Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Chciałabym uratować nasze małżeństwo.
Autor Wiadomość
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-12, 10:18   

martusia_1970, mam wrażenie że Jędrek miał na myśli co innego - z sarkazmem opisał, jak czuł i jak odbierał ówczesne (zdecydowane ale zdrowe) zachowanie żony :)
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-12, 11:09   

martusia_1970 napisał/a:
..............a jak byś chciał żeby zachowywała się twoja żona, jakie masz wyobrażenia o waszym związku...

Właśnie wykazuję, że takie jej stanowcze zachowania przyniosły efekty.

[ Dodano: 2013-07-12, 11:11 ]
ja_tez napisał/a:
z sarkazmem opisał, jak czuł i jak odbierał ówczesne (zdecydowane ale zdrowe) zachowanie żony :)

AMEN
I dziś jestem jej za to wdzięczny.
Chociaż wiem, że to Siła Wyższa.... pokazała mi, że jak nie poprosze o pomoc, to nie mam szans z kobietą. Bo z Wenus.... ;)

[ Dodano: 2013-07-12, 11:16 ]
martusia_1970 napisał/a:
Ja teraz nie wiem jak się zachowywać co mówić jakich słów używać, miotam się z tą moją bezsilnością.....

mnie uczyli, żeby mówić, co czuję. Szczerze i bez zahamowań. To jest delikatny sposób.
Na mnie podziałało poniżenie w oczach dzieci. A co na kogo działa to chyba tylko Bóg wie. I dlatego ja codziennie proszę go modlitwą 3 kroku zwłaszcza o to, żeby mnie uwolnił ode mnie samego. Bo moje chore ego się dopomina karmy..... a ja dopiero co zacząłem odzyskiwać ducha. I nie chcę go stracić znowu.
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-12, 11:38   

Napisałaś " nie wiem jak mam rozbić ten gruby pancerz."

Nie rób nic. To nie Ty masz zabiegać, bo to nie Ty odeszłaś. Zajmij się sobą, a męża zostaw emocjonalnie. Wiem, że Cię boli jego samowystarczalność, zwłaszcza gdy wcześniej dbałaś o niego, nawet czasem wbrew jego woli. To jest dorosły człowiek, da sobie radę, a Ty to uszanuj, jeśli tak chce. Może to być również sugestia jakiegoś doradcy, może prawnika, że niby ustała wspólnota małżeńska. Oni, (ci odchodzący) bardzo słuchają się adwokatów. Mój mąż ma teraz kaca i usprawiedliwia się, że musiał mi dokopywać, bo pani adwokat mu kazała! :shock: :-/ Jeśli mam jakąkolwiek wątpliwą satysfakcję z całej tej sytuacji, to tą, że uważam, iż dobrze się dzieje, że mąż nie czuję się fajnie z tym wszystkim, co wyrabiał, żeby uzyskać rozwód, którego i tak nie otrzymał. Może w końcu zrozumie, że sam jest autorem tego całego bagna rozwodowego. Nie zamierzam mu podkładać poduch pod tyłek, żeby teraz mniej bolała opinia o sobie samym. Wiem jednak, że ciągle jeszcze ma wokół siebie, jak on to nazwał "stronników", którzy go utwierdzają w tym, że dobrze robi i że ja swoją niezgodą na rozwód bardzo go krzywdzę. :shock: Spokojnie czekam, aż ból będzie większy od przyjemności, bo tylko wtedy coś może z tym zrobi. A, że to działa, przykładem jest historia Jarka. Chylę czoła przed jego żoną, że potrafi tak skutecznie stawiać granice. Też byłam 10 lat żoną alkoholika, więc doskonale wiem, jak to boli Alkoholicy to manipulanci i trzeba naprawdę siły i pomocy Bożej, aby stawić jej czoła. Ja nie umiałam. I choć mój mąż od 14 lat jest trzeźwym alkoholikiem, to nałogowcem pozostał. Zakręcił tylko butelkę, później był pracoholizm, a co jest teraz, że poświęcił temu rodzinę? Nauczyłam się wreszcie stawiać granice i nie pozwolę się już krzywdzić, ani mną manipulować, bo on musi odzyskać wolność. Jest wolny, nie mieszka ze mną od 2,5 roku, nawet nie wiem gdzie i czy z kimś mieszka. Nie interesuje mnie to. Oczywiście, że boli ta zdrada, bo za taką uważam porzucenie żony i rodziny. a czy jest kochanka, czy nie, to już problem jego sumienia. I na pewno nie będę oskarżać tej ewentualnej kobiety, że zniszczyła moje małżeństwo. Oczywiście, że nie pochwalam romansów z żonatymi mężczyznami, ale to oni dają przede wszystkim sobie takie przyzwolenie na zdradę.To mąż mi ślubował wierność i jeśli ją złamał, to winien jest tylko on. I nie uznaje żadnych usprawiedliwień typu, że żona zła, to mąż musi szukać kogoś innego. Od 5 lat jestem sama, ciężko mi bardzo, tym bardziej, że dzieci też już wyfrunęły z gniazda, ale jakoś nie szukam i nie szukam pocieszyciela. Dlatego Martusiu przede wszystkim wycisz emocje, odsuń się i obserwuj, ale nie kontroluj, swojego męża. To on ma się czuć źle w tej sytuacji, bo to on łamie przysięgę małżeńska, nie ty. Nie okazywanie żonie miłości to już łamanie przysięgi, a co dopiero odrzucenie i porzucenie. Martusiu zajmij się sobą, przemiana tego, co takowej zmiany w Tobie potrzebuje i buduj relację z Bogiem Jezus nie zostawi Cię samej z tym cierpieniem. Wiem, o czym mówię, bo doświadczyłam i nadal doświadczam tej delikatnej i pięknej MIŁOŚCI! :-D
 
