Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie potrafię zrozumieć
Autor Wiadomość
Anialeksandra
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-23, 00:42   Nie potrafię zrozumieć

Witam.
To jest mój pierwszy kontakt z Wami.
Chciałabym opowiedzieć swoją historię , chociaż nie mogę w to uwierzyć,że ona jest "moja".Czasami wydaje mi się ,że to tylko koszmarny sen i zaraz się obudzę , ale niestety to jest jawa.Przez prawie 22 lata byłam szczęśliwą żoną , miałam cudownego Męża i dwie przewspaniałe Córki . Nagle , rok temu , coś dziwnego zaczęło się dziać moim małżeństwie.
Mój kochający mąż nagle zaczął wymyślać różne powody późniejszych powrotów z pracy. Co prawda informował mnie o tym telefonicznie , ale coś nie dawało mi spokoju, poczułam jakiś wewnętrzny lęk. Zawsze ufałam mojemu mężowi , ale kiedy znalazłam wyrzuconą kartę na doładowanie telefonu /oboje mamy telefon na abonament/ a dzwoniąc do męża do męża słyszałam,że abonament jest niedostępny w sieci, poczułam wielki niepokój , postanowiłam sprawdzić jego telefon./nigdy wcześniej tego nie robiłam/.Nic niepokojącego w nim nie znalazłam , ale zorientowałam się,że to nie jest ten telefon , którego do tej pory używał. No i udało mi się namierzyć ten stary aparat./mąż pojechał na inną Mszę , bo ja miałam umówione spotkanie i chyba to uśpiło Jego czujność i nie schował do zbyt głęboko/.Po przeczytaniu może 2 SMS-ów już wiedziałam ,że w życiu mojego męża jest inna kobieta.Szok , niedowierzanie , łzy i oczekiwanie na Jego powrót do domu. Oczywiście mąż się zorientował , bo telefonu nie było.Poprosiłam o natychmiastową rozmowę , poza mieszkaniem ,żeby dzieci się nie zorientowały ,że coś jest nie tak. Zapytałam męża czy ma mi coś do powiedzenia , nie miał nic a po zadaniu pytania o zdradę powiedział ,że mnie nie zdradził,Chyba jednak uświadomił sobie treść SMS-a i przyznał ,że spotyka się z inną kobietą.Nic więcej nie chciał mi powiedzieć , ani jak długo to trwa ani co zamierza.Rozpłakał się tylko , przytulił i powiedział przepraszam i ,żebyśmy poszli do dzieci. To był najgorszy moment w moim życiu , a przynajmniej mi się wydawało,że najgorszy.Przez kilka dni czekałam na decyzję męża , W końcu powiedział mi ,że dzięki tej kobiecie zrozumiał , jak ważne jest nasze małżeństwo i rodzina i żebyśmy spróbowali ratować nasz związek.Od razu jednak zastrzegł ,że nie skończy tej znajomości ,że od czasu do czasu spotka się z tą osobą na kawie.Pomimo moich próśb , w tej decyzji był nieugięty.Ponieważ mąż był człowiekiem honoru uwierzyłam ,że tak będzie.Udało mi się ustalić kim jest ta kobieta.Mówiąć szczerze myślalam ,że męża dopadł kryzys wieku średniego i oczarowała Go jakaś młódka.Okazało się ,że to 45 letnia wdowa z 2 dzieci. Z pozoru nasze życie wracało do normy.Ja starałam się męża wciągać jak najwięcej w sprawy córek , w pewnym sensie "wymusiłam" na nim ,że przejmie obowiązki zawożenia i przywożenia Ich na popołudniowe zajęcia , żeby miał z nimi większy kontakt .Głównie to ja do tej pory tym się zajmowałam , bo oprócz pracy zawodowej mąż wiele czasu spędzał na pomaganiu mi w mojej pracy i odbywało się to po powrocie z pracy i wieczorami. Niestety