Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Jak namówić Żonę do powrotu??? |
Autor |
Wiadomość |
Tomek36 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 00:20 Jak namówić Żonę do powrotu???
|
|
|
Witam,
Moja Żona uciekła z domu 3 tygodnie temu z 6,5 letnim synem oraz 4 tygodniową córką. Wiadomo, jak to w małżeństwie prawda zawsze leży po środku. Żona jak sie dowiedziałem planowała to od przynajmniej 3-4 miesięcy. Jak na razie nie złożyła pozwu rozwodowego ani o separację tylko o ustalenie miejsca pobytu dzieci i co ciekawe ograniczenie praw rodzicielskich... Nie mam żadnych nałogów, naszym najważniejszym problemem małżeńskim był brak własnego konta. Budowa naszego domu wciąż się przedłużała (mieszkaliśmy u moich rodziców) jednak mieliśmy we wrześniu w końcu się przeprowadzić. Jednak przez ostatnie pół roku mało czasu poświęcałem rodzinie, praca od rana do wieczora a w cała sobota do niedzieli nad ranem praca przy wykończeniu domu.
Żona w ogóle nie chce ze mną rozmawiać, odseparowała mnie od dzieci. W ciągu trzech tygodni w sumie przebywałem ze starszym synem może z 2,5 godziny. Praktycznie nie odpisuje na smsy, nie odbiera telefonów a na dodatek jest pod wpływem koleżanki która we wszystkim jej pomaga i pomieszkuje z nią w jej mieszkaniu. Jestem bezradny, nie chcę działać pochopnie np odbierać jakoś dużo wcześniej syna z przedszkola i go zabierać do siebie bo chcę też pokazać żonie że jestem normalnym człowiekiem i nie chcę jej zabrać dzieci. Najgorsze jest to że Żona jest pod mocnym wpływem koleżanki (rozwódka) i nie chce rozmawiać. Proszę doradźcie, co robić??? Sprawa sądowa jest dopiero za miesiąc a co do tej pory? Obawiam się że jak się zacznie sprawa i jak to zwykle bywa będziemy wyciągać największe działa to nie będzie już możliwości pojednania...... |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 07:42
|
|
|
Tomek,
ograniczenie praw rodzicielskich nie jest wcale proste, nie dzieje się z automatu,
przy rozwodzie czy separacji.
Nie wiem, co Twoja żona ma przeciwko Tobie (przemoc fizyczną, psychiczną, jak ma to udokumentowane, jakich ma świadków), ale brak zainteresowania dziećmi, brak kontaktu z nimi jest / będzie wodą na jej młyn.
Zbieraj wszystkie smsy, maile, zbieraj swoich świadków, że zalezy Ci na dzieciach i na rodzinie - to może Ci się przydać w sądzie. Nie zgadzaj się na ograniczenie (dobrowolne) praw, jeśli tego nie chcesz.
Masz zarówno prawo jak i obowiązek kontaktu z dziećmi i takie jest podejście sądu.
Masz też argument co do pobytu dzieci - dom - a Twoja żona - skoro teraz pomieszkuje u koleżanki, to rozumiem, że nie jest w stanie zapewnić dzieciom analogicznie dobrych warunków lokalowych.
Życzę wytrwałości i powodzenia.
aja |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 07:59
|
|
|
Tomek pisze:
Cytat: | Wiadomo, jak to w małżeństwie prawda zawsze leży po środku. |
Zastanawiam się co zmusiło Twoją żonę by z 4 tyg. dzieckiem opuścić dom.
Pomijając ciążę i trud porodu, sam ten krótki czas po porodzie wskazuje na wielką desperację Twojej żony a ta, z czegoś musi wynikać.
Każda kobieta, która rodziła i jest matką zada sobie z pewnością pytanie, co jest w stanie zmusić kobietę po porodzie do takiej ucieczki.
Obawiam się Tomku, że zbyt powierzchownie przedstawiasz sytuację. |
|
|
|
|
Tomek36 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 08:01
|
|
|
Dziękuję za odpowiedź.
