Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak wzbudzić w sobie pozytywne uczucia wobec męża?
Autor Wiadomość
Maria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-07, 22:36   Jak wzbudzić w sobie pozytywne uczucia wobec męża?

Witam, jesteśmy z mężem razem od 7 lat, mamy trójkę wspaniałych dzieci i od kilku miesięcy przeżywamy trudne chwile- raz jest lepiej, raz gorzej ale tak naprawdę coś miedzy nami uleciało i juz nie potrafimy kochać się jak dawniej.
Mąż leczy się z nerwicy, lęków adaptacyjnych ( jak twierdzi Jego lekarz)- w tamtym roku awansował, został kierownikiem. Ode mnie oczekuje wsparcia, podnoszenia na duchu i akceptowania zaistniałej sytuacji bo przecież takie "zdrowienie" wymaga czasu.
Starałam się i nadal staram akceptować wszystkie dziwne zachowania, lęki a jest ich cała masa i jakoś zaczyna mi brakować siły...ale nie to jest najgorsze- myśle że najwiekszym problebem jest sam fakt, że czuje wobec męża niechęć, zwyczajnie mnie irytuje i chciałabym zacząć normalnie funkcjonować, choćby przez wzgląd na dzieci. Koniec końców nasze małżeństo, jego dobra atmosfera jest chwiejne jak listek na wietrze. Są dni kedy sprawiamy wrażenie naprawdę kochającej się pary a byle pretekst i zaczyna być źle.
Jestem osobą na rencie, praktycznie odizolowaną od ludzi i teraz gdy z mężem nie mam normalnego porozumienia, nagle poczułam się strasznie samotna, pozostawiona sama sobie z tymi wszystkimi problemami...
Bardzo bym chciała "wyjść do ludzi", nawiązać kontakt z osobami wierzącymi, namawiam męża ale on ( choćby z racji swoich lęków) nie chce tego. jest człowiekiem bardzo zamkniętym w sobie, miał trudne dzieciństwo, mieliśmy sporo problemów zdrowotnych z dziećmi i to wszystko nadszarpnęło Jego psychikę, jest mniej wytrzymały.
Jedyne czego od Niego teraz oczekuję to wspólne wyjścia z dziećmi na spacer i to jedynie w weekendy ( bo w tyg. wraca do domu tak wyczerpany psychicznie, ze nie ma juz siły na nic) i to okazało sie zbyt wiele, a niestety sama nie dam rady.
Prosze odezwijcie się, napiszcie co o tym sądzicie, moze opinia kogoś niezaangażowanego wniesie jakieś swiatełko...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-07, 23:14   

W wątku , Wartość współżycia małżeńskiego , dziś
zamieściłem taki linkWarto zachować czystość przed ślubem- świadectwo Beaty i Mar

W pewnym momencie ta pani mówi ,
że przestała odczuwać do męża uczucia .
Zauważyła , że traktuje go jak kolegę .
Wysłuchaj , jak sobie z tym poradziła .
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-09, 08:08   

Maria3 napisał/a:
jest człowiekiem bardzo zamkniętym w sobie

Też byłem zamknięty...i zawzięty.... pomagałem sobie alkoholem aby wyjść do innych ludzi.
Maria3 napisał/a:
a niestety sama nie dam rady

ja sam nie dałem rady. Znaleźli sie ludzie, którzy mi pomogli. Ale to ja musiałem do nich pójść i się.... na początku przynosiłem dupę. Później przyszedł rozum ;)

[ Dodano: 2013-07-12, 08:27 ]
Maria3 napisał/a:
Ode mnie oczekuje wsparcia, podnoszenia na duchu i akceptowania zaistniałej sytuacji bo przecież takie "zdrowienie" wymaga czasu.

Też chciałem głaskania po główce. I doceniania. I moblilizacji.
Zakonnik w Zakroczymiu zasugerował przeczytanie książki "Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy". i dotarło chyba do mnie, że mężczyzna ma działać. I nie czekać na pochwały i wyrazy uznania. Bo po co mi to?? Żebym kurde stał się zarozumiały i pysznił się, że coś tam, coś tam??
Ja znam swoją wartość... Znaczy poznaję ją, jak postępuje zgodnie z własnym sumieniem. I wtedy satysfakcja rośnie. I wigor do działania przychodzi ...i siła.
I to jest moją tęsknotą .... działanie i zwyciężanie swoich słabości.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-14, 13:45   

Mario masz we Wrocławiu naszą wspólnotę , zapraszam na spotkania
 
     
Maria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-14, 21:58   

Dzieki serdeczne za odpowiedż na moje problemy.
Bardzo chetnie bym skorzystała z bezpośredniego wsparcia, wspólnej modlitwy, jest tylko problem w dotarciu - jak pisałam wyzej sama nie jestem w stanie, a męża nie moge do tego nakłonić. Mam jednak nadzieję, ze z czasem i On do tego dojrzeje i pójdziemy razem na spotkania wspólnoty.
ostatnio mój mąż czuje się lepiej i od razu widać tak dużą różnicę w funkcjonowaniu całej rodziny, dziś wrócilismy ze wspólnego wyjazdu na wieś, dzieci biegały szczęśliwe z tata, grały w piłkę. Jaka cudowna odmiana po tych trudnych dniach...
Ja też widzę ze mam w sobie tak wiele do zmiany, nauczyć się kochać i akceptować w pełni męża, z jego ułomnosciami
Pozdrawiam i czekam na podpowiedzi
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-15, 08:39   

Maria3 napisał/a:
Mam jednak nadzieję, ze z czasem i On do tego dojrzeje i pójdziemy razem na spotkania wspólnoty.

