Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie potrafię zrozumieć
Autor Wiadomość
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-06, 13:35   

Rozwieść się z mężem, który jest w takim amoku, czyli chory? Ależ skąd. Anialeksandro, słuchaj głosu swojego sumienia, zapewne dobrze Ci podpowiada.
Gdzieś tam na dnie, Twój mąż to chyba wrażliwy, dobry mężczyzna... Czyż nie tak?
 
     
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-06, 13:42   

Anialeksandra napisał/a:
Codziennie modlę się o to by mąż się opamiętał , ale czasami już nie mam siły.Proszę wspomóżcie mnie w modlitwie , bo miewam też chwilę zwątpienia, tak jak np.w piątek , kiedy ksiądz podczas spowiedzi - powiedział,żebym się jak najszybciej rozwiodła , bo inaczej zwariuję.Więc mam walczyć o to małżeństwo , czy zwyczajnie się poddać?


Mogę powiedzieć tylko o własnym doświadczeniu, jestem po rozwodzie i wciąż uparcie ratuję małżeństwo, chociaż dla niektórych jestem w tym dziwolągiem.

Kocham mojego męża, kochają go nasze dzieci.
Poczytaj o twardej miłości, poczytaj wpisy z archiwum El i Nałoga, mnie one bardzo pomogły, zrób coś dla siebie! Zapisz sie na 12 kroków, wierz Bogu i nie graj dziećmi!
Wiem, że chcesz ratować za wszelką cenę, ale choć to teraz wyda się okrutne daj czas czasowi. I pomyśl jaki jest Twój udział w kryzysie!
Głowa do góry, Bóg jest blisko i pomoże!
I jeszcze jedno brak awantur w domu o niczym nie swiadczy! Absolutnie o niczym!
A czasem wręcz przeciwnie tylko o tym, że małżonkowie zamiatają wszystkie problemy pod dywan, bo tk wygodniej,

nie chodzi o to, żeby robić awantury, ale dobra komunikacja to jeden z naważniejszych elementów małżeństwa, pomyśl o tym czy u Was w tej kwestii wszystko było w porządku? Czy zawsze słyszałaś co mąż ma do powiedzenia? Słuchać a słyszeć to dwie różne sprawy!
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-06, 13:48   

Walcz! do końca! To że dzieci się dowiedziały, może to i dobrze, może wreszcie tatuś się ocknie i powoli wyjdzie z amoku! twardo mów albo Ty i dzieci albo "ona" nie ma ta i ta!
U mnie jak na razie wyprowadzka tatusia co prawda tylko na jeden dzień - przywróciła " myślenie" Co dalej będzie Bóg jeden wie. Jak twój mąż nadal będzie postępował tak jak postępuje to stracisz zdrowie tak jak ja! Nie daj się! ja po tak długim czasie wyrządzanej nam krzywdy dojrzałam do tego że lepiej być samej z dziećmi i mieć spokój jak tak ciągle szarpać się z nim ! wcześniej jak żądałam zerwania kontaktu z nią definitywnie to mówił że jak zechce to zdzwoni itp, teraz jest potulny jak baranek, twierdzi że zrozumiał...,ale ja widzę że mi nie jest i nie będzie łatwo. zaufanie raz utracone jet utracone. W głowie każde wypowiedziane bolesne słowo jest i będzie i też zastanawiam się co lepsze budować po raz kolejny czy może lepiej rozstać się i nie cierpieć. Same musimy zadecydować, wiem, ale czy zrobimy i postąpimy dobrze? Pomodlę się za Was oby się wszystko poukładało
Najgorsze w tym cierpieniu są dzieci, każde dziecko kocha obydwoje rodziców i tylko z nimi czuje się bezpiecznie. Nasi mężowie są wyjątkowymi egoistami bo nie patrzyli na krzywdę nas i naszych dzieci , najważniejsza była dla nich ich przyjemność!- żenada i draństwo najwyższego kalibru!
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-06, 15:30   

róża napisał/a:
Rozwieść się z mężem, który jest w takim amoku, czyli chory? Ależ skąd. Anialeksandro, słuchaj głosu swojego sumienia, zapewne dobrze Ci podpowiada.
Gdzieś tam na dnie, Twój mąż to chyba wrażliwy, dobry mężczyzna... Czyż nie tak?


