Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2013-02-26, 22:18 czy wyjscie z synem to grzech ?
Mój syn zdał maturę . Wcześniej takie wydarzenia były okazją do wspólnego obiadu w restauracji . Tak tez i było teraz. Zdaną maturę uczciliśmy smacznym obiadem w ładnej restauracji . Kiedy poprosiłam o rachunek kelner przyniósł mi deser i powiedział ze to poczęstunek od pana który właśnie wychodził. Zwróciłam na niego i dwie jego towarzyszki uwagę ponieważ wychodząc życzyli nam miłego dnia . Skomentowałam nawet żartobliwie do syna jaką to szarmandzką młodzież mamy. Towarzystwo było w wieku mojego syna . Kelner przyniósł deser. Mój syn poczuł się zażenowany tą sytuacją. Powiedział : mamo , nie żartuj bo potraktowali nas jako parę. Nazwał nas nawet słownictwem które teraz funkcjonuje : sponsorka i galerian. Teraz syn zaliczył pierwszą sesję na studiach . Uczczenie tego w restauracji nie jest możliwe bo syn nie chce . Oczywiście wymyślę jakiś inny sposób uczczenia tego wydarzenia ale tak sobie myślę ze cos tu jest nie tak . Czy widok 50-letniej kobiety z 20-letnim młodzieńcem może kojarzyć się tylko z parą ? i czy z tego powodu musimy zrezygnować ze wspólnych obiadów w restauracji ?
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-26, 22:27
Na pewno nie grzech. Ale sądzę, że warto na bieżąco na pojawiające się komentarze odpowiadać. Najlepiej żartobliwie, i z pewnością na twarzy, iż nic złego nie robicie. Dla syna wkraczającego w dorosłość - doskonałe ćwiczenie na odwagę cywilną i sztukę bronienia swojego stanowiska w sposób nie nieagresywny i nieobrażający
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 00:04
............ jaki "lekki" temat
w porównaniu z porzuceniami i zdradami
jak nie z tego forum
Bardzo podoba mi się odpowiedź Nirwanny .
Jako , "badź co bądź mężczyzna" powiem tak .
Zazwyczaj mamy są trochę starsze od swoich synów
i to nawet nie jest dziwne , a nawet normalne .
Nie powinnaś mieć o to do siebie Anno pretensji ,
a syn tym bardziej .
Cytat:
Czy widok 40-letniej kobiety z 20-letnim młodzieńcem może kojarzyć się tylko z parą ?
Nie !!!!!!!!!
Jeszcze ....... ze spotkaniem biznesowym .
Ale jeżeli jakiś mężczyzna usłyszy strzęp rozmowy .......... "wiesz Paweł ( Jacek itp. ) "
to raczej nie pomyśli - pewnie mama z synem .
Facet nie ma instynktu macierzyńskiego .
Mechanizm jest prosty , kobieta = długa , intelektualna , wysublimowana rozmowa w cztery oczy .
Wykorzystują to we wszystkich reklamach skierowanych do facetów ,
dlatego w każdej musi być kobieta .
Prawdopodobnie to wina Pana Boga .
Cytat:
Oczywiście wymyślę jakiś inny sposób uczczenia tego wydarzenia ale tak sobie myślę ze cos tu jest nie tak .
.... po mojemu też nietak
Pierwszy semestr jest ważny , ale żeby zaraz go czcić ?
Synek lekko wyrośniety , może by sam przejął inicjatywę
i zaproponował coś kobiecie ?
No i dlaczego jakiś inny młody facet
siedział w tej restauracji z dwoma dziewczynami ?
Cytat:
tak sobie myślę ze cos tu jest nie tak
Jedna z tych dziewczyn ewidentnie
pomyliła stoliki .
Jak to piknie by było : synek po zaliczeniu sesji
zaprasza do restauracji dwie najważniejsze kobiety ,
swoją dziewczynę i mamę .
Dobrze by było przy zaliczaniu kolejnej sesji
nie zaliczać kolejnych dziewczyn .
A tak bardziej serio .