     
martusia_1970
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-12, 14:11   

Mam nadzieję że na mojego męża te moje szczere wyznania podziałają , i uwierzy mi że tak czuję, nie będzie mnie dalej odsuwał tylko mi zaufa.
Przecież każdy z nas miewał chwilę zwątpienia w swoje uczucia, muszę to przetwać, może w końcu otworzy swoje serce.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-13, 09:57   

martusia_1970 napisał/a:
Przecież każdy z nas miewał chwilę zwątpienia w swoje uczucia, muszę to przetwać, może w końcu otworzy swoje serce.

Ja miałem chwile załamania i rozpaczy. Projekcie mojej wyobraźni i spekulacje na temat co jeszcze może wykombinować moja żona przechodziły granice zdrowego rozsądku. Kiedyś sobie nawet wymyśliłem, że mnie podtruwa.
Mój umysł jest moim największym wrogiem. Odkąd zacząłem pracować nad sobą zauważyłem, że chwila nudy i brak działania powoduje z automatu uruchamianie się u mnie myślenia spekulacyjnego. Na przykład dzisiaj rano nie chciało mi się wstać i tak sobie leżałem ... i leżałem.... i nagle ocknąłem się myśląc, że to się nie dzieje naprawdę, że to sen. Przecież ja byłem w domu wariatów... mam nawrót... i znowu zaczął się wkradać lęk i zwątpienie we własne siły....
Zerwałem się z łóżka....w ustach sucho ........ wypiłem parę szklanek wody duszkiem....wziąłem się za sprzątanie... bo z paru dni w kuchni odkładane było... bo ja bałaganiarz jestem :(... ale dalej się kisi niepokój i serce bije jak opętane.....
No to za telefon i do przyjaciół z AA..... dopiero jak z paroma porozmawiałem to mi przeszło. Zjadłem śniadanie, bo okazało się, że głodny byłem i jestem tu....
I jak skończę to mam plan na dalsze zajęcia.
Nie mogę się nudzić :)
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-13, 17:03   

JĘDREK! na takie nastroje, zastosuj filozofię HALT!