Nie podoba mi się takie postawienie sprawy. Można myśleć, że człowiek jest w głębi serca dobry tylko się pogubił, w sytuacji gdy ten człowiek jest jeszcze dzieckiem. Dorosły, zdrowy psychicznie człowiek ponosi odpowiedzialność za wszystko co robi! Nie można dać się tak traktować! To jest szczyt naiwności pisać, że to wrażliwy mężczyzna gdy fakty o których pisze autorka wątku temu totalnie przeczą. To jest egoista, który nie ma kompletnie szacunku do żony, wykorzystuje sytuację na swoją korzyść za cichym przyzwoleniem żony. Ja zalecam wystawienie walizki za drzwi. Też byłam taka naiwna, myślałam że on się pogubił, że dotrze do niego to co zrobił, zrozumie moją krzywdę, przecież mnie kocha, to jest dobry człowiek... rozczarowanie strasznie zabolało. Ten człowiek dokładnie wiedział co robi. Gdy to do mnie dotarło w końcu, klapki spadły z oczu, ból niewyobrażalny, żyłam złudzeniami. Nikomu nie polecam. Jak nie widać poprawy, lepiej od razu nastawić się na nowe życie.

Cytat:
Nasi mężowie są wyjątkowymi egoistami bo nie patrzyli na krzywdę nas i naszych dzieci , najważniejsza była dla nich ich przyjemność!- żenada i draństwo najwyższego kalibru!


I tak należy podejść do sprawy, nic dodać, nic ująć.
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-06, 16:06   

Lonia napisał/a:
Nasi mężowie są wyjątkowymi egoistami bo nie patrzyli na krzywdę nas i naszych dzieci , najważniejsza była dla nich ich przyjemność!- żenada i draństwo najwyższego kalibru!


Witajcie! To jest mój pierwszy post, który powstał pod wpływem moich refleksji matczynych w tym temacie. Bo tak sobie czytam o tym dobru Waszych dzieci i nie widzę, byście Wy, Matki, o nie szczególnie walczyły. Cokolwiek się uczyni zawsze trzeba patrzeć, jakie owoce to przyniesie, bo "po owocach dobro poznacie". Nie wiem, czemu Aniualeksandro powiedziałaś córkom pod wpływem postów na forum, skoro były tu posty człowieka, jaki odradzał działanie w ten sposób.

Anialeksandra powiedziała dzieciom i podobnie jak inna Pani z tego forum wykorzystała dziecko jako środek do tego, by potrząsnąć mężem. Mężem nie potrząsnęła, w zasadzie nic się nie zmieniło, poza jednym. Córki niewyobrażalnie cierpią, zwracają się do ojca "ty sku....". Innej Pani syn uderzył ojca.

Czy to są dobre owoce podczas walki o małżeństwo? Dzieci cierpienie, płacz, rozczarowanie, strach, gniew, samotność, nienawiść? Oczywiście mężowie wrócą, albo i nie wrócą, to jest nieistotne, bo ważna jest przemiana w sercu i własne szczere chęci, niż przymus i presja, ale są pewne drzwi, które zostają zamknięte nieodwracalnie w sercach dzieci i to one tracą najwięcej, nie mąż zdradzający czy żona zdradzająca.

Mam dwoje dzieci, mój mąż miał romans, ale to co między nami było złe i spartaczone, to były nasze problemy, moje i mojego małżonka, czemu miałabym obarczać tym dzieci? Nawet bez porad psychologa wiem, że to niewłaściwe.

Mój mąż odkrył na nowo w sobie miłość do nas i postanowił budować na nowo, ale może też i dzięki temu, że miał gdzie wrócić i że czekała na niego miłość, a nie nienawiść, wyrzuty. Dzieci nie wiedzą o szczegółach, są zbyt małe, ale nawet gdyby były dorosłe, nie śmiałabym im powiedzieć, bo i po co?! Mąż nie mieszkał z nami rok i powiedziałam tylko tyle, że ojciec nie może teraz mieszkać z nami, musi załatwić pewne sprawy ze sobą i że nie wiem, ile to potrwa, ale będziemy się modlić o to, by wszystko było dobrze. I modliliśmy się wspólnie.

