Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nadzieja umiera ostatnia...
Autor Wiadomość
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-20, 19:45   

majola napisał/a:
Witajcie,

Chciałam się z Wami czymś dziś podzielić i o coś zapytać.

Od kilku dni mam taki nawyk otwierania codziennie Nowego Testamentu na losowym fragmencie. Gdzieś przeczytałam, że w ten sposób Bóg też odpowiada na nasze pytania czy daje nam wskazówki. Za każdym razem otwieram na fragmencie, który daje mi nadzieję. Raz było to fragment kończący się słowami "bądź dobrej myśli", raz fragment o ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu, raz o tym by żona była posłuszna mężowi itp. Więcej tego było, ale nie będę wszystkiego wymieniać. Wczoraj np. otwarłam na fragmencie gdy grzesznica w domu faryzeusza obmyła Jezusowi nogi swoimi łzami i poczułam jakbym to była ja na mojej ostatniej spowiedzi. Też zalałam się łzami w konfesjonale i żałowałam tak szczerze jak nigdy. Fragment nie wiem czy pamiętacie kończył się słowami "Odpuszczone są grzechy twoje. Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju". Jak tu nie wierzyć w znaki? :-)

Natomiast dziś otwarłam na liście św. Pawła "Sprawy małżeństwa, bezżeństwa i rozwodu"....
Jest tam napisane tak "tym zaś, którzy żyją w stanie małżeńskim nakazuję nie ja, lecz Pan, ażeby żona męża nie opuszczała. A jeśliby opuściła, niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi."
I dalej:
"(...) I żona, która ma męża poganina, a ten zgadza się na współżycie z nią, niech się z nim nie rozwodzi. Albowiem mąż poganin uświęcony jest przez żonę (...). A jeśli poganin chce się rozwieść, niechże się rozwiedzie, w takich przypadkach brat czy siostra nie są niewolniczo związani, gdyż do pokoju powołał was Bóg. Bo skądże wiesz, żono, że zbawisz męża? (...)".

I siedzę i myślę jak to mam rozumieć? Czy mojego męża mogę zakwalifikować jako "poganina" skoro jest i ochrzczony i był w Komunii św. i nawet bierzmowany? Czy w takim wypadku mam rozumieć, że nie muszę dotrzymywać przysięgi skoro mąż się ze mną rozwiódł? Według mnie to nie ma różnicy, bo dla mnie to jednak był sakrament, tak? Może ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć? Albo wie do kogo się zwrócić?

Nie żebym nagle przestała chcieć dotrzymać przysięgi i polecę szukać nowego męża. Po prostu zaintrygował mnie ten fragment i chciałabym wiedzieć, co Kościół na to.
Czy Bóg przez ten fragment chciał mi powiedzieć "odpuść go sobie"? Bóg przecenia chyba moją inteligencję i zbyt trudne zagwozdki mi daje ;-)

[ Dodano: 2013-08-20, 09:34 ]
Po krótkich rozmyślaniach ja wykombinowałam tylko tyle: że nie mam obowiązku w takim wypadku walczyć "do ostatniej krwi", ale mogę zgodzić się na rozwód, bo mój mąż przysięgał tylko mnie, a nie przed Bogiem. Ale co z moją przysięgą?


Witaj
postaram się krótko
napisałaś
Cytat:
. Wczoraj np. otwarłam na fragmencie gdy grzesznica w domu faryzeusza obmyła Jezusowi nogi swoimi łzami i poczułam jakbym to była ja na mojej ostatniej spowiedzi. Też zalałam się łzami w konfesjonale i żałowałam tak szczerze jak nigdy. Fragment nie wiem czy pamiętacie kończył się słowami "Odpuszczone są grzechy twoje. Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju".


I bardzo ważne znaczenie słów przysięgi
" "Ślubuję ci miłość" -- chodzi tu o miłość wzajemną, o której Chrystus mówił w Wieczerniku, gdy umywał Apostołom nogi. "Ślubuję ci miłość", to znaczy gotowość umywania twoich nóg, to znaczy gotowość przebaczenia. W tym życiu nie da się chodzić z czystymi nogami, ciągle trzeba sobie wzajemnie przebaczać. Małżeństwo jest drogą ciągłego, wzajemnego przebaczania. To jest ta miłość wzajemna objawiona w Wieczerniku przez Chrystusa na przykładzie umycia nóg.

http://mateusz.pl/ksiazki/es-uwk/es-uwk_ii_06.htm


Modlitwa Pańska "I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy"

Cytujesz
Cytat:
" I żona, która ma męża poganina, a ten zgadza się na współżycie z nią, niech się z nim nie rozwodzi. Albowiem mąż poganin uświęcony jest przez żonę (...). A jeśli poganin chce się rozwieść, niechże się rozwiedzie, w takich przypadkach brat czy siostra nie są niewolniczo związani, gdyż do pokoju powołał was Bóg. Bo skądże wiesz, żono, że zbawisz męża?"


