Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
czy wyjscie z synem to grzech ?
Autor Wiadomość
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 08:01   

Zazwyczaj 20-letni studenci świętują zdana sesje w gronie znajomych - też studentów, którzy zdali egzaminy. A nie z mamą w restauracji. Jeśli mama ma ochotę wyjść z synem do restauracji, niech to po prostu powie, a nie szuka pretekstu w postaci zdawanych egzaminów czy czego tam.
Dla chłopaka - przywiązanego do mamy, który przejął role opiekuna rodziny w wieku 14 lat (swoją drogą masakra) - chodzenie z mamą do restauracji to może być obciach. Dał temu wyraz rzucając komentarz, że wygląda to jak sponsorka i galerian. Ma już dosyć wyjść z mamusią i wykorzystał sytuację.
Według mnie mamusia powinna zostawić go w spokoju (oby tylko nie zaczęła teraz drążyć tematu, a co a dlaczego i osaczać chłopaka, bo w efekcie wzbudzi w nim poczucie winy, które zrujnuje mu przyszłe życie). Niech mamusia zostawi synka w spokoju. Niech da mu szanse, aby się usamodzielnił.

A najlepszy przykład tego, dlaczego chłopcy śpiewają - w filmie "Był sobie chłopiec". Chłopiec śpiewał, nie dlatego że lubił, ale dlatego że chciał zrobić przyjemność mamie, która była sama i w depresji. W ten sposób myślał, że ją uratuje.

Mamo, zostaw syna i daj mu żyć własnym życiem.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 08:27   

Bajko, myślę że nie tylko dlatego chłopcy śpiewają. Myślę, że wśród śpiewających chłopców jest wielu z prawdziwą pasją i talentem, i bez wielu śpiewających chłopców świat byłby dużo uboższy. Nie wrzucaj ich, proszę, wszystkich do jednego worka pod hasłem "patologia". To jest dokładnie takie samo szufladkowanie jak "sponsorka i galerian".

Nawiasem mówiąc przypomnijcie sobie teraz Waszą ulubioną muzykę, zespół. Ilu tam jest śpiewających panów? Czy naprawdę każdy z nich śpiewa bo chce sprawić mamie przyjemność? No litości, nie szukajmy dziury w całym....
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 10:04   

Anna S napisał/a:


Moj syn wychował sie w rodzinie alkoholowej gdzie wstyd i opinia ludzi odgrywa duze znaczenie . Wszystko to co zle rozgrywa sie w czterech scianach i nic nie moze wyjsc poza nie . W domu moze dochodzic do drastycznych awantur ale na zewnatrz przed ludzmi udajemy zgodną rodzinkę. Wazne jest to co ludzie powiedzą.
Moj syn teraz zrezygnował z przyjemnosci wspolnego wyjscia do restauracji z powodu opinii jaką ewentualnie wystawila nam trojka osob .Opinii , ktorą wymyslil sobie syn. Moze rzeczywiscie ta troja pomyslala sobie o nas sponsorka i galerian , moze deser byl efektem przegranego zakładu - nie wiem ale czy to ma znaczenie ? Jezeli ja wiem ze nie robie nic zlego to zadna opinia nie moze tego zmienic . Co bedzie kiedy......



proponuje się zastanowić Anno w czym problem...
na opinię ludzi nie masz wpływu prawda? po co zatem pytanie: " czy wyjscie z synem to grzech ?"
na odczucia syna też nie masz wpływu, prawda? przerobić za niego też tego nie możesz.
To jego odczucia i ma do nich prawo jak i czas na przerobienie ich.

W czym zatem problem Anno, czego się boisz, co ta sytuacja w Tobie wywołała na tyle mocno, że pomimo, iż upłynąło tele czasu Ty nadal w niej tkwisz emocjonalnie.
Dopiero potem będziesz mogła rozwiązać problem znając jego pierotną naturę.

pozdrawiam
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 11:00   

Nirwanna napisał/a:
Bajko, myślę że nie tylko dlatego chłopcy śpiewają. Myślę, że wśród śpiewających chłopców jest wielu z prawdziwą pasją i talentem, i bez wielu śpiewających chłopców świat byłby dużo uboższy. Nie wrzucaj ich, proszę, wszystkich do jednego worka pod hasłem "patologia". To jest dokładnie takie samo szufladkowanie jak "sponsorka i galerian".