Lonia napisał/a:
To że dzieci się dowiedziały, może to i dobrze, może wreszcie tatuś się ocknie i powoli wyjdzie z amoku! twardo mów albo Ty i dzieci albo "ona" nie ma ta i ta!


Przepraszam Cię Lonia, ale czyli po trupach do celu? Mąż ma się ocknąć i nieważne, jakie żniwo to pociągnie za sobą? I to nie jest egoizm? Byle nam się sprawy w małżeństwie poukładały, byle wybrał nas, a nie ją, byle mąż dostał za swoje (na przykład stracił szacunek dzieci lub rodzinę). Ja nie rozumiem, jak można takie rzeczy robić swoim dzieciom w imię niby ratowania rodziny?

róża napisał/a:
Rozwieść się z mężem, który jest w takim amoku, czyli chory? Ależ skąd. Anialeksandro, słuchaj głosu swojego sumienia, zapewne dobrze Ci podpowiada.
Gdzieś tam na dnie, Twój mąż to chyba wrażliwy, dobry mężczyzna... Czyż nie tak?


Popieram słowa Róży w całej rozciągłości. Wszyscy wymagamy od naszych małżonków miłości bezwarunkowej, wierności, szacunku, lojalności. A od siebie czego będziemy wymagać? Dla siebie mamy takie wielkie zrozumienie dla naszych błędów, wynajdujemy tysiące powodów i usprawiedliwień, dlaczego robimy coś nie tak, ranimy, krzywdzimy, robimy coś bezmyślnie. Czyny naszych mężów nazywamy draństwem najwyższego kalibru. Jeśli zdrada jest draństwem najwyższego kalibru, to czym jest pedofilia, zabójstwo, złodziejstwo, przemoc, gwałt?

Wszyscy popełniamy błędy. Mniejsze lub większe. Wiem, jak boli zdrada, oj wiem. Znam noce przepłakane, poranki czarne i bez nadziei na lepsze jutro, widziałam "szczęśliwe" oczy mojego męża zakochanego w innej kobiecie, też patrzyłam na dzieci i serce mi pękało, kiedy pytały, czemu musi już iść do swojego nowego domku.
Ale gdybym zagrała dziećmi, to potem nie byłoby już na czym budować. Byłyby zgliszcza, bagno, rozmokłe tereny, na których żaden porządny dom nie utrzyma się długo. Tutaj przeczytałam bardzo mądre zdanie: na skale budujcie. A więc na Bogu i takimi srodkami, które Jemu się podobają. A Jemu podoba się wybaczanie i miłość.


Boże przebaczenie nam jest bezpośrednio związane z naszym przebaczeniem innym
(Mt 6,12-15)

Musimy przebaczać tym, którzy proszą o przebaczenie i tym, którzy tego nie robią
(Łk 17,3-4; 23,34)

Przebaczenie udzielone jedni drugim jest warunkiem wysłuchanej modlitwy
(Mk 11,25)

Przebaczenie jest warunkiem wstępnym duchowego wzrostu (Ef 4,32: Kol 3,13)
Jeśli nie przebaczamy tym, którzy wyrządzają nam zło, zasmucamy Ducha Świętego i
hamujemy swój wzrost duchowy.


