Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
rodzina czy nie rodzina
Autor Wiadomość
doris_85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-15, 22:45   rodzina czy nie rodzina

Kochani. Długo zajęło mi zanim odważyłam napisać się ten pierwszy post opowiadający moją własną historię. Na forum jestem już od jakiegoś czasu, czytam spokojnie Wasze rady, wypowiedzi, analizuję. Tutaj każde słowo bardzo szczególnie do mnie trafia, uspokaja, jest potwierdzeniem, że to co ja czuje i myślę ma sens, że z tym swoim myśleniem, wiarą nie jestem sama. I to już daje bardzo wiele.

O zdradzie męża dowiedziałam się w Sylwestra 2012 roku. Tak, przeczuwałam że coś jest nie tak od jakiegoś miesiąca. Maż zamknął się w sobie, niby ze mną rozmawiał, że ma gorsze chwilę, jakiś spadek nastroju związany z długo trwającą zimą (dosłownie tak to tłumaczył). Przestał się interesować naszym życiem, naszymi planami, mną...mimo to bardzo chciałam wtedy mu pomóc, dotrzeć do sedna kłopotów które tak go gryzły. Kilka razy pytałam czy chodzi o inna kobietę - zaprzeczał. Wierzyłam mu wtedy, myślałam "Zdrada i mój mąż? On nie jest zdolny do takich kłamstw i oszustw!". Problemy oczywiście wynikały, jak się później okazało, z nawiązania emocjonalnej i fizycznej relacji z koleżanką z pracy, która również jest w związku... małżeńskim. Najlepsze jest to, że właśnie w grudniu za radą męża zmieniłam swoją pracę i przyszłam do firmy w której on pracował ale do innego działu...tak więc jestem w niej teraz ja a nad moją głową ONI....tak, zrobił to wszystko świadomie...

Czytając te mailowe wymiany zdań o uczuciu, pragnieniach, ich tęsknocie czułam jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Jakby pisała to jakaś inna, obca osobą...nie mój mąż. Ale to on, właśnie On potrafił tak skrzywdzić mnie, nas, nasze małżeństwo, nasz dom wszystko to kim do tej pory byliśmy, co czuliśmy, na co pracowaliśmy...prysnęło. Moje życie, marzenia w jednej chwili prysnęły jak mydlana bańka. Ten Sylwester to było pół roku po naszym ślubie... :cry:

Minęło pol roku odkąd znam tą bolesną prawdę. Bywało różnie, na początku bardzo dramatycznie, kiedy sama walczyłam o moje małżeństwo. Nie słuchałam rad innych aby "zająć się sobą"...walczyłam, jak lwica. Mam taki niezwykły dar mobilizowania się w trudnych sytuacjach. Rzucam wszystko i walczę...W końcu sama musiałam dojrzeć, że to niestety za mało. Ja sama nic tu nie zdziałam, im bardziej chciałam tym on był dalej. Teraz bardzo żałuje tej mojej samotnej walki, zdrowia które straciłam, tych strasznych nerwów..byłam jak w obłędzie..tak bardzo chciałam to wszystko naprawić...JA! Ja chciałam naprawić to co on napsuł...a on.. on już nie koniecznie.

Z perspektywy czasu i na spokojnie muszę powiedzieć, że nie zrobił dla nas NIC. O to mam największy żal...nic dla niego nie znaczyło nasze małżeństwo. Z lekką ulgą przyjął moją wyprowadzkę, zniknęły mu sprzed nosa wyrzuty sumienia. Utrzymywał, że z koleżanką się nie spotyka...sama widziałam ich jedzących razem obiady w pracy i chodzących na kawę. Cały czas tłumaczył, że widzi to nasze małżeństwo marnie, nie czuje, nie chce, nie da się naprawić, nie będzie żył w nieszczęśliwym związku jak jego rodzice (są po rozwodzie) wiec trzeba się rozstać...i tak jak mówił tak zrobił. Zdecydował już w lutym, półtora miesiąc po tym jak się dowiedziałam...papiery w sądzie zostały już złożone.

Oczywiście mnie kochał, ale teraz twierdzi że "się odkochał i że to się przecież zdarza - normalne". Coś się wydało bardziej atrakcyjne - tu myślę, że przyciągnęły ich wspólne problemy - trudne relacje rodzinne, brak akceptacji i zainteresowania ze strony rodziców. Dobrze na tym gruncie się rozumieli, tacy oboje biedni i niekochani. Jak się okazuje, te same problemy bardzo zbliżają. A przecież "życie jest jedno, po co je tracić na niesatysfakcjonujące związki" przecież w życiu o "szczęście chodzi". A szczęściem wydaje mu się TAMTO nie to co my tworzyliśmy.

