Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
czy wyjscie z synem to grzech ?
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 11:49   

Cytat:
Wczesniej byla to nadopiekunczosc , dzisiaj ucze sie prawdziwej , zdrowej milosci .

............. ile lat trwała nadopiekuńczość ? ( okres w życiu syna : od .... do .... )

Na asertywności się nie znam . :mrgreen:

Cytat:
Te zachowania przeciez przekladaja sie na relacje z dziewczynami . Co zrobi moj syn w sytuacji kiedy bedzie chciał zakonczyc relacje z dziewczyną ? Zasugeruje sie tym co ewentualnie ludzie pomysla ? a moze napisze sms " bylo miło , zegnaj " We mnie wzbudzilo by to poczucie winy ze nie w porzadku zachowałam sie w stosunku do kogos kto był dla mnie wazny , mysle ze w moim synu tez , przeciez jablko nie upada dalego od jabloni


Pytasz i sama sobie odpowiadasz . Wątpisz i jednocześnie wierzysz w syna .
Jakbyś żyła w jego skórze , jego życiem .
Troska troską , ale mama nie może za nim karabinu nosić .
:mrgreen:
Błędy są konieczne wedle zasady : jaksie niepsewrócis tosie nienaucys . :mrgreen:
Zdobyte doświadczenie w madrej miłości za parę lat
zaprocentuje na wnukach .
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2013-03-04, 11:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 11:50   

Anna S,
Wydaje mi się, że za bardzo chcesz kontrolować mysli i poglądy syna. Jesteś czujna. Chcesz mu prostować ścieżki, w razie gdyby się trochę pokrzywiły. Chcesz mu podać wszystko na tacy. Myślę, że nie odpuściłąś sobie jeszcze całkowitej kontroli nad synem. Jestem ciekawa jak wygladała Twoja relacja z mężem. Oczywiscie nie musisz odpowiadać tutaj.
Córka ma swoją rodzinę i życie, wieć juz na nią nie wpływasz. Inaczej jest z synem.
Anna S napisał/a:
jezeli ma dosc obiadkow z mamą to niech ma odwagę wyrazic to asertywnie .

Moją mamę i siostrę łączyła zazyła więź (mama po rozwodzie). Siostra brała sobie nawet urlop wtedy, gdy mama brała, razem spacerowały, razem wyjażdżały, miały swoje tajemnice. Siostra nigdy nie miała siły zaprotestować. Godziła sie na plany mamy wbrew sobie. Przypłaciła to wrzodami żołądka, lękami, nerwicą i brakiem samodzielnego myslenia w zyciu dorosłym.
Anna S napisał/a:
Co zrobi moj syn w sytuacji kiedy bedzie chciał zakonczyc relacje z dziewczyną ? Zasugeruje sie tym co ewentualnie ludzie pomysla ?

Co Cie to interesuje? Syn ma sugerować się albo tym co ludzie powiedzą, albo tym, co Ty powiesz? A może zasugeruje się własnym doswiadczeniem? własnymi przezyciami? własnym zdaniem? W ogóle mu nie ufasz. Gdybym była na jego miejscu byłoby mi ciężko w takiej sytuacji. Przestań wszystko kontrolować. to toksyczne.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 13:07   

Anno
krótko mówiąc- ma wszystko czynić na Twój wzór i podobieństwo. Masakra jakaś.
Nawet pewnie ma identycznie myśleć.
Z całym szacunkiem ......ale przesadzasz, jesteś bardzo surowa.
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 19:29   

Lea napisał/a:
[AnnoS, a mogłaś nie przyjąć odmowy syna?


Odmowę syna przyjelam jak cos naturalnego Nie robilam z tego sprawy . Jest mlody ma znajomych , ja tez jestem dosc zajeta , ok. Pozniej jednak zaniepokoilo mnie to , pomyslalam ze jezeli zrezygnowal z przyjemnosci ( pisze tak bo widzialam ze byl zadowolony a nawet czesto byl prowodyrem tych wyjsc ) tylko z powodu tego co mogla pomyslec trojka mlodziezy to zaczelam sie zastanawiac czy nie powinnam zwrocic na to uwagi , z tad moj temat postu .