Nie wiem jaki masz przekład
W Tysiąclecia brzmi tak:
http://biblia.deon.pl/roz...2&werset=19#W19
"7
1 Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą.
2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża.
3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi.
4 Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona.
5 Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan.
6 To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu.
7 Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja1, lecz każdy otrzymuje własny dar1 od Boga: jeden taki, a drugi taki.
8 Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja.
9 Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć.
10 Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan2: Żona niech nie odchodzi od swego męża!
11 Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony.
12 Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala!
13 Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje!
14 Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez "brata"3. W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte3.
15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani "brat", ani "siostra" w tym wypadku4. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg.
16 A skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz twoją żonę?5 "

Nie ma mowy o zgodzie na rozwód.

Cytat:
Czy mąż może mnie opuścić
pytasz...
:"Ślubuję ci wierność", czyli wyłączność, stuprocentowe zaangażowanie w rozwój tylko tej jednej miłości. Świadomie rezygnuję z każdego nowego spotkania.

"Ślubuję ci uczciwość", to znaczy, możesz na mnie polegać, ja cię nie zawiodę. Uczciwość jest fundamentem zaufania; gdzie się pojawia nieuczciwość, czyli kłamstwo, tam znika zaufanie.

"Oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci", to znaczy, możesz na mnie liczyć do końca mojego życia."

Opierając się na samym sobie trudno dotrzymać tak wiele..., czy może...ma wolną wole, miłość to postawa...odpowiedzialność...to pewnego rodzaju wrażliwość na dobro drugiego człowieka.

Pozdrawiam:)
 
     
majola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 19:03   

21 dzień Nowenny. Z mężem nic się nie zmienia. Wszystko inne za to wali się na potęgę :(
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 20:19   

Nowenna Pomejanska jest silna modlitwą, kazdy to przyznaje kto odmawiał
odmawiamy ja w sprawie beznadziejnej, wtedy, gdy sami nie mamy juz zadengo wpływu na sytaucje
czyli ZDAJEMY sie na Matke Bożą, na Jej wstawiennictwo
dlatego trzeba ufać
bezwarunkowo
sprawe prowadzi Matka Boża ("OD WIEKÓW nie słyszano, aby ktokolwiek z rózancem w ręku był przez Ciebie opuszczony")

nie bój się, zdaj sie na to, co jest i wytrwaj
nawet jesli dzis widzisz stratę, w ogólnym rozrachunku bedzie to dla Ciebie dobre, choc dzis tego nie widzisz


jest to modlitwa, która przywraca właściwe proporcje i wlasciwy porzadek tam, gdzie go brak
teraz widzisz, ze sie wali, ale po czasie byc moze ocenisz to inaczej, a moze ukaże się cos innego

p.s. nie zauważasz, ze otzrymujesz inne łaski ? nic a nic?
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 21:31   

Bety strasznie szanuje twoje wpisy.
Mogła byś podać jakieś konkretniejsze przykłady tych cudów wianków o których piszesz?
Ja wiem jedo :sierpniowa sobota wieczorem, ja siedzę na forum, a moje babsko z kochasiem zabawia syna na dniach .....miasta, przekupując za kasę albo od niego,albo jeszcze z komunii, albo za to co naiwnie dałem ostatnio.
To jak to? modlić się zeby się nie zawiesić jak windows98 czy może korzystać z życia i się bawić. Czemu ja mam się katować, żeby oni chasali? W imię czego???
Też bym poszalał. A co?
 
     
majola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 21:35   

Chcę wytrwać i próbuję, nadal się modlę i wiem, że pewnie wyjdzie mi to na dobre.

