to tak wygląda jak piszesz, to ja nie wiem, czemu Ty się jeszcze łudzisz... |
Ech... gdybyście tutaj na forum wiedzieli, w co ja wierzyłam, co ja wypierałam, jak ja się łudziłam swego czasu. To nieprawdopodobne w co można uwierzyć jak się bardzo chce... Po prostu widziałam fakty, ale po chwili słyszałam, że mi się wydaje - i z ulgą stwierdzałam: Uf! Wydawało mi się!
Potem trochę trudno sobie samej/samemu to zapomnieć.
Dziś widzę to tak, jakbym obawiała się najbardziej na świecie powiedzmy tornada. I wychodzę przed dom, i niebo na horyzoncie całe aż czarne i pomruk, drzewa w oddali się kładą. Ogarnia mnie strach - ale ktoś bliski mówi mi: Nie bój się, co ty! Jakie tornado! Tutaj tornado? Hehe, to tylko taka większa chmura, poza tym ściemnia się bo jest późno...
Oglądam się za ramię, ale wracam do domu. To tylko chmura. Tylko chmura.
Pytanie brzmi: czemu?
Ja chyba trochę znam odpowiedź czemu ja tak robiłam. Ale ta odpowiedź jest trudna nawet dzisiaj.. |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-29, 23:06
|
|
|
krawędź nadziei napisał/a: | To nieprawdopodobne w co można uwierzyć jak się bardzo chce... |
same poszlaki i poszlaki....
Nie rozumiem go. Skoro chce się wyprowadzic, to po co mnie przytula i mówi o remoncie w marcu? Wciąż daje mi tak sprzeczne sygnały. Byłam już zdecydowana na wystąpienie o alimenty, rozmawiałam z nim o tym. Potem zepsuło się auto, poprosił o pomoc, pomogłam.
Nie to, że chcę by kurczowo przy mnie był. Nie lubię pozorów, nie rozumiem jego jako faceta. Pisze, że jest gnojem, więc czemu się nie zmieni, nie pójdzie do Kościoła, nie porozmawia z kimś rozsądnym, nie poszuka pomocy.... Mówi, że się wyprowadza, więc dlaczego przytula? Mówi, że nie kocha, więc czemu dzwoni po kilka razy dziennie i pyta sie o rózne rzeczy, czemu szwoni z róznymi sprawami, pyta się o zdanie.... Nie rozumiem, nie ogarniam i nie chcę zaczynac tej batalii o alimenty, ale chyba nie mam innego wyjścia. I ciągle w tle ona. I jej biedne zycie... jej męza widzi, że jest draniem, a jak on mnie wyzywał i uderzył, to o tym zapomniał?
[ Dodano: 2014-01-29, 23:08 ]
krawędź nadziei napisał/a: | Pytanie brzmi: czemu?
Ja chyba trochę znam odpowiedź czemu ja tak robiłam. Ale ta odpowiedź jest trudna nawet dzisiaj.. |
Wiec jaka ta odpowiedz? Bo czasami mysle, czy ja po prostu nie jestem głupia i naiwna. |
|
|
|
|
silverado [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-30, 10:14
|
|
|
MonikaMaria3 napisał/a: | krawędź nadziei napisał/a: | To nieprawdopodobne w co można uwierzyć jak się bardzo chce... |
same poszlaki i poszlaki....
Nie rozumiem go. Skoro chce się wyprowadzic, to po co mnie przytula i mówi o remoncie w marcu? Wciąż daje mi tak sprzeczne sygnały. Byłam już zdecydowana na wystąpienie o alimenty, rozmawiałam z nim o tym. Potem zepsuło się auto, poprosił o pomoc, pomogłam.
Nie to, że chcę by kurczowo przy mnie był. Nie lubię pozorów, nie rozumiem jego jako faceta. Pisze, że jest gnojem, więc czemu się nie zmieni, nie pójdzie do Kościoła, nie porozmawia z kimś rozsądnym, nie poszuka pomocy.... Mówi, że się wyprowadza, więc dlaczego przytula? Mówi, że nie kocha, więc czemu dzwoni po kilka razy dziennie i pyta sie o rózne rzeczy, czemu szwoni z róznymi sprawami, pyta się o zdanie.... Nie rozumiem, nie ogarniam i nie chcę zaczynac tej batalii o alimenty, ale chyba nie mam innego wyjścia. I ciągle w tle ona. I jej biedne zycie... jej męza widzi, że jest draniem, a jak on mnie wyzywał i uderzył, to o tym zapomniał?
[ Dodano: 2014-01-29, 23:08 ]
krawędź nadziei napisał/a: | Pytanie brzmi: czemu?