[ Dodano: 2013-03-04, 19:49 ]
Wiekszosc z Was pisze ze moje relacje z synem sa niezdrowe . Nie wiem jakie są . Staram sie zeby byly zdrowe . To moj priorytet - zdrowe relacje z dziecmi.
Zalozmy hipotetycznie ze relacje sa zdrowe . Czasem zeby uczcic wazne wydarzenie wychodzimy wspolnie do restauracji na zyczenie syna lub moje zaproszenie. Nagle po sytuacji w ktorej syn pomyslal ze mozemy byc odbierani jak sponsorka i galerian rezygnuje ze wspolnych wyjsc. Czy jako zdrowa mama nie powinnam zwrocic mu uwagi ze rezygnuje z przyjemnosci z powodu ktory sobie wymyslił , ktorego tak naprawde nie ma
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 20:12   

Anna S napisał/a:
Czy jako zdrowa mama nie powinnam zwrocic mu uwagi ze rezygnuje z przyjemnosci z powodu ktory sobie wymyslił , ktorego tak naprawde nie ma


Według mnie nie.
Kiedyś byliśmy z moim synem na zakupach w Galerii i nagle jakaś Pani - mówi do nas
" Proszę Państwa coś tam...coś tam ...i tak dziwnie na nas patrzyła ". A ja mówię do syna ,że pewnie ona myśli , że sobie takiego młodego wyrwałam , a on mi ze śmiechem mówi- a niech sobie kobietka myśli..... co chce.
Jakiś czas wcześniej był epizod ,że siedziałam w aucie na stacji , a syn tankował gaz. Tam spotkał kolegę, który mu powiedział ,ze niezłą laskę sobie wyrwał ...a syn mu ze śmiechem powiedział ... no niezła laska z mojej mamy. Jeszcze mi to opowiedział.

Dlatego uważam , że nie powinnaś w to sama ingerować.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 21:40   

Anna S napisał/a:

Czy to zle ze bedzie mial mozliwosc zastanowienia sie . Ja nie mowie synowi co ma robić , wyrazam swoje zdanie , otoczenie postawilo deser ktory moze był tak jak wczesniej ktos napisal wynikiem przegranego zakładu . Syn powiedzial o tym jak nas postrzegają i tylko tego sie trzyma , nie bierze pod uwagę innej ewentualnosci a moze warto byloby sprawdzic ta opinie

[ Dodano: 2013-03-03, 23:34 ]
chociaz w zasadzie przekonuje mnie to zdanie
bywalec napisał/a:

Pozwól mu odczuć jak to jest jak samemu sie doświadcza tego co sie najpierw uznało za włąściwe.
..


ciesze się, że cie przekonuje...odpowiadając na pierwsze pytanie powiem tak...

Nie ma w tym nic zlego pod warunkiem, że daje sie drugiej stronie prawo przeżywać i odczuwać po swojemu.
Ty zinterpretowałaś tak sytuacje syn inaczej. Poczuł sie zawstydzony i z tym musi sobie poradzić sam. Potrzebuje czasu i wsparcia nie wmawiania mu, że to co czuje jest zle, niemadre to te osoby z restauracji są niemądre...
On tak czuje i juz.

Zreszta minęło sporo czasu Ty Anno nadal w tym tkwisz syn tez?
Kto tą sytuacje podtrzymuje i nie chce o tym zajściu zapomnieć?
Co sie stanie jak syn nadal nie bedzie chciał z toba wychodzic?

Chyba świat sie nie zawali...jest mądry w końcu sobie to poukłada i poradzi z tym.

A może jednak się zawali? bo w głowie kłębią się lęki pod tytułem...opinia innych jest dla niego ważniejsza ode mnie, woli zrezygnować ze spotkań, które tak go cieszyły?

A może te spotkanie nie były dla niego tak ważne jak dla ciebie? Może może nie potrafił tylko Tobie ich odmówić, przecież Ciebie tak bardzo cieszyły wspólne wyjścia, świętowania, były powodem dumy i tego, że dla dzieci warto było poświęcić swoje zycie, odejście od męża by oni byłi szczęsliwi. Dziś widok syna studenta rekompensuje trudy, niepowodzenia życiowe?

Anno to pytania, które może dla oczyszczenia waszej relacji warto zadać ale w taki sposób by syn otwarcie mógł mówić o swoich potrzebach.

I jeszcze jedno...
Jak bys sie czula gdyby to starsze towarzystwo w restauracji tobie zasygnalizowało, podstarzala pani znalala sobie mlodego i teraz sie z nim afiszuje.
To mocno drastyczne porównanie, ma na celu jednak refleksje, powód do zadumy...
Anno, nie doswiadczyłaś namacalnie takich odczuć i emocji syn tak.