Nawiasem mówiąc przypomnijcie sobie teraz Waszą ulubioną muzykę, zespół. Ilu tam jest śpiewających panów? Czy naprawdę każdy z nich śpiewa bo chce sprawić mamie przyjemność? No litości, nie szukajmy dziury w całym....


Racja, Nirwano. Ten fragment mógł być zrozumiany jako uogólnienie, co oczywiście jest bzdurą. Chodziło mi raczej o to, że tak może być. Że warto, aby taka mama się nad tym zastanowiła, co kieruje jej synem.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 13:11   Re: czy wyjscie z synem to grzech ?

Anna S napisał/a:
Teraz syn zaliczył pierwszą sesję na studiach . Uczczenie tego w restauracji nie jest możliwe bo syn nie chce . Oczywiście wymyślę jakiś inny sposób uczczenia tego wydarzenia ale tak sobie myślę ze cos tu jest nie tak . Czy widok 50-letniej kobiety z 20-letnim młodzieńcem może kojarzyć się tylko z parą ? i czy z tego powodu musimy zrezygnować ze wspólnych obiadów w restauracji ?


Ja napiszę o sobie. Zawsze ucztowaliśmy w domu egzaminy syna. Nie świętowaliśmy uroczyście ( w miejscach publicznych ) zaliczanych egzaminów. Dopiero jak mój syn obronił pracę magisterską , to zaprosiłam go do knajpki na kolacyjkę popijaną piwkiem. Do głowy mi nie wpadło, że to jest coś złego ....według mnie to normalny widok .....nie doszukiwałabym się tutaj podwójnego dna. Syn też wyglądał na zadowolonego . Nie uważał , że to obciach.
Zwyczajnie trafiliście na jakiegoś świra , który głupowato się zachował. A Twój syn nie chce więcej chodzić z Tobą .... no i ma rację. Rola mamusi się zakończyła . Niech ucztuje sesje ze znajomymi. ;-) a z Tobą w domku.
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 13:21   

Anno czy Twój niepokój związany z lękiem o to, że Twój syn może miec problemy z posiadaniem własnego zdania i spojrzenia na świat dotyczy każdej sytuacji, czy tylko tych , które się bezpośrednio wiążą z Tobą?
Pewne sprawy jako rodzice mamy obowiązek wyjaśnić swoim dzieciom ale musimy pozwolić im na osobiste doświadczenia i formowanie myśli. Nie włożysz mu swoich do jego głowy i nie spowodujesz, że będzie czuł jak Ty.
Twoje lęki to może być dla niego sygnał braku Twojego zaufania do niego. To może podcinać skrzydła do swobodnego latania.
Jeśli będzie się czuł dziwnie świętując z Tobą w restauracji to ma do tego prawo.
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 13:53   

salomonka35 napisał/a:
Anno czy Twój niepokój związany z lękiem o to, że Twój syn może miec problemy z posiadaniem własnego zdania i spojrzenia na świat dotyczy każdej sytuacji, czy tylko tych , które się bezpośrednio wiążą z Tobą?
Pewne sprawy jako rodzice mamy obowiązek wyjaśnić.


Mysle ze opinia innych ma decydujace znaczenie dla syna a potwierdzenie tego zobaczylam kiedy syn zrezygnował z czegosc ( wyjscie z mamą do restauracji ) co sprawialo mu przyjemnosc tylko dlatego ze mogl byc postrzegany jako galerian dlatego czuje sie w obowiazku zwrocic mu na to uwagę , ale do tego doszlam w czasie czytania waszych postow , wczesniej nie mialam tego zamyslu ,wolalam wymislic inny sposob uczczenia egzaminow.

[ Dodano: 2013-03-03, 14:03 ]
Monika36 napisał/a:
[, to zaprosiłam go do knajpki na kolacyjkę popijaną piwkiem. Do głowy mi nie wpadło, że to jest coś złego ....według mnie to normalny widok .....nie doszukiwałabym się tutaj podwójnego dna. Syn też wyglądał na zadowolonego . Nie uważał , że to obciach..


