Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kryzys w małżeństwie
Autor Wiadomość
DF
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 14:51   Kryzys w małżeństwie

Witam, jestem na forum pierwszy raz. Moje małżeństwo rozpadło się dosłownie w pięć minut. Po prostu żona któregoś poranka powiedziała mi, że chce abyśmy się rozeszli. Powiedziała to bez wcześniejszych jakichkolwiek rozmów na ten temat. Mówiła że myślała o tym już od kilku miesięcy, oswajała się z tą myślą i przygotowywała żeby mi o tym powiedzieć. Mnie nie dała tego komfortu i postawiła przed faktem dokonanym bez możliwości choćby porozmawiania o tym, skorzystania z wizyty u specjalisty czy jakiejkolwiek reakcji. Stało się to tydzień temu a jeszcze kilkanaście dni wcześniej mówiła do mnie i pisała miłe i czułe słowa... Mówiła, że dobrze potrafiła się kamuflować i chyba miała rację. Na razie nie mogę otrząsnąć się z szoku i bardzo potrzebuję jakiegokolwiek wsparcia, kategorycznie nie zgadzam się na rozwód i chcę walczyć o moje małżeństwo. Proszę życzliwych ludzi o to aby pomogli mi w wejści do jakiejś grupy wsparcia, bo mocno wierzę w to, że tylko Chrystus jest w stanie odmienić nasze życie. Bardzo kocham moją żonę i chcę dotrzymać złożonej przysięgi, pomimo wszystko i za wszelką cenę...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 15:09   

Podała jakieś przyczyny ?

Jeśli nie podała , to
jak myślisz jakie one mogą być ?
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 16:47   

Witaj DF.
Moja żona postąpiła identycznie jak Twoja. Też był to dla mnie niespodziewany cios.
Wiem, że początkowy czas jest najtrudniejszy i dlatego polecę Ci to, co mnie pomogło najbardziej. Na początek spowiedź, komunia św. i modlitwa - rozmowa z Bogiem.

Aby uwierzyć, że może być jeszcze dobrze w Twoim małżeństwie, aby więcej nadziei zagościło w Twoim sercu proponuję obejrzeć film "Ognioodporny" (inne tłumaczenie tytułu "Próba Ogniowa") - http://pl.gloria.tv/?media=297261

oraz poczytać Dział świadectw - http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3

Warto też zajrzeć do:
Działu rekolekcji - http://www.rekolekcje.sychar.org/

Naszej Sycharowskiej broszury - http://www.broszura.sychar.org/


Polecam również do wysłuchania, obejrzenia:

nagranie Mieczysława Guzewicza "Zdrada małżeńska i rozstanie": http://www.youtube.com/watch?v=aYAJIiY7xWk

nagrania dominikanina o. prof. Jacka Salija OP - http://archive.org/details/osalij

nagrania ks. Piotra Pawlukiewicza - http://archive.org/details/xpiotr

Warto czytać to co inni piszą tu na forum. Mnie to bardzo pomogło w pierwszej fazie mojego kryzysu.

Piszesz, że szukasz jakiejś grupy wsparcia, więc najlepiej przyjdź na spotkanie wspólnoty do najbliższego Ogniska - www.ogniska.sychar.org i na skypową grupę wsparcia, która spotyka się codziennie o 21.30 - http://www.skype.sychar.org/ .
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-03, 21:15   Re: Kryzys w małżeństwie

DF napisał/a:
....mocno wierzę w to, że tylko Chrystus jest w stanie odmienić nasze życie. Bardzo kocham moją żonę i chcę dotrzymać złożonej przysięgi, pomimo wszystko i za wszelką cenę...