Anno , może już czas wypuścić syna z pod ( od 1936 roku "spod" ........ przegapiłem )
skrzydełek , za duży , ciasno mu .
Czas najwyższy juz "opuścić matkę"
i przynajmniej zacząć się rozgladać , bo przebiorą .
Masz wybór : zachować i stracić syna lub zyskać córkę .
........... kupił by dobre lody i ciastka , kwiatek dla mamy ,
przyprowadził na konsumpcję dziewczynę (....... tych ciastek )
posiedzieli byście z godzinkę w trójkę ,
a potem poszedł by z dziewczyną do kina ....... na film oczywiście
Anna S [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 11:18
Dla mnie wazny , moze byc bowiem skutkiem tych waznych tematow porzucenie i zdrady.
Chcac czy nie chcac , swiadomie czy nieswiadomie swoje zachowania , schematy zaszczepione przez rodzicow przenosimy w dorosle zycie . Znamy je , w nich czujemy sie bezpiecznie . Wybieramy sobie małzonkow podobnych do ojcow lub matek , budujemy swoje zycie a tak naprawde powielamy zycie naszych rodzicow. Kryzysy zatrzymuja nas , zastanawiają , szukamy rozwiazania i wtedy jest szansa na zmianę naszych schematow z dziecinstwa. Uwazam ze brak porozumienia w malzenstwie to skutek porzucenia i zdrady . Porozumienie to nic innego jak umiejetnosc . W zdrowych rodzinach te umiejetnosc sie zdobywa i rozwija w doroslym zyciu . W rodzinach chorych kryzysy mobilizują czesto doroslych juz ludzi do zdobycia tych umiejetnosci , uczenia sie zycia na nowo . Mowiac ze czas mojego wychowania minął to mialam na mysli .Swoją zmianę rozpoczelam 6 lat temu , zdobylam umiejetnosci ktore moglabym wykorzystac w wychowaniu swoich dzieci niestety moj czas na wychowanie minal.
Ostatnio zmieniony przez Anna S 2013-03-02, 23:47, w całości zmieniany 1 raz
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 12:03
Cóż, syn ma za słaby pancerz. Powinien go pogrubić. Jeżeli możesz to przekaż mu, że całe to zajście to kompromitacja, ale tamtych ludzi. A czasem to ręka świerzbi. Walka z chamstwem w dzisiejszych czasach to walka z wiatrakami.
Mówi się, że każdy ocenia podług siebie. Na ile można trzeba żyć swoim życiem i nie ulegać takim presjom.
salomonka35 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 13:15
Anna S,
A czy syn oprócz ciebie ma jeszcze inne towarzystwo?
porzucona_33 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 14:18
Orsz napisał/a:
Cóż, syn ma za słaby pancerz. Powinien go pogrubić. Jeżeli możesz to przekaż mu, że całe to zajście to kompromitacja, ale tamtych ludzi. A czasem to ręka świerzbi. Walka z chamstwem w dzisiejszych czasach to walka z wiatrakami.
Mówi się, że każdy ocenia podług siebie. Na ile można trzeba żyć swoim życiem i nie ulegać takim presjom.
Dlaczego mnie nie dziwi zachowanie tych ludzi... dzisiejszy świat jest straszny, upadek wartości moralnych, wszędzie seks, nawet w reklamach kawy, czekolady itd. To wszystko przyszło z Ameryki, pustka emocjonalna, płytkie relacje, facebook zamiast normalnych kontaktów z ludźmi. Chciałabym żeby moje dzieci nie przesiąknęły takimi rzeczami ale nie wiem na ile to będzie możliwe. Wszystko jedno czy to spotkanie matki z synem, ciotki z chrześniakiem, spotkanie biznesowe, czy rozmowa w sprawie pracy. Tym ludziom od razu skojarzyło się ze sponsoringiem, seksem, dlaczego? bo mamy taki świat i takie poglądy kształtuje telewizja, internet. Jakby mnie spotkało coś takiego to poszłabym za tymi ludźmi i zapytała czy mają jakiś problem. Jak można tak obrażać starszą od siebie osobę, chamstwo i tyle, pustogłowie. A twój syn ewidentnie ma problem z poczuciem własnej wartości skoro komentarze takich głupich ludzi wprawiają go w zakłopotanie i zmieniają jego postępowanie. Zgadzam się, musi się nauczyć żyć swoim życiem i nie ulegać takiej presji bo chamstwa nie brakuje.