Ale póki co naprawdę nie widzę łask, wszystko się wali. Naprawdę wszystko.
Mała moja wiara, oj mała i krucha
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 21:39   

Dabo. ale przecież swego czasu zaszalałeś? Przyniosło to Ci szczęście?
 
     
majola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 21:44   

Żeby była jasność, ja nie neguję swojej przysięgi małżeńskiej i chcę jej dotrzymać. Ale też zadaję sobie pytanie, dlaczego ktoś inny ma być szczęśliwy moim kosztem (czytaj tamta kobieta), a ja tracę w tej sytuacji możliwość założenia rodziny. Może i tak ma być. Ale jest mi przykro. Nadal kocham mojego męża i boli mnie, że tuli kogoś innego. Tak jakby ktoś ukradł mi życie, a mój mąż po prostu mnie wymienił i żyje jakby nigdy nic.
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 22:13   

majola nie wiesz tak naprawde co czuje i mysli Twój mąż. projektujesz na neigo swoje lęki.
moge tylko cię prosic bys spróbowała sie wyciszyc i zaczęła myślec o sobie io Bogu. musisz zacząć nowe zycie, lepsze. mąz i tak do tego starego by nei wrócił, bo to stare go odepchneło, nei chciał go wiec i do neigo nie wróci... Bóg i maryja działaja... moze zajmie im to miesiac a moze rok... ale Ty nie mozesz czekać z zapartym tchem...
musisz znależć swoja drogę. taka droge na której bedziesz po prostu szczęsliwa. i to szczęscie nie bedzie uzależnione od tego kto jest w Twoim życiu a kogo nei ma.
Jak nie masz szczęścia w sobei to nie znajdziesz go gdzie indziej. ono jest w tobie, mieszka tam, a jak go neimasz to i nie bedziesz umiałą dać go innemu cżłoweikowi.
tylko to czego samy mamy w nadmiarze mozemy podarowac innym.
ja tez mam dwa koty w domu:) i daj mi całe morze miłości i czułosci.
Czy zdarza ci sie z zachwytem spojrzeć w neibo ale doknąć z czułoscią drzewa i podziękować Bogu że je dla Ciebie stworzył?
ZObacz jak jest pięny ten świat. on jest tu też i dla Ciebie a Ty nie zachwycasz sie nim.
Czy Ty kochasz siebie?
Bez tego nei pokochasz nikogo prawdziwie, kochajac siebie "nie potrzebujesz" by Ciebie ktoś kochał. Jest pięnie gdy ktoś kocha ale jest tez pięnie gdy tej innej miłosci nei ma. Bo masz w osbie to co najważniejsze miłośc do siebie samej i do Boga.
Troche mi zajeło by dojsc do tego etapu ale od tego momentu sporo rzeczy jest łatwiejszych.
ja tez zaczynałam swoje modlitwy z nadzieją że wymodle cud.
Teraz chce wymodlic większa i lepsza wiare, nadzieje, miłość do siebie Boga i ludzi... a mąż to jakby przy okazji... tak sie w trakcie zmieniaja priorytety ale chyba to dobrze bo takie powinny byc od początku
gdyby w moim małżenstwie na piedestale był Bóg i jego reguły to sytuacja wyglądałaby inaczej.
Jednak jest jak jest a jest pięknie.
Jestem zdrowa, jestem madra, mam cudowną rodzine przyjaciół, dach nad głową i ciesze sie wszytskim co mnie otacza. czego wiecej mozna chcec by ta chwila była lepsza? a przeciez mamy tą chwile, przesżłosc już była przyszłosci moze nie być wsyztsko co mamy to TERAZ
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 00:01   

Ola wejdz na watek : "co czuje zdradzajacy mąz", tam dzisiaj był istny hardcor ! tam jest cos dla Ciebie- swiadectwo Mateusza

Dabo, w mojej rodzinie jest wiele cudów po molditwie Różancowej: moja kuzynka nie mogła miec wcale dzieci, jej mama odmówiła te modlitwe i urzodziły sie dwie córeczki (najpierw jedna potem druga). Mój bratanek urodził sie z ciężką wadą serca, nie wykrytą podczas ciąży, ani po porodzie. W osmej dobie zycia dostał zapaści- była na skraju smeirci- szpitale, Centrum matki Polki w Łodzi, jedna operacja, Stuttgart- druga operacja; same cuda, sami zyczliwi ludzie, dzisiaj dziecko ma ponad rok, rozwija sie swietnie, jego rodzice sie nawrócili (bratowa nie umiała odmawiac rózanca, ale sie nauczyła ;-) ).

cuda wianki :-) jak chcesz wiecej to poczytaj : www. pompejanska.pl

aha- jak ja odmówiłam za moje małzenstwo- odszedł mój mąż :-) no cóż....