Ja już zwątpiłem w siebie i ludzi. Chodziłem kiedyś z żoną na terapię rodzinną, uzgadniałęm wiele rzeczy ale i tak nic mi nie wyszło jak dotąd.
Od stycznie tego roku zacząłem zbliżenie do Boga.... chociaż od pięciu lat wróciłem nieporadnie na łono kościoła. I prosiłem.... od 2009r prosiłem i czekałem na wiele rzeczy... koncert życzeń począwszy od tego żebym jak najszybciej wyzdrowiał....
Dopiero od 2011 zacząłem coś ze sobą robić. Program 12 kroków. Obecnie 4-ty. I tu się zaczął postęp. Mój postęp. Spokój wewnętrzny, pogoda ducha i stabilność emocjonalna.... satysfakcja.
Bo ja mogę zmieniać tylko siebie. Więc zmieniam. I staram się słuchać i wprowadzać w życie doświadczenie innych, które jestem w stanie. Po 19 latach uciekania w alkohol przed rzeczywistością nie mam już (jak uważam) czasu na półśrodki. Więc staram się brać co mi życie daje.... chociaż ostatnio przesadziłem z obciążaniem się. Ale to też doświadczenie. Wszystkiego naraz nie nadrobię.
Bóg rozdzielił moją drogę od drogi żony, ale zaczynam wierzyć, że nasze drogi się zejdą ... kiedyś...gdzieś... w jakiś sposób... jak będę gotowy... więc działam, aby być gotowy. A podpowiedzi dostaję w wielu formach..... Jakoś tak odpowiedzi na wiele pytań przychodzą w różnej formie od kiedy się modlę.... a dociera do mnie sens tych, na które jestem gotowy.... błędy też się zdarzają.... ale jest tyle doświadczonych ludzi :)
Chodzę i szukam :) i pukam tu i ówdzie.... i proszę tu i tam....
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 17:23   

DF napisał"
Cytat:
Moje małżeństwo rozpadło się dosłownie w pięć minut.


po pierwsze, jeszcze się nie rozpadło, wciąż trwa, choć zmieniły się tylko okoliczności.

DF, nie ma czegoś takiego, żeby ktoś kto nie sygnalizuje wcześniej niezadowolnia z pożycia małżeńskiego, mało tego potwierdza swoje zadowolenie w czasie rozmów czy korespondencji tak jak robiła to Twoja żona, nagle stwierdza że chce rozwodu i -----------------żeby to zachowanie nie było spowodowane pojawieniem się osoby trzeciej, tzn. przyjaciela/kochanka.
Dla mnie jest JASNE, że w życiu Twojej żony ktoś się pojawił. Masz konkurencję i to b. poważną, skoro żona w tak krótkim czasie jest w stanie myśleć o skoku na główkę do zbiornika o niezbadanym dnie.
Niewiele kobiet, mężczyzn także, opuszcza swoje rodziny i udaje się w NICOŚĆ. Tą sugestię przyjmij za PEWNIK.
Chcesz ratować swoje małżeństwo DF, najpierw koniecznie dowiedz się kto stoi za nieracjonalnymi, nagłymi i zaskakującymi wyborami Twojej żony.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-04, 21:05   

DF,
Napisałeś że małżenstwo rozpadło się w 5 minut, ale nie napisałeś
ani słowa jakie to małżenstwo było przed tymi 5 minutami.
Nie wierzę, że wszytsko było cudownie a tu nagle żona przychodzi i mówi....koniec
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-05, 02:03   

A ja Kenya spotkałam się z przypadkami nagłego odejścia w NICOŚĆ. Odejście to również nie było zapowiadane ale było wynikiem podjęcia szeregu działań przygotowawczych czy też jakiegoś nagłego wydarzenia. Odchodziły kobiety. Jedna szykowała sobie grunt pod to odejście, odkładając pieniądze na wynajem, szukając mieszkania, inna zrobiła to z dnia na dzień po śmierci swojej mamy. Nie zapowiadały odejścia, chcąc uniknąć dramatycznych scen. Decyzję podejmowały długo i nie widziały szansy na dalsze wspólne życie. Jedna odeszła od alkoholika, druga od notorycznego zdradzacza.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-05, 10:37   

Wszystko się zgadza. Podobno mężczyźni częściej odchodzą z przekonaniem, że montują sobie nową rodzinę, a żona nie pasuje do tej układanki, zaś kobiety odchodzą niekoniecznie do kogoś. Najgorsze jest to, że człowiek, którego porzuca się dla kogoś czuje się jak stary mebel, który odsłużył swoje, a teraz nadaje się na śmietnik.

Ja miałam długo takie odczucie, że dla męża jestem właśnie niepotrzebnym przedmiotem - najlepiej byłoby jakbym odeszła sama i zostawiła mu dziecko. Wtedy mógłby mieć nową rodzinę z nową kobietą, a córkę do tej nowej rodziny ładnie by dokleił.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-05, 12:15   

[quote="kenya"]DF napisał"
Cytat:
....Masz konkurencję i to b. poważną, skoro żona w tak krótkim czasie jest w stanie myśleć o skoku na główkę do zbiornika o niezbadanym dnie.
Niewiele kobiet, mężczyzn także, opuszcza swoje rodziny i udaje się w NICOŚĆ. Tą sugestię przyjmij za PEWNIK.
Chcesz ratować swoje małżeństwo DF, najpierw koniecznie dowiedz się kto stoi za nieracjonalnymi, nagłymi i zaskakującymi wyborami Twojej żony.