I jeszcze dopiszę: owszem, temat wątku ma jak najbardziej związek z forum. Bo skądś biorą się zdrady, rozwody w takiej ilości, coś kształtuje myślenie tych niedojrzałych, nieodpowiedzialnych ludzi, którzy nie umieją stworzyć normalnej, trwałej relacji a w razie problemów uciekają, zostawiając swoje dzieci. Seks i własna wygoda na pierwszym miejscu - takie przesłanie daje nam współczesny świat.
krasnobar [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 16:52
Anna S napisał/a:
Powiedział : mamo , nie żartuj bo potraktowali nas jako parę. Nazwał nas nawet słownictwem które teraz funkcjonuje : sponsorka i galerian.
możesz uścislić? kto nazwał was słownictwem: sponsorka i galerian. tamten człowiek, który Wam postawił deser? bo z wypowiedzi nie bardzo wynika kto, co powiedział.....pozdrawiam, s.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 18:25
Krasnobar ,
"sponsorka i galerian" tak syn powiedział do mamy
Młodzian był z dwiema laskami ( proszę wybaczyć archaizmy )
to chciał "zabłysnąć" , kosztowało go to dwa desery
Salomonka zadała dobre pytanie .
Cytat:
syn wtedy przejął rolę męża , 20-6 = 14 latek
jego celem było zaopiekowanie się siostrą i mamą
.......... jak Staś Tarkowski , ale
"rolę męża" nie brzmi najlepiej
ale z drugiej strony
nie ma jeszcze żony a już 6-cio letni staż małżeński
Trochę sobie żartuję ,
ale pozostaje faktem ,
że wychowanie w rodzinie "niepełnej"
jest trudniejsze ( pomijam jakieś skrajne przypadki ) .
salomonka35 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 19:03
mare1966 napisał/a:
jak Staś Tarkowski , ale
"rolę męża" nie brzmi najlepiej
ale z drugiej strony
nie ma jeszcze żony a już 6-cio letni staż małżeński
Właśnie chciałam też pójść w tę stronę. Jeśli mama to jedyne towarzystwo jej syna, to ciężko to widzę.
Cytat:
wychowanie w rodzinie "niepełnej"
jest trudniejsze ( pomijam jakieś skrajne przypadki ) .
Tak, zazwyczaj ktoś wchodzi w nie swoją rolę.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 20:14
WYCHOWANIE. Wychować jedynaka
Jacek Pulikowski
fragment :
Nadmierna więź matki z dzieckiem
Rodzicom (zwłaszcza matkom) jedynaków zagraża postawienie dziecka na pierwszym miejscu, co przynosi opłakane skutki. Niektórzy określają to zjawisko jako „kazirodztwo emocjonalne”. Najjaskrawiej jest to widoczne w relacji „mamusi z synkiem”. Dla matki (zwykle nieświadomej tego) więź z synem jest zastępcza wobec braku wymarzonej więzi z mężem. Najdrastyczniej zagraża to samotnym matkom, opuszczonym przez ojca ich dziecka. Niestety zdarza się to również w pełnych małżeństwach, gdy żona niespełniona w relacji z mężem rekompensuje sobie niedosyt więzią z dzieckiem. Szczególnie czułość i tkliwość z takim trudem przyjmowane przez dorosłych mężczyzn malutkie dziecko wchłania jak gąbka, co daje matce poczucie szczęścia. Mąż przestaje być potrzebny. Idzie w „uczuciową odstawkę”.