Może dlatego też, że dla niego zdanie rówieśników ma znaczenie.
Czy Anno w momentach swoich odczuć nie pragniesz wsparcia i zrozumienia? czasu na pogodzenie sie z takim odczuciem jakiekolwiek ono jest realne, mądre, nieracjonalne. Jest twoje bo tylko Ty wiesz wtedy co czujesz.

Tak samo syn
Jesli Ciebie ta cala sytuacja dreczy podejmij rozmowe z synem. Wyjaśnij że czujesz się niezręcznie i nie chcesz by cos was poróżniło.
Powiedz, że jego uczucia szanujesz. Choc inaczej odebrałaś całą sytuacje w restauracji to szanujesz jego decyzje o braku dalszych spotkań do czasu aż sam ich nie zainicjuje, by nie poczul sie zażenowany czy zmuszany do czegoś przez ciebie.
Daj mu czas na jego przemyślenia i poradzenie sobie z tym ...choc nie wiadomo czy on wogóle jeszcze to zajscie pamięta tak zywo jak Ty Anno i nim zyjesz.

I ponowie pytanie dlaczego Ty tym zajsciem zyjesz. Boisz sie, że inni maja wplyw wiekszy na niego, ich zdanie ma większą moc?
Jak się czujesz z taką prawdą -innych zdanie jest ważniejsze od Twojego.
Co wywołuje taka świadomość, że innych zdanie jest ważniejsze dla syna niż Twoje?
Bo to sfera, do której masz dostęp i nad którą możesz popracować.

Syna zostaw.. jego problemów nie przerobisz za niego, chyba, że chodzi o przerobienie pod siebie, dla siebie...
Ale o to pewnie Anno Ci nie chodzi.

Kochasz syna ale nieświadomie przenosisz na niego swoje problemy utwierdzając sie nawet, iż to on ma problem, który Ty jako matka jesteś zobowiązana do uzmysłowienia mu, wytknięcia....

pozdrawiam cie serdecznie Anno. Masz wspaniałego syna, sama jesteś wspaniałą matką dlatego nie musisz niczego kontrolować. Nic Ci nie umknie co by sprawiło, że czarne chmury nad wami sie pojawią. Ciesz sie życiem, dziećmi i nie analizuj każdego ich kroku.
Wychowałaś ich dobrze i teraz dają sobie rade sami. Nawet jak czasem sie potkną to potrzebują tych doświadczeń bez nich nie zrobią kolejnego kroku dalej.
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 23:14   

[quote="mare1966
Cytat:
. Wątpisz i jednocześnie wierzysz w syna .
.


Wlasnie ................................
Wierze w swojego syna , jest naprawde silnym i mądrym młodziencem. Nie miał wlasciwych wzorcow , tata alkoholik , mama wspoluzalezniona , rozstanie rodzicow, wszystko to spowodowalo ze w pewnym okresie zagubil sie . Jednak nie zrezygnowal z siebie podjał trudną drogę samodzielnej nauki zycia . Jest blisko Boga , jestem o niego spokojna i nie watpie w niego .
Nie wiem dlaczego mialam ochote a wrecz obowiazek wtrącic swoje trzy grosze . Pomysle o tym jutro , dzisiaj juz jestem baardzo zmeczona , to byla ciezka praca . Dziekuje wszystkim za posty , pamietam w modlitwie Anna
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 23:37   

Czy wyjście z synem to grzech...

Jak dla mnie absurd,ale przyznam....świetny wątek dla mam dorastajacych synów.

Bywalec...dziekuje na przyszłość,choć daleko im(synom) do matury ,już dziś doświadczam.
Zero wspólnych wczasów,zero wyjść,zakupów,zero wspolnych mszy....
Na rower chciałam z synem....mowy nie ma....
Akceptuje ....rozumie....
Owszem.....żal troche,ze już mamusi nie potrzebują....no chyba (,ze o kase chodzi)


Aniu....wyluzuj....syn jak najbardziej normalny,typowy młodzieniec,nie decyduj za niego,nie przyśpieszaj,niech doświadcza,niech się uczy co to życie.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-05, 21:25   

lena napisał/a:
Jak dla mnie absurd,ale przyznam....świetny wątek dla mam dorastajacych synów.