Ja słyszałem że nadzieja matką głupich....
Ale i nadzieja umiera ostatnia.... tylko jak długo trzeba czekać... aż miłość obumrze?
Moja żona postanowiła działać i zostawiła mnie samego ze sobą.... No i zacząłem się orientować, że jak już nie miałem na kogo winy zrzucić i nadal było źle, to o co chodzi?
Zgłębiałem ...zgłębiałem...szukałem.... i szukam..... i tak myślę, że znalazłem.... Siłę Wyższą której już prawie wierzę... Tylko te wracające chore wątpliwości.
I się chyba udało mi powierzyć swoją wolę, bo ostanio dziwne rzeczy sie dzieją z moim myśleniem.... takie puszczenie kierownicy jest dla mnie na razie sztuczne :)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-15, 15:56   

Jędrek piszesz chyba o nadziei ludzkiej

nadzieja chrześcijańska to zupełnie inna sprawa

polecam naszą broszurkę str 22

http://www.broszura.sychar.org/

Św. Paweł zapewnia:
„A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świetego, który został nam dany” (Rz 5, 5).
Nadzieja chrześcijańska to działalność Ducha Świetego w ludzkim życiu. Zakorzeniona jest w zmartwychwstaniu Pana Jezusa i opiera sie na Bożej obietnicy życia wiecznego.
Uczeń Jezusa Chrystusa to człowiek nadziei


„Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei”. JP.II
„Pamiętajcie, że życie tu na ziemi jest droga i tylko droga, niczym więcej; jest droga do nieba, bo człowiek jest stworzony nie dla ziemi, tylko dla nieba”. JP.II

Nadzieja to nie to samo, co optymizm. To nie jest przekonanie, że coś musi się udać, ale pewność, że coś ma sens, niezależnie od tego czy się uda czy nie”. Wacław Hawel

Pogody Ducha :mrgreen:
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-17, 21:18   

Wpisany temat jest bardzo ciekawy ale nikt go nie podjął.
To jak wzbudzić pozytywne uczucia wobec żony- męża.
Mnie jak narazie to sie kłebi masa litości i nienawiści.
Litości bo wiem że przyjdzie czas ża łez braknie na to co robi , i nie wnikam czy na tym świecie czy tam....
Po sobie poznałem że za moje czyny dostałem po garbie tu i teraz i to ja jestem tym co chodzi po wodzie i pić prosi, ale według mojego spowiednika to jest łaska opamiętania którą nie każdy jest obdarzony , i za nią mam dziękować ( dziwne są wyroki boskie)
Nienawiśc: co powiedzieć że jeżdze po dziecko jak wujek turystyczny 15 km żeby go na lody wziaśc. Budze sie w nocy i widze ich auto, czy ich razem, i mam ochotę łby poskęcać. I wiem że on niewinny bo jak suka nie da to pies nie weźmie. Ale własną żone krzywdzić , no nie potrafie. Wiem po sobie że Bóg sprawiedliwy pokara i wynagrodzi wszystkim, ale są takie myśli że ja tą sprawiedliwość lepiej i szybciej ogarne.
Więc jak kochać kiedy nie chcę??
 
     
MonikaKoszalin
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-18, 01:33   

no właśnie. jak?
ktoś wie?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-18, 09:45   

Polecam
ćw codzienne z Hymnem o Miłości
w miejsce kropek wpisz swoje imię
…………….. cierpliwy/a jest,
…………….. łaskawy/a jest.
……………. nie zazdrości,
…………… nie szuka poklasku,
…………… nie unosi się pychą;
……………. nie dopuszcza się bezwstydu,
…………… nie szuka swego,
……………. nie unosi się gniewem,
…………….. nie pamięta złego;
…………… nie cieszy się z niesprawiedliwości,
…………… współweseli się z prawdą.
……………… wszystko znosi,
……………… wszystkiemu wierzy,
……………… we wszystkim pokłada nadzieję,
……………… wszystko przetrzyma
……………… nigdy nie ustaje .

W czasie gdy czekałam na męża, nie czekając, a nic po ludzku nie dawało nadziei, prosiłam Boga by uczył mnie miłości.
Codziennie był to dla mnie obrachunek moralny, czy choć jedną z tech rzeczy realizuje w miłości do męża, a ile z nich realizuje w stosunku do innych ludzi.