Moniko36 , u mnie bylo podobnie , moj syn tez wygladal na zadowolonego dopuki kelner nie przyniosl deseru , wtedy czar prysnął . Co bys zrobiła gdyby Twoj syn zareagował podobnie , czy tez ukrywałabys sie ze swietowaniem w domu ?

[ Dodano: 2013-03-03, 14:19 ]
bywalec napisał/a:
proponuje się zastanowić Anno w czym problem...
na opinię ludzi nie masz wpływu prawda?
po co zatem pytanie: " czy wyjscie z synem to grzech ?"
na odczucia syna też nie masz wpływu, prawda? przerobić za niego też tego nie możesz.
To jego odczucia i ma do nich prawo jak i czas na przerobienie ich.

W czym zatem problem Anno, czego się boisz, co ta sytuacja w Tobie wywołała na tyle mocno, że pomimo, iż upłynąło tele czasu Ty nadal w niej tkwisz emocjonalnie.
Dopiero potem będziesz mogła rozwiązać problem znając jego pierotną naturę.

pozdrawiam


tu chyba tkwi sedno problemu , musze to przemyslec , dziekuje
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 14:35   

Bez względu na reakcję obu synów- uważam , że to nie jest ukrywanie w domu, a zwykła prywatność , którą lubię. Do knajpki, to raczej powinno się wychodzić na wyjątkowe okazje. Nie zbyt często . Byłam raz, zresztą ze starszym synem, miał wtedy 25 lat, może dlatego taka była reakcja mojego syna.
Może Twój w końcu znalazł pretekst , argument , aby zakończyć te wyjścia ? A tutaj słyszy jeszcze o świętowaniu sesji.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 15:30   

Anna S napisał/a:
Mysle ze opinia innych ma decydujace znaczenie dla syna a potwierdzenie tego zobaczylam kiedy syn zrezygnował z czegosc ( wyjscie z mamą do restauracji ) co sprawialo mu przyjemnosc tylko dlatego ze mogl byc postrzegany jako galerian dlatego czuje sie w obowiazku zwrocic mu na to uwagę , ale do tego doszlam w czasie czytania waszych postow , wczesniej nie mialam tego zamyslu ,wolalam wymislic inny sposob uczczenia egzaminow.

;-)

Anno piszesz: "Mysle ze opinia innych ma decydujace znaczenie dla syna"
po czym dodajesz: "czuje sie w obowiazku zwrocic mu na to uwagę , ale do tego doszlam w czasie czytania waszych postow , wczesniej nie mialam tego zamyslu"
nie masz Anno czasem Ty tego problemu, który przypisujesz synowi, że opinia innych jest dla niego najważniejsza?

Czy syn ma z tym problem ... tego nie wiadomo, jego nie ma tu, nie wypowiada się a przyczyn braku chęci wychodzenia nie znasz poza tym, które dla ciebie są do przyjęcia.
A do przyjęcia jest taki, że opinia innych jest najważniejsza.
Może są inne powody, których nie potrafi na dziś dzień Tobie wyrazić, by cie nie urazić, możę nie umie być asertywny, może takich możę być tysiące... tylko on kryje tą jedynie słuszną i prawdziwą.
któej nie chce, nie potrafi ci powiedzieć, podzielić sie z nią...


A nawet jeśli ma ten problem, ama go wiele osób jak sama już wiesz - to sam musi dorosnąc do tego, a ma cały swój młody czas na to by w końcu przestać się tą opinią innych przyjmować.
Ale nie ułatwisz mu tego Ty Anno wmawiając mu coś, bo tobie też forum coś uzmysłowiło...
bo to nic innego jak znów przyjmowanie opinii mamy za swoją.

Będzie sie miotał czyje racja ważniejsza. Mamy, jego, otoczenia.