Tu zwykle zaczyna się dramat, którego drastyczne skutki ujawnią się po latach. Synek, najważniejszy uczuciowo mężczyzna życia mamusi, znajduje sobie obcą kobietę, z którą pragnie się związać. Toczy się walka dwóch kobiet o pierwsze miejsce w sercu mężczyzny. Wiele żon nawet po wielu latach małżeństwa stwierdza, że nie czują się pierwszą kobietą w życiu męża. I to wcale nie chodzi o kochankę a o jego matkę. Związanie uczuciowe dorosłych (w latach) mężczyzn (rzadziej kobiet) przez kochające mamusie bywa wręcz nieprawdopodobne.
"Wychowawca" Miesięcznik Nauczycieli i Wychowawców Katolickich
w jednym z numerów
czytamy ( dałem całość bo warto poczytać )
W rodzinie dysfunkcjonalnej można zauważyć następujące zjawiska:
Przemoc czynna - słowna, fizyczna i seksualna.
Przemoc bierna czyli brak lub niedostatek rodzicielskiego "zasilenia" emocjonalnego w stosunku do ich dzieci. Przemoc ta związana jest z takimi postawami i sytuacjami, jak: pracoholizm, perfekcjonizm, chód emocjonalny, chroniczny konflikt małżeński, rozwód, depresja, czy śmierć rodzica.
Kazirodztwo emocjonalne - polega na obarczaniu dziecka "dorosłymi" rolami i odpowiedzialnością. "Kazirodczy" rodzic, zamiast wspierać dziecko emocjonalnie, sam szuka u niego wsparcia.
Zastępcza samorealizacja - rodzic oczekuje od dziecka, że ono zrealizuje jego niespełnione marzenia czy cele. Dziecko popychane jest w określonym kierunku, ale jeśli nawet osiągnie na danym polu sukces, pozostaje niezadowolone, z poczuciem, że "kazano mu żyć za kogoś".
Negatywna pedagogika - rodzic w sposób otwarty lub ukryty kształtuje u dziecka negatywny obraz samego siebie, aktualnej rzeczywistości i życia w ogóle. Może się to odbywać na drodze werbalnych komunikatów lub bez pośrednictwa słów - przez określone zachowania (np. groźby lub próby samobójstwa, chłód emocjonalny, chroniczne przygnębienie, przemoc.
Sztywne role - są to trwałe zdefiniowane układy ról poszczególnych członków rodziny. Role te służą do podtrzymania niezdrowej dynamiki rodziny.
Uwikłanie i dystans - oznacza przesadną bliskość lub przesadny dystans, naznaczony relacjami międzyludzkimi. Przesadna bliskość cechuje rodzica, który traktuje swoje dziecko jako "przedłużenie" samego siebie. Przesadny dystans to zamykanie się członków rodziny w swoich hermetycznych światach.
Tajemnice - rodziny dysfunkcjonalne mają swoje tajemnice, np. kazirodcza relacja ojca z córką czy nałóg brata - narkomana.
Tłumienie emocji - to zaprzeczenie i tłumienie emocji. Gdy ktoś zdobywa się na zuchwałość okazania żalu czy gniewu, gdy obnaży jakąś "rodzinną tajemnicę", jego emocje natychmiast zostaną "ustrzelone" przez innego członka rodziny.
Współuzależnienie - to postawa bazująca na przekonaniu, że nasze szczęście zależy od określonego układu zewnętrznego, tzn. od osób lub wydarzeń, na które w związku z tym staramy się odpowiednio wpłynąć4.
Niedojrzałość emocjonalna to cecha niemal wszystkich osób uzależnionych od narkotyków. Z rodziny, w której nie ma oparcia i zrozumienia, dziecko w pewnym momencie odchodzi. Naturalne staje się wtedy poszukiwanie wzorców na zewnątrz, poszukiwanie grupy, która je zaakceptuje i wzmocni, chociażby w złych działaniach, takich jak przyjmowanie narkotyków.
......... poniże ciekawy wywód kogoś tam :
jakaś dyskusja
P.s. Oczywiście , ja absolutnie nie sugeruję ,
że to u Was Anno ma miejsce !
krasnobar [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 20:39
mare1966 napisał/a:
Krasnobar ,
"sponsorka i galerian" tak syn powiedział do mamy
Młodzian był z dwiema laskami ( proszę wybaczyć archaizmy )
to chciał "zabłysnąć" , kosztowało go to dwa desery
aha......czyli syn autorki wątku uzył takich słów i to są j e g o projekcje?
no to czemu psioczycie na tych młodych ludzi, którzy postawili deser i grzecznie pożegnali się, wychodząc z restauracji??........
