Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
ks Dziewiecki o przemocy. |
Autor |
Wiadomość |
Bola [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-12-22, 17:51
|
|
|
WITAJ , to rzeczywiście lekko Ci nie było mając na glowie utrzymanie domu. Poza tym 19 lat jesteście juz razem. Ja troche krócej bo 17. Brak bliskosci w związku jest wyczerpujące, odsuwanie sie od siebie, on ucieka przede mną. MÓWI że go draznię , że ma wszystkiego dość itp. Wiesz co, zrozumiałam że to ja muszę się zmienic ...ale wiesz czego się obawiam że ta zmiana będzie taka że się rozstaniemy, bo własnie ja na tyle dojrzeje emocjonalnie że ,,UWOLNIE go OD SIEBIE A ON ode mnie.ŻE dam mu ta wolność której on tak pragnie, gdzie ja jestem w tej wolnosci jego przeszkodą. SKORO nie ma on o czym ze mną rozmawiac, nic go nie interesuje moja osoba ...to nie widze sensu, nie widze cienia miłosci w nim do mnie.a ja nie mam siły ulegać w tym wszystkim. Trwac aby trwać i uszczęsliwiać się to nie ma sensu i dla mnie i dla niego. na pewno bedzie to ból ale raz a porządnie rok dwa a potem może minie. On koch piwo bardziej niz mnie. I ucieka w pracę. Brak komunikacji, okazywania uczuć doskwiera mi bardzo. A na co jest chory Twój mąż? POZDRAWIAM, |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2011-12-23, 15:41
|
|
|
Bola Cytat: | MOŻE MASZ jakiegoś sprawdzonego psychologa w tych sprawach. |
Polecam specjalistyczne osrodki zajmujace sie tym tematem
skoro terapia trwa 10 lat i nie przynosi efektow to moze warto cos zmienic?
nie jest łatwo powiedziec stop przemocy, szczegolnie gdy jest ona mało widoczna z zewnatrz...odczuwalna tylko dla Ciebie...a stopniowo odbiera chec do zycia
zeby cos zmienic musisz naprawde miec dosyc....zeby odwazyc sie powiedziec stop
w moim przypadku byla to wyprowadzka...
Anais dzięki za swiadectwo 12 krokowe
Bola trwaja zapisy do grupy 7-mej, serdecznie zachęcam, jestem tez po 12 krokach i w czasie ich trwania odwazylam sie postawic granice, dzieki wsparciu grupy oraz pomocy z poradni przeciwdzialania przemocy.
W zakladkach masz adresy placowek, jakby co pytaj na priv. |
|
|
|
|
Bola [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-12, 19:17
|
|
|
witam na sycharku, dawno nie pisałam jakoś radziłam sobie i było całkiem nieźle miedzy nami. Może wyjazd tak polepszył te relacje. jednak sielanka się zakonczyła wczoraj, kiedy mój mąż kopnął mnie w tyłek i mocno pchnął na łózko, potem wyklinał jeszcze mnie przez 2 minuty i poszedł na góre spać. to przykre o tym pisać , ale tak było dzieci to słyszały , bo były w drugim pokoju. dzisiaj mnie lekceważy olewa, unika. ON jak zwykle nioe czuje się winny, ni ni nie uwaza że zrobił cos niewlściwego. Byłam w kościele na 16 dzisiaj , oczywiście mąż nie czuł takiej potrzeby. Zapytałam się go dzisiaj dlaczego to robi, a mój małżonek tak mi odpowiedział -bo mnie nienawidzi i uciekł na górę do pokoju najmłodzszego syna w który się zamknął od środka na klucz. wyraźnoie się izoluje, ucieka i unika mnie. ON NIE UMIE OKAZYWAĆ ZŁOŚCI w inny sposob. I obserwuje im więcej ja czytam i zdobywam wiedze na temat przemocy, on staje się agresywniejszy. Nie rozmawia tylko od razu rzuca się na mnie jak lew np. gdy weszłam do niego do pokoju to siłą mnie wyrzucił. Dla mnie jest to chore zachowanie. Powiedzaiłam mu też przeciez tydzien temu mówiłeś do mnie zdrobniale po imieniu i super sie kochaliśmy w łożku a dzisiaj mi mówisz że mnie nienawidzisz. Powód tej akcji był taki że oderwałam go od wódki na stole, pojechałam do znajomych i zabrałam go stamtąd no i w domu wyprawił mi bal. Chce mnie chyba ukarać w ten sposób, sama nie wiem co mam myśleć na ten temat. Jako ojciec stara się i to bardzo, jako mąż też zarabia pieniądze i jest oszczędny, jako mąz i kochanek też jest super ...gdy nie przekroczy barier mojej godności osobistej. Prosze napiszcie do mnie co o tym myślicie jest sens to dalej ciągnąc czy po prostu rozwieśc się. Mamy trzech synów dwóch nastolatków i najmłodzsy prawie 3 i pół roku. Niby jestem oczytana, wykształcona a w takich momentach nie wiem co mam robić. Bo to wcale nie jest łatwe ROZWÓD po tylu latach małżeństwa , a może by to było dla nas najlepsze rozwiązanie. Mąz dostał by wolnosc , mógłby pić i robić co chce. SKORO CZUJE SIĘ TAKI OSACZONY W mAŁŻENSTWIE I NIESZCZĘSLIWY |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-13, 15:15
|
|
|
Serdecznie witam
O tej prawdziwej wolności trochę...wolnosć to miłość...