Pozwól mu odczuć jak to jest jak samemu sie doświadcza tego co sie najpierw uznało za włąściwe.
To najlepsza droga. Będzie okazja do świętowania. Ty pomiń tradycyjne wyjście razem zostaw go z tym samego.
Byc może brak tego sprawi, że jednak opinia mniej ciąży od przyjemnej chwili spędzonej razem.
Lub będzie potwierdzeniem na to, że witaj w świecie mam, których synowie powoli zaczynają sie coraz mocniej oddalać od domu, a pomimo to wciąż kochają ten dom, rodzine....ale tradycyji wspólnych już nie chcą kontynuować....I nie dlatego, że przestali kochać, że sie oddalają...po prostu dorośli do innego etapu w swoim życiu, ich własnego, w którym sami muszą zacząć tworzyć swoje tradycje...
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 22:59   

Monika36 napisał/a:
. Do knajpki, to raczej powinno się wychodzić na wyjątkowe okazje. Nie zbyt często .................. A tutaj słyszy jeszcze o świętowaniu sesji.


Moniko , niektorzy ludzie chodzą do restauracji bez okazji i ja nie widze w tym nic zlego , Mysle ze to indywidualna sprawa kazdego .Ja srednio chodze raz na miesiac , nie wiem czy to zadko czy czesto , jest to dla mnie nie wazne . Zaliczenie sesji w terminie dla syna bylo wielkim osiagnieciem , ciesze sie razem z nim i serdecznie mu gratuluję.

[ Dodano: 2013-03-03, 23:29 ]
bywalec napisał/a:
[
Będzie sie miotał czyje racja ważniejsza. Mamy, jego, otoczenia....


Czy to zle ze bedzie mial mozliwosc zastanowienia sie . Ja nie mowie synowi co ma robić , wyrazam swoje zdanie , otoczenie postawilo deser ktory moze był tak jak wczesniej ktos napisal wynikiem przegranego zakładu . Syn powiedzial o tym jak nas postrzegają i tylko tego sie trzyma , nie bierze pod uwagę innej ewentualnosci a moze warto byloby sprawdzic ta opinie

[ Dodano: 2013-03-03, 23:34 ]
chociaz w zasadzie przekonuje mnie to zdanie
bywalec napisał/a:

Pozwól mu odczuć jak to jest jak samemu sie doświadcza tego co sie najpierw uznało za włąściwe.
..
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 07:57   

Skoro już pisałem wcześniej :->
Wydaje mi się , że tak naprawdę
to nie o syna tu chodzi .
Moim zdaniem , łączy Cię Anno jakaś głęboka i wyjątkowa jednak więź z synem .
Córka pojawiła się w wątku tylko zdawkowo .
Problem w tym , że syn "ucieka" .
Może te wyjścia do restauracji były dla Ciebie ( moim zdaniem )
........ właśnie , czym ?
....... może tęsknotą kobiety do zaistnienia , pokazania się światu - m , wołaniem "jestem" ,
na pewno okazją do "ubrania się" , przeniesieniem się do "lepszego świata"

Myślę , że czujesz się też głęboko zraniona
i trochę rozczarowana reakcją syna .
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 10:22   

mare1966 napisał/a:

Wydaje mi się , że tak naprawdę
to nie o syna tu chodzi . .


I tak jest , to ja mam watpliwosci czy wlasciwie zachowalam sie przyjmując jego odmowę dając tym akceptację jego opinii . Nie pokazalam mu ze postawiony deser przez nieznajomego nie koniecznie musi oznaczac ze jestesmy parą. Tutaj na forum tez byly rozne wypowiedzi , ktos był zbulwersowany postawą młodych ludzi ,ktos inny obebral to jako mily gest a jeszcze ktos inny uwaza ze mogl byc to wynik przegranego zakładu. Moj syn wie jedno i tego sie trzyma i ja mam wrazenie ze pomagam mu w tym

[ Dodano: 2013-03-04, 10:48 ]
mare1966 napisał/a:
Moim zdaniem , łączy Cię Anno jakaś głęboka i wyjątkowa jednak więź z synem .