Rzucamy kamieniami w tych mężów, jakbyśmy były ostatnimi sprawiedliwymi na tym świecie, bez winy. My też przysięgałyśmy miłość na ślubie. A kiedy przychodzi chwila próby, gdzie ona jest? Znika gdzieś pod płaszczem własnej krzywdy i własnych zranień. Więc może my też mamy nad czym pracować, skoro my też nie umiemy kochać?
Mam nadzieję, że kolejna czytelniczka zanim w tak pochopny sposób zwali na dzieci ciężar swojego osobistego cierpienia, zastanowi się nad tym i chociaż poradzi się kogoś mądrego w tej dziedzinie, na przykład psychologa dziecięcego.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-06, 17:15   

Swallow, witaj na forum :-)
Dobrze piszesz :-)

.... mamy na forum dział Świadectwa.... :-> Dałabyś się namówić na napisanie tam?
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-06, 18:01   

Swallow jestem pod wrażeniem, DZIĘKUJĘ PANU BOGU , i proszę o więcej takich postaw.
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 09:47   

Każdy ma swoje zdanie na ten temat, każdy przypadek jest inny . Ja bardzo Cię podziwiam kobieto i przyznaję ,że jesteś wzorem godnym do naśladowania, możesz być prawdziwym świadectwem dla innych. Ja przed dziećmi ukrywałam dwa i pól roku zdradę mojego męża licząc że się ocknie i zrozumie, robiłam wszystko ażeby dzieci ochronić. Każdym razem jak z czymś wpadł rozmawiałam z nim poza domem żeby dzieci nie wiedziały i nie słyszały Ale skoro pewnego dnia tatuś oznajmił że od nas odchodzi to co?, dorosłym dzieciom i nastoletniej córce miałam powiedzieć że tatuś ma nowy domek i tam będzie mieszkał? Wtedy jak mój mąż oznajmił że odchodzi do niej ja powiedziałam dobrze ja już nie mam siły więcej prosić Cie o miłość do mnie, dawałam z siebie wszystko przez tyle lat,cierpiałam i czekałam . To dzieci podjęły z nim rozmowę, to one nie dały mu się spakować i odejść! Każdy przypadek jest inny, inny wymiar ma skok w bok lub krótkotrwały romans a inny wymiar ma romans ciągnący się latami i okłamywanie rodziny , zaniedbywanie jej pod każdym względem. Romans wykryty i zakończony można zrozumieć i powoli dochodzić do siebie , a romans trwający tyle lat dobija człowieka za każdym wykrytym razem coraz mocniej aż do momentu utraty zdrowia i siły.Ja też czekałam na męża z miłością, nie było i nie ma tu nienawiści! Może zbyt duży stres spowodował to że dzieci się dowiedziały.Fakt wszyscy cierpimy ja dzieci i mąż również bo się do tego przyznał, że strasznie źle mu z tym że tyle krzywy nam wyrządził, ale przyznał się do tego dopiero wtedy jak stracił dach nad głową... Możecie mnie oceniać jak chcecie , ja już i tak jestem tak obolała,że nic mi to już nie robi czy dostanę lanie w taki czy inny sposób.. Pozdrawiam wszystkich tych co mają takie lub inne zdanie...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 11:44   

Swallow , w Twojej historii
taka taktyka się sprawdziła .
Pewnie jednak w każdym przypadku jest inaczej , zupełnie inne sytuacje ,
okoliczności , osoby .
Prawda zwykle i tak wychodzi na jaw .
Ja nie przeczę , może i co do zasady masz rację , może ?


Trochę mnie tylko rażą , dwa zdania poniżej :mrgreen:
niezbyt fortunne , moim zdaniem

Swallow napisała :
Cytat:
Jeśli zdrada jest draństwem najwyższego kalibru, to czym jest pedofilia, zabójstwo, złodziejstwo, przemoc, gwałt?

Wszyscy popełniamy błędy.
Mniejsze lub większe. Wiem, jak boli zdrada, oj wiem.


Wydaje mi się , że zdrada to
i "pedofilia" ( w sensie przemocy na dzieciach , i to własnych )
i zabójstwo ( wyłączności , intymności , zaufania itd. )
i złodziejstwo ( cudzego małżonka KOMUŚ , jego dzieciom taty , mamy , bezpieczeństwa , wspomnień itd )
i przemoc
i gwałt ( na psychice , małżeństwie , na cielesności )

No i błędem bym zdrady nie nazywał .
Zdrada to najcięższe przestępstwo w Kodeksie Małżeńskim ,
bo przemoc fizyczna czy psychiczna podpada już pod Kodeks Karny .