Szkoda, że nie pamięta jak dobraną, kochającą i świetnie rozumiejącą siebie nawzajem parą byliśmy. Mówi, że kochał mnie bardzo i że przeżył ze mną najpiękniejsze chwile w życiu. Ale "już mi dziękuje". Miłość...dla mnie ma ona inne odcienie niż to jego szczęście. Przecież życie nie składa się z samych szczęśliwych chwil i tak samo miłość. Przyjmuje ten fakt i zawsze przyjmowałam go z pokorą...staram się i teraz.

Czuje się przez niego oszukana. Czy to normalne, że mąż twierdzi, że kochał mnie w dniu ślubu a potem zdradza mnie po pół roku a 1,5 miesiąca później chce rozwodu...nie pojmuję. Ja nawet nie miałam szansy 'pobyć" żoną...nie miałam kiedy się tym nacieszyć, nie miałam kiedy się z nim dobrze pokłócić. Jak ja mam z tym faktem żyć, dlaczego tak krótko, dlaczego ja?! Czy my w ogóle byliśmy rodziną? On podejmuje szybkie decyzję, bez emocji, bo tak lepiej, przecież wszyscy tak robią. I już, można zaczynać "nowe życie", można mieć "nową rodzinę"...więc po co "tracić czas i tak cierpieć i stać w miejscu". Decyzję o rozwodzie argumentuje tym, że "nie chce już aby ktoś więcej cierpiał" tak jakby ten rozwód miał wymazać całe cierpienie moje, moich bliskich, moich przyjaciół. A on przecież chce tak dobrze, jest taki wspaniałomyślny...

A ja? Staram się teraz skupić na sobie, dużo rozmyślam, modlę się, rozwijam intelektualnie i duchowo. Odnowiłam stare przyjaźnie, staram cieszyć się każdą dobrą chwila, życiem które przecież trwa. Zaangażowałam się w wolontariat w ramach pracy, staram się pomagać znajomym...chce:) I cały czas pytam Pana Boga, jaki on ma dla mnie plan. Chciałabym go przyjąć z pokorą..tego jeszcze ciągle mi brakuje.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-15, 23:35   

Zabawa , zabawa ....... taka piosenka była ,
zabawa w małżeństwo się znudziła .
Dziś żyje się szybko , nowy model komórki , samochodu , nowy telewizor .
Zakochał się , miło MU było ale już nie jest więc Ci dziękuje .
Jakby cię zwalniał z pracy .
Czasem wydaje mi się , że kpią sobie 3 strony , w tym sami księża .

Małżeństwo i kapłaństwo - to i to sakrament .
Dlaczego święcej kapłańskich nie udziela się na żywioł , byle komu ?
Odstawia się cyrk w kościele .

Cytat:
Szkoda, że nie pamięta jak dobraną, kochającą i świetnie rozumiejącą siebie nawzajem parą byliśmy.


Dobraną - w czym , jakie kryteria określają to "dobranie" ?
Kochającą ?
Rozumiejąca ????? :shock:

Mi wychodzi , tu coś zupełnie przeciwnego .

Cytat:
Mówi, że kochał mnie bardzo i że przeżył ze mną najpiękniejsze chwile w życiu. Ale "już mi dziękuje".
.......... no i mówi szczerze
był zakochany , super było i za to Ci dziekuje

Cytat:
argumentuje tym, że "nie chce już aby ktoś więcej cierpiał"

................. to jak z eutanazją , taka sama argumentacja
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-16, 11:30   

Cytat:
Decyzję o rozwodzie argumentuje tym, że "nie chce już aby ktoś więcej cierpiał"


Hehe chyba chodzi o to, żeby ON nie cierpiał:) To znaczy żeby szybko i bezboleśnie mógł się uwolnić od żony i przeskoczyć do innej kobiety. Powiem ci, że znam taką parę... zakochani jak na filmie, piękny ślub i pół roku zdrada i rozwód. Ale ja znałam tamtego chłopaka dosyć dobrze, taki lekkoduch, też z rozbitej rodziny, teraz podróżuje, bawi się życiem, 'zalicza' kolejne kobiety - niektórzy nie nadają się do małżeństwa, nie dojrzeli, nie wiedzą co to odpowiedzialność za własne decyzje.