pomimo,że między nami zaczęło się układać mąż cały czas myślami był gdzie indziej.Na moją prośbę przystąpił do Sakramentu Pokuty i w okresie Wielkiego Postu uczęszczała ze mną na Drogi Krzyżowe. W tym czasie w naszym Kościele było nawiedzenie obrazu Miłosierdzia Bożego ,na którym to mąż gorliwie się ze mną modlił.Przeprowadziliśmy wiele szczerych rozmów i obiecaliśmy ,że nie wracamy do przeszłości , że o wszystkim sobie mówimy ,że mąż mnie już więcej nie okłamie.Ale ja widziałam ,że nie jest tak jak powinno. Mąż , który do tej pory pił od czasu do czasu jakiś piwa a mocnego alkoholu prawie nigdy , zaczął sobie podpijać .Któregoś takiego zakrapianego wieczoru mąż nie patrząc na to ,że jestem obok zaczął z nią SMS-ować.Miał wtedy już tylko 1 telefon.Nie wytrzymałam i wysłałam do niej SMS.Nasza "korespondencja" trwała pół nocy .Dowiedziałam się ,że różnych "ciekawych" rzeczy. M.in. ,że to ja oddaliłam się od męża.Tamtej nocy ta kobieta obiecała mi,że tylko ostatni raz zadzwoni do mojego mężą i ,że zostawi nas w spokoju.Prosiła też o wybaczenie i przepraszała ,że zagmatwała nam życie.Nie potrafiłam Jej wybaczyć , ale Jej uwierzyłam.Nasze życie toczyło się "normalnie" do Świąt Wielkanocnych.Potem mąż uprosił mnie ,że chce zostać z kolegami po pracy i iść na piwo.Ponieważ dojeżdża do pracy samochodem 20 km , powiedział ,że zostanie u kumpla na noc . Kiedy wrócił następnego dnia to już nie był ten sam człowiek.Myślę ,że tą noc spędził z kochanką.Przez kilka tygodni zachowywał się okropnie.Siedział wieczorami przed domem i rozmyślał. Aż wymyślił ,że musi się na miesiąc wyprowadzić , może na krócej ,żeby sobie wszystko przemyśleć.Ale,że będzie do nas przyjeżdżał co drugi dzień i na weekendy.Córki były dezorientowane , co się dzieje , ale jakoś udawało mi się ,że nie zadawały zbyt dużo pytań, a Tata do Nich dzwonił i co 2 noc był.Prosiłam Go o jedno , by w tym czasie nie spotykał się z tą kobietą.Ale niestety po 2 tygodniach przyjechał i poinformował mnie .że na razie nie widzi możliwości powrotu do nas. Poprosiłam,żeby powiedział to dziewczynkom i Swojej Matce.Obie Córki były w szoku. Ich szloch do dzisiaj mam w uszach, a On wsiadł w samochód i pojechał do Matki. Nic Jej jednak nie powiedział.Wrócił do domu , po drodze kupując flaszkę wódki /wypił ją sam prosto z butelki/,upił się i położył.Rano pojechał do pracy.Wrócił po południu i od tej pory /to był czerwiec/mieszka z nami.Ale to co wyprawia to przechodzi ludzkie pojęcie.Wraca z pracy , kiedy Mu się podoba, są dni ,że nie wraca na noc./raz czy 2 w miesiącu/kłamie jak z nut. Kiedyś potrzebował coś od niego.Ponieważ nie odbierał komórki zadzwoniłam do pracy.Dowiedziałam się,że ma urlop chociaż rano normalnie pojechał.Wysłałam mu SMS-a ,że wiem o urlopie ,że ma godzinę na przyjazd do domu.Owszem przyjechał , pomógł mi w tym co potrzebowałam .powymyślał jakieś kłamstwa i ...pojechał z powrotem.Ponieważ zarówno Jego jak i moja rodzina widzą co się dzieje próbowali przemówić Mu do rozsądku jak również tej kobiecie.Niestety nic do nich nie dociera.A na dodatek jej matka ,kobieta 78 letnia mówi ,że to są dorośli ludzie i mogą robić co chcą. Mąż nie informuje mnie ,że później wróci.Jak chce to zadzwoni , jak nie chce to nie .Mówi mi,że on też czekał na telefon a ja nie dzwonię.Na dzień dzisiejszy mąż ponownie ma drugi telefon /znowu przypadkiem go znalazłam/, który służy tylko to kontaktu z tą kobietą.Spotyka się z nią a potem jak gdyby nigdy nic przyjeżdża do domu i jeszcze ma pretensje ,że z nim nie chcę rozmawiać.