To tylko , tak dla porządku ,
może złe słowa użyłaś ,
bo przecież czytałem i to co dalej .
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 12:54   

Mare dzięki Ci za wyratowanie mnie, masz u mnie całuska ;-)
Dla mnie zdrada jest draństwem najwyższego kalibru, boli oj boli i nie chce przestać.
 
     
Anialeksandra
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 14:20   

Swallow napisała
Mam dwoje dzieci, mój mąż miał romans, ale to co między nami było złe i spartaczone, to były nasze problemy, moje i mojego małżonka, czemu miałabym obarczać tym dzieci?

Patrząc na Twój staż małżeński domyślam się , że Twoje dzieci są jeszcze małe.Ja po tylu latach malżeństwa doczekałam się dopiero pierwszego dziecka, ale moje Córki są już gimnazjalistkami. Uwierz mi ,że łatwiej ukryć pewne rzeczy przed mniejszymi dziećmi niż przed nastolatkami , zwłaszcza jeżeli dawniej wszystko było inaczej , byliśmy bardzo szczęśliwi , dzieci miały kochającego ojca , który poświęcał Im dużo czasu - nagle tatuś przestał przyjezdzać z pracy o tej samej porze , nagle przestał rozmawiać z imi , ze mną , przestał jeździć z nami do swojej Mamy , zdarzało mu się ,że nie wrócił na noc.One to wszystko widziały i czuły.Ja kiedy dowiedziałam się o zdradzie to pierwsze co powiedziałam do męża -"chrońmy nasze dzieci".Starałam się z nim rozmawiać tak ,żeby One nie słyszały - to on złamał te reguły , nie ja.Zapytam Cię czy lepiej ,żeby dziecko poznało tak bolesną prawdę czy lepiej ,żeby dziecko myślało,że może mama jest chora na jakąś nieuleczalną chorobę i niedługo umrze, bo teraz wiem , że i takie myśli kłębiły się w głowie moich dzieci. Zanim powiedziałam minął rok , to naprawdę szmat czasu. A czy myślisz ,że nie lepiej ,że dowiedziały się tego ode mnie niż od "życzliwych"znajomych ?My mieszkamy w małej miejscowości , tutaj takie sensacje rozchodzą się bardzo szybko , czasami jeszcze ktoś doda coś od siebie , bo ja już spotkałam się z plotką ,że jakoby dzieci tej kobiety z ktorą się spotyka są jego dziećmi , co jest absolutną nieprawdą. Często ci ludzie , którzy tak bardzo nam "współczują" sami mają w swoim domu swoje brudy , ale wolą prać cudze.
Wcale nie wykorzystuję dzieci przeciwko mężowi .Wręcz przeciwnie mówię Im o przebaczeniu , o miłości rodzicielskiej o szacunku do ojca.Moja starsza córka powiedziała mi -owszem tak należy się szacunek , ale ta druga osoba też musi nas szanować.
Uwierz mi,że na dzień dzisiejszy wcale nie chcę ,żeby mąż mieszkał z nami , może rozstanie dobrze by mu zrobiło, ale ja mu rzeczy nie spakuję i nie wystawię walizek za drzwi - po prostu nie potrafię tego zrobić. A myślę ,że gdyby on miał trochę honoru , to sam by już się dawno wyprowadził a nie mówił za tydzień się wyprowadzę , za 2 dni , po świętach , jutro. Uwierz mi ,że tych terminów było już naprawdę wiele.
Ja na dzień dzisiejszy jestem dla męża obcą osobą i nie oszukujmy się on dla mnie też ,bo nie może być inaczej po tym co nam zrobił , ale gdzieś tam w głębi nadal go kocham.Jeżeli kiedyś uda nam się naprawić relacje między nami to nie będzie tak jak dawniej , bo jak powiedział terapeuta do nas :musi być inaczej ,jeżeli byłoby tak samo to za kilka lat pan zrobi to samo.
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 17:26   

mare1966 napisał/a:
Zdrada to najcięższe przestępstwo w Kodeksie Małżeńskim ,


Kto tak powiedział? Jest taki kodeks gdzieś? Też jestem zdradzoną osobą, a nigdy bym tak tego nie gradowała.
Podczas ślubu przysięga się:

miłość
wierność
i uczciwość małżeńską
oraz, że nie opuścimy do śmierci

Wszystko jest na równi ważne, nic nie jest ważniejsze.
Tak samo krzywdzi małżonka ten, co zdradza, jak i ten, co nie kocha.

