Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Upadłam na samo dno! |
Autor |
Wiadomość |
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-18, 18:34
|
|
|
Lonia, z wielką uwagą przeczytałam cały ten wątek.
Chciałabym zadać parę pytań - nie musisz odpowiadać, po prostu przemyśl.
Lonia napisał/a: | Tak właśnie, czuję się jak ta ofiara... | Lonia, czuję u Ciebie wielkie poczucie krzywdy. Takiej, naprawdę wielkiej. Lonia, naprawdę piszę to ze szczerego serca, bo sama podobnie zrobiłam - byłaś po pomoc u jakiegoś terapeuty? Potrafią wiele zdziałać.
Poza tym, jak poczytałam ten wątek, to słyszę w Tobie uzależnienie od męża - widzisz to w taki sposób? (niektórzy już pisali Tobie o tym).
Lonia, Twój mąż ciągle przekracza Twoje granice - widzisz to? Bo ja, taka czytająca Twoje wpisy tak to widzę. I czytam, że wcale Tobie z tym nie jest dobrze - co z tym zrobić możesz?
Lonia napisał/a: | Na dodatek wracam do tego i czytam te maile ich o tym jak to on ją kocha ,jakich zwrotów miłosnych używają, serduszka, całuski itp, na dodatek informacje o ich spotkaniach, telefonach, czaty.. | Lonia - Odpowiedz sobie na pytanie: co Tobie to daje? W moim przekonaniu, umacniasz poczucie krzywdy w Tobie. Oni tego nie widzą. To TOBIE przynosi niekorzyść - warto samą siebie tak męczyć? Pomyśl.
Ja u siebie stosowałam taką zasadę - jak mnie ciągnie do głupot, chwytam za różaniec - ten ma moc!
Lonia napisał/a: | Wiem jestem beznadziejna, tak też się czuję.. | Loniu, jak to czytam, to myślę, że ten kryzys strasznie stłamsił w Tobie poczucie własnej wartości.
i dalej napisałaś
Lonia napisał/a: | Czy warto aż tak cierpieć? czy warto się zadręczać? Po co?, dla kogo? | Właśnie dlatego, że nie warto tak się zadręczać - zajmij się sobą.
Byłaś na terapii?
Byłaś na krokach?
Do jakiegoś ogniska stacjonarnego chodzisz?
Na rekolekcje sycharowe jedziesz?
Co z Tobą?
Co dla SIEBIE robisz?
Zostaw męża, nie zajmuj się nim, SOBĄ SIĘ ZAJMIJ.
A męża ofiaruj Bogu. Pamiętasz? Jezu Ty się tym zajmij.
Z wiarą, z Panem, w odkrywanie siebie idź!
Zainwestuj w siebie! Teraz, nie od poniedziałku - teraz pomyśl co możesz zrobić dla siebie.
Może pasje jakieś zapomniane masz gdzieś? Lubisz szydełkować? To zrób cud bluzkę córce! Takie są teraz na czasie!
Dołączam Ciebie do mojej modlitwy - tej nigdy za wiele |
|
|
|
|
Dorota22 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-18, 19:51
|
|
|
proszę o modlitwę 7 .10 2013 mam 4 sprawę rozwodową. |
|
|
|
|
Bety [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-18, 20:51
|
|
|
Lonia,
po co czytasz te głupoty męża i kochanki?
potrzebne Ci to do czegos?
przeciez twój mąz jest jak po narkotyku, chcesz naprawde w tym sie "taplać"????
rusz do przodu i zrób pierwszy krok- tak jak radzą Ci tutaj inne osoby- konkretne działanie, a nie "nurzanie się" w rozmyslaniu co zrobił a czego nie zrobił mąz, i dlaczego ("co poeta miał na mysli")
Ciebie to nie męczy?
pomysl ile energii na to tracisz
nie szkoda Ci ??? |
|
|
|
|
porzucona_33 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 11:26
|
|
|
Cytat: | Ja to tylko zastanawiałam się jak tych zdradzaczy nie zżerają wyrzuty sumienia?
no chyba nie, skoro nie potrafią z tym wszystkim skończyć i podjąć decyzji. |
Na pewno są tacy mężczyźni, którzy mają wyrzuty sumienia. Ale wielu z nich nie ma. Wręcz przeciwnie - jest im wygodnie, to po co mają podejmować jakieś decyzje, rezygnować z ciepłego domu albo z kochanki, skoro widzą, że osoby dookoła im na to pozwalają. Moim zdaniem twój mąż nie podejmie żadnej decyzji, będzie cię zdradzał dopóki ty nie podejmiesz jakiejś decyzji. Jak nie chce skończyć z romansem, to trzeba się od niego odciąć, żyć samemu, bo nie zmusisz go żeby odprawił kochankę i pokochał ciebie. |
|
|
|
|
Lonia [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-20, 20:16
|
|
|
GosiaH napisała
Byłaś na terapii?
odpowiadam Nie
Byłaś na krokach?
