Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Żona odeszła
Autor Wiadomość
goku
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 09:15   Żona odeszła

Witam wszystkich, jestem tu nowy. Sychar polecił mi spowiednik.
Jeżeli chodzi o moje małżeństwo to „poleciało” w trybie ekspresowym. Żona wyprowadziła się na początku maja 2013, pod koniec września mamy pierwszą sprawę rozwodową. Mam 31 lat, mamy córkę prawie 3letnią. W październiku 2012 zamieszkaliśmy na swoim, w domu który wspólnie budowaliśmy, przez wiele lat. Po odejściu żona chciała go sprzedać po niespełna miesiącu :(
Nie wiem co jest grane? Wydaje mi się, że żona popadła w jakąś depresję, która spowodowana była brakiem poczucia bezpieczeństwa, samotnością, moją nieobecnością (częste wyjazdy, jestem kierowcą), stresem w pracy, szkole. Nigdy jej nie zdradziłem fizycznie, ale emocjonalnie byłem dwukrotnie zauroczony w innych kobietach, o których żona wiedziała. Nie nadużywam alkoholu oraz innych używek, nigdy jej ani dziecka nie uderzyłem. Charakter mam wybuchowy i despotyczny, ale taki zawsze byłem i po 13 latach wydaje mi się, że nie jest to powodem jej odejścia. W czasie pierwszej ciąży żony byłem „złym” ojcem i mężem, przez pierwszy rok życia córki, pracowałem w innym kraju.

Kiedy zostałem sam, zwróciłem się w stronę Boga, tak od nowa, od zera. „Pierwszy raz” byłem u spowiedzi, prawdziwej spowiedzi, gdzie nie wstydziłem się wyznać swoich grzechów. Od tamtego czasu często płaczę w kościele. Zaczyna mi się wszystko wyjaśniać, z żoną zacząłem się kłócić o drugie dziecko, na które Ona nie była gotowa. Poszła na studia, dostała pracę wróciła do życia społecznego, towarzyskiego, a ja chciałem jej to wszystko na nowo zabrać, zamykając ją w domu, z kolejnym dzieckiem, gdzie pewnie myślała, że ja znowu będę wyjeżdżał na całe tygodnie. Teraz dorosłem do ojcostwa nad naszą córką (przewijania, karmienia, wychowywania, czuwania, bawienia się),teraz dorosłem do bycia głową rodziny (znalazłem prace na miejscu, czuje się odpowiedzialny za dom, za bezpieczeństwo, rachunki), teraz dorosłem do małżeństwa (zakochałem się w żonie na nowo, nie mogłem dać jej tej miłości wcześniej, bo sam jej nie miałem, nie mogłem jej szanować bo sam się nie szanowałem, teraz dopiero dostrzegam potrzeby jej serca) . Zrozumiałem jak bardzo ją krzywdziłem. Całe moje życie uzależniony byłem od pornografii i masturbacji, żonę traktowałem przedmiotowo, oczekiwałem od niej rzeczy których nie mogła mi dać, miałem skrzywiony „obraz”. Od 3 miesięcy walczę z tym nałogiem, zacząłem od usunięcia całych zbiorów gromadzonych latami, wyznałem to żonie, w chwili gdy odchodziła. Myślałem, że sobie nie dam rady, ale jakoś mi idzie. Mam gorsze i lepsze dni.
Zmienił bym wszystko, oddałbym wszystko aby dostać drugą szansę, ale z punktu widzenia rozumu nie ma takiej możliwości.
Pozostałem sam z Jezusem i Maryją, w których się zakochałem, którym powierzyłem swoje życie. Modlę się codziennie o uzdrowienie mojej rodziny, modlę się o nawrócenie żony, modlę się o łaską nie pamiętania tych złych „czasów” dla naszej córki. O Miłosierdzie dla mojej żony. Jestem świadomy jak bardzo zagrożona jest jej dusza, dlatego jako „już odpowiedzialny” mąż ofiaruję mój smutek, żal, samotność, rozpacz, tęsknotę, mój post, napięcie seksualne, pożądanie, całe to cierpienie i moje życie w wierności i czystości za duszą mojej cudownej żony.
Proszę o wsparcie w modlitwie, o wsparcie duchowe
K.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 09:49   

Nieraz trzeba coś utracić, by docenić tego wartość.
Czasem trzeba też najpierw umrzeć, by narodzić się na nowo.