Bywalec...dziekuje na przyszłość,choć daleko im(synom) do matury ,już dziś doświadczam.
Zero wspólnych wczasów,zero wyjść,zakupów,zero wspolnych mszy....
Na rower chciałam z synem....mowy nie ma....
Akceptuje ....rozumie....
Owszem.....żal troche,ze już mamusi nie potrzebują....no chyba (,ze o kase chodzi)


oj tam, oj tam Leno .))) obie wiemy, że Ty to bardzo dobrze wiesz... :-D

nie ma idealnych matek, są tylko wystarczająco dobre –czyli takie, które dają sobie prawo do błędów ale i obowiązek uczenia się na swoich błędach.

A gdzie leży granica między matką nadopiekuńczą, a zwyczajnie troskliwie kochającą?

- Tam gdzie nie ma zaspokajania własnych potrzeb za pomocą dziecka a jest otwarcie się na potrzeby i uczucia dziecka.

pozdrawiam Leno, miłego wieczorka
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-05, 22:41   

bywalec napisał/a:

Co sie stanie jak syn nadal nie bedzie chciał z toba wychodzic?

Chyba świat sie nie zawali...jest mądry w końcu sobie to poukłada i poradzi z tym.
.


To nie tak , oczywiscie ze swiat sie nie zawali . Mamy osobne zycia chociaz laczy nas bliska więż. Ja sie ciesze ze ma znajomych , zainteresowania , ze umie sobie zorganizowac czas . Oczywiscie dla mnie rowniez mile sa te wyjscia ale tu chodzi o to ze nie chcialabym zeby otoczenie mialo az tak znaczacy wplyw na syna ze jest mu łatwiej zrezygnowac z przyjemnosci niz stawic czoła trudnosciom

[ Dodano: 2013-03-05, 22:52 ]
bywalec napisał/a:
[
bo w głowie kłębią się lęki pod tytułem...opinia innych jest dla niego ważniejsza ode mnie, woli zrezygnować ze spotkań, które tak go cieszyły?
.


Opinia innych , zupelnie obcych ludzi i interpretacja calej tej sytuacji syna jest na tyle silna ze woli zrezygnowac z wlasnej przyjemnosci
Nie chodzi tutaj o mnie , tylko o decyzje syna .

[ Dodano: 2013-03-05, 23:18 ]
bywalec napisał/a:

Jak się czujesz z taką prawdą -innych zdanie jest ważniejsze od Twojego.
Co wywołuje taka świadomość, że innych zdanie jest ważniejsze dla syna niż Twoje?
.


Czuje zgodę , i nie wynika to z niskiego poczucia wartosci ale z tego ze juz dzieki Bogu nie jestem najmadrzejsza i wszechwiedzacą osobą . Czuje tez lęk ....... hhmmm zwiazany z brakiem zaufania . Boje sie o to zeby zdanie innych w tym moje nie bylo wazniejsze od zdania syna .
Nie chodzi tutaj o porownanie zdania innych do zdania mojego . Chodzi o to zeby syn nie kierowal sie ani moim zdaniem ani zdaniem innych . Chcialabym zeby wziol pod uwage wszystkie opinie i wyrobil sobie wlasne zdanie . To jego zdanie moze byc inne od mojego ale niech to bedzie jego zdanie.
Nie mam podstaw zeby mu nie ufac , wierze w jego madrosc i zaradnosc . To z kad ten brak zaufania ?
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-06, 08:31   

Anna S napisał/a:
Nie mam podstaw zeby mu nie ufac , wierze w jego madrosc i zaradnosc . To z kad ten brak zaufania ?

Z braku zaufania Bogu? Czy bierzesz Go w ogóle pod uwagę w życiu syna? Czy bierzesz pod uwagę Jego plany wobec niego? piszesz,,....chciałabym......''A czego Chciałby Bóg? Najważniejsze, to żeby syn odnalazł swoją drogę do Niego, swoje powołanie i swoje miejsce w życiu, które jest zgodne z Jego wolą. Wtedy wszystko się poukłada. Przestań się lękać i kontrolować każdą sytuację.
Anna S napisał/a:
nie chcialabym zeby otoczenie mialo az tak znaczacy wplyw na syna ze jest mu łatwiej zrezygnowac z przyjemnosci

Są sytuacje, kiedy trzeba zrezygnować ze swojej przyjemności. Niech syn decyduje, jakie to będą.
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-06, 10:04   

lena napisał/a:
[i].
Zero wspólnych wczasów,zero wyjść,zakupów,zero wspolnych mszy....
Na rower chciałam z synem....mowy nie ma....
Akceptuje ....rozumie.....