Wow....... w życiu mojej żony NAPEWNO się pojawił jakiś pośrednik w sprzedaży nieruchomości.... bo sobie domek kupiła i wyremontowała... no i być może bankier jakiś na jakiś kredycik :) no chyba, że odkładała od początku małżeństwa :) z myślą o jakiejś niespodziance :)
Ale ja sobie nie będę zatruwał życia śledzeniem i dochodzeniem kto, gdzie i kiedy spotyka się z moją żoną. Robiłem sobie takie kuku przez 19 lat picia. Byłem wyrocznią i wszechwiedzącym można by rzec Bogiem. Znałem odpowiedź na każde pytanie. A ponieważ spekulacje mnie okropnie męczyły i powodowały złość, frustracje i rosnące urazy, to koiłem skołatane nerwy browarami....
Dziś NIE CHCĘ się dręczyć spekulacjami, wymysłami, dochodzeniami kto, po co i na co....
Oczyszczam swój mózg.... "Nie dręcz się tworami wyobraźni" Dezyderata mówi :)
Jak mi błogo, kiedy się nie dręczę to nawet nie jestem w stanie opisać.
A co zrobię jak się dowiem, że żona ma kogoś????
Zabiję go? pobiję? Jej spuszczę łomot? Pójdę do sądu i wniosę o rozwód z orzekaniem o winie? Bo jak ja nie potrafiłem jej dogodzić, to sobie znalazła nowszy model? Albo co? Już wiem: głupia kobieto- miałaś taki skarb i go olałaś ha ha ha.... Albo pójdę pić z żalu wielkiego, że się nie potrafię dogadać z osobą którą kochałem.... i kocham nadal jak sobie uświadomiłem ostatnio.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-05, 22:41   

Złamana, owszem zdarzają się takie odejścia w nicość, dlatego też napisałam że niewiele kobiet/niewielu męzczyzn a nie że wszyscy.
Podajesz przykład kobiet, które odeszły, jedna od alkoholika, druga od notorycznego zdradzacza.
Autor wątku zdaje się uważać swoje małżeństwo za udane, zatem nie zakładam, że były istotne powody by uważać, że tak nie było....choć to tylko jego interpretacja rzeczywistości, zatem może nie być w ogóle obiektywna.

Jędrek, DF dopiero co się dowiedział, jest w szoku, nie zna przyczyn nagłej decyzji żony, a nawet ich się nie domyśla. Zatem obojętnie jak się ustosunkuje do faktycznej przyczyny tejże decyzji, dobrze by było najpierw choć wiedzieć kto/co za tą decyzją stoi.
Zdajesz sobie sprawę chyba, że jesteś w innym punkcie niż DF, zatem samopouczucie i reakcje także są inne.

DF, jak sobie radzisz?
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-06, 00:39   

DF ty się nie przejmuj rolą.
Wiesz że Kobiety dużo gadają i gubi je wykonanie przed przealizowaniem.
Z reguły gadają ,śpiewają, a ty się nic nie domyślasz( tam był szyfogram , chłopie zrób coś) Tylko mało który z nas załapał.
Ty Spokojnie jak ta skala soisz i patrzysz, a tu niby ni z gruszki ni pietruszki : miałeś byc taki.. albo taki ... a tak nie potrafisz, a, a, a, ,a, ,a, a,a,
Normalne, teraz za późno.
Powiem po sobie,dalej stoję i patrzę kiedy ten jej rozpędzony wagonik się wykolei.
Mialem przeogromną ochotę nawet się położyć pod ten wagonik, ale co mi to da? mnie pocharacze a ona pomknie dalej.
Popatrze jeszcze chwilę, ale jak za szybko będą pędzić to zabiorę dziecko.
Nawet mnie już nie interesuje do kąd ten jej wagonik pędzi .
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-06, 10:28   

kenya napisał/a:
....
Jędrek, DF dopiero co się dowiedział, jest w szoku, nie zna przyczyn nagłej decyzji żony, a nawet ich się nie domyśla. Zatem obojętnie jak się ustosunkuje do faktycznej przyczyny tejże decyzji, dobrze by było najpierw choć wiedzieć kto/co za tą decyzją stoi.
Zdajesz sobie sprawę chyba, że jesteś w innym punkcie niż DF, zatem samopouczucie i reakcje także są inne.....