Nawet jeśli kolejność jest przypadkowa, to tak samo jak bycie wiernym, ważne jest, by kochać. My może jesteśmy wierni i uczciwi, tak? A co z miłością? Chodzi mi tylko o to, by przestać rozliczać ludzi (małżonków) za grzechy, bo nie mamy takiego prawa, osądzać, mścić się, karać, zwłaszcza uzywając do tego dzieci.

Anialeksandra napisał/a:
Patrząc na Twój staż małżeński domyślam się , że Twoje dzieci są jeszcze małe.


No i jaki z tego wniosek? Bo nie rozumiem? :) Im młodsze dziecko, tym bardziej chora sytuacja będzie dla niego normalna, im starsze, tym bardziej bolesna, więc ten agument jest przeciwko Twojej teorii. Wcale nie mówię, że nie trzeba nic mówić, czy udawać coś, czego nie ma. Ale po co wprowadzać dzieci w szczegóły (na przykład, że jest inna kobieta?) Po co rozmawiać na te tematy przy dzieciach, awanturować się, krzyczeć (podczas spokojnej rozmowy raczej trudno, by dzieci wypychały ojca za drzwi lub mówiły do niego sku....)
Przecież to nie ma znaczenia, co go odwiodło od rodziny (może na przykład żona-jędza, nie mówię, że Ty taka byłaś oczywiście, piszę ogólnie), faktem jest tylko to, odszedł i jedynie ten fakt należało przedstawić. Właśnie dla dobra dzieci.

Moja córka ma 7 lat, od dwóch lat umie płynnie czytać, czyta mnóstwo książek, wie dużo o życiu, ma koleżanki z rodzin rozbitych. I wierz mi, gdybym zagrała dziećmi (zwłaszcza córką, dla której mąż był wtedy królewiczem i z którym planowała się ożenić w przyszłości - taki wiek), mąż byłby po tygodniu w domu. Tylko co z tego???? Dopięłabym swego, ale co z tego? Nagle wróciłaby miłość do mnie, szacunek? Nagle przestałby myśleć o tamtej kobiecie, nagle by zmądrzał? Może by wrócił i obmyślał plan, jak przekonać dziecko, że to jest normalne?
Ja nawet teraz nie wiem, czy to się nie powtórzy za ileś lat, choć mąż twierdzi, że zbyt blisko jest Boga, by to mogło się powtórzyć.....Ale wiadomo, życie pisze różne scenariusze.
Więc jaki sens robić taką huśtawkę dziecku? Jaki sens eksperymentować na dziecku, bo a nuż nie przyniesie to mu krzywdy?

Mare napisał:
mare1966 napisał/a:
Swallow , w Twojej historii
taka taktyka się sprawdziła .
Pewnie jednak w każdym przypadku jest inaczej , zupełnie inne sytuacje ,
okoliczności , osoby .
Prawda zwykle i tak wychodzi na jaw .


Ile masz możliwości, by testować takie sytuacje? Masz możliwość cofnięcia słów, czasu? By po roku czy dwóch stwierdzić: a dobrze, jednak nie mówię nic dzieciom.
Nie da się.

"Taktyka" (co to za słowo, jeśli chodzi o miłość) wobec męża, to coś zupełnie innego.
A dzieci i ich zdrowie psychicznie to też zupełnie coś innego. Poza tym panie, które się wypowiadały na ten temat jawnie i otwarcie piszą, że powiedziały dzieciom: by się mąż otrząsnął. Tak jakby dzieci były z kamienia i ich uczucia, poczucie bezpieczeństwa było na dalszym planie, bo na pierwszym jest dowalenie mężowi, albo potrząśnięcie nim, by wrócił, odszedł od kobiety itd. I TYLKO o tym wspomniałam.