Czy tak ma wygladac obraz zdrowej rodziny ? Czy nie za duzo tu akceptacji i zrozumienia ? Przeciez mowia ze w grupie siła , na spotkaniach biznesowych robi sie burze mozgow zeby z pomysłow kazdego wybrac ten najbardziej wlasciwy , Bog nas zapewnia "bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w inie moje tam jestem posrod nich " Dlaczego tak łatwo rezygnujemy z tych narzedzi , dobrodziejstw jakie daje nam rodzina w imie opinii bo mogą nas postrzegac jak sponsorke i galeriana lub jest to obciach przed rowiesnikami .
Czy nasze dzieci juz w swoich rodzinach nie przejmą tego schematu i po okresie zakochania zaczna zyc osobno , swoje problemy bedą załatwiac samodzielnie w imie honoru bo wstyd przyznac sie przed zoną ze jest mi zle w malzenstwie , łatwiej załatwic to po swojemu , znalesc tabletke przeciwbolowa w postaci alkoholu , kochanki czy innej uzywki ktora zlagodzi ból , chwilowo zlagodzi ale problem pozostaje nietkniety .
Pamietam kiedy odszedł ode mnie i od dzieci mąż , zostawił swoją rodzinę moja siostra wierzaca i praktykujaca katoliczka powiedziala ze dobrze sie stało , nie byl dobrym mezem , jestes mloda , zaradna , ulozysz sobie zycie na nowo , zobaczysz jak kocha prawdziwy mezczyzna . A kolezanka , tez wierzaca i praktykujaca po pewnym czasie dodała " dziwie sie ze nie znajdziesz sobie kogos" Czy w tej sytuacji akceptacja i zrozumienie jest wlasciwą postawą ?

[ Dodano: 2013-03-06, 10:24 ]
salomonka35 napisał/a:
[......''A czego Chciałby Bóg? .


Kiedy codziennie odmawiam " bądz Wola Twoja " prosze Boga o siłę i zgodę na pelnienie tej Woli a okreslenie i rozeznanie tej Woli ( czy jest moja czy Boga, czego cde mnie chce Bog) szukam w codziennej lekturze Pisma Sw. Rozeznaje co jest Prawdziwa Droga a co pieknie zawoalowanym uderzajacym w piete achillesa podszeptem szatana .
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-06, 17:36   

Cytat:
Nie chodzi tutaj o porownanie zdania innych do zdania mojego . Chodzi o to zeby syn nie kierowal sie ani moim zdaniem ani zdaniem innych . Chcialabym zeby wziol pod uwage wszystkie opinie i wyrobil sobie wlasne zdanie . To jego zdanie moze byc inne od mojego ale niech to bedzie jego zdanie.
Nie mam podstaw zeby mu nie ufac , wierze w jego madrosc i zaradnosc . To z kad ten brak zaufania ?


skąd ten brak zaufania? między innymi stąd...

Anno, ależ syn powiedział swoje zdanie i opinię...chcesz powiedzieć, że wiesz lepiej od niego co syn woli lepiej...że woli lepiej wspólne obiady niż własny komfort psychiczny, brak odczucia zażenowania gdyby sytuacja sie powtórzyła?
Chcesz powiedzieć, że wiesz lepiej że obiady dla niego mają większe znaczenie niż brak odczucia zawstydzenia ze strony swoich rówieśników...

Od razu mi się przed oczami pojawiają wszystkie te sceny gdy widzę matki, babcie na siłę zmuszające dzieci do zjedzenia nielubianej potrawy, do leżakowania, spania, zmuszania do niechcianych zajęć dodatkowych, które rzekomo ma dziecko inspirować... a potem się dziwią, że maluch albo jest smutny, płacze albo wpada w agresję i niepohamowany atak złości.

A potem się dziwią, że... w dorosłym ich życiu te dorosłe już dzieci trwają w patologicznych związkach, są wykorzystywani, nie potrafią swojego zdania przeforsować czy dbać o swoje potrzeby, żyją z osobami, które ich biją, zdradzają i nie potrafią stawiać granic...gdy tak naprawdę pierwszymi osobami, które ich nauczyły takiego zachowania byli ich opiekunowie, rodzice, gwałcący ich uczucia, nie szanujący ich potrzeb, prawa do własnego zdania...
To oni pierwsi zaszczepili w nich te nawyki do całkowitego posłuszeństwa i poddawania sie nawet jak to jest sprzeczne z ich uczuciami.