Na dzień dzisiejszy Żona mieszka w mieszkaniu należącym do niej (spadek po ojcu). Oczywiście że zbieram wszystkie dowody prób kontaktu i spotkania się z synem i możliwości odwiedzin córki. Żona jak się okazuje z pisma, które złożyła w sądzie zarzuca mi przemoc psychiczną.... argumentując że ciągle miałem o coś pretensje, że się jej czepiałem, że kazałem sprzątać i dokładać się do utrzymania rodziny (poza opłatą za przedszkole wszystko było na mojej głowie a mamy jeszcze niemały kredyt hipoteczny - po prostu mi samemu było ciężko związać koniec z końcem). Jak to powiedziały nasze wspólne, bliskie znajome - wynika z tego że Dziewczyna nie do końca wiedziała na czym polega małżeństwo, dbanie wspólne o rodzinę, dom... Nie wiem, może to wynika z faktu że jest DDA. Nie wiem, ciężko jest teraz powiedzieć...
[ Dodano: 2013-09-16, 09:09 ]
Oczywiście, jak to w każdym małżeństwie - nie było zawsze kolorowo - prawda na pewno leży gdzieś pośrodku. Jednak problem był największy z rozmową... Nawet jak przychodziły trudne sytuacje, kłótnie itp przeważnie zostawało to nie przedyskutowane, tylko się tak zbierało i zbierało... Przez ostatnie pół roku po tym jak zauważyłem że Żona jest jakaś obojętna ile razy próbowałem nawiązać rozmowę zawsze kwitowała to ironicznym uśmiechem.... Jednak rozmawiała o tym wszystkim, ale z koleżankami przez telefon. Możecie wierzyć lub nie, ale telefon nie wychodził jej z ręki, co chwilę sms, godzinne rozmowy... Kilkakrotnie namawiałem ją na terapię dla małzeństw czy też rekolekcje - nigdy się nie zgodziła, przed zapisanym terminem rezygnowała.
Faktem jest że przeoczyłem to że stała się taka obojętna, może trzeba było zostawić budowę a zająć się więcej rodziną... nie wiem... teraz pewnie bym postąpił inaczej, ale jest za późno... |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 09:46
|
|
|
Z tego co piszesz Tomku wynika, że nie mieliście wspólnego budżetu. Jeśli oboje z małżonków mają osobne kasy nie wróży to zazwyczaj dobrze. Na tym polu wspólność dochodów jest jednym z elementów więzi i obopólnego zaufania. Choć to tylko pieniądze, lecz wiele wskazują.
Rozumiem, że z zarzucaną Ci przez żonę w pozwie przemocą psychiczną -nie identyfikujesz się.
Czyżby to znaczyło, że nie ma żadnych podstaw do takich oskarżeń?
Czy to co ona nazywa przemocą psychiczną dla Ciebie jest zwykłym egzekwowaniem wywiązywania się z obowiązków, których wg Ciebie żona nie spełniała dobrze, np. sprzątanie?
Wyobraź sobie, że żona przychodzi na budowę i ocenia jakość przez Ciebie wykonanych prac wskazując Ci na niedociągnięcia lub nawet zaniedbania. Co byś w związku z takim nastawieniem żony czuł? Nikt nie lubi być wiecznie oceniany i instruowany, to prędzej czy później powoduje frustrację.
Poza tym, z tego co piszesz od długiego czasu jesteś b. zaangażowany w budowę, w związku z tym byłeś zapewne gościem w domu, czyli głównie na żony głowie było wychowanie dziecka, prowadzenie domu. Skoro miała swoje dochody znaczy, że także praca zawodowa.
Wydaje się, ze oboje macie do siebie pretensje, lecz żadne z was nie rozumie jakie są oczekiwania drugiego z was. Klasyczny przykład niezrozumienia i całkowity brak komunikacji.
Sądzę, że wyprowadzka żony i pozew miały za zadanie wstrząśnięcie Tobą. Biorąc pod uwagę okoliczności wyprowadzki żony, wg mnie jest to jakiś akt niemocy z jej strony.
Czy żona już kiedykolwiek wcześniej groziła, że Cię opuści, jeśli to czy tamto się nie zmieni?
I czego dotyczyły owe oczekiwania względem Ciebie? |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 10:53
|
|
|
Witaj Tomek.
Dobrze, że trafiłeś na nasze forum. Pisze tu wiele osób, które na pewno chętnie Ci pomogą służąc własnym doświadczeniem i wiedzą. Zresztą już widzę, że sycharki pospieszyły Ci z pomocą.