Anna S napisał/a:
Czy widok 50-letniej kobiety z 20-letnim młodzieńcem może kojarzyć się tylko z parą ? i czy z tego powodu musimy zrezygnować ze wspólnych obiadów w restauracji ?
chwilunia....ale przecież to interpretacja Twojego syna, przykro mi....
nie wiem, czemu uznał, że ktoś tak o Was pomyślał, ale myślę, że to, nie gniewaj się, jego myślenie jest krzywe......a nie tych ludzi.....pierwsze słyszę, że ktoś w restauracji postawil komuś deser, bo uważa go za sponsora/sponsorkę, przecież to nie ma sensu.....
to Twoja reakcja była prawidłowa.....ci ludzie w restauracji byli szarmanccy i sympatyczni.... i jestem przekonany, że kupno deseru w ramach uprzejmego gestu w restauracji jest objawem czegoś miłego, a nie wyśmiania czy napiętnowania....przykre, że młody chłopak ma tak zwichrowane podejście do tych spraw....myślę, że trzeba coś z tym zrobić, albo się zastanowić, gdzie tkwi przyczyna.......
Orsz napisał/a:
Cóż, syn ma za słaby pancerz. Powinien go pogrubić. Jeżeli możesz to przekaż mu, że całe to zajście to kompromitacja, ale tamtych ludzi. A czasem to ręka świerzbi. Walka z chamstwem w dzisiejszych czasach to walka z wiatrakami.
Mówi się, że każdy ocenia podług siebie. Na ile można trzeba żyć swoim życiem i nie ulegać takim presjom.
hmmm, no ale czemu kompromitacja, że deser kupili? że miło się pożegnali wychodząc z restauracji? że mieli ochotę postawić deser obcej osobie? gdzie jest to chamstwo, ja tego nie kumam, oświećcie mnie.......
Anna S napisał/a:
Czy widok 50-letniej kobiety z 20-letnim młodzieńcem może kojarzyć się tylko z parą ? i czy z tego powodu musimy zrezygnować ze wspólnych obiadów w restauracji ?
zadaj to pytanie synowi....jeśli dobrze rozumiemy, że on sam sobie wymyślił, jak postrzegali Was tamci młodzi ludzie i nikt z nich nie użył takiego określenia głośno....pozdrawiam,s.
[ Dodano: 2013-02-27, 20:41 ]
możliwe, że jest całkiem inny powód niechęci Twojego syna do wspólnych wyjść z Tobą.....a nie ten, że będziecie postrzegani jako para kochanków......ja tak myślę.....
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 21:02
........... Krasnobar
postawili deser
bo pewnie uznali , że danie główne będą konsumować
już niekoniecznie przy tym stoliku
W tej restauracji trochę sie nasiedzieli ,
tłumu pewnie nie było ,
a jak towarzystwo zerkało nieustannie ,
znaczoco uśmiechając się do siebie
na stolik Anny i syna ,
to niby jak miał się czuć ?
Anna S [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-27, 21:42
Dziekuje wszystkim , z zainteresowaniem czytałam kazdą wypowiedz . Chce jednak teraz wrocic jeszcze do mojej mysli
Cytat:
Dla mojego syna był to powod rezygnacji
I tak sobie mysle ze szybka rezygnacja z czegosc co dla mnie i syna bylo przyjemnoscia spowodowana jest moja nadopiekunczoscia ktorą mimo ze skrzetnie pilnuje wymknela mi sie z pod kontroli , przeslizgnela sie powodujac tez i moja rezygnacje z wyjsc do restauracji , juz mialam zamiar wymyslic inny sposob uczczenia egzaminow obwiniając przy tym obecny swiat , zeby tylko kochany synus nie musial przelamywac blokady wstydu , opinii innych , zeby nie musial pracowac ciezko nad sobą . Sklonna bylam dla jego dobra nie narazac go wiecej na podobne sytuacje , zeby tylko uchronic od nieprzyjemnych uczuc .