Lonia napisał/a:
Mare dzięki Ci za wyratowanie mnie, masz u mnie całuska
Dla mnie zdrada jest draństwem najwyższego kalibru, boli oj boli i nie chce przestać.


Skoro zdrada jest dla Ciebie draństwem najwyższego kalibru, to dziwi mnie to "całuskowanie" wirtualne obcego mężczyzny na forum. Gdybyś znalazła taki tekst swojego męża na czacie, że mąż wysyła całuska jakiejś tam kobiecie, rozumiem, że nie obeszłoby Cię to i byłabyś pełna zrozumienia dla żarciku? Mąż miałby obowiązek wierzyć, że to tylko żarcik? Czy nie uważasz, że takie słowa należy tylko własnemu mężowi pisać? Oczywiście zadaję te pytania w kontekście tego "najwyższego kalibru draństwa", o którym piszesz, bo zapisanie tego w jednym Twoim poście zakrawa na ironię i głęboką hipokryzję. Całuskowanie wirtualne dla żartu czy z wdzieczności to zdrada mniejszego kalibru? ;)

Nirwanna napisał/a:
.... mamy na forum dział Świadectwa.... Dałabyś się namówić na napisanie tam?


No właśnie małżonek się szykuje psychicznie do napisania takiego świadectwa w naszym wspólnym imieniu. :-D

Nie chcę nikomu narzucać swojego zdania, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy coś się już zadziało, czasu nie cofniemy. Czuję się w obowiązku jednak takie działanie ocenić i prosić innych, którzy w ten sposób chcieliby "ratować" małżeństwo, aby jednak nie opierali się na słowach ludzi, którzy są w różnym stanie emocjonalnym i nie są specjalistami w wychowaniu dzieci (ja też nie jestem). Warto więc ZAWSZE zwrócić się do specjalisty, do psychologa dziecięcego i zapytać go: co można powiedzieć i co bardzo ważne! JAK to powiedzieć. Czy razem, czy osobno z mężem, czy w obecności psychologa, czy na neutralnym gruncie itd itd. Wizyta u takiego psychologa kosztuje do 200 zł. To naprawdę nieduży koszt, by upewnić się, że w swojej zapiekłości i egoistycznej chęci postawienia na swoim, nie skrzywdzić naszych niewinnych przecież dzieci, które wierzę w to, wszyscy kochamy tak samo mocno. Pozdrawiam serdecznie wszystkich i życzę powodzenia w rozwiązywaniu problemów. :)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 19:48   

Cytat:
mare1966 napisał/a:
Zdrada to najcięższe przestępstwo w Kodeksie Małżeńskim ,




Swallow pyta :

Kto tak powiedział? Jest taki kodeks gdzieś?


Z pewną nieśmiałością ,
lekką niepewnością
...........BÓG ? :roll:

Ten "kodeks" to DEKALOG , .... chyba .

Czcij ojca swego i matkę swoją.
Nie zabijaj.
Nie cudzołóż. zaraz po , nie zabijaj
Nie kradnij.
Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
Nie pożądaj żony bliźniego swego.
Ani żadnej rzeczy, która jego jest.

Szóste i dziewiąte przykazania zmierzają do tego, aby chronić przed zniszczeniem przez egoizm wspólnotę mężczyzny i kobiety, miłość małżeńską, które winny być odbiciem wierności Boga.

Swallow napisała :
Cytat:
Wszystko jest na równi ważne, nic nie jest ważniejsze.
Tak samo krzywdzi małżonka ten, co zdradza, jak i ten, co nie kocha.

............ ok ja cię zdradzałem , bo ty mnie nie kochałaś
....... nie dość kochałaś , ........ nie czułem że kochałaś , ......... nie tak kochałaś itd.

miałem pełne prawo , czuję sie usprawiedliwiony ,
właściwie moja zdrada jest wynikiem twojego niekochania ,
zatem to ty jesteś winna

Tak usprawiedliwiają się zdradzacze .