Program H A L T

Program HALT stanowi osiową część filozofii zdrowienia. Hasło powstało od pierwszych liter angielskich słów:
HUNGRY - głodny
ANGRY - rozgniewany
LONELY - samotny
TIRED - zmęczony

Każdy z tych stanów może oddalić alkoholika z drogi zdrowienia tak, że straci z oczu główny cel - Trzeźwość. HALT jest programem jak radzić sobie z zagrożeniem picia w okresie trzeźwienia.
A zatem:
NIE BĄDŹ GŁODNY - starajmy się nie wychodzić z domu bez zjedzenia czegoś. Trzeźwi alkoholicy z doświadczeniem twierdzą, że pokusa na kieliszek zwielokrotnia się gdy jesteśmy głodni, wtedy też często bywamy źli. Organizm człowieka jako laboratorium biochemiczne bardziej domaga się dla alkoholika alkoholu gdy żołądek jest pusty. A zatem jeżeli nie można już z różnych przyczyn zjeść przed wyjściem śniadania - wypij herbatę, szklankę wody mineralnej, soku czy mleka, specjaliści zalecają też coś słodkiego. Wówczas zapotrzebowanie na alkohol znacznie słabnie.

NIE BĄDŹ ROZGNIEWANY - gniew jest naturalnym uczuciem. Jednak zbyt duży poziom złości zaburza w nas funkcjonowanie. Ten stan psychiki jest w większości powodem sięgania po kieliszek - aby osiągnąć odprężenie. Przeciwieństwem gniewu jest wyciszenie, spokój. Czytamy to w pierwszym wersecie Desideraty - "Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy" Mówi też o tym program 24 godzin. Spróbuj przeżyć każdy dzień dobrze i nie próbuj załatwić za wiele spraw - bo stąd prosta droga do rozgniewania stresu i być może kieliszka. Doskonałym lekarstwem na gniew jest miłość. Prawdę tę Bill W. zaczerpnął z modlitwy św. Franciszka z Asyżu zaczynającej się od słów : "Pozwól abym, bardziej pożądał pocieszać innych niż sam być pocieszanym".

NIE BĄDŹ SAMOTNY - samotność nie jest najlepszym stanem dla alkoholika w jego drodze trzeźwienia - od samotności bliska droga do frustracji, złości napięcia, rozżalenia. Jako przeciwwagę dla samotności stawia się społeczność AA, oraz swojego sponsora alkoholika z dłuższym stażem trzeźwienia. Między innymi jednym z najważniejszych symptomów nawrotu choroby alkoholowej jest izolacja, samotne uciekanie w świat marzeń, unikanie mityngów, czucie nieuzasadnionych urazów do innych ludzi. Dlatego za wszelką cenę należy unikać bycia samotnym. Również Wiara pierwsza prawda Bila W. mówi o tym, że "Bóg jakkolwiek go pojmujemy jest zawsze z Tobą, nie jesteś sam".

NIE BĄDŹ ZMĘCZONY - trudno oczywiście nie być zmęczonym, ale chodzi o to aby stanu tego nie przedłużać. Istotne jest unikanie zmęczenia fizycznego, ale również psychicznego. Doświadczenie uczy, że alkohol na krótko usuwa zmęczenie. Daje pozorne uczucie lekkości, a wnioski o jego "uzdrowieńczym" i "krzepiącym" działaniu - prowadzą na manowce. Alkohol działa znieczulająco - stąd złudzenie, że usunął nasze zmęczenie. Tylko naturalny wypoczynek: spacer, relaks, umysłowy i fizyczny, sen - dają efekty. Dlatego HALT jest programem, który dobrze jest zapamiętać i wcielać w nasze trzeźwiejące życie.[/center]
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-13, 19:16   

:mrgreen:
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-13, 21:06   

AWS napisał/a:
JĘDREK! na takie nastroje, zastosuj filozofię HALT!