Ja chyba trochę znam odpowiedź czemu ja tak robiłam. Ale ta odpowiedź jest trudna nawet dzisiaj.. |
Wiec jaka ta odpowiedz? Bo czasami mysle, czy ja po prostu nie jestem głupia i naiwna. |
Nie, bo kochasz. |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-30, 10:28
|
|
|
Monika
Nie jesteś głupia ! ale naiwna tak |
|
|
|
|
krasnobar [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-30, 15:14
|
|
|
MonikaMaria3 napisał/a: | Wciąż daje mi tak sprzeczne sygnały. |
MonikaMaria3 napisał/a: | Byłam już zdecydowana na wystąpienie o alimenty, rozmawiałam z nim o tym. Potem zepsuło się auto, poprosił o pomoc, pomogłam. |
Moniko,przecież Ty też dajesz sprzeczne sygnały......miotasz się w te i wewte,nie wiesz,co robić,a wszystko przez to,że nie masz uporządkowanych emocji...............wiem,że kobiety to jedne,wielkie,chodzące emocje,ale czasem trzeba spiąć ostrogi i zrobić coś inaczej,niż zwykle...............najpierw ustal sobie, co Ty,MonikaMaria,chcesz zrobić w swoim zakresie,jak możesz sama sobie tak ustawić to swoje życie,by bez oglądania się na męża normalnie żyć i tego się konsekwentnie trzymać.............czasem trzeba na kartce: alimenty,separacja,zaprzestanie opierania,gotowania,uregulowany czas na spotkania z dziećmi...........rozumiesz?chodzi o jakieś ramy,w których Ty sama mogłabyś jakoś funkcjonować..............męża i tak nie zmusisz do innego rozumienia życia,małżeństwa i relacji z koleżanką,na takie,jakbyś Ty chciała.............utnij więc póki co sznurki(ten najważniejszy,Salkrment i tak będzie) i staraj się osiągnąć spokój ducha,pewność siebie,wiedzę na temat swoich poglądów(w tej chwili masz chaos w głowie).................zapewniam,że po takim uporządkowaniu siebie,nie będziesz musiała pytać,co robić w każdej sprawie,bo sama będziesz wiedziała..................inaczej się nie da......................mąż postępuje tak wobec Ciebie,bo mu na to pozwalasz,a pozwalasz mu na to,bo sama nie wiesz,czego chcesz,nie wiesz,jak postępować,bo nadal jeszcze jesteś mocno uzalezniona od męża i jego gierek......................................podstawowa sprawa,po raz setny powtarzana-stań na wlasne nogi,puść tę marynarę mężowską(w głowie puść, nie tylko fizycznie)i buduj swojego ducha...............inaczej wysiądziesz nerwowo.............................pozdrawiam,trzymaj się dzielnie,Szymon |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-30, 16:53
|
|
|
Monisia pisze:
Cytat: | dziś dostałam smsa ze ta koleżanka zostala pobita przez męza i on jest z nią na komisariacie i z jej dzieckiem. szlag mnie trafił, ale próbowałam zrozumiec. Wiem, jej mąz jest do tego zdolny |
Dziwnie odpowiedzialny czuje się Twój mąż za los i samopoczucie keleżanki, którą pobił jej mąż.
Czyżby mąż koleżanki wkurzył się na zbytnią zażyłość jego żony i Twojego męża i postanowił nadmiar emocji na niej wyładować a mąż Twój ...jako czynnik sprawczy owej awantury czuje się w obowiązku udzielić wsparcia wszelakiego "prześladowanej"? Tak to dla mnie wygląda.
Moniczko, zapytaj dowolnego mężczyznę czy angażowałby się aż tak dalece w pomoc obcej kobiecie, narażając na szwank dobro swojej rodziny, jej trwałość i szczęście jeśli by ta kobieta byla mu całkowicie obojętna i nie wiązałby z nią żadnych planów? Nie sądzę by znalazłby się choć jeden.
Fakt, że mąż chce się wyprowadzić jest dodatkowym tropem w tej zagadce - układance, która wg mnie jest dość jednoznaczna.
Dlaczego wysyła sygnały sprzeczne pytasz - z powodów pragamatycznych, tylko i wyłącznie.
Gdybyś znała prawdę mogłabyś zakłócić jego spokój znacznie bardziej niż robisz to obecnie a i teraz on ma dość twoich uwag, które zakłócają ich "koleżeńską" znajomość. Tak więc Moniczko, muszę powiedzieć - owszem, jesteś bardzo naiwna.
ps. rozmawialaś kiedykolwiek z mężem (tym co bije:) przyjaciółki Twojego męża na temat dziewnej zażyłości tego układu? |
|
|
|
|
MonikaMaria3 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-30, 17:03
|
|
|
kenya napisał/a: | ps. rozmawialaś kiedykolwiek z mężem (tym co bije:) przyjaciółki Twojego męża na temat dziewnej zażyłości tego układu? |
Już w lato mu to mówiłam, że mi się to nie podoba. Stwierdził, ze jestem zbyt zazdrosna. Mało tego, kiedyś po kilku miesiącach naszej znajomości byłam świadkiem ich kłótni, kiedy jej mąz oskarżał ją o romans. Ale nie z moim mężem.
Zresztą to dziwna para, ona 24 lata, on 38 po rozwodzie cywilnego małżeństwa, które w sumie rozpadło się przez własnie tę dziewczynę. I faktycznie on ma ciężki charakter, jest bardzo władczy, a ona była niby taka uległa.... Do czasu, dopóki przyjaźń z moim mężem nie wkroczyła na dużo pewniejszy grunt.
Ja się im dziwię. Cała praca mojego męza o nich plotkuje, nawet jego kierowniczka potwierdza wersję, że mąż mnie oszukiwał z jej powodu i jeździł po nią, choc ma niby auto niesprawne. A ja głupia pomogłam mu je naprawic. Mój mąz pracuje na czarno, ma mnóstwo długów.... czy ona wie, na co się porywa? |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-30, 17:12
|
|
|
Cytat: | Mój mąz pracuje na czarno, ma mnóstwo długów.... czy ona wie, na co się porywa? |
Moniczko, to Ty masz z mężem wspólność majątkową nie ona, zatem Ty ryzykujesz głównie w przeciwieństwie do niej, która NIC nie ryzykuje.
Z Twojej odpowiedzi wnioskuję, że zdajesz sobie sprawę z tego co ich łączy tylko nie chcesz przyjąć tego do wiadomości. Zatem co ta wiedza zmienia skoro wciąż się łudzisz wbrew faktom.
Musisz zobaczyć ich in flagranti by w końcu wyciągnąć wnioski? |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|