SZczera i prawdziwa miłosc Twoja poznanie mechanizmow tej choroby i uczenie sie zyć tak by kochac małzonka tak jak na ten moment potrzebuje, to jest troska wynikajaca z miłosci.
Rozumiem,że pragniesz miłosci doświadczac i ja rozsiewać w swoim malzeństwie, wobec tego uczestniczysz w terapii dla współuzaleznionych, to jest podstawa, albo przynajmniej indywidualna. To jest proces , który trwa...i czasem jest gorzej i czasem jest lepiej i czasem ma sie ochotę góry przenieść, a czasem najchętniej zamknęło by się drzwi...i nie wracało...Nikt nie obiecał ,że bedzie łatwo w tej PRAWDZIWEJ WOLNOSCI.
Twoja miłość to pozwolenie mu na ponoszenie konsekwencji picia i pokochania siebie miłoscia Chrystusowa , by móc męza ta miłościa obdarowywacw Chrystusie.
Do tego nie trzeba rozwodu.
PRZEDE WSZYSTKIM NAUCZYSZ SIĘ NAJPIERW SZACUNKU DO SIEBIE:)
Poszukaj dla siebie miejsca w takiej terapii.
Niech Pan Wam BŁOGOSŁAWI
Wazne jest by w tej drodze BYŁ Z TOBA PAN ,bo tak chcesz ( Sakramentalia i stałe spowiednictwo)
Kiedy tylko nie Pan jest na pierwszym miejscu doświadczam brak Jego hojnosci...
A hojnosć Pana jest wielka....
pozdrawiam |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-14, 15:47
|
|
|
Witaj Bolu, przykro mi czytac o tym co sie stalo.
Piszesz na poczatku, ze radzilas sobie niezle...czy znaczy ze jestes juz w trakcie leczenia i terapii?
To dla mnie podstawa, bez wsparcia nie sposob wyjsc z takiej sytuacji jak Twoja, niestety.
Czy to znaczy ze "jakos bylo", wiesz na pewno, ze ataki agresji przeplataja sie z okresami ciszy, po ktorej znow beda ataki...nie łudz sie ze bedzie inaczej.
bardzo wazne jest bys zaczela lecznie, pomoz sobie, wybor jest Twoj.
Myslalas o zalozeniu niebieskiej karty i wezwaniu policji gdy bedzies sie czula zagrozona?
Jak teraz sie czujesz? |
|
|
|
|
Bola [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-16, 12:59
|
|
|
Danusiu pytasz sie jak sie czuje PODLE ,ŻE SOBIE NA TO POZWALAM, bo takie incydenty maja miejsce , miały miesce i pewbniebedą miały miejsce. To straszne kiedy wracasz do domu widzisz męza bawiacego się z najmlodszym synem na podłodze , w domu posprzatane, obiad ugotowany, ciepło napalone w piecu, czego więcej chcieć .... a tu 5 dni temu TYLKO kopniak w mój tyłek ,że boli mnie do dziś i pchnięcie na łóżko. Tak jak pisałam tego typu akcje są szybkie i PATOLOGICZNE, potem co on ucieka zamyka się na klucz i udaje że WSZYSTKIEMU JESTEM WINNA JA, jestem karana, lekceważona i olewana. I tak mógłby sobie żyć , jeszce mi mówi, że jest mu dobrze bo ma spokój że ja nic od niego nie chce i w ogóle. Chora sytuacja, beznadziejna, TAKA NAIWNA , bo gdy jest ta CISZA, tak jak mi napisałaś to jest naprawdę super....ale nie umiem , nie potrafie tego zaakceptowac. jak JA MAM SIĘ LECZYĆ, CHODZĘ DO psychologa to decyzję muszę podjać sama |
|
|
|
|
Norbert1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-16, 14:04
|
|
|
Bola napisał/a: | Chora sytuacja, beznadziejna, TAKA NAIWNA , bo gdy jest ta CISZA, tak jak mi napisałaś to jest naprawdę super....ale nie umiem , nie potrafie tego zaakceptowac. jak JA MAM SIĘ LECZYĆ, CHODZĘ DO psychologa to decyzję muszę podjać sama |
Bola proponuje poczytac na temat SWB(Syndrom Wyuczonej Bezradności)
a tu tak ogólnie
http://pl.wikipedia.org/w...dno%C5%9B%C4%87
natomiast we wszystkich tematach przmocowych więcej
i jeszcze jako ciekawostka....