No nie sugerujesz chyba, ŻE POWINIEN DO TEGO PUNKTU TAK JAK JA DOCHODZIĆ 8 LAT? Na litość boską ja uważam, że można sobie oszczędzić frustracji, złości, depresji i kołomyi związanej z bezsilnością wobec żony....
Ja zacząłem pracować nad sobą jakieś 2,5 roku temu.... co oznacza, że wcześniej się miotałem około 5 lat usiłując wpłynąć na żonę....
Dziś jestem tuż przed rozwodem. Mogę pospekulować co by było, gdybym wcześniej odgruzował moje wszystkie urazy do żony..... i zaczął myśleć jak człowiek... i zdał się na wyroki boskie.
Chociaż pewnie takie są moje wyroki cobym osiem lat dojrzewał do prawdziwego uczucia.
 
     
DF
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-06, 14:41   

Nie najlepiej sobie radzę. wokół praca obowiązki a ja jestem w rozsypce i na niczym nie mogę się skupić. Mam przyjaciół którzy wspieraja mnie jak tylko potrafią, ale najgorsze są powroty do pustego domu, domu który był naszym wspólnym miejscem, gdzie wszystko przypomina mi o niej- pamiątki, zdjęcia, pianino i puste półki po jej rzeczach. Mam w rękach kartkę którą wysłała mi z sanatorium, gdzie była niedawno na turnusie, na której napisała mi że mnie kocha, bardzo tęskni i śle całusy... w trzy tygodnie potem było już po sprawie. Zaczynam się zastanawiać, czy nie wpakowała się w jakieś bagno, sektę czy coś... Dwa lata temu zmarła jej mama i od tej pory zaczęła się zmieniać a ja zawsze staralem się być dla niej opa w tych trudnych chwilach. Teraz ja potrzebuję takiego oparcia ale go nie odnajduję. Nie wiem co mam dalej ze soba począć...

[ Dodano: 2013-08-06, 14:55 ]
Mam ochotę krzyczeć o pomoc do kogo się da, ale samotność bezlitośnie odbiera mi nadzieję na szczęśliwy koniec z każdą chwilą. Boję się samotności, serce mi pęka gdy myślę że ona jest dla mnie wciąż najważniejsza ale ja dla niej już nie jestem na pierwszym miejscu. Wraz z nią odeszła część mnie i pozostał tylko wielki czarny lej w którym skrapla się ból...Czy istnieje jakakolwiek możliwość odzyskania mojej żony? czy komuś to się udało? co można zrobić?. Żona mieszka teraz u kuzynki niedaleko ode mnie i twierdzi że zostanie tam ok roku a potem wyprowadzi się do innego miasta. Nie wiem czy teraz spotyka się z tym kimś czy nie... czy odwiedzać ją teraz?, rozmawiać? ona nie chce słyszeć o odbudowie naszego związku, czy dać jej czas na przemyślenie, czy wciąż próbować rozmów? ciężka sprawa...
 
     
Lukasz1103
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-06, 17:26   

DF wiem co czujesz. Przeżywam to od 2 m-cy. Dostałem od jednej forumowiczki książkę w pdf. "Miłość potrzebuje stanowczości". Ta książka nie przynosi zmian od razu i w stu %, ale trochę mi pomaga. Znajduję w niej odpowiedzi na niektóre pytania. Ale też ciągle wszędzie widzę twarz żony, widzę jak się kręci po domu, jak się do mnie uśmiecha... Modlę się o jej powrót. Nie chcę jej odwiedzać, ona też tego nie chce. Nie potrafimy teraz ze sobą rozmawiać. Ja mam ciągle żal, wypominam jej to wszystko.
Teraz robię coś dla siebie. Zapisałem się na terapię DDA. Zapisałem się na uzupełnienie studiów. Chcę zrobić PJ kat. C. Chociaż w chwili obecnej jest mi niepotrzebne. Nie wiem czy się dostanę na studia, ale próbuję. Modlę się z innymi sycharowiczami wieczorem na skype. Jedna forumowiczka napisała mi "zacznij uczyć się żyć bez żony". Próbuję. A zmienić się nie chcę dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę. Oczywiście gdzieś tam w głowie jest, że jeśli się zmienię, to może żona wróci, ale jak nie wróci, to ja i tak będę już innym człowiekiem. Nie wiem czy lepszym, ale innym.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5