Nie
Do jakiegoś ogniska stacjonarnego chodzisz?
Nie
Na rekolekcje sycharowe jedziesz?
Nie
Co z Tobą?
chm..
Co dla SIEBIE robisz?
Nic
Zostaw męża, nie zajmuj się nim, SOBĄ SIĘ ZAJMIJ.
Postaram się
Jedyne co robię i co mi pomaga zrozumieć wiele rzeczy to to forum
Wiem źle ze mną, nie było by źle gdyby mój mąż raz zbłądził i naprawiał wszystko, a on obiecywał i robił swoje.. i to przez 4 lata
Wiem że nie powinnam mieć nad nim litości bo on nad nami nie miał,
Ale ja myślę sobie ,że to człowiek i co mam go wywalić na bruk?
na pewno nauczyło by go to dużo rzeczy,
Teraz po całej tej kolejnej wpadce nadskakuje mi i dzieciom, ale czy da się uwierzyć kłamcy i krzywdzicielowi?
Długo NIE!
Na razie modlę się na wszystkie możliwe sposoby o to aby Bóg mną pokierował
Modlitwa pomaga mi bardzo, widzę Bożą pomoc i działanie Boga na każdym kroku
Wierzę,że ON mną pokieruje, godzę się na wszystko byle by tylko odzyskać ciszę i spokój z dala od bólu,płaczu i cierpienia.. |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-21, 06:29
|
|
|
Lonia napisał/a: | Co dla SIEBIE robisz?
Nic | Loniu, zobacz, że na wszystkie pytania, które były pytaniami tak naprawdę o Ciebie, odpowiadasz nie. A przecież TY jesteś ważna. Będę do znudzenia powtarzać - SOBĄ SIĘ ZAJMIJ.
Lonia napisał/a: | Jedyne co robię i co mi pomaga zrozumieć wiele rzeczy to to forum | To fakt, to jest kopalnia wiedzy, ale przede wszystkim, wsparcia.
Przyznaję, że i mi pozwoliły przetrwać pierwszy rok a potem przyszły kroki, tu, przez net i już było tylko lepiej - polecam. Może zapisałabyś się na kolejną edycję?
Lonia napisał/a: | Wiem źle ze mną, nie było by źle gdyby mój mąż raz zbłądził i naprawiał wszystko, a on obiecywał i robił swoje.. i to przez 4 lata
Wiem że nie powinnam mieć nad nim litości bo on nad nami nie miał,
Ale ja myślę sobie ,że to człowiek i co mam go wywalić na bruk? | Lonia, jak Ciebie czytam, to czuję ogromne pokłady skrzywdzenia w Tobie.
Idę zaraz biegać - zabiorę Ciebie w mojej modlitwie biegowej do Pana.
Lonia napisał/a: | Na razie modlę się na wszystkie możliwe sposoby o to aby Bóg mną pokierował
Modlitwa pomaga mi bardzo, widzę Bożą pomoc i działanie Boga na każdym kroku
Wierzę,że ON mną pokieruje, godzę się na wszystko byle by tylko odzyskać ciszę i spokój z dala od bólu,płaczu i cierpienia.. | No jasne, że tak - Jezu ufam Tobie! Ty się tym zajmij!
Jak mi było ciężko tak, że życie chciałam sobie odebrać, to to http://sychar.org/jezu-ty-sie-tym-zajmij/ miałam wydrukowane i czytałam po kilka razy na dzień. Uwierzyłam Panu, że On się tym zajmie - czymkolwiek, co Mu oddaję.
Nigdy mnie nie zawiódł. |
|
|
|
|
Lonia [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-31, 11:55
|
|
|
Witam wszystkich po dłuuugiej przerwie, co nie znaczy ,że wszystko jest Ok. Nie jest!