[ Dodano: 2013-03-06, 17:42 ]
Anna S napisał/a:
Czy tak ma wygladac obraz zdrowej rodziny ? Czy nie za duzo tu akceptacji i zrozumienia ? Przeciez mowia ze w grupie siła


tak Anno, w pewnym okresie życia tak wygląda właśnie zdrowe dojrzewanie i dorastanie. Jest to naturalny etap w życiu każdego zdrowego dorastającego dziecka. Tak jak normalnym jest, że jako maluch nie odstępuje matki na krok i z częstych dowcipów słyszy się - mamusiu ja się z tobą ożenię, nigdy cie nie opuszczę, chce być zawsze z tobą...warto tego okresu nie przegapić, by potem umieć pozwolić na powolne oddalanie się dziecka od matki...i bez obaw jak już założy rodzinę wracają do rodzinnego gniazda potem zawsze miło i bezpiecznie wspominając te wszystkie piękne chwile, te wybryki jako nastolatki jakie mieli... nie wolno im tego odbierać
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-06, 23:14   

Cytat:
Czy tak ma wygladac obraz zdrowej rodziny ?


Aniu....a co Ty sama rozumiesz przez definicje "zdrowa rodzina" , bo moim zdaniem to przede wszystkim pełna rodzina w której panują "zdrowe" relacje miedzy małżonkami/rodzicami.
Jak dla mnie to fundament,ktory wpływa na całokształt tejże rodziny.
To tak formalnie/teoretycznie mowiąc....
Wszelkie inne problemy,kłopoty to nic innego jak po prostu życie....

Cytat:
Przeciez mowia ze w grupie siła , na spotkaniach biznesowych robi sie burze mozgow zeby z pomysłow kazdego wybrac ten najbardziej wlasciwy , Bog nas zapewnia "bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w inie moje tam jestem posrod nich " Dlaczego tak łatwo rezygnujemy z tych narzedzi , dobrodziejstw jakie daje nam rodzina w imie opinii bo mogą nas postrzegac jak sponsorke i galeriana lub jest to obciach przed rowiesnikami .


....i racje masz,ze w grupie siła,ale jakos nie bardzo przekonuje mnie porównanie spotkania biznesowego do "grupy" jaką jest rodzina.
Biznes to biznes..."właściwy" z reguły znaczy korzystniejszy,przynoszący jak najwieksze zyski.
Mieszasz biznes z rodziną i jeszcze wtrącasz w to Boga.
Nie gniewaj sie, nie chce Cię zranić.......i z góry przepraszam gdybyś tak sie poczuła.

Cytat:
Czy nasze dzieci juz w swoich rodzinach nie przejmą tego schematu i po okresie zakochania zaczna zyc osobno , swoje problemy bedą załatwiac samodzielnie w imie honoru bo wstyd przyznac sie przed zoną ze jest mi zle w malzenstwie , łatwiej załatwic to po swojemu , znalesc tabletke przeciwbolowa w postaci alkoholu , kochanki czy innej uzywki ktora zlagodzi ból , chwilowo zlagodzi ale problem pozostaje nietkniety .

Aniu...dzieci i owszem,przejmują schematy,ale na litość Boską,czy Ty naprawdę uważasz,że jedno wyjście matki z synem , opinia osób trzecich(młodzieży) i rezygnacja ze wspolnych wyjść, aż tak destrukcyjnie wpłynie na syna???????
Powtórzę za innymi....skąd ten brak zaufania?
Mam wrażenie,że w tym momencie piszesz o swoim mężu.

Moim zdaniem nie syn ma problem,ale Ty.



Ponadto......jak to jest u mnie..
Napisałam dosyć ogólnikowo,zero tego i tamtego......Ciebie być może przeraziło,ale są na forum osoby które znają moją historie i co nieco wiedzą......niektóre znają osobiście.
Dotąd mamunia, kwoka,dzieci ponad wszystko,"klosz" i te sprawy.....
Trudno było mi odpuścić,ale stało sie nagle....dzieki forum.
Wdzięcznam niezmiernie!!!!

Dziś rozumię i akceptuję
.....to że na ten moment synowie wolą towarzystwo rówieśników nie oznacza,ze nie tworzymy rodziny, to zupełnie naturalny etap w ich życiu.
Zmuszajac niczego nie załatwię,dajac wybór zyskam o wiele wiecej....i tak sie dzieje.


Nie łatwe to,ale jak najbardziej naturalne.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4