[ Dodano: 2013-02-27, 21:57 ]
salomonka35 napisał/a:
Anna S,
A czy syn oprócz ciebie ma jeszcze inne towarzystwo?
Syn jest bardzo kontaktową osobą , ma wielu znajomych z ktorymi spedza czas . Ma znajomych ze szkoly , ze studiow ,pracy , z nauki tanca , spiewu . Wychodzi z kolegami do klubu a dziewczyny zaprasza do kina . Zyje swoim zyciem chociaz duzo opowiada mi o sobie , o swoich relacjach i swoich przemysleniach i odkryciach swojej osobowosci .
[ Dodano: 2013-02-27, 22:00 ]
[quote="mare1966 i przynajmniej zacząć się rozgladać , bo przebiorą .
[/quote]
"Pozaliczal" wszystkie pięknosci w szkole zdobywajac tytuł najbardziej kochliwego ucznia . Chyba to albo nieprzyjemne dla niego chwile zwywania kontaktow ostudzily jego temperament . Teraz ma kolezanki i kolegow . Moj syn jest madrym i inteligentnym gosciem . Przeszedl w zyciu juz duzo . W wieku 14 lat rzeczywiscie przejal role meza , do tego doszla moja nadopiekunczosc , porzucenie przez ojca , moje w pewnym sensie tez ( oplakiwalam i staralam sie o meza a dzieci zostaly ze swoim bólem same) Problemy w szkole , w srodowisku pewno spowodowały ze zdecydowal sie na terapie DDA , ktora dała mu samoswiadomosc i zmotywowała do zmian ktore powodują ze pokonuje swoje slabosci , blokady , buduje swoje poczucie wartosci . Naprawde wziol swoje zycie w swoje rece , kieruje nim poprzez modlitwe , wiedzę psychologiczną a przede wszystkim zyje swiadomie .
[ Dodano: 2013-02-27, 22:07 ]
porzucona_33 napisał/a:
dzisiejszy świat jest straszny, upadek wartości moralnych, wszędzie seks, nawet w reklamach kawy, czekolady itd..
No i wlasnie ten zły świat spowodował moja rezygnacje ze wspolnych wyjsc z synem . A przeciez mamy "isc pod prąd" , mamy miec siłę przeciewstawienia się złu .
[ Dodano: 2013-02-27, 22:20 ]
porzucona_33 napisał/a:
Tym ludziom od razu skojarzyło się ze sponsoringiem, seksem, dlaczego?.
Nie wiem czy im sie skojarzylo ze sponsoringiem .Kiedy kelner przyniosł dla mnie deser , zazartowalam do syna " Widac masz jeszcze interesujacą mamę skoro budzi zainteresowanie młodych mężczyzn" Wtedy syn sprowadził mnie na ziemię oznajmiajac ze potraktowali nas jak sponsorkę i galeriana
[ Dodano: 2013-02-27, 22:23 ]
mare1966 napisał/a:
, kosztowało go to dwa desery.
jeden , deser był tylko dla mnie
[ Dodano: 2013-02-27, 22:48 ]
[quote="mare1966 Ale jeżeli jakiś mężczyzna usłyszy strzęp rozmowy .......... "wiesz Paweł ( Jacek itp. ) "
to raczej nie pomyśli - pewnie mama z synem . [/quote]
A moze własnie ta trójka słyszała naszą rozmowę , rozmawialiśmy , żartowaliśmy , mysle ze syn jak zwykle zwracał sie do mnie "mamo" , może to rzeczywiscie jak pisze Krasnobar młodzi , kulturalni ludzie ktorym spodobał sie widok mamy z synem i to był powód miłego gestu w postaci deseru a cała reszta to projekcja mojego syna .
Ja w kazdym razie zamierzam zachecic syna do uczczenia egzaminow w elegandzkiej restauracji i stawic czoła projekcjom , opiniom itp i tym pogrubic pancerz syna
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.