Cytat:
Szkoda, że nie pamięta jak dobraną, kochającą i świetnie rozumiejącą siebie nawzajem parą byliśmy.
Dobraną - w czym , jakie kryteria określają to "dobranie" ?
Kochającą ?
Rozumiejąca ?????


No właśnie, też mnie to zastanawia. Jak dobrana, kochająca i świetnie rozumiejąca się para może w ten sposób się rozstać. Myślę, że to 'dobranie' to fikcja, iluzja w twojej głowie. Powiem ci jak było z tamtym moim znajomym. Ponieważ jego dziewczyna była bardzo wierząca, więc z takiego co przesiaduje na ławce pod blokiem z piwskiem nagle zmienił się w głęboko wierzącego. Zaczął chodzić z nią do kościoła, co niedzielę, no święty:) wszyscy oczy szeroko otwierali, nikomu się jakoś nie chciało wierzyć w tą przemianę. Okazało się, że był jak kameleon, na chwilę zmienił się pod nią, żeby się jej spodobać. A w środku pozostał sobą. Ja też tego doświadczyłam, mój (były) mąż pewnie gdzieś w środku marzył o życiu kawalera. Teraz imprezuje, bawi się z kolegami jak student. Rodzina nie dla niego, zwalił na mnie wychowanie dzieci. A też mi się wydawało że byliśmy świetnie dobraną, rozumiejącą się parą. Tylko że ja go w ogóle nie rozumiałam i nawet nie wiedziałam co siedzi w jego głowie, bo się tym nie dzielił. Nie wiem jak było u ciebie, ale czasami jest tak że małżonkowie mają różne cele i różne wyobrażenie małżeństwa. Jeden podejdzie na poważnie, drugi powie sobie: w razie czego się rozwiodę. Wygląda na to, że twój mąż nie za bardzo umie się przywiązywać do ludzi, nastawiony jest na realizację własnych potrzeb i do uczciwych i prawdomównych nie należy. Zdrada i rozwód pół roku po ślubie?... Ja bym pomyślała o unieważnieniu małżeństwa, powód: niedojrzałość partnera.
 
     
doris_85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-16, 11:58   

Czasem wydaje mi się , że kpią sobie 3 strony , w tym sami księża .
a na jakiej podstawie twierdzisz, ze w tym przypadku kpily sobie 3 strony? Taka ocena jest bardzo krzywdzaca i niesprawiedliwa. Najlatwiej jest cos ocenic, przeczytawszy kilka zdan ktore ten ktos napisal a ktore stanowia tylko jakis zarys calej sytuacji trwajacej (w naszym przypadku) 3 lata. Rzeczywiscie skupilam sie na zachowaniu meza "po", moze w mniejszym stopniu opisalam zachowanie "przed". Maz bral slub swiadomie, mial dobre intencje. Podczas tych 3 lat nic nie zapowiadalo takiego zachowania, byl kochajacy, oddany, byl moim najlepszym przyjacielem. Doskonale sie rozumielismy, uzupelnialismy, cieszylismy soba. Wielokrotnie rozmawialismy o tym jak bedzie za kilka lat, jak bedzie wygladalo nasze zycie, jakie beda nasze uczucia. Zakochanie juz raczej minelo, po 3 latach ciezko oczekiwac motyli w brzuchu i wzajemnego zachwytu. Przychodzi zycie, czasem nie rozowe, obowiazki, powtarzalnosc dnia...nie jestesmy tez szczegolnie mlodzi, ja coprawa jeszcze przed 30 stka ale maz juz 3 lata po. Takze decyzja o naszym slubie to nie byla szopka dla znajomych i rodziny. Decyzja byla bardzo swiadoma, doskonale zdawalam sobie sprawy ze slow wypowiadanej przysiegi. Maz tez wypowiadal je bardzo swiadomie. Te slowa, jak sie okazuje teraz, sa dla niego tylko slowami. Czasem mam wrazenie, ze On nie jest soba. Bardzo sie pogubil. Zamiast ratowac swoje zycie, ucieka przed nim, ucieka przed odpowiedzialnoscia. Tu akurat sie z Toba zgodze, ze ludzie bardzo latwo sobie odpuszczaja "naprawianie" bo to jest zawsze trudniejsze wyjscie. A przeciez mozna pozornie latwiej, szybciej, mniej bolesnie. Tylko uciekajac w zaden sposob nie rozwiazuje sie swojego problemu. Jestem przekonana, ze teraz ten czas jego/naszego kryzysu jest tez dla niego, na przemyslenie, zastanowienie sie nad swoim dzialaniem. Ale on od tego ucieka, nie chce stanac przed samym soba.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 345
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-07-17, 10:52   Syr. 1-23

porzucona_33 napisał/a:
Ja też tego doświadczyłam, mój (były) mąż pewnie gdzieś w środku marzył o życiu kawalera.