Polecam
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-18, 11:19   

Kilkadziesiat razy wyrecytowalem jak radzisz ,ale dzisiaj w każde miejsce wstawia mi się NIE. Może kiedyś to się zmieni, chcialbym ,ale dziś nie potrafie.
 
     
meg-pl
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-18, 12:34   

Dabo..choć moja sytuacja jest inna to też był moment kiedy powiedziałam sobie, Bogu, że nie jestem w stanie kochać, wybaczać, nie zazdrościc, nie unosić się gniewem i nie pragnąc swego..w sytuacji gdy maż zdradzał i zdradza mnie psychicznie..on nie widział nic złego ja umierałam..on nie zamierzał sie zmienic a ja wiedziałam że bez zmian nasze małżeństwo nie przetrwa..tylko dlaczego to ja miałam się zmienic skoro nie byłam winna???
wiele bezsennych nocy, wiele słów i kłótni z Bogiem..raczej monolog..bo wiedziałam co powinnam tylko tak trudno zrezygnować z siebie, słowa Boga były niezmienne, jak będziesz chciała iść za Mną to pomogę, wesprę, zaufaj i trwaj ...chyba najtrudniejsza była decyzja,że naprawę naszego małżeństwa musze zacząć od siebie, popatrzyłam z boku i faktycznie..chyba nie bardzo chciałoby mi się przychodzić do domu...więc teoretycznie wiedziałam,że powinnam się zmienić..ale właśnie..jak to zrobić jak jedno słowo męża wpędzało mnie w złość, jak nie odrzucać jego wyciągniętej ręki jak we mnie wszystko krzyczało,że to kłamstwo, ze za chwilę bedzie to samo..ale znów wiedziałam że mój upór i trwanie w złości definitywnie przekreśla jakąkolwiek szanse na poprawę...więc zaczęłam się modlić...pamiętam jeden z wieczorów, gdy męża nie było w domu.. klęczałam, płakałm i mówiłam do Boga,że chcę iść za Nim, widzi moje serce, chcę walczyć o to małżeństwo ale po ludzku wszystko sie we mnie buntuje...wiedziałam ze swoim sercem nic nie zdziałam dlatego prosiłam o to ,żeby zechciał przemieniać moje serce, był w nim, działał....wiele modlitw, wiele mszy Św ofiarowanych w tej intencji..o przemianę mojego serca...i pomału widze efekty..to co wydawało się niemożliwe staje się realne... jestem w stanie zyć normalnie, modlić się za męża, małżeństwo pomimo tego,że stosunek męża do zdrady psychicznej nie zmienił się, czyli nie było i nie ma problemu
 
     
MPola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-18, 13:49   

Z mojego doświadczenia, to poza wsparciem z Góry, pozytywne uczucia do małżonka wzbudzą się same, gdy zaczniemy być z siebie zadowoleni :) Czyli, gdy jego/jej zachowania (nawet wredne, złe) wykorzystamy do ulepszenia własnego życia.
Przykład: jeśli miałabym krzywiznę na podjeździe o którą wiecznie się potykam, to albo mogłabym za każdym razem płakać, złościć się i żalić, że znów się przewróciłam, albo ból po upadku mogę wykorzystać jako motywację do szukania rozwiązania - dla każdego innego (może inną drogą iść do samochodu, a może ochraniacze na kolano na które upadałam, a może krzywiznę przykryć, a może naprawić, itp). Jeżeli jesteśmy nastawieni na rozwiązanie NASZEGO problemu to rozwiązania nasuwają się same - najtrudniejsze to odkryć GDZIE MY MAMY PROBLEM.
A satysfakcja, gdy bez bólu pokonamy podjazd - bezcenna.

Im lepiej zachowam się wobec działań mojego męża, tym lepiej się czuję i dbam by były to mocniejsze uczucia niż te złe.
Trudne o uniwersalne podpowiedzi dla każdego.
Ja sama eksperymentuję, dzięki bólowi po kontaktach z mężem - sprawdzam czego w danym momencie mi zabrakło. Im więcej okazji do eksperymentowania tym więcej okazji do znajdowania najlepszych sposobów zachowania się :)

Od czasu, gdy traktuję męża jako trampolinę, aby wybić się jak najwyżej, mam do niego tyle wdzięczności, że pozytywne uczucia biorą górę nad tymi negatywnymi.

[ Dodano: 2013-07-18, 13:54 ]
Dabo napisał/a:
go na lody wziaśc

Dabo, fajnie się bawisz na tych lodach. Warto tak jeździć?
Maria3 napisał/a:
sama nie jestem w stanie

Maria, a może poprosisz kogoś ze wspólnoty. O ile przyjemniej prosić kogoś kto chętnie Ci pomoże, niż męża który widocznie nie ma na to ochoty?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-18, 14:08   

meg-pl napisał/a:

..to co wydawało się niemożliwe staje się realne... jestem w stanie zyć normalnie, modlić się za męża, małżeństwo pomimo tego,że stosunek męża do zdrady psychicznej nie zmienił się, czyli nie było i nie ma problemu


a jesteś w stanie go kochać?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5