pochodzenie przemocy??
uwarunkowane jest zazwyczaj środowiskiem domowym
męzczyżni-wywodzący się z domu w jakim dominował ojciec,jako dziecko nie widział szacunku ojca wzgledm mamy,słyszłza to częste docinki pod jej adresem,jest to dom w jakim facet ma byc facetem wszelkie formy słabych dni,uległości,płaczu,przytualnia,pocałunków
to w ogólnym pojęciu "obciach i wstyd."
Mezczyzni nafaszerowani takowymi przypadłościami zazwyczaj mają skłonnośc do przemocy :fizycznej,psychicznej,społecznej(materialnej),seksualnej
kobiety- wywodzące się ze środowiska domowego w jakim mama była NR 1,
mama o wszystkim decydowała ,wszystko zlecała,nad wszystkim miała pieczę.
W takim domu rola faceta zazwyczaj była wskazywana jako (potocznie zwane):d....a a nie chłop,jest do niczego,nie ma z niego wartości,mężczyzna w takim domu jest bo jest ale nie zna swego miejsca,ma mało do powiedzenia i uzalezniony jest od humorów "swej Pani"
kobiety w przeciwienśtwie do mężczyzn przemoc fizyczna,społeczną,seksulana stosują tylko w minimalnym stopniu.
Najczęściej przemoc ma podłoże psychiczne-jednak skrajnie rózniące sie od przemocy psychicznej jaka stosuja męzczyzni....
Poniewaz ta forma przemocy jest stosowana przez płec piękną-jest stosowana jak ją nazwano w "białych rekawiczkach"
jest to fragment z szerszych materiałow znalezionych w internecie : opracowania terapetów o specjalizacji uzaleznienia i przemoc w rodzinie |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-17, 15:56
|
|
|
Cytat: | jak JA MAM SIĘ LECZYĆ, CHODZĘ DO psychologa to decyzję muszę podjać sama |
pytasz o to jak...rozumiem ze masz juz regularne wsparcie psychologa..jakie on daje Ci informacje zwrotne na temat Twojej sytuacji...czy pomaga Ci wyjsc z tego?
piszesz o decyzji, jaka to decyzja? czy postawienia granic> zadzwonienie na policje i zgloszenie przemocy, zabezpieczenie sie na przyszlosc...bo jak sama piszesz bez interwencji taka sytuacja ma duze szanse sie powtorzyc.
jak czesto masz spotkanie z psychologiem? i czy jest on specjalistą od przemocy? zna temat? jakie masz wrazenie?
z Panem Bogiem |
|
|
|
|
Bola [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-17, 16:58
|
|
|
witajcie DZIĘKUJĘ ZA PODPOWIEDZI, RADY i W OGÓLE za wsparcie. Danusiu chodzi o taką decyzje ,że psycholog mi naświetla wszystko , obiektywnie ocenia sytuacje i td itd że decyzje o rozstaniu musze podjąc ja sama. Jest mi trudno to jeszcze na dzień dzisiejszy uczynić. Może to wynika z mojego lęku czy sobie poradzę i czy wytrzymam żyć ... bez chłopa , bo czuje się jeszcze normalna , zdrową i potrzebującą kobietą. Trudno jest mi tez dlatego że ROZWÓD , a jestem osobą bardzo wierzącą. I tak jak pisałam to mój mąż ma wiele zalet i to na owe czasy zalety bardzo mi imponujące. Prawie 20 lat już jesteśmy razem , mamy wspólne cele wobec dzieci, wobec dorobku życiowego duzo nas łączy. Mam świadomośc taką ,że mąz robił by mi wszystko na złosc w sądach, zdana byłabym tylko sama na siebie. I TEGO boję się najbardziej że byłabym w tym wszystkim sama, bo każdy o nim powie same superlatywy, tak jak pisałam wcześniej nie są dotkliwe pobicia i nie zdarzają się one bardzo często. Tak czy inaczej nie mam to usprawiedliwienia. ALe chociaż chciałabym spróbowac namówić męża do terapii. CO oczywiście jest rzeczą niemożliwą , mój mąż twierdzi że jemu nie jest potrzebna żadna terapia, sama mam sobie na nią iść. Tutaj NORBERT napisał mi też o wychowaniu domowym . Oczywiście że tak była dom mojego męża to patriarchat ojciec tyran psychiczny i alkoholik, przelękniona matka do szpiku kości sama wiele razy mówiła że jak ona się go boi i uciekała przed nim do drugiego pokoju ... ale posłuchajcie łap na nią nie podnosił. ZA dziecinstwa moj mąż był lękliwym , przelęknionym chłopcem mało tego zakompleksionym na swoim punkcie (ma