Pewnie wiele razy żona sygnalizowała Ci wszystkie swoje obawy i potrzeby, których nagle teraz stałeś się świadom. Wyobrażam sobie jak wielka musiała być jej desperacja, skoro zdecydowała się na taki krok.
Krzysiu, nic nie dzieje się bez przyczyny i w oderwaniu od całości a każde ludzkie doświadczenie ma swój cel.
Nic tak nie otwiera oczu człowiekowi, jak własne cierpienie, czasem to jedyna metoda by móc dostrzec świat takim jakim jest naprawdę a nie takim, jak nam się wydaje, że jest.
Odejście Twojej żony, paradoksalnie powołało Cię do nowego życia. Tu chodzi o Twoją głęboką przemianę wewnętrzną najpierw, później w konsekwencji, jeśli okaże się to wciąż możliwe - naprawę małżeństwa.
Z twojego postu przebija prawdziwa szczerość i ból.
Wierzę, że żona dostrzeże zmianę jaka zaszła w Twoim wnętrzu a ta wydaje się głęboka i że ta zmiana stanie się podstawą do odbudowy waszej rodziny. :-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 10:55   

Cytat:
Nie wiem co jest grane? Wydaje mi się, że żona popadła w jakąś depresję


Chyba jednak JESZCZE za mało czasu upłynęło ,
abyś bardziej pogłębnie przeanalizował wasze małżeństwo ,
w szczególności wasze RELACJE , bliskość emocjonalną .
Już się obudziłeś , duży postęp , skokowy ,
ale też trzeba wiecej czasu , aby LEPIEJ zrozumieć .

Już z tego co piszesz widać , że od początku małżeństwa było u was po prostu źle .
Pamiętasz Pawła , który z prześladowcy nagle stał się wyznawcą .
Nie chcieli go słuchać , bo trudno było uwierzyć w tę jego przemianę .
Zachowaj i Ty wiecej pokory , nie zawadzi .


Niestety obawiam się , że i żona nawiązała
jakieś relacje emocjonalne .
Dla mężczyzn zdrada = zdrada fizyczna głównie ,
kobiety są o wiele czulsze na te zdrady emocjonalne
( a u ciebie były - zauroczenia , pornografia ) .


Chyba najważniejsze jest to , jaki żona ma stosunek do wiary .
To może być taki hamulec dla jej zapędów .

Coś mi się wydaje , że to planowane przez ciebie ,
drugie dziecko
to była taka próba ( podświadoma )
zatrzymania żony ,
bo już przeczuwałeś , że zbyt się uniezależniła .


....................... zaraz

Cytat:
W czasie pierwszej ciąży żony


Czy żona jest teraz w ciąży ?
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 11:17   Re: Żona odeszła

krzysieks7 napisał/a:
........Nie nadużywam alkoholu oraz innych używek, nigdy jej ani dziecka nie uderzyłem. Charakter mam wybuchowy i despotyczny, ale taki zawsze byłem i po 13 latach wydaje mi się, że nie jest to powodem jej odejścia. W czasie pierwszej ciąży żony byłem „złym” ojcem i mężem, przez pierwszy rok życia córki, pracowałem w innym kraju.
........

Głupia sprawa. Do końca mojego używania piwa do kojenia rozdrażnienia i złości uważałem, że piję, bo mi się należy trochę przyjemności z życia. Nie zauważyłem jak przekroczyłem granicę, gdzie zatarło się "chcenie" i "mus wypicia".... do ostatniego roku uważałem, że mam prawo wypić parę piw dziennie....
A i był okres, kiedy pracowałem na dwie zmiany ... i trochę.... Rok później żona pierwszy raz odeszła ode mnie... Gonienie za pieniędzmi nie pomogło w utrzymaniu rodziny :(
W tamtym czasie byłem wściekły na nią, że nie docenia tego, co jej daję. Nie było mnie praktycznie w ogóle. Bo spanie w domu to chyba nie wystarczające towarzystwo do... życia z partnerem :(
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 11:47   

na to Jędrek chyba nie ma konkretnej rady ile spędzać czasu z żoną,mężem żeby było dobrze-życie pisze różne scenariusze

znam takich co się rozeszli,bo ona uważała,że on za długo w domu siedzi,do roboty nie skory-a inni to na zachód powyjeżdżali :lol: ,samochody mają,domy a Ty?w domu tylko i na etacik :mrgreen:

wszystko zależy od mądrośći obojga,jak sie dogadają


Krzysiek?

czy ten tryb nazywasz express bo już jej nie ma ,a "wczoraj" była,czy może jednak,że Ci tego jasno(dla Ciebie jasno) nie zgłaszała wcześniej,że odejdzie

bo ja np. przyznam się szczerze ,że moja żona ( w moim mniemaniu) nie zgłaszała mi tego ,że problemy jakich doświadczamy moga być podstawą do jej odejścia

bo może to być tak,że albo naprawdę źle jest w małżeństwie,ale ....może być też i tak,że drugi/a stwierdza że to po prostu jest nie TO co oczekuję od życia-idę szukać dalej


gdyby było tak,że każda żona odchodzi od chłopa,gdy tego w domu dłużej nie ma to marynarze i tirowcy nie powinni się chajtać :lol: :lol: :lol:

[ Dodano: 2013-08-09, 11:56 ]
to ,że jest to kwestia doboru upodobań potwierdza fakt,że znam takie małżeństwo(staż około 20 lat)-on szefuje 30 sklepom w całej Polsce,ona nauczyciel i zajęcia pozalekcyjne,a wieczorem siadają razem i po dwa piwka i to jest ich świat(dwóch synów-jeden na studiach,drugi liceum)

....także wiesz-na pewno pewne sprawy trzeba mocno przemyśleć,ale liczą się chęci z obu stron

ja bym tak mocno nie akcentował - mea culpa,choć przemyśleń trzeba
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 12:26   

JOHAN napisał ,
Cytat:
Krzysiek?

czy ten tryb nazywasz express bo już jej nie ma ,a "wczoraj" była,czy może jednak,że Ci tego jasno(dla Ciebie jasno) nie zgłaszała wcześniej,że odejdzie

bo ja np. przyznam się szczerze ,że moja żona ( w moim mniemaniu) nie zgłaszała mi tego ,że problemy jakich doświadczamy moga być podstawą do jej odejścia

bo może to być tak,że albo naprawdę źle jest w małżeństwie,ale ....może być też i tak,że drugi/a stwierdza że to po prostu jest nie TO co oczekuję od życia-idę szukać dalej



To jest chyba pewien typ ludzi ( nie tylko kobiet ) .
Osób skrytych , zamkniętych w sobie .
Oni nie uzewnętrzniają się tak łatwo .
KUMULUJĄ emocje .
Mają klopoty z komunikowaniem siebie .

Zwykle , ta druga osoba musi w naturalny sposób "przewodzić" .
I wydaje się , że to naturalne dopasowanie .
I czasem rzeczywiście tak pasuje - obojgu .
Ale często istnieje UKRYTY konflikt , niewypowiadany ,
a przynajmniej NIECZYTELNY dla odbiorcy .

Ale oto pojawia się otoczenie bardziej sprzyjajace do otworzenia się .
Najpierw koleżanki , koledzy .
Osoba czuje się zrozumiana , wspierana , dostaje SIŁE .
Uniezależnia się od drugiej strony .
Zaczyna żyć własnym zyciem , odważniej .
Nieśmiało jeszcze wchodzi w blizsze relacje .
Rośnie jej pewność siebie .
Zaczyna potajemnie planować nowe życie , AKTYWNIE .
To zupełne przeciwieństwo jej wczęśniejszej bierności , niemocy .
............ i w pewnym momencie następuje ostre cięcie
tak zaskakujące dla drugiej strony
( bo przecież cały czas była ? )

Była tylko ciałem , ale emocjonalnie już dawno jej nie było .


A jak się sprawa wyda , to zrzuca całą odpowiedzialność na drugą stronę .
Ta zwykle przyjmuje ją ( w dobrej wierze , nawrócona )
............. i tym jeszcze pogarsza sytuację
( taki paradoks )
Proszę - nawet mąż , zona przyznaje się do winy .

I dziwić się , że trudno to odkręcić ?
Oni muszą nauczyć się na własnych błędach , niestety .


Za kluczową jednak uznaję kwestię wiary .
Osoba głęboko i świadomie wierząca - nie odejdzie .
Przewiny małżonka są bez znaczenia .
W ostateczności wybierze separację , jako okres wyczekiwania jednak .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 12:33   

Krzysiek,

Jakie ekspresowe tempo?
Przecież sam piszesz że latami źle się działo i pewnie nie tylko źle, ale coraz gorzej.
Dlaczego zatem zaskoczenie?
Jak lejesz i lejesz do kielicha, to potem w koncu jest ta ostatnia kropla, która powoduje przelanie.
 
     
asieńka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 12:52   

Bardzo Ci współczuje ale nie mogę zrozumieć czemu przez lata niszczyłeś wasze małżeństwo a szczególnie Twoją żonę. Ja jestem właśnie taką żoną. Mąż pije, ciągle ogląda pornografie i się masturbuje... a ja płaczę. Nie wiem co robić a nie chcę od niego odejść bo po prostu go kocham. Co robić???
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 12:55   

Grzegorz ,
niby tak , ale co robiła żona jak lał do tego kielicha ?