Łączy mnie wyjatkowa wiez z synem i corką , takze z moim mezem i rodziną . Zalezy mi na ich szczesciu i powodzeniu. Wczesniej byla to nadopiekunczosc , dzisiaj ucze sie prawdziwej , zdrowej milosci . W sytuacji z restauracją chodzi o akceptację ,akceptację powodu , jezeli syn przedklada to co ewentualnie moglaby pomyslec troja mlodziezy nad swoja przyjemnoscia spedzenia czasu z mamą to niech ma tego swiadomosc , jezeli ma dosc obiadkow z mamą to niech ma odwagę wyrazic to asertywnie . Te zachowania przeciez przekladaja sie na relacje z dziewczynami . Co zrobi moj syn w sytuacji kiedy bedzie chciał zakonczyc relacje z dziewczyną ? Zasugeruje sie tym co ewentualnie ludzie pomysla ? a moze napisze sms " bylo miło , zegnaj " We mnie wzbudzilo by to poczucie winy ze nie w porzadku zachowałam sie w stosunku do kogos kto był dla mnie wazny , mysle ze w moim synu tez , przeciez jablko nie upada dalego od jabloni

[ Dodano: 2013-03-04, 11:21 ]
mare1966 napisał/a:
Córka pojawiła się w wątku tylko zdawkowo .


Temat dotyczyl syna i mnie . Ktos zapytal o corke , no to odpowiedziam
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 11:32   

Anna S napisał/a:
Monika36 napisał/a:
. Do knajpki, to raczej powinno się wychodzić na wyjątkowe okazje. Nie zbyt często .................. A tutaj słyszy jeszcze o świętowaniu sesji.


Moniko , niektorzy ludzie chodzą do restauracji bez okazji i ja nie widze w tym nic zlego , Mysle ze to indywidualna sprawa kazdego .Ja srednio chodze raz na miesiac , nie wiem czy to zadko czy czesto , jest to dla mnie nie wazne . Zaliczenie sesji w terminie dla syna bylo wielkim osiagnieciem , ciesze sie razem z nim i serdecznie mu gratuluję.


Miałam na myśli towarzystwo dorosłego syna, bo sama w towarzystwie innej osoby też bywam często. :-D
 
     
Lea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 11:48   

Anna S napisał/a:
I tak jest , to ja mam watpliwosci czy wlasciwie zachowalam sie przyjmując jego odmowę dając tym akceptację jego opinii. Nie pokazalam mu ze postawiony deser przez nieznajomego nie koniecznie musi oznaczac ze jestesmy parą

AnnoS, a mogłaś nie przyjąć odmowy syna?

Anna S napisał/a:
W sytuacji z restauracją chodzi o akceptację ,akceptację powodu , jezeli syn przedklada to co ewentualnie moglaby pomyslec troja mlodziezy nad swoja przyjemnoscia spedzenia czasu z mamą to niech ma tego swiadomosc , jezeli ma dosc obiadkow z mamą to niech ma odwagę wyrazic to asertywnie . Te zachowania przeciez przekladaja sie na relacje z dziewczynami . Co zrobi moj syn w sytuacji kiedy bedzie chciał zakonczyc relacje z dziewczyną ? Zasugeruje sie tym co ewentualnie ludzie pomysla ? a moze napisze sms " bylo miło , zegnaj " We mnie wzbudzilo by to poczucie winy ze nie w porzadku zachowałam sie w stosunku do kogos kto był dla mnie wazny , mysle ze w moim synu tez , przeciez jablko nie upada dalego od jabloni

AnnoS, dlaczego Twój syn ma mieć świadomość, odwagę, asertywność
takie jakie Ty uważasz za dobre i w takich sytuacjach,
w których Ty uważasz, że powinien mieć (?)
AnnoS, Twój syn to zupełnie odrębny człowiek,
z własnym spojrzeniem na świat, na relacje międzyludzkie,
z własnymi zachowaniami, tworzący własne tradycje
(niekoniecznie zgodne z tymi, które były w domu rodzinnym),
mający własne priorytety;
człowiek zupełnie inny od Ciebie, mający wady,
popełniający błędy, inaczej przeżywający życie
(to, co wzbudza w Tobie poczucie winy,
niekoniecznie musi wzbudzać poczucie winy w nim),
Twój syn nie jest Twoją kalką
Niech żyje swoim życiem a nie tym, co pomyśli i powie mama,
on nigdy nie będzie idealny (i dobrze)
Ty "tylko" kochaj go
Ostatnio zmieniony przez Lea 2013-03-04, 11:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4