rudawe włosy) zostało mu to do dziś. CHOĆ MU WIELE razy mówiłam że mi to absolutnie nie przeszkadza , teraz do głowy sobie wbija ze się starzeje i ma zmarszczki. Cociaz też mu mówię ze mi to nie przeszkadza, Jest jednak przeczulony na swoim punkcie. A co do ALKOHOLIZMU JEGO OJCA TO TAK ŚWIETNIE ONI WSZYSCY w tej rodzinie UWIERZYLI ŻE pije tylko ich tata jak ktoś przyjedzie , a to święta, a to imieniny. ŻE w sumie tych okazji było po 5-6 w tyg butelki po wódce się opróżniały. ALE bron BOże nikt nie powie że ich tata to alkoholi wrecz przeciwnie autorytet. Był człowiekiem bardzo silnym i pracowitym. W moim domu rodzinnym wypijało sie 5 butelek wódki na rok. A u mojego teścia 5 butelek na jednej imprezie np świątecznej.Zaczęłam z tym walczyć , mówiąc że nie życzę sobie takiego picia w moim domu , bo mieszakamy sami ... to prawie wszyscy z męża strony poobrażali się na mnie. tak więc jest to mezalians straszny, za który mogę mieć tyko sama do siebie pretensje że wcześniej tego nie dostrzegałam. Bo w zyciu nie związałabym się z tym człowiekiem. |
|
|
|
|
Pestka75 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-18, 01:34
|
|
|
.. |
Ostatnio zmieniony przez Pestka75 2012-02-21, 19:43, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Norbert1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-18, 11:36
|
|
|
Pestka75 napisał/a: | nie rozumiem tego, nie dociera to do mnie, że to się zaczyna dziać... że nagle maż okazuje mi agresje słowną i ... własnie co? |
Przemoc to nie angina jaka w sezonie sie zaczyna....
ostatnio czytalem artykuł o tredowatych..o tym jak cieżka to choroba i co sie dzieje w tej chorobie
a w trakcie czytania coraz bardziej swedziała mnie skóra......
echhh pestko szukasz..kluczysz..dopasowywujesz ...
czy wszystko to tylko po to ,by nie stanąc przed lustrem i wejrzec w siebie?? |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-18, 12:55
|
|
|
Cytat: | chodzi o taką decyzje ,że psycholog mi naświetla wszystko , obiektywnie ocenia sytuacje i td itd że decyzje o rozstaniu musze podjąc ja sama. Jest mi trudno to jeszcze na dzień dzisiejszy uczynić. Może to wynika z mojego lęku czy sobie poradzę i czy wytrzymam żyć ... bez chłopa , bo czuje się jeszcze normalna , zdrową i potrzebującą kobietą. Trudno jest mi tez dlatego że ROZWÓD , a jestem osobą bardzo wierzącą. |
Kosciol zamiast rozwodu podsuwa zdrowe rozwiaznie ktorym jest separacja!~
Gorąco polecam Ci książkę http://adonai.pl/czytelnia/?id=147 garego Chapmana pt Malzenstwo w separacji
Polecam tez artyklu ks Dziewieckiego pod ktorym piszemy.
I podobne wątki na forum...Oczywiscie ze decyzja o separacji jest b trudna i bolesna...ale pozwala uwolnic sie od krzywdzacych zachowań męża.
Justynka , gdy zaczelam odkrywac co sie u mnie dzieje, bylam w szoku, nieprzyjemne to.
otoczenie mowilo ze przesadzam bo wiele osob sie tak zachowuje, no własnie zbyt wiele i powszednieje nam to, wg badań podobno co 8-ma para ma problem z przemocą.
Porblem mniej widoczny niz np alkohol, ktorego skutki od razu widac prawie.
.......
Cytat: | ostatnio czytalem artykuł o tredowatych..o tym jak cieżka to choroba i co sie dzieje w tej chorobie
a w trakcie czytania coraz bardziej swedziała mnie skóra......
|
to prawda znana studentom kierunkow medycznych, oraz studentom psychologii
ktos kto sie zasugerował...szybko mu przejdzie, po paru dniach zapomni ze o czyms takim czytał
Ciebie juz dzis skora nie swędzi no nie?
jesli ktos ma rzeczywisty problem....a nie jest to proste sie skonfrontowac z tym ze jest sie ofiara przemocy, to wróci kielujaca swiadomosc o problemie, o swoim wspoluzaleznieniu. |
|
|
|
|
Pestka75 [Usunięty]
|
Wysłany: 2012-02-18, 18:15
|
|
|
... |
Ostatnio zmieniony przez Pestka75 2012-02-21, 19:44, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|