Sytuacja w której znaleźliście się oboje z żoną ma na pewno gdzieś swoje korzenie. Zwróciła już na nie uwagę po części "kenya", ale gdy sam zastanowisz się nad swoim postępowaniem (co zresztą jak widzę już robisz), to zrozumiesz o wiele więcej niż rozumiesz dziś.
Tu na forum pisze wiele osób. Czytaj (nie tylko swój wątek), a znajdziesz na pewno coś co Ci pomoże w Twojej obecnej sytuacji.
Proponuję też obejrzeć film "Ognioodporny" (inne tłumaczenie tytułu "Próba Ogniowa") - http://pl.gloria.tv/?media=297261
oraz poczytać Dział świadectw - http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3
Warto też zajrzeć do:
Działu rekolekcji - http://www.rekolekcje.sychar.org/
Naszej Sycharowskiej broszury - http://www.broszura.sychar.org/
Polecam również do wysłuchania, obejrzenia:
nagranie Mieczysława Guzewicza "Zdrada małżeńska i rozstanie": http://www.youtube.com/watch?v=aYAJIiY7xWk
nagrania dominikanina o. prof. Jacka Salija OP - http://archive.org/details/osalij
nagrania ks. Piotra Pawlukiewicza - http://archive.org/details/xpiotr
Jeżeli masz taką możliwość to przyjdź na spotkanie wspólnoty do najbliższego Ogniska - www.ogniska.sychar.org lub skorzystaj z skypowej grupy wsparcia, która spotyka się codziennie o 21.30 - http://www.skype.sychar.org/ .
Kryzys w jakim znalazło się Wasze małżeństwo nie wziął się znikąd. Szukaj Twojego w nim udziału i naprawiaj to co Ty nabroiłeś. Na żonę nie masz w tej chwili dużego wpływu, ale na siebie tak. Pracuj więc nad sobą. Swoim przykładem możesz żonie dać wiele do myślenia. Może Twoja zmiana siebie stanie się powodem dla Twojej żony, by przemyślała swoją decyzję jeszcze raz. |
|
|
|
|
Tomek36 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 11:06
|
|
|
Wiesz, co do tego identyfikowania się z przemocą psychiczną to jest ciężko powiedzieć. Wiesz jak jest, jak zaczyna się kłótnia czy sprzeczka, która idzie w kierunku coraz większej złości. Jedno krzyczy, drugie krzyczy sytuacja jest coraz bardziej napięta... Głównie chodziło z mojej strony o to co piszesz - czyli normalne rzeczy domowe i to że w ogóle nie interesował Jej nowo budowany dom. Od początku ciąży nie pracowała, także było trochę więcej czasu na zajęcie się domem (nie mówię o jakimś przesadnym pucowaniu) ale utrzymaniem w jako takim stanie dwóch pokoi które zajmowaliśmy. A tu ciągłe wiszenie na telefonie, po kilkaset smsów (faktury przychodziły na mnie), totalny brak zainteresowania odgrzaniem jakiegoś obiadu itp - zwykłe codzienne sprawy. Próbę rozmowy z mojej strony kwitowała kpiącym uśmiechem, propozycję wyjścia gdzieś razem... odmawiała mówiąc że mam iść z synem - nawet zwykłe rzeczy jak niedzielny plac zabaw, pójście do kościoła (też się od niego odwróciła), wspólne lody, spacer itp. Żeby Żona choć trochę zainteresowała się budową i nawet mnie krytykowała - powiem szczerze byłbym przeszczęśliwy...
Na pewno jest tak, jak patrzę wstecz, że nie potrafiłem zrozumieć jej oczekiwań. Jednak ciągle były pretensje, że robię coś w domu w którym mieszkamy (jednak póki w nim mieszkaliśmy wiadomo, że było trzeba czy skosić trawę, czy przekopać ogródek itp - nie zajmowało to dużo czasu jednak żonę najbardziej bolało to, że to było w domu teściów. Inną sprawą jest to że nie tolerowała mojej pasji jaką było pszczelarstwo..... Po prostu tego nie potrafiła zrozumieć i ciągle z tego powodu robiła mi awantury. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego - czy znów że jej teść także się tym zajmował? Zapewne tak.