Prawda jest taka , że nikt ci nie naleje , jak nie chcesz .
Możesz grzecznie poprosić , stanowczo odmówić , zasłonić dłonią , odwrócić kieliszek ,
czy po prostu nie pić .
Jakąś dojrzałość trzeba posiadać .
Albo zła komunikacja , albo jej brak .
Powinien wiedzieć , domyśleć się itp.


Oczywiście , nie przesądzam ,
niech sam dopowie jak z tym było .


____________________________________________________

no właśnie Asieńka :->

Czy oprócz płakania coś bardziej konstruktywnego robisz ?
Sama piszesz - NIE WIEM co robić !

Pierwszy post :->
może zatem TUTAJ się dowiesz co robić , zachęcam .


Jedno jest już pewne - PŁAKANIE NIE BARDZO POMAGA .
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2013-08-09, 13:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
asieńka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 12:58   

Jeśli ktoś pije to żona nie może zrobić nic..nic. A co my mamy zrobić. Przecież tłumaczymy, prosimy, straszymy i nic:(
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 13:05   

asieńka, byłaś na jakiejś grupie wsparcia lub terapii dla osób współuzależnionych? Tam dowiesz się CO ROBIĆ, gdy mąż pije...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 13:12   

Po pierwsze postaraj się znaleść odpowiedzi : DLACZEGO pije ?
Pił od kołyski , może od dzieciństwa , od młodości ................ od kiedy ?
Jakie ma problemy ?
Czy możesz coś zaradzić na nie ?

Nie dawaj mu obiadu .
Nie pierz i nie sprzataj po nim .
Nie chodź z nim spać .

Jakby zacżął bić - od razu wzywaj policję .
Masz brata , braci , przyjaciół - wzywaj .

Kochać trzeba , ale mądrze ,
stosownie do zachowania męża .



Ale najpierw zacznij od siebie , bo
Cytat:
Jeśli ktoś pije to żona nie może zrobić nic..nic. A co my mamy zrobić.

zdradza , że to konieczne .
Tych przyczyn picia męża , poszukaj także w swoim zachowaniu wobec niego ,
waszych relacjach .
Wiem , że to dziwne :mrgreen:
ale uwierz mi .......... zawsze coś się znajdzie .
Picie to UCIECZKA .
Przed CZYM , KIM mąż ucieka ???
Nawiasem - skup się i tak naprawdę słuchaj co on
mówi , krzyczy , miota .
Nawet zapisz ........... i myśl o tym NA SERIO .
Może coś ma rację ?
No chyba nie wyszłabyś za kompletnego debila ? :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2013-08-09, 13:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 13:14   

Asienka

Nie da się też ukryć, że często picie to dla faceta ucieczka od problem...
takie chowanie głowy w piasek
albo reakcja na bezsilnosc

Ps. oczywiście proszę nie zrozumieć, że usprawiedliwiam pijacych...

[ Dodano: 2013-08-09, 13:19 ]
mare1966 napisał/a:
Grzegorz ,
niby tak , ale co robiła żona jak lał do tego kielicha ?

Prawda jest taka , że nikt ci nie naleje , jak nie chcesz .
Możesz grzecznie poprosić , stanowczo odmówić , zasłonić dłonią , odwrócić kieliszek ,
czy po prostu nie pić .
Jakąś dojrzałość trzeba posiadać .
Albo zła komunikacja , albo jej brak .
Powinien wiedzieć , domyśleć się itp.



Przypadkowa zbieżność bo nie chodziło mi o alkoholizm...tylko o to, że lejesz do kielicha/czary problemów małżeńskich. Obydwie strony dolewają codziennie po kropli, aż w końcu sie przeleje ....tak jak u Krzyśka
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-09, 13:22   

mare1966 napisał/a:
Po pierwsze postaraj się znaleść odpowiedzi : DLACZEGO pije ?
Pił od kołyski , może od dzieciństwa , od młodości ................ od kiedy ?
Jakie ma problemy ?
Czy możesz coś zaradzić na nie ?

To akurat, moim zdaniem, jest zupełnie bezcelowe (przynajmniej na ten moment).
Na picie składa się bardzo wiele czynników, mnóstwo czasu minie, zanim sam pijący dotrze (albo i nie) do przyczyn - bez terapii to raczej niemożliwe. Żona więc tym bardziej nie jest w stanie. To, co może zrobić, to działać właśnie w ten sposób:
Cytat:
Nie dawaj mu obiadu .
Nie pierz i nie sprzataj po nim .
Nie chodź z nim spać .

Jakby zacżął bić - od razu wzywaj policję .
Masz brata , braci , przyjaciół - wzywaj .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9