Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Żona odeszła
Autor Wiadomość
goku
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-10, 15:59   

Wiem, że zawaliłem. Najgorsze jest to, że tak dużo wiem i nic nie mogę z tym zrobić. Oddałbym wszystko, żeby wróciła. Sam pracuje nad sobą, nad swoją wolą, chodzę do psychologa, staram się na nowo przygotować do życia w małżeństwie, pełnej rodzinie. Na razie idzie mi całkiem nieźle, obawiam się przyszłości, ale po to psycholog, wykłady teologiczne, modlitwy, Sychar, najważniejszy Jezus i Maryja, kościół abym się nie poddał. Żona moja ma mnóstwo zalet, ale ma tez sporo wad, ale ja ją taką brałem, taką pokochałem, z jej wadami i niedoskonałościami. Dlatego łudzę, się że zaakceptuje kiedyś moje.
Pozew dostałem z sądu, pierwsza rozprawa pod koniec września.
Co było, minęło. Chciałbym zacząć z nią od nowa, poznać się na nowo, tak od zera powoli, małymi kroczkami, ale rozum mi podpowiada "IDIOTA JESTES" że w bajki wierzysz, ale serce mi mówi, że mi się uda. Nie oczekuje cudów, tylko szansy. Wiem, że to naiwne ale Ufam Bogu i czuję, że jest przy mnie. On mnie uzdrawia, dlatego tak boli.
I dobrze, że stało się tak jak się stało teraz, bo i tak by to wybuchło za 5, może 10 lat. Może byłoby ciężej, więcej dzieci. Uda mi się odmienić, już się to dzieje.
Pierwszy raz powiedziałem swojej mamie i bratu, że ich kocham, może dla nie których to śmieszne, ale dla mnie przez całe życie to były najtrudniejsze słowa to wypowiedzenia
Najdziwniejsze jest, że mam spokój w sercu, radość wewnętrzną. Kocham ją z każdą minutą bardziej i bardziej. Nie mam żalu, złości. Wybaczyłem jej to co zrobiła i co zrobi, nawet ewentualny romans postrzegam jako łaskę, środek do otworzenia się na życie jakie było wokól mnie a ja ślepy nic nie widziałem, nic nie słyszałem!!!
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-10, 16:24   

No proszę drogie panie ,
jak facet może się szybko zmienić . :mrgreen:
Więcej wiary w mężczyzn , w mężów .


Cytat:
rozum mi podpowiada "IDIOTA JESTES" że w bajki wierzysz, ale serce mi mówi, że mi się uda

.......... idź za głosem serca
a zresztą
to co głupie w oczach świata - mądre w oczach Boga . :mrgreen:


Nakreśliłem dość ciemną wizję , ale może nie bedzie aż tak źle . :->


Masz naprawdę dużą szansę na oddalenie tego pozwu .
Krótki czas , gwałtowne decyzje żony - podkreślaj to ,
dobro dziecka , brak powodów tak naprawdę takich ciężkiego kalibru .
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-10, 23:08   

mare1966 napisał/a:
.......... idź za głosem serca
a zresztą
to co głupie w oczach świata - mądre w oczach Boga

Powiem ci kolego że mare ma rację, ciężką, bolesą, trudną, nie na ten moment, nie tego bys oczekiwał. Jak chcesz to możemy sobie razem posmarkać w rękaw, ja ci powiem ty taki fajny i ja jeszcze lepszy a one takie beee. NIC NIE ZMIENISZ !!!
Decyzja zapadla, - wiem nie po twojemu, ty pewnie dalej bys kręcił kombinował jak by ją urobić, a tu lipa?
Jesteś facetem, to tak jak mi ktoś tu kiedyś powiedział : weź się za siebie , a jej daj spokój.
'Bo ona już nie w twoich ramionach"
Jak ją zabolą te ramiona to przemysli, ale wcale nie jest powiedziane że wruci.
Zostaje ci tylko odpuścić, nie zapominać, "kochac" i stety modlic się.
Powodzenia i oby tobie się udało.
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-11, 02:18   

Krzysiek, wytrwałości, trudno uwierzyć w takie szybkie odejście tak samo jak trudno uwierzyć w takie nagłe nawrócenie. Może warto w tym wrześniu zawnioskować o mediację, odroczenie rozprawy. Jeżeli chcesz spróbować ponaprawiać to niech Ci nie przyjdzie do głowy pomysł, żeby zgodzić się na wszystko aby żona doceniła. Czas Wam obojgu się przyda. Żonie, żeby nabrała wątpliwości. Tobie, byś był pewien, że nie masz wątpliwości. Taka nagła i ostra walka o "ratowanie utraconego" to tylko czubek góry odbudowywania.