no. Możliwe, że się przemęczyłem ostatnio.... i straciłem nad sobą kontrolę .... znowu...
Niby w dzienniczku uczuć wyszło mi więcej negatywów niż zwykle, ale się nie przejąłem... no i mam :)
 
     
martusia_1970
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-16, 09:18   

Powiedzcie jak można żyć koło kogoś bez niego. Codziennie widywać się rano i wieczorem,
patrzeć jak mąż nie interesuje się mną, nie zapyta jak się czuję, ja próbuje cały czas.
Są dni ze w ogóle się nie odzywam, innym razem mówię za dużo nie wiem jak mogę sobie pomóc ta cała sytuacja mnie przerasta, jestem za słaba chociaż się staram.
Raz krzyczę, innym razem ryczę. W mojej głowie jest tylko jak mu pomóc. Przecież po takich doświadczeniach można zbudować lepszy związek pod warunkiem że oboje będziemy tego chcieli.
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-16, 09:41   

martusia_1970 napisał/a:
Powiedzcie jak można żyć koło kogoś bez niego. Codziennie widywać się rano i wieczorem,
patrzeć jak mąż nie interesuje się mną, nie zapyta jak się czuję, ja próbuje cały czas.

Tak to ja potrafię, już przerabiałam. I to jest o wiele łatwiejsze niż w sytuacji, jak u mnie obecnie. Gdy mąż niby się interesuje, stara się, pięknie i logicznie o wszystkim mówi (zwłaszcza o naszej trudnych niedawnych momentach) - i wszystko wydawałoby się ok - gdyby nie to, że mimo wszystko nie rezygnuje z kłamstw, ukrywania przede mną rzeczy, których nie powinno się ukrywać przed żoną, a to wszystko ze świętym przeświadczeniem "nieszkodliwości małych kłamstw", "prawem do własnych spraw" i niemalże samouwielbieniem (potęgowanym przez koleżanki, głównie z pracy) nad doskonałością własnej osoby...
Tu dopiero można się załamać.. :-x
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-16, 09:55   

martusia_1970 napisał/a:
Mam nadzieję że na mojego męża te moje szczere wyznania podziałają , i uwierzy mi że tak czuję, nie będzie mnie dalej odsuwał tylko mi zaufa.

Marta jak to czytam, to ręce mi opadają, bo Ty dziewczyno nie słyszysz, co się do Ciebie mówi. Zachowujesz się tak trochę jak Twój mąż. Masz własny scenariusz w głowie, który nazywa się "uratowanie małżeństwa" i żadne argumenty do Ciebie nie trafiają. Podobnie Twój mąż już nie chce małżeństwa i też nic do niego nie trafia, a Tobie się wydaje, że może jeszcze ten, albo inny argument go przekona. I chodzisz za nim i wiercisz mu dziurę w brzuchu, a on jakoś się nie nawraca, tylko jest coraz dalej. Dziewczyno chcesz ratować, to ratuj z głową!

[ Dodano: 2013-07-16, 10:11 ]
martusia_1970 napisał/a:
W mojej głowie jest tylko jak mu pomóc.

Błąd! W Twojej głowie ma być" jak sobie pomóc", bo jesteś w rozsypce, o czym świadczą zachowania:
martusia_1970 napisał/a:
Raz krzyczę, innym razem ryczę.

Marta przestań żyć życiem męża i jego zachowaniami: czy interesuje się Tobą, czy nie. Jak się zainteresuje, to na pewno tego nie przegapisz, bo już on się postara, byś to zauważyła! Na razie pogódź się z tym, że jest inaczej i pokaż w końcu mężowi plecy. Musi odkryć, że nie jest pępkiem świata, że Ty bez niego też potrafisz żyć i być radosna! Mój mąż, jak odchodził ode mnie, to w ogóle nie zwracał uwagi na moje łzy, smutek, dopiero jak po wielu miesiącach zaczęłam być radosna, poważnie się zaniepokoił, jakby ze mną było coś nie tak, że się uśmiecham. Wykrzykiwał, że do końca życia będę po nim płakać! :shock: Tak, jakby on nic nie tracił, tylko ja utraciłam skarb. :shock: Od razu zapaliła mi się :idea: w głowie: hola, hola, ja tez jestem dzieckiem Bożym i mam wartość w Jego oczach, więc nie pozwlę mężowi odbierać mi godności.