Co do zarobków - to żona pracowała wcześniej przed zwolnieniem jakie wzięła w ciąży, mieszkanie po ojcu, w którym teraz mieszka wynajmowała (razem był to przychód około 2400zł, także mając tylko na głowie opłatę za przedszkole (ok 200zł) mogła przecież nawet coś kupić na tą budowę - niestety zostawiła mnie ze wszystkim a ciągle narzekała że jeszcze się nie przeprowadziliśmy.....
Myślę, że ta wyprowadzka jest tym co mówisz - czyli takim trochę zrobieniem na złość, tak samo z brakiem widywań dzieci.... nie pozwala chociaż wiem że bardzo mi na tym zależy!!! Ciągle są jakieś przeszkody, wymówki.
Dodam że w Jej wniosku o widzenia kompletnie zapomniała o moich widzeniach z Córką.... Z rozmowy z Jej znajomymi wiem że na dzień dzisiejszy nie ma nikogo - czyli też nie chodzi tu o odejście do innego. Jednak faktycznie wspominała ileś razy że ode mnie odejdzie.. chciałem z Nią wtedy rozmawiać ale to nic nie dawało. A teraz widzę że koleżanka rozwódka jeszcze bardziej ją potwierdza w trafności wyboru... |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 12:06
|
|
|
Cytat: | Dodam że w Jej wniosku o widzenia kompletnie zapomniała o moich widzeniach z Córką... |
Nie uwzględnienie w jej wniosku widzeń z córką jest niepokojące. Takie zachowanie wskazywałoby, że być może żona uważa, ze żadnych praw do córki nie masz. To oczywiscie tylko wskazówka i może nie ma faktycznie żadnego powodu by tak mogła uważać.
Skoro było jak piszesz, to faktycznie żony postawa wygląda tak jakby ona już od dawna z tego związku się pomału ewakułowała i nie wiązała z małżeństwem przyszłości.
Zwykle dla kobiet perspektywa posiadania nowego domu jest powodem wielkiej radości a także wdzięczności wobec męża za trudy poniesione w czasie jego powstawania. Choć wiem także, że budowa domu to wiele wyrzeczeń, niedobór pieniędzy, ogrom stresów i frustracji, które b. wpływają na pożycie małżeńskie.
To tylko rozważanie, być może błędne, ale skoro żona w pewien sposób od dawan nie była obecna mentalnie w małżeństwie, wręcz odcinała się od wspólnych przedsięwzięć, to skąd w tej destrukcyjnej co by nie powiedzieć postawie plany by zostać matką drugiego dziecka?
NO i kim jest dla niej ta koleżanka rozwódka, która wg Ciebie jest motorem żony poczynań?
Ograniczenie widzeń z dziećmi jest potwornym zachowaniem, niestety źle świadczy o jej postawie.
Taki zakaz uderza nie tylko w Ciebie, ale przede wszystkim w małoletnie dzieci, które bezwzględnie mają prawo do obojga rodziców.
Dobrze by było poradzić się prawnika jeśli chodzi o ustalenie prawa widzeń z dziećmi dla Ciebie. |
|
|
|
|
Tomek36 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 12:26
|
|
|
Jestem w kontakcie z prawnikiem ale na dzień dzisiejszy niewiele możemy zrobić. Ja ciągle próbuję spotkać się z dziećmi (smsy, maile, próba dzwonienia, przychodzę pod blok, czasem ze świadkiem) Wystąpiłem do sądu z wnioskiem o ustalenie normalnych kontaktów z dziećmi wraz z zabezpieczeniem na czas do rozprawy. Jednak na dzień dzisiejszy sędzia wyznaczył termin rozprawy na 14 października a do zabezpieczenia się nie odniósł. Nie chcę robić scen i odbierać jakoś wcześniej syna z przedszkola tylko po to by byc przed matką, przecież to nie o to chodzi. Może tu wchodzić dodatkowy aspekt w jej psychice, że boi się że zabiorę jej dzieci, z resztą ten strach o dzieci był jednym z powodów próby leczenia po urodzeniu pierwszego dziecka.