Mój maż nadal nie zrezygnował z niej, nie wiele brakowało spędziłby święta bez nas, na świeżym powietrzu..
Ja już nawet nie mam siły opisywać tego co się dzieje, mam dość tych jego kłamstw i oszustw, obiecuje, i nadal kłamie
Niby nic takiego po raz kolejny wydało się że spędził z nią miło czas w restauracji na obiedzie i na pytanie jak ja i dzieci mamy dojść do siebie, słyszę że on nic takiego nie robi. Powiedziałam mu,że mam dość jego oszustw i niech się wyprowadzi do niej bo ja i dzieci chcemy żyć, choćby skromnie ale w ciszy i spokoju.
zaczął się pakować ale widząc ,że nikt go nie zatrzymuje powiedział,że tu jest jego miejsce i dom i że on nas kocha i bez nas nie będzie szczęśliwy, bla bla bla
Który to już raz?
Znudziło mi się takie życie, zaczynam się zastanawiać czy on jest normalny? zdrowy psychicznie? Mówię mu jak się kogoś kocha to się go nie krzywdzi a on nas krzywdzi.
Pani też powiedziałam i jej mężowi ażeby zrobili miejsce mojemu mężowi bo nie ma chłop dachu nad głową, niech przejmie obowiązki: pranie, gotowanie, troska i opieka nad nim, kochają się niech będą szczęśliwi, a nie tam przyjemnie a tu wygodnie.Pani powiedziała,że to przyjaźń, czy jest coś takiego jak przyjaźń damsko męska w tajemnicy przed mężem czy żoną? bo według mnie NIE!
Gdyby to dotyczyło kogoś to doradziłabym kopnij w zad ale sama tego nie zrobiłam, dlaczego?
Jestem dużo spokojniejsza, jest mi już wszystko jedno jak będzie, dużo się modlę i Pan pomógł mi w uzyskaniu takiego pokoju serca
Pozdrawiam Was wszystkich |
|
|
|
|
krasnobar [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-12-31, 14:04
|
|
|
Lonia napisał/a: | niech przejmie obowiązki: pranie, gotowanie, troska i opieka nad nim, |
zrezygnować z tych "obowiązków" wobec niego możesz już teraz, nie czekając na to, aż ktoś inny je przejmie.......jeśli mąż nie potrafi zrezygnować z "przyjaźni", która rani rodzinę,to niech sobie sam pierze,gotuje,troszczy o siebie...........takie są konsekwencje życia w rozkroku.........wyjmij mu poduszkę spod tyłka i troszcz się o siebie..........ustal granice.............nakazać mu żyć tak, jak Ty chcesz-nie możesz, ale możesz zrezygnować z obsługiwania męża..............bez złośliwości,po prostu taka jest kolej rzeczy.......pozdrawiam i życzę mimo wszystko dobrego Nowego Roku,szymon. |
|
|
|
|
bosa [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-01, 10:13
|
|
|
Loniu, czy Ty mężowi gotujesz, pierzesz itp.? Czy widzisz, że on traktuje Cię jak mamuśkę, a nie jak kobietę ,żonę ?!Loniu Ty mu pomagasz w tym krzywdzeniu siebie!. Czy chcesz do końca życia być dla męża mamuśką? Zawalcz o szacunek dla siebie. |
|
|
|
|
Lonia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-02, 19:23
|
|
|
Każdy i każda zdradzona przechodzi przez "to" po swojemu...
Nie ma gotowej recepty, zrób tak czy tak a będzie mniej bolało...
Oczywiście,że nie godzę się na to ażeby mój mąż mnie krzywdził, stawiam sprawę jasno, nie godzę się na oszukiwanie,krzywdzenie mnie i dzieci..
Było tragicznie miedzy nami, on był w takim amoku,że nic do niego nie docierało, zachowywał się jak ktoś chory psychicznie. Teraz jest dużo lepiej , widzę, że zależy mu na nas bo wcześniej nie liczyłam się ani ja ani dzieci.
Mówię do niego,że nie wymuszam na nim żadnej decyzji, on sam decyduje, ale ja stawiam sprawę jasno, albo kończy z Panią znajomość na 100%, albo odchodzi od nas !
Wiem, wiem- usłyszałam... Co było to było to już dawno skończone. Powiedziałam ,że to jest warunek albo ja albo ona bo kontaktując się z nią ja nigdy nie dojdę do siebie. Chcesz być z nią ? odejdź i tyle!!!!!