II Treść postów

5. Prosimy o nie używanie zwrotów "mój były/eks mąż", "moja była/eks żona", itp. odnoszących się do małżonków, których wiąże nierozerwalnie sakrament małżeństwa, gdyż wykrzywiają one prawdę o sakramentalnym małżeństwie i mogą ranić innych sakramentalnych małżonków.

Źródło: Regulamin >>

doris_85 napisał/a:
Decyzja byla bardzo swiadoma, doskonale zdawalam sobie sprawy ze slow wypowiadanej przysiegi. Maz tez wypowiadal je bardzo swiadomie. Te slowa, jak sie okazuje teraz, sa dla niego tylko slowami. Czasem mam wrazenie, ze On nie jest soba. Bardzo sie pogubil. Zamiast ratowac swoje zycie, ucieka przed nim, ucieka przed odpowiedzialnoscia. Tu akurat sie z Toba zgodze, ze ludzie bardzo latwo sobie odpuszczaja "naprawianie" bo to jest zawsze trudniejsze wyjscie. A przeciez mozna pozornie latwiej, szybciej, mniej bolesnie. Tylko uciekajac w zaden sposob nie rozwiazuje sie swojego problemu. Jestem przekonana, ze teraz ten czas jego/naszego kryzysu jest tez dla niego, na przemyslenie, zastanowienie sie nad swoim dzialaniem. Ale on od tego ucieka, nie chce stanac przed samym soba.



Tego formatu kryzys, gdzie występuje permanentna zdrada małżeńska, gdzie ma miejsce porzucenie świętego przymierza zawartego z Bogiem w sakramencie małżeństwa - dowodzi braku żywej wiary i relacji z Bogiem ze strony zdradzającego małżonka. Paradoksalnie kryzys może być szansą dla niewiernego małżonka, aby się nawrócić. Jak się nawróci i wróci do Boga, to automatycznie również powróci do Ciebie, o ile Ty będziesz na niego aktywnie czekać - "czekać, nie czekając" tzn. żyć własnym życiem - rozwijać się duchowo, emocjonalnie, intelektualnie i fizycznie ku pełni życia.
„A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19, 6) - z tych słów Chrystusa wynika jednoznacznie, że Bóg małżonków sakramentalnych widzi zawsze razem, nawet jeśli zdradzają i wchodzą w nowe niesakramentalne związki. W chwili nawrócenia mąż uświadomi sobie ich sens i je wypełni.

"Cierpliwy do czasu dozna przykrości, ale później radość dla niego zakwitnie" (Syr. 1-23).
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
 
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-17, 11:29   Re: Syr. 1-23

"czekać, nie czekając" tzn. żyć własnym życiem - rozwijać się duchowo, emocjonalnie, intelektualnie i fizycznie ku pełni życia.
Bardzo mądre słowa. Ja do niedawna wlałam w siebie taką nadzieję, ze mąż kiedyś wróci, że zachowywałam się jak opętana. Każde Jego jakieś miłe słowo w moim kierunku odbierałam nie jako coś normalnego, przecież szacunek każdemu się należy, tylko jako sygnał, ze on się już zmienia. Wpadlam w jakąś chorą dla mnie pułapkę. Zamiast cieszyć się swoim życiem i dzieciaczkami, to ja cały czas czekalam kiedy mąż powie mi, że ma zamiar coś zrobić ze swoim życiem.
Teraz powiedziałam sobie dość. Ja muszę żyć, korzystać z tego co daje mi i moim dzieciom każdego dnia Pan Bóg. Oczywścię modlę się za meża, uznaję to, że nadal jesteśmy sakramentalnym małżeństwem. Mój mąż podeptał ten sakrament, ale ja nie zamierzam robić tego samego. Zatem "czekam nie czekając"!



Jezu ufam Tobie
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-17, 12:21   

Z tego co pamiętam , porzucona miała tylko ślub cywilny .