Praktyka jest taka , że starsze dzieci = młodzież.......... ma to wszystko czasem w nosie .
Kolorowe pisemka dla nastolatek i "czytadła" dla kobiet
( tudzież seriale tv ) lansują wizję nowoczesnych , samodzielnych , wyzwolonych kobiet .
Posiadanie "byłego" jest wyrazem prestiżu , najlepiej kilku .
Rozwód jest w dobrym tonie , zwłaszcza tzw. kulturalny ,
gdzie oboje pozostają "przyjaciółmi" . :shock:

Cytat:
Czuję się w obowiązku jednak takie działanie ocenić i prosić innych, którzy w ten sposób chcieliby "ratować" małżeństwo, aby jednak nie opierali się na słowach ludzi, którzy są w różnym stanie emocjonalnym i nie są specjalistami w wychowaniu dzieci (ja też nie jestem). Warto więc ZAWSZE zwrócić się do specjalisty, do psychologa dziecięcego i zapytać go: co można powiedzieć i co bardzo ważne! JAK to powiedzieć. Czy razem, czy osobno z mężem, czy w obecności psychologa, czy na neutralnym gruncie itd itd. Wizyta u takiego psychologa kosztuje do 200 zł.

......... po pierwsze bardzo istotny jest wiek dziecka - 3 latek czy 17 latek
( ten drugi może dowiedzieć się o zdradzie przed nami ;-) )
......... po drugie dziecko i tak NIE ZROZUMIE !!! żadnego tłumaczenia :!:
.......... po trzecie są przeróżni psycholodzy
........... swego czasu liczne grono "fachofców" lansowało tzw. WYCHOWANIE BEZSTRESOWE

Cytat:
Skoro zdrada jest dla Ciebie draństwem najwyższego kalibru, to dziwi mnie to "całuskowanie" wirtualne obcego mężczyzny na forum. Gdybyś znalazła taki tekst swojego męża na czacie, że mąż wysyła całuska jakiejś tam kobiecie, rozumiem, że nie obeszłoby Cię to i byłabyś pełna zrozumienia dla żarciku? Mąż miałby obowiązek wierzyć, że to tylko żarcik? Czy nie uważasz, że takie słowa należy tylko własnemu mężowi pisać? Oczywiście zadaję te pytania w kontekście tego "najwyższego kalibru draństwa", o którym piszesz, bo zapisanie tego w jednym Twoim poście zakrawa na ironię i głęboką hipokryzję. Całuskowanie wirtualne dla żartu czy z wdzieczności to zdrada mniejszego kalibru? ;)


.........Swallow , nie przesadzasz ? ;-)

Twój pierwszy post był naprawdę ciekawy i wnosił coś do dyskusji ,
drugi jest chyba nazbyt emocjonalny .
Nie odbieraj wątpliwosci czy innego spojrzenia drugich ,
jako atak na własną osobę . :->
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 20:16   

Dziekuję jeszcze raz za postawę Swallow , widzę , czuję, czytam Twoje wypowiedzi jak mówisz przede wszytskim o sobie , swojej postawie , doswiadczeniu i w swoim imieniu .To jest moje zdanie i mam nadzieje wielu tu madrzejszych , którzy wiele razy powtarzali,że nr do zmian to ja , Moim zdaniem praca nad soba to budowanie miłosci w samej sobie z całym zangazowaniem , tej prawdziwej bezwarunkowej miłosci a nie ,ze druga osoba mi to czy tamto zrobiła czy robi , czy wróci czy nie wróci .
Na dnie /w ciemności/w stresie widzimy co przed nami- tę drugą osobę a w niej tylko be/fe/zło itp i tylko Światło/Jezus/Bóg/Miłosc pokazuje mnie samą :(

Marek bez ważenia zdrade nazwać zdrada ok , ale czy zdradzający zdradza dla widzi mi sie czy z czesto nie z tego powodu ,że coś zgrzytało i obie strony (bez ważenie prosze) nie podołały?

[ Dodano: 2013-02-07, 20:19 ]
zło dobrem zwyciężaj

Miłośc cierpliwa jest, nie pamieta złego

czy pod warunkiem ? jak zdradził /zbłądził to z mojej miłosci nici?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4