Widział moje zachowanie ,że nie reaguję na to że on się wyprowadza ja jedyne czego chcę to spokoju, wolę chleb ze smalcem jeść jak się tak użerać! i kończyć nerwowo.
Głupio się tłumaczy,że nic złego nie robi po prostu on tylko z nią rozmawia. Dziwię się i jej i jemu bo już tyle wstydu użyli i nadal nie dali za wygraną.
Oczywiście, ze myślę teraz tylko o sobie i o dzieciach, powierzyłam wszystko Bogu, On mi pomaga na każdym kroku, uzyskałam spokój o który tak długo się modliłam. |
|
|
|
|
silverado [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-01-05, 11:50
|
|
|
Lonia napisał/a: |
Oczywiście,że nie godzę się na to ażeby mój mąż mnie krzywdził, stawiam sprawę jasno, nie godzę się na oszukiwanie,krzywdzenie mnie i dzieci..
|
no ale skoro mu to mówisz Loniu, a on i tak swoje to moim zdaniem, nie masz wyboru jak poważnie dać mu do zrozumienia że to nie żarty.
Widzisz, to ten sam schemat jak u mnie. Stawiamy granice werbalnie a małżonkowie i tak robią co chcą. Mają w nosie nasze stanowisko i nasze zdanie. To tak jak u mnie- ja zamierzam za jakiś czas postawić sprawę jasno- albo moja żona wraca do mnie, pokazuje PEŁNE zaangażowanie i tworzymy/odbudujemy szczęśliwą rodzinę albo podejmę radykalne kroki, z formalnymi włącznie. Ja nie dam rady tak zyć.
Nie wiem jaka jest Twoja sytuacja- czy mąż wyprowadziłby się gdybyś mu nakazała (moja żona oczywiście: nie ma takiej opcji)? A Ty miałabyś gdzie się udać z dziećmi? Finanse? Wiem, że to nie jest łatwe. Ale nie można tolerować ze względu na swoją godność takiego braku szacunku dla małżonka, dzieci i świętości rodziny. Jeżeli ktoś tego nie rozumie to trudno. Ja długo żyłem z myślą, iz jestem od żony uzależniony. Czas pomysleć o sobie. nawet jeśli będzie to dla nas oznaczało rozstanie (choćby nieformalne, na jakiś czas- by zrozumiała). Może i u Ciebie to podziała?
ALe decyzji dokonaj sama bo ja sam błądzę w ciemnościach i mogę sam na manowce Cię wyprowadzić. Takie wolne przemyślenia bo sytuacja analogiczna. |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-07-13, 19:38
|
|
|
Leonia przeczytalam wszystkie Twoje posty i przecieram oczy ze zdumienia ponieważ mój jeszcze mąż identycznie zachowuje się jak Twój. Zapoznał panią mecenas na gg 10 lat temu i wciąż o niej myślał tak bardzo że teraz po 10 latach postanowił naprawić to co ......Poczatkowo jak nie miałam dowodów wmawiał mi że jestem tak beznadziejna iż musi mnie opuścić. Okazało się jednak mimo głębokich okopów w postaci blokad na komputrze, telefonie że prowadzi intensywne życie z kochanką. Jak nakryłam go na tym i przedstawiłam dowody to stwierdził iż jestem mitomanką i to wszystko to blef! Posunął się nawet do stwierdzenia iż sam ze sobą rozmawiał....Czasami przychodzi mi myśl co Tobie Leoniu czy on jest normalny? Ale czytając historię Twojego męża myśle że tak oni działają a raczej szatan. |
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-13, 20:13, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Lonia [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-07-15, 11:34
|
|
|
U mnie zmian wielkich nie ma....
na początku jak zaczęłam pisać na tym forum było to 3, 3i pół roku, teraz już jest to 5 LAT!!! kłamstw i oszustw mojego męża.
Różnica jest taka że dwa lata temu umierałam z bólu i strachu a teraz NIE!!!
Jestem spokojna, opanowana, nie kłócę się nie wypominam co nie znaczy,że godzę się na kochankę.
NIE, NIE GODZĘ SIĘ!!!
Nie potrafię opisać tego przez co przeszłam ja i moje dzieci....
Ja nauczyłam się stawiać granice i domagałam się od niego 100 % zerwania kontaktu z nią albo WYPAD!!!