Doris ,
w tym zdaniu główny akcent położyłem na "trzecią stronę" .
Nie odnosiłem się ponadto do waszego przypadku ,
w szczególności nie oceniłem Twojego przygotowania do ślubu .

Doris , dwa krótkie posty ,
w których zupełnie różnie oceniasz męża .
3-4 lata to dość krótki okres .
Myślę , że jednak Ty sama wyidealizowałaś sobie męża sprzed ślubu .
Zresztą oboje pewnie - zakochani .
Miałaś sygnał ostrzegawczy - rozwód jego rodziców .
Oczywiście , to nie dyskwalifikuje kandydata , kandydatki ,
ale karze sie szczególnie dobrze przyjrzeć .
Czy ksiądz zauwazył PROBLEM ?
Rozmawiał o tym z wami ?

Wy rozmawialiście ?

Cytat:
Maz bral slub swiadomie, mial dobre intencje.

Intencje - to ma dobre 95% .
Świadomość ISTOTY SAKRAMENTU - kilka procent , co najwyżej .
Tu nie chodzi o "świadomość" , że "CHCE BYĆ Z TOBĄ" ,
bo to jego wewnętrzna sprawa i zrozumienie sakramentu bądź nie , w nie ma tu nic do rzeczy .
Ale tak ślubować może i ateista .

Cytat:
Najlepsze jest to, że właśnie w grudniu za radą męża zmieniłam swoją pracę i przyszłam do firmy w której on pracował ale do innego działu...tak więc jestem w niej teraz ja a nad moją głową ONI....tak, zrobił to wszystko świadomie...

Nie bardzo rozumiem , po co ściągać do firmy w której się ma "kochankę" ( ? )
własną żonę ?

Cytat:
nie jestesmy tez szczegolnie mlodzi, ja coprawa jeszcze przed 30 stka ale maz juz 3 lata po

Wiek kobiet i mężczyzn chyba jednak sprzyja męzczyznom , tak ogólnie .
Nawet wygląd nie ma tu nic do rzeczy .
Facet dojrzewa ( jesli w ogóle ) do roli mężczyzny tak koło 30 , 40 , przynajmniej często .
A czasem nigdy - wieczny "boy" .

Cytat:
Decyzja byla bardzo swiadoma, doskonale zdawalam sobie sprawy ze slow wypowiadanej przysiegi. Maz tez wypowiadal je bardzo swiadomie. Te slowa, jak sie okazuje teraz, sa dla niego tylko slowami. Czasem mam wrazenie, ze On nie jest soba.


Ty może tak , ale skąd taka pewność co do świadomości męża ?
Albo zatem istotnie "TERAZ nie jest sobą" ,
albo myliłaś się co do swojej znajomości jego duszy .

Cytat:
Coś się wydało bardziej atrakcyjne - tu myślę, że przyciągnęły ich wspólne problemy - trudne relacje rodzinne, brak akceptacji i zainteresowania ze strony rodziców. Dobrze na tym gruncie się rozumieli, tacy oboje biedni i niekochani.

Jednak nie sądzę , aby to było fundamentem "ich związku" .
Oni są już dorośli , i w ich odczuciu to o niedostatek małżeńskiego szczęścia chodzi .
Co konkretnie zarzuca Tobie twój mąż ?

Oczywiście , rozumiem Twoje poczucie sktzywdzenia .

______________________________________________________________________

dorotakm , napisała :


Cytat:
Zamiast cieszyć się swoim życiem i dzieciaczkami, to ja cały czas czekalam kiedy mąż powie mi, że ma zamiar coś zrobić ze swoim życiem.
Teraz powiedziałam sobie dość. Ja muszę żyć, korzystać z tego co daje mi i moim dzieciom każdego dnia Pan Bóg.


Cytat:
Małżonka twoja jak płodny szczep winny
we wnętrzu twojego domu.
Synowie twoi jak sadzonki oliwki
dookoła twojego stołu.


Zawsze mnie wkurza to czytanie .
Przecież wiadomo , że dom , stół i dzieci są własnością matki .
Płodny czep winny ?
Raczej kwiat , który trzeba nieustannie podlewać , bo inaczej zwiędnie .
Szczep winny wydaje owoce , a kwiat ma głównie pięknie wyglądać .


Dorota , ja tylko chciałem zauważyć taki fakt ,
że matki mają taką skłonność
( zresztą wynikającą z natury )
że dzieci są jej własnością , bo przecież ona je nosiła , rodziła , karmiła itd.
A tak naprawdę , ani jej , ani męża , tylko Boga .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4