Co do koleżanki to nie wiem kim ona jest dla Żony, wiem tylko że ma wielki na Nią wpływ, wprowadza w błąd jeśli chodzi o sprawy finansowe i prawne. Co mnie martwi najbardziej Żona dała tej koleżance pełnomocnictwo notarialne prawie do wszystkich czynności i składania oświadczeń w jej imieniu tak na prawdę sama sie ubezwłasnowolniając. Martwi mnie to że to jest też próba wykorzystania przez tą osobę mojej Żony, przecież różnego rodzaju oszustów dziś nie brakuje, tylko że jest to z ogromną szkodą dla naszego małżeństwa...
Proszę doradźcie co zrobić, żeby jakoś w ogóle dotrzeć o Żony, spróbować z nią porozmawiać. I tak na pierwszej rozprawie będę prosił o ustanowienie jakichś mediacji czy też terapii małżeńskiej o ile będzie to możliwe, bo zależy mi cały czas na naszym małżeństwie. Każdy popełnia błędy ale trzeba mieć szansę jej jeszcze naprawić.... |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 12:48
|
|
|
Sprawa jest poważna Tomku. Jeżeli żona dała owej koleżance wszystkie pełnomocnictwa, znaczy że żona decyzji nie podejmuje samodzielnie a koleżanka ma nad żoną prawie nieograniczoną władzę.
Takia postawa jest jak najbardziej niepokojąca, zatem może być jednym z argumentów by wskazać na brak dojrzałości żony.
Nie sądzę by w tym stanie żona była zdolna do rozmów z Tobą, które miałby przynieść coś pozytywnego. Wygląda na to, że jej na małżeństwie nie zależy, niczego nie chce zmieniać, w związku z taką postawą nie chce żadnych rozmów.
Jeśli wpływ koleżanki na nią jest aż tak ogromny, żadne logiczne argumenty do niej nie dotrą.
Na pewno będą mediacje, podczas mediacji jest szansa, że powyższy temat będzie przerobiony.
W odpowiedzi na pozew, ten argument silnego uzależnienia żony od osoby trzeciej jest wg mnie istotnym elementem.
Cytat: | Może tu wchodzić dodatkowy aspekt w jej psychice, że boi się że zabiorę jej dzieci, z resztą ten strach o dzieci był jednym z powodów próby leczenia po urodzeniu pierwszego dziecka. |
Mógłbyś rozwinąć ten temat. Jaki rodzaj choroby był przedmiotem leczenia? |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 13:28
|
|
|
czy zona nie ma depresji poporodowej ??
wtedy się dziwne rzeczy robi i mowi |
|
|
|
|
JOHAN [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 13:54
|
|
|
ja mam człowieka w rodzinie,którego żona pasjonowała się wręcz urządzaniem nowo pobudowanego domu-po czym od dwóch ,trzech miesięcy ten dom ją totalnie przestał interesować i pasjonować-jest jej obojętny i mogłaby wrócić do mieszkania w bloku
... a kasy poszło ,oj poszło
a ona znudzona
cóż-kobieta zmienną jest
czasem lekko przewraca się w głowach,szczególnie jak ktos na to nie zarabia tylko dostaje.... |
|
|
|
|
Tomek36 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 14:05
|
|
|
Kenya ... jest dokładnie tak jak piszesz - żadne argumenty do niej nie docierają. Wpływ koleżanki jest ogromny. Cały czas się zastanawiam tylko w jakim celu. Wiesz rzadko sie zdarza by ktoś aż tak bezinteresownie pomagał całymi dniami...
Niestety porozmawiać z Żoną do czasu widzeń z dziećmi to nie mam szans. Próbowałem napisać list jeden czy drugi.. to zaraz koleżanka sie wcinała mówiąc do żony "zostaw, nie bierz tego" a Żona powtarza jak mantrę że rozmawiać będziemy przed sądem, tak jak by to było najlepsze miejsce do rozmów. Jedyna nadzieja w naszych wspólnych znajomych którzy znają sytuację i być może mogą porozmawiać z Nią o tym. Niemniej u części z Nich zanim się opowie jak faktycznie wygląda sytuacja to padają słowa..... co tam musiało się takiego dziać, że taki krok...