Obiecywał,ze zrozumiał,że nie będzie szczęśliwy bez nas i co?
a no właśnie, nadal kłamał i oszukiwał i myślał,że mu się uda, ale ja w ciszy i spokoju obserwowałam i przyglądałam się mu i wyczuwałam,że kontakt z nią nadal trwa, nie pomyliłam się...
Od Bożego Narodzenia upłynęło 5 miesięcy ja w tym czasie wyciszyłam się skupiłam się na sobie i dzieciach i po cichutku przyglądałam się modląc się i powierzając wszystko Panu Bogu. Na szczęście znalazłam ukojenie tego niewyobrażalnego bólu i właśnie w maju mąż pojechał do pracy i nie zabrał komórki a ja wzięłam ją do ręki i kliknęłam w googlach że łączy się na g- mailu i co? bidulek się nie wylogował założył kolejne konto on i ona na g- mailu pisali nadal do siebie, czy się spotykali- NIE WIEM! w każdym razie było napisane że tęskni za nią , mi to wystarczyło..reszta maili była wykasowana
Przyszedł do domu i była kolejna awantura, kazałam mu się wynosić, dać żyć mi i dzieciom w spokoju, powiedziałam mu że skoro nie potrafi zostawić ją na 100 % to niech idzie odejdzie od nas i da nam ZYĆ! Prosił błagał i co ? Powiedziałam mu że nie ma u mnie żadnej szansy ile razy można? ile szans można dawać?, skoro jest to niech stanie na głowie, uszach i niech udowodni,że zależy mu na rodzinie. Błagał żeby dzieciom nic nie powiedzieć - Nie powiedziałam, tylko po to ażeby je ochronić. Córkę zabiła bym tą wiadomością, ona się cieszy ,że tatuś zmądrzał, syn najstarszy odzywa się tylko służbowo do taty i dzieci maja swoje zdanie na temat tego co narobił, ja ich nie nastawiałam
przeciwko ojcu.
Ile nerwów i zdrowia straciłam wiem ja i tylko ja.
a teraz jak jest?
Inaczej...
co mnie czeka? nie wiem, wszystko w rękach BOGA, jemu ufam najbardziej.
Gdyby mi wcześniej opowiedział taką historię to powiedziała bym nie , to niemożliwe, kopnij go w d... a ja nie kopnęłam, tyle tylko,że dojrzałam do decyzji o rozstaniu...
Chce mieć Panią, niech ma panią..
Chce mieć rodzinę, niech udowodni,że mu na rodzinie zależy, ale jest warunek zero kontaktów z NIĄ!!
Nie rozumiem tego co się wydarzyło w naszym dorosłym starym życiu...
A i na dniach mamy wesele na które jesteśmy zaproszeni my i ona z mężem..
Co byście zrobili na moim miejscu?Poszlibyście na takie wesele?
Ja może bym i poszła ale emocje są takie, że musiała bym jej przywalić za moją i dzieci krzywdę, za krzywdę i znęcanie się psychiczne jej i mojego męża nad nami. W grudniu 2013 dzwoniła do mnie ta p... i mówiła,że zaręczą mnie że już nie będzie kontaktowała się z moim mężem,,że to koniec, zrobiła to chyba ze strachu bo ja zadzwoniłam do jej męża i powiedziałam mu żeby ustąpił miejsca mojemu mężowi skoro tak się kochają, on był w szoku! On wiedział o znajomości a nie romansie, zapytałam czy chce abym mu udostępniła te ich czułe i miłosne maile.Powiedziałam też ,że po raz koleiny pójdę do pracy i narobię jej wstydu( nie poszłam i nie poszła bym) bo ona nie miała odwagi odebrać ode mnie telefonu.
pretensje o zło mam i do niej i do mojego męża bo to tanga trzeba dwojga.
Teraz wiem, ze niczego nie wymuszę i nie wymuszam, jestem wycofana, obserwuję ,nie ufam, czuję się okaleczona i bardzo skrzywdzona ale nie mam poczucia wstydu, chodzę z podniesioną głową, dbam o siebie, pracuję, na głowie mam dzieci dom i wszystkie związane z domem prace, nie nudzę się
Przestałam też czytać na co dzień te historie na Sycharze dlatego, że z bólem serca odbierałam te Wasze opowieści ....
Pozdrawiam Was wszystkich |
|
|
|
|
Bety [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-07-15, 12:36
|
|
|
no masz rację- u Ciebie bez zmian |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10 |
|
|