[ Dodano: 2013-07-16, 17:40 ]
ja_tez napisał/a:
, ukrywania przede mną rzeczy, których nie powinno się ukrywać przed żoną, a to wszystko ze świętym przeświadczeniem "nieszkodliwości małych kłamstw", "prawem do własnych spraw" i niemalże samouwielbieniem (potęgowanym przez koleżanki, głównie z pracy) nad doskonałością własnej osoby...

Twój mąż chyba niewiele jeszcze zrozumiał. Coś sobie załatwia przez urabianie Ciebie, bo chyba nie chodzi mu o naprawę małżeństwa, skoro dalej kłamie. A może to Ty, poprzez zranienie widzisz więcej, niż jest?
 
     
martusia_1970
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-17, 09:24   

AWS masz świętą rację ja to wszystko wiem, staram się wyrzucać z głowy te wszystkie czarne scenariusze, ale przychodzę takie chwile że mam wszystkiego dość.! Tu mogę się wyżalić bo nawet jak ktoś mnie skrytykuje za moje postępowanie to jest dla mnie motywujące. Dziękuję:)
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-17, 09:55   

AWS napisał/a:
Twój mąż chyba niewiele jeszcze zrozumiał. Coś sobie załatwia przez urabianie Ciebie, bo chyba nie chodzi mu o naprawę małżeństwa, skoro dalej kłamie. A może to Ty, poprzez zranienie widzisz więcej, niż jest?

Wiesz, prawda chyba leży po środku.
Myślę, że zależy mu na małżeństwie, bo wie ile mógłby stracić, przekonał się, że nigdzie nie będzie mu lepiej. Co sobie urabia? Zapewne chodzi o ciche, bezpieczne gniazdko, taką przystań, do której zawsze się wraca... ale skąd...?
I tak - z jednej strony: ja rzeczywiście zaczęłam być bardziej krytyczna - uważam, że w zaistniałej sytuacji mam do tego prawo - i w związku z tym moja wyrozumiałość i tolerancja się wyczerpały.
Z drugiej strony: jego przeświadczenie o swojej krystalicznej moralności w sytuacji ciągłych kłamstw oraz ukrywania kontaktów z kobietami - niby koleżeńskich, jednak zabarwionych zbyt dużą dozą poufałości, zażyłości, emocjonalności... wg niego to nic złego...
To, co dla męża jest "normalne" w takich relacjach, mi w głowie się nie mieści.
Do tej pory byłam naprawdę tolerancyjna (bo raczej nie miałam powodów do obaw), ale w tej chwili nie zgadzam sie na pewne rzeczy, które mnie ranią, które nie są zgodne z moim kodeksem moralnym.
Co prawda coś się zmienia w tym zakresie, ale nie wiem do końca co z tego wyniknie.
Mąż mi zarzuca zazdrość i chęć zamknięcia w klatce. Jasne, utrata dotychczasowej (zbyt dużej, jak się okazało) wolności, na pewno jest bolesna...
Ale bycie mężem (żoną) zobowiązuje.
Ostatnio zmieniony przez ja_tez 2013-07-29, 09:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-17, 10:51   

ja_tez napisał/a:
Mi jednak zarzuca zazdrość i chęć zamknięcia w klatce.

Kurcze, skąd ja to znam. Wolnosci im się zachciewa... Przecież żadna z nas nie niszczy ich wolności. Skoro świadomie podjęli decyzję o małżeństwie, niech świadomie przyjmą te ograniczenia. Nikt nie mówi o klatce czy zakazie rozmowy z koleżankami... Ale jeżeli ktoś kłamie i bardziej docenia koleżanki jak żonę to to jest złe. I przeciwko temu się walczy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9