[ Dodano: 2013-08-24, 00:02 ]
trzeba uważac o co sie modllimy :-)

[ Dodano: 2013-08-24, 00:03 ]
powiem jedno- jak raz spróbujesz, bedziesz wracał do tej modlitwy

[ Dodano: 2013-08-24, 00:12 ]
a tak poważnie- u mnie sytuacja z mężem byla MEGA trudna
nie wiadomo było co z tym robic, ani zyc, ani sie rozchodzic
po pompejanskiej sie ruszyło- radykalnie !

Dabo odpalaj różaniec :-) szkoda czasu
 
     
majola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 11:17   

Racja, nie wiem co myśli i czuje mój mąż. Widzę jak mnie traktuje, tzn. olewa. A mnie to boli. Cała ta sytuacja ciągle przeraźliwie mnie boli. Próbowałam wiele razy wyciszyć się, uspokoić itp. Gdy zaczęłam się modlić po tej spowiedzi, trochę się uspokoiłam. W momencie kiedy rejestrowałam się na forum, też jeszcze czułam spokój. W tym momencie jest kryzys. Wróciło to co było - niepokój, smutek, złość na cały świat, rozgoryczenie. Do tego tak jak pisałam, wszystko inne się wali, co wydawało się że zaczyna się rozwiązywać. A sprawa jest naprawdę beznadziejna.

Nie potrafię się modlić. Nie potrafię się skupić. Trwam w Nowennie i modlę się też innymi modlitwami, Koronkę też odmawiam. Ale to wygląda tak - próbuję się skupić, a myśli uciekają gdzieś zupełnie inaczej. Bywa, że orientuję się, że dziesiątka różańca skończyła się dopiero w połowie kolejnej dziesiątki. Próbowałam słuchać rekolekcji, do których linki podała mi na początku Tereska. Ale nie dałam rady, po 5 min max wytrzymywałam.

Czuję się beznadziejnie, kompletnie zagubiona. Czytam co do mnie piszecie, ale tak jakby to wszystko się ode mnie odbijało.

[ Dodano: 2013-08-24, 12:10 ]
Czytam właśnie wątek Filomeny "sprawa trywialna a statystycznie beznadziejna". Praktycznie każde słowo przez Nią napisane to tak jakbym czytała o swoich marzeniach, pragnieniach. O tym czego sama nie potrafię wyrazić słowami. Jestem na tym samym etapie jak Ona w pierwszej połowie roku. Identycznie się czuję. Tak jak Filomena czuje, że traci szansę na drugie dziecko, tak ja w ogóle na dziecko. A pamiętam jak to mój mąż pierwszy chciał dziecka, planowaliśmy imiona itp. Potem ja nie chciałam, "nie teraz", "może kiedyś". A teraz w ogóle nie mam szansy.

Ktoś, kto zna wątek Filomeny będzie wiedział, jak ja się czuję w tym momencie.

[ Dodano: 2013-08-24, 16:13 ]
Nie powinnam się nad tym zastanawiać, ale dla mnie (i moich koleżanek) wymowne było, że ta kobieta, dla której mąż mnie zostawił jest bardzo do mnie podobna fizycznie, tzn. typem urody. Ten sam charakterystyczny kolor włosów, wcześniej jeszcze jak nic nie zapowiadało naszego rozstania, mój mąż opowiadał o niej (...) i mówił, że powinnam ją poznać, że ona jest taka jak ja na początku naszego związku, radosna, podobnie się ubiera i zachowuje, że chciałby żebym ja znów taka była. Wszystko potem wyglądało tak, jakby znalazł sobie "zamiennik", który był taki jak ja kiedyś. To też boli. Skoro szukał tego samego, to dlaczego nie dał nam szansy? Zamiast naprawić starą zabawkę lepiej kupić nową, bo z naprawą to za dużo roboty. Strasznie to boli :-(

Przeczytałam świadectwo Mateusza. Bardzo poruszające, zwłaszcza słowa księdza dotyczące światła i ognia. Nie wiem, czy mój mąż też może się wahać. Czy te 4 miesiące temu, kiedy zaproponował rozmowę też go coś "ukuło". W każdym razie albo to było chwilowe, albo to nie miało większego znaczenia, a ja swoimi naciskami całkiem go zniechęciłam. Nie powinnam się nad tym zastanawiać, bo to i tak do niczego mnie nie doprowadzi.
Ale miło się czyta takie świadectwa, to że niektórym się udaje, że dzieją się takie cuda. Ale w przypadkach takich osób, które naprawdę potrafią zawierzyć i zaufać.

Jak zawierzyć? Powtarzać to tak długo, aż to poczuję?
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 18:04   

majola,
daj sobie prawo do kryzysow, daj sobie prawo do bolu, daj sobie prawo do wykrzyczenia czasem zalu
mnie zupełnie puscilo (i to calkiem niedawno) jak uswiadomilam sobie, ze wcale nie musze być dzielna, ze moja zaloba może trwac tyle ile tego potrzebuje, ze ma prawo bolec, pozwalam WSZYSTKIM uczuciom przeplywac przeze mnie, nazywam je i nie katuje siebie, ze akurat w piatek o 20:30 az mnie z bolu skrecilo, ze mój maz trzeci rok z nia..... ze jego nienawiść.... moje zawiedzione nadzieje.....
polubiłam to co we mnie, zaprzyjaznilam się nie tylko z milymi odczuciami, teraz latwiej, lepiej, oddycham pelna piersią.......
i........ kocham meza :mrgreen:
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 22:16   

Bety napisał/a:
Dabo odpalaj różaniec szkoda czasu

Umówmy się że się chwilowo wstrzymam, bo głowa zbyt pelna.

Bety napisał/a:
trzeba uważac o co sie modllimy

Wstrzymać się bo :........dziś to bym sie pewnie modlil żebym z tym czlowiekiem się w zyciu nie spotkał i zebym był wolny od zobowiązań.
Niestety życie i tak wymusi kontakt, jest dziecko, szkoła, za niedługo braknie jej kasy, poleci do sądu i sie zacznie, a i pewnie kochaś jak lepiej pozna że ten kwiat to niezłe ziele to też podziekuje,
Miałem dylemat o który miałem pytać na forum , ale zrobiłem jak mi rozum podpowiadal.
Dziś był roczek mojego chrześniaka, syn mojego brata i siostry żony( taki chory układ) Jak mnie brat zapraszał to powiedziałem odrazu że jak moja przyjedzie z tym nowym to mnie nie zobaczą. W związku że bratowa/szwagierka strasznie jest za żoną, tak jak tesciowa, a moi rodzice za mną( taka tam wojenka w nienawiść kto gorszy) Strrasznie nie po nosie było mi tam iść. Ale od dwóch tygodni mi wciskali "to co taki katolik a do chrześniaka nie przyjdziesz?" Nawet dziś przed południem syn dzwonił że mama przyjedzie sama i zebym ja tez był. Powiedziałem że na 16 się nie wyrobie bo mam kupe pracy( jak bym chcial to bym mógł) a przyjde po kościele. Tak też powiedziałem kiedyś tam bratu że przyjdę po kosciele o 19, bo uważam że ważniejsze żeby ktos się za tego bąbla pomodlił (niestety oni ostatnio w kosciele byli na chrzcinach)
Oczywiście jestem zaschizowany, bo nie patrzyłem jak dmucha świeczkę i wybiera słuchawki lekarskie i portwel, czyli bedzie zkorumpowanym lekarzem.(debilizm)
Chora sytuacja ,rodzice karku ugieli żeby tam godzinę wytrzymać, patrząc na moją, teściowa uciekła zanim ja przyszedłem żeby nie patrzeć mi w oczy, ta kobieta którą mam w papierach jako żonę ,pewnie myslala że albo narobie scen, bo niby chciała ze mną o czymś rozmawiać. Może jestem świnia , ale udało mi się wytrzymać tę godzinę bez słowa ani rzutu okiem na kobietę ze ślubu. Uciekła po 35 min mojej obecności, zabrała syna, coś tam zdażyłem odpowiedzieć synowi że 3 09przyjadę na rozpoczęcie roku szkolnego, tyle żeby matka dała mi znać na którą.
Więc impreza jakoś poszła, ale jak bedzie kiedy ona faktycznie przyjedzie ze swoim nowym nabytkiem? bujka, wyzwiska, czy może mam z nim flaszkę wypic że mojej żonie daje szczęście???
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 22:28   

kilka dni temu bedąc na adoracji w kaplicy kalsztoru przyszły mi do głowy Twoje słowa (przypadek!), jak pisałeś jak tu przyjąc żone z powrotem, co powiedza sąsiedzi, taki wstyd, bla bla bla.... Czytałam alurat Pismo św, Mądrości syracha i takie słowa, że trzeba bardziej dbac o własna duszę, niz o to co powiedza obcy ludzie... Nie wiem, skąd to, jak i co.... zrob z tym co chcesz.

wczoraj piszesz- dlaczego masz się męczyc gdy zona tam z kochasiem uchachana a Ty sam... Potraktuj to jako pokute za grzechy (abstynencja w zamian za zdradę), lepiej to miec za sobą tutaj na ziemi, niz po tamtej stronie :-) jesli przyjmiesz to z pokorą ( i wdziecznością! ze w ogole masz okazję odpokutowac grzechy teraz a nie po smierci) - ból bedzie mniejszy.

[ Dodano: 2013-08-24, 22:37 ]
od tygodnia chodzi mi po głowie taka mysl- co to jest ta milość... czy ja ja znam.... czy ja wiem...

modliłam sie- Boże napełnij mnie milością, daj mi tej Miłości, której nie znam.... modle sie i modlę i modlę...
a dziś: tez mielismy uroczytsośc rodzinną, wspolny stół, ja i moj małżonek (z którym topory wojenne odkopane, najcięższe działa wytoczone) obok siebie przy stole ( ja wciąz w tej modlitwie o miłośc, ale z postanowieniem ze sie do niego nie odezwę).
I co ????
z jego strony nagle: uścisk dłoni, dobre słowo: dziekuję ci, że... ja tobie też... uważaj na siebie... ty też....

hhhhmmm..... co to jest ta miłośc....

[ Dodano: 2013-08-24, 22:49 ]
Ola, jesli nie przychodzi spokój to jeszcze jedno zrób: idx na adroacje Najsw Sakramentu, i pobądź tak z godzine lub dwie- na siłę
znajdz takie miejsce, zeby był spokój: pusta kaplica. koścół, mało ludzi
ja tak zrobilam i powiedziłam do jezusa- nie odejsde az mnie nie pocieszysz, jezusie Synu Dawida ulituj sie nade mna. Panie do kogo pójdę? Ty masz Slowa zycia wiecznego. Kto mnie pociesz jesli nie Ty, nie chce nigdzie szukac pocieszenia, tylko w Tobie

i tak sobie siedź, mów tez o tym co Cie tak boli (np. boje sie, ze nie bede miała dziecka, a chce bardzo, wiesz Panie, że bez dziecka bedzie mi smutno, zrób cos z tym proszę...) tak prosto, jakbys mówiła do konkretnej Osoby

pytanie: co Tobie tak burzy ten spokój? na pewno wiesz! zapytaj siebie- odpowiedz przyjdzie, z pewnością! moze to jest cos konkretnego, moze jakis grzech, zranienie, cos co zrobiłas i teraz to skrywasz....
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 23:21   

Bety napisał/a:
wczoraj piszesz- dlaczego masz się męczyc gdy zona tam z kochasiem uchachana a Ty sam... Potraktuj to jako pokute za grzechy (abstynencja w zamian za zdradę), lepiej to miec za sobą tutaj na ziemi, niz po tamtej stronie jesli przyjmiesz to z pokorą ( i wdziecznością! ze w ogole masz okazję odpokutowac grzechy teraz a nie po smierci) - ból bedzie mniejszy.

Ty sie nie zgadałaś z tym moim czlowiekiem któremu kiedyś slubowalem? Albo z moim księdzem?
Wiem że to po cos jest, że pewnie tak ma być. Tyle że ja zbyt krnąbrny i nieposłuszny jestem żeby tak się meczyć. Za kilka tygodni minie rok wstrzęmięźliwości i pewnie rok jak żona zaczeła odchodzić. Nic niczemu nie pomogo moje zmiany nie zmiany, błagania, prośby i cuda wianki.
Najbardziej co mi imponuje w tym moim slubnym człowieku, to te zaparcie, samej w sobie, że choćby niewiem jak cięzko, po trupach ale musi być po jej.
Ja to bym dawno ręką machnął.
Więc też się trochę zawziołem.
Ale przyznam się że w środę jak byliśmy z młodym na mszy za nasze 14lat to nawet niewiedziałem o czym z Panem Bogiem gadać, wiec pozostałem na podziękowaniu za te lata i za dziecko. I nawet fajnie że dziekan który wie co się u nas kroi , podszedł do intencji całkiem automatycznie, bez typowego sobie rozczulania się bynajmniej zmarłymi. Od środy jakos spłyneło po mnie, wiem ze nie mam na co i na kogo czekać, "to jusz se ne wrati pane".
Teraz tylko oby do przodu, po swojemu i oby się gorzej nie władować.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8