Dla żony sytuacja wiele sie nie zmieniła ponieważ jak sam zauważyłem gdzieś na mieście czy też jej brat mi mówił po wizycie u Niej - we wszystkim wyręcza ją koleżanka... kawa, herbata, przygotowanie obiadu, czy też branie na ręce małej i np dawanie jej soczku..... także na razie nie widzi z czym się wiąże takie samodzielne życie..
Co do depresji poporodowej to myślę że nie była bezpośrednią przyczyna wyprowadzki ponieważ przygotowywane to wszystko było jak sie okazuje przynajmniej ze 3 miesiące.Szczerze mówiąc z tego też powodu mam żal o to że patrzyła na to jak się dwoję i troję, niedosypiam weekendów i mało zajmuje się Dziećmi żeby tylko jak najszybciej się przeprowadzić a Ona myślami już tak na prawdę była gdzie indziej....
Czemu nie chciała rozmawiać? Tego się chyba nie dowiem.
Wcześniejsze leczenie po pierwszym dziecku wynikało tak na prawdę z lęków o to że ktoś jej chce zabrać dziecko. Byliśmy na ok 3-4 konsultacjach u psychologa, który po tych spotkaniach powiedział że bez konsultacji z psychiatrą i przyjmowania leków nic nie może na tą chwilę zrobić. Byliśmy na tej konsultacji, na koniec psychiatra powiedział że bez natychmiastowego przyjmowania leków może być tylko gorzej i że nawet jak się to wszystko uspokoi to może wybuchnąc w najmniej oczekiwanym momencie. Niestety Żona zasłaniając się karmieniem piersią nie zgodziła sie na leczenie i powiedziała poza tym że ja z niej wariata robił nie będę. Ja sam jeszcze chodziłem przez 3-4 miesiące do tego samego psychologa żeby spróbować zrozumiec sytuację i nauczyć się rozmawiać z Żoną ale później juz bez Niej to nie miało sensu.
[ Dodano: 2013-09-16, 15:08 ]
Obawiam się że faktycznie na dzień dzisiejszy to niewiele mogę zrobić poza przygotowaniem się do sprawy sądowej a także próbami spotkania się z Dziećmi... Jak rozmawiałem ostatnio z synem to niestety widze że jest nastawiany przeciwko mnie i dziadkom, mówi że tęskni za nami i chciałby żebym znów zamieszkał z mamą.... Serce się kraje... |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-16, 16:48
|
|
|
Zastanawia mnie Tomku jaka jest reakcja jej rodziny na tą ze wszech miar niezwyczajną sytuację.
Co jej rodzice o zachowaniu córki mówią, czy mają jakiś wpływ na córkę i wreszcie by zapytać czy Ty masz kontakt z teściami i czy ich wsparcia szukasz.
Piszesz, że jej brat ją odwiedza, zatem jak on odbiera tą sytuację?
Jakie relacje mieli Twoi rodzice z żoną, jeśli dobrze zrozumiałam mieszkaliście razem.
Dobrze by było, jeśli obie rodziny pozostają w przyjaźni by rodzice z obu stron mogli razem interweniować, choćby odwiedzać regularnie wnuki jednocześnie przyglądając się temu dziwnemu układowi żona/"przyjaciółka.
Oczywiście może się zdarzyć, że żona nie przejmie się reakcją rodziców, lecz jeśli są oni jakimś autorytetem dla niej, taka interwencja może mieć sens, wszak chodzi o los nieletnich dzieci.
Fakt, że żona zdradzała symptomy braku stabilności psychicznej, co zostało zdiagnozowane przez specjalistów rodzi obawę, czy obecne jej zachowanie nie jest spowodowane taką samą przyczyną jak poprzednio.
Czy ktoś ze znajomych, rodziny, ktokolwiek, zna "przyjaciółkę" żony, co to za osoba, skąd się wzięła i jaką ma przeszłość. Skoro jest rozwiedziona być może jej były mąż mógłby Ci wiele o niej powiedzieć.
Ktoś ją i jej przeszłość chyba zna.
Jeśli masz obawy co do uczciwości jej intencji, takie informacje b. ułatwiłyby Ci rozpoznanie przyczyn aż tak wielkiej zażyłości i ingerencji w Wasze życie.
Myślę, że dobrze byłoby robić cokolwiek by wiedzieć więcej. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|