Pewnie już by się dawno wyprowadził tylko boi się ,że straci dzieci. Na pokaz jest kochającym ojcem .Nadal po południami wozi dziewczyny i raz w miesiącu idzie do jednej z córek do szkoły /jak przyszedł pierwszy raz to wychowawczyni nie wiedziała czyj to tato bo do tej pory w szkole nie bywał , a wychodząc zapytał do której klasy chodzi córka/.Stara się ,żeby gdzieś zabrać dziewczyny , tylko ,że one już zwyczajnie nie chcą z nim gdzieś być /oprócz wyjazdów do kina czy na zakupy/Wtedy opowiada wszystkim ,że ja nastawiam dzieci przeciwko niemu co jest nie prawdą.Ostatni zapomniał ,że córka ma imieniny.Natomiast przed kochanką udaje kochającego Tatusia. Tylko ,że nie pamiętam kiedy ostatnio przytulił swoje córki czy powiedział Im ,że je kocha.A ta kobieta ostatnio potrafiła mi napisać ,że nie odciąga go od nas ,że teraz więcej czasu spędza z nami niż przedtem.Myślę . że to on jej opowiada takie bzdury.Kilkakrotnie nie wytrzymywałam tej sytuacji i robiłam mężowi awantury.Prosiłam ,żeby w końcu odszedł i żeby zakończył to małżeństwo, ale on twierdzi ,że rozwód mu jest niepotrzebny i mi chyba też nie a jak tak się upieram , to żebym ja wystąpiła o rozwód. Mąż praktycznie odciął się od naszych wszystkich znajomych , ma teraz jakieś swoje towarzystwo, o którym ja nic nie wiem,Wszyscy pytają co się z nim dzieje bo bardzo się zmienił i po względem zachowaniu i ubioru i wyglądu /siłownia, dłuższe włosy,obcisłe spodnie i koszule/.To na prawdę jest nie do uwierzenia ,że człowiek ten zmienił się o 360 stopni. Ja jestem w szoku.Proponowałam mężowi pójście na terapię już w sierpniu, ale powiedział ,że nie czuje takiej potrzeby.Teraz po namowach się zgodził , ale nic z tego nie będzie , bo nie wyraził ani chęci ratowania małżeństwa , ani zerwania z tamtą kobietą.Przy tym wszystkim mąż ma chyba jeszcze kryzys wiary.Owszem , idzie w niedziele do Kościoła i to prawie zawsze z dziećmi i ze mną,ale zdjął medalik ,nie przystąpił do Sakramentu Pokuty na święta .Corocznie jeździł na Częstochowej by podziękować Matce Boskiej za wszystko a w tym roku/już ubiegłym/powiedział ,że nie czuje takiej potrzeby. Kilka razy w tygodniu wypija w samotności alkohol /w ukryciu/i jeszcze trochę to chyba się uzależni. Acha , przy tym wszystkim nie odcina się od zajęć domowych , wręcz ucieka do nich /latem potrafił nawet codziennie kosić wcale nie mały ogród/.NIE POTRAFIĘ TEGO ZROZUMIEĆ.I jeszcze jedno postanowiłam , nie wiem czy słusznie, powiedzieć dzieciom prawdę ,bo one już chyba zaczynają się domyślać i boję się jak one to przyjmą.Myślę,że dla naszego małżeństwa nie majuż ratunku.
Ostatnio zmieniony przez Anialeksandra 2013-01-24, 23:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sawek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-23, 06:22   

Witaj!
Ja jestem młody na forum..... Jestem w kryzysie od 3 miesięcy......ale zrozumiałem dlaczego moja zona szukała sszczęścia z innym facetem .
Ktoś jej dawał to czego ja maz z10 letnim stażem nie bo wydawało się że wszystko jest oczywista......
Człowiek gubi się w swoich rządzach ...... Oddała sie od Boga......
Wiem ze to trudne ale trzeba zacząć od siebie. Pewnie wiesz co go skłoniło do innej kobiety..... Chyba że nie przeprowadziliscie szczerej do bólu rozmowy.
Mąż twój napewno się pogubil czegoś mu zabrakło.
Ucieczka w alkoholu.....pomaga wyluzować bo czuje się źle z tym co robię....
Nie jestem wogóle fachowcem w tej dziedzinie.....

Posłuchaj kazań ks. Pawlukiewicza .
Na głównej stronie jest 9 jego kazań zacznij od nich .....
Może wydaje Ci się to bez potrzeby i oczekujesz rady konkretnej ale ......
Mówiłas nie raz do męża kocham ..... Umiesz kochać miłością Chrystusowa?
Pan Bóg jest wszechmocny i miłosierny ... Bądź z nim.
......bądź wola twoja.....
Jeśli Bóg na I miejscu wszystko na swoim miejscu
Z Panem Bogiem
 
     
Renata23
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-23, 11:03   

Ja też mój koszmar trwa już dwa lata 24 lata małżeństwa to nic nie znaczy dla mojego męża tez go nie poznaję ale odpuszczam trudno nie ja pierwsza i nie ostatnia zaczynam żyć swoim życiem jedno wiem im bardziej się zabiega tym gorzej lepiej zostawić tą drugą osobę dać jej wolną rękę ... trzymaj się
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-23, 17:10   

Aniuleksandro, czytaj to forum wzdłuż i w szerz dużo mądrości tu znajdziesz. Wycisz się, nie pokazuj mężowi że za nim szalejesz, zadbaj o siebie, pokaż mu że jesteś mocna i dasz sobie bez niego radę. Módl się nie tylko za niego ale i za nią żeby zrozumiała jaką krzywdę Wam wyrządza. Powierz wszystko Bogu, módl się kiedy tylko możesz, Bóg Ci pomoże tak jak pomaga każdemu z nas. Ja jak czytałam Twój post to powiem Ci że bardzo podobnie było u mnie : kochanka, amok, chciał odejść, nie chciał z nią skończyć. U mnie dzieci dowiedziały się o wszystkim, one też wzięły sprawę w swoje ręce i absolutnie bez mojej namowy. Był krzyk, płacz, żal, nieodzywanie się dzieci do ojca i może dzięki temu zrozumiał co traci..... Nadal nie jest łatwo, ale powoli małymi kroczkami, może z czasem będzie dobrze a było tragicznie, wydawało się że nic z tego nie będzie. Od kochanki mojego męża też usłyszałam że to ja namieszałam w życiu naszych dzieci i że one nie powinny się o tym dowiedzieć. a w momencie jak nakryłam ich że są na spotkaniu razem i już nie było możliwości się wypierać bo wcześniej się wypierał mój mąż, pojechałam do niej na rozmowę i zapytałam czy ma mi coś do powiedzenia to usłyszałam: że o ile mój mąż zechce z nią ułożyć sobie życie to ona bardzo chętnie tylko że on czuje się odpowiedzialny za rodzinę. Powiedziała również że on nawet jak by chciał ode mnie odejść to ja mu na to nie pozwolę. A co dzieci nie rozumieją że ich tata chce być szczęśliwy? Mój dorosły syn słownie sponiewierał i ją i tatę. Ja byłam przygotowana na rozstanie po tym wszystkim, ale dzieci uspokoiły ojca i mnie powiedzieli: damy radę jesteśmy rodziną.. i co ? i próbujemy , czy się uda?, nie wiem tak jak nie wie każdy z nas zdradzonych . Aniuleksandro długo będziesz cierpiała i grzebała w tym wszystkim, nie załamuj się, musisz być mocno, masz dzieci , masz dla kogo żyć. Największy problem to ma Twój mąż, bo w razie czego traci Ciebie, dzieci, poszanowanie u rodziny i znajomych. Czego zabrakło Twojemu i mojemu mężowi?, ja myślę że tylko rozumu!!! Powiem Ci jeszcze że po tym wszystkim moje najmłodsze dziecko ma poważne problemy zdrowotne na tle nerwowym. Każde dziecko czuje się szczęśliwe i bezpieczne jak ma dwójkę kochających rodziców. A jak nagle któreś z rodziców nawali to jest to dla nich szok i na przykładzie moich dzieci wiem że każde dziecko cierpi i to małoletnie to pełnoletnie. Szkoda tylko że tym zdradzaczom rozum wraca dopiero wtedy jak dokonają tylu spustoszeń .. Bądź dzielna , dasz radę, masz moją modlitwę.
 
     
Ania19771
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-23, 18:09   

Anialeksandra,to forum to kopalnia wiedzy ,ostoja spokoju i wyciszenie zbolałego serca.
Kiedy tu trafiłam 2 lata temu moja historia wyglądała identycznie jak Twoja -trauma wręcz nie do przeżycia .Zdrada jak śmierć niszczy każdy zakamarek ludzkiego ciała i zmiata wszystko ,co spotka po drodze-sieje spustoszenie .
Też walczyłam ,też miotałam się,szukałam i siebie pogrążałam .
To co robi obecnie Twój mąż -to nic innego jak amok pogubionego człowieka.Ktoś inny zawładnął jego myślami -ktoś mocniejszy od niego. Jego upadek powoduje , że :evil: zaciera ręce ..ale Anialeksandro jest na to jedna skuteczna broń-MODLITWA i wołanie o pomoc do Boga ...za męża,za kochankę i za Ciebie samą-o siłę ,by ten amok przetrwać z godnością i podniesioną głową .Nie da się w tej sytuacji przejść na skróty a dzięki modlitwie zaznasz spokój ,a to na początek bardzo dużo. Trzeźwo podejdziesz do sprawy i dasz ostoje dziewczynkom.
A mąż? Mąż musi sobie sam z tym poradzić ,przymusem nic nie "zwojujesz".
Anialeksandra -pogody ducha .
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-24, 12:40   

W twojej historii widzę pewne rzeczy, które były też u mnie. Twój mąż sprawia wrażenie jakby chciał mieć rodzinę, stabilizację a jednocześnie nie chce zrezygnować z tej kobiety, pewnie się zakochał. Wydaje mi się, że alkohol jest lekiem na jego rozterki. Nie wie co wybrać jak postąpić, widzi że życie mu się skomplikowało. Mam wrażenie że z czasem on sobie pozwala na coraz więcej... na początku kłamał, mataczył, teraz otwarcie wysyła przy tobie smsy do tamtej, wychodzi na noc, mówi co chce. Widzi, że w pewien sposób mu na to pozwalasz więc przekracza kolejne granice. Do czego to prowadzi? Będzie miał dwie kobiety naraz? Robił sobie co chciał? W końcu podejmie decyzję o odejściu jak będzie miał 'miękkie lądowanie' w postaci ułożonego życia z tamtą? Może cię tak dręczyć rok, dwa, dłużej.. chcesz żyć w takim układzie? Jemu faktycznie nie jest potrzebny rozwód.. po co, dodatkowe koszty, problemy, zamieszane. Może sobie żyć tak jak teraz żyje, spędza noc u kochanki a rano wraca do żony i dzieci, ciepłego domu. Dla niego to komfortowa sytuacja zauważ. Tak samo zrzuca na ciebie odpowiedzialność za decyzję o rozwodzie. To bardzo typowe, u mnie też tak było. On chciał odejść i mówił mi żebym to ja napisała pozew:D śmiech na sali. Moja rada - nie daj się tak wykorzystywać. Wierz mi, że kobieta może sobie poradzić sama. Ja mam dwójkę dzieci, duży dom na głowie i masę obowiązków.. i jakoś żyję. A do męża byłam przyczepiona jak rzep, nie umiałam podjąć bez niego żadnej decyzji. Ja na twoim miejscu zamknęłabym mu drzwi przed nosem, jak wróci od kochanki. Chyba innej metody nie ma, skoro dotychczasowe zawiodły. Jak chce żyć po swojemu niech sobie żyje - z dala od was. Zrób rozdzielność majątkową, odetnij go od twoich pieniędzy. Jak ma i tak odejść, lepiej żeby stało się to już teraz niż jakby miał ci jeszcze szarpać nerwy przez dłuższy czas. A może akurat mu się odmieni - nie wiadomo. Kochanka zawsze wydaje się atrakcyjniejsza od żony... dopóki się z nią nie zamieszka. Każdego w końcu dopadnie szara rzeczywistość.
 
     
Renata23
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-24, 17:17   

To nie takie proste rozdzielność majątkowa chociaż by w moim przypadku mamy duży dom i razem go budowaliśmy tak czy inaczej mąż ma prawo do połowy i co to zmienia ....szkoda nerwów kasy i rozdrapywania tego wszystkiego ja wydzieliłam mężowi jeden pokój i tam siedzi
 
     
Anialeksandra
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-24, 23:02   

Dziękuję za wszystkie miłe słowa.
Obiecałam sobie i dziewczynkom , że dzisiaj Im wytłumaczę co tak naprawdę dzieje się w naszej rodzinie.Chciałam by mąż był przy tej rozmowie i ,żeby to on stanął twarzą w twarz z Nimi i powiedział ,że w Jego życiu jest ktoś inny . Mąż zadzwonił ,że przyjedzie później , bo zepsuł mu się samochód.Kiedy wrócił , poprosiłam go najpierw o rozmowę "na osobności" i prosiłam o wyjaśnienie dla dzieci .Usłyszałam , nie po raz pierwszy zresztą , że dzisiaj to nie jest odpowiedni dzień bo zmarzł, bo jeszcze nie jadł obiadu i coś tam jeszcze. Według niego nigdy nie jest odpowiedni dzień. Zgodziłam się przenieś rozmowę z dziećmi za kilka dni. Zapytałam jednak męża co dalej zamierza , bo tak się dalej nie da żyć , Zapytałam również , dlaczego nie wyprowadzi się do kochanki. Ona jest wdową , więc chyba nic nie stoi na przeszkodzie. I usłyszałam ,że nie może tam zamieszkać , bo cały czas martwiłby się jak sobie radzimy z dziećmi.Ręce opadają - jaki troskliwy mąż i tatuś.Na pewno zapytacie ,dlaczego sama nie powiedziałam dzieciom o co chodzi.Otóż latem trafiłam z dziewczynkami do psychologa .Młodsza córka , która do zdrady była ukochaną córeczką tatusia ,bardzo przeżyła zmianę w zachowaniu ojca,była w złym stanie zdrowotnym - przeszłam przez gabinety wielu lekarzy ,przeszła serię badań łącznie z tomografią komputerową , rezonansem głowy , echem serca i EEG.Każdy z lekarzy wykluczał jakąkolwiek chorobę i mówił ,że najprawdopodobniej objawy , które występują mają podłoże psychiczne.I właśnie pani psycholog powiedziała mi ,że to ojciec powinien powiedzieć Im co zrobił.Prosiłam więc o to wielokrotnie.50 letni facet nie boi się zdradzać ,niszczyć rodziny ale boi się popatrzeć dzieciom prosto w oczy i powiedzieć prawdę. Ja wiem ,że on Je naprawdę kocha , nawet kochanka w SMS-mi napisała ,że są dla niego najważniejsze,ale nie dociera do niego ,że to co Im robi jest podłe.Ja ciągle się waham czy jednak sama nie powinnam Im tego powiedzieć ,już naprawdę nie wiem co robić .Zapytałam dzisiaj męża czy zna osobiście dzieci tej kobiety .Powiedział ,że nie , ale czy to prawdą ?Może ona chroni swoje dzieci , może też boi się Ich reakcji /jej córka ma 9 lat , syn 21/.Z tego co wiem oni spotykają się w miejscowości gdzie mój mąż pracuje, ona tam przyjeżdża , natomiast tam gdzie mieszka udaję "świętą".Jak można być taką podłą kobietą , nie mogę tego pojąć,
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-24, 23:44   

Koniecznie posłuchaj Pulikowskiego i daj daj do posłuchania mężowi. Nagraj na płyty CD i niech słucha w samochodzie podczas tych dojazdów do pracy.
To co robi Twój mąż to nie jest zwykłą słabość, to coś znacznie więcej. Koszmar. Współczuję.
I straszne, jest też to, że przez takich jak on moje dzieci mają marne szanse znalezienia dobrych małżonków. Bo co to za wzorzec ojca, co to za autorytet?
Im więcej czytam takich koszmarnych opowieści jakby rodem z piekła tym bardziej się przekonuję, że muszę się modlić.
Pomodlę się też za Ciebie i Twoje dzieci. Za Twojego męża nie. On potrzebuje kopa w 4 litery.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 06:44   

Orsz napisał/a:
Pomodlę się też za Ciebie i Twoje dzieci. Za Twojego męża nie. On potrzebuje kopa w 4 litery.

...a ponieważ nie możesz realnie mu tego kopa sprzedać, sugeruję kopa wirtualnego, czyli właśnie modlitwę :-)
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 08:08   

Anialeksandra, zwyczajnie spakowałabym drania i wystawiła walizki za próg. Dość zasłaniania się miłością do dzieci, dość życia w trójkącie. Twoje pisanie z kochanką męża (w grzecznym tonie) wydaje mi się także czymś dziwnym... Nienormalne staje się powoli normalnym.
Moim zdaniem - potrzeba tu radykalnego działania, tylko ono może przebudzić męża z amoku.
Hmm, zapewne wielu ze zdradzaczy chciałoby funkcjonować w takim układzie...

I nie czekałabym, kiedy ojciec powie dzieciom. On raczej wymaluje w ich oczach Twój fałszywy wizerunek (próba wybielenia siebie) przysporzy tym samym im i Tobie niepotrzebnego cierpienia.
Taka byłaby moja miłosierna postawa - na dziś. To jeszcze nie etap, na którym należy okazać wybaczenie - nawet decyzji o powrocie brak. Świńskie strąki, póki co - bardzo smakują.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 08:42   

Renata23 napisał/a:
To nie takie proste rozdzielność majątkowa chociaż by w moim przypadku mamy duży dom i razem go budowaliśmy tak czy inaczej mąż ma prawo do połowy i co to zmienia ....szkoda nerwów kasy i rozdrapywania tego wszystkiego ja wydzieliłam mężowi jeden pokój i tam siedzi


Ja też mam duży dom, razem budowaliśmy, on jest współwłaścicielem:) Rozdzielność majątkowa obowiązuje od momentu podpisania, nie wstecz. Ja mojemu powiedziałam żeby się wyprowadził i żył na własny rachunek. Nie zniosłabym go tutaj, jakbym musiała żyć obok niego, korzystać ze wspólnej kuchni, łazienki, sprzątać po nim itd. A jednocześnie on spotykałby się z kochanką. Nie wytrzymałabym w takim układzie. Pieniądze z domu podzieli się po sprzedaży bo żadne z nas nie ma pieniędzy spłacić drugiego.

[ Dodano: 2013-01-25, 08:45 ]
róża napisał/a:

I nie czekałabym, kiedy ojciec powie dzieciom. On raczej wymaluje w ich oczach Twój fałszywy wizerunek (próba wybielenia siebie) przysporzy tym samym im i Tobie niepotrzebnego cierpienia.


Zgadzam się. Mój wybiela się na każdym kroku, dziecku opowiada co chce, mataczy żeby pokazać siebie w dobrym świetle a mnie w jak najgorszym. Psycholog po rozmowie z moim dzieckiem powiedziała mi, że mąż manipuluje dzieckiem i nastawia przeciwko mnie. To musiałby być naprawdę dojrzały facet żeby powiedział prawdę. Ale jakby był dojrzały - nie miałabyś tej sytuacji co teraz:)
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 09:32   

Porzucona napisała:

Cytat:
To musiałby być naprawdę dojrzały facet żeby powiedział prawdę. Ale jakby był dojrzały - nie miałabyś tej sytuacji co teraz:)


Już kusy postarał się o to, żeby kłamstwo ukazać jako prawdę... Inaczej, jak poprowadziłby zdradzacza w miejsce, w którym jest? A że sumienia nie sposób zagłuszyć całkowicie - sprzymierzeńcem staje się alkohol...
Anialeksandra, dla mnie tu nie ma nic niezrozumiałego... Jest fascynacja kobietą - spragnioną uczuć... Takiej trudno nie ulec, jak wielkie w niej pragnienie miłości, tak skuteczne jej uwodzenie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo źle samemu na świecie, ale na litość: tylu samotnych mężczyzn!
I na pewno już jest usprawiedliwienie dla zdrady - jesteś niedobrą, czy też nie dość dobrą żoną - tak przynajmniej wypadasz zapewne w porównaniu z tamtą - czułą, rozumiejącą kochanką.
 
     
Renata23
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 10:05   

porzucona --rozumiem ale ja nie chce sprzedać domu, w tym domu mieszka syn z zona i wnuczką to jest dom rodzinny kocham go, działka na której stoi to sad z dzieciństwa, tu jestem u siebie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5