Asieńka, samo się nie zrobi, prośby, groźby, rozmowy i płacz nie działają. Jak Ci ja też napisała, terapia dla Ciebie. Jak jeszcze się wstydzisz prosić o pomoc poczytaj trochę, w necie jest parę miejsc, gdzie ludzie znają się na problemie alkoholizmu. Poszukaj, poucz się. Rady typu zastanów się dlaczego pije i szukaj przyczyn w sobie, bo jak miał 11 lat to nie pił, puszczaj mimo uszu.
Alkoholizm to choroba i nie ma na nią tabletki. Alkoholik nie odpowiada na pytanie dlaczego to robi a po co? Terapia i nauka są Ci niezbędne, bo będziesz w tym zdana tylko na siebie. Jeżeli mąż jeszcze nie jest agresywny, pracuje i nie wynosi z domu żadna policja nie przyjedzie, a komisja nie przyjmie zgłoszenia. Będziesz musiała nauczyć się zachowań, które ogólnie będą odczuwane, też przez Ciebie, jako nielojalność. Niestety rozmowy, płacz nie działają na uzależnionych. Odejść czasami też trzeba, warto jednak spróbować wcześniej czegoś więcej niż próśb o zmianę zachowania.
Mare, a zaczęło się od tego, że Kaina zabiła swego brata Abla?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-11, 10:24   

Cytat:
Krzysiek, wytrwałości, trudno uwierzyć w takie szybkie odejście tak samo jak trudno uwierzyć w takie nagłe nawrócenie. Może warto w tym wrześniu zawnioskować o mediację, odroczenie rozprawy. Jeżeli chcesz spróbować ponaprawiać to niech Ci nie przyjdzie do głowy pomysł, żeby zgodzić się na wszystko aby żona doceniła. Czas Wam obojgu się przyda. Żonie, żeby nabrała wątpliwości. Tobie, byś był pewien, że nie masz wątpliwości. Taka nagła i ostra walka o "ratowanie utraconego" to tylko czubek góry odbudowywania.

Asieńka, samo się nie zrobi, prośby, groźby, rozmowy i płacz nie działają. Jak Ci ja też napisała, terapia dla Ciebie. Jak jeszcze się wstydzisz prosić o pomoc poczytaj trochę, w necie jest parę miejsc, gdzie ludzie znają się na problemie alkoholizmu. Poszukaj, poucz się. Rady typu zastanów się dlaczego pije i szukaj przyczyn w sobie, bo jak miał 11 lat to nie pił, puszczaj mimo uszu.
Alkoholizm to choroba i nie ma na nią tabletki. Alkoholik nie odpowiada na pytanie dlaczego to robi a po co? Terapia i nauka są Ci niezbędne, bo będziesz w tym zdana tylko na siebie. Jeżeli mąż jeszcze nie jest agresywny, pracuje i nie wynosi z domu żadna policja nie przyjedzie, a komisja nie przyjmie zgłoszenia. Będziesz musiała nauczyć się zachowań, które ogólnie będą odczuwane, też przez Ciebie, jako nielojalność. Niestety rozmowy, płacz nie działają na uzależnionych. Odejść czasami też trzeba, warto jednak spróbować wcześniej czegoś więcej niż próśb o zmianę zachowania.
Mare, a zaczęło się od tego, że Kaina zabiła swego brata Abla?



Załamana ,
z wnioskiem o mediację może wystapić ( krótko na piśmie ) , odroczenie też ,
że to czubek góry - zgoda .

Cytat:
Rady typu zastanów się dlaczego pije i szukaj przyczyn w sobie, bo jak miał 11 lat to nie pił, puszczaj mimo uszu.


.................... i szukaj przyczym TAKŻE W WASZYCH RELACJACH dokładnie
( no chyba , że jesteś ideałem , to wtedy nie )

Cytat:
Alkoholizm to choroba i nie ma na nią tabletki. Alkoholik nie odpowiada na pytanie dlaczego to robi a po co?

Alkoholizm jak każda choroba , nie bierze się znikąd .
Ma swoje przyczyny , źródło problemu .
A PRAproblemem jest psychika , bo to uzależnienie o podłożu psychicznym głównie .
Owszem , później dochodzi i czysto chemiczne , na samą substancję .
Ale jednak można z tego wyjść - zatem psychika jest nadrzędna .

"Dlaczego" a "po co" - nie widzę różnicy .

Zgłoszenie przemocy ( niebieska karta )
nie wymaga najmniejszych dowodów !
Jest na to USTAWA .
Może iść do MOPSu lub na policję .
Wypełnią druk i zakładają nk .
........... bo taka jest ustawa , nie mają wyjścia
Potem wzywa się potencjalnego sprawcę na tzw. Komisję .
Następuje wypełnienie kolejnego druku .
Komisja stara coś zaradzić , a ma spore prawa .

Ta ustawa ma BARDZO poważną wadę .
Kartę zakłada się bardzo prosto
i można by ją założyć i "matce Teresie" .
I te "papiery" nie giną , nie można wyrzucić do kosza .

Cytat:
Mare, a zaczęło się od tego, że Kaina zabiła swego brata Abla?

Nie , zaczęło się od tego
że Ewa zerwał z drzewa owoc . :mrgreen:
 
     
goku
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-11, 20:04   

Jest jeszcze jeden aspekt odejścia mojej żony i wierzę, że może tak być. Bóg dopuścił taką trudną sytuacje w naszym małżeństwie, życiu aby wymusić jakieś działania. Nic przecież nie dzieje się bez przyczyny. Ufam, że Bóg zakończy okres próby dla mojego małżeństwa w stosownej chwili, jak to słyszałem u Pawlukiewicza, że „Często Bóg przychodzi 15 minut za późno i zawsze zdąży”.
I wtedy tak naprawdę będziemy szczęśliwi we troje, może kiedyś w większym gronie.

Pytanie jest tylko, komu zależy na moich łzach? Zastanawiałem się nad tym i tak na początku lipca na myśl przyszły mi dusze czyścowe. Już kiedyś zacząłem się nimi interesować po śmierci mojego taty, ale jakoś ta fascynacja, troska, modlitwa za nie zostały zgaszone, między innym dzięki żonie, która się najzwyczajniej ich bała. Ja również się ich bałem wówczas, boje się teraz, ale chyba jestem im winien swoją modlitwę, nie wiem czemu, ale tak czuje. I nie mówię o członkach rodziny, ale generalnie o wszystkich duszach. Tak od kilu miesięcy, może roku nosiłem się z zamiarem zakupienia Mszy Św. w ich intencji, ale zawsze coś mi to utrudniało, generalnie żal 50zł. Teraz to uczyniłem, i pierwsza indywidualna Msza odbędzie się 11 listopada (zależało mi na listopadzie i na dniu wolnym od pracy, aby było jak najwięcej wiernych).
Poza tym źle by świadczyło o mnie, gdybym „zajmował” się obcymi i zaniedbał swoich, dlatego zrobiłem sobie plan, każdego dnia odmawiam różaniec z rozważaniem tajemnic za:
Pon, mój tata
Wt, teść
Sr, babcia
Cz, dziadek
Pt, Zmarli z mojej rodziny
Sob, Zmarli z zony rodziny
Nd, przyjaciele i znajomi
Dodatkowo w piątek mówię drugi, za wszystkie dusze. Poza tym w tygodniu często Koronkę czy Różaniec bez tajemnic również staram się im darować, ale ten plan tygodniowy jest dla mnie czymś ważnym, stałym, codziennym obowiązkiem. Jakimś obrazem mojej przemiany, nawrócenia. Funkcjonuje z tym pomysłem już 2,5tygodnia i powiem, że od tamtego czasu, „śmieje mi się serce”, kolejna rzecz której nie potrafię wyjaśnić. Jakoś pod koniec lipca wybaczyłem żonie wszystko bezwarunkowo, jeszcze w pierwszej połowie lipca marzyłem jak wraca a ja wtedy, „pokaż telefon poczytam sobie czy faktycznie taka niewinna jesteś”, ale teraz to zniknęło. W między czasie 2 sierpnia, w dniu darowania odpustu zupełnego za teścia poprosiłem Matkę Boską o siłę, aby „zazdrość” w mym sercu przestała mnie nękać i od tamtej chwili, gdy wyszedłem z kościoła spokój, totalny spokój. A bywało, że co 2 dni byłem u spowiedzi bo nie umiałem nie myśleć o żonie i ewentualnym kochanku, co robią, jak robią, gdzie, itd.

Piszę dlatego o tym, bo może chociaż jedna osoba czyta to, która jest w takiej samej, lub trudniejszej sytuacji . Pomyśli komu zależy na tym cierpieniu? Komu pomoże modlitwa? Ofiarowanie odpustu? Zakupienie mszy? Różaniec?

Ja myślę, że u mnie to mój teść. Był jaki był, ale to jest mój ojciec, tata mojej zony, dziadek mojej córki. Teściowa raczej nie, moja żona-jego córka też raczej bardzo sporadycznie, a szwagier raczej na pewno nie modlą się za jego duszę. Pewnie tylko jego mama, może siostra, a może on potrzebuje modlitwy dzieci? Wierzę, że on w stosownej chwili odwdzięczy się.
Czekam cierpliwie, prosząc o siły abym nie uległ swojemu pożądaniu.
Jutro minie 3 miesiące mojej wstrzemięźliwości od pornografii :mrgreen:
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-11, 21:11   

Pieknie, milo sie czyta.
 
     
asieńka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-12, 07:53   

Krzysztofie tak bardzo bym chciała żebyś przemówił mojemu mężowi że źle robi bo jak zauważyłam popełnia te same błędy co Ty.
 
     
Klara03
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-12, 10:09   

Warto byłoby gdybyś obejrzał film. Próba ogniowa - Fire Proof. Piękny , mądry i bardzo pouczający
 
     
goku
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-12, 11:27   

asieńka napisał/a:
Krzysztofie tak bardzo bym chciała żebyś przemówił mojemu mężowi że źle robi bo jak zauważyłam popełnia te same błędy co Ty.


A ja bym tak chciał, żeby ktoś porozmawiał z moją żoną, że czasami warto jest dać drugą szansę ;-)

Wiem, że źle robiłem. Przyznaje się i pokutuję teraz, być może już przez resztę życia nie będę się kochał z kobietą (co dla mnie, wychowanego na przemyśleniu, że światem rządzi seks, a za widok kobiety toples oddał bym sporo), jest to nie do wyobrażenia. Ale jak fajki rzucałem też myślałem, że się nie da i proszę nawet po takim ciężkim okresie dla mnie, nie wziąłem papierosa do ust, będzie ponad 2,5 roku. Teraz level wyższy, ale chyba są jeszcze trudniejsze poziomy? Z resztą nikt nie dostanie krzyża, cięższego niż może nieść.

Poza tym w moim małżeństwie sporo też było rzeczy, sytuacji, kłótni z winy mojej żony, ale nie chce o nich pisać, bo wyjdzie że znowu coś komuś zarzucam na siłę. To żona powinna wiedzieć jakie są jej wady, ja o nich wiem, wiedziałem przed ślubem i pokochałem bezwarunkowo. Wydaje mi się, że mogłoby coś zmienić gdyby przyszła porozmawiać np. "Słuchaj wiem, że jestem taka i taka, nie lubię tego i tego, kocham Cie i to mogę spróbować, ale daj coś od siebie, nie podoba mi się to i to. Pojedzmy na jakieś rekolekcje wzmacniające relacje małżeńskie". Obojętnie co, ale jeżeli nie zrobi się nic jak się zaczyna psuć to się samo nie naprawi.

Jeżeli mąż chce zapraszam, do mnie, wschodnia wielkopolska. Pokaże mu zdjęcia pięknej i mądrej żony, która odeszła, wspaniałej córki, którą widuje póki co w każdy weekend, ale która traktuje mnie już jak atrakcję, partnera na basen, plac zabaw, a niżeli ojca (tak mi się wydaję), pokażę mu dom, pusty dom, cisze w której słychać jak piec gdzieś w kotłowni buczy, samotność, że nie mam się do kogo odezwać, wyżalić. Schudłem 15kg bo nie mam ochoty sam jeść, sam dla siebie gotować. Pokażę mu jeszcze problemy ekonomiczne, bo jak się zostaje samemu,to nagle dochodzi, że samochód tankuje po 30 zł, i nie kupuje tego co chce tylko co jest konieczne. Odsunęli się znajomi, nasi wspólni, do których pierwsza "dotarła" żona, i moi, gdzie singiel stał się zagrożeniem dla ich relacji w małżeństwie. I tak to zostałem sam jak palec w z różańcem w ręku, ale czy nie musi tak być, że trzeba wszystko stracić, aby się odrodzić?

[ Dodano: 2013-08-12, 11:35 ]
Klara03 napisał/a:
Warto byłoby gdybyś obejrzał film. Próba ogniowa - Fire Proof. Piękny , mądry i bardzo pouczający


Tak widziałem, fajny. Widzę sporo podobieństw do mnie, ale to chyba dobrze bo film z hapy endem, to może i u mnie też się uda :)
Wartościowy jest również film "Courageous", w podobnej "tonacji". Polecam oba :mrgreen:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-12, 11:56   

Krzysztof

Problem w tym, że jeśli latami zawodziłeś żonę (tak piszesz)
to jak ona ma uwierzyć, że pstryk i już się zmieniłeś?
Ludzie ot tak w ciągu tygodnia się nie zmieniają...
Strach przed samotnością, zazdrość wymusza pewne działania, ale czy to głęboka zmiana?
Sam nie wiem...i nie zrozum, że Cie krytykuję, sam nad tym myślę nie raz czy można się szybko zmienić.

Wspominasz o seksie o jego braku, o wychowaniu w przekomaniu, że seks jest najwazniejszy...może warto sobie odpowiedzieć na pytanie ile w tych Twoich obecnych uczuciach jest prawdziwego uczucia do żony, ale ile zazdrości o to, że teraz jest z innym facetem?
 
     
goku
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-12, 12:10   

grzegorz_ napisał/a:
Krzysztof

Problem w tym, że jeśli latami zawodziłeś żonę (tak piszesz)
to jak ona ma uwierzyć, że pstryk i już się zmieniłeś?
Ludzie ot tak w ciągu tygodnia się nie zmieniają...
Strach przed samotnością, zazdrość wymusza pewne działania, ale czy to głęboka zmiana?
Sam nie wiem...i nie zrozum, że Cie krytykuję, sam nad tym myślę nie raz czy można się szybko zmeinić


Zgadzam się. Nie można się zmienić w tydzień czy dwa. To będą tylko pozory, nawyki czy zachowania nabywane całymi latami pozostają na lata. Ale ja czuję, że mi się uda. Od czegoś trzeba zacząć. Na pewno jak z każdym uzależnieniem, pierwszym etapem jest uznanie konkretnego uzależnienia jako problem. Ja mówię głośno o swoich problemach i jawnie zaczynam z nimi walczyć. Sam widzę, że kawał drogi jeszcze przede mną, ale to jest ta WŁAŚCIWA droga. Mam tylko nadzieję, że na tą drogę wjedzie tez kiedyś moja żona i razem pojedziemy przed siebie, jeżeli nie DOJADĘ tam sam, ale z myślą o niej :-D

[ Dodano: 2013-08-12, 12:22 ]
grzegorz_ napisał/a:
Krzysztof

Wspominasz o seksie o jego braku, o wychowaniu w przekomaniu, że seks jest najwazniejszy...może warto sobie odpowiedzieć na pytanie ile w tych Twoich obecnych uczuciach jest prawdziwego uczucia do żony, ale ile zazdrości o to, że teraz jest z innym facetem?


Miłość jest prawdziwa!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie napisałem, że żona ma kogoś. Zakładam taką ewentualność, ale pisałem w poprzednich postach, że nie zamierzam jej krzywdzić posądzeniami bez dowodów.
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-12, 12:25   

Poza tym w moim małżeństwie sporo też było rzeczy, sytuacji, kłótni z winy mojej żony, ale nie chce o nich pisać, bo wyjdzie że znowu coś komuś zarzucam na siłę. To żona powinna wiedzieć jakie są jej wady, ja o nich wiem, wiedziałem przed ślubem i pokochałem bezwarunkowo. Wydaje mi się, że mogłoby coś zmienić gdyby przyszła porozmawiać np. "Słuchaj wiem, że jestem taka i taka, nie lubię tego i tego, kocham Cie i to mogę spróbować, ale daj coś od siebie, nie podoba mi się to i to. Pojedzmy na jakieś rekolekcje wzmacniające relacje małżeńskie". Obojętnie co, ale jeżeli nie zrobi się nic jak się zaczyna psuć to się samo nie naprawi.


tematy trudne jak świat-uznajmy,że każde z Was miało udział w powstaniu kryzysu

co jest na tą chwilę?

Ty chcesz poprawiać,ale ona nie

...a w tym cały jest ambaras,żeby dwoje chciało na raz

ktoś musi być siłą napędową

tylko żeby starczyło energii na lata jak się tak z kopyta zaczyna

często jest tak,że człowiek nie widzi pożądanych efektów i powietrze z niego ulatuje-nie po latach,ale tygodniach,miesiącach

[ Dodano: 2013-08-12, 12:29 ]
droga przez Ciebie obrana uważam ,że jest doskonałą,tylko chronić trzeba zapał,by nie wygasł gdy przyjdzie zwątpienie( bądźmy dobrej mysli,że nie przyjdzie :lol: )
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-12, 12:31   

JOHAN napisał/a:
...a w tym cały jest ambaras,żeby dwoje chciało na raz

ktoś musi być siłą napędową

tylko żeby starczyło energii na lata jak się tak z kopyta zaczyna

często jest tak,że człowiek nie widzi pożądanych efektów i powietrze z niego ulatuje-nie po latach,ale tygodniach,miesiącach

Bardzo